W opublikowanym na stronie internetowej komunikacie Gefion Insurance A/S (Gefion) poinformował, że decyzja duńskiego organu nadzoru finansowego (Finanstilsynet) zakazująca zakładowi rozszerzania rzeczowego i terytorialnego zakresu działalności nie będzie miała żadnego wpływu na jego bieżącą działalność. Firma może bowiem nadal oferować ubezpieczenia komunikacyjne oraz polisy z innych linii biznesowych we wszystkich krajach, w których jest obecna. Gefion spodziewa się też, że spełni wymagania postawione mu przez Finanstilsynet w zakresie aktywów płynnościowych.
Decyzja
duńskiego nadzoru z 14 stycznia była spowodowana wysokością
współczynnika
wypłacalności zakładu (SCR), który plasował się na poziomie
poniżej 100%, a także wcześniejszym poleceniem z 11 grudnia 2019
r., w którym Finanstilsynet
nakazał firmie podjęcie niezbędnych środków w celu posiadania
płynnych aktywów o wartości co najmniej 5 mln euro.
Według
ubezpieczyciela spadek SCR
był
między innymi efektem nałożenia przez nadzór tymczasowego narzutu
kapitałowego wynoszącego około
39,2 mln koron duńskich (równowartość 5,2 mln euro), który ma
obowiązywać do momentu pełnego rozwiązania problemów związanych
z zarządzaniem. Narzut nie wpłynął na minimalny wymóg kapitałowy
towarzystwa (MCR). Innym czynnikiem był spadek wolumenu składek,
znacznie większy, niż spodziewał się zakład.
Gefion
przekazał, że podjął prace nad kilkoma rozwiązaniami, które w
krótkim okresie poprawią jego sytuację płynnościową. Zapewnił,
że w efekcie jego działań udało mu się spełnić polecenie z 11
grudnia. Według stanu na dzień 31 grudnia 2019 r. ubezpieczyciel
oczekuje, że będzie mógł zapewnić zgodność z nakazem płynności
w nakazanym terminie, to jest do końca lutego. Zakład prowadzi też
rozmowy z potencjalnymi dostawcami kapitału (akcjonariusze i
inwestorzy zewnętrzni) w celu zabezpieczenia wystarczających
funduszy własnych na pokrycie kapitałowego wymogu wypłacalności i
przywrócenia jego poziomu powyżej progu 100%. Rozmowy mają
zakończyć się na początku obecnego roku.
Gefion
oczekuje, że jego sytuacja ulegnie normalizacji. Spółka przewiduje
też znaczną poprawę wynikającą z rozwiązania portfeli
przynoszących straty, a także nowych inicjatyw w zakresie
ubezpieczeń i likwidacji szkód. Te czynniki mają zrekompensować
spadek wolumenów składek.
Inteligentne wykorzystanie danych w ochronie zdrowia, zdrowie publiczne, polityka lekowa i rola sektora prywatnego w polskim systemie ochrony zdrowia to główne tematy konferencji „Priorytety w Ochronie Zdrowia 2020”, zorganizowanej przez wydawnictwo Termedia we współpracy z periodykami „Menedżer Zdrowia” i „Kurier Medyczny” 16 stycznia 2020 r. na Zamku Królewskim w Warszawie.
Podczas obrad pojawiły się również wątki ubezpieczeniowe. Redaktor naczelna „Gazety Ubezpieczeniowej” Aleksandra Wysocka wzięła udział w panelu pt. „Ubezpieczenia komplementarne w Polsce – dostęp do nowoczesnej medycyny na światowym poziomie”. – Komercyjne ubezpieczenia mogą znacząco zwiększyć dostępność do specjalistycznych procedur medycznych oraz leków nowej generacji, które nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia – mówiła Aleksandra Wysocka. – Branża ubezpieczeniowa jest gotowa, żeby wesprzeć system publiczny w miejscach, gdzie ten wyraźnie sobie nie radzi – dodała. Wśród panelistów znaleźli się również Andrzej Jacyna – były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, Janusz Meder – prezes Polskiej Unii Onkologii, Piotr Karda – doradca zarządu i projekt manager Meritum L.A.. Dyskusję moderował Krzysztof Łanda.
Ubezpieczenia
zdrowotne są jedną z najszybciej rosnących linii biznesowych,
aczkolwiek wciąż wolumeny sprzedaży są niewielkie, a zasięg
dodatkowych ubezpieczeń daleki od powszechnego. W ofercie dominują
produkty zapewniające opiekę ambulatoryjną. Funkcjonują też
ubezpieczenia na wypadek poważnego zachorowania czy ubezpieczenia
onkologiczne, najczęściej jako dodatki do ubezpieczeń na życie.
Ubezpieczyciele oferują też rozwiązania pozwalające na leczenie
za granicą (Best doctors). Brakuje jednak rozwiązań, które dają
dostęp do leków nierefundowanych. To ma się wkrótce zmienić, za
sprawą start-upu Meritum.
–
Bardzo
cieszę się, że mogliśmy zaprezentować koncepcję ubezpieczeń
komplementarnych. Ubezpieczenia zdrowotne mają duże dynamiki
wzrostu natomiast dalej nie stanowią znaczącej części w przypisie
towarzystw ubezpieczeniowych. Polisy zdrowotne komplementarne mogą
to zmienić ponieważ oferują bardzo innowacyjne rozwiązanie.
Polisa komplementarna to świadczenie w postaci leków i technologii
medycznych zawartych w polisie a nie refundowanych przez NFZ. Agenci
są najważniejszym ogniwem do sukcesu sprzedaży polis
komplementarnych. Wierzę, że agenci którzy chcą dobrze doradzić
klientom ubezpieczenie, zaproponują polisę komplementarną, która
zapewni klientowi w przypadku choroby dostęp do najnowocześniejszych
leków nierefundowanych przez NFZ –
mówi Piotr
Karda.
Nowy
produkt ma trafić do sprzedaży agencyjnej w drugim kwartale 2020
roku. O szczegółach będziemy informować na łamach „Gazety
Ubezpieczeniowej”.
W 1992 r. Bill Clinton wygrał wybory prezydenckie w USA hasłem „Gospodarka, głupcze!”, zwracając w lapidarny sposób uwagę na to, co kluczowe. A co powinno być kluczowe dla branży ubezpieczeń w 2020 r.? Odpowiedź jest jedna.
Jeszcze nigdy w historii
ubezpieczeń rola marketingu nie była tak krytyczna.Uczestnicy rynku,
którzy tego nie dostrzegają, są skazani na porażkę. Szybciej,
niż im się to wydaje.
Roboty mówią, co pisać
Szczegół. Jeden wyraz, jedna
fraza powtarzana w umiejętny sposób, dopasowany do oczekiwań
algorytmów Google. Tak, to właśnie szczegół będzie decydował o
sukcesie lub porażce komunikacyjnej w 2020 r.
Świat słowa jest
podporządkowany automatyzacji. Możemy się na to zżymać. Uciekać
w dyskusjach i rozważaniach na znane nam od lat terytoria
zamieszkiwane przez oswojone dinozaury: relację z dziennikarzem,
lekkie pióro, łatwość nawiązywania relacji.
Jeśli jednak nie odrobimy
zadania z automatyzacji, nasza praca nie będzie po prostu efektywna.
Dlaczego? Bo nikt jej nie zobaczy na ekranie komputera czy telefonu.
Będziemy tworzyć informacje do wirtualnej szuflady. W przypadku
niedocenionego poety jest to wybaczalne. W przypadku piarowca –
karygodne.
Automatyzacja wtłacza twórcę
tekstu w dosyć sztywne wymogi słów kluczowych i innych wskaźników
podlegających nieustannej kontroli. Każe mu pokornie analizować
to, o co pytają czytelnicy, zanim jeszcze powstanie tekst. Sprawdzać
po wielekroć zrozumiałość fraz i zdań w oparciu o narzędzia,
które, o zgrozo, raz po raz wracają do autora z tekstem pełnym
czerwonych podkreśleń. Znowu napisałeś źle, znowu użyłeś zbyt
trudnych słów. Wracaj i pisz jeszcze raz. Tak już wygląda praca
piarowców i ten styl pracy będzie się pogłębiał w ciągu
najbliższych miesięcy. Wbrew pozorom, automatyzacja nie zabija
kreatywności, wręcz przeciwnie! To właśnie zdolność pisania w
oparciu o instrukcje SEO w sposób, który wciąż będzie budził
emocje, powoduje, że piarowcy powinni być coraz lepiej
wynagradzani. I mieć silniejszą pozycję w organizacji.
Dlaczego? Analiza tekstu w
kontekście jego przydatności dla biznesu zaczyna mieć kluczowe
znaczenie. Dobry tekst to dobre wzmocnienie pozycjonowania strony, a
to z kolei przekłada się na leady. I to jest dobra wiadomość.
Piarowcy wiedzą doskonale, jak kluczowa jest nasza praca dla sukcesu
organizacji. Niestety, często jest tak, że ta wiedza nie wydostaje
się poza ściany pokojów marketingu. Teraz się to zmieni.
Jeśli
podczas spotkań z innymi departamentami pada popularne pytanie „a
jak to (praca PR) się przekłada na sprzedaż?”, to często jedyną
odpowiedzią pozostają wskaźniki marketingowe, ekwiwalenty oraz coś
niemierzalnego, czyli renoma, jaką można sobie wypracować w
firmie. To jednak zdecydowanie za mało.
Tymczasem wreszcie dostajemy do
rąk konkret – twarde dane, o których marzyliśmy. Jednak, żeby
potrafić ten konkret wykorzystać, musimy zdobyć się na
(prawdopodobnie) nowe dla nas działanie, czyli współpracę z
analitykami specjalizującymi się w pozycjonowaniu stron, ale i
szerzej, w budowaniu e-commerce.
Tak, wiem. W polskich
ubezpieczeniach najważniejszy jest agent. Nie można przeceniać
cyfrowych kanałów komunikacji. Znam te argumenty. Proponuję jednak
dla własnego dobra uznać, że internet już jest i będzie w coraz
większym stopniu środowiskiem biznesu. To oznacza, że trzeba
zapukać do drzwi specjalistów z pokrewnych nam dziedzin (chociażby
agencji interaktywnych) i poprosić o pomoc.
Krytyczna rola marketingu
Zmienia się rola marketingu, co
jest oczywiście wypadkową wszechobecnej cyfryzacji. Dzięki niej
firmy mogą dysponować informacją o swoich klientach na poziomie,
który dotychczas pozostawał nieosiągalny. Ta wiedza powinna
umiejętnie rezonować na wszystkie pozostałe piony zakładów
ubezpieczeń, od sprzedaży, po likwidację. Głęboko wierzę, że
deklarowaną przez wielu moich rozmówców istotą ubezpieczeń jest
klientocentryzm. W praktyce oznacza on wiedzę o kliencie i zdolność
do przedstawienia mu oferty zgodnej z jego oczekiwaniami. Nie z
oczekiwaniami działu produktów ani działu prawnego. Zgodnego z
oczekiwaniami klienta. A kto, jeśli nie marketing, ma wiedzę o tych
oczekiwaniach? I to właśnie rzeczona wiedza jest istotą
zmiany.
Przez całe dekady analogowego świata, który znika na
naszych oczach, o roli i funkcji działów marketingu decydowała
zdolność do obsługi oczekiwań sprzedaży. W nowoczesnej
strukturze zarządzania ten archaiczny model ulegnie radykalnej
zmianie. To z marketingu będą wychodziły decyzje dotyczące
kształtu produktów, strategii sprzedaży, funkcji obsługowych
backoffice. Czy to futurologia? Nie. To są podstawy, które w
codzienności minionych dekad ulegały naruszeniu na rzecz często
nieznającej sprzeciwu siły „sprzedażowców”. Marketing przez
lata był sprowadzany do przygotowania kampanii reklamowych, wzorów
ulotek i pism. I kalendarzy.
Ten świat naprawdę się kończy.
Bo o sukcesie w cyfrowym biznesie będą decydowali właśnie
marketingowcy i analitycy. Ci, którzy znają (powtarzam się celowo)
potrzeby klienta. Ta zmiana nie musi, a nawet nie powinna oznaczać
konfliktu z ludźmi ze sprzedaży czy np. działów likwidacji szkód.
Wręcz przeciwnie. Na tym etapie rynku, który obserwuję dzisiaj,
rolą osób odpowiedzialnych za kształtowanie komunikacji jest coraz
mocniejsze wiązanie jej z biznesem, wychodzenie z aktywnymi
pomysłami, wspieranie, ale również inicjowanie projektów i celów
sprzedażowych.
Taki model działania nie będzie
łatwy, bo w kontrze stoją ludzkie obawy, emocje, niewiara w swoje
możliwości. Dla marketingowców nie ma jednak odwrotu przed
wzięciem odpowiedzialności za cały biznes.
Porzućmy silosy
Jeśli zechciałeś Czytelniku
poświęcić kilka chwil na ten tekst, z pewnością zauważyłeś,
jak niemal nonszalancko i zupełnie wbrew ustalonym kanonom mieszam
tu pojęcia, takie jak: marketing, komunikacja, PR, informacja…
Robię to celowo. W świecie nowej rzeczywistości, która zapuka do
nas w 2020 r., takie definicje będą już jedynie wymogiem działu
HR, który potrzebuje zaszeregować pracowników zgodnie z przepisami
do danego działu. Ale w praktyce?
W praktyce musimy być
równocześnie analitykami, marketingowcami i piarowcami. Wbrew
pozorom, rozważania o tym, jaką w istocie będę pełnił funkcję
w biznesie (w istocie, czyli nie na wizytówce), zależy od
umiejętnego postawienia sobie celów. Te na 2020 r. starałem się
opisać powyżej. Życzę wszystkim, aby udało się je zrealizować
z korzyścią dla poszczególnych podmiotów, jak też całego rynku,
który wspólnie tworzymy.
8–9 kwietnia 2020 to data najbliższej edycji Insurance Forum. O tematach, które poruszy branża podczas wiosennej konferencji, debatowała Rada Programowa 16 stycznia 2020 r. w Pawilonie Sztuki na Bulwarach Wiślanych w Warszawie. Wydarzenie patronatem medialnym objęła „Gazeta Ubezpieczeniowa”.
W
części wspólnej z siostrzanym Banking Forum będzie mowa o
globalnej gospodarce oraz wątkach ekologicznych („green finance”).
Jak zauważyła Katarzyna
Przewalska
z Ministerstwa Finansów, w europejskich regulacjach temat ten jest
coraz bardziej widoczny i z pewnością wpłynie również na lokalne
regulacje, chociażby w obszarze polityki inwestycyjnej, zarządzania
aktywami i wyceny ryzyka.
W
części ubezpieczeniowej poruszone zostaną takie tematy, jak
zaufanie, technologia (transformacja cyfrowa, cyfrowa interakcja z
klientem), dystrybucja ubezpieczeń, klientocentryczność, wyzwania
regulacyjne i samoregulacyjne oraz prewencja szkodowa jako element
modelu biznesowego.
W dziewiątej edycji Barometru Ryzyk Allianz 2020 po raz pierwszy jako najważniejsze ryzyko biznesowe na świecie wskazano incydenty cybernetyczne. Cyberprzestępczość wyprzedziła najczęściej wskazywane dotychczas ryzyko, jakim są przerwy w działalności gospodarczej. W Polsce to zagrożenie nadal znajduje się na pierwszym miejscu zestawienia.
Jeszcze
siedem lat temu ryzyko cyber znajdowało się na 15. miejscu z
zaledwie 6% odpowiedzi. Z kolei zmiany w przepisach i regulacjach
(27%) oraz zmiany klimatu (17%) dynamicznie pną się w rankingu
ryzyk biznesowych.
–
Wyniki
Barometru Ryzyk Allianz 2020 wskazują, że ryzyko cybernetyczne i
zmiany klimatu to dwa istotne wyzwania, które firmy muszą uważnie
obserwować w nowej dekadzie –
mówi Joachim
Müller,
dyrektor generalny Allianz Global Corporate & Speciality (AGCS).
–
Oczywiście istnieje wiele innych scenariuszy szkód i zakłóceń,
ale jeśli zarządy i menedżerowie ds. ryzyka nie poradzą sobie z
zagrożeniami związanymi z cyberprzestępczością i zmianami
klimatu, prawdopodobnie będzie to miało decydujący wpływ na
wyniki operacyjne, wyniki finansowe i reputację ich firm – dodaje.
Top
ryzyka w Polsce
Allianz
zwraca uwagę, że w rankingu największych ryzyk biznesowych
wskazanych przed polskich ekspertów nastąpiły zaskakujące zmiany.
Nadal najważniejsze ryzyko biznesowe dla firm stanowią przerwy w
działalności (54%). Na drugim miejscu znalazło się ryzyko
związane z pożarami i eksplozjami (42%, 5 miejsce w rankingu za
2019 r.). Obawa przed cyberatakami zajmuje 3. miejsce (38%, spadek o
jedną pozycję). Eksperci w Polsce wskazali także dwa nowe ryzyka,
które nie były uwzględnione jako kluczowe w ubiegłych latach. W
tym roku w pierwszej dziesiątce największych ryzyk znalazły się
obawy związane ze skutkami zmian klimatu (15%) oraz rozwoju sytuacji
markoekonomicznej (15%). Na znaczeniu zyskało także ryzyko związane
z utratą reputacji i wartości marki. W 2019 roku jako istotne
wskazywało na nie jedynie 12% ankietowanych. W tym roku – już
23%. Z dziesiątego miejsca na szóste awansowały z kolei zagrożenia
związane z katastrofami naturalnymi (8% vs. 19%).
–
Widać
wyraźnie dynamiczne zmiany we wskazaniach polskich ekspertów. W
dalszym ciągu przerwy w działalności są wskazywane jako
największe ryzyko biznesowe dla przedsiębiorców. Co istotne, wpływ
na takie przerwy mogą mieć zarówno ataki cybernetyczne, jak i
katastrofy naturalne czy zmiany klimatu. W dzisiejszych czasach
odpowiednie szacowanie ryzyka dla przedsiębiorstwa i opracowanie
scenariuszy postępowania jest kluczowe. Dzięki temu nawet w
przypadku wystąpienia zdarzenia możliwe jest szybkie wznowienie
działalności firmy –
mówi Tomasz
Kryłowicz,
dyrektor ds. zarządzania ryzykiem Allianz Polska
Ryzyko
cybernetyczne ewoluuje
Oprócz
tego, że są najważniejszym ryzykiem na świecie, incydenty
cybernetyczne należą do trzech głównych zagrożeń w wielu
badanych krajach: m.in. w Austrii, Belgii, Francji, Indiach, Afryce
Południowej, Korei Południowej, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii,
Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, gdzie są także
największym ryzykiem biznesowym. Firmy stają przed wyzwaniem
związanym z większymi i droższymi naruszeniami danych, wzrostem
liczby oprogramowania ransomware i incydentami fałszowania, a także
perspektywą kar pieniężnych związanych z prywatnością oraz
udziałem w sporach po wystąpieniu wydarzenia. Ogromne naruszenie
danych – obejmujące ponad milion rekordów – kosztuje obecnie
średnio 42 mln USD (+8% r/r).
–
Incydenty
stają się coraz bardziej szkodliwe, duże firmy coraz częściej
atakowane są wyrafinowanymi metodami i wymuszeniami. Pięć lat temu
typowy popyt na oprogramowanie ransomware wyniósłby dziesiątki
tysięcy dolarów. Teraz można to liczyć w milionach –
mówi Severin
Gettinger,
ekspert ds. cybernetycznych AGCS Europa Wschodnia.
Wymuszenia
to tylko jedna część obrazu: firmy mogą ponieść poważne straty
BI z powodu niedostępności krytycznych danych, systemów lub
technologii, zarówno z powodu usterki technicznej, jak i cyberataku.
–
Wiele incydentów jest skutkiem błędu ludzkiego i można je
złagodzić poprzez szkolenia uświadamiające pracowników, jednak
nie są one jeszcze rutynową praktyką w firmach –
mówi Marek
Stanisławski,
Deputy Global Head of Cyber AGCS.
Przerwy
w działalności gospodarczej
Po
siedmiu latach na szczycie przerwy w działalności gospodarczej (BI)
spadły na drugą pozycję. Jednak tendencja do większych i bardziej
złożonych strat BI nadal trwa. Przyczyny stają się coraz bardziej
różnorodne, od pożaru, eksplozji lub katastrof naturalnych po
cyfrowe łańcuchy dostaw, a nawet przemoc polityczną. – Cyfrowe
łańcuchy dostaw i odpowiednie platformy pozwalają dziś na pełną
przejrzystość i identyfikowalność towarów, ale pożar w centrum
danych, usterka techniczna lub włamanie mogą przynieść duże
straty BI dla wielu firm, które w większości polegają na tym
samym systemie i nie ma możliwości jego przestawienia na procesy
ręczne –
mówi Stefanie
Thiem,
CEO AGCS w Europie Wschodniej. Przedsiębiorstwa są również coraz
bardziej narażone na bezpośredni lub pośredni wpływ zamieszek,
niepokojów społecznych oraz ataków terrorystycznych.
Zmiany
w przepisach i regulacjach zajęły trzecie miejsce (czwarte w 2019
r.) Taryfy, sankcje, brexit i protekcjonizm zostały wskazane przez
ekspertów jako kluczowe obawy. –
Polityka handlowa staje się kolejnym narzędziem politycznym dla
wielu różnych celów, takich jak dyplomacja gospodarcza, wpływy
geopolityczne lub polityka środowiskowa –
wyjaśnia Ludovic
Subran,
główny ekonomista Allianz. –
Ten aktywizm nie ogranicza się do Stanów Zjednoczonych,
rozprzestrzenił się także na Japonię i Koreę Południową, Indie
i UE –
dodaje.
Nowe
wyzwania regulacyjne w następnej dekadzie będą koncentrować się
na wpływie na środowisko, dekarbonizacji i zmianach klimatu. –
Unijne rozporządzenie w sprawie zrównoważonego rozwoju jest niczym
innym jak „game changerem”. Wpływ na przedsiębiorstwa będzie
tak szeroki, jak w przeszłości nowe zasady dotyczące rachunkowości
i ochrony danych – mówi
Ludovic Subran.
Zmiana
klimatu powoduje dodatkową złożoność ryzyka
Zmiany
klimatu osiągnęły najwyższą w historii pozycję w Barometrze
(7.) i znajdują się już w pierwszej trójce najważniejszych ryzyk
biznesowych dla regionu Azji i Pacyfiku. Na wzrost strat fizycznych
są najbardziej narażone przedsiębiorstwa (49%), ponieważ
podnoszące się morza, dotkliwsze susze, gwałtowniejsze burze i
masowe powodzie stanowią zagrożenie dla fabryk i innych aktywów
przedsiębiorstw, a także powiązań transportowych i
energetycznych, które łączą łańcuchy dostaw. Ponadto
przedsiębiorstwa są zaniepokojone skutkami operacyjnymi (37%),
takimi jak przeniesienie obiektów, oraz potencjalnymi skutkami
rynkowymi i regulacyjnymi (35% i 33%). Firmy mogą być zmuszone do
przygotowania się także na dalsze spory sądowe w przyszłości –
sprawy sądowe skierowane przede wszystkim do największych firm,
których działalność związana jest z emisją dwutlenku węgla,
zostały już wniesione w 30 krajach na całym świecie, przy czym
większość spraw dotyczy przedsiębiorstw z USA.
–
Wśród
firm rośnie świadomość, że negatywne skutki globalnego
ocieplenia, powyżej dwóch stopni Celsjusza, będą miały
dramatyczny wpływ także na biznes –
mówi Chris
Bonnet,
szef ESG Business Services AGCS. –
Brak aktywności spowoduje podjęcie działań regulacyjnych i
wpłynie na decyzje klientów, akcjonariuszy i partnerów
biznesowych. Ignorowanie ryzyka klimatycznego jest bardziej kosztowne
niż zmaganie się z nim. Dlatego każda firma musi określić swoją
rolę, stanowisko i tempo działań odnoszących się do zmiany
klimatu, a menedżerowie ryzyka muszą odgrywać kluczową rolę w
tym procesie –
dodaje.
O
raporcie:
Ankieta
na temat globalnego ryzyka biznesowego przeprowadzona przez Allianz
Global Corporate & Speciality (AGCS) obejmuje opinie 2718
ekspertów z ponad 100 krajów. Udział w badaniu wzięli m.in.
prezesi, dyrektorzy generalni, menedżerowie ryzyka, brokerzy i
eksperci ubezpieczeniowi.
PZU Zdrowie uruchamia Wirtualną Przychodnię, w której pacjenci bez wychodzenia z domu, przez całą dobę będą mogli zasięgnąć porady lekarza przez telefon, czat czy wideoczat.
–
Zależy
nam na tym, aby ułatwić pacjentom dostęp do lekarza. Szczególnie
mieszkańcom mniejszych miejscowości, rodzicom z małymi dziećmi,
osobom starszym, niepełnosprawnym czy podróżującym poza Polską,
a więc wszystkim, dla których przyjście do przychodni może być
utrudnione –
tłumaczy prezes PZU Zdrowie Julita
Czyżewska.
Jak
podano w informacji przekazanej PAP, dzięki pierwszej w Polsce
Wirtualnej Przychodni, pacjenci mogą bez wychodzenia z domu
zasięgnąć porady lekarza, omówić z nim wyniki badań, otrzymać
skierowanie na badania albo receptę na leki. Lekarze różnych
specjalizacji mają być dostępni całą dobę i z dowolnego miejsca
przez telefon, czat albo wideoczat – podał portal
polskieradio24.pl za PAP.
Zapadło rozstrzygnięcie w dorocznym konkursie Vienna Insurance Group (VIG), podsumowującym działalność spółek grupy w Polsce. W najnowszej odsłonie wyróżnieni zostali: Anna Włodarczyk-Moczkowska, prezes zarządu Wiener, Piotr Narloch, prezes zarządu InterRisk, oraz Michał Gomowski, prezes zarządu Benefii Ubezpieczenia.
Anna
Włodarczyk-Moczkowska została nagrodzona tytułem Osobowość Roku
2019 za sprawną integrację nowej firmy w strukturach VIG oraz
zachowanie wysokiej dynamiki sprzedaży i doskonałych wyników
finansowych w trudnym okresie transformacji. Z kolei Benefię
Ubezpieczenia pod kierownictwem Michała Gomowskiego uznano za
Najlepszą Spółkę 2019, a nagrodę przyznano za dynamiczny rozwój
w nowych kanałach sprzedaży, w tym direct, który wzrósł o 145%
r/r. Natomiast Piotra Narlocha i InterRisk wyróżniono za
Strategiczną Współpracę Roku, czyli za formułę długofalowej
umowy z Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych „TUW”.
– Gratuluję
przyznanych nagród i dziękuję wszystkim wyróżnionym. Anna
Włodarczyk-Moczkowska, Piotr Narloch i Michał Gomowski są
przykładem tego, że grupa VIG ma w swoim gronie wspaniałych
liderów, którzy wraz ze swoimi zespołami są wzorem dążenia do
realizacji ambitnych przedsięwzięć –
skomentował Franz
Fuchs,
dyrektor generalny VIG Polska.
Michał Świderski, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży detalicznej PZU SA, został powołany na stanowisko przewodniczącego podkomisji ds. dystrybucji ubezpieczeń majątkowych Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
Michał
Świderski objął stanowisko przewodniczącego podkomisji 10
stycznia 2020 r. Najważniejszymi zadaniami podkomisji pod
kierownictwem nowego szefa będą prace związane z rozwiązywaniem
problemów dotyczących ustawy o dystrybucji ubezpieczeń oraz
współpracy zakładów ubezpieczeń z pośrednikami
ubezpieczeniowymi.
Prokurator Generalny skierował kolejną skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Dotyczy ona wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 19 grudnia 2013 roku w sprawie zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w związku ze skutkami zarażenia powódki wirusem HCV i HBV.
Poszkodowana
chorowała na białaczkę szpikową. Jako 10-letnia dziewczynka
podczas leczenia w 1992 roku w publicznej placówce medycznej została
zarażona wirusami zapalenia wątroby typu B i C. W związku z
zakażeniem narastały u niej objawy kojarzone z wczesną marskością
wątroby. 25 października 2006 r. Sąd Apelacyjny w Szczecinie (SA)
zasądził od Skarbu Państwa-Ministra Zdrowia (SP) na rzecz
poszkodowanej kwotę 15 tys. zł z odsetkami oraz ustalił, że
pozwany będzie ponosić odpowiedzialność za skutki zakażenia
mogące ujawnić się w przyszłości. W 2010 r. stwierdzono u
poszkodowanej marskość wątroby. W związku z pogarszającym się
stanem zdrowia chorej konieczna okazała się transplantacja, która
przeprowadzono w 2012 r.
W
kolejnej sprawie wytoczonej przez poszkodowaną wyrokiem z 22 maja
2013 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie (SO) zasądził od SP na rzecz
powódki 100 tys. zł z odsetkami oraz miesięczną rentę w
wysokości 1800 złotych. Sąd przyjął, że potrzebę dokonania
transplantacji wątroby należy traktować jako ujawnienie nowej
krzywdy, a nie tylko pogorszenie się stanu zdrowia w stosunku do
uwzględnionego w wyroku z 2006 r. Stwierdził także, że dzięki
transplantacji sytuacja życiowa poszkodowanej i jej perspektywy na
przyszłość znacznie się polepszyły. Kwota 100 tys. zł była
według SO odpowiednia do zadośćuczynienia za doznaną szkodę. Sąd
orzekł również, że cierpienia powódki po wydaniu wyroku z 2006
r. nie były jej nową krzywdą i co za tym idzie nie zasądził z
ich tytułu zadośćuczynienia.
Poszkodowana
wniosła apelację od wyroku SO, w której zarzuciła naruszenie art.
445 par. 1 kodeksu cywilnego poprzez zasądzenie zadośćuczynienia w
kwocie nieodpowiedniej w stosunku do doznanej przez nią krzywdy, w
tym cierpień fizycznych i psychicznych. Powódka wniosła o zmianę
zaskarżonego orzeczenia i zasądzenie na jej rzecz kwoty 300 tysięcy
złotych. Apelację od wyroku wniósł także SP. Wyrokiem z 19
grudnia 2013 r. obie apelacje zostały oddalone przez SA w
Szczecinie.
Poszkodowana
wniosła skargę kasacyjną, jednak 30 maja 2014 r. Sąd Apelacyjny w
Szczecinie odrzucił ją z uwagi na nieuiszczenie opłaty sądowej.
Z
rozstrzygnięciem SA w Szczecinie nie zgodził się Minister
Sprawiedliwości Prokurator Generalny. Działając z jego
upoważnienia, skargę nadzwyczajną do SN złożył
prokurator Robert
Hernand
– zastępca Prokuratora Generalnego (PG). Zarzucił orzeczeniu
naruszenie zasad wolności i praw człowieka zapisanych w Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej, rażące naruszenie art. 445 par. 1 k.c.
regulującego zasady przyznawania zadośćuczynienia, a także
oczywistą sprzeczność ustaleń sądu z treścią zebranego w
sprawie materiału dowodowego.
W
ocenie zastępcy PG kwestionowany wyrok narusza konstytucyjną zasadę
demokratycznego państwa prawa, w szczególności w aspekcie
sprawiedliwego traktowania przez władze publiczne. Z orzecznictwa
Trybunału Konstytucyjnego wynika, że dla zapewnienia sprawiedliwego
traktowania obywateli konieczne jest uwzględnienie przesłanek
materialnych, które zapewniają równy udział jednostek w dostępie
do równego z innymi udziału w życiu społecznym. W skardze
podkreślono, że powódka w okresie między lipcem 2008 r. a lipcem
2013 r. została uznana za całkowicie niezdolną do pracy oraz stale
ponosiła i ponosi wysokie koszty związane z leczeniem w kwocie 600
zł miesięcznie. Cierpiała także na zaburzenia adaptacyjne w
postaci problemów ze snem, stale obniżonym nastrojem i frustracją
związaną z niemożnością planowania swojego życia.
W
skardze nadzwyczajnej zastępca PG wniósł o uchylenie zaskarżonego
wyroku i zasądzenie na rzecz powódki 300 tys. zł tytułem
zadośćuczynienia, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku i
przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania SA w Szczecinie.
Podstawa
prawna: art. 89 par. 1 i 2 i 3 w zw. z art. 115 par. 1 i 1a ustawy z
8 grudnia 2017 roku o Sądzie Najwyższym.
„W internecie znalazłem reklamę firmy oferującej duże zyski z inwestycji w roszczenia bankowe. Powinienem się na nią zdecydować?” – takie zapytanie trafiło do ekspertów Rzecznika Finansowego (RzF). Po analizie stron internetowych, Rzecznik będzie oczekiwał dodatkowych wyjaśnień od podmiotu kuszącego „inwestorów”. Rozważa też podjęcie innych działań, włącznie z poinformowaniem prokuratury i Komisji Nadzoru Finansowego.
W
ostatnim czasie zaczęły pojawiać się strony internetowe,
obiecujące 60% czy nawet 140% zwrotu z „inwestycji w roszczenia
bankowe”. – Zawsze
gdy widzimy obietnicę takich zysków, należy zachować ostrożność
przed skorzystaniem z oferty. Nam po analizie informacji zawartych na
tych stronach nasunęło się wiele pytań, na które nie znajdujemy
na dziś odpowiedzi –
mówi prof. Mariusz
Jerzy Golecki,
Rzecznik Finansowy.
Dlatego
zdecydował o skierowaniu pisma do podmiotu prowadzącego strony
internetowe promujące ten rodzaj inwestycji. Będzie oczekiwał
dodatkowych wyjaśnień nt. podstaw prawnych przedstawiania takiej
oferty przez ten podmiot i samego mechanizmu „inwestycji”, w
szczególności w zakresie deklarowanego
„zabezpieczenia inwestycji”. Będzie też żądał
uzupełnienia informacji na stronie.
– Mamy
wątpliwości, czy ten podmiot może w ogóle oferować tego typu
„produkty inwestycyjne”. Jeśli uzyskane informacje potwierdzą
te przypuszczenia, to rozważymy poinformowanie prokuratury i
Komisji Nadzoru Finansowego o pojawieniu się takich ofert –
mówi Izabela
Dąbrowska-Antoniak,
dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w Biurze RzF.
Jak
wynika z wypowiedzi medialnych przedstawicieli podmiotu,
prawdopodobnie – w uproszczeniu – w jednym przypadku transakcja
ma polegać na zakupie wierzytelności opartej na żądaniu zwrotu
prowizji i innych opłat z tytułu wcześniejszej spłaty kredytu
konsumenckiego (art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim). W drugim, z
powierzonych środków mają być finansowane koszty obsługi prawnej
i koszty sądowe sprawy dotyczącej umowy „frankowej”, a inwestor
ma otrzymać część zasądzonej przez sąd kwoty, oczywiście w
przypadku wygranej.
–
W
oparciu o informacje na stronach trudno jednoznacznie stwierdzić
naruszenie prawa, bo na przykład oferowanie zakupu roszczeń wobec
banków nie jest zakazane. Jednak zalecałbym daleko posuniętą
ostrożność przy korzystaniu z takiej oferty. W oparciu o
zamieszczone na stronach treści potencjalny inwestor może nie być
w stanie określić charakteru oraz sposobu działania proponowanego
„produktu inwestycyjnego” –
mówi Krzysztof
Witkowski,
specjalista w Biurze Rzecznika.
Zwraca
uwagę, że brak jest na przykład informacji pozwalających na ocenę
skuteczności prawnej i ekonomicznej deklarowanego na stronach
„zabezpieczenia praw inwestora” czy „zabezpieczenia
inwestycji”, co może wprowadzać w błąd. Tymczasem
opis na stronach ogranicza się np. wyłącznie do informacji o
możliwości odzyskania części prowizji i innych opłat pobranych
przy udzieleniu kredytu w razie jego wcześniejszej spłaty. Dlatego
kluczowe będzie wyjaśnienie, jakie dokumenty i jakie informacje
otrzymują osoby, które zdecydują się przekazać swoje dane
kontaktowe na stronie.
Eksperci
Rzecznika zwracają też uwagę na drugą stronę medalu. Jeśli ktoś
oferuje stopę zwrotu z „inwestycji” w roszczenia na tak wysokim
poziomie, to może oznaczać, że są osoby skłonne sprzedać je za
bardzo niskie kwoty.
–
To
zaskakujące szczególnie w odniesieniu do roszczeń związanych z
rozliczeniem przedterminowo spłaconych kredytów konsumenckich.
Obserwujemy, że na dziś w wielu wypadkach wystarczy samodzielne
złożenie reklamacji do banku. Nie musimy podawać dokładnej kwoty
naszego żądania – bank powinien wyliczyć ją samodzielnie. Nie
trzeba angażować profesjonalnego pełnomocnika, a tym bardziej
wchodzić w spór sądowy –
mówi Krzysztof Witkowski.
Przypomina,
że sytuacja kredytobiorców diametralnie zmieniła się po wyroku
Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 11 września 2019 r.,
zwanego w mediach „małym TSUE”. TSUE rozwiał w nim wszelkie
istniejące wątpliwości interpretacyjne dotyczące art. 16 ust. 1
dyrektywy w sprawie umów o kredyt konsumencki oraz art. 49 ustawy o
kredycie konsumenckim. Obydwa przepisy mówią o konieczności zwrotu
przez kredytodawcę stosownej części wszelkich kosztów kredytu, w
tym opłat i prowizji, w przypadku wcześniejszej spłaty całości
tego kredytu. Zdaniem sędziów zwrot nie zależy od tego, czy te
koszty są rozłożone w czasie, czy jednorazowe i powinien być on
zrealizowany proporcjonalnie do pozostałego okresu kredytowania. To
stanowisko zgodne z tym, które Rzecznik Finansowy wspólnie z
prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów prezentował już
w 2016 r. Warto podkreślić, że również orzecznictwo w sporach
dotyczących kredytów „frankowych” jest coraz bardziej korzystne
dla posiadaczy tego typu umów.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.