No i jesteśmy po… ale co przed nami?

0
724

16 maja został zniesiony stan epidemii w Polsce. Symbolicznie możemy więc odetchnąć pełną piersią i powrócić do normalnego życia. Jednym z jego elementów jest majowe spotkanie branży ubezpieczeniowej. Decyzja o organizacji Kongresu, którą podejmowaliśmy w październiku ubiegłego roku, nie była tak łatwa, jak dziś mogłoby się wydawać.

Sytuacja pandemiczna była niepewna i zły scenariusz cały czas był możliwy. Postanowiliśmy jednak, że powinniśmy zrobić wszystko, aby tymczasowy stan zawieszenia i wyczekiwania, spowodowany pandemią, jak najbardziej łagodzić. Wygląda na to, że decyzja była słuszna i Kongres odbędzie się już „tylko” w czasie zagrożenia epidemicznego.

W obliczu wojny

Niestety, na te dobre nowiny ponurym cieniem kładzie się wojna. Gdy już wydawało się, że wszystko układa się pomyślnie, że będziemy mogli normalnie żyć i pracować, potworności pełnoskalowej wojny katapultowały naszą rzeczywistość z powrotem w okrutne czasy początku XX w. Ogrom cierpień i zniszczeń w połączeniu z bestialstwem agresorów przekracza jakiekolwiek wyobrażenia ludzi żyjących we współczesnej Europie.

Jednocześnie okazało się, że tragedia zbliża ludzi. Bez względu na dzielącą nas historię obecna sytuacja wyzwoliła ogrom solidarności z dotkniętymi tragedią sąsiadami. Ten bezprecedensowy zryw człowieczeństwa wskazuje na głębokie poczucie wspólnoty z ludźmi, którzy chcą żyć w warunkach opartych na wyznawanych przez nas wartościach wolności, demokracji czy samostanowienia.

Również w naszym środowisku natychmiast pojawiły się inicjatywy pomocowe. Od działań ubezpieczycieli i firm brokerskich po inicjatywy pojedynczych osób. To wzruszające i piękne, gdy widzi się tak wielu ludzi, którzy w sposób bezinteresowny oddają potrzebującym swoje domy, czas czy wreszcie fundusze. A przede wszystkim serca!

W pierwszych dniach wojny sytuacja była bardzo dynamiczna i bardzo niepewna, dlatego też musieliśmy sobie zadać pytanie o to, co dalej z organizacją Kongresu. Z drugiej strony jednak mieliśmy świadomość, że konflikt zbrojny trwa od 2014 r. i jakoś nikt do tej pory niespecjalnie się nim przejmował. Oczywiście otwarta napaść zmienia bardzo wiele, ale czy oznacza ona, że mamy opuścić i załamać ręce oraz popaść w marazm bojaźliwego wyczekiwania na rozwój wypadków? Także rozwój sytuacji na frontach wojny wskazał, jak powinniśmy się zachować. Okazuje się, że wsparcie udzielane przez „świat zachodni” pozwala Ukraińcom przeciwstawić się barbarzyńskiemu najazdowi. Że przewaga technologiczna w połączeniu z determinacją walczących o egzystencję obrońców umożliwia osiąganie sukcesów na polu walki.

Trzeba więc nadal normalnie pracować, rozwijać naszą branżę i nasz kraj po to, aby z jednej strony zwiększać potencjał gospodarczy, a z drugiej strony być gotowym do pomocy – zarówno bieżącej, w odparciu najeźdźcy, jak również długofalowej, w odbudowie Ukrainy. Jest to tym bardziej istotne, że chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, iż Ukraińcy walczą nie tylko o swój kraj. Symboliczny koniec imperium rzymskiego 4 września 476 r. nie jawi się już nam dziś tylko jako jedna z licznych dat. Odniesień do współczesności jest zbyt wiele. Powinniśmy więc zrobić, co się da, a nawet jeszcze więcej, aby historia nie zatoczyła jednak swojego koła. Mając to wszystko na względzie, pracujmy…

Nowa rzeczywistość, nowe możliwości

Hasło naszego Kongresu: „Nowa rzeczywistość, nowe możliwości”, jest pojemne, bo kierunków możliwych działań jest wiele. Uznaliśmy, że nie ma najmniejszego sensu odwracać się od otaczającej nas rzeczywistości i próbować na siłę wymyślać zagadnienia od niej oderwane.

Przez pandemię procesy biznesowe nabrały kompletnie nowego wymiaru, otwierając obszary, w których jako rynek ubezpieczeń musimy zaistnieć. I tutaj najważniejszą kwestią, moim zdaniem, jest przyspieszona digitalizacja i spowodowane nią zmiany w sposobie prowadzenia biznesu. I nie chodzi o to, że są to rzeczy nowe czy zaskakujące. Chodzi o to, że w ciągu kilku dni, zamiast kilku czy kilkunastu lat, została przełamana bariera psychologiczna związana z korzystaniem ze zdobyczy współczesnej techniki. Telekonferencje i praca zdalna to tylko przykłady na poziomie bardzo podstawowym.

Digitalizacja biznesu, która do tej pory odbywała się w warstwie komunikacyjnej, rozciągnęła się na cały proces, z dokumentami ubezpieczeniowymi włącznie. I sztuczna inteligencja, która już nie jest ciekawostką z targu nowinek, ale przejmuje część, a docelowo przejmie większość czynności. Dotychczasowe obawy o to, jak klienci zareagują np. na rozmowę ze sztucznym konsultantem, topnieją niczym zeszłoroczny śnieg. Dzisiaj raczej odbiorcy oceniają, jak bardzo „ludzki” jest ich rozmówca. A przy prostych schematach, które nie są jeszcze w stanie właściwie zareagować, najwyżej sobie żartują. Co i w przypadku żywych ludzi również się zdarza. I właśnie to mam na myśli, mówiąc o globalnej zmianie psychologicznej.

Ludzie musieli zaakceptować wręcz fakt, że nowoczesne rozwiązania umożliwiły w miarę „bezbolesne” przejście ciężkiego czasu pandemii. Spodziewam się więc, że ułatwi to akceptację korzystania np. z samochodów autonomicznych (które już samodzielnie poruszają się po ulicach niektórych miast, a startupy zmierzające do ich produkcji i eksploatacji pojawiają się jak grzyby po deszczu – w Polsce też), IoT już niedługo stanie się tak naturalnym towarzyszem naszego życia jak, nie przymierzając, komórki, a nad tym wszystkim czuwać będą technologie korzystające bez przeszkód z big…, przepraszam, z huge data.

Wszystkie te procesy wymagają więc nowego spojrzenia na kwestie sposobu identyfikacji i asekuracji ryzyk. W konsekwencji wspólnie, ubezpieczyciele i brokerzy, będziemy musieli przemodelować nasz rynek, zaproponować klientom nowe rozwiązania ubezpieczeniowe, a także zmienić sposób ich oferowania. Będzie to wymagało także określenia na nowo naszej roli jako brokerów w świecie, w którym coraz częściej np. algorytm komunikuje się z algorytmem i załatwia daną sprawę.

Czy to już koniec tradycyjnych ubezpieczeń?

Najważniejszą kwestią w naszym obszarze działania wydaje mi się więc konieczność przeniesienia ubezpieczeń do świata cyfrowego. Tradycyjne ubezpieczenia majątkowe będą oczywiście istnieć, bo zagrożenia nie znikają, ale oprócz zagrożeń naturalnych zmienia się ich charakter. Samochód autonomiczny nadal może zostać uszkodzony przez powalone wichurą drzewo, ale już ryzyko wypadku spowodowane brakiem ciśnienia w oponach, złym stanem hamulców czy w końcu zmęczeniem lub „niedysponowaniem” kierowcy zostanie zredukowane praktycznie do zera. Tak samo w inteligentnym domu – ta sama wichura nadal może zerwać dach, ale już ryzyko zalania czy pożaru zostanie zredukowane, bo dom w ułamku sekundy sam odetnie wodę czy prąd, uruchamiając systemy zabezpieczeń i wzywając stosowne służby, przy najmniejszym odchyle od normalności. I tak dalej, i tak dalej…

Wszystko to jednak będzie działać dobrze tylko wtedy, gdy algorytmy, które ułożymy i wdrożymy, będą pracowały bez zakłóceń. Gdy założenia do algorytmów, które układamy, będą prawidłowe. Tak jak wskazałem wyżej, ryzyko przeniesie się więc w świat nowoczesnych technologii, w świat cyfrowy. Rynek ubezpieczeniowy, jeżeli chce odgrywać dotychczasową rolę, musi podążyć za tym ryzykiem. „Nowa rzeczywistość, nowe możliwości” – jaka będzie ta rzeczywistość, co nam przyniesie i co będziemy w stanie dobrego dla nas i dla naszych klientów z tego wyciągnąć? Porozmawiajmy, podyskutujmy…

Nie zapominamy także o jubileuszu 30-lecia Stowarzyszenia. Stowarzyszenia osób fizycznych, wykonujących zawód brokera ubezpieczeniowego, które, wyłącznie, stanowią o jego sile! Kongres Brokerów to doskonała okazja, aby uczcić tę rocznicę, spojrzeć na dotychczasowy rozwój naszej profesji i pomyśleć, w którym kierunku powinniśmy podążać przez kolejne, co najmniej, 30 lat.

Udanego Kongresu.

Łukasz Zoń
prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych