Blog - Strona 4 z 1417 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal

EIOPA konsultuje się w sprawie reasekuracji typu mass-lapse

0
Źródło zdjęcia: EIOPA Europa

Europejski Urząd Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych rozpoczął konsultacje w sprawie dwóch załączników, które mają zostać dodane do opinii EIOPA dotyczącej stosowania technik ograniczania ryzyka przez zakłady ubezpieczeń.

W pierwszym załączniku EIOPA przedstawiła dalsze wytyczne dla organów nadzoru, dotyczące traktowania reasekuracji typu mass-lapse. Omówiono m.in. główne elementy umów tego rodzaju reasekuracji, koncentrując się na perspektywie cedenta, oraz perspektywę reasekuratora, w szczególności charakter ryzyka akceptowanego przy obliczaniu SCR.

Z kolei drugi załącznik odnosi się do konkretnych warunków klauzul wypowiedzenia umów reasekuracyjnych, które mogą zagrozić skutecznemu transferowi ryzyka, w tym klauzul wypowiedzenia w umowach reasekuracyjnych, zwalniających reasekuratora z udziału w uzasadnionych stratach poniesionych w okresie obowiązywania umowy reasekuracyjnej. Załącznik odnosi się również do umów reasekuracji, w których aktywa są przenoszone, a towarzyszące im klauzule umożliwiają reasekuratorom, w przypadku rozwiązania umowy, bezwarunkowe zatrzymanie wszystkich składek i aktywów uprzednio przeniesionych oraz zwolnienie ich ze wszystkich zobowiązań.

(AM, źródło: PIU)

Szkody GAP w praktyce (2/5)

0
Powstałe uszkodzenia (źródło zdjęcia DEFEND Insurance)

W takich przypadkach standardowe ubezpieczenie AC może nie pokryć pełnej wartości pojazdu, a różnica ta może okazać się bolesna dla portfela. Właśnie dlatego ubezpieczenie GAP stanowi kluczowe zabezpieczenie, jak pokazuje poniższy przykład.

Przypadek Renault Master:

  • Wartość początkowa pojazdu: 124 146 zł netto
  • Data zawarcia polisy: 12 maja 2023 r.
  • Data zgłoszenia szkody: 25 czerwca 2024 r.
  • Typ szkody: Szkoda całkowita – pożar

Opis zdarzenia: W czerwcową noc, około godziny 3:30, kierowca Renault Master zmierzał pustą drogą, kiedy niespodziewanie na jezdnię wybiegł jeleń. W wyniku kolizji z dużym zwierzęciem samochód został poważnie uszkodzony, a na skutek uderzenia doszło do zapalenia pojazdu. Pomimo szybkiej reakcji straży pożarnej auto spłonęło niemal całkowicie.Właściciel Renault Master zgłosił szkodę jako całkowitą. Samochód, który zaledwie rok wcześniej został zakupiony za kwotę 124 146 zł netto, stracił na wartości około 20% w ciągu pierwszego roku użytkowania. W wyniku tego zdarzenia ubezpieczenie GAP pokryło różnicę w wartości pojazdu, wypłacając odszkodowanie w wysokości 24 446 zł, co znacząco zmniejszyło straty finansowe właściciela.

Dlaczego ubezpieczenie DEFEND Gap jest kluczowe?

Przykład ten wyraźnie pokazuje, jak ważne jest posiadanie ubezpieczenia GAP, które chroni właściciela przed nieprzewidzianymi sytuacjami, takimi jak szkoda całkowita. Bez tej ochrony różnica w wartości pojazdu mogłaby stanowić poważny problem finansowy. Dzięki ubezpieczeniu GAP właściciel uniknął znacznych strat, które byłyby trudne do pokrycia w przypadku braku dodatkowego zabezpieczenia.

Co Gen Z mówi o ubezpieczeniach? Stereotypy kontra rzeczywistość

0
Marcin Warszewski

Rozmowa z Marcinem Warszewskim z Deloitte, liderem usług dla sektora ubezpieczeniowego w Polsce

Aleksandra E. Wysocka: – Pokolenie Z budzi dziś sporo emocji w wielu branżach, również w ubezpieczeniach. Deloitte także zajęło się tym wątkiem w swoim nowym raporcie „How does European Generation Z buy insurance?”. Czy według Ciebie jest to rzeczywiście kluczowy temat dla ubezpieczycieli, czy raczej trend na przyszłość, który dobrze mieć na radarze, ale teraz są pilniejsze kwestie?

Marcin Warszewski: – To intrygujące pytanie, bo owszem, zawsze mamy „pilniejsze projekty”, zwłaszcza regulacyjne, które wymagają szybkich działań. Ale takie długofalowe tematy jak stosunek Gen Z do ubezpieczeń również wymagają naszej uwagi, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie odpowiednio wcześnie przygotować strategię.

Moim zdaniem zrozumienie oczekiwań pokolenia Z może ubezpieczycielom zapewnić przewagę rynkową. Dlatego postanowiliśmy przeprowadzić to badanie – chcieliśmy lepiej poznać to pokolenie, zrozumieć, jakie ma ambicje, co je inspiruje, a co zniechęca.

Rozumiem, że badanie miało szeroki zasięg. Opowiedz więcej o jego skali i krajach, które uwzględniliście.

– Przeprowadziliśmy badanie na dziewięciu rynkach europejskich: zarówno na tych bardziej dojrzałych, jak Francja czy Niemcy, jak i w naszym regionie, czyli w Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii. Dzięki temu mogliśmy porównać postawy pokolenia Z tam, gdzie ubezpieczenia są codziennością od pokoleń, z krajami, gdzie świadomość ubezpieczeń dopiero się rozwija.

Czy coś Cię szczególnie zaskoczyło w wynikach badania?

– Było tego całkiem sporo! Przede wszystkim wiele stereotypów na temat pokolenia Z okazało się przesadzonych. Mamy obraz młodych ludzi „z głową w chmurach”, żyjących chwilą. Ale z naszego badania wynika, że jest wręcz przeciwnie – pokolenie Z twardo stąpa po ziemi i myśli o swojej przyszłości.

W badaniu zobaczyliśmy grupę młodych dorosłych, którzy planują swoją przyszłość, zadają pytania o zabezpieczenie finansowe, a także są gotowi słuchać i czerpać z doświadczeń rodziców. Wyraźnie widać, że ubezpieczyciele powinni podejść do nich poważnie i znaleźć sposób, by wprowadzić ich w świat długoterminowego planowania.

A co z technologią? W końcu to cyfrowi tubylcy – wszystko robią przez aplikacje, prawda?

– Właśnie, że nie do końca! To kolejny stereotyp, który nasze badanie obala. Okazuje się, że młodzi ludzie wcale nie są tak mocno skupieni na świecie cyfrowym. W rzeczywistości cenią sobie chociażby rekomendacje od rodziny i przyjaciół. Zapytaliśmy ich o preferowane sposoby zakupu ubezpieczeń i wskazywali na kontakt z agentem – to spora niespodzianka. A dla nas sygnał, że mimo wprowadzania nieustannych innowacji, relacje międzyludzkie wciąż są bardzo ważne.

Ciekawe! Czyli ich myślenie o przyszłości faktycznie zaczyna przeradzać się w gotowość do zakupu ubezpieczeń?

– Myślenie o przyszłości to świetny start, ale żeby pokolenie Z weszło na rynek ubezpieczeń, potrzebne są jeszcze dwa elementy, o które powinna zadbać branża. Pierwszy to informacja o ubezpieczeniach, która przemawia do młodych ich językiem i odwołuje się do ich doświadczeń. Musimy im pokazać, w jaki sposób ubezpieczenia mogą pomóc zabezpieczyć ich przyszłość. Edukacja jest tutaj bardzo istotna, bo pokolenie Z ma duże braki w wiedzy o ubezpieczeniach.

Drugim elementem są produkty i sposób ich sprzedaży – muszą trafić w potrzeby tych młodych nabywców.

A jak wygląda wpływ rodziny i bliskich na ich decyzje? Czy to może być wskazówka, by oferować bardziej „rodzinne” produkty?

– To pokolenie zdecydowanie dłużej mieszka z rodzicami, a wiele młodych osób przyznaje, że w kwestiach finansowych i ubezpieczeniowych zwraca się po radę właśnie do rodziców, którzy mają już polisy na dom, samochód czy życie.

Można zastanowić się nad skutecznością typowo rodzinnych produktów, ale warto rozważyć na przykład promocje skierowane do rodziców, którzy mogą mieć wpływ na decyzje dzieci, a także programy rekomendacji, zniżek czy zachęt. To temat, który zasługuje na głębszą analizę, ale właśnie te „miękkie” elementy sprzedaży mogą okazać się strzałem w dziesiątkę.

Rodzinne wpływy to jeden wątek, ale Gen Z mówi też o potrzebie „doświadczeń”. Jak ubezpieczyciele mogą odpowiedzieć na ich oczekiwania?

– Rzeczywiście pokolenie Z nie kupuje produktów, tylko całe doświadczenia. Dlatego też chce pełnej transparentności – nie zaakceptuje chociażby drobnego druku i gwiazdek, które tylko komplikują w ich oczach produkt.

Agentka, z którą rozmawiałem, zauważyła, że „tu nie ma miejsca na ściemnianie” – młodzi stawiają konkretne pytania i oczekują konkretnych odpowiedzi. Ubezpieczyciele muszą więc uprościć swoje produkty, co zresztą wyjdzie na korzyść wszystkim klientom.

Wspomniałeś o agentach i ich obecności online. Czy uważasz, że ubezpieczyciele powinni nadal rozwijać swoje sieci agencyjne?

– Absolutnie tak! Agenci nadal odgrywają kluczową rolę, ale teraz powinni też być dostępni cyfrowo, pracować w „digital office”. Dla Gen Z spotkanie z agentem może odbywać się przez wideo, telefon czy social media – wcale nie muszą iść do placówki.

Pamiętajmy, że młodzi przywiązują dużą wagę do opinii – zanim umówią się z agentem, sprawdzają jego oceny w internecie i mediach społecznościowych. I ta „cyfrowa reputacja” może być decydująca. Zatem agenci powinni być obecni online – to może przesądzić, czy Gen Z zdecyduje się na zakup ubezpieczenia.

Wracając do produktów, czy są pomysły, które mogłyby odpowiedzieć na specyficzne potrzeby tego pokolenia?

– Gen Z interesuje się ochroną tego, co w danej chwili jest dla niej ważne – dobrym punktem wyjścia mogą więc być polisy podróżne, ubezpieczenia elektroniki czy ochrona zwierząt domowych. Pojawiły się też propozycje modeli „pay-per-use”, które zdają się przemawiać do młodych ludzi, ale ich rentowność pozostaje wyzwaniem.

Rolą branży jest zaspokajanie bieżących potrzeb Gen Z i edukowanie młodych ludzi na temat ubezpieczeń nieruchomości, odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym, komunikacyjnych i innych, których mogą potrzebować już niedługo. Branża, w której ostatnio mocno stawiamy na personalizację, powinna towarzyszyć swoim młodym klientom we wkraczaniu w dorosłe życie i oferować odpowiedzi na kolejne potrzeby, gdy tylko się one pojawiają. Trzeba ich jednak najpierw przyciągnąć wspomnianymi produktami.

Mówisz o prostocie produktów. Czy z obecnymi regulacjami to jest w ogóle możliwe?

– Podstawową kwestią jest konstrukcja produktów. Jeśli są proste, to można mówić o nich zrozumiałym językiem, co bardzo ceni nie tylko Gen Z. Pewien łotewski ubezpieczyciel stworzył OWU, które mieściły się na jednej stronie. Uważam, że warto próbować – nawet jeśli OWU ujmiemy w dłuższym dokumencie, materiały marketingowe zdecydowanie mogą być proste i zrozumiałe. Przejrzystość to nie tylko wyzwanie, ale i wielka szansa dla ubezpieczycieli.

Co doradziłbyś ubezpieczycielom w kwestii zarządzania zespołami sprzedażowymi, aby lepiej przygotować się na współpracę z pokoleniem Z?

– Zasugerowałbym dołączenie do zespołów sprzedażowych osób należących do tego pokolenia, bo to one potrafią skutecznie komunikować się ze swoimi rówieśnikami. Jeden z naszych rozmówców wspominał, że gdy młodsza agentka przystosowała swoje treści do konkretnej platformy społecznościowej, zaangażowanie jej młodych klientów zdecydowanie urosło.

Nie zapominajmy oczywiście o roli bardziej tradycyjnych raportów i badań, które pokazują obraz naszych klientów. Dlatego najlepszy byłby interdyscyplinarny zespół, który zarówno dobrze porusza się w kanałach cyfrowych, jak i rozumie, w co należy wyposażyć agenta i jak skonstruować produkt. Warto połączyć w takim zespole osoby należące do różnych pokoleń, które będą dzielić się swoimi doświadczeniami i różnorodnymi perspektywami.

Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Wnioski dają do myślenia i pozwalają zrozumieć, że mamy do czynienia z grupą świadomą i krytyczną, a także gotową na współpracę, jeśli tylko odpowiemy na ich potrzeby.

Aleksandra E. Wysocka

Czy nowe technologie zrewolucjonizują branżę ubezpieczeniową?

0
Małgorzata Plota

Wprowadzenie technologii Low-Code/No-Code (LCNC) otwiera przed branżą ubezpieczeniową nowe możliwości. Dzięki nim proces tworzenia aplikacji i systemów informatycznych staje się szybszy, bardziej elastyczny i znacznie tańszy.

Ubezpieczyciele, którzy wdrożyli te rozwiązania, mogą skupić się na innowacjach produktowych bez konieczności inwestowania w kosztowne i czasochłonne projekty informatyczne.

Co więcej, badania pokazują, że aż 82% organizacji ubezpieczeniowych zauważyło poprawę efektywności operacyjnej dzięki LCNC, a jedna trzecia z nich szacuje, że przyspieszyło to ich operacje o 20–40%. To dowód na to, że technologie LCNC mogą stać się kluczowym elementem w budowaniu przewagi konkurencyjnej na rynku ubezpieczeń.

Dokładniejsza ocena ryzyka i precyzyjniejszy underwriting

Kolejnym ważnym aspektem nowoczesnych technologii w ubezpieczeniach jest analiza predykcyjna wspierana przez inteligentne urządzenia. Technologia ta umożliwia ubezpieczycielom dokładniejszą ocenę ryzyka oraz lepszą wycenę polis.

Wykorzystanie danych z inteligentnych urządzeń, takich jak sensory czy urządzenia IoT, pozwala na bieżąco monitorować stan zdrowia klientów, a także stan ich mienia, co z kolei umożliwia szybsze i bardziej precyzyjne podejmowanie decyzji. Tego typu podejście nie tylko zwiększa efektywność operacyjną, ale również buduje zaufanie klientów, którzy widzą, że ich ubezpieczyciel dba o ich bezpieczeństwo w sposób bardziej nowoczesny i spersonalizowany.

Demografia i inicjatywy społeczne a przyszłość ubezpieczeń

Zmieniająca się demografia, w tym starzejąca się populacja oraz największy w historii transfer majątku, wymusza na ubezpieczycielach dostosowanie oferty do nowych potrzeb rynkowych. Coraz większy popyt na rozwiązania wspierające starzenie się w dobrym zdrowiu sprawia, że ubezpieczyciele muszą oferować spersonalizowane doświadczenia cyfrowe oraz kompleksowe usługi życiowe.

Dodatkowo, w obliczu rosnącej świadomości społecznej i ekologicznej firmy ubezpieczeniowe są zachęcane do wprowadzania rozwiązań wspierających zrównoważony rozwój i inkluzywność. Inwestycje w te obszary mogą przynieść nie tylko korzyści wizerunkowe, ale także realnie poprawić wyniki finansowe poprzez lepsze dopasowanie oferty do oczekiwań współczesnych klientów.

Podsumowanie

Nowe technologie w sektorze ubezpieczeń przynoszą ze sobą ogromne możliwości, ale i wyzwania. Technologie LCNC, analiza predykcyjna i inteligentne urządzenia oraz zmiany demograficzne wymuszają na ubezpieczycielach dostosowanie się do dynamicznie zmieniających się warunków rynkowych.

Firmy, które będą potrafiły skutecznie wykorzystać te innowacje, zyskają nie tylko przewagę konkurencyjną, ale także zbudują długotrwałe relacje z klientami. W dobie transformacji cyfrowej kluczowe staje się zrozumienie i odpowiednie wykorzystanie nowoczesnych narzędzi, które mogą zrewolucjonizować całą branżę ubezpieczeniową.

Małgorzata Plota
wieloletnia ekspertka w dziedzinie data mining oraz analityki ubezpieczeniowej

Z czego wynika trudność w kalkulacji sumy ubezpieczenia?

0
Cezary Goździeniak

Najczęstszym problemem jest identyfikacja, które z kosztów działalności w sensie ubezpieczeniowym stanowią koszty stałe, a które koszty zmienne. Pierwsze są ubezpieczone, drugie nie. Najważniejszym wyznacznikiem określenia rodzaju kosztów jest wpływ wystąpienia szkody na ich dalsze ponoszenie.

Ponieważ tak jak w innych ubezpieczeniach sumę ubezpieczenia wylicza się przed zawarciem polisy, do jej kalkulacji przyjmuje się przychody sprzed szkody, a koszty kwalifikuje się przy przyjęciu scenariusza szkody katastroficznej. W momencie, kiedy dochodzi do zdarzenia objętego ubezpieczeniem, zawsze konieczne będzie wyliczenie rzeczywistego zysku brutto i odpowiednie sklasyfikowanie kosztów, które mogą w okresie odbudowy mienia zmieniać swój charakter ze zmiennych na stałe i odwrotnie.

W ubezpieczeniach utraty zysku, poza prawidłowo określoną sumą ubezpieczenia, elementem determinującym odpowiedzialność ubezpieczyciela, poza oczywiście wystąpieniem szkody w ubezpieczonym mieniu, jest czas.

Parametr czasu występuje w trzech najważniejszych pojęciach mających wpływ na okres, w jakim ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność:

  • Okres wyczekiwania (franszyza czasowa – standardowo od kilku do nawet kilkudziesięciu dni) – uzależniona od specyfiki działalności ubezpieczonego. W okresie wyczekiwania ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności,
  • Maksymalny okres odszkodowawczy – najczęściej od 12 do 24 miesięcy – maksymalny okres, w jakim ubezpieczyciel będzie ponosił odpowiedzialność od momentu wystąpienia szkody,
  • Rzeczywisty okres odszkodowawczy – okres od powstania szkody w mieniu do momentu powrotu przychodu firmy do poziomu, jakby szkoda nie wystąpiła. W każdym przypadku nie więcej niż maksymalny okres odszkodowawczy.

Prawidłowe określenie i wynegocjowanie z ubezpieczycielem jak najlepiej odpowiadających parametrów pasujących do ubezpieczanego biznesu będzie w efekcie przekładało się na wysokość odszkodowania. Im krótszy okres wyczekiwania, tym szybciej ubezpieczyciel zacznie pokrywać finansowe koszty przestoju lub obniżenia wielkości produkcji (spadku przychodów).

Należy jednak pamiętać, że jak nazwa wskazuje, musi dojść do spadku przychodów. Z uwagi na np. duże zapasy magazynowe samo zatrzymanie produkcji nie musi generować spadku przychodów, ponieważ nadal można prowadzić sprzedaż zapasów.

Czy BI zadziała wyłącznie przy szkodach masywnych? Otóż nie. Decydujące znaczenie ma okres, w jakim naprawa uszkodzonego mienia pozwoli na powrót przychodów firmy do stanu sprzed wystąpienia szkody. Dlatego należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt – zaawansowane technologie.

Skomplikowana maszyna, linia produkcyjna czy też specyficzne rozwiązanie zastosowane w ubezpieczonym mieniu może generować zwiększone ryzyko konieczności oczekiwania na dostawę i ponowny montaż uszkodzonego mienia. Okresy oczekiwania na wyprodukowanie nowej maszyny lub jakiegoś elementu w takim przypadku mogą sięgać wielu miesięcy, a czasami nawet wielu lat. Każdy taki przypadek powinien być każdorazowo zawsze analizowany szczególnie pod kątem tzw. wąskich gardeł mających wpływ na ciągłość prowadzonego biznesu.

Zwłaszcza tam, gdzie występują specyficzne nietypowe rozwiązania technologiczne, bezwzględnie należy wdrażać programy ubezpieczenia z elementem utraty przychodów. Nie tylko w zakresie szkód żywiołowych, ale również maszyn od awarii i elektroniki.

Cezary Goździeniak
starszy broker
Biuro Ubezpieczeń Korporacyjnych
Exito Broker

Im więcej katastrof naturalnych, tym trudniej o ubezpieczenie

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Częstotliwość ekstremalnych zjawisk, takich jak powodzie, podtopienia, huragany, gradobicia, pożary, susze i fale upałów, nasila się wraz ze zmianami klimatycznymi. Rosną też spowodowane nimi straty finansowe. Dla ubezpieczycieli oznacza to konieczność modyfikacji podejścia do wyceny ryzyka. Z czasem może to też oznaczać spadek dostępności ochrony.

Jak pokazuje raport Polskiej Izby Ubezpieczeń i firmy doradczej EY „Klimat rosnących strat. Rola ubezpieczeń w ochronie klimatu i transformacji energetycznej”, w ciągu ostatnich 40 lat na świecie gwałtownie wzrosła liczba ekstremalnych zdarzeń pogodowych. Tylko w latach 2019–2021 katastrofy naturalne spowodowały zniszczenia o łącznej wartości ponad 600 mld dolarów.

– Ubezpieczyciele zawsze zajmują się ubezpieczeniami na wypadek zdarzeń katastroficznych. Tutaj istnieją rozwiązania takie jak reasekuracja, zaawansowane zarządzanie ryzykiem i opcje katastroficzne, więc z finansowaniem nie ma obecnie żadnych problemów. Natomiast można już zaobserwować, m.in. w USA czy w Europie Południowej, że ta pojemność ubezpieczeniowa, zdolność do ubezpieczania ryzyk katastroficznych po prostu maleje. Zbyt duża częstotliwość takich szkód powoduje, że ubezpieczyciele w pewnym momencie zaczną podnosić ceny, a z czasem może dojść do takiej sytuacji, która występuje już w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych, gdzie ubezpieczyciele po prostu nie oferują ochrony ubezpieczeniowej – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Marcin Kawiński, kierownik Katedry Ubezpieczenia Społecznego Szkoły Głównej Handlowa w Warszawie.

Rosnącą częstotliwość zjawisk ekstremalnych odzwierciedlają dane przytaczane przez PIU, według których w latach 1981–1990 notowano średnio 79 katastrof naturalnych rocznie, wobec 186 w ostatniej dekadzie. Dla ubezpieczycieli oznacza to konieczność modyfikacji podejścia do wyceny ryzyka i uwzględnienia tej tendencji w wycenie zdarzeń ubezpieczeniowych. W praktyce z czasem może to oznaczać spadek dostępności ochrony ubezpieczeniowej, co widać już m.in. na południu Europy, w Australii czy USA, gdzie ekstremalne skutki zmian klimatycznych są najbardziej zauważalne i mają bardziej gwałtowny przebieg.

– Najłatwiej pokazać to na przykładzie Stanów Zjednoczonych, gdzie występują duże problemy z huraganami i tornadami. Tutaj są już obszary, gdzie ubezpieczyciele komercyjni stwierdzili, że oni z tego rynku rezygnują i na danym obszarze po prostu nie oferują danego typu ochrony ubezpieczeniowej – mówi Marcin Kawiński.

Jak wskazuje, w Polsce głównym ryzykiem klimatycznym są powodzie i podtopienia, ale ekstremalne zjawiska nie występują jeszcze w takiej skali, która pociągałaby za sobą ograniczanie ochrony ubezpieczeniowej. Wraz z nasilaniem się zmian klimatu może się to jednak niedługo zmienić.

– Do sytuacji, w których ubezpieczyciele w ostentacyjny sposób przekazywaliby, że na danych terenach nie będą świadczyć usług ochrony ubezpieczeniowej, jeszcze nie dochodzi, natomiast to się będzie zmieniać – mówi dr hab. Marcin Kawiński. – Istotne jest też to, że w Polsce nadal wydawane są pozwolenia na budowę na terenach zalewowych. Tutaj potrzebne są zmiany w prawie, żeby była jasność co do odpowiedzialności w przypadku budów na takich terenach albo wręcz zakaz jakichkolwiek nowych inwestycji na takich obszarach – dodaje.

Częstotliwość takich zjawisk, jak powodzie błyskawiczne, podtopienia, burze, huragany, gradobicia, pożary, fale upałów i susze, nasila się wraz ze zmianami klimatycznymi.

Mimo że niedawno mieliśmy w Polsce powódź o dużym nasileniu, to te zmiany klimatu jak na razie nie są jeszcze aż tak widoczne. Natomiast za 10–15 lat pojawią się naprawdę poważne problemy, kiedy to odszkodowania czy świadczenia wypłacane przez ubezpieczycieli będą się istotnie różniły od tego, co mamy obecnie – mówi dr hab. Marcin Kawiński.

Według danych PIU, w latach 2016–2021 zakłady zgłosiły do nadzoru 273 zdarzenia, które oceniły jako katastroficzne, i wypłaciły z ich tytułu 3,62 mld zł odszkodowań. Największe zniszczenia były spowodowane przez deszcze nawalne, podtopienia, burze, gradobicia i huragany. Izba wskazała ponadto, że w Polsce ubezpieczenia osób fizycznych od ryzyk katastrof naturalnych są stosunkowo powszechne – 71% budynków jednorodzinnych ubezpieczonych jest od huraganu, a 63% od ryzyka powodzi.

(AM, źródło: Newseria)

Moody’s: Tragiczny bilans powodzi w Hiszpanii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Powodzie, które zdewastowały hiszpański region Walencji pod koniec października, będą przyczyną spodziewanych szkód ubezpieczeniowych przekraczających 3,5 mld euro – przewiduje agencja Moody’s na podstawie oficjalnych szacunków.

Prognozy oparte są na pierwszych 72 tys. zgłoszonych szkód, których według Ministerstwa Gospodarki w kolejnych tygodniach należy się spodziewać więcej – podała agencja ratingowa cytowana przez Bloomberg. „Podczas gdy całkowita wielkość skutków gospodarczych dla regionów dotkniętych kataklizmem nie jest jeszcze znana, spodziewamy się znacznych strat dla lokalnych gospodarek, poniesionych przez sektor publiczny i prywatny” – stwierdzili analitycy Moody’s.

Najtragiczniejsza katastrofa naturalna ostatnich czasów w Hiszpanii przyniosła ponad 200 ofiar śmiertelnych w 75 miastach i mniejszych miejscowościach. Nadal też nie odnaleziono ponad 20 osób. Na ulicach zalega błoto, dziesiątki tysięcy samochodów zostało zniszczonych, wielu ludzi straciło domy. Uszkodzeniom uległy drogi i linie kolejowe.

Około 4500 firm w Walencji i okolicach ucierpiało bezpośrednio, zniszczeniu uległy 53 tys. hektary ziemi rolnej, straty w uprawach sięgną 150 mln euro – podaje Bloomberg za Moody’s.

Rząd Hiszpanii ogłosił pierwszy pakiet pomocy finansowej o wartości do 10,6 mld euro zawierający pomoc bezpośrednią i wspierane przez państwo gwarancje pożyczek dla gospodarstw domowych, osób samozatrudnionych i firm.

Likwidacją szkód z funduszy publicznych zajmuje się głównie ubezpieczeniowe konsorcjum odszkodowawcze powołane w Hiszpanii w XX w. dla zapewnienia ochrony na wypadek zdarzeń o charakterze nadzwyczajnym, zazwyczaj nieobjętych ochroną w ramach ubezpieczeń prywatnych. Jak podkreślają analitycy, prywatne firmy ubezpieczeniowe, takie jak Mapfre, Mutua Madrilena, Allianz, AXA, GCO i Generali, pokryją jedynie część strat.

AC

Clemens Jungsthöfel zostanie nowym CEO Hannover Re

0
Clemens Jungsthöfel

Jean-Jacques Henchoz, dyrektor generalny Hannover Re, nie przedłuży wygasającego kontraktu i odejdzie z firmy z dniem 31 marca 2025 r., choć pozostanie z nią blisko związany. Jego następcą zostanie obecny dyrektor finansowy Clemens Jungsthöfel, który zacznie pełnić funkcję CEO reasekuratora 1 kwietnia 2025 r. Zwolnione przez niego stanowisko zajmie tego samego dnia Christian Hermelingmeier, obecny dyrektor finansowy HDI Global.

– Okres kierowania Hannover Re był dla mnie bardzo satysfakcjonujący, zarówno zawodowo, jak i osobiście — powiedział Jean-Jacques Henchoz. – Celem mojego kolejnego rozdziału zawodowego jest wniesienie wkładu w postaci mojego doświadczenia w rolach niewykonawczych i doradczych. Do końca marca będę nadal pełnił funkcję CEO Hannover Re i zapewnię uporządkowane przekazanie obowiązków Clemensowi Jungsthöfelowi, którego uważam za idealnego następcę – dodał.

– Bardzo żałujemy decyzji Jean-Jacques Henchoza – powiedział Torsten Leue, przewodniczący rady nadzorczej Hannover Re. – Chciałbym mu podziękować, również w imieniu rady nadzorczej, i życzyć mu wszystkiego najlepszego i wszelkich sukcesów w kolejnym rozdziale jego kariery – dodał. Podkreślił, że „jest zachwycony” wyborem Clemensa Jungsthöfela, który „cieszy się doskonałą reputacją wśród naszych klientów i partnerów biznesowych, na rynku kapitałowym i wśród naszych pracowników”. Torsten Leue pochwalił również Christiana Hermelingmeiera, który w jego opinii „w imponujący sposób wykazał się swoją wiedzą specjalistyczną i jakością przywództwa w zarządzie HDI Global”.

Jean-Jacques Henchoz kierował Hannover Re od 2019 r. W tym czasie kapitalizacja rynkowa reasekuratora wzrosła prawie dwukrotnie, do około 29 mld euro, dzięki silnemu, rentownemu wzrostowi. W ciągu ostatnich sześciu lat zwrot z kapitału własnego wynosił średnio 14,7%.

Clemens Jungsthöfel od 2020 r. zajmuje stanowisko dyrektora finansowego Hannover Re. Przez poprzednie dwa lata piastował analogiczną funkcję w HDI Global. Od 1998 do 2018 r. pracował w KPMG. Od 2011 r. jako partner w firmie audytorsko-konsultingowej doradzał wyłącznie firmom ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym. Jest audytorem, doradcą podatkowym i wykwalifikowanym agentem ubezpieczeniowym.

Christian Hermelingmeier od września 2020 r. jest dyrektorem finansowym HDI Global. Pełni również funkcję przewodniczącego rady dyrektorów HDI Reinsurance Ireland SE. Był wcześniej szefem działu kontrolingu w dziale ubezpieczeń prywatnych i korporacyjnych Talanx Group w Niemczech. Posiada doktorat z matematyki biznesowej i jest wykwalifikowanym aktuariuszem.

(AM, źródło: Hannover Re)

Mają we krwi benzynę i… ubezpieczenia?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Volkswagen Financial Services (VW FS) obejmuje w Polsce niemal 20% rynku leasingu i finansowania flot, co oznacza obsługę 270 tysięcy klientów oraz 86 tysięcy finansowanych pojazdów. Kluczowym elementem strategii VW FS jest nie tylko finansowanie, ale również integracja ubezpieczeń, serwisu i assistance w jeden kompleksowy pakiet. W czasach, gdy klienci oczekują przewidywalności kosztów i wygody, firmy oferujące ubezpieczenia jako część szerszej oferty zyskują na znaczeniu. Przedstawiciele Volkswagena lubią mawiać o sobie, że mają we krwi benzynę. Czy mają również ubezpieczenia?

Kompleksowe ubezpieczenia – istotna część oferty, nie tylko dodatek

W 2024 roku VW FS sprzedał 214 tysięcy polis ubezpieczeniowych, co świadczy o dużym zapotrzebowaniu na ubezpieczenia zintegrowane z leasingiem i najmem. Dzięki współpracy z firmami ubezpieczeniowymi o niemieckim kapitale, takimi jak Allianz, ERGO Hestia i Warta, VW FS może oferować klientom pełne spektrum ochrony – od ubezpieczeń komunikacyjnych po assistance. Polisa staje się jednym z kluczowych elementów finansowania, gwarantując ochronę na wypadek szkód i oszczędzając czas klientów.

VW FS zachęca również do zakupu polis online – za każdą zakupioną w taki sposób polisę sadzi drzewo. Program ten zyskał popularność, aż 40% klientów wskazało, że miał on wpływ na ich decyzję o zakupie polisy w formie zdalnej. Mimo to klienci wciąż oczekują rozmowy z doradcą, by oferta była odpowiednio dopasowana. Model „ekspert plus online” – rozmowa z fachowcem, a potem szybka finalizacja transakcji kilkoma kliknięciami – wyznacza nowy standard na rynku ubezpieczeń.

Digitalizacja i zmieniające się preferencje klientów

Digitalizacja jest koniecznością w nowoczesnych usługach finansowych i VW FS zdecydowanie inwestuje w rozwiązania cyfrowe. Badania pokazują, że 62% klientów firmy wybiera model hybrydowy, w którym najpierw omawia szczegóły ubezpieczenia z doradcą, a następnie dokonuje zakupu online. Model ten odpowiada na potrzeby osób oczekujących wygody, ale też wsparcia w decyzjach dotyczących bardziej skomplikowanych produktów ubezpieczeniowych.

Tradycyjni klienci flotowi – duże firmy zarządzające licznymi pojazdami – często preferują bezpośredni kontakt, co wymaga dostosowania kanałów obsługi i łączenia nowoczesnych narzędzi cyfrowych z klasycznym doradztwem. Równowaga między technologią a wsparciem pośrednika staje się kluczowa, aby sprostać oczekiwaniom wszystkich segmentów klientów.

Najem i drugi obieg – nowy sposób użytkowania samochodów

VW FS odnotowuje wzrost popularności najmu jako alternatywy dla tradycyjnego modelu posiadania pojazdu. Zarówno klienci indywidualni, jak i firmy coraz częściej decydują się na wynajem pojazdów na okres dwóch–trzech lat, co pozwala na korzystanie z mobilności bez długoterminowych zobowiązań. VW FS wprowadza więc model „drugiego obiegu”, w którym auta po zakończeniu najmu są ponownie wynajmowane lub sprzedawane jako pojazdy używane.

W przypadku VW FS aż 50% samochodów wracających po zakończeniu leasingu jest ponownie finansowanych przez tę samą firmę, co świadczy o wysokim poziomie lojalności klientów oraz atrakcyjności oferty wynajmu aut poleasingowych. Taki model sprawdza się szczególnie w przypadku marek premium, gdzie klienci mogą użytkować samochód na preferencyjnych warunkach, a firma maksymalizuje wykorzystanie zasobów.

Elektromobilność – odpowiedź na nowe oczekiwania

W ramach strategii Grupy Volkswagen w zakresie elektryfikacji floty VW FS wprowadza ofertę wynajmu i leasingu pojazdów elektrycznych, oferując pełny pakiet serwisowy i ubezpieczenie. Rynek aut elektrycznych rozwija się dynamicznie, choć wyzwania związane z wartością odsprzedaży i infrastrukturą ładowania sprawiają, że klienci podchodzą do niego z pewną rezerwą. VW FS pozwala im więc testować pojazdy elektryczne bez konieczności ponoszenia kosztów pełnej inwestycji w zakup tego rodzaju auta, co przyciąga osoby poszukujące elastycznych rozwiązań.

W miarę wzrostu dostępności infrastruktury i poprawy technologii VW FS przewiduje, że auta elektryczne będą coraz bardziej popularne, a model najmu i leasingu operacyjnego okaże się dla nich idealnym rozwiązaniem, eliminując ryzyka związane z własnością.

Satysfakcja i lojalność – przewaga w konkurencyjnym rynku

VW FS konsekwentnie dąży do zapewnienia najwyższej jakości obsługi, co potwierdzają wyniki badań satysfakcji klientów: aż 96% klientów finansujących pojazdy z VW FS jest zadowolonych z obsługi, a 97% pozytywnie ocenia oferowane ubezpieczenia. Na konkurencyjnym rynku lojalność klientów staje się kluczowym zasobem, zwłaszcza gdy reputacja marki jest łatwo poddawana ocenie w internecie.

– Największym ryzykiem jest dziś ryzyko reputacyjne. Musimy być blisko klienta, słuchać go i działać szybko – mówi Mikołaj Woźniak, prezes VW FS.

Badania pokazują, że 89% klientów jest zadowolonych z procesu zakończenia umowy – etapu kluczowego dla budowania lojalności. Wysoki poziom satysfakcji przekłada się na liczne powroty klientów po kolejne usługi, co świadczy o skuteczności strategii zorientowanej na długotrwałe relacje.

Nowy standard dystrybucji ubezpieczeń – przyszłość rynku

Firmy, które oferują ubezpieczenia jako część szerszej oferty obejmującej finansowanie, serwis i assistance, są coraz częściej wybierane przez klientów. Wygoda wynikająca z możliwości załatwienia wszystkiego w jednym miejscu i zamknięcia całego procesu w jednej umowie to oszczędność czasu i prostsze zarządzanie finansami. To także odpowiedź na rosnące oczekiwania rynku, na którym kompleksowość oferty staje się jednym z głównych kryteriów wyboru.

Rosnąca rola firm leasingowych i dealerów w dystrybucji ubezpieczeń stawia jednak przed nimi nowe wyzwanie – zapewnienie wysokiej jakości doradztwa ubezpieczeniowego. W wielu firmach o korzeniach leasingowych poziom doradztwa ubezpieczeniowego nie zawsze dorównuje standardom wypracowanym przez doświadczone multiagencje, dla których specjalistyczna wiedza z zakresu ubezpieczeń jest kluczowa. Dealerzy, którzy znają się na samochodach, muszą mierzyć się z wymaganiami, jakie na rynku ubezpieczeń stawiają klienci oczekujący profesjonalizmu na poziomie najlepszych agencji ubezpieczeniowych.

Wysoka jakość doradztwa jest nie tylko odpowiedzią na potrzeby klientów, ale też wymogiem nadzoru ubezpieczeniowego, który coraz częściej kontroluje i nakłada kary za błędy w analizie potrzeb klienta. Co ważne, odpowiedzialność ta dotyczy nie tylko agentów i brokerów, ale również innych dystrybutorów, w tym firm leasingowych oraz dealerów, którzy wchodzą na rynek ubezpieczeń.

Aleksandra E. Wysocka

TUW „TUW”: Bartosz Okrasa zatwierdzony jako wiceprezes zarządu

0
Bartosz Okrasa

Bartosz Okrasa jest już oficjalnie wiceprezesem TUW „TUW” odpowiedzialnym za obszar zarządzania ryzykiem. Komisja Nadzoru Finansowego na posiedzeniu 8 listopada jednogłośnie wyraziła zgodę na jego powołanie.

Bartosz Okrasa objął  stanowisko wiceprezesa zarządu TUW „TUW” odpowiedzialnego za obszar zarządzania ryzykiem z dniem 1 lipca tego roku. Z rynkiem ubezpieczeń jest związany od blisko 17 lat. Karierę rozpoczynał w Warcie, skąd na blisko 6 lat przeniósł się do InterRisk, gdzie pełnił funkcję m.in. dyrektora Departamentu Controllingu Finansowego. Od lipca 2019 r. jest członkiem zarządu i CFO TUW „TUW”.

(AM, źródło: KNF, gu.com.pl)

18,046FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie