Blog - Strona 1294 z 1481 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1294

D&O zabezpieczy przed skutkami błędnych rozliczeń wsparcia z tarcz antykryzysowych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Duże zainteresowanie tarczami rządowymi sprawiło, że kontrole ich rozliczenia mogą potrwać do 2026 r. EIB wskazuje, że wśród błędów grożących karami i odsetkami od zaległości podatkowych są m.in. nieprawidłowe rozliczenie darowizny, zakupu sprzętów na walkę z pandemią czy wynagrodzeń pracowniczych. Firma brokerska przypomina, że przed skutkami błędnego rozliczenia tarcz antykryzysowych chroni połączenie ubezpieczenia D&O z polisą skarbową.

– Duże zainteresowanie wsparciem rządowym spowodowało, że weryfikacja tego, czy poszczególnym firmom należała się pomoc, rozciągnie się do 2026 r. Ewentualne nieprawidłowości mogą zatem wiązać się z koniecznością zapłaty odsetek karnych, a te po latach potrafią być wysokie. Trzeba też pamiętać, że kontrole będą uwzględniały nie tylko ocenę samej zasadności przyznania wsparcia rządowego, ale i tego, jak zostało ono wykorzystane oraz rozliczone. Błędne lub za późne rozpoznanie kosztów czy nierozpoznanie przychodu podatkowego to tylko część pomyłek, jakie można popełnić. Dlatego warto już teraz zadbać o to, żeby dokumenty, które złożymy do Urzędu Skarbowego, nie budziły żadnych wątpliwości – radzi dr Ewelina Skwierczyńska, właściciel TAX-ES Kancelaria doradztwa podatkowego.

Jednym z działań, które miało zachęcić firmy do włączenia się w walkę z Covid-19, było preferencyjne traktowanie darowizn dla lokalnych placówek służby zdrowia. Datki przekazane w kwietniu pozwalały na odliczenie 200% darowizny od podatku, w miejsce standardowych 100%. EIB zwraca uwagę, że w ten sposób można rozliczyć jednak tylko środki przekazane konkretnym SP ZOZ (przeważnie szpitalom jednoimiennym), wskazanym w przepisach. Oznacza to, że jeżeli firma przekazała pieniądze podmiotowi spoza listy i zastosowała odliczenie w wysokości 200%, to musi się liczyć z tym, że US potraktuje to jako zaniżenie podstawy opodatkowania.

Tarcze antykryzysowe traktowały też ulgowo tych przedsiębiorców, którzy chcieli włączyć się w walkę z pandemią poprzez np. produkcję maseczek ochronnych. W związku z tym wszystkie zakupy dodatkowych sprzętów potrzebnych do ich wytworzenia można było rozliczyć jako jednorazowy koszt podatkowy, bez amortyzacji. Ale środki trwałe mogły służyć tylko przeciwdziałaniu Covid-19. Jeżeli kupiona do produkcji maseczek maszyna służyła później do produkcji innych tekstyliów, to kontrola podatkowa wykaże zaniżenie przychodów o blisko 80% wartości sprzętu.

Zaliczki do US za wynagrodzenia za marzec i kwiecień można było odroczyć do 1 czerwca. Mogło to zachęcić niektórych przedsiębiorców do wypłacenia pensji majowych z wyprzedzeniem, jeszcze w kwietniu. Dzięki temu firma miała przez miesiąc dodatkowe środki obrotowe. Tego typu rozwiązanie może zostać zakwestionowane i potraktowane jako próba obejścia prawa. Powstaną wtedy zaległości z tytułu nieterminowych wpłat do US, a to skutkuje nałożeniem kary i odsetkami w PIT. W skrajnych wypadkach może to być nawet potraktowane jako przestępstwo.

Wiele pomyłek związanych z wykorzystaniem wsparcia rządowego jest wynikiem decyzji zarządczych. Jeżeli skutkiem będzie nałożenie kary na organizację, to ta może później domagać się odszkodowania od menadżerów.

– Wiele decyzji biznesowych jest obarczonych ryzykiem i może być brzemienne w skutkach, jak np. te związane z korzystaniem z tarcz antykryzysowych. Dlatego rynek ubezpieczeń już od dawna oferuje dodatkowe zabezpieczenie przed finansowymi skutkami nieumyślnych błędów kadry zarządzającej. Spółki kapitałowe, spółdzielnie, stowarzyszenia, fundacje wspólnoty, a czasem nawet i ZOZ-y mogą wykupić ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej członków swoich władz (D&O), zyskując możliwość uzyskania rekompensaty za wyrządzone przez nich szkody. Warto podkreślić, że wartość takich potencjalnych szkód często przewyższa prywatny majątek osób zarządzających, a zatem bez ubezpieczenia możliwości uzyskania pełnego odszkodowania byłyby praktycznie zbliżone do zera – zauważa Łukasz Górny, radca prawny, dyrektor Departamentu Rozwoju EIB.

D&O nie zrefunduje jednak grzywien karnych lub karnoskarbowych. Taką możliwość – w określonych przypadkach – zapewnia dopiero osobne ubezpieczenie skarbowe.

– Firmy zainteresowane dodatkową ochroną powinny pamiętać, że polisy skarbowe przewidują okres karencji. Wynosi on zazwyczaj 6 tygodni od podpisania umowy. Dlatego nie można czekać z zakupem ochrony do momentu wszczęcia postępowania karnego lub karnoskarbowego, ponieważ nie będzie ich można objąć polisą – dodaje Łukasz Górny.

(AM, źródło: Brandscope)

Saltus Ubezpieczenia: Jak dbać o zdrowie pracowników 50+?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Ze względu na rosnącą liczbę pracowników powyżej 50. roku życia eksperci Saltus Ubezpieczenia zwracają uwagę, że pracodawcy powinni dostosować medycynę pracy do potrzeb tej grupy. Bardzo istotna jest przy tym profilaktyka, którą ułatwia dostęp do ubezpieczeń zdrowotnych.

Z ostatniego badania GUS wynika, że w 2019 roku przeciętny czas życia Polaków wzrósł o 0,3 (mężczyźni) i 0,1 (kobiety) roku i wynosi obecnie odpowiednio 74,1 i 81,8 roku. Ponadto, według prognoz liczba osób w wieku 65+ w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat podwoi się. Z uwagi na zmniejszający się przyrost naturalny seniorzy stanowić będą ponad 30% społeczeństwa.

– Starzenie się społeczeństwa niesie ze sobą określone konsekwencje – pracownicy z grupy wiekowej 50+ stanowić będą coraz większy odsetek wszystkich zatrudnionych. Pracodawcy powinni się do tego przygotować i pamiętać o dostosowaniu medycyny pracy do ich potrzeb. Większy odsetek starszych pracowników przełoży się m.in. na wzrost zapotrzebowania na usługi medyczne, a dzisiejszy stan państwowej służby zdrowia wskazuje, że może ona nie podołać nadchodzącym wyzwaniom. Dlatego coraz więcej firm będzie korzystać ze świadczeń prywatnych – zauważa Xenia Kruszewska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych Saltus Ubezpieczenia.

Osoby po ukończeniu 50. roku życia częściej wymagają pomocy lekarza. Dotyczy to zarówno wizyt u internisty, jak i specjalistów. Do najczęstszych dolegliwości, z jakimi boryka się grupa wiekowa 50+, należą problemy kardiologiczne i onkologiczne. Zdaniem Saltus Ubezpieczenia pracodawcy powinni się do tego przygotować, zapewniając dostęp do odpowiedniej opieki medycznej. W ramach medycyny pracy czy w formie dodatkowego benefitu mogą zapewnić dostęp na przykład do zestawu konsultacji i badań profilaktycznych wykrywających choroby serca.

Pracownicy 50+ najczęściej korzystają z usług lekarzy o następujących specjalizacjach (dane Saltus Ubezpieczenia): kardiolog, onkolog, ginekolog i urolog. Do tego dochodzi potrzeba zapewnienia odpowiednich badań profilaktycznych, w skład których wchodzą m.in. badania USG, RTG i EKG oraz badania poziomu markerów nowotworowych. Istotnym uzupełnieniem pakietu wizyt i badań może być możliwość skorzystania z dodatkowych usług, wspierających pracownika w razie wykrycia choroby, np. pomoc onkopsychologa czy teleopieka kardiologiczna.

– Pracownicy 50+ cenieni są za fachowość i doświadczenie. Ich wiedza i zaangażowanie potrafią niekiedy przesądzić o skuteczności biznesowej firmy. Dlatego warto o nich dbać, a ubezpieczenie zdrowotne cały czas jest ważnym benefitem, który przez pandemię jeszcze zyskał na znaczeniu. Oprócz świadczeń najbardziej poszukiwanych z racji wieku warto też uwzględnić te, które pozwolą przeciwdziałać chorobom zawodowym. Dzięki temu wzrośnie komfort pracy ekspertów, a liczba ewentualnych dni absencji zmaleje – dodaje Xenia Kruszewska.

(AM, źródło: Brandscope)

Gazeta Ubezpieczeniowa nr 34/2020

0

Dodatek specjalny LIDERZY PPK:

Robert Zapotoczny, Małgorzata Smołkowska, PFR Portal PPK: Czy pracodawcy i pracownicy zaufają PPK? Wiele zależy od pośredników ubezpieczeniowych – str. 8

Przemysław Gawlak, Esaliens: Klucz do sukcesu we wdrażaniu PPK – str. 9

Grzegorz Waszkiewicz, Bezpieczeństwo w Biznesie: Jak przygotować MŚP do PPK – ostatnia prosta – str. 10

Konrad Kluska, Compensa: Pracownicy decydują o PPK. Co przekona ich do oszczędzania? – str. 11

Robert Zagata: Strategia benefitów pracowniczych. PPK w krajobrazie pandemicznym – str. 12

Marta Zdzińska, Certo Broker: Czy kogoś jeszcze interesuje PPK? – str. 13

IZFiA, IGTE: Płynne wdrożenie dzięki zaangażowaniu instytucji finansowych – str. 14

PFR: Pandemia paradoksalnie pomogła – str. 15

Poza tym w numerze:

Andrzej Maciążek, PIU: Ubezpieczenia nie mogą być substytutem zarządzania ryzykiem żywiołów – str. 2

Maciej Czyż, UNIQA: Szkody w mieszkalnictwie – str. 3

Bernard Mycielski, Concordia: Pogoda nie sprzyjała – str. 3

Sławomir Łopalewski: PKO Ubezpieczenia planuje wejść do ścisłej czołówki polskiego rynku ubezpieczeń – str. 4

Artur Makowiecki: Podsumowanie tygodnia. Dane z CEP ułatwią taryfikację – str. 5

Łukasz Wawrzeńczyk, Profika: Auto zastępcze tylko z profesjonalnym i rzetelnym partnerem – str. 7

Rzecznik Finansowy: Wycena kosztów naprawy aut ma być przejrzysta – str. 18

Clyde & Co: Technologia będzie motorem fuzji i przejęć – str. 19

dr Jerzy Podlewski: Ryzykonomia. Wielka czarna ropucha – str. 20

Adam Kubicki: Jak pozyskać zaangażowanie pracownika – str. 22

Jaka jest najważniejsza cecha charakteru potrzebna do rozwoju

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rodzice małej Ani czekają w napięciu na korytarzu. Komisja sprawdza jej predyspozycje. Wynik zadecyduje, czy zostanie przyjęta do szkoły muzycznej. Nauczyciele badają ją pod kątem rytmicznym, tonalnym, pamięci muzycznej, słuchu wysokościowego i harmonicznego. Dwa dni egzaminów kończą się sukcesem. Siedmioletnia Ania dostaje się do szkoły muzycznej.

Powyższa historyjka pokazuje, że do każdej roli zawodowej są potrzebne predyspozycje. Jeśli nie posiadasz pewnych cech, to nawet ciężka praca nie pomoże osiągnąć sukcesu. Nawet małe dzieci są egzaminowane.

Niestety, w naszej branży jest inaczej. Rekrutacja nowego agenta czy OFWCA nie zawiera nawet trzeciej części tego, co jest badane u małych dzieci. Dlatego właśnie łatwe dojście do zawodu skutkuje brakiem szacunku społecznego. Jeśli słyszę, że na 20 nowych agentów  po roku „przeżyło”trzech, to coś jest nie tak.

Oczywiście mało chętnych oznacza luzowanie zasad selekcji. To powoduje, że większości się nie udaje, ponieważ nie byli zbadani pod kątem predyspozycji. Są dowodem społecznym na niski prestiż zawodu i koło się zamyka.

Obecnie większość rekrutowanych to bardzo młodzi ludzie lub osoby na życiowym zakręcie. Bardzo niewielu pojawia się w sposób świadomy, z przemyślaną strategią działania. Piszę o tym, ponieważ chciałbym zachęcić osoby odpowiedzialne za rozwój struktur do badania bardzo ważnego aspektu charakteru kandydatów. Ta cecha to OPTYMIZM.

Do najbardziej wymownych dowodów na motywacyjną siłę optymizmu należą wyniki badań, którym psycholodzy poddali agentów ubezpieczeniowych firmy Metropolitan Life.

Zdolność przyjmowania odmowy z podniesionym czołem jest niezwykle ważną cechą u wszelkiej maści sprzedawców, szczególnie oferujących takie towary czy usługi jak ubezpieczenie, gdzie stosunek odpowiedzi negatywnych do pozytywnych bywa tak wysoki, że łatwo może wywołać zniechęcenie.

Adam Kubicki

Z tego powodu każdego roku około trzech czwartych agentów ubezpieczeniowych porzucało pracę. Stwierdzono, że nowo przyjęci, którzy z natury byli optymistami, sprzedawali podczas pierwszych dwóch lat pracy w tym zawodzie o 37% więcej polis niż pesymiści, a w pierwszym roku pracy liczba pesymistów rezygnujących z tego zajęcia była dwukrotnie wyższa niż liczba optymistów.

Co więcej, przekonano Metropolitan Life, aby przyjęła specjalną grupę kandydatów, którzy osiągnęli wysokie wyniki w teście na optymizm, ale nie zdali normalnego testu kwalifikacyjnego (sprawdzającego przydatność kandydata do tej pracy poprzez porównanie jego postawy ze standardowym profilem zawodowym, skonstruowanym na podstawie odpowiedzi udzielonych przez agentów, którzy odnosili sukcesy).

Członkowie tej grupy specjalnej sprzedali w pierwszym roku o 21, a w drugim o 57% więcej polis niż pesymiści z oddziału regularnego.

Fakt, że poziom optymizmu ma tak wielki wpływ na różnice w wynikach sprzedaży usług, świadczy o tym, że jest on postawą dowodzącą inteligencji emocjonalnej. Każda odmowa, z którą spotyka się agent, jest małą porażką. Reakcja emocjonalna na tę porażkę ma kluczowe znaczenie dla umiejętności znalezienia wystarczająco silnej motywacji do kontynuowania zabiegów.

W miarę piętrzenia się odpowiedzi odmownych może upaść morale, w wyniku czego coraz trudniej jest sięgnąć po słuchawkę telefonu, aby zadzwonić do następnego potencjalnego klienta. Odmowę taką szczególnie ciężko jest znieść pesymiście, dla którego jej znaczenie sprowadza się do stwierdzenia: „Nie nadaję się do tego; nigdy nic nie sprzedam”. Interpretacja taka z pewnością wywoła apatię i defetyzm, jeśli nie depresję.

Natomiast optymiści mówią sobie: „Źle się do tego zabrałem” albo „Ten, do którego ostatnio zadzwoniłem, był akurat nie w sosie”. Upatrując przyczyny niepowodzenia nie w sobie, ale w jakimś elemencie sytuacji, mogą zmienić swoje podejście do klienta przy następnej rozmowie.

Podczas gdy usposobienie psychiczne pesymisty prowadzi go do rozpaczy, usposobienie optymisty budzi jego nadzieję. Patrząc na wyniki badań, można przyjąć, że optymizm jest główną determinantą wpływającą na wytrwałość w dążeniu do celu.

Warto w związku z tym sięgnąć do testów badających poziom optymizmu, aby już na wejściu dostarczać do sieci kandydatów, którzy mają szansę na przetrwanie i sukces w biznesie sprzedaży ubezpieczeń.

Adam Kubicki
adam.kubicki@indus.com.pl

Ryzykonomia. Test Turinga na głupotę

0
dr Jerzy Podlewski

Mało kto zapewne słyszał, że gigant Google właśnie udostępnia aplikację do przewidywania rozwoju Covida, która ma wykorzystywać sztuczną inteligencję. Pewnie dlatego, że zdawać się może, że i o pandemii mało kto słyszał. A jak słyszał, to już zapomniał. Taki wniosek można wyciągnąć nie tylko z dzikich tłumów na plaży na Helu lub z uporem powtarzanych do niedawna deklaracji oficjeli, że walka jest wygrana i mamy „z górki”. 

Żyjemy w czasach, gdzie nie tylko sztuczna inteligencja staje się paradygmatem rozwoju, ale zdaje się i prawdziwa głupota, a na pewno niewiedza podniesiona do poziomu dającego powody do dumy przymiotu.

Ludzie się buntują, że epidemia trwa „już” pół roku i „dalej tak żyć nie można”. Na próbę naukowej dyskusji dostajemy linki do spisków z YouTube lub wyrwanych z kontekstu informacji, budząc zdziwienie powoływaniem się na WHO, European Centre for Disease Prevention and Control (a co to?!), czy zwykły SANEPID. A kto miałby czas czytać takie ciężkie teksty?

Ale ryzyko, jak to z ryzykiem bywa, nic sobie z głupoty nie robi, więc dobrze, że są jednak ludzie i organizacje, które poważniej niż większość rządów podchodzą do tego epokowego wyzwania. Epokowego.

Sztuczna inteligencja już od zarania była kandydatką do rozwiązywania problemów medycznych, choć warto tu przypomnieć przy tej okazji, że historia tejże inteligencji wcale długa nie jest. Samo pojęcie narodziło się w 1956 r. na warsztacie naukowym w Dartmouth College w USA za sprawą matematyka Johna McCarthy’ego. Młodym naukowcom chodziło o rozważenie zbudowania maszyny „zdolnej do zasymulowania każdego aspektu ludzkiej inteligencji”.

To podobieństwo stało się zresztą na lata punktem centralnym dyskusji o „cechach” AI (Artificial Intelligence). Jedną z najbardziej popularnych definicji zaproponował Alan Turing jako tak zwany test Turinga. Tak, ten sam znany z filmu genialny matematyk, który korzystając z prac polskich kryptologów, „rozszyfrował” niemiecką Enigmę.
Jest tu i inna ważna historia, bo Turing był gejem i zaszczuty zakończył przedwcześnie swoje życie. I trudno objąć rozumem, co mógłby jeszcze dla świata zdziałać. Smutne i tragiczne.

No więc Turing zaproponował, aby myślącą maszynę (bo takie planował) poddać testowi, który polega na rozmowie „testera” z maszyną i/lub „kontrolnym” człowiekiem ukrytymi za ścianą. Jeżeli „tester” nie potrafi odróżnić, kto zacz, maszyna przechodzi test Turinga. Proste i genialne.

Można się nawet zastanawiać, co z głupotą, równie przecież popularną jak rozum. Ale przecież już Lem przewidział powstanie głupich maszyn myślących.

Potem prace nad sztuczną inteligencją przechodziły „wiosny i zimy zainteresowania” w latach 60.–80. ubiegłego wieku, aż do 90. i XXI w., kiedy to rozwój technik komputerowych i internetu spowodował wręcz eksplozję zainteresowania sztuczną inteligencją.
Miliony nowych obszarów zastosowań już są i pojawiają nam się na horyzoncie. Są nimi medycyna, transport, handel, finanse i ubezpieczenia oczywiście też. 

Czym jest i czym może być AI, to wciąż otwarta dyskusja, choć pewnie większości kojarzy się ze zbuntowanymi terminatorami. Co zresztą wcale nierealne nie jest, ostrzegają takie umysły, jak Gates, Hawking czy Musk. Ale korzyści z AI jest za wiele, żeby zatrzymać tę lawinę, a skoro o terminatorach mowa, to mamy i LAWS autonomiczną broń, bo niestety jak to u ludzkości bywa, wojsko jest wielkim sponsorem badań w tej dziedzinie.

Definicja Unii Europejskiej podsumowuje, że AI to „systemy, które wykazują inteligentne zachowania w wyniku analizy otoczenia oraz podejmują działania z określoną dozą autonomii w celu osiągania specyficznych celów. Systemy te mogą wykorzystywać oprogramowanie komputerowe, działać w świecie wirtualnym (asystenci głosowi, oprogramowanie do analizy obrazu, wyszukiwarki, systemy rozpoznawania twarzy i głosu) lub mogą być częścią sprzętu i maszyn, takich jak roboty, autonomiczne pojazdy, drony oraz aplikacje Internet of Things (IoT)”.

Oczywiście mamy też i rodzime „Założenie do strategii AI w Polsce”, oficjalnie zatwierdzone i podpisane. A jakże.

A tekst ten pisał człowiek, ale… czy można jeszcze być tego pewnym?

dr Jerzy Podlewski

Rzecznik Finansowy proponuje zmiany w ubezpieczeniach rolnych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rocznie do Rzecznika trafia ponad 300 wniosków o interwencję w sprawie ubezpieczeń rolników. Najczęściej dotyczą one nieprawidłowości w dwóch najistotniejszych dla rolników grupach ubezpieczeń: upraw oraz budynków rolnych. Według urzędu szczególne istotne są nieprawidłowości w pierwszej z grup, ponieważ są to polisy dotowane z budżetu państwa. Najwięcej spraw interwencyjnych w zakresie ubezpieczenia upraw dotyczy zaniżania lub wręcz odmowy wypłaty odszkodowań.

Eksperci Biura Rzecznika Finansowego dokonali analizy ponad 2000 skarg dotyczących ubezpieczeń rolników. Na jej podstawie sformułowali propozycję uszczegółowienia przepisów, a tym samym bardziej precyzyjne ustalanie wysokości odszkodowań z tego typu polis.

– Obecne regulacje ustawowe dotyczące ubezpieczeń upraw rolnych dają zbyt dużą swobodę ubezpieczycielom w kształtowaniu warunków umowy ubezpieczenia na niekorzyść rolników – mówi Mariusz Golecki, Rzecznik Finansowy. – Z kolei likwidacja szkód prowadzona jest tak, by wyłączyć odpowiedzialność lub wypłacić jak najniższe odszkodowanie, a jednocześnie ograniczyć rolnikom skuteczne dochodzenie roszczeń w sądzie. W efekcie polisa, którą kupili, nie stanowi należytego zabezpieczenia ich interesu majątkowego, a jedynie jego namiastkę – dodaje.

Z analizy Biura RzF wynika, że jednym z instrumentów najczęściej prowadzących do odmowy wypłat (będącym przedmiotem dużej liczby skarg) jest franszyza integralna. W ocenie ekspertów jest on nadużywany przez ubezpieczycieli na niekorzyść rolników.

Uprawa zastępcza często uniemożliwia wypłatę ubezpieczenia

Ubezpieczyciele często stosują również błędną metodykę ustalania rozmiaru szkody poprzez nieprawidłowe określenie fazy rozwojowej roślin. Prowadzi to do zaniżenia procentowej wartości szkody w uprawach. Rzecznik zarzuca też zakładom uwzględnianie w rozliczeniu szkody nieprawidłowej, bo niższej niż rynkowa ceny np. owoców, niższej również niż cena wskazana przy zakupie polisy. Prowadzi to do zaniżenia odszkodowania lub odmowy jego wypłaty. Często ma też występować nieuzasadnione opóźnianie oględzin zniszczonych upraw, co uniemożliwia prawidłową ocenę powstałych szkód i w efekcie odmowę wypłaty odszkodowania (szczególnie w szkodach wywołanych przymrozkami). Rolnik powinien jak najszybciej podjąć decyzję o zaoraniu pola i założeniu uprawy zastępczej. Jeżeli zrobi to przed przybyciem rzeczoznawcy, szkoda ulegnie zatarciu, a ubezpieczyciel odmówi wypłaty. Natomiast powstrzymanie się z pracami pozbawia rolnika plonu z uprawy zastępczej.

Eksperci Rzecznika Finansowego po analizie spraw dotyczących nieprawidłowości w ubezpieczaniu upraw i zwierząt, a także postulatów samych rolników, proponują uchylenie przepisu zezwalającego towarzystwom na stosowanie franszyzy we wspomnianych ubezpieczeniach. Uważają również, że należy rozważyć ustawowe unormowanie procedury likwidacji szkód w uprawach oraz OWU, tak aby lepiej zabezpieczyć interes ekonomiczny i prawny rolników.

Niewłaściwe szacowanie budynków efektem niejasnych przepisów

Drugą grupą ubezpieczeń, co do których rolnicy najczęściej zgłaszają wnioski o interwencje, są ubezpieczenia budynków rolnych. Główne problemy tej grupy najczęściej wynikają z dwóch rodzajów praktyk towarzystw. Pierwszą z nich są różne sposoby określenia wysokości odszkodowania, w zależności od tego, czy ma być podjęta odbudowa zniszczonego budynku, czy też nie jest ona przewidziana. W tym drugim przypadku wysokość szkody określana jest na podstawie cenników dowolnie kształtowanych przez ubezpieczycieli, które często zawierają ceny materiałów i usług istotnie odbiegające od najniższych cen rynkowych. RzF zwraca uwagę, że aktualnie obowiązujące przepisy nie precyzują o jakie cenniki chodzi, z wykorzystaniem jakich danych są one sporządzane, czy z jakich źródeł te dane pochodzą etc. Brak przejrzystości przepisów w tym zakresie często prowadzi do nieprawidłowości i sporów.

Poza tym często dwukrotnie uwzględnia się stopień zużycia ubezpieczonych budynków: przy ustalaniu sumy ubezpieczenia i potem przy ustalaniu wysokości odszkodowania. W chwili zakupu polisy ustalana jest suma ubezpieczenia budynku według jego wartości rzeczywistej (z uwzględnieniem stopnia zużycia budynku). Z kolei gdy dochodzi do wypłaty odszkodowania następuje pomniejszenie jego wysokości o taki sam procent całkowitego zużycia budynku, nie zaś wyłącznie o jego zużycie w okresie od rozpoczęcia odpowiedzialności ubezpieczyciela do daty powstania szkody. W rezultacie wyliczane odszkodowanie jest istotnie zaniżone.

Takie interpretacje i praktyki są krzywdzące dla ubezpieczonych. Dlatego konieczne jest wyraźne, precyzyjne i weryfikowalne określenie zasad ustalania sumy ubezpieczenia i rozliczania szkody – mówi Mariusz Golecki.

Eksperci z Biura Rzecznika proponują istotne zmodyfikowanie przepisów ustawy o ubezpieczeniach w zakresie ustalania sumy ubezpieczenia budynków rolnych. W szczególności chodzi o prawidłowe i przejrzyste zasady określania stopnia zużycia technicznego oraz zasady ustalania wysokości odszkodowania.

– Nasze propozycje zmian zapewnią rolnikom realną ochronę, a tym samym adekwatne odszkodowanie pozwalające na remont lub odbudowę budynków. Nowe regulacje pozwolą bowiem przeciwdziałać dzisiejszym nieprawidłowościom, które prowadzą do uwolnienia się ubezpieczycieli od odpowiedzialności lub do znacznego zaniżenia należnego odszkodowania – podsumowuje Mariusz Golecki.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Rzecznik Finansowy)

Skuteczne motywowanie agentów w erze Covid i post-Covid

0

Dobrze znane i sprawdzone przez lata sposoby motywowania agentów przestają działać, a niektóre są zupełnie niemożliwe do stosowania w czasach pandemii. System wymaga pilnej zmiany. Podczas bezpłatnego webinaru „Jeśli nie wycieczka, to co? Skuteczne motywowanie agentów w erze COVID” zorganizowanego przez „Gazetę Ubezpieczeniową” poszukamy dobrych praktyk, które mogą działać tu i teraz oraz są racjonalne biznesowo.

– Zaprosiliśmy do dyskusji liderów rynku pośrednictwa oraz ekspertów zewnętrznych, patrzących na rynek agencyjny z innej perspektywy. W dyskusji skupimy się na konkretnych rozwiązaniach – mówi Aleksandra E. Wysocka, redaktor naczelna „Gazety Ubezpieczeniowej”.

W webinarze udział wezmą: Artur Kijonka – prezes OVB Polska, Andrzej Adamczyk – prezes Bezpieczny.pl, Piotr Głowski – członek zarządu Unilink, Tomasz Domalewski – szef sprzedaży Leadenhall Insurance (coverholder Lloyd’s), Wojciech Gołębiewski – Sales Manager Incentive & Recognition Category z Sodexo Benefits and Rewards Services Polska, Tomasz Kasprzak – CTO w hiPRO, Adam Kubicki – trener.

Zapisy pod adresem:

https://gu.com.pl/motywacja

Webinar odbędzie się we wtorek 25 sierpnia.

AW

Nowoczesna dystrybucja, wysokie sumy ubezpieczenia

0
Sławomir Kamiński

Rozmowa ze Sławomirem Kamińskim, dyrektorem Biura Ubezpieczeń Grupowych w ERGO Hestii

Aleksandra E. Wysocka: – W jaki sposób pandemia wpłynęła na biznes grupówkowy z perspektywy ERGO Hestii?

Sławomir Kamiński: – Wpływ na pewno jest odczuwalny. Podzieliłbym to na dwa obszary. W małych przedsiębiorstwach, zatrudniających do 200 osób, ze względu na niepewną przyszłość właściciele często wycofywali się z decyzji o ubezpieczeniu grupowym. Dla nich priorytetem było przetrwanie i utrzymanie ciągłości działania. Obawiali się, że ostatecznie będą zmuszeni zwalniać pracowników.

Z perspektywy pracownika odczuwalny był uzasadniony niepokój, że nie będą w stanie opłacać składek. Pamiętajmy, że w większości funkcjonujących programów grupowych składka jest opłacana przez pracowników. Na krótkiej liście wydatków do zamrożenia w budżecie domowym jest właśnie składka za grupowe ubezpieczenie na życie…

Zauważam jednak delikatne ożywienie w tym obszarze. Dowodem na to jest rosnąca liczba zapytań. Nie wróciliśmy jeszcze do poziomów sprzed pandemii, ale jestem optymistą.

Jak to wyglądało w dużych firmach?

– W większych przedsiębiorstwach sytuacja była odmienna. Właściciele nie podejmowali decyzji o zawarciu ubezpieczenia albo o zmianie jego warunków, ale odkładali ją na później. Wyraźnie podkreślali, że chcą przeczekać ten okres, aż sytuacja stanie się bardziej przewidywalna. Teraz obserwujemy, że firmy wracają do tematu i programy zaczynają się realizować.

Co na to wszystko pośrednicy?

– Oni też mieli ograniczone pole manewru. Zauważyliśmy w tym trudnym okresie bardzo ograniczoną aktywność pośredników. To dla nich zupełnie nowa rzeczywistość, przecież ich praca to przede wszystkim utrzymywanie bliskich relacji z klientami. Nie mogli organizować spotkań z właścicielami firm. Rozumieli również, że w tym czasie pracodawcy mieli naprawdę inne priorytety.

Ubezpieczenia na życie nie są takie proste w sprzedaży zdalnej…

– To prawda. Kiedy zacząłem zajmować się ubezpieczeniami życiowymi ponad trzy lata temu, postawiłem sobie za cel, żeby uczynić je możliwie prostymi w dystrybucji, chociaż ich struktura jest złożona. W obszarze ubezpieczeń grupowych stoimy w obliczu może nie rewolucji, ale na pewno poważnej transformacji.

W ubezpieczeniach grupowych dominują dwie kategorie ryzyk. Pierwsza kategoria to tak zwane ryzyka rodzinne, a druga to ryzyka związane z ochroną. Od lat determinantą wyboru ubezpieczenia była wysokość świadczenia okołorodzinnego, takiego jak urodzenie dziecka czy śmierć rodziców lub teściów. Widać jednak coraz częściej przesunięcie akcentu na realną ochronę, utożsamianą z wysokimi sumami ubezpieczenia na wypadek śmierci czy poważnego zachorowania.

Nie jest to jeszcze duża skala zjawiska, ale faktycznie coś się zmienia. Z moich analiz wynika, że program typowo ochronny z wysokimi sumami ubezpieczenia jest bardziej atrakcyjny dla firm, w których pracownicy są młodsi. Widać też pewną specyfikę związaną z branżą. Tego typu programy chętniej wybierają firmy z branży informatycznej i, co ciekawe, również transportowej.

Z czego ta transformacja wynika?

– Obserwuję stopniowy wzrost świadomości tego, że ubezpieczenie powinno zapewniać ubezpieczonemu i jego najbliższym ochronę, a nie niewielki zastrzyk środków na wypadek zdarzeń, które tak naprawdę trudno nazwać „ryzykami”. Ten rodzinny model ubezpieczeń grupowych staje się stopniowo coraz bardziej przestarzały, chociaż oczywiście dla wielu wciąż jest jedynym kontaktem z ubezpieczeniami na życie.

Trafia do nas coraz więcej zapytań ofertowych z wyższymi sumami ubezpieczenia. Cieszy mnie fakt, że grupówki stają się coraz bardziej nowoczesne w dystrybucji. Klient nie musi już „złotym piórem” wypełniać ręcznie dokumentów. Nasz system Syriusz z założenia ma być nie tylko środowiskiem, w którym można skalkulować i wystawić polisę. Możemy w nim kompleksowo obsłużyć cały proces dystrybucji: sprzedaż, obsługę płatności, zarządzanie programem przez pełnomocnika. Jesteśmy w przededniu uruchomienia zautomatyzowanego procesu odnowień.

Warto dodać, że już teraz cały proces może się odbyć bez jednej kartki papieru, a do tego szybko – bez strat na jakości doradztwa i wyboru właściwych parametrów programu.

A co zmieniło się w samych grupówkach?

– Pracownicy są przebodźcowani dziesiątkami benefitów, które oferują pracodawcy. Z rozmów z pracodawcami wynika, że dobrze skonstruowany i dopasowany do konkretnej grupy program ochronny jest postrzegany jako wartościowy.

Ubezpieczenia grupowe spełniają pewnego rodzaju misję, będąc pierwszym kontaktem z ubezpieczeniami na życie. Jak już mówiłem, coraz częściej pojawia się presja ze strony samych pracowników, żeby to była realna ochrona, a nie „fasadowa”.

Czy to nie jest konkurencja dla ubezpieczeń indywidualnych?

– Często słyszę, że grupówki „kanibalizują” ubezpieczenia indywidualne. Nie zgadzam się z tą opinią. Te dwa rodzaje ubezpieczeń istotnie się od siebie różnią.

W ERGO Hestii w produktach indywidualnych postawiliśmy na bardzo wysokie sumy ubezpieczenia i eliminację wszystkich świadczeń, które nie są związane z ochroną. Wyeliminowaliśmy tam również, dosyć popularny na rynku, element inwestycyjny. To jest ochrona w najczystszej postaci. Do tego skonstruowaliśmy intuicyjną ścieżkę sprzedaży, która pozwala ten złożony produkt sprzedać w sposób szybki i zrozumiały, zarówno dla pośrednika, jak i dla klienta. Tak jest w ubezpieczeniach indywidualnych w ERGO Hestii.

W ubezpieczeniach grupowych limity świadczeń są niższe i zakres ubezpieczenia inny, co czyni ten produkt znacznie bardziej dostępnym. Moim zdaniem te produkty się uzupełniają. Podobnie jak w majątku, gdzie mamy z jednej strony najprostsze produkty, a z drugiej złożone programy z dodatkowymi wysokimi sumami. Te dwie grupy produktów odpowiadają na inne potrzeby i oczekiwania, tak naprawdę ze sobą nie konkurując.

Jakie macie kluczowe cele biznesowe do końca roku?

– Będziemy dalej pracować nad automatyzacją procesów, dalszym podwyższaniem sum ubezpieczenia i edukowaniem klientów oraz pośredników w temacie roli realnej ochrony.

Nikt do końca nie wie, co nas czeka jesienią. Może nie będzie kolejnego lockdownu, ale taki scenariusz trzeba uwzględnić i się do niego odpowiednio przygotować. Bardzo istotne wydaje mi się szkolenie pośredników i mam nadzieję, że będzie możliwość szkoleń stacjonarnych. Jesteśmy też gotowi na opcję zdalną i mieszaną.

To samo dotyczy spotkań z klientami, które najchętniej odbywamy osobiście, ale jeśli jest to niemożliwe, trzeba stosować narzędzia zdalne. Możliwość całkowicie zdalnego zawierania umów wprowadziliśmy jako jedni z pierwszych na rynku.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka

Grupówka zdrowotna to benefit pracowniczy, z którego nie opłaca się rezygnować

0
Grzegorz Waszkiewicz

Mamy jeszcze wakacje, więc korzystamy z nich, licząc, że powrócimy do pracy bez niespodzianek na powitaniu. Pracodawcy zmuszeni są do redukcji kosztów i szukania oszczędności, aby przetrwać. Codzienne dane o poziomie zachorowalności na Covid-19 raczej nie wróżą szybkiego zakończenia epidemii, wręcz przeciwnie. Cóż zatem pozostaje zarządom czy właścicielom: ciąć etaty, obniżać pensje czy redukować wszystkie lub wybrane benefity.

Jednym z popularnych benefitów pracowniczych w ostatnich latach były i są firmowe ubezpieczenia zdrowotne. Ani zajęcia sportowo-rekreacyjne, karnety na wydarzenia kulturalne, dopłaty do przedszkola, wypadkowe ubezpieczenia, dojazdy do pracy, bony żywnościowe, a nawet samochód służbowy nie są w obecnej sytuacji lepszym benefitem niż prywatna opieka zdrowotna, bo jest ona zwyczajnie do zabrania do domu.

Gdy nie można wyjść z domu np. podczas kwarantanny lub obawiamy się kontaktu z innymi ludźmi, telemedycyna z dnia na dzień staje się na rynku standardem. Dodatkowo przełożyło się to automatycznie na wzrost zapotrzebowania na świadczenia telekonsultacyjne i teleopiekuńcze.

Aktywne podejście ubezpieczyciela

Czy warto rezygnować z ubezpieczeń zdrowotnych, czy wręcz przeciwnie?

Jako pakiety dla mikrofirm, małych, średnich i dużych przedsiębiorstw ubezpieczenia zdrowotne z telemedycyną i telediagnostyką oferowane są przez kilku dostawców, firm abonamentowych oraz ubezpieczycieli.

W czasie epidemii sprawdziła się jedna z podstawowych zalet ubezpieczycieli, czyli tzw. rozproszona struktura placówek. W przypadku, kiedy operatorzy abonamentowi zaczęli zamykać niektóre własne placówki lub ograniczać dostęp, ubezpieczyciele mogli od ręki zaoferować inne niezależne przychodnie czy nieduże indywidualne praktyki.

Niektórzy uznani operatorzy ubezpieczeń zdrowotnych na rynku wyszli od razu z inicjatywą, pytając swoich klientów, jak odnajdują współpracę, szukając oszczędności. W rozmowach okazało się, że kiedy największym zagrożeniem jest właśnie choroba, to ostatnim z elementów, który można zredukować, jest ubezpieczenie zdrowotne.

TU Zdrowie SA jako pierwsze wyszło nawet z propozycją zupełnie nowego pakietu kryzysowego – Polisa TeleRefundacyjna.

Istotą produktu jest realizacja usług medycznych na rzecz ubezpieczonych wyłącznie poprzez dwa kanały realizacji świadczeń: telemedyczny (e-konsultacje) oraz refundacyjny (e-wnioski), tj. zwrot poniesionych kosztów za usługę medyczną, zrealizowaną samodzielnie w dowolnie wybranej placówce medycznej na terenie całego kraju. Dzięki temu pracownik ma wciąż dostęp do bardzo licznej grupy specjalistów, a koszt składek opłacanych przez pracodawcę może spaść nawet o 25–30% względem porównywalnego zakresem bezgotówkowego pakietu.

Skąd szansa na obniżkę? Stąd, że każda wizyta najpierw jest opłacana przez beneficjenta/ubezpieczonego, a dopiero później ubezpieczyciel zwraca określoną w umowie stawkę za wizytę. Innymi słowy, każda wizyta jest świadoma i wykorzystana. Z ceny można więc usunąć rezerwy na zamówione, ale niezrealizowane wizyty czy wielokrotne zapisywanie się do specjalisty celem potwierdzenia diagnozy.

Zatem można obniżyć koszty bez straty na jakości usługi.

Czym jest telemedycyna?

Telemedycyna to świadczenia medyczne (konsultacja medyczna) realizowane przy użyciu systemów teleinformatycznych, które mogą odbywać się w następujących formach:

  • rozmowy telefonicznej,
  • rozmowy audio-wizyjnej,
  • czatu.

Celem takich rozmów jest ocena stanu zdrowia pacjenta, postawienie diagnozy i ustalenie sposobu leczenia. Taka forma kontaktu zapewnia możliwość konsultacji lekarskiej bez wychodzenia z domu, co znacznie przyśpiesza i ułatwia kontakt ze specjalistą, przy jednoczesnym ograniczeniu możliwości zakażenia się koronawirusem, co jest tak ważne w obecnej sytuacji.

W skład zdalnej porady wchodzi najczęściej:

  • udzielenie porady lekarskiej i zaleceń co do dalszego postępowania,
  • interpretacja wyników badań,
  • wystawianie e-recept,
  • wystawianie zwolnień i skierowań lekarskich,
  • opieka nad pacjentami przewlekle chorymi, łącznie z monitorowaniem parametrów życiowych,
  • rozszerzone konsultacje skomplikowanych przypadków medycznych z innymi lekarzami, którzy pracują w różnych, niejednokrotnie bardzo odległych placówkach.

Obecna sytuacja epidemiologiczna w naszym kraju i na świecie determinuje to, że wiele osób zostaje w domach i decyduje się na konsultacje online ze specjalistami. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne zawierające w pakiecie telemedycynę stały się zatem doskonałym rozwiązaniem.

Wielu ekspertów twierdzi, że trwająca pandemia, choć w większości branż wywoła kryzys, to właśnie w dziedzinie telemedycyny pchnie ją nadzwyczajnie w przód i wymusi likwidację barier prawnych oraz mentalnych. Przestaniemy po prostu obawiać się nawiązywania relacji związanych z opieką lekarską na odległość.

Telediagnostyka

Technologia, która wspiera rozwój zdalnej diagnostyki, ma ogromny wkład w popularyzowanie telemedycyny. Głównie technologia ta dotyczy urządzeń dla przewlekle chorych. Telemedycyna posiada wiele zalet, z których korzystają już od jakiegoś czasu głównie osoby obłożnie chore, cierpiące na przewlekłe schorzenia, niepełnosprawni oraz seniorzy.

Jednak miniaturyzacja sprzętu idąca w parze z masowym zapotrzebowaniem na bieżącą i szybką diagnostykę, która da narzędzia lekarzowi podczas telekonsultacji, sprawi, że nie tylko osoby przewlekle chore będą korzystać z usług i urządzeń telemedycznych, takich jak:

  • zdalna opieka kardiologiczna,
  • specjalne opaski na rękę,
  • ciśnieniomierze,
  • holtery EKG,
  • zdalne KTG,
  • analizatory oddechu,
  • stetoskopy,
  • medyczne rejestratory z transmisją online,
  • aparaty do telerehabilitacji,
  • zdalna opieka senioralna.

Wszystkie wymienione powyżej usługi i urządzenia telemedyczne umożliwiają m.in. odbieranie i przetwarzanie danych medycznych. Są niezwykle użyteczne, gromadząc i wysyłając dane z urządzeń pomiarowych. Stale monitorując podstawowe parametry życiowe oraz kontrolując przebieg leczenia, wpłyną istotnie na profilaktykę i zapobieganie poważnym czy wręcz tragicznym skutkom doskwierających nam chorób.

Ofertowanie

Podczas zbierania ofert dla danego przedsiębiorstwa profesjonalny doradca z doświadczeniem, oprócz konkretnych specjalizacji lekarskich i badań diagnostycznych, czasu reakcji operatora, gwarantowanej kwoty zwrotu, powinien zawrzeć informację o dostępnych sposobach komunikacji pracowników, czyli pacjentów z lekarzami.

Czy będą mogli tylko zadzwonić, umówić się na internetowy czat głosowy lub wideo (np. poprzez aplikację Skype, Messenger czy WhatsApp), a może napisać zwykłą wiadomość e-mailową. Podejście do sposobu komunikacji w konsultacji lekarskiej online jest dziś kluczem do osiągnięcia satysfakcji klienta, bowiem szybkie rozpoznanie problemu pacjenta pozwala na sprawną reakcję.

Wartość ubezpieczenia zdrowotnego z telemedycyną obrazują trzy zalety:

Dostępność. Pacjent może uzyskać fachową poradę z każdego miejsca na świecie. To stanowi prawdziwą rewolucję w świecie usług medycznych, bo dzięki narzędziom teleinformatycznym wykluczona jest konieczność osobistego stawienia się w przychodni.

Oszczędność czasu pod każdym względem. Pacjent potrzebujący porady nie musi poświęcać czasu na dojazdy do przychodni. Dodatkowo, oszczędzając czas na dojazdy, lekarz może poświęcić go większej liczbie pacjentów, co skraca czas oczekiwania na konsultacje ze specjalistą i pacjent może szybciej uzyskać informację na temat swojego zdrowia.

Przełamanie barier. Niektóre problemy zdrowotne mogą powodować opór przed pójściem do lekarza. Pacjent, który zdecyduje się na skorzystanie z pomocy lekarza via czat lub telefon, nie musi widzieć się z nim twarzą w twarz, co jest dużym udogodnieniem dla osób, które wstydzą się mówić o swoich dolegliwościach.

Zatem Dostępność, Oszczędność, Elastyczność w relacji – to wszystko z pewnością przekuje się na wzrost wydajności pracy, o którą wszystkie firmy walczą teraz i będą walczyć zaraz po kryzysie.

Grzegorz Waszkiewicz
broker ubezpieczeniowy
BezpieczenstwowBiznesie.pl

Mechanizmy zarządzania kredytem kupieckim w Europie na Kongresie FECMA

0

W dniach 15–16 września 2021 roku po raz pierwszy w Polsce odbędzie się IV Europejski Kongres FECMA (Federation of European Credit Management Associations) dla zarządzających należnościami handlowymi. Patronem medialnym wydarzenia organizowanego przez Polski Instytut Credit Management (PICM) oraz FECMA jest „Gazeta Ubezpieczeniowa”.

Podczas kongresu odbywającego się pod hasłem „Managing Credit in Europe” zaprezentowane zostanie zróżnicowanie w podejściu do zarządzania kredytem kupieckim w najważniejszych gospodarkach europejskich. Wydarzenie będzie okazją do poznania specyfiki zarządzania należnościami w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, a także w wielu innych krajach w całej Europie. Omówiona zostanie całość procesu order-to-cash w przedsiębiorstwie, natomiast zakres merytoryczny konferencji skupi się na działaniach zmierzających do minimalizacji powstawania trudnych oraz nieściągalnych należności.

Podczas kongresu wystąpią wybitni specjaliści – praktycy świata finansów: Glen Bullivant, wiceprezes Chartered Institute of Credit Management, Ludo Theunissen, prezes Belgijskiego Instytutu Credit Management, Krisztina Szigeti, Regional Credit Manager CEE Ingram Micro, Josef Busuttil, przewodniczący FECMA, dyrektor wykonawczy MACM, John Lorié, główny ekonomista Atradius Credit Insurance,  Cees Jansen, Nederlandse Vereniging voor Credit Management, Vincent-Bruno Larger, sekretarz generalny l’Association Française Des Credit Managers et Conseils, dr Thomas Voller, partner EuroCollectNetLawyers, Robert Dyrcz, założyciel i prezes zarządu Polskiego Instytutu Credit Management, Chantal Joosse, Business Development Director & Strategic Partnerships Stenn International Ltd. oraz Michał Rączkowski, partner zarządzający RK Legal.

Kongres, który odbędzie się w dniach 15–16 września w Qubus Hotel Kraków, jest skierowany w szczególności do credit managerów, dyrektorów finansowych, głównych księgowych, kontrolerów oraz osób odpowiedzialnych za zarządzanie należnościami handlowymi i kredytem kupieckim.

Warunki uczestnictwa i rejestracja:


(am)

18,328FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie