Włamania nie było?

0
643

Wreszcie wakacje! Wymarzony wyjazd z rodziną. Co może pójść nie tak? Zaparkowałem samochód, zamknąłem go i poszliśmy na kolację. Po wyjściu okazało się, że w wypożyczonym samochodzie wybite są boczna, przednia szyba od strony pasażera oraz szyba klapy bagażnika. Zostało nam tylko to, co mieliśmy przy sobie w plecakach.

Prawie wszystkie nasze rzeczy, które były w samochodzie, zostały skradzione. Jak dobrze, że przed wyjazdem wszyscy kupiliśmy ubezpieczenie w TU X w wariancie, w którym bagaż każdej z osób jest ubezpieczony na kwotę 6000 zł. Podróżowaliśmy w pięć osób.

Skontaktowaliśmy się z policją i zostaliśmy poinstruowani, że musimy pojechać na główny komisariat policji w Oakland. Tam został sporządzony raport policyjny, a samochód był dokładnie obejrzany. Kilka godzin po zdarzeniu szkodę zgłosiłem do TU X, a kilka dni później, po powrocie do Polski i zebraniu danych przekazałem szczegółowe informacje dotyczące szkód.

Po kilku tygodniach otrzymaliśmy decyzję odmowną: „Stwierdzono, iż nie doszło do zdarzenia, które jest traktowane jako zdarzenie ubezpieczeniowe. Kradzież nie została spowodowana rabunkiem bądź kradzieżą z włamaniem zgodnie z definicją przytoczoną w OWU. Wynika to z braku takiej informacji na raporcie policyjnym. W związku z powyższymi ustaleniami roszczenie zostaje oddalone”.

TU X uznało, że samochód nie był zamknięty… Co z tego, że w samochodzie zostały wybite szyby, a w raporcie policyjnym znalazła się informacja, że została użyta siłowa metoda dostania się do samochodu poprzez wybicie szyb (forced), i jako kod z kodeksu karnego został wpisany punkt opisujący włamanie, gdy drzwi są zamknięte. Kradzieży dokonali amatorzy, i do tego idioci, którzy wybili szyby, mimo że drzwi były otwarte…

Złożyłem na policję wniosek z prośbą o uzupełnienie raportu poprzez dodanie jeszcze w opisie, że samochód był zamknięty. Otrzymałem potwierdzenie uzupełnienia raportu. Przyszedł czas na odwołanie od decyzji. Miałem nadzieję, że TU X wykaże się jednak odrobiną uczciwości, logiki, zrozumienia. Niestety firma powieliła swoją narrację: „Z przykrością informujemy, że z raportu policyjnego nie wynika, iż doszło do kradzieży z włamaniem z przestrzeni bagażowej”.

W następnym kroku poprosiłem o pomoc Biuro Rzecznika Finansowego, który zwrócił się do TU X o przekazanie wyjaśnień i przesłał dokładnie te same dane, które już wcześniej przekazałem do TU X. Chwilę przed upływem 30 dni, jakie ubezpieczyciel miał na odpowiedź, przyszło pismo z TU X z informacją, że nasze zgłoszenia zostały pozytywnie zweryfikowane. Jak można to rozumieć, pozostawiam Państwa ocenie.

TU X, mając za nic swoje OWU, wprowadziło fikcyjne limity wysokości odszkodowania za skradziony bagaż i znacząco zaniżyło wysokość wypłaconego nam odszkodowania.

Zgodnie z załącznikiem nr 1 Tabeli świadczeń i limitów OWU limit dla wybranego wariantu dotyczący bagażu podróżnego wynosi 6000 zł, w tym dla elektroniki 3000 zł i dla sprzętu służbowego 6000 zł.

TU X wprowadziło nowy limit dla odzieży, obuwia, walizki: 3000 zł i policzyło to tak, że skoro skradziono elektronikę, za którą odszkodowanie powinno wynieść np. 100 zł, i inne rzeczy (np. ubranie, kosmetyki, obuwie, walizkę), za które odszkodowanie to np. kwota 5500 zł, to w sumie odszkodowanie to 3100 zł, a nie 5900 zł.

Ponownie wysłałem prośbę o interwencję do Biura Rzecznika Finansowego, który poprosił TU X o wyjaśnienia. TU X zmieniło swoje stanowisko i uznało moją argumentację. Ja nie odbieram tego, że TU X uznaje moją argumentację za właściwą, tylko że firma albo nie potrafi czytać poprawnie tego, co napisała w OWU, albo liczy na to, że będę na tyle zadowolony, że udało mi się uzyskać wypłatę części odszkodowania, że daruję sobie odzyskanie tych należnych jeszcze prawie 9000 zł.

Na szybko przeliczyłem wysokości odszkodowania i okazało się, że suma odszkodowania była niestety obliczona błędnie, w wyniku czego odszkodowanie zostało wypłacone w kwocie o kilkaset złotych niższej, niż powinno. Na szczęście, w przypadku tak przytłaczających dowodów, jak błąd arytmetyczny, ponowna interwencja Rzecznika Finansowego nie była już konieczna, a TU X wypłaciło pozostałą należną kwotę odszkodowania. Podsumowując: na początku otrzymaliśmy odszkodowanie w sumie w wysokości 15 381,54 zł. Później dostaliśmy jeszcze 8 638,54 zł. I na końcu kwotę 695 zł. W sumie kwota odszkodowania to 24 715,08 zł.

Po wielu perypetiach, po pół roku, historia dobiegła końca. Nie wszystko się udało, bowiem TU X uznało, że skradzione perfumy są szklane i łatwo tłukące się, więc podlegają wyłączeniu…

Co mogłem w tej sytuacji zrobić lepiej, czy mogłem w ogóle coś jeszcze zrobić? Pytanie, czemu tak się dzieje, że z tego, co słyszałem i czytałem, firmom ubezpieczeniowym „opłaca się” odrzucać, nawet w tak oczywistych sytuacjach, wnioski o odszkodowanie. Nie wiem, ale myślę, że ktoś powinien zająć się tym tematem, wprowadzić rozwiązania prawne, które sprawią, że takie działanie przestanie być po prostu finansowo opłacalne.

Nie wiem, czy w sensie prawnym można tu mówić o próbie oszustwa, wyłudzenia, a może jest na to inny odpowiedni termin prawniczy. Na pewno jednak w sensie ludzkim, logicznym, sprawiedliwość w tej sprawie prawie została oszukana.

Paweł
turysta (mimo wszystko) zachwycony podróżą (nazwisko do wiadomości redakcji)