Blog - Strona 1363 z 1523 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1363

Rzecznik Finansowy pozywa Bank Millennium i TU Europa

0

Do Biura Rzecznika Finansowego wpłynęły wnioski o interwencję wobec Banku Millennium i TU Europa. Dotyczyły one umowy grupowego ubezpieczenia na życie będącego zabezpieczeniem spłaty pożyczki.

Na podstawie wniosków eksperci Biura Rzecznika Finansowego stwierdzili, że obie firmy stosowały nieuczciwe praktyki przy konstruowaniu, oferowaniu i wykonywaniu umowy. Mając na uwadze ochronę praw konsumentów i dążenie do eliminowania nieuczciwych praktyk rynkowych, po przeprowadzeniu prawnej analizy umowy Rzecznik Finansowy skierował sprawę do sądu.

Pozew przeciwko Millennium Bank i Towarzystwu Ubezpieczeń na Życie Europa opiera się
na zarzucie stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych, który polegał przede wszystkim
na dezinformacji konsumentów co do rzeczywistego charakteru ubezpieczenia, zawieranego przy podpisywaniu umowy pożyczki.

Umowa ubezpieczeniowa nie chroniła klientów

Ubezpieczenie na Życie oferowane przez Bank Millennium i Towarzystwo Ubezpieczeniowe Europa zawierało niekorzystne dla konsumentów postanowienia. W wyniku przeprowadzonej przez Biuro Rzecznika Finansowego analizy stwierdzono, że wątpliwości budzą m.in. postanowienia umowy dotyczące wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela, które jedynie pozornie zabezpieczały klienta lub jego rodzinę na wypadek ciężkiej choroby lub śmierci. Na etapie przystąpienia do umowy w ogóle nie przeprowadzano również oceny ryzyka ubezpieczeniowego – np. przy pomocy ankiety medycznej. Ma to szczególne znaczenie w przypadku osób starszych, które z uwagi na stan zdrowia i wyłączenia odpowiedzialności nie mogłyby z takiej ochrony skorzystać.

Zdecydowałem o wystąpieniu z pozwem wobec tych podmiotów, gdyż mamy poważne zastrzeżenia co do samej konstrukcji umowy, informowania o jej cechach na etapie sprzedaży oraz realizacji świadczeń – mówi Mariusz Golecki, Rzecznik Finansowy. – Konsumenci zgłaszający się do nas z wnioskiem o interwencję byli rozczarowani, że ubezpieczenie nie zapewniło im oczekiwanej ochrony. To przykre, bo często chodzi o osoby starsze, które w dobrzej wierze opłacały składki, żeby w razie śmierci nie zostawić rodzinie długów i zapewnić im dodatkowe świadczenie. Niestety, w niektórych przypadkach to ubezpieczenie okazywało się puste, to znaczy, że już w momencie zawierania umowy wiadomo było, że np. w razie śmierci ubezpieczyciel nie wypłaci świadczenia – wyjaśnia.

W ogólnych warunkach ubezpieczenia zastosowano postanowienia wyłączające odpowiedzialność za zdarzenia, które powstały po przystąpieniu do ubezpieczenia, ale z przyczyn istniejących przed przystąpieniem do umowy. Mowa tu o wyłączeniu przypadków, w których ubezpieczony klient umiera na skutek choroby, na którą cierpiał przed zawarciem umowy ubezpieczenia. Zastrzeżenia budzi fakt, że na etapie zawierania umowy nikt klientów nie pytał o stan zdrowia, a ta kwestia była badana dopiero po zgłoszeniu roszczenia przez uprawnionego, tj. spadkobierców, a w przypadku poważnego zachorowania przez ubezpieczonego po zgłoszeniu roszczenia.

Zdaniem ekspertów Rzecznika Finansowego, jeśli kwestia ta nie była rozpatrywana przez ubezpieczyciela przy zawieraniu umowy, to analogicznie powinna być pomijana w momencie wypłaty świadczenia.

Świadczenie, na którym zyskał bank

Rzecznik Finansowy kwestionuje też samą konstrukcję umowy ubezpieczenia na życie, która nie chroniła konsumenta w sposób przez niego oczekiwany, wynikający z zapewnień przed zawarciem umowy. Umowa grupowego ubezpieczenia, mimo finansowania składki ubezpieczeniowej przez konsumenta, zabezpieczała głównie interesy ubezpieczyciela i banku, który był beneficjentem umowy, a interes osobowy ubezpieczonego miał marginalne znaczenie.

W postępowaniu sądowym wykażemy, że umowa była nieuczciwa. Bank zabezpieczał swój interes majątkowy, czyniąc się zarazem beneficjentem umowy. Równocześnie obciążał osoby ubezpieczone kosztem finansowania tego zabezpieczenia przez zapłatę składki ubezpieczeniowej. Umowa była tak skonstruowana, że jeśli w ogóle doszło do wypłaty świadczenia, to tylko poprzez zaspokojenie wierzytelności banku. Ubezpieczeni lub jego spadkobiercy nie mogli liczyć na wyższe świadczenie, chociaż to było celem przystąpienia do umowy naszych klientów – wyjaśnia Paweł Wawszczak, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego w biurze Rzecznika Finansowego.

Kwestia dotyczy produktów oferowanych przed Rekomendacją „U”

Europa Ubezpieczenia nie komentuje tych doniesień. Jak dowiedziała się „Gazeta Ubezpieczeniowa”, ubezpieczyciel nie otrzymał jeszcze pozwu i o sprawie wie z prasy. Przedmiotowa kwestia dotyczy produktów, które Europa Ubezpieczenia wprowadziła do oferty wiele lat temu, jeszcze przed wejściem w życie Rekomendacji „U”, wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego w 2014 r.

(KS, źródło: prnews.pl, inf. własna)

Transport w potrzasku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Koronawirus niektóre branże czy dziedziny biznesu wzmacnia, na przykład handel elektroniczny, inne doprowadza na skraj agonii. Tak jest chociażby z wieloma przedsiębiorstwami działającymi w branży eventowej i turystycznej. A jak sobie radzi na tym polu transport, mający niemały wpływ na polski PKB?

Nie ma co opowiadać pięknych historii, pandemia koronawirusa wpłynęła na branżę transportową bardzo negatywnie. W rozmowach z klientami słowa koronawirus nie sposób ominąć. Praktycznie we wszystkich wypowiedziach powtarzają się stwierdzenia, że sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, jest mniej zleceń, spadły ceny za przewozy, wzrosła konkurencja. Przewoźnikom trudniej związać koniec z końcem niż przed inwazją wirusa w życie codzienne całego świata.

Zresztą już na początku 2020 r. nastroje w branży TSL, stanowiącej według obiegowej opinii papierek lakmusowy gospodarki, nie były wielce optymistyczne. Wszystko przez przewidywane spowolnienie gospodarcze oraz wprowadzenie kolejnych regulacji utrudniających pracę firmom transportowym, w tym Pakietu Mobilności. Covid-19 jeszcze bardziej „przygwoździł” część z nich.

Piotr Brzozowski

Sprzedaż jest nieopłacalna

Co ważne, nie na wszystkich kryzys odbił się jednakowo. Wpływ na to ma przede wszystkim profil firmy, rodzaje przewożonych towarów oraz sposób zarządzania podmiotem gospodarczym. Właściciele prowadzący swoją działalność w sposób racjonalny (można by rzec oszczędny) są przeważnie w lepszej sytuacji niż podmioty, które dużo inwestowały i atak koronawirusa zastał je w „środku wydatków”.

Tu pewien paradoks, w czasach pandemii firmy średniej wielkości radzą sobie nierzadko lepiej niż giganci, o małych przedsiębiorstwach nie wspominając. Te ostatnie mają zdecydowanie najtrudniej i bardzo możliwe, że wiele z nich właśnie znika z rynku lub nastąpi to wkrótce.

Kluczową rolę odgrywają możliwość przystosowania się do nowej rzeczywistości i umiejętności przekształcenia profilu działalności, czyli swoista elastyczność. Część przewoźników musiała zmniejszyć tabor, gdyż dla wielu pojazdów po prostu nie było pracy. Aby zniwelować choć w części koszty stojących środków transportu, właściciele najczęściej wycofywali je z ruchu, aby oszczędzić na ubezpieczeniu OC.

Firmy rzadko podejmowały decyzję o sprzedaży ciężarówki, co jednak pozytywnie świadczy o osobach zarządzających – obecnie mamy bardzo mały popyt na tego rodzaju „towar”, zatem uzyskiwane ceny są śmiesznie niskie w stosunku do wkładu.

Zapaść transportu pasażerskiego

Znakomita większość naszych klientów nie musi ograniczać taboru czy też zwalniać kierowców. Co pozytywne, niektórzy w ogóle nie widzą pogorszenia sytuacji w tabelkach z przychodami. Mało tego, jeżdżą jeszcze więcej niż przed pandemią. Przykład? Zwiększyła się częstotliwość przewozów artykułów spożywczych.

Niestety, takich przypadków nie jest dużo. Zdecydowanie najgorsza sytuacja panuje wśród podmiotów świadczących usługi przewozu osób. Można śmiało powiedzieć, że ta gałąź transportu stanęła całkowicie – na skutek zamknięcia szkół, granic państwowych, ograniczenia przemieszczania się.

Stopniowe odmrażanie gospodarki pomoże, lecz niewiele. Zaczynają się wakacje, a nikt nie gwarantuje powrotu dzieci do placówek dydaktycznych we wrześniu. W społeczeństwie panuje wręcz swego rodzaju obawa przed korzystaniem z transportu zbiorowego. Tak zupełnie nawiasem mówiąc, władze i samorządy „wyrzucające” samochody z miast mają teraz problem, czy należy zachęcać do jeżdżenia autobusami… Jak widać, także szeroko pojęta ekologia obrywa od koronawirusa.

Co do otwarcia granic i wyjazdów wypoczynkowych: prędzej spodziewałbym się kilometrowych korków na drogach niż znacznego polepszenia sytuacji branży przewozu osób.

Jest nadzieja

Sytuacja branży transportowej ma postać wielopłaszczyznową i nie tak bardzo czarno-białe barwy, jakby się mogło pozornie wydawać. Powodów do narzekań, nie tylko z racji stereotypowej opinii o polskim społeczeństwie, jest mnóstwo, lecz na razie nasi klienci utrzymują się na powierzchni.

Niektórzy zauważają już nawet powolne symptomy lekkiej poprawy na rynku. I niech to pozytywne stwierdzenie stanowi krok w stronę optymizmu na najbliższe miesiące.

Pamiętajmy, że z punktu widzenia psychologicznego tego rodzaju myślenie pomoże w osiąganiu nie tylko biznesowych celów.  

Piotr Brzozowski
koordynator zespołu ubezpieczeń komunikacyjnych
Profika Broker sp. z o.o.


Największe bolączki firm transportowych

  • Wydłużenie czasu transportów, a tym samym niedotrzymywanie umówionych terminów. Szczególnie dotkliwe było to na początku wybuchu pandemii, w związku z nagłym zamykaniem granic i natężonymi kontrolami, co z kolei powodowało długie kolejki na granicach.
  • Przejściowe problemy w płynności finansowej oraz w spłacie zobowiązań, m.in. również polis ubezpieczeniowych.
  • W pewnym okresie drastycznie spadła liczba transportów międzynarodowych. Nie tylko na zachód Europy, ale także np. do Rosji. Na pewien czas wręcz ustały przewozy do Włoch i Wielkiej Brytanii.
  • Brak przewozów „ładunków powrotnych” w Polsce.
  • Znaczne zmniejszenie cen frachtów, nawet do granic opłacalności. Np. za transport do Rosji płacono o ok. 300–400 euro mniej, czyli o ok. 20%, w porównaniu ze stawkami przed pandemią.
  • Zwiększona konkurencja. Firmy, które przestały jeździć za granicę, zajęły się przewozami krajowymi.
  • Upadek niektórych bardzo małych firm transportowych.
  • Na granicy białoruskiej pojazdy z Unii Europejskiej „wyposażane są” w specjalne plomby monitorujące ciężarówkę. Koszt 30 euro oczywiście ponosi przewoźnik. Plomby mają na celu sprawdzanie, gdzie pojazd się zatrzymuje na postój. Wcześniej wydzielono na to określone miejsca, uchybienie grozi karą 400 euro. Wcale nie jest to martwy przepis – klienci płacili już takie kwoty, gdy przez pomyłkę stawali w niedozwolonych miejscach. W efekcie dodatkowe koszty w i tak już napiętych budżetach.
  • Całkowity przestój w przewozach dzieci do szkół.
  • Całkowity przestój w autobusowych wycieczkach turystycznych w kraju i za granicą. Wciąż nie wiadomo, jak wiele odbędzie się kolonii i półkolonii oraz w jakim zakresie będzie wykorzystywany przewóz zbiorowy.

Źródło: wywiady przeprowadzone przez firmę Profika Broker

Bezpłatny webinar o autentycznej sprzedaży

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

We wtorek 14 lipca o godz. 19 odbędzie się bezpłatny webinar pt. „Jak tworzyć własne techniki sprzedażowe?”. Poprowadzi go Paweł Walczak – trener, psychoterapeuta i autor „Gazety Ubezpieczeniowej”, który jako sprzedawca spełnił kryteria MDRT (organizacja zrzeszająca najlepszych agentów życiowych na świecie).

Podczas webinaru:

  • poznasz sposoby na wspieranie własnej autentyczności, dzięki czemu łatwiej się wyróżnisz i zbudujesz dobrą relację z klientem;
  • poznasz 5 zasad dotyczących tworzenia własnych technik sprzedaży, co umożliwi Ci bardziej efektywną komunikację;
  • będziesz w stanie szybciej zdiagnozować te obszary komunikacji, które wymagają poprawy;
  • otrzymasz kilka prostych narzędzi umożliwiających trening komunikacji.

Autentyczność jest mocno niedoceniana. Wielu sprzedawców uważa, że do skuteczności niezbędne jest naśladowanie kogoś albo realizowanie nauczonych na pamięć skryptów. Pokażę, że to nieprawda. Najlepsze efekty sprzedażowe można osiągnąć, niczego nie udając – przekonuje Paweł Walczak.

Na webinar można zapisać się pod adresem: webinar.jakbudowacrelacje.pl

(AW)

PIU przedstawia swoje stanowisko w kwestii nowych zapisów Solvency II

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

6 lipca zakończyły się konsultacje dotyczące zrównoważonego finansowania oraz obowiązku zakładów ubezpieczeń dotyczącego doradzania klientom w kwestiach społecznych i środowiskowych. To ważny krok, by dostosować włączenie zrównoważonego rozwoju do działalności instytucji finansowych. Iwona Szczęsna, ekspertka rynku ubezpieczeniowego i emerytalnego, przedstawia stanowisko PIU w konsultacjach rozporządzenia delegowanego do Solvency II.

Solvency II – istotne zmiany w działalności zakładów ubezpieczeń

Zapewnianie klientom jasnych porad na temat zagrożeń społecznych i środowiskowych oraz szans związanych z ich inwestycjami wymaga zmian nie tylko w obszarze dystrybucji produktów inwestycyjnych, ale i organizacji zakładu ubezpieczeń.

Zakłady ubezpieczeń będą musiały odzwierciedlić ryzyka dla zrównoważonego rozwoju w systemie zarządzania, jak również w ocenie ogólnych potrzeb w zakresie wypłacalności. Powinny na bieżąco oceniać nie tylko wszystkie istotne ryzyka finansowe, ale także ryzyka dla zrównoważonego rozwoju, które mogą mieć faktyczny lub potencjalnie istotny negatywny wpływ na wartość inwestycji. Zarządzanie ryzykiem będzie zawierało identyfikację i ocenę ryzyk dla zrównoważonego rozwoju, a aktuariusze będą musieli uwzględniać to ryzyko w ocenie niepewności związanej z szacunkami dokonanymi przy obliczaniu rezerw techniczno-ubezpieczeniowych.

Polityki wynagrodzeń zakładów ubezpieczeń powinny zawierać informacje o tym, w jaki sposób uwzględniają włączenie ryzyka dla zrównoważonego rozwoju do systemu zarządzania ryzykiem.

Zasada ostrożnego inwestora

Ponadto zasada ostrożnego inwestora, o której mowa w art. 132 dyrektywy Solvency II, wymaga, aby zakłady ubezpieczeń inwestowały wyłącznie w aktywa, których ryzyka mogą prawidłowo zidentyfikować, zmierzyć, monitorować, zarządzać, kontrolować i zgłaszać. Aby zapewnić skuteczne zarządzanie ryzykiem klimatycznym i środowiskowym przez zakłady ubezpieczeń, wdrożenie zasady ostrożnego inwestora powinno uwzględniać ryzyka dla zrównoważonego rozwoju, a zakłady ubezpieczeń powinny odzwierciedlać w procesie inwestycyjnym preferencje klientów dotyczące zrównoważonego rozwoju uwzględnione w procesie zatwierdzania produktu.

PIU zwraca uwagę na niespójne definicje

Aby rozporządzenie delegowane 2015/35/UE w odniesieniu do włączenia ryzyka zrównoważonego rozwoju do zarządzania zakładami ubezpieczeń i zakładami reasekuracji mogło pełnić swoją regulacyjną funkcję, ważne jest zapewnienie spójności definicji pomiędzy regulacjami. Ponadto ubezpieczyciele potrzebują elastyczności w reagowaniu na potrzeby swoich klientów. Dlatego produkty z artykułu 8 i 9 SFDR (tj. rozporządzenia delegowanego w sprawie ujawniania informacji dotyczących zrównoważonych inwestycji i ryzyka dla zrównoważonego rozwoju) powinny być w stanie odpowiedzieć na preferencje konsumentów dotyczące zrównoważonego rozwoju bez dalszych wymagań zaproponowanych w ramach Solvency II.

Jakiekolwiek zmiany definicji produktów z artykułu 8 powinny być dokonane w rozporządzeniu w sprawie ujawniania informacji (a nie w rozporządzeniu delegowanym Solvency II). Tak czy inaczej, do takiej zmiany powinno się przeprowadzić odpowiednią analizę skutków, w tym konsultacje publiczne.

Pozostawienie definicji preferencji w zakresie zrównoważonego rozwoju w obecnym kształcie spowoduje, że inwestorzy skoncentrują się na obecnych zrównoważonych produktach i zniechęci to ich do szerszego finansowania przejścia na zieloną gospodarkę.

Nowe czy stare ryzyko

W ustępie 1a) konsultowanego rozporządzenia w artykule 269 istotne ryzyka dla zrównoważonego rozwoju powinny być uwzględnione w ogólnej ocenie potrzeb w zakresie wypłacalności. Jednak ubezpieczyciele powinni mieć możliwość podjęcia decyzji, czy ORSA lub inny instrument jest właściwym miejscem do wychwytywania ryzyka dla zrównoważonego rozwoju.

Solvency II promuje już właściwe zarządzanie wszystkimi rodzajami ryzyka. Dlatego też powstaje pytanie, czy ryzyka dla zrównoważonego rozwoju to odrębne ryzyka, czy raczej materializują się one poprzez istniejące kategorie ryzyka. Jeśli to drugie, to należałoby rozpatrywać je na tym samym poziomie co inne ryzyka. W opinii PIU analiza ryzyka dla zrównoważonego rozwoju zależy od strategii zakładu ubezpieczeń oraz jego modelu biznesowego i powinna opierać się na efektach finansowych tego ryzyka.

Preferencje klienta a ostrożny inwestor

W celu poprawy wykonalności i spójności konieczne są dalsze prace nad artykułem 275a dotyczącym zasady ostrożnego inwestora. Wypłacalność II została zaprojektowana z myślą o ochronie ubezpieczającego i stabilności finansowej, dlatego w opinii PIU preferencje ubezpieczającego nie powinny być wprowadzane w tym artykule. W swoim stanowisku PIU wezwało do bardziej proporcjonalnej strategii inwestycyjnej w interesie ubezpieczających i akcjonariuszy. Zgodnie z zasadą ostrożnego inwestora ubezpieczyciele powinni brać pod uwagę wszystkie obecne lub potencjalnie istotne ryzyka finansowe, w tym ryzyko związane ze zrównoważonym rozwojem (a nie preferencje klienta).

Preferencje ubezpieczających w zakresie czynników ESG (environmental, social, governance) zdecydowanie lepiej pasują do przepisów dotyczących dystrybucji ubezpieczeń (IDD) niż Solvency II. Dlatego PIU zaproponowała usunięcie w artykule 275a ustępu drugiego.

Zielona fala stopniowo rozlewa się na wszystkie regulacje unijne, zwłaszcza że Bruksela chce odbudowywać gospodarkę europejską poprzez zielone inwestycje. PIU na bieżąco śledzi te prace i analizuje ich wpływ na branżę ubezpieczeniową. Deklaruje, że chce zapewnić zakładom ubezpieczeń realnych do spełnienia wymogów regulacyjnych. A także umożliwić im oferowanie klientom produktów, jakich potrzebują, uwzględniając ich preferencje w zakresie zrównoważonego rozwoju.

(KS, źródło: PIU)

Klienci UNIQA zapłacą BLIKIEM

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

UNIQA wprowadza kolejne rozwiązanie, które pozwala opłacić polisę lub jej ratę na odległość. Po możliwości opłacania polis przelewem dzięki QR kodom, obecnie klienci UNIQA mogą zapłacić również kodem BLIK u agenta.

Płatność BLIKIEM to metoda wykorzystywana zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i w internecie, która cieszy się w Polsce rosnącą popularnością. Tylko w I kwartale 2020 roku liczba transakcji BLIKIEM wyniosła 77,9 mln, wobec 40 mln rok wcześniej (dane Polskiego Standardu Płatności, operatora systemu). Klient płaci bezgotówkowo nawet na odległość. Wystarczy, że ma telefon i dostęp do Internetu.

Kodem BLIK klienci UNIQA mogą opłacić ubezpieczenie komunikacyjne, mieszkaniowe oraz turystyczne. Aby to zrobić, klient musi podać agentowi jednorazowy 6-cyfrowy kod, który uzyska w aplikacji mobilnej swojego banku. Po zatwierdzeniu płatności w aplikacji banku polisa jest automatycznie opłacona. Dzięki temu klient zapłaci za ubezpieczenie w wygodny dla siebie sposób, a agent od razu otrzyma prowizję.

Już w pierwszym dniu uruchomienia tej funkcjonalności mieliśmy pierwsze transakcje, co pokazuje, że klienci oczekują takich udogodnień – mówi Joanna Rochala, dyrektor ds. finansów w UNIQA Polska.

W czasie pandemii COVID-19 UNIQA wprowadziła wiele udogodnień w sprzedaży ubezpieczeń, które zmniejszają ryzyko zakażenia koronawirusem. Klient może otrzymać ofertę od agenta poprzez sms albo e-mail. Potwierdza ją i opłaca także elektronicznie. Nie musi też składać ręcznego podpisu na polisie. Dodatkowym odciążeniem, tym razem finansowym, była dla klientów możliwość rozłożenia płatności za ubezpieczenie komunikacyjne na 12 rat. 

W czasie pandemii zachęcaliśmy naszych klientów, by zostali w domach. Oprócz tego chcieliśmy zrobić wszystko, żebyśmy mogli pozostać z nimi w stałym kontakcie i odpowiadać na ich potrzeby – mówi Marta Walczak, menedżer ds. obsługi należności i zobowiązań w UNIQA Polska. – Możliwość opłacenia polisy BLIKIEM to ukłon w stronę klientów oraz naszych agentów. To nowoczesne, szybkie i wygodne rozwiązanie dla wszystkich stron.

– Płatność BLIKIEM to duża wygoda i z pewnością klienci UNIQA bardzo szybko docenią takie udogodnienie. To również sposób na bezpieczne, bezgotówkowe rozliczenia – bardzo istotny element ostrożności podczas pandemii. Istotnym elementem jest także szybkość i łatwość całego procesu – mówi Magdalena Kubisa, dyrektor do spraw rozwoju biznesu w Polskim Standardzie Płatności.

(KS, źródło: UNIQA)

Ministerstwo Cyfryzacji: Polacy coraz częściej załatwiają sprawy online

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Przez ostatnie pół roku Polacy codziennie zakładali średnio 14 tysięcy nowych profili zaufanych, wysyłali online do urzędów 2401 pism ogólnych i przez internet zgłaszali narodziny 359 dzieci. e-Polak potrafi!

Z roku na rok rośnie zainteresowanie usługami e-administracji. Jednak ostatnie półrocze jest rekordowe. Polacy przekonali się do cyfryzacji – i nie chodzi tylko o marzec i kwiecień, kiedy dostęp do urzędów był utrudniony.

Najlepszym wyznacznikiem rosnącego zainteresowania e-usługami jest popularność profilu zaufanego, który potwierdza naszą tożsamość w internecie, a tym samym otwiera drogę do korzystania z e-administracji – mówi minister cyfryzacji Marek Zagórski. – Tylko od stycznia do końca czerwca Polacy założyli 2 601 922 nowych profili zaufanych. To niemal pół miliona więcej niż przez cały ubiegły rok i niemal 1,4 miliona więcej niż w całym 2018 roku – dodaje.

W sumie z profilu zaufanego korzysta dziś już 7,3 miliona Polaków.

Świetnie radzi też sobie jedna z najnowszych e-usług w administracji publicznej, umożliwiająca zgłoszenie online zbycia lub nabycia pojazdu. Od 15 stycznia do końca czerwca skorzystano z niej 247 946 razy. Co oznacza średnią dzienną na poziomie 1362 zgłoszeń.

Poza tym korzystano z opcji złożenia wniosku o nowy dowód osobisty, zgłoszenia utraty dokumentu, a także wnioskowano o wydanie aktów stanu cywilnego. Możliwe jest również zameldowanie i wymeldowanie oraz zgłoszenie narodzin dziecka.

To tylko część z coraz większego pakietu e-usług, który oferujemy Polakom. Przez internet można sprawdzać punkty karne, historię pojazdu czy wnioskować o dofinansowanie w programie Mój Prąd. Każda z tych e-usług zyskała na popularności – mówi Marek Zagórski. – Rosnące zainteresowanie i zaufanie Polaków do e-administracji to nie tylko potrzeba chwili. To trend, który, mamy nadzieję, zostanie z nami na stałe – dodaje.

W trend wyznaczony przed administrację publiczną z łatwością wpisały się także zakłady ubezpieczeń. Sięgnęły między innymi po usługę mojeID zarządzaną przez Krajową Izbę Rozliczeniową, która służy do potwierdzania tożsamości online w usługach komercyjnych i publicznych. Taką możliwość oferują już PZU, Open Life oraz od niedawna Nationale-Nederlanden. Z kolei OVB Allfinanz Polska wdrożyło nowe narzędzia rekrutacyjne oparte o Salesbook, platformę wspomagającą również sprzedaż, oraz poszerzyło je o możliwość zdalnego podpisywania dokumentów. W efekcie uzyskano w pełni zdalny proces rekrutacji nowego współpracownika.

Ministerstwo Finansów także postanowiło ułatwić prowadzenie działalności ubezpieczeniowej w czasach pandemii i wprowadziło możliwość składania wniosków o wpis do rejestru agentów oraz jego zmianę na podstawie skanów dokumentów, a także zdalny egzamin dla osób ubiegających się o wykonywanie czynności agencyjnych, czynności dystrybucyjnych zakładu ubezpieczeń oraz czynności dystrybucyjnych zakładu reasekuracji. Dzięki temu możliwe jest zdalne przeprowadzenie egzaminów, wyłącznie z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego. Z opcji tej chętnie skorzystały zakłady ubezpieczeń.

(KS, źródło: PAP)

Atradius: Spory wzrost opóźnionych płatności w krajach USMCA

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Aż 43% całkowitej wartości faktur wystawionych przez firmy w krajach USMCA zostało nieopłaconych w terminie, co stanowi gwałtowny wzrost w porównaniu z 25% w roku ubiegłym – wynika z najnowszego badania Barometr Praktyk Płatniczych przeprowadzonego przez Atradius w USA, Meksyku i Kanadzie. Wartość faktur zaległych powyżej 90 dni podwoiła się, a 4% całkowitej wartości przeterminowanych faktur zostało odpisanych jako nieściągalne.

Tegoroczne wyniki cyklicznego  Barometru Praktyk Płatniczych firm w USA, Meksyku oraz Kanadzie wskazują na zagrożenie płynności finansowej i zwiększone uzależnienie firm od finansowania bankowego, co jest efektem zamrożenia życia społecznego i gospodarczego, mającego powstrzymać rozprzestrzenianie się pandemii COVID-19

Przedsiębiorstwa w samych Stanach Zjednoczonych odnotowały wzrost liczby opóźnionych płatności o 72% r/r. Również poszczególne sektory gospodarki na rynkach USMCA odczuwają skutki recesji wywołanej przez pandemię COVID-19. Na przykład meksykański przemysł papierniczy musiał odpisać 8% całkowitej wartości należności jako nieściągalne. Z kolei 40% całkowitej wartości faktur B2B w kanadyjskich sektorach rolno-spożywczym i chemicznym było zaległych.

Pomimo recesji, w której znajdują się wszystkie trzy gospodarki USMCA, i negatywnych prognoz na najbliższe miesiące, większość badanych przedsiębiorstw spodziewa się wzrostu. Optymizm badanych firm opiera się na przekonaniu, że banki będą nadal udzielać kredytów, co pozwoli złagodzić skutki zatorów płatniczych i utrzymać płynność finansową.

Większość badanych przedsiębiorstw planuje również zaostrzenie procedur kredytowania kontrahentów. Wśród działań, które planują podjąć, znalazło się outsourcowanie zarządzania ryzykiem specjalistycznym podmiotom, ubezpieczenie kredytu kupieckiego oraz zwiększenie wewnętrznych zasobów zarządzania wierzytelnościami i windykacją.

Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius Polska, zwrócił uwagę, że Barometr pokazuje zachowania i nastroje w biznesie, ale również odporność gospodarki regionu na kryzys. – Z jednej strony widzimy drastyczny wzrost zaległych płatności i niezaprzeczalne oznaki, że region wszedł w recesję. Z drugiej jednak widać niewielki optymizm co do lepszej przyszłości, pomimo nienajlepszych danych i prognoz. Oba te czynniki mają wpływ na rozwój kryzysu Covid-19 i skuteczność regionu w odwracaniu jego negatywnych skutków – podkreślił.

(KS, źródło: Havas PR)

Dzięki pandemii telemedycyna zyskała na popularności

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Większość szpitali, przychodni i placówek medycznych wprowadziła w czasie pandemii zdalne konsultacje online i przez telefon, co umożliwiło zasięgnięcie porady lekarza, a także  wystawienie zwolnienia, skierowania czy recepty bez konieczności osobistego kontaktu. Do tej formy przekonali się zarówno lekarze, jak i pacjenci. Aż 74% pacjentów chce korzystać z telemedycyny nawet po zakończeniu pandemii – wynika z badań Grupy LUX MED. Telemedycyna stała się również standardowym elementem ubezpieczeń zdrowotnych.

W związku z wprowadzonymi ograniczeniami, a także z uwagi na obawy samych pacjentów, wiele procedur medycznych musiało zostać odłożonych w czasie. Konsekwencją jest narastający w społeczeństwie dług zdrowotny. Chodzi przede wszystkim o fizyczne możliwości realizacji skumulowanego zapotrzebowania na usługi zdrowotne, które nadal podlegają ograniczeniom epidemiologicznym.

– Dług zdrowotny jest jednym z głównych skutków pandemii. Pacjenci w pierwszym okresie walki z koronawirusem mieli duży problem z podjęciem leczenia w dotychczasowej formie, co było konsekwencją wprowadzonych ograniczeń oraz tym, że główny wysiłek systemu zdrowotnego został skierowany przede wszystkim na walkę z COVID-19 – mówi Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED.  – Najbardziej odczuli to pacjenci z poważnymi i przewlekłymi chorobami, np. onkologicznymi czy kardiologicznymi – dodaje.

Teleporady coraz chętniej wybierane przez pacjentów

Po prawie czterech miesiącach szpitale i placówki medyczne wracają do planowanych zabiegów i ponownie, przy zachowaniu restrykcyjnych procedur bezpieczeństwa i zaostrzonych standardach higieny i dezynfekcji, udzielają konsultacji lekarskich w trybie stacjonarnym. Pandemia SARS-CoV-2 przyczyniła się jednak do skokowego wzrostu popularności telemedycyny. Wielu pacjentów przekonało się do tej formy korzystania z porad lekarskich.

– Sytuacja zmusiła nas do szybkiego rozwoju telemedycyny, w czym dosyć dobrze i szybko odnalazł się sektor prywatny. Telemedycyna pomogła w tym najtrudniejszym okresie, nie pozwalając stracić pacjentów z oczu – podkreśla Anna Rulkiewicz. – Dzisiaj telemedycyna w Polsce wygląda dość dobrze. Mamy e-receptę, e-zwolnienia i e-skierowania, dzięki czemu usługa telemedyczna może być wykonana kompleksowo. Dlatego też telemedycyna już z nami zostanie, bo część pacjentów bardzo dobrze ją ocenia – mówi prezes Grupy LUX MED. 

– Coraz lepiej rozumiemy, w których przypadkach klinicznych telemedycyna sprawdza się najlepiej. Z naszego doświadczenia wynika, że dużą skuteczność ma w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych, chorób przewlekłych w okresie stabilizacji, w kontynuacji rozpoczętego leczenia, w dermatologii czy przy omawianiu wyników badań i planowaniu dalszej diagnostyki – mówi Mirosław Suszek, dyrektor Pionu Opieki Ambulatoryjnej LUX MED.

Pod koniec marca 75% konsultacji w LUX MED odbywało się drogą zdalną. Obecnie jest to ok. 40%. Firma przewiduje, że docelowo będzie to ok. 25–30%. Pacjent może wybrać konsultację u dowolnego lekarza danej specjalizacji w Polsce, który świadczy takie porady.

– Mamy ogromny niedobór kadr medycznych, więc telemedycyna jest wsparciem dla polskiego systemu ochrony zdrowia, w którym czas pracy lekarza czy pielęgniarki jest jednak bardzo istotny. Lekarz może udzielać porad i monitorować stan zdrowia, nawet jeśli znajduje się w innym mieście niż pacjent – mówi Anna Rulkiewicz.

Z widokiem na przyszłość

W przyszłości telemedycyna może być lekarstwem także na inne narastające bolączki systemu ochrony zdrowia, takie jak starzejące się społeczeństwo czy wzrost występowania chorób cywilizacyjnych. Dla systemu zdalne usługi to wzrost wydajności i długofalowo niższe koszty.

– Według  niedawno przeprowadzonego badania opinii aż 74% pacjentów zadeklarowało chęć korzystania z telemedycyny nawet po zakończeniu pandemii. Jednak ważne jest dla nich to, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, będą mogli skorzystać z usług również w placówce. 24% pacjentów nie jest zainteresowanych telemedycyną, a 2% chciałoby korzystać wyłącznie z usług telemedycznych. Podsumowując, pacjenci są w głównej mierze zainteresowani modelem zintegrowanym, w którym telemedycyna jest częścią całego procesu leczenia – wskazuje Mirosław Suszek.

– Telemedycyna, dotąd traktowana jako dodatek, błyskawicznie zyskuje na znaczeniu. W dobie ograniczeń i przeciążenia państwowej służby zdrowia może okazać się „złotym środkiem”. Większość towarzystw ubezpieczeniowych oferuje już kontakty zdalne, a także prowadzi działania zmierzające do zwiększenia liczby lekarzy dostępnych przez telefon. Świadczenia obejmują obecnie listę konsultacji z kilkudziesięcioma różnymi specjalistami – mówi Xenia Kruszewska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych Saltus Ubezpieczenia.

Mondial Assistance zauważyło znaczący wzrost wykorzystania usług telemedycznych. W ramach oferowanego przez firmę assistance medycznego większość osób potrzebujących wsparcia zwracała się z prośbą o pomoc w zorganizowaniu telekonsultacji medycznej.

– Możemy śmiało zaryzykować twierdzenie, że telemedycyna jest absolutnym wygranym aktualnej sytuacji – już wkrótce będzie to standardowy serwis, po który chętnie będą sięgać klienci – komentuje Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Mondial Assistance.

(KS, źródło: Newseria.pl, Brandscope, Mondial Assistance)

Saltus Ubezpieczenia zdalnie egzaminuje agentów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W odpowiedzi na nową rzeczywistość spowodowaną pandemią Covid-19 Saltus Ubezpieczenia, jako jedno z pierwszych towarzystw ubezpieczeniowych, uruchomił egzaminy zdalne dla kandydatów na agentów ubezpieczeniowych.

–  Od 1 czerwca Zespół Szkoleń Saltusa przeegzaminował w trybie zdalnym już blisko 800 osób reprezentujących m.in. banki spółdzielcze oraz multiagencje. Cieszy nas fakt, że mimo wymagającego czasu pandemii, udało nam się sprawnie i skutecznie przeprowadzić egzaminy tak licznej grupie kandydatów na agentów. Tym bardziej, że wymagania KNF związane z procesem egzaminowania były wysokie – mówi Tadeusz Rogalski, kierownik Zespołu Szkoleń w Saltus Ubezpieczenia. – Jesteśmy jednym z pierwszych towarzystw na rynku, które przeprowadza egzaminy zdalne – dodaje.

Egzaminy w nowej formule umożliwia rozporządzenie Ministerstwa Finansów z 14 maja 2020 r. Rozporządzenie ma ułatwić funkcjonowanie branży ubezpieczeniowej w czasie epidemii i wprowadza czasową możliwość przeprowadzania egzaminów agencyjnych zdalnie, z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego.

Egzaminy przeprowadzane przez szkoleniowców Saltus Ubezpieczenia odbywają się za pośrednictwem platformy e-learningowej, która spełnia wszystkie wymagania opisane w rozporządzeniu. Platforma zapewnia skuteczną identyfikację osób egzaminowanych oraz samodzielność ich pracy. Cały proces egzaminacyjny poprzedzony został wcześniejszą weryfikacją i akceptacją Komisji Nadzoru Finansowego.

(KS, źródło: Branscope)

Brokerzy po prostu chcą z nami robić biznes

0
Agnieszka Żołędziowska-Kulig

Rozmowa z Agnieszką Żołędziowską-Kulig, wiceprezes AXA Ubezpieczenia

Aleksandra E. Wysocka: – Jak układała się w AXA współpraca z brokerami w czasach, w których osobiste spotkania były praktycznie niemożliwe?

Agnieszka Żołędziowska-Kulig: – Biznes korporacyjny jest biznesem relacyjnym i wszyscy odczuwamy brak regularnych osobistych spotkań. Współpracę z brokerami, podobnie jak większość obszarów naszej działalności, bardzo szybko przenieśliśmy jednak do sieci. Udowodniliśmy, że potrafimy wdrażać nowe rozwiązania technologiczne, zmieniać tryb pracy na adekwatny do sytuacji, tak modyfikować obsługiwane procesy, aby były równie lub bardziej wydajne niż dotychczas.

Staramy się być dla brokerów i klientów solidnymi partnerami, więc bardzo nam zależało na tym, aby jakość współpracy nie ucierpiała w tym czasie. Szczególnie zależy nam na utrzymaniu jakości likwidacji szkód. Dość powiedzieć, że mimo globalnych zawirowań, pracując wyłącznie z domów, w ubiegłym miesiącu zamknęliśmy wypłatą o wartości kilkudziesięciu milionów złotych szczególnie wymagającą szkodę z odpowiedzialności za produkt na terenie USA.

Ze statusem najlepszego pod względem jakości współpracy ubezpieczyciela na rynku, który przyznali nam brokerzy ankietowani przez KNF, tym bardziej nie chcieliśmy ich zawieść. Mam poczucie, że brokerzy to docenili. Nie tylko w codziennej współpracy, którą mierzymy biznesem, ale również niesamowicie wysoką frekwencją na naszych webinariach oraz niezmiennym zaangażowaniem w zajęcia, które prowadzimy w ramach AXA School of Management.

To elitarny i dość wymagający program, bazujący na case’ach harwardzkich i unikatowej metodologii rozwoju kompetencji przywódczych. Nie sądziłam, że w tak trudnym czasie brokerzy będą mieli ochotę i przestrzeń, aby go kontynuować. A jednak nikt nie zrezygnował.

Postawiliście na merytorykę w relacjach z brokerami i ten ruch okazał się trafiony?

– Dokładnie. Tak samo sprawdziły się webinaria, które zaczęliśmy organizować jako pierwszy ubezpieczyciel. Uznaliśmy, że w chaosie informacyjnym, z którym mieliśmy do czynienia na początku lockdownu, bardzo cenna może okazać się każda forma przekazywania uporządkowanej informacji i przemyślanego komentarza do bieżącej rzeczywistości.

Mieliśmy rację, bo w sumie w pięciu dotychczasowych webinariach uczestniczyło 2,5 tys. brokerów i przedstawicieli średnich firm, naszych obecnych i potencjalnych klientów. Wszyscy docenili, że ktoś się nimi w tej nowej, trudnej sytuacji rzeczywiście interesuje i dba o podtrzymanie relacji. Poruszaliśmy różne tematy: czy pandemia jest siłą wyższą zwalniającą z odpowiedzialności, jak przemodelować likwidację szkód, jak na plany awaryjne patrzą inżynierowie ryzyka, wreszcie – jaki wpływ na ubezpieczenia business interruption wywierają skutki pandemii, szczególnie w kontekście poprawnego wyliczania sumy ubezpieczenia i wartości szkody.

Technika zwiodła nas raz, ale uczestnicy nie tylko byli wyrozumiali, lecz również pojawili się na powtórkowym terminie w jeszcze większej liczbie i wystawili prowadzącym świetne oceny – niemal od wszystkich dostali piątki i czwórki w skali od 1 do 5.

Ten pozytywny odzew zachęca nas do kontynuowania webinariów. Nie będą aż tak częste, ale na pewno utrzymamy tę formę spotkań.

Czy wciąż pracujecie zdalnie?

– W biurze jest ok. 15% pracowników. Wracamy sukcesywnie, mamy też dyżury. Jestem przy Chłodnej raz w tygodniu. Tak się złożyło, że trwa gruntowna przebudowa naszego biura. Docelowy model nawet nie zakładał takiej liczby biurek, z jakiej korzystaliśmy przed pandemią. I dobrze, bo w niedawnej ankiecie pracownicy zadeklarowali chęć utrzymania pewnych elementów pracy zdalnej.

Jeśli chodzi o biura regionalne, to pozostawiliśmy decyzję ich szefom, kiedy i w jakiej formule wracać do pracy stacjonarnej. Najważniejsze jest z jednej strony bezpieczeństwo pracowników, a z drugiej efektywność pracy.

W marcu wprowadziliśmy zdalne oględziny i zdalne inspekcje ryzyka z wykorzystaniem dronów, filmów, wywiadów online. Możemy w takiej formie nadal działać. W tej chwili obserwujemy już jednak pewne odmrożenie, więc przeprowadzamy pierwsze oględziny na miejscu, u klientów.

A jak brokerzy radzą sobie w trybie zdalnym? Czy możliwa jest nowa sprzedaż?

– Brokerzy również szybko przestawili się na pracę zdalną, co umożliwiło obsługę naszych wspólnych klientów. Pierwsze tygodnie pandemii zmieniły nieco dynamikę sprzedaży. Brak możliwości fizycznych spotkań z klientami spowodował zwiększoną retencję istniejącego portfela, obniżając możliwości akwizycji nowego biznesu. Dość szybko jednak sytuacja powróciła do normy.

AXA nie może narzekać na nową sprzedaż. Po pierwszych czterech miesiącach roku przekroczyliśmy plany sprzedażowe o 15%. Myślę, że ten rezultat jest efektem naszych mocnych relacji, na które od lat ciężko pracujemy. Mamy w AXA świetny zespół specjalistów. Brokerzy ich doceniają i po prostu chcą z nami robić biznes.

Ubezpieczacie bardzo różne branże. Jaki zauważyliście wpływ Covid-19 na działalność biznesową?

– Kilka kwestii nas zaskoczyło. Na przykład istotnie mniejszy, niż zakładaliśmy, wpływ Covid-19 na branżę transportową. Pomimo zahamowania ruchu międzynarodowego część firm transportowych rozwinęła swoją działalność w kraju.

Z kolei najmocniej koronawirus uderzył w branżę turystyczną. Jako lider rynkowy pod względem liczby objętych ochroną biur podróży postawiliśmy sobie za cel, aby, po indywidualnej ocenie ryzyka, kontynuować oferowanie gwarancji dla organizatorów turystyki ubezpieczonych w AXA. W ten sposób mogliśmy wspierać ich w utrzymaniu ciągłości działania.

Czy świat ubezpieczeń korporacyjnych istotnie się zmienił w ostatnich miesiącach? Czy te zmiany okażą się trwałe?

– Największą zmianą jest to, że zrozumieliśmy, iż sprawna praca zdalna w ubezpieczeniach jest jak najbardziej możliwa, a w niektórych kwestiach wręcz bardziej efektywna od stacjonarnej. Myślę, że nie zawrócimy z tej drogi. Konsekwencją będzie zmniejszanie powierzchni biurowej, co w dalszej perspektywie może mieć wpływ na branżę nieruchomości.

Poza tym pandemia uświadomiła nam coś, co może brzmi trywialnie, ale z punktu widzenia ubezpieczeń takie nie jest. Mianowicie, że cały czas pojawiają się nowe rodzaje ryzyka i szkody, których rozmiaru nie przewidywaliśmy na tak wielką skalę, jaką spowodował koronawirus.

W Polsce na razie jeszcze nie, ale na świecie głównym wyzwaniem okazały się ubezpieczenia przerwy w działalności wynikające nie, jak dotychczas, ze szkody majątkowej, ale z sytuacji związanej z epidemią. Naturalne jest pytanie, czy będzie można ubezpieczać na wypadek takich sytuacji w przyszłości? Zwłaszcza że na świecie pojawiły się sprawy precedensowe, dotyczące odszkodowań związanych z tego typu ryzykiem.

Z pewnością pandemia jako całkiem nowe doświadczenie wymusi na nas, ubezpieczycielach, znacznie większą elastyczność.

Czy Covid-19 opóźnił kalendarz planowanego połączenia z UNIQĄ?

– Wymagane dokumenty i informacje zostały przekazane odpowiednim regulatorom, więc proces ubiegania się o pozwolenia powinien zakończyć się tak, jak to zostało zaplanowane, czyli w IV kwartale 2020 r.

Z pewnością czeka nas pracowita druga połowa roku, zwłaszcza że wciąż mamy ambitne plany sprzedażowe, które chcemy zrealizować. Wiele kwestii w obszarze ubezpieczeń korporacyjnych pozostaje do przedyskutowania, ale o szczegółach będziemy mogli rozmawiać dopiero po uzyskaniu wszystkich pozwoleń i sfinalizowaniu transakcji. Działamy stabilnie, więc zarówno nasi klienci, jak i brokerzy mogą być spokojni.

Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra E. Wysocka

18,424FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie