Blog - Strona 696 z 1527 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 696

Artur Grześkowiak współzarządzającym Marsh w Europie Środkowo-Wschodniej

0
Artur Grześkowiak

19 stycznia doszło do kilku ruchów kadrowych w europejskiej strukturze Marsh. Szefową Marsh Specialty Europe została Nilay Ozden. Z kolei Cristian Fugaciu i Artur Grześkowiak zostali mianowani współzarządzającymi w regionie Europy Środkowo-Wschodniej (CEE) ze skutkiem natychmiastowym.

Na nowym stanowisku Nilay Ozden będzie odpowiadać za dostarczanie usług Marsh Specialty klientom z branży lotniczej, kredytowej komercyjnej, energetycznej, budowlanej i lotniczej, FINPRO, z branży morskiej i towarowej oraz dla sektora private equity, fuzji i przejęć (PEMA) w Europie. Nilay Ozden dołączyła do zespołu Marsh w Turcji w 2001 r. i podczas swojej 22-letniej kariery w firmie brokerskiej zajmowała różne stanowiska. Przez ostatnie 10 lat kierowała dywizją FINPRO w Europie kontynentalnej. Będzie pracować w biurze w Londynie i podlegać Lucy Clarke, prezes Marsh Specialty and Global Placement, oraz Christosowi Adamantiadisowi, dyrektorowi generalnemu Marsh na Europę.

Z kolei Cristian Fugaciu i Artur Grześkowiak utrzymają swoje stanowiska dyrektorów generalnych Marsh w Rumunii oraz Polsce i będą pracować w biurach w Bukareszcie i Warszawie oraz podlegać Christosowi Adamantiadisowi.

Na nowych stanowiskach obaj będą odpowiedzialni za rozwój działalności Marsh w CEE, obejmującym 13 krajów: Austrię, Bułgarię, Chorwację, Czechy, Estonię, Węgry, Łotwę, Litwę, Polskę, Rumunię, Serbię, Słowację i Słowenię.

Cristian Fugaciu ma ponad 25-letnie doświadczenie w firmie Marsh i zajmował kilka stanowisk kierowniczych, w tym Head of Marsh’s Corporate Business w języku rumuńskim, zanim został mianowany CEO w 2002 roku. W 2013 roku przejął koordynację regionu CEE Southern a w 2018 r. – Central CEE.

Artur Grześkowiak rozpoczął karierę w 1997 r. Zanim w 2016 r. dołączył do Marsh Polska jako CEO, pracował w firmach maklerskich. W ostatnim czasie przejął koordynację Regionu Północnego Europy Środkowo-Wschodniej.

– Cieszę się, że mogę powitać Nilay na czele globalnego zespołu Marsh Specialty. Jej wkład jako szefowej FINPRO w Europie był wyjątkowy i jestem przekonana, że wniesie taką samą energię i poświęcenie do przywództwa Marsh Specialty Europe. Gratulacje dla Nilay, Cristiana i Artura, którzy dołożą wszelkich starań, aby zapewnić naszym klientom wyjątkowe wyniki i obsługę – powiedziała Lucy Clarke.

– Cristian, Artur i Nilay to doświadczeni liderzy oddani wspieraniu klientów Marsh w zarządzaniu ryzykiem w złożonym środowisku biznesowym. Nie mogę się doczekać współpracy z nimi i zespołem zarządzającym w Europie, aby pomóc naszym klientom, współpracownikom i społecznościom przejść przez ten niepewny i pełen wyzwań czas – dodał Christos Adamantiadis.

(AM, źródło: xprimm.com)

WTW: Platforma wiedzy dla sektora lotniczego

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Broker ubezpieczeniowy WTW uruchomił platformę online dla klientów z sektora lotniczego, która umożliwia dostęp do wiedzy i doświadczenia ekspertów WTW na całym świecie w trybie 24/7.

Stworzenie takiej platformy wiedzy pozwoli klientom na dostęp do wiedzy technicznej, najnowszych informacji i analiz, wpasowując się w globalny trend przechodzenia na zdalną edukację profesjonalistów i wspierając strategie zarządzania ryzykiem i ubezpieczeniowe w sektorze lotniczym.

Platforma Clarity on Demand jest efektem globalnej współpracy zespołów WTW ds. lotniczych chcących wspomagać profesjonalny rozwój klientów.

 – Widzimy silne zapotrzebowanie na platformę udostępniania wiedzy z zakresu zarządzania ryzykiem i ubezpieczeń specjalistom z branży lotniczej – powiedział John Rooley, szef działu lotniczego w WTW. – W ten sposób wspomagamy budowanie odporności branży.

(AC, źródło: Insurance Journal)

Christian Kanu dyrektorem generalnym Generali Global Corporate & Commercial

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Generali Global Corporate & Commercial (GC&C) ogłosiło powołanie Christiana Kanu na stanowisko dyrektora generalnego ze skutkiem od 30 stycznia 2023 r. Manlio Lostuzzi, Regional Officer International – Central Eastern Europe Region i tymczasowy CEO GC&C, będzie pełnić swoją funkcję do 29 stycznia.

Christian Kanu, były CEO Tokio Marine Europe, ma ponad 20-letnie doświadczenie w branży ubezpieczeniowej na wysokich stanowiskach w wielu krajach i na różnych rynkach. W Generali Global Corporate & Commercial będzie zarządzał wdrożeniem biznesu na wszystkich rynkach, na których firma jest obecna.

– Z przyjemnością witam Christiana Kanu, eksperta z solidnym i bogatym międzynarodowym doświadczeniem w sektorze ubezpieczeniowym – skomentował Jean-Laurent Granier, Country Manager France Europ Assistance & Global Business Lines. – Chciałbym również podziękować Manlio Lostuzziemu za jego pracę i zaangażowanie w kierowanie GC&C na przestrzeni lat. Życzę mu wszystkiego najlepszego na nowej ścieżce kariery w Grupie Generali.

(AM, źródło: xprimm.com)

Piotr Matysiak nowym szefem sprzedaży ERGO Hestii

0
Piotr Matysiak

Piotr Matysiak przejął obowiązki członka zarządu ds. ubezpieczeń indywidualnych – majątkowych i na życie – w Grupie ERGO Hestia. Menedżerowi podlega sieć przedstawicielstw detalicznych sopockiego ubezpieczyciela. Zmiany zostały ostatecznie zaakceptowane podczas odbywającego się 17 stycznia posiedzenia zarządu ERGO Hestii.

– Piotr Matysiak przez lata funkcjonowania w świecie ubezpieczeń wielokrotnie udowadniał swoją wiedzę merytoryczną i praktyczne umiejętności jako wysokiej klasy menadżer – podkreśla Artur Borowiński, prezes Grupy ERGO Hestia. – Ma doświadczenie zarówno w obszarze produktowym, jak i sprzedażowym. Sprawdzi się ono tym bardziej, że sprzedaż nadal będzie opierała się na zaufaniu do agentów ubezpieczeniowych, z którego ERGO Hestia jest znana na całym rynku – dodaje.

Piotr Matysiak zapowiada, że jego celem jest rozwijanie dotychczas sprawdzonych rozwiązań.

– ERGO Hestia jest znana jako nowoczesna firma, z zaawansowanymi rozwiązaniami pricingowymi, ale też umiejętnością dostosowania oferty do indywidualnych potrzeb klientów. Istotnym kierunkiem pozostają również programy rozwojowe dla naszych agentów – tak aby pozostawali najlepszymi ekspertami na zmieniającym się rynku ubezpieczeniowym. Pozostaniemy zaufanym partnerem również w tych mniej przewidywalnych czasach – zaznacza.

10 lat w ERGO Hestii

Piotr Matysiak jest związany z ERGO Hestią od 2013 r. Poprzednio pełnił funkcję dyrektora zarządzającego Departamentu Ubezpieczeń Detalicznych. Posiada 17-letnie doświadczenie zawodowe na rynku ubezpieczeniowym, z którego pierwsze 8 to praca w obszarze aktuarialnym. Po przyjściu do ERGO Hestii kierował zespołem analitycznym odpowiedzialnym za analizę procesu likwidacji szkód. Następnie pracował w Biurze Ubezpieczeń Indywidualnych oraz w Departamencie Ubezpieczeń Detalicznych.

Piotr Matysiak nadzorował proces wdrażania w ERGO Hestii zaawansowanego pricingu. Był także odpowiedzialnym za obszar pricingu Mentorem podczas dwóch edycji międzynarodowego programu ERGO Explorers.

Jest absolwentem ERGO Leadership Programme. Został odznaczony Medalem Polskiej Izby Ubezpieczeń „Zasłużony dla Ubezpieczeń”.

Fala zmian

Wejście Piotra Matysiaka do zarządu ERGO Hestii było jednym z elementów całego szeregu ruchów kadrowych we władzach sopockiego ubezpieczyciela w 2022 r. W marcu ogłoszono odejście z zarządu wiceprezesa Grzegorza Szatkowskiego, który piastował tę funkcję przez 31 lat. Jego miejsce zajął Marcin Dymek. Równolegle ERGO Hestia poinformowała, że jej zarząd zasilą Piotr Matysiak i Kazimierz Majdański. We wrześniu, podczas Kongresu PIU, swoje odejście z firmy zapowiedział prezes Piotr Maria Śliwicki, kierujący firmą od początku jej działalności. Z nowym rokiem u sterów sopockiego ubezpieczyciela stanął Artur Borowiński, były szef spółek ubezpieczeniowych Compensy. Natomiast w październiku 2022 r. rezygnację złożyła Justyna Wajs, członkini zarządu ds. sprzedaży i technologii.

Artur Makowiecki

news@gu.com.pl

PZU w Davos: Świat powinien wiedzieć, że w Polsce warto dziś inwestować

0
Źródło zdjęcia: PZU

Inwestorzy, zwłaszcza w czasach kryzysu, szukają maksymalnie stabilnych rynków do lokowania kapitału. Choć na pierwszy rzut oka Polska, za której granicą trwa wojna, do nich nie należy, to zdaniem Tomasza Kulika, CFO Grupy PZU, właśnie w tym momencie warto promować wizerunek naszego kraju jako jednej z najbardziej perspektywicznych gospodarek na świecie.

„Dlaczego Polska? Wykorzystanie szansy w dobie przejścia od globalizacji do regionalizacji” – to tytuł pierwszej debaty eksperckiej zorganizowanej w Polish House w trakcie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. O tym, czy i jak nasz kraj może wykorzystać obecne trendy w międzynarodowym biznesie, rozmawiali Tomasz Kulik, członek zarządu i dyrektor finansowy Grupy PZU, Mark Loughran, prezydent amerykańskiego koncernu Honeywell na Europę Środkową i Wschodnią, Loic Tassel, prezydent Procter & Gamble Europe, twórca i prezes inPostu Rafał Brzoska, wiceprezes Pekao Jerzy Kwieciński, a także Krzysztof Krawczyk, szef polskiego biura funduszu CVC Capital Partners, właściciela m.in. Żabki.

Zdaniem panelistów ostatnie lata pokazały kruchość łańcuchów dostaw, które uległy zaburzeniu lub wręcz całkowitemu zerwaniu w toku rozwoju pandemii czy wojny w Ukrainie. Aktualna sytuacja na świecie sprzyja zmianie podejścia międzynarodowego biznesu. Produkcja czy usługi, przenoszone wcześniej np. na Daleki Wschód, coraz częściej będą powracały na rynki bliższe tym bazowym dla inwestorów, zwłaszcza powiązane politycznymi i wojskowymi sojuszami. Regionalizacja to w praktyce lepsza kontrola nad krótszym łańcuchem dostaw, szybsze dostawy do klienta końcowego, łatwiejsze zarządzanie zapasami, szybsze wprowadzanie produktów na rynek, niższe koszty związane z transportem i opłatami celnymi. Jak zauważył Tomasz Kulik, korzyści odnieść może cały biznes, także rynek finansowy i ubezpieczeniowy.

– Posłużę się przykładem sytuacji, z którą wiele osób miało do czynienia, czyli likwidacją szkody komunikacyjnej powstałej w wyniku kolizji drogowej. Przebieg tego procesu jest w dużym stopniu uzależniony od dostępności części zamiennych i podzespołów potrzebnych do naprawy samochodu. Jeśli skrócimy czas trwania naprawy, to ograniczymy koszty związane np. z wynajmem samochodu zastępczego. Roczne koszty ponoszone przez ubezpieczycieli w Polsce na wypłaty związane z likwidacją szkód komunikacyjnych to ok. 15,3 mld zł, więc nawet ich kilkuprocentowa redukcja mogłaby przełożyć się na istotne oszczędności dla ubezpieczycieli, a także korzyści dla całej gospodarki. Mogłoby to wpływać na niższe ceny dla klientów, większe rentowności ubezpieczycieli, wyższe płacone przez nich podatki – tłumaczył CFO Grupy PZU.

Paneliści zgodzili się, że obserwowana dziś zmiana trendu z globalizacji na regionalizację to bardzo ważny moment i Europa Środkowa i Wschodnia, a w szczególności Polska, musi to wykorzystać, by przyciągnąć jak najwięcej z powracających z Azji lub nowych inwestycji. Jak wskazywano, atutami naszego kraju są m.in. konsekwentny wzrost PKB i odporność gospodarki na kryzysy, wykazana w ostatnich latach, członkostwo w NATO i sojusznicze gwarancje bezpieczeństwa, jak również członkostwo w UE, co daje inwestującym w Polsce dostęp do europejskiego wspólnego rynku.

– Oczywiście położenie naszego kraju blisko strefy działań wojennych może wywoływać obawy wśród potencjalnych inwestorów zagranicznych. Jednak to położenie może okazać się dla polskiej gospodarki błogosławieństwem, zwłaszcza w kontekście przyszłej odbudowy infrastruktury Ukrainy i rozwijania sieci różnych połączeń między wszystkimi kluczowymi rynkami europejskimi – tłumaczył Tomasz Kulik.

Ekspert zauważył, że w ciągu ostatnich 30 lat u podstaw rozwoju polskiej gospodarki i zainteresowania nią zagranicznego kapitału leżały dwa aspekty – dostęp do dobrze wykształconych, utalentowanych specjalistów i relatywnie niskie koszty pracy. Obecnie drugi z tych czynników, wraz z bogaceniem się naszego społeczeństwa, traci na znaczeniu, jednak Polska wchodzi w posiadanie kolejnych, kluczowych atutów.

– Zarówno prywatne, jak i publiczne inwestycje w innowacje mogą wyzwolić olbrzymi potencjał naszych doskonałych kadr, co w epoce powszechnej digitalizacji i automatyzacji faktycznie decyduje o przewadze konkurencyjnej danego państwa. Aby to osiągnąć, musimy kontynuować proces ograniczania barier dla swobody prowadzenia działalności gospodarczej – ocenił Tomasz Kulik. Wśród czynników szczególnie istotnych dla potencjalnych inwestorów wymienił m.in. przejrzystość i przewidywalność prawa, transparentność systemu podatkowego oraz uwzględnianie zdania przedsiębiorców w projektowaniu polityk publicznych.

– Pozytywny wizerunek Polski w oczach zagranicznego kapitału budują również takie inicjatywy, jak Polish House w Davos, współorganizowany przez Grupę PZU już po raz czwarty. W tym miejscu, podczas debat i wielu kameralnych spotkań, nasi zagraniczni partnerzy mogą przekonać się, że Polska jest stabilnym krajem położonym w kluczowym miejscu Europy, w którym naprawdę opłaca się inwestować – konkludował Tomasz Kulik.

(AM, źródło: PAP MediaRoom)

Ponad jedna trzecia zatrudnionych w Polsce oszczędza w ramach PPK

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Blisko 12 mld zł – taki poziom osiągnęły aktywa netto funduszy zdefiniowanej daty na 31 grudnia 2022 r. To o 459 mln złotych więcej niż w listopadzie – podał PFR Portal PPK w styczniowym numerze Biuletynu miesięcznego Pracowniczych Planów Kapitałowych.

W grudniu do programu przystąpiło kolejne 20 tys. nowych uczestników PPK. W systemie uczestniczy już w sumie 2,52 mln pracowników (co oznacza partycypację na poziomie 34,6%), dla których prowadzone jest 2,86 mln rachunków. Z Biuletynu wynika, że partycypacja wyraźnie rośnie w przedsiębiorstwach, które jako pierwsze wdrażały PPK, tj. w firmach zatrudniających ponad 250 osób. W takich przedsiębiorstwach wynosi ona 52,2%. Autorzy dokumentu zauważają, że wzrost widać zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym, choć nadal istnieje wyraźna dysproporcja między tymi sektorami.

Średni koszt zarządzania funduszami przez instytucje finansowe oferujące prowadzenie PPK pozostał bez zmian i kształtuje się na poziomie 0,346%.

(AM, źródło: PFR Portal PPK)

Efektywność, oszczędność i życiowa równowaga

0

W naszych strukturach egzaminy zdalne sprawdzają się znacznie lepiej niż ich stacjonarne odpowiedniki. Mamy dostęp do większej liczby terminów egzaminów, co daje elastyczność i niezależność. Staliśmy się niezależni od obecności komisji egzaminacyjnych w biurach, daje to też szansę na podejście do egzaminów większej liczbie doradców. Dzięki zdalnej formule mamy jednorodny cykl egzaminacyjny – każdy doradca ma egzamin w tym samym terminie niezależnie od przynależności do biura. Zdalny sposób zdawania egzaminów jest też spójny z całym procesem onboardingu, włącznie z podpisywaniem umów, który w naszych strukturach jest również zdalny. 

Egzaminy zdalne bardzo usprawniły proces wdrożenia współpracownika i dodatkowo ułatwiły mu szybkie spełnienie pierwszych wymogów do tego, aby działać w zawodzie doradcy finansowego.

Osoby, które mieszkają daleko od biur, mogły bez problemu podejść w dowolnym czasie do testu, jednocześnie nie pojawiając się tego dnia w biurze.

Lidia Pers

W dzisiejszych czasach, kiedy dla wielu osób ważny jest work-life balance, egzaminy zdalne wpisują się idealnie w tę potrzebę.

Jako Phinance bardzo szanujemy czas współpracowników. Mocno podkreślamy, że jedną z naszych wartości jest niezależność, również związana z zarządzaniem swoim czasem, dlatego zdalna formuła egzaminów doskonale się w to wpisuje.

Zdawalność egzaminów zdalnych jest duża – jest to ponad 90% osób, które do takich egzaminów podchodzą. W niektórych TU mamy nawet 100% zdawalności. Okres pandemii przyzwyczaił nas już do pracy zdalnej, niższy poziom stresu związany z egzaminem, zaoszczędzony czas bardzo korzystnie wpłynęły na wyniki, jakie uzyskują doradcy.

Egzaminy zdalne nie wyeliminowały całkowicie papierowych dokumentów, część nadal przekazywana jest do TU. Pamiętajmy, że bez papierowej dokumentacji rejestracyjnej nie może zostać nadana licencja.

To, co z pewnością zaoszczędzamy, to czas. Poniżej średni czas licencjonowania, na przykładzie trzech TU:

stacjonarnezdalne
Hestia Życie25 dni13 dni
NN25 dni16 dni
PRU17 dni9 dni

Oszczędność czasu, pieniędzy oraz papieru trudno wyrazić w jakichkolwiek mierzalnych wartościach. Zdarzało się, że do egzaminu trzeba było dostarczyć nawet pięć dokumentów od osoby. Przy skali licencjonowanych kilku tysięcy osób rocznie na rynku to gigantyczny ruch w stronę zadbania o pracowników, doradców i przede wszystkim o środowisko.

Andrzej Kowerdej

W naszej ocenie rezygnacja ze zdalnej formuły egzaminowania nie ma żadnego uzasadnienia biznesowego, jest to raczej wprowadzanie ograniczeń i cofanie się do punktu wyjścia, gdy już zrobiło się krok do przodu. Obecnie wdrożony proces egzaminowania działa bardzo poprawnie, trudno więc byłoby z niego zrezygnować.

Lidia Pers
kierownik Działu Wsparcia Sprzedaży i Obsługi Klienta

Andrzej Kowerdej
kierownik Działu Ubezpieczeń na Życie i Ubezpieczeń Zdrowotnych
Phinance

Fakty i mity pozyskiwania klientów online

0
Adam Kubicki

Dlaczego tak łatwo i szybko w społeczeństwie rozprzestrzeniają się idee typu: inwestuj w Bitcoin, graj na Forex, wejdź do naszej piramidy? Jest to związane z bardzo prostą zasadą – umysł poszukuje najprostszej drogi do realizacji celu. Jeśli ktoś obieca, że bez wysiłku możemy zarobić w krótkim czasie znaczną ilość pieniędzy, to zdecydowanie jest to idea na tyle kusząca, że wiele osób decyduje się na ten krok.

W sprzedaży ubezpieczeń największym i nieustającym pragnieniem jest zdobycie nowego klienta. Tradycyjne metody wymagają silnego zaangażowania, wiedzy i radzenia sobie z własną motywacją, dlatego właśnie w ostatnim czasie bardzo silnie rozwija się idea zdobywania klienta poprzez działania online. Zauważam ogromną falę zainteresowania tym tematem i tysiące działań agentów w mediach społecznościowych, których celem jest przyciągnięcie nowych klientów.

Od kilku lat zajmuję się rozwijaniem sprzedaży swoich produktów szkoleniowych poprzez internet. Dzięki temu zebrałem wiele doświadczeń wskazujących na to, co działa, a co nie ma sensu. Pragnienie zdobywania klientów online podsycane jest również przez coraz większą liczbę osób, które szkolą z tego tematu.

Mówiąc wprost, sprzedaż online stała się modna. W praktyce jednak tylko nieliczna grupa bardzo świadomych i mocno przygotowanych osób robi na tym biznes. Podobnie jak w ryzykownych inwestycjach, większość marnuje swój czas i energię oraz nierzadko pieniądze, nie uzyskując specjalnych efektów. Dlaczego tak się dzieje? Wynika to przede wszystkim z płytkiego potraktowania tematu sprzedaży w internecie.

Założenie fanpage’a i publikowanie postów typu: kup ode mnie ubezpieczenia albo pomyśl o swojej ochronie, działa bardzo słabo lub nie działa w ogóle. Żeby mocno wpływać na potencjalnych klientów, trzeba przygotować profesjonalną kampanię budowania marki w internecie. Z tym wiąże się poważny nakład czasowy i niekiedy finansowy. Jeśli ktoś nie ma świadomości tego faktu, to po prostu nie osiągnie upragnionego celu.

Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że ubezpieczenia nie są sexy. To nie jest temat, który łatwo i w sposób wirusowy rozlewa się po internecie.

Podstawą sprzedaży online jest zasięg. Nie uda nam się uniknąć tej prostej zależności – im większy zasięg, tym większa sprzedaż. Skoro informacja ubezpieczeniowa nie rozsiewa się darmowo poprzez naturalne zainteresowanie potencjalnych odbiorców, to trzeba za jej rozsiewanie zapłacić. Niestety z roku na rok kampanie reklamowe na Facebooku i LinkedIn drożeją. Jest to spowodowane coraz większą liczbą chętnych do umieszczania reklamy. Jednak na tablicy potencjalnego odbiorcy jest zawsze taka sama ilość miejsca, w związku z tym następuje licytacja reklam, która znacząco podbija ich cenę. Mamy więc konieczność zainwestowania poważnych środków finansowych z ogromnym ryzykiem, że i tak nie osiągniemy pożądanego celu.

Podobnie ma się sytuacja z wyszukiwarką Google. Pozycjonowanie za pomocą sztuczek i wykorzystania firm zewnętrznych kosztuje coraz więcej i nie daje gwarancji bycia umieszczonym na wysokiej pozycji. Dodatkowo naraża nas na degradację indeksowanie strony w sytuacji, kiedy algorytm Google wyłapie nieetyczne działania, których często nie będziemy świadomi, zatrudniając firmę zewnętrzną.

Moim zdaniem umieszczanie postów mających na celu angażowanie potencjalnych klientów i przyciąganie ich zainteresowania będzie coraz mniej skuteczne. Przypomina to trochę sytuację naszej skrzynki pocztowej. Im więcej reklam, tym większa niechęć do ich przeglądania. Dzisiaj w mediach społecznościowych mamy ogromny wzrost postów dotyczących ubezpieczeń, więc myślę, że ta reakcja odrzucenia już na pewno funkcjonuje.

Czy to oznacza, że w ogóle nie warto być w przestrzeni online? Zdecydowanie warto. Trzeba tylko być świadomym, co można na tym ugrać, a czego na pewno nie uda się osiągnąć.

Przede wszystkim przestrzeń online powinna wspierać markę osobistą lub firmową agenta. Chodzi o to, żeby klient, który chce sprawdzić potencjalnego doradcę ubezpieczeniowego, miał szansę poczytać o nim w internecie. W związku z tym warto mieć własną stronę internetową, profil na LinkedIn i fanpage na Facebooku. Zamieszczone w nich treści nie przyciągną nowych klientów, ale mogą uwiarygodnić naszą markę w oczach klienta, którego zdobywamy bezpośrednio.

Doskonałym pomysłem jest również rozwiązywanie ludzkich problemów. Nieraz w przypadku ubezpieczeń mamy do czynienia z niezrozumieniem ich działania oraz problemami z pozyskiwaniem odszkodowań.

Jeśli na różnych forach agent zaangażuje się w bezpłatną pomoc informacyjną, to wielokrotnie zwiększy swoje szanse w stosunku do postów reklamowych na zdobycie nowego klienta. Tak samo blog edukacyjny z możliwością umieszczania komentarzy daje szansę na darmowe podbicie w indeksie wyszukiwarki Google.

Jednak żeby świadomie realizować te wszystkie działania, trzeba mieć wiedzę i na tym w pierwszej kolejności warto się skupić. Wtedy dopiero okazuje się, że działania online to kolejna droga wspierająca sukces i dająca duże możliwości, ale z pewnością nie jest ona prosta i szybka.

Adam Kubicki
adam.kubicki@indus.com.pl

Kolejny cios policji w grupę oszustów z województwa łódzkiego

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

16 stycznia policjanci ze skierniewickiej komendy zatrzymali dwie kolejne osoby zamieszane w wyłudzenia odszkodowań. To kolejny element sprawy, o której zrobiło się głośno na początku listopada ubiegłego roku.

Podejrzani to 25-latek z Kobyłki oraz 51-letni mieszkaniec powiatu pułtuskiego. Jak ustalili mundurowi, pierwszy z nich w czerwcu 2021 roku wraz z innymi sprawcami zaplanował i spowodował kolizję dwóch pojazdów marki BMW i Audi. Następnie wyłudzili od ubezpieczyciela prawie 200 tysięcy złotych odszkodowania. Z kolei drugi z zatrzymanych w styczniu 2021 roku zgłosił fikcyjną kradzież  w wyniku czego ubezpieczyciel wypłacił ponad 200 tys. zł.

Obaj zatrzymani usłyszeli prokuratorskie zarzuty i zostali objęci dozorem policji. Za przestępstwo grozi im do 5 lat więzienia.

Więcej na temat początku sprawy:

(AM, źródło: Polica Łódzka)

Compensa o odszkodowaniu w razie kolizji pożyczonym autem

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Ubezpieczyciele likwidują nawet 2 mln szkód rocznie. W wielu przypadkach sprawcy powodują wypadek lub kolizję nie swoim samochodem. Eksperci Compensy wyjaśniają, czy to blokuje wypłatę odszkodowania z OC i AC.

– Gdy pożyczamy od kogoś samochód, zawsze istnieje ryzyko, że go zarysujemy lub doprowadzimy do wypadku czy kolizji. W branży ubezpieczeniowej mamy z takimi sytuacjami do czynienia niemal codziennie. I jesteśmy też często pytani, kto ponosi finansową odpowiedzialność za likwidację szkody, czyli za wypłatę pieniędzy poszkodowanym oraz naprawę pożyczonego samochodu. Uspokajam: w większości przypadków ubezpieczenia OC i AC zadziałają. Pamiętajmy jednak, że AC to polisa dobrowolna, którą właściciel może, ale nie musi mieć. A skoro tak, to kwestię naprawy auta po szkodzie kierowca będzie musiał z nim indywidualnie ustalić – mówi Damian Andruszkiewicz, odpowiedzialny za ubezpieczenia komunikacyjne w Compensie.

OC to ochrona przypisana do pojazdu

Ekspert wyjaśnia, że z racji tego, iż zgodnie z art. 35. ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych OC posiadaczy pojazdów mechanicznych jest przypisane do konkretnego pojazdu, a nie do osoby, to poszkodowani otrzymają odszkodowanie z polisy auta, którym kierował sprawca.

– W ustawie można znaleźć jeden wyjątek od tej zasady. Jeżeli zderzą się ze sobą samochody należące do tej samej osoby, ubezpieczenie nie zadziała. Wbrew pozorom to nie jest wyłącznie hipotetyczna sytuacja. Może do niej dojść np. wtedy, gdy dziecko pożycza jedno z dwóch aut zarejestrowanych na swojego rodzica – zauważa Damian Andruszkiewicz.

AC: Właściciel może, ale nie musi skorzystać z polisy

Jeżeli kierowca uszkodzi pożyczony samochód, a jego właściciel ma AC, wówczas szkodę można zlikwidować w ramach ubezpieczenia. Wiąże się to z jednak z koniecznością zapłaty wyższej składki przy odnowieniu ochrony (chyba że posiadacz auta korzysta z ochrony zniżek). Aby tego uniknąć, część kierowców woli ustalić bezpośrednio ze sprawcą warunki naprawy pojazdu bez uruchamiania procesu likwidacji szkód.

– Przy zawieraniu umowy warto zapytać ubezpieczyciela, kto może kierować pojazdem i czy pożyczenie go nie wyklucza ochrony w ramach AC. Może się bowiem zdarzyć tak, że przy zakupie polisy konieczne będzie upoważnienie innych osób do prowadzenia auta. Zwłaszcza jeżeli mają mniej niż 25–28 lat, a więc są w grupie, którą ubezpieczyciele na podstawie statystyk szkód traktują jako wyjątkowo szkodową –wyjaśnia Damian Andruszkiewicz.

(AM, źródło: Brandscope)

18,438FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie