Blog - Strona 228 z 1516 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 228

Poznaj proste techniki zamknięcia sprzedaży

0
Adam Kubicki

Najlepsi sprzedawcy różnią się od przeciętnych przede wszystkim skutecznością sprzedażową. Umieją doprowadzić klienta do decyzji i zmotywować go do działania. Dla wielu osób finalizacja sprzedaży jest ogromnym wyzwaniem, z którym sobie nie radzą.

Niektórzy umieją nawiązać relację z klientem, zbadać jego potrzeby i zaprezentować rozwiązanie. Jednak bez umiejętności finalizacji wiele z tych wysiłków będzie zmarnowaną okazją sprzedażową. Finalizacji można się nauczyć. To w końcu proces wpływania na drugą osobę, a nie jakieś magiczne sztuczki. Przyjrzyjmy się bliżej pomysłom na zamknięcie sprzedaży.

Pierwszym z nich jest zamknięcie alternatywne. Przy tej technice dajesz klientowi wybór między dwiema rzeczami: czymś i czymś innym (uważaj, by nie był to wybór między czymś a niczym). Możesz na przykład zapytać: „Co pan/pani woli z tych dwóch możliwości?”. Przedstawiasz klientowi dwie opcje, spośród których musi on wybrać jedną. Ludzie lubią, gdy mają możliwość wyboru. Nie lubią dostawać ultimatum – sytuacji, w których mogą jedynie kupić lub nie kupić. Gdy pytasz: „Co pan/pani woli – A czy B?”, zwiększasz prawdopodobieństwo, że klient kupi jedno lub drugie, a nie powie: „Nie, muszę się nad tym zastanowić”.

Jeżeli oferujesz tylko jedno rozwiązanie, zamknięcie alternatywne może dotyczyć ceny, dodatkowych warunków lub zakresu. Możesz na przykład spytać, czy klient wolałby zapłacić całą kwotę od razu, czy w miesięcznych ratach lub czy mieć zakres „x”, czy „y”. Każda odpowiedź na tak postawione pytanie oznacza, że twój rozmówca podjął decyzję o zakupie.

Kolejnym pomysłem jest zamknięcie poprzez zarządzanie procesem. Sprawdza się zwłaszcza w złożonych przypadkach, gdy rozwiązanie łączy się z kilkoma innymi istotnymi czynnikami, a relacja klient – sprzedawca jest kontynuowana jeszcze długo po samym akcie sprzedaży.

Zadajesz pytanie: „Czy jak dotąd ma to dla pana/pani sens?”. Jeśli klient odpowie coś w stylu: „Tak, ta oferta wygląda naprawdę dobrze”, przechodzisz do zamknięcia sprzedaży, mówiąc: „W takim razie następnym krokiem jest…”, po czym opisujesz szczegółowo cały plan działania i proces zakupu. Na przykład: „W takim razie następnym krokiem jest złożenie przez pana/panią podpisu na tych dwóch formularzach. Następnie umówimy wizytę u lekarza, a pan opłaci w międzyczasie składkę. Po ocenie przez lekarza pana stanu zdrowia poczekamy na decyzję firmy, jeśli polisa zostanie wystawiona, to otrzyma pan taką informację na swój adres e-mail, a ja przyjadę do pana, żeby potwierdzić wszystkie warunki ubezpieczenia. Co pan/pani o tym sądzi?”.

W tym zamknięciu zakładasz, że sprzedaż została dokonana. Zachowujesz się tak, jak gdyby klient powiedział już „tak”, choć w rzeczywistości jeszcze przecież na nic się nie zgodził. Czasem ta technika nazywana jest „rozmową po sprzedaży”, gdyż rozmawiasz z klientem tak, jak gdyby powiedział on: „Tak, biorę to; co dalej?”. Stosowanie zamknięcia przez zarządzanie procesem wymaga od ciebie pewności siebie, zdecydowania i bezpośredniości.

Następna metoda zamknięcia sprzedaży to technika zamknięcia autoryzacyjnego. Jest ona również dość skuteczna. Pod koniec prezentacji mówisz: „Czy ma pan/pani jakieś pytania albo wątpliwości, których jeszcze nie omówiliśmy?”. Jeśli klient odpowie „nie”, to wiesz już, że mówi „tak”. Uruchamiasz system, w którym można wystawić ubezpieczenie, i wypełniasz rubryki, prosząc klienta o podanie niezbędnych informacji.

Gdy skończysz, odwracasz ekran w stronę rozmówcy i wypowiadasz magiczne słowa: „Gdy to pan/pani potwierdzi, będziemy mogli natychmiast uruchomić ubezpieczenie”. Używasz słowa „potwierdzić”, a nie „podpisywać”, gdyż ludzie chętnie autoryzują różne działania, natomiast mogą wzbraniać się przed podpisaniem się pod nimi.

Adam Kubicki

adam.kubicki@indus.com.pl

Pozytywny ślad emocjonalny

0
Łada Drozda, Emocjonalny (nie)ład w pracy, wydawnictwo Onepress, cena 26,94 zł

Nie jesteśmy ekspertami od emocji. Mamy problem z odczytywaniem ich u innych ludzi, nierzadko nie potrafimy nawet określić tego, co nam samym w duszy gra. To efekt tego, jak nas wychowano, spadku kulturowego, jaki odziedziczyliśmy. Także w pracy.

W rezultacie zamiast partnerskich, w wielu relacjach zawodowych panują niezdrowe układy podległości i dominacji. A my, choć podskórnie czujemy, że coś tu jest nie w porządku, i tak się na to godzimy, i znosimy atmosferę, która psuje nam krew i obrzydza życie.

Stop! Wcale nie musi tak być! Możemy się zmienić. Wszyscy, szefowe, szefowie, podwładne, podwładni, możemy uzdrowić relacje, jakie panują w naszych firmach, instytucjach i organizacjach. Jednak by tak się stało, nie wystarczą dobre chęci. Trzeba nam jeszcze solidnej dawki wiedzy o tym, jak jest, dlaczego tak jest i oczywiście jak może być. Potrzebne nam szerokie spojrzenie na emocje rządzące naszym życiem zawodowym. Takie, jakim dzieli się w swojej najnowszej książce Emocjonalny (nie)ład w pracy Łada Drozda.

– Łada Drozda skłania do zastanowienia się, jaki „ślad emocjonalny” pozostawiamy po sobie, szczególnie wśród osób, które spotykamy na drodze zawodowej, i podpowiada, jak sprawić, by był jak najlepszy, pełen życzliwych wspomnień i budujących refleksji, a nie bólu czy rozczarowania.

To książka o emocjach i relacjach w życiu zawodowym, czyli o tym, co jest dla nas bardzo ważne, choć rzadko się do tego przyznajemy. Robi miejsce na emocje w biznesie. Bo nie ma biznesu bez emocji – twierdzi Marta Iwanowska-Polkowska, psycholożka, trenerka, coachka, autorka książki Nażyć się. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć.

Sezon ogórkowy – czy nadal istnieje w komunikacji ubezpieczeń?

0
Tomasz Luty

Wakacje, dni okołoświąteczne czy w sąsiedztwie długich weekendów od lat są uważane za czas mniejszej aktywności w komunikacji i mediach. Czy warto się tym sugerować? Dziś moim zdaniem część starych reguł PR-owych można schować do szuflady. Ta jest jedną z nich. Zwłaszcza kiedy mówimy o ubezpieczeniach.

Zasady efektywnej komunikacji PR-owej i marketingowej były doskonalone latami, a korzystanie z dobrych praktyk to klucz do sukcesu w każdej branży. Ale! Pamiętajmy o tym, jak wygląda tempo współczesnego życia. Reguły, które sprawdzały się nawet jeszcze kilka lat temu, obecnie nie są już gwarantem sukcesu. Przykład?

Do podstawowych zasad, które mi wpojono, kiedy wchodziłem do branży lata temu, należały m.in.: a) komunikaty medialne najlepiej wysyłać we wtorki i czwartki (mówię oczywiście o materiałach, które nie są ściśle osadzone w czasie); b) materiały trzeba wysyłać do 12:00, żeby zdążyć przed kolegium redakcyjnym.

Świątek, piątek

A teraz spójrzmy na naszą codzienność i cykl życia informacji w mediach. Jesteśmy non stop bombardowani kolejnymi informacjami, newsami. Piątek, świątek – nie ma znaczenia. Liczy się przede wszystkim to, czy informacja jest nowością. Jakość publikowanych artykułów musiała zatem ustąpić ich liczbie. Dlatego to, kiedy wyślemy materiał do mediów, nie ma już tak kluczowego znaczenia, jak kiedyś. Media na bieżąco podejmują decyzję, co publikować, co nie. A co jak zabraknie im na chwilę nowych artykułów do puszczania w świat? Może to właśnie ten nasz komunikat wysłany o 15:54 będzie paliwem do zapełnienia luki informacyjnej, którą właśnie mają.

Przekonałem się już niejednokrotnie w ciągu ostatnich pięciu–sześciu lat, że nawet materiały wysłane tuż przed godz. 17 w piątek mają czasem zasięg równie dobry, jak inne, wysłane wcześniej, zgodnie z utartymi regułami media relations. To pierwszy powód, dla którego uważam, że pojęcie sezonu ogórkowego w ubezpieczeniach możemy umieścić już w archiwum. Media to obecnie twór o niezaspokojonym apetycie na nowe komunikaty.

Licho nie śpi!

A jaki jest drugi? Ten jest już ściśle związany z charakterem branży ubezpieczeniowej. Do czego w końcu służą ubezpieczenia? Mają zapewnić nam wsparcie w nieprzewidzianych sytuacjach, chronić od skutków finansowych nagłych zdarzeń, pomóc w kryzysie. A te nie znają się na kalendarzu i nie przejmują się wakacjami czy świętami.

Co więcej, doskonale wiemy, że jak na złość lubią one nas dotykać właśnie wtedy, kiedy liczymy na relaks. Trzeba o tym przypominać, niezależnie od panującego ogólnie rozluźnienia. Jak skorzystać z assistance w trakcie świąt? Które ubezpieczenia warto ze sobą zabrać na wakacje? Na jakie szkody musi być odporna firma w okresie wakacyjnych burz czy surowych mrozów w ferie? To tylko kilka przykładów tematów, które warto mieć pod ręką w takich chwilach. 

Czy warto iść z prądem?

Co więcej, w okresie mniejszej aktywności PR-owej innych mamy też większą szansę na wybicie się w szumie informacyjnym. To też dobry moment na nawiązanie nowej relacji z dziennikarzami, z którymi wcześniej nie udało nam się zgrać. W końcu i oni mają chwilę oddechu, którą niekoniecznie mogą wykorzystać na urlop. A tematów nieustannie szukają.

Zatem tzw. sezon ogórkowy to moim zdaniem do pewnego stopnia relikt przeszłości, kiedy chaos informacyjny był mniejszy. Teraz traktuję go jako szansę, jako okres, kiedy konkurencja śpi, więc moje komunikaty mają większe szanse na wyjście na czoło.

Tomasz Luty

Brandscope

CUK Ubezpieczenia numerem 1 w rankingu Top20 multiagencji

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

CUK Ubezpieczenia zajęło pierwsze miejsce w rankingu TOP20 multiagencji ubezpieczeniowych w Polsce przygotowanym przez wywiadownię gospodarczą B2B360.COM we współpracy z „Gazetą Ubezpieczeniową”. Multiagencja podkreśla, że jej wynik to zasługa „innowacyjnego podejścia do komunikacji z rynkiem, nowoczesnych narzędzi sprzedaży, ale przede wszystkim efektywnej współpracy z szeroką siecią partnerów”.

– Cieszymy się z prezentowanych wyników i gratulujemy każdej firmie, która znalazła się w tym zestawieniu. Znakomite wyniki CUK Ubezpieczenia to efekt konsekwencji we wdrażaniu przyjętej strategii. Dokładamy wszelkich starań, żeby zapewnić naszym partnerom najnowocześniejsze technologie sprzedaży, unikatowe produkty oraz najlepsze warunki biznesowe. Siłę multiagencji tworzą zintegrowana sieć sprzedaży oraz nowoczesny ekosystem obsługi klienta, który opiera się także na doskonale funkcjonujących narzędziach cyfrowych. To pozwala na stały rozwój i umacnianie pozycji rynkowej – mówi Jacek Byliński, prezes zarządu CUK Ubezpieczenia.

Mutliagencja rozwija wszystkie sieci sprzedaży i stawia na synergię między tradycyjnymi formami oraz technologią. Dziś CUK obsługuje blisko 840 tys. aktywnych klientów.

CUK przyznaje, że do osiągnięcia wyników przyczyniła się efektywna współpraca z ponad 4000 partnerów biznesowych.

– W każdym miesiącu obsługujemy blisko 500 nowych zapytań dotyczących nawiązania współpracy. Wśród zainteresowanych są osoby chętne do otwarcia punktów franczyzowych lub partnerskich, albo takie, które myślą o indywidualnej sprzedaży polis. Naszą uwagę zwrócił również segment osób chętnych do sprzedaży firmy. W tym celu uruchomiliśmy specjalny projekt. Rozmawiamy z każdym, choć, aby rozpocząć współpracę należy spełnić kilka kryteriów formalnych oraz biznesowych – mówi Przemysław Grabowski, wiceprezes zarządu CUK Ubezpieczenia.

OmniCUK napędza sprzedaż

Atutem CUK jest OmniCUK – system integrujący wszystkie źródła sprzedaży, który zapewnia klientom swobodę w wyborze formy zakupu polisy, podczas gdy agenci otrzymują prowizję bez względu na źródło kupna czy wznowienia. Tylko w sierpniu 2024 dzięki OmniCUK, partnerzy wygenerowali przypis wyższy o 70% niż rok wcześniej. 

– OmniCUK to rozwiązanie, które zwiększa efektywność sprzedaży agentów, ale również ułatwia klientom dostęp do pełnej oferty ubezpieczeń. Wprowadzenie tego systemu jest szczególnym wyróżnikiem organizacji i kolejnym krokiem w cyfryzacji usług CUK – dodaje  Marcin Dyliński, członek zarządu ds. Marketingu i E-Commerce  CUK Ubezpieczenia.

– Naszą misją jest tworzenie przyjaznego świata ubezpieczeń, w którym klienci czują się bezpiecznie i pewnie. Nowoczesne rozwiązania technologiczne i klarowna komunikacja to fundamenty, z których biznesowo korzystają współpracujący z nami partnerzy – podkreśla Jacek Byliński.

Więcej na temat rankingu w dodatku do „Gazety Ubezpieczeniowej” nr 36 z 2 września.

(AM, źródło: CUK)

Warta szkoli pośredników z pierwszej pomocy

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Jak wskazują wynik badania „Ubezpieczenia indywidualne”, przeprowadzonego w grudniu 2023 r. we współpracy z agencją badawczą PBS na zlecenie TUnŻ Warta, co piąty świadek wypadku lub poważnego zachorowania nie udzielił poszkodowanemu pierwszej pomocy. Dlatego ubezpieczyciel w ramach działań „Praktycznie o zdrowiu” prowadzi szkolenia z pierwszej pomocy.

– Jako ubezpieczyciel wyraźnie widzimy, że każdego dnia dochodzi do zdarzeń, które obracają życie naszych klientów o 180 stopni. Średnio co minutę realizujemy wniosek o wypłatę świadczenia z ubezpieczenia na życie. Za każdym takim wnioskiem stoi historia klienta i jego bliskich. W ponad 80% realizowane przez nas świadczenia dotyczą utraty zdrowia. To pokazuje, jak ubezpieczenia na życie praktycznie pomagają w walce o zdrowie po wypadku czy w razie poważnej choroby – mówi Emilia Pietrzak z TUnŻ Warta.

Ubezpieczyciel w ramach działań „Praktycznie o zdrowiu”, prowadzonych wspólnie z ratownikami medycznymi i lekarzami, kładzie szczególny nacisk na edukację i praktyczne aspekty dbania o zdrowie. Poza serią poradników, w których radzi jak dbać o zdrowie, uczy także, jak zachować się w nagłych sytuacjach losowych.

– Mamy świadomość, jak ważna jest wiedza, która może ratować życie. Dlatego w ramach realizowanych przez nas działań „Praktycznie o zdrowiu” istotnym obszarem są m.in. szkolenia z pierwszej pomocy dla naszych agentów. Do tej pory przeszkoliliśmy ok. 600 osób i mamy zaplanowane kolejne szkolenia dla grupy ponad 1500 pośredników – dodaje Emilia Pietrzak.

(AM, źródło: Warta)

PZU Zdrowie: Pierwsze centrum medyczne na Białołęce

0
Źródło zdjęcia: PZU

PZU Zdrowie oddało do użytku nowe wielospecjalistyczne centrum medyczne zlokalizowane przy ul. Myśliborskiej 51 na warszawskiej Białołęce. Placówka medyczna od czerwca przyjmuje pacjentów, a 12 września została symbolicznie włączona do sieci medycznej PZU Zdrowie. To pierwsza inwestycja operatora medycznego w tej dzielnicy.

– Jestem zaszczycony, że otwarcie naszego centrum medycznego spotkało się z tak ciepłym przyjęciem. Placówka jest zorganizowana w najwyższym standardzie rynkowym i odpowiada na potrzeby zdrowotne naszych pacjentów. Cieszy mnie bardzo, że jest szczególnie sprofilowana na medycynę rodzinną, a specjalizacja pediatryczna jest tutaj tak licznie reprezentowana – powiedział w trakcie uroczystego otwarcia dr n. med. Igor Radziewicz-Winnicki, prezes zarządu PZU Zdrowie.  

W uroczystości wzięli udział Jan Mackiewicz, zastępca burmistrza dzielnicy Białołęka, oraz prof. dr hab. Jacek Męcina, członek rady nadzorczej PZU Zdrowie SA.

Aktualnie w Warszawie działa 15 własnych centrów medycznych PZU Zdrowie, a także ponad 160 placówek partnerskich i 14 punktów diagnostyki laboratoryjnej. 

(AM, źródło: PZU Zdrowie)

Compensa: Jaka polisa dla aptekarzy?

0
Jacek Kasperski

Błędy farmaceutów i szkody w aptece mogą mieć poważne konsekwencje – zarówno dla zdrowia klientów, jak i majątku aptekarzy. Compensa przypomina, że firmowe finanse zabezpiecza ubezpieczenie, chroniąc przed skutkami m.in. takich zdarzeń, jak wydanie niewłaściwego leku, uszkodzenie zapasów w wyniku awarii czy utrata dokumentacji.

– Klienci oblegają apteki, czyli wciąż zdecydowana większość sprzedaży odbywa się w stacjonarnych lokalach. Działalność tego rodzaju, podobnie jak w przypadku innych placówek handlowych i usługowych, wiąże się z ryzykiem powstania szkód, które nie pozostaną bez negatywnego wpływu na finanse firmy. Na pożar czy kradzież z włamaniem i utratę sprzętu lub towaru narażeni są przedsiębiorcy z różnych branż. Aptekarze również, ale oprócz tego muszą oni myśleć o zabezpieczeniu się na wypadek zdarzeń typowych konkretnie dla ich branży – mówi Jacek Kasperski, odpowiedzialny za ubezpieczenia dla sektora MŚP w Compensie.

„Aptekarskie” ryzyka

Część sytuacji, przed których finansowymi konsekwencjami chroni ubezpieczenie, wynika wprost ze specyfiki prowadzenia apteki. Najlepiej widać to na przykładzie błędów w wytwarzaniu lub wydawaniu leków.

– Bez OC, rozszerzonego o ryzyka związane bezpośrednio z prowadzeniem działalności aptekarskiej lub farmaceutycznej, wypłata odszkodowania obciąży budżet apteki. Znamy przypadki, w których „rachunek” wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych – jego wysokość zależy od skali skutków popełnionego błędu – dodaje Jacek Kasperski.

Lista „aptekarskich” szkód jest jednak dłuższa i nie dotyczy tylko błędów popełnianych przez pracowników aptek, lecz obejmuje również m.in. uszkodzenie leków w wyniku awarii sprzętu chłodniczego wskutek przerwy w dostawie prądu. Aptekarze mogą włączyć to ryzyko do ubezpieczenia. Ochrona może też obejmować uszkodzenie, zniszczenie lub utratę w pożarze lub innym zdarzeniu losowym dokumentów, które pozwalają na refundację recept przez administrację publiczną.

– Warto dodać, że ubezpieczenie dotyczy dokumentów w formie papierowej i elektronicznej. Kwotę odszkodowania ustalamy na podstawie średnich wielkości refundacji danej apteki z 6 miesięcy, które poprzedzają szkodę – dopowiada Jacek Kasperski.

Apteka to firma, którą można ubezpieczyć

Powyższe elementy ochrony działają na zasadzie rozszerzenia podstawowego zakresu ubezpieczenia, z którego mogą korzystać przedsiębiorcy niezależnie od branży. Polisa majątkowa dla firm z sektora MŚP obejmuje przede wszystkim ochronę mienia przed działaniem ognia i innych zdarzeń losowych, a także przed kradzieżą z włamaniem czy aktami wandalizmu, np. wybicia szyb.

– Polisa może też zawierać ubezpieczenie OC z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej – ono przydaje się każdej placówce, która prowadzi sprzedaż. Jeżeli klient potknie się, poślizgnie lub przewróci w aptece i wskutek tego coś mu się stanie lub zniszczą się przedmioty, które do niego należą, wówczas finansowa odpowiedzialność za szkodę spada na przedsiębiorcę – tłumaczy ekspert Compensy.

Właściciel apteki może też zadbać się o zatrudnionych pracowników. Mogą oni korzystać przede wszystkim z kupionego przez firmę NNW. Zdarza się również, że przedsiębiorca otrzymuje od pracownika roszczenie z żądaniem zapłaty odszkodowania, np. w związku z wypadkiem w czasie pracy. Wówczas przydatne okazuje się ubezpieczenie OC pracodawcy. Wśród innych elementów polisy można wymienić np. firmowe assistance czy nieosiągnięcie zysku w wyniku szkody.

(AM, źródło: Brandscope)

Insurity: Zaufanie do technologii rośnie

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Insurity, wiodący dostawca software’u opartego na chmurze i analityki dla branży ubezpieczeniowej, przeprowadził badanie wśród konsumentów, z którego wynika zmiana priorytetów przy wyborze dostawcy ubezpieczeń, zwłaszcza w obliczu nasilających się groźnych zdarzeń pogodowych.

Ankieta konsumencka wykazała, że 52% badanych bardziej skłania się do zakupu ubezpieczenia od firm, które aktywnie inwestują w nowe technologie służące do usprawnienia procesu likwidacji szkód po poważnych incydentach pogodowych. Ta zmiana wskazuje na rosnące preferencje konsumenckie na rzecz zaawansowanych możliwości technologicznych i całościowej ochrony, które są przedkładane nad tradycyjne pokrycie kosztów.

(AC, źródło: Insurtech Insights)

Grzegorz Goluch przestał kierować obsługą szkód i świadczeń w PZU

0
Źródło zdjęcia: PZU

Grzegorz Goluch, dotychczasowy dyrektor zarządzający ds. obsługi szkód i świadczeń PZU SA i PZU Życie, z dniem 31 sierpnia obecnego roku przestał pełnić tę funkcję – dowiedziała się „Gazeta Ubezpieczeniowa”. Informacje potwierdziło Biuro Prasowe PZU.

Ubezpieczyciel przekazał również, że od 1 września na okres trzech miesięcy pełnienie obowiązków dyrektora zarządzającego ds. obsługi szkód i świadczeń powierzono Irminie Nowak, która jest związana z grupą od 2004 r., a od 2019 r. zajmuje stanowisko dyrektorki Biura Obsługi Szkód i Świadczeń.

Z informacji na stronie internetowej zakładu wynika również, że Grzegorz Goluch przestał być także prezesem zarządu PZU Pomoc. Jego nazwisko zniknęło bowiem z zakładki prezentującej nazwiska członków organu spółki.

Grzegorz Goluch jest związany z rynkiem usług assistance i obsługi szkód od 1999 roku. W latach 1999–2007 pracował w AXA Assistance, gdzie przebył drogę od specjalisty ds. obsługi klienta po dyrektora ds. obsługi, zarządzającego pracą departamentów: assistance, call center i sieci usługodawców. Był też członkiem międzynarodowego zespołu powołanego wewnątrz Grupy AXA w celu poszukiwania najlepszych rozwiązań dla optymalizacji procesów (Best Practice).

Z Grupą PZU związany od lipca 2007 roku, gdzie od początku współtworzył autorski program obsługi procesów assistance. Od 2017 r. dyrektor zarządzający ds. obsługi szkód i świadczeń, odpowiedzialny za kompleksową posprzedażową obsługę klienta. Z kolei od lutego 2009 r., tj od chwili powstania, stał na czele PZU Pomoc – spółki usługowej prowadzącej działalność w zakresie stanowiącym uzupełnienie podstawowej działalności PZU SA i PZU Życie.

Absolwent Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego o specjalności geologia inżynierska oraz studiów podyplomowych w Szkole Głównej Handlowej w zakresie zarządzania projektami. Ponadto ukończył Akademię Innowacji w Ican Institute oraz Advanced Management Program (AMP) w University of Navarra w Barcelonie.

W nawiązaniu do wcześniejszej informacji warto też dodać, że od 1 lipca kierownictwo obszarem zarządzanym wcześniej przez Piotra Półrolnika, który z dniem 30 czerwca przestał pełnić funkcję dyrektora Biura Sprzedaży Własnej w Centrali PZU SA oraz PZU Życie, przejęła Patrycja Olszewska, dyrektorka ds. sprzedaży w Biurze Sprzedaży Własnej.

Aleksandra E. Wysocka, Artur Makowiecki

Sąd Najwyższy: Po zbyciu pojazdu zastosowanie metody kosztorysowej jest niedopuszczalne

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Jeżeli naprawa pojazdu przez poszkodowanego stała się niemożliwa, w szczególności w razie jego zbycia lub naprawienia, nie jest uzasadnione ustalenie wysokości odszkodowania z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych jako równowartości hipotetycznych kosztów naprawy – orzekł Sąd Najwyższy.

Uchwała siedmioosobowego składu SN w Izbie Cywilnej z 11 września została podjęta na wniosek Rzecznika Finansowego z 12 grudnia 2023 roku. W swoim wystąpieniu zadał on następujące pytanie prawne:

„Czy w przypadku wyrządzenia szkody w pojeździe mechanicznym, stanowiącej szkodę częściową, gdy przed ustaleniem wysokości odszkodowania naprawa stała się niemożliwa w wyniku następczych działań poszkodowanego, co ma miejsce np. w razie zbycia pojazdu w stanie uszkodzonym lub jego uprzedniego naprawienia, odszkodowanie należne poszkodowanemu w ramach ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego powinno być ustalone jako równowartość hipotetycznie określonych kosztów przywrócenia pojazdu do stanu poprzedniego?”.

Uzasadniając swój wniosek, Rzecznik powoływał się na dostrzegalną jego zdaniem zmianę linii w orzecznictwie w zakresie rozliczania szkód metodą kosztorysową. RzF przypomniał orzeczenia SN, w których podał on w wątpliwość prawidłowość utrwalonej linii orzeczniczej, zarówno swojej, jak i sądów powszechnych w zakresie możliwość ustalania wysokości odszkodowania w oparciu o hipotetyczne koszty naprawy (szkoda częściowa), w przypadku gdy przywrócenie stanu poprzedniego było możliwe, stało się natomiast niemożliwe wskutek późniejszych zdarzeń. RzF podkreślił, że zaakceptowanie nowej linii orzeczniczej, która jest sprzeczna z ugruntowanym i bogatym orzecznictwem SN w przedmiotowej materii, może dodatkowo prowadzić do dalszego ograniczania swobody dysponowania swoim majątkiem przez poszkodowanych – np. poprzez wymóg przedstawienia dowodów na przeprowadzoną naprawę pojazdu.

Rozmiar szkody według metody dyferencyjnej, a nie kosztorysowej

Cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” sędzia sprawozdawca Mariusz Załucki podkreślił, że w sytuacji, gdy poszkodowany dokonał już naprawy pojazdu, wysokość szkody jest w zasadzie znana i wyraża się w kosztach, jakie poszkodowany poniósł na wykonanie naprawy, oraz ewentualnie w utracie wartości rynkowej pojazdu po naprawie. Z kolei w razie zbycia pojazdu wyraża się w różnicy między ceną uzyskaną za sprzedany, ale nienaprawiony pojazd, a wartością samochodu sprzed wypadku. Sędzia zaznaczył, że wykazanie szkody w takiej sytuacji nie powinno nastręczać poszkodowanemu zbytnich trudności, gdyż często ogranicza się do przedłożenia określonych dokumentów, które wskazują na poniesione koszty lub dowodzą ceny sprzedaży. W związku z tym Sąd Najwyższy uznał, że każdorazowo w takich okolicznościach rozmiar szkody winien być ustalany według metody dyferencyjnej, a nie kosztorysowej. SN wskazał, że przy ustalaniu rozmiaru szkody należy wziąć pod uwagę wszystkie następstwa zdarzenia szkodzącego majątkowi poszkodowanego oraz uwzględnić jej dynamiczny charakter, skutkujący praktycznie zawsze zmianą wartości pojazdu in minus. Sąd odrzucił argumenty o potencjalnych trudnościach, jakich przysporzy definitywne odejście od metody kosztorysowej.

Mariusz Załucki wskazał w konkluzji, że argumentacja, według której takie podejście będzie zachęcać poszkodowanych do rezygnacji z naprawiania pojazdów aż do końca procesu sądowego, byłaby w rzeczywistości kolejnym potwierdzeniem prawidłowości najnowszego rozstrzygnięcia. Sędzia zwrócił uwagę, że wskazywałoby to, iż w praktyce obrotu może dochodzić do nieprawidłowego i zawyżonego wyliczania odszkodowań metodą kosztorysową. A tymczasem hipotetyczne koszty naprawy nie powinny znacznie odbiegać od kosztów poniesionych rzeczywiście przy uwzględnieniu utraty wartości pojazdu.

Sygnatura sprawy: III CZP 65/23.

Uzasadnienie wystąpienia Rzecznika

Więcej:

„Dziennik Gazeta Prawna” z 12 września, Michał Culepa SN: nie hipotetyczny kosztorys, ale rzeczywisty wydatek decyduje o odszkodowaniu

(AM, źródło: SN, gu.com.pl, „Dziennik Gazeta Prawna”)

18,411FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie