Gospodarstwa rolne ubezpieczamy kompleksowo

0
1030

Rozmowa z Jakubem Welzem, menedżerem projektu ubezpieczeń rolnych ERGO Hestii

Aleksandra E. Wysocka: – Jak należy kompleksowo podejść do ochrony ubezpieczeniowej w gospodarstwie rolnym? Na co zwrócić uwagę?

Jakub Welz: – Na gospodarstwo rolne składają się różne elementy: praca ludzi, budynki i infrastruktura, sprzęty, maszyny, narzędzia i środki produkcji. Efektem tego wszystkiego są produkty gospodarstwa rolnego, roślinne albo zwierzęce. Istotą dobrego ubezpieczenia jest właściwe uchwycenie charakterystyki konkretnego gospodarstwa i odniesienie się do wszystkich tych elementów. Z tego względu ERGO Hestia przygotowała ofertę podzieloną na trzy grupy.

Pierwsza grupa to ubezpieczenie mienia obejmujące m.in. budynki, budowle, obiekty małej architektury, sprzęt czy mienie ruchome. Zawiera ona również ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej rolnika i działalności agroturystycznej oraz odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym. Grupa pierwsza to także ubezpieczenie fotowoltaiki na specjalnie stworzonym produkcie, pozwalającym na ubezpieczenie także strat i niedoboru w produkcji energii elektrycznej – jest to element wyróżniający ofertę ERGO Hestii.

Druga grupa to ubezpieczenia produktów rolnych, a więc upraw i zwierząt hodowlanych. Natomiast trzecia grupa obejmuje ubezpieczenia maszyn i narzędzi rolniczych od utraty, zniszczenia lub uszkodzenia, tzw. agrocasco. Kompleksowa oferta ubezpieczeń rolnych to taka, które zawiera w sobie te wszystkie aspekty.

ERGO Hestia jest nowym graczem w tym biznesie. Jak udało Wam się nawiązać współpracę z rolnikami?

– Dla nas ubezpieczenia rolne oznaczają dialog i współpracę pomiędzy ubezpieczycielem, pośrednikiem i rolnikiem, więc oczywiście skierowaliśmy się przede wszystkim do doradców. Do tej pory nie współpracowaliśmy z częścią pośredników zajmujących się tym obszarem. Przy wdrożeniu naszej oferty zaczęło się to zmieniać.

Spotykaliśmy się z pośrednikami, prowadziliśmy szkolenia, przygotowywaliśmy materiały marketingowe. Ponadto niektórzy z naszych wieloletnich partnerów mają duże portfele rolne. Tu było nam łatwiej, bo oni nam już ufali, znali naszą strukturę, pozycję kapitałową, nasze procesy. Dla nas ubezpieczenia rolne to jest może nowa gałąź produktowa, ale budujemy ją w oparciu o wieloletnie doświadczenie w branży.

W tym sezonie rolnicy spotkali się z szeregiem wyzwań i czasem trudniej było wydać większą kwotę na polisę. Czy są jakieś inne możliwości zabezpieczenia swoich upraw, swojego gospodarstwa?

– Oczywiście istnieją takie regiony, gdzie niektóre ryzyka występują rzadziej. Są też sytuacje, że klient w danym momencie nie dysponuje odpowiednimi środkami, żeby ubezpieczyć się w pełnym zakresie lub z innych powodów chce zaczekać z podjęciem decyzji do wiosny. Dlatego zachęcamy, żeby propozycja ubezpieczenia była jak najbardziej dopasowana do konkretnego rolnika, z uwzględnieniem jego indywidualnej sytuacji.

Kiedy nie ma konieczności zawarcia polisy w najszerszym zakresie, ponieważ dane ryzyko rzadziej występuje w regionie, dana uprawa nie jest na nie tak bardzo narażona albo założenie uprawy zastępczej nie jest tak kosztowne, pośrednik może zasugerować na przykład obniżenie poziomu odszkodowania ryczałtowego w ryzyku ujemnych skutków przezimowania lub wybór węższego zakresu ryzyk.

W wielu dziedzinach ERGO Hestia kojarzy się z nowymi technologiami. Jak to wygląda, jeżeli chodzi o agrotech? Czy wykorzystujecie drony, satelity? A może sięgacie po inne nowinki technologiczne?

– W ubezpieczeniach rolnych satelity można wykorzystać w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, przy zawieraniu umowy ubezpieczenia, żeby zobaczyć uprawę na polu i być w stanie ocenić, czy np. zagęszczenie rzepaku na danym obszarze spełnia wymogi wskazane w OWU. Po drugie, jako wsparcie w likwidacji szkód. Oczywiście likwidacja, czy to z satelity, czy to przy wykorzystaniu drona, nigdy nie zastąpi eksperta, który na miejscu oceni rozmiar szkód, wyciągnie roślinę i dokładnie ją obejrzy.

Natomiast te technologiczne rozwiązania wspierają nas na przykład w ocenie powierzchni uszkodzonej. Pomagają też we wskazaniu miejsca, gdzie wystąpiła szkoda. To przyspiesza likwidację i pomaga precyzyjnie określić rozmiary szkody.

Jeżeli mamy do czynienia z coraz częstszymi zdarzeniami katastroficznymi na rozległych obszarach, to może się okazać, że zabraknie nam tych ludzkich ekspertów…

– To jest bardzo dobry przykład. Wykorzystanie zdjęć satelitarnych przydaje się właśnie przy szkodach masowych. Wówczas skupiamy się na tym, żeby określić, które szkody należy zlikwidować w pierwszej kolejności. W ten sposób możemy lepiej dysponować naszymi zasobami ludzkimi.

W Stanach Zjednoczonych funkcjonują ubezpieczenia parametryczne, a więc wystarczy rejestracja zdarzenia pogodowego, żeby automatycznie rolnik dostał odszkodowanie. Czy u nas też się one przyjmą?

– W Polsce funkcjonujemy w oparciu o ustawę, która w precyzyjny sposób określa warunki, na jakich oferujemy ubezpieczenia upraw. Wprowadzenie na szeroką skalę rozwiązań parametrycznych, wymagałoby również zmian legislacyjnych. Ale wydaje się, że w kontekście obserwowanych zmian klimatycznych, wprowadzenie takiego ubezpieczenia byłoby korzystne zarówno dla rolników, jak i dla branży ubezpieczeniowej, otwierając dla niej nowy obszar rynku.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka