O wpływie pandemii na rynek
ubezpieczeniowy mówi Risto Rossar,
twórca i CEO Insly
Aleksandra
E. Wysocka: – W Polsce firma Insly jest znana jako dostawca oprogramowania dla
multiagentów i brokerów. Czy to wszystko, czym się zajmujecie?
Risto
Rossar: – To mniej więcej połowa biznesu Insly. Drugą
połową są systemy dla zakładów ubezpieczeń i ich oddziałów, służące do
wprowadzania na rynek nowych produktów. Nie chciałbym nikogo urazić, ale gdy
zaczynaliśmy w 2006 r., to większość ubezpieczycieli w Europie dysponowała w
tym zakresie technologią z epoki kamienia łupanego… Każdy nowy produkt to były
setki tysięcy euro i wiele miesięcy czasu niezbędnego na wdrożenie. Znacznie
bardziej efektywne biznesowo jest szybkie wprowadzanie nowych produktów i
testowanie ich.
W starym modelu zasoby
związane z uruchomieniem produktu były tak znaczne, że nie opłacało się go
wycofywać, nawet jeśli klienci wcale nie byli zachwyceni… Postanowiliśmy
stworzyć narzędzie, które wypełni tę lukę i pozwoli zakładom ubezpieczeń
szybciej dopasowywać ofertę do zmieniających się warunków rynkowych i ją na
bieżąco aktualizować. Działamy w wielu krajach, m.in. w Kanadzie, Stanach
Zjednoczonych, w Europie kontynentalnej, ale największą część biznesu mamy w
Wielkiej Brytanii.
W
jaki sposób pandemia Covid-19 wpłynęła na sytuację klientów Insly i, szerzej,
na rynek ubezpieczeniowy?
– Pierwszym, już
widocznym efektem pandemii jest istotny wzrost niepewności w całej branży. Dla
wielu podmiotów wiąże się to z trudnościami z podejmowaniem decyzji o
inwestycjach. Z drugiej strony, zakłady ubezpieczeń notują istotny spadek
szkodowości, bo życie społeczne i gospodarcze znacznie zwolniło. Branża
ubezpieczeniowa reaguje na światowe kryzysy z wielomiesięcznym opóźnieniem, a w
krótkim okresie skupia się na wyniku technicznym. Oczywiście to działa tylko
przez chwilę.
Z perspektywy naszych
klientów zauważyliśmy większe wycofanie po stronie ubezpieczycieli, ale istotne
zwiększenie zapotrzebowania na technologię wśród agentów i brokerów. Pośrednicy
potrzebują tak szybko jak to możliwe narzędzi do prowadzenia biznesu w sposób
bardziej cyfrowy i zdalny. W związku z tym przekierowaliśmy naszych
programistów do biznesu multiagencyjnego i brokerskiego, gdzie pracują nad
nowymi wdrożeniami i funkcjonalnościami.
Patrząc bardziej
globalnie, obecna kryzysowa sytuacja jest silnym impulsem do przyśpieszonych
zmian technologicznych w branży ubezpieczeniowej, co uważam za długofalową
korzyść dla całego rynku. Wielu ubezpieczycieli w Europie i na świecie weszło w
tę sytuację z przestarzałymi systemami, bez dostępu do chmury obliczeniowej i
możliwości efektywnej pracy zdalnej. To musi się teraz zmienić. Najwyższy czas!
Czy
ta modernizacja ubezpieczeń uderzy w pośredników ubezpieczeniowych?
– Raczej wyposaży ich w
nowe narzędzia. To nie będzie tak, że agenci i brokerzy znikną, lecz zaczną
inaczej pozyskiwać klientów i ich obsługiwać. W Estonii, skąd Insly się
wywodzi, nikt już nie chodzi do agencji ubezpieczeniowej, żeby nabyć polisę. Co
wcale nie znaczy, że nie korzysta się z usług pośredników. To będzie wymagało
nowej mentalności, nowych nawyków i tworzenia nowych modeli biznesowych.
To już się dzieje,
również w Polsce. Tutejsi pośrednicy modernizują się coraz szybciej, co
przekłada się również na rosnącą liczbę wdrożeń oprogramowania Insly, zarówno
kalkulatora, jak i systemu CRM.
Jakie
macie plany biznesowe na ten nietypowy rok?
– Wdrożyliśmy
zmodyfikowaną strategię krótkoterminową. Chwilowo koncentrujemy się na biznesie
dla pośredników w Polsce, bo tutaj teraz zapotrzebowanie jest największe.
Równolegle prowadzimy zaawansowane rozmowy z ubezpieczycielami i oddziałami,
spodziewając się kolejnych wdrożeń w ciągu nadchodzących miesięcy.
W długim terminie
planujemy zrównoważony rozwój obu gałęzi biznesu: dla ubezpieczycieli i dla
pośredników. Ubezpieczyciele są już mocno zaawansowani pod względem
digitalizacji procesów, ale obecny kryzys pokazuje, że można iść o parę kroków
dalej, na przykład szybciej i bardziej efektywnie kosztowo wprowadzać na rynek
nowe produkty. Jako Insly możemy pomóc w pogłębieniu tej transformacji
technologicznej.
Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra E. Wysocka