Blaski i cienie rosnącej popularności home office

0
856

Liczba firm, które zdecydowały się na pracę zdalną w związku z Covid-19, znacząco wzrosła. Część z nich zapowiada przejście na tzw. home office na stałe, nawet po zakończeniu pandemii. Według prognozy przygotowanej przez ekspertów Atradius niektóre branże mocno ucierpią wskutek przejścia przedsiębiorstw na taki tryb pracy. Z drugiej jednak strony wzrost wykorzystania home office powinien przełożyć się na wzrost zainteresowania ubezpieczeniami cyber.

Wskutek powszechnej pracy zdalnej firmy przeprowadzają wewnętrzne badania dotyczące zasadności utrzymywania ogromnych powierzchni biurowych. Już teraz część z nich zapowiedziała, że całkowicie lub chociaż częściowo zrezygnują z dotychczasowych przestrzeni. Na przykład Google ogłosiło, że przechodzi na hybrydowy model pracy, w którym pracownicy mogę przez dłuższy czas pracować zdalnie.

– Można się spodziewać, że duża część pracodawców nie przedłuży obecnie trwających umów wynajmu powierzchni biurowych, co z kolei wpłynie na niewypłacalność deweloperów – mówi Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius Polska. – Z pustymi biurkami bezpośrednio wiąże się też stan chociażby stołówek czy restauracji w dzielnicach biurowych. Zazwyczaj pełne w porach lunchowych, teraz zmagają się z brakiem klientów – dodaje.

Bolesne skutki braku wyjazdów służbowych

Eksperci ubezpieczyciela zauważyli też, że Covid-19 i praca z domu znacznie zmniejszyły zapotrzebowanie na posiłki i wyjazdy służbowe. Rozmowy biznesowe i negocjacje coraz częściej prowadzone są w formie wideokonferencji lub przez telefon, rzadziej w ramach spotkań bezpośrednich. Atradius przewiduje, że jeśli ta tendencja się utrzyma, to doprowadzi do wzrostu niepewności w restauracjach, a także w hotelach, które są uzależnione od osób podróżujących służbowo. Ponadto maleje zapotrzebowanie na odzież biurową, taką jak garnitury, krawaty czy kostiumy. To z kolei będzie miało znaczący wpływ na dostawców, których dużą część sprzedaży stanowi moda biurowa.

W scenariuszu „home office” znacznie zmniejszy się liczba kilometrów przemierzanych przez dojeżdżających do pracy. To z kolei stanowiłoby dodatkowe obciążenie dla przemysłu motoryzacyjnego, który już od około dwóch lat znajduje się w trudnej sytuacji, przy zwiększonym ryzyku niewypłacalności wielu dostawców. Skutki odczułyby również warsztaty i stacje benzynowe.

Meblarze i producenci komputerów zacierają ręce

Są jednak sektory, które na trybie zdalnym mogłyby skorzystać.

– Przede wszystkim dotyczy to wszelkich sektorów z branż wnętrzarskich. Przeprowadzenie się z pracą do domu bardzo często wymaga od nas przeorganizowania przestrzeni w mieszkaniu – kupienia biurka, krzesła itd. Można więc sobie wyobrazić, że w lepszej kondycji będą firmy produkujące meble – mówi Paweł  Szczepankowski. – Podobnie jest z branżą komputerową. W rodzinie będziemy potrzebować większej liczby laptopów, zwłaszcza jeśli szkoły powrócą do zdalnego trybu prowadzenia zajęć – dodaje. 

Nowy tryb pracy wymaga głębszej cyfryzacji

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w wielu przypadkach praca stacjonarna we wcześniejszej formie przejdzie do historii, ponieważ okazało się, iż sporo osób jednak woli pracować z domu lub przynajmniej tylko część czasu spędzać w firmie, a pracodawcy – przede wszystkim z sektora małych i średnich przedsiębiorstw – odkryli, że jest to możliwe i efektywne.

– Zainteresowanie przestrzeniami i rozwiązaniami coworkingowymi rosło już w zeszłym roku, ale w tej chwili ten trend się nasilił. Zwłaszcza w sektorze MŚP, który mocno odczuł finansowe skutki wiosennych ograniczeń i szuka rozwiązań, które ograniczą koszty stałe. Część przedsiębiorców idzie nawet o krok dalej i w ogóle rezygnuje z wynajmowania powierzchni biurowych, nawet czasowo, i przenosi firmę całkowicie do sfery wirtualnej. Trzeba jednak pamiętać, że oba zjawiska wiążą się z daleko posuniętą cyfryzacją firmy, co z kolei stwarza dodatkowe zagrożenia, których wcześniej nie było lub były minimalne – zauważa Łukasz Zoń, prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych (SPBUiR).

Firmy przenoszą się do chmury

Niezależnie od tego, czy firma zdecyduje się na wynajęcie powierzchni w strefie coworkingowej, czy też zmieni biuro na mniejsze ze współdzielonymi stanowiskami pracy, musi zainwestować w dodatkowe rozwiązania IT, które pozwolą sprawnie działać przy rozproszonym personelu. Wielu przedsiębiorców rezygnuje więc również z rozbudowanej infrastruktury informatycznej (własnych serwerowni, banków danych) i przenosi gromadzone dane do chmury. Siłą rzeczy rośnie też znaczenie i popularność komunikatorów internetowych i narzędzi do wideokonferencji.

Wszystkie te działania mają jednak jeden minus – stwarzają dodatkową furtkę dla hakerów.

– Dlatego trzeba się ubezpieczyć. Cyberpolisy już od kilku lat zyskują na znaczeniu i popularności. W wielu krajach są już standardową ochroną, kupowaną przez większość przedsiębiorców, niezależnie od wielkości. Spodziewam się, że podobnie będzie w Polsce i już niedługo zainteresowanie cyberpolisą będzie wyrażane w tym samym zdaniu, co pytanie o OC działalności i ubezpieczenie mienia. Zwłaszcza że ich koszt jest niewielki w porównaniu z wysokością strat, jakie mogą wyrządzić hakerzy. Obecnie standardowe ceny wynoszą od 0,5% do 1% sumy gwarancyjnej. Warto pamiętać, że cyberpolisa może też chronić przed skutkami naruszenia RODO – dodaje Łukasz Zoń.

Co powinno wejść w skład cyberpolisy?

Ekspert podkreśla, że choć szczegółowy zakres ubezpieczenia cyber różni się w zależności od ubezpieczyciela, to można wyróżnić trzy główne grupy wydatków. Przede wszystkim są to koszty potrzebne do ustalenia przyczyny wycieku oraz znalezienia i likwidacji luki bezpieczeństwa, włącznie z zapłatą ewentualnego okupu hakerom. Do drugiej można zaliczyć wszelkie obciążenia z tytułu zadośćuczynień, odszkodowań i opłat zewnętrznych, m.in. koszty akcji informacyjnej (jeżeli wyciekły dane osobowe) czy zatrudnienie ekspertów od wizerunku do ratowania utraconej reputacji. Trzecią grupą są z kolei wydatki związane z kwestiami prawnymi, które można przeznaczyć na obronę sądową, a w niektórych przypadkach także na zapłatę ewentualnych kar i grzywien z tytułu naruszenia RODO.

– Tak szeroki zakres ochrony sprawia, że będzie to podstawowe ubezpieczenie dla firm w związku z wciąż postępującą cyfryzacją biznesu i codziennego życia. Zwłaszcza że w warunkach pracy zdalnej czasem trudno zapewnić jednakowy poziom bezpieczeństwa dla każdego pracownika, ponieważ nie zawsze będą mieli oni możliwość korzystania z odpowiednio zabezpieczonych urządzeń czy łączy – wskazuje Łukasz Zoń.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Havas, Brandscope)