Ubezpieczenia zdrowotne w czasach „zaciskania pasa”

0
585

Rok 2020 skończyliśmy pierwszą od 30 lat recesją. Dla wielu to lekki szok, w końcu 30 lat nieustannego wzrostu gospodarczego. Kto by się tego spodziewał na początku zeszłego roku? Obsługując w zakresie ubezpieczeń pracowniczych szerokie spektrum podmiotów gospodarczych, w wielu przypadkach widzimy, jak kryzys wpłynął na ich kondycję.

Oczywiście nie jest to regułą, ale widać, jak firmy liczą każdą złotówkę. Taka sytuacja odbija się również na ubezpieczeniach pracowniczych, szczególnie zdrowotnych, gdyż to benefity są jedną z tych rzeczy, które są lustrowane co do zasadności ponoszenia kosztów.

Do tego dochodzi inflacja medyczna na poziomie ok. 9%, która sprawia, że klasyczne produkty zdrowotne są zwyczajnie droższe. Oznacza to także w przypadku rocznic już zawartych polis znaczące zwyżki składki.

Dla brokerów ubezpieczeniowych jest to sytuacja, z którą trzeba się zmierzyć w sposób, który z jednej strony pomoże klientowi podjąć decyzję o utrzymaniu benefitu w postaci opieki medycznej, a z drugiej strony sprawi, że będzie to wydatek akceptowalny finansowo.

To ważna kwestia, gdyż nie da się ukryć, że ubezpieczenie zdrowotne to wciąż jeden z najbardziej pożądanych benefitów pracowniczych, szczególne w dobie koronawirusa. Dodatkowo wiąże się on z licznymi korzyściami dla pracodawcy, o których zawsze warto mu przypominać.

Jednym z coraz bardziej zyskujących popularność rozwiązań stają się programy profilaktyczne zaszyte w medycynie pracy. Są to usługi medyczne opisane w ustawie o służbie medycznej, czyli jak zgrabnie opisuje ustawa: „ogół działań zapobiegających powstawaniu i szerzeniu się niekorzystnych skutków zdrowotnych, które w sposób bezpośredni lub pośredni mają związek z warunkami albo charakterem pracy”.

Produkty te u ubezpieczycieli powoli stają się standardem. Pracodawcy co do zasady medycyny pracy nie lubią. Traktują ją jako przykry obowiązek sprowadzający się do spełnienia formalności lekarskich, aby pracownik mógł spokojnie świadczyć pracę.

Program profilaktyczny sprawia, że oprócz samej medycyny pracy mamy w składce również podstawowe zakresy opieki medycznej, wszystko za niewysoką sumę. Całość składki nie jest dla pracownika przychodem i nie jest obciążona składką ZUS. Jest to rozwiązanie atrakcyjne kosztowo, w sam raz na trudne czasy. Takie rozwiązanie pozwala więc zapewnić pracownikowi tak pożądany benefit, a jednocześnie spełnić obowiązki ustawowe związane z medycyną pracy.

Warunkiem jest tu oczywiście powszechność, natomiast składki w przypadku tych programów są wyjątkowo atrakcyjne i do udźwignięcia nawet w recesji.

Innym rozwiązaniem, które może być stosowane w celu ograniczenia kosztów opieki medycznej, są limity konsultacji, konsultacje z dopłatą oraz temat jakże nośny, czyli telemedycyna.

Limity konsultacji ze specjalistami to rozwiązanie popularne jeszcze kilka lat temu. Przed pandemią rzadziej stosowane, ale wydaje się, że w przypadkach, gdzie ograniczenie kosztów jest niezbędne, można się o takie limity pokusić.

Według mnie, zdecydowanie korzystniejsze jest zapewnienie dostępu do szerokiej i nielimitowanej listy lekarzy specjalistów, ale obwarowane koniecznością dopłat. Warto tu wspomnieć, że kwestia niewielkich dopłat do konsultacji lekarskich jest rozważana również w ramach NFZ. Obecnie w związku z pandemią temat ucichł, bo jest to decyzja trudna politycznie.

Wracając do kwestii prywatnej opieki medycznej, taka dopłata musi być na akceptowalnym dla ubezpieczonego poziomie. Biorąc jednak pod uwagę koszty prywatnych konsultacji, wynoszące setki złotych, to koszt dopłaty na poziomie 20–30 zł może być atrakcyjnym rozwiązaniem. Z pewnością taka konstrukcja korzystnie wpływa na rentowność kontraktów, gdyż ogranicza liczbę wizyt umawianych trochę „z nudów”, czyli po to, żeby odwiedzić lekarza.

Kwestia telemedycyny z racji jej popularności w czasie pandemii była ostatnio szeroko omawiana na rynku ubezpieczeniowym. Mamy tu dwie strony medalu, z jednej strony łatwy, bezkontaktowy dostęp do konsultacji medycznych, z drugiej niewątpliwie w pewien sposób ułomny, biorąc pod uwagę jakość medyczną takiej konsultacji.

Warto jednak telemedycynę docenić jako rozwiązanie ograniczające koszty. Telemedycyna się zmienia i coraz częściej ma formę nowoczesnej wideorozmowy z funkcjami np. załączania dokumentacji.

Rynek ubezpieczeń zdrowotnych w czasie kryzysu przynosi rozwiązania wychodzące naprzeciw oczekiwaniom ograniczania kosztów. Warto o nich rozmawiać zarówno z naszymi klientami, jak i ubezpieczycielami. W interesie każdej ze stron rynku ubezpieczeń jest to, aby rynek ten rozwijał się mimo zawirowań gospodarczych.

Michał Wiśniewski
broker ubezpieczeniowy
Certo Broker