Blog - Strona 1380 z 1521 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1380

Superpolisa Ubezpieczenia: Duże rozwarstwienie cen w ubezpieczeniach mieszkań

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Z kalkulacji przeprowadzonych przez multiagencję Superpolisa Ubezpieczenia wynika, że ceny ubezpieczeń tego samego mieszkania różnią się w zależności od ubezpieczyciela nawet o kilkaset złotych.

Zestawienie cen porównujących oferty kilkunastu towarzystw pokazuje, ile kosztuje ubezpieczenie przykładowego mieszkania wybudowanego w 2015 r., które znajduje się na kondygnacji pośredniej i posiada podstawowe zabezpieczenia antywłamaniowe. Wartość lokalu to 300 tys. zł, a znajdujących się w nim tzw. ruchomości domowych – 30 tys. zł. Wyceniana polisa obejmuje ryzyko pożaru i innych zdarzeń losowych, kradzież z włamaniem, OC w życiu prywatnym, dewastację, przepięcia i podstawowy wariant assistance.

– Sprawdziliśmy ceny ubezpieczeń maksymalnie zbliżonych do siebie pod względem zakresu ochrony. Ustaliliśmy, że identyczne polisy mogą znacząco różnić się od siebie składką w zależności od ubezpieczyciela. Trzeba podkreślić, że to trend charakterystyczny nie tylko dla tej konkretnej, ale dla wszystkich bez wyjątku nieruchomości. Oznacza to, że właściciele mieszkań taką samą ochronę kupią zarówno tanio, jak i drogo. Nie przepłacą, jeśli przed zakupem zestawią ze sobą oferty różnych zakładów ubezpieczeń – tłumaczy Jakub Nowiński, członek zarządu Superpolisy Ubezpieczenia.

Kalkulacje cen przeprowadzono w kilku wybranych miastach wojewódzkich. W każdym przypadku powtarza się ten sam schemat – najtańsze i najdroższe ubezpieczenia, porównywalne pod względem zakresu ochrony, bardzo wyraźnie różnią się cenami.

 (AM, źródło: Brandscope)

PBUK: Spadła liczba zagranicznych wypadków polskich kierowców

0

Z danych Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK) wynika, że w 2019 roku – po raz pierwszy od wielu lat – spadła liczba kolizji na zagranicznych drogach, spowodowanych przez kierujących pojazdami z polskimi rejestracjami. Ponownie jednak wzrosła liczba szkód spowodowanych przez zmotoryzowanych bez OC.

Zdarzenia spowodowane przez kierujących pojazdami z polskimi rejestracjami na zagranicznych drogach (w tys.) (źródło: PBUK)

PBUK podało, że w ub.r. kierujący pojazdami z polskimi tablicami rejestracyjnymi byli sprawcami 73 tysięcy kolizji i wypadków na zagranicznych drogach (200 zdarzeń dziennie). To o 3% mniej niż w 2018 r., kiedy odnotowano ponad 75,2 tys. szkód.

– Spadek liczby zdarzeń z winy polskich zmotoryzowanych na zagranicznych drogach to pozytywny sygnał. Od wielu lat odnotowywaliśmy bowiem pod tym względem wyłącznie tendencję negatywną. Dlatego prawdziwe powody do zadowolenia będziemy mogli mieć dopiero po kilku latach poprawy. Co więcej, na koniec bieżącego roku mamy szansę odnotować kolejny pozytywny spadek liczby zdarzeń z winy naszych zmotoryzowanych. Ze względu na koronawirusa i kilkumiesięczne zamknięcie granic dla ruchu pojazdów osobowych, kolizji transgranicznych może być mniej. Ale to nieco zafałszuje faktyczny obraz sytuacji. Dlatego dopiero kolejny rok pokaże, czy poprawa jest trwała – mówi Mariusz Wichtowski, prezes zarządu PBUK.

Szkody spowodowane przez kierujących pojazdami z polskimi rejestracjami w 2019 r. na zagranicznych drogach, w podziale na kraje miejsca zdarzenia (źródło: PBUK)

– W ostatniej dekadzie liczba zdarzeń z winy naszych zmotoryzowanych za granicą uległa podwojeniu. Jest to pochodna z jednej strony intensywnej migracji zarobkowej i ruchu turystycznego, a z drugiej nieumiejętności dostosowania się do odmiennych zasad i zachowań na zagranicznych drogach, jak i niskiej kultury prowadzenia pojazdów. Przekłada się to na sukcesywnie zwiększające się obciążenie finansowe polskiego rynku ubezpieczeniowego z tytułu szkód powodowanych poza granicami Polski przez kierujących pojazdami zaopatrzonymi w krajowe tablice rejestracyjne lub dla których wystawione zostały polisy ubezpieczeniowe przez zakłady ubezpieczeń działające na terenie kraju. W 2019 r. sięgnęło ono kwoty blisko 1,6 mld zł – dodaje Mariusz Wichtowski.

Szkody spowodowane przez kierujących na zagranicznych drogach nieubezpieczonymi pojazdami zarejestrowanymi w Polsce, pokryte przez PBUK (źródło: PBUK)

Najwięcej szkód spowodowano na terenie Niemiec – ponad 37 tys. Stanowi to ponad połowę wszystkich zagranicznych zdarzeń z winy kierujących pojazdami zarejestrowanymi w Polsce. Nieznacznie zmalała liczba podobnych kolizji i wypadków przypadających na drogi Wielkiej Brytanii – z 4,8 do 4,4 tys. Wzrosła natomiast we Francji – z 5,2 do 5,7 tys., oraz w Holandii – z 4,2 do 4,3 tys. We Włoszech utrzymuje się na stałym poziomie 5,2 tys. Łącznie w tych pięciu krajach polscy kierowcy byli sprawcami 56,7 tys. zdarzeń, co stanowi 78% wszystkich kolizji i wypadków spowodowanych na zagranicznych drogach przez auta na „polskich blachach”.

PBUK wskazuje, że w 2019 r. ponownie nastąpił silny wzrost liczby zdarzeń spowodowanych przez kierujących pojazdami z polskimi tablicami rejestracyjnymi bez ważnego OC. Do Biura trafiło 585 nowych zgłoszeń dotyczących tego rodzaju szkód. Z powyższego tytułu PBUK wydatkowało blisko 16 mln zł. Rok wcześniej tego typu wypłaty wyniosły 8,7 mln zł.

(AM, źródło: PBUK)

Kto odpowiada za szkody na zdrowiu wyrządzone przez produkt niebezpieczny?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Poznański Sąd Okręgowy (SO) skierował do Sądu Najwyższego (SN) pytanie prawne, w którym zwraca się o rozstrzygnięcie, kto i na jakich zasadach odpowiada za szkody wyrządzone na zdrowiu przez produkt niebezpieczny – informuje „Rzeczpospolita”.

Sprawa, w której SN ma podjąć uchwałę, dotyczy mężczyzny poszkodowanego wskutek wybuchu butelki wody gazowanej dostarczonej mu przez pracodawcę. W wyniku poranienia odłamkami szkła wciąż nie ma czucia w części ramienia. Poszkodowany wystąpił z pozwem wobec wystawcy OC producenta napoju o 30 tys. zł zadośćuczynienia za doznany uszczerbek. Sąd rejonowy uznał, że w wyniku postępowania dowodowego nie wykazano, aby producent wody wprowadził na rynek produkt wadliwy. Z tego powodu nie można przypisać odpowiedzialności ani jemu, ani jego ubezpieczycielowi. W efekcie SR oddalił roszczenie. W wystąpieniu do Sądu Najwyższego SO w Poznaniu (sygnatura akt: III CZP 34/20) zwrócił jednak uwagę, że w przypadku odpowiedzialności za produkt niebezpieczny nadal nie wiadomo, czy poszkodowany może w razie uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia żądać zadośćuczynienia pieniężnego. Nierozstrzygnięte jest również to, czy to na poszkodowanym spoczywa ciężar dowodu w postaci wskazania wady, z powodu której produkt wyrządził krzywdę.

Więcej:
„Rzeczpospolita” z 15 czerwca, Marek Domagalski „Produkt niebezpieczny – SN zadecyduje o zasadach odszkodowania”:
https://www.rp.pl/Konsumenci/…

 (AM, źródło: „Rzeczpospolita”)

Opublikowano projekt programu wsparcia ubezpieczeń należności

0

W Biuletynie Informacji Publicznej Rady Ministrów opublikowany został projekt ustawy o wsparciu dla rynku ubezpieczeń należności handlowych w związku z przeciwdziałaniem skutkom gospodarczym COVID-19 oraz zmianie ustawy o wykonywaniu zadań z zakresu promocji polskiej gospodarki przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu, przygotowywany przez Ministerstwo Rozwoju.

Autorzy projektowanego rozwiązania proponują zastosować instrument wspierający rynek należności handlowych powstałych w okresie 1 kwietnia – 31 grudnia 2020 r. – podał „Puls Biznesu za PAP. „Proponowane rozwiązanie polega na umożliwieniu zakładom ubezpieczeń uprawnionym do prowadzenia działalności ubezpieczeniowej na terytorium Polski (…) scedowania (zreasekurowania) części ryzyka na Skarb Państwa w zamian za przekazanie odpowiedniej części składki ubezpieczeniowej” – czytamy w projekcie przepisów.

W ten sposób – jak wyjaśniono – komercyjni ubezpieczyciele należności będą mogli ograniczyć swoje ryzyko związane z możliwością wzrostu liczby i wartości wypłacanych odszkodowań w okresie pogorszenia się koniunktury gospodarczej. Dodano, że Skarb Państwa będzie miał możliwość „poprzez odpowiednie postanowienia umów reasekuracyjnych wpływania na politykę oceny ryzyka zakładów ubezpieczeń, dzięki czemu zreasekurowanie portfela może zostać uzależnione od utrzymania przyznawanych limitów kredytowych polskim przedsiębiorcom na poziomie zbliżonym do okresu sprzed wybuchu pandemii COVID-19”.

Autorzy przepisów proponują, by cesja ryzyka objęła ubezpieczenia należności zarówno w obrocie krajowym, jak i z transakcji eksportowych z Polski.

„Udział Skarbu Państwa w ryzyku, w zakresie wypłaty odszkodowań, wynosił będzie 80% do momentu, gdy kwota wypłaconych przez zakład ubezpieczeń odszkodowań objętych ww. umową, pomniejszona o kwoty uzyskane z regresów, osiągnie równowartość 243,75 proc. składki przypisanej brutto przez dany zakład z tytułu ubezpieczeń należności handlowych w 2019 r.” – napisano.

Zgodnie z projektowanymi przepisami, w tym czasie udział Skarbu Państwa w wypłacanych odszkodowaniach, w należnej zakładowi zainkasowanej składce ubezpieczeniowej i w uzyskiwanych przez zakład ubezpieczeń w postępowaniach regresowych kwotach, ma być równoważny. W przypadku wypłaty odszkodowań „mieszczących się kwotowo w zakresie 243,75–375% składki przypisanej brutto za zeszły rok” udział Skarbu Państwa w wypłacanych odszkodowaniach wzrósłby do 100 proc. wartości tych odszkodowań. Dodano, że podobnie do Skarbu Państwa zakład ubezpieczeń „odprowadzałby wszystkie kwoty uzyskane z regresów dotyczących tych odszkodowań”. Ponadto, zobowiązanie Skarbu Państwa nie będzie mogło przekroczyć kwoty stanowiącej równowartość 375% składki przypisanej brutto zakładu ubezpieczeń z ubezpieczenia należności handlowych w 2019 r.

Planowany termin przyjęcia projektu to II kwartał.

Więcej:
https://www.pb.pl/projekt-skarb-panstwa…

(AM, źródło: „Puls Biznesu”, PAP)

PHB postawił na gwarancje

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Polski Holding Brokerski (PHB) chce wykorzystać widoczny od kilku lat wzrost inwestycji publicznych dla zdobycia mocnej pozycji w segmencie gwarancji ubezpieczeniowych – zauważa „Puls Biznesu”.

Marcin Pawlak, przewodniczący rady nadzorczej brokera powiązanego z Grupą MAK, mówi gazecie, że mimo inwestycyjnego boomu gwaranci – m.in. banki i ubezpieczyciele – z dużym dystansem i ostrożnością podchodzą do firm wykonawczych i produkcyjnych. Holding chce zagospodarować tę przestrzeń. W tym celu wzmocnił swój zespół o doświadczonych menedżerów odpowiedzialnych za ocenę i analizę ryzyka oraz rozpoczął poszukiwania partnerów biznesowych wśród dużych ubezpieczycieli. Marcin Pawlak zdradza, że udało się namówić do działania bułgarskie Lev Ins oraz Tokio Marine z oddziałem w Luksemburgu. Do tych firm mają dołączyć kolejne zakłady, które zaczną wystawiać gwarancje za pośrednictwem PHB. „PB” pisze, że do tej pory wartość gwarancji wystawionych z udziałem brokera wynosi 1 mld zł. Teraz Holding chce postawić na sprzedaż krzyżową, wykorzystując do tego potencjał Grupy MAK. Ta ostatnia w ubiegłym roku zebrała 1 mld zł składek na rynku polskim i 200 mln zł na zagranicznym.

Więcej:
„Puls Biznesu” z 16 czerwca, Karolina Wysota „Młody broker ściąga dużych ubezpieczycieli”:
https://www.pb.pl/mlody-broker…

(AM, źródło: „Puls Biznesu”)

Euler Hermes przewiduje falę upadłości firm w drugiej połowie roku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Postpandemiczna recesja na dobre rozpocznie się dopiero wtedy, kiedy skończą się pieniądze z rządowych tarcz, a pierwszej fali upadłości firm można spodziewać się w III kwartale tego roku – oceniają ekonomiści Euler Hermes. Wśród najbardziej zagrożonych branż są m.in. HoReCa i transport międzynarodowy.

– Prawdziwy kryzys wywołany pandemią pokaże się dopiero, kiedy skończą się pieniądze ze wszystkich tarcz. Te transfery gotówkowe, które firmy dostały i wciąż dostają, to są co prawda duże pieniądze, ale one służyły głównie temu, aby przedsiębiorstwa przetrwały w momencie, kiedy gospodarka stała w miejscu i w wielu branżach w ogóle nie było sprzedaży – mówi agencji Newseria Biznes Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

Obecnie polska gospodarka jest w trakcie odmrażania, ale w wielu branżach firmy nadal notują obroty o 30–50% niższe niż przed kryzysem epidemicznym. To oznacza, że kiedy skończy się finansowe wsparcie od rządu, będą musiały radzić sobie samodzielnie, pokrywając wciąż wysokie koszty działalności (czynsze, koszty pracownicze etc.) z własnych, dużo mniejszych przychodów. Wiele z nich temu nie podoła, a efektem będzie zwiększenie skali zatorów płatniczych, presja na redukcję zatrudnienia i obniżki wynagrodzeń.

– Wiele firm będzie musiało odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mają siłę i moc finansową, żeby dalej działać. To będzie taki moment, kiedy gospodarka powie: „sprawdzam!”. Pewnie w okolicach III kwartału możemy spodziewać się wynikającej z tego lawiny upadłości firm. Zresztą pierwsze obserwujemy już w tej chwili. Wiele przedsiębiorstw, w szczególności nastawionych na działalność, która wciąż jest zamrożona, jak np. turystyka czy wynajem apartamentów, już upada – mówi Tomasz Starus.

Wśród branż najbardziej zagrożonych niewypłacalnością i ryzykiem upadłości jest m.in. HoReCa, czyli hotelarstwo, restauracje, catering oraz eventy i targi. Te zostały najmocniej dotknięte obecnym kryzysem i tak zapewne pozostanie w kolejnych kwartałach. Co więcej, problemy dotkną nie tylko firmy, które działają w tych branżach, ale także ich dostawców, podwykonawców i powiązane z nimi podsektory.

– Takie wydarzenia jak koncert czy kongres obsługuje wiele firm. To jest duża operacja logistyczna, na którą składa się m.in. ochrona, catering, dźwiękowcy, oświetleniowcy. Wszyscy ci ludzie w tej chwili nie mają pracy. W wakacje pewnie również nic wielkiego się nie zadzieje. Owszem, wszyscy spędzimy urlopy w kraju, bo granice są zamknięte i nie wyjedziemy na zagraniczne wakacje, ale to też oznacza, że nie przyjadą do nas turyści z zagranicy, którzy wydają w Polsce dużo większe pieniądze niż my sami – mówi Tomasz Starus.

Z perturbacjami musi liczyć się też transport, w szczególności międzynarodowy. Z kolei w branży spożywczej i FMCG obostrzenia wprowadzone w związku z pandemią SARS-CoV-2 przyniosły chwilowy boom i wzrost sprzedaży związany z gromadzeniem zapasów. Jednak euforia zakupowa trwała tylko do Wielkanocy. Po niej przychody spadły, za to uwypukliły się problemy branży, takie jak niska marżowość i chroniczne opóźnienia w spłacie należności.

– Styczeń i luty to był czas, kiedy w płatnościach i przeterminowaniach niewiele się działo, był porównywalny z zeszłym rokiem. W marcu zauważyliśmy już pierwsze sygnały pogorszenia w branży spożywczej i AGD. Tutaj średni udział długów trudnych, czyli przeterminowanych ponad 120 dni, wzrósł z 2 do ponad 4%, czyli ponad dwukrotnie. To niemało, biorąc pod uwagę, że firmy z tej branży mają dość niską marżę. Te 2% nieodzyskanych pieniędzy może powodować, że wcale nie będą mieć zysku – mówi Tomasz Starus. – W branży spożywczej udział trudnych długów wzrósł jeszcze bardziej. Do lutego utrzymywał się w granicach 2%, a obecnie to już 4,5%. To branża o bardzo dużych obrotach, więc ten odsetek przekłada się na duże pieniądze, które pewnie są już nie do odzyskania – dodaje.

Ekspert Euler Hermes ocenia jednak, że żywność ma i będzie miała dobre perspektywy zbytu jako towar pierwszej potrzeby, a handel spożywczy generalnie radzi sobie na razie dość dobrze. Jednak nadchodzące miesiące przyniosą też nowe wyzwania, których wiele przedsiębiorstw może nie przetrwać, takie jak brexit, susza czy planowany podatek cukrowy.

Problem również w tym, że w Polsce zarówno konsumenci, jak i firmy w obawie przed recesją ograniczają zakupy i czekają na rozwój wydarzeń gospodarczych. Niepewność zmniejszy liczbę zakupów okazjonalnych, a konsumenci wybierać będą produkty tańsze. Powróci więc presja na ceny i niskie marże, także w sektorze spożywczym. Po pandemii zostanie z nami również skłonność do zakupów w internecie, również w poszukiwaniu bardziej atrakcyjnych cen.

– Internetowy handel szczególnie dobrze radzi sobie w tych branżach, które już wcześniej odrobiły pracę domową, czyli np. w elektronice i AGD. Tam jest kilku mocnych graczy, którzy istnieją w internecie od dawna i ten czas był dla nich dodatkowym bodźcem, żeby jeszcze bardziej usprawnić e-handel. Oni zyskali, ponieważ nauczyli tę część społeczeństwa, która do tej pory pozostawała niechętna zakupom w internecie, że jest to łatwe i bezpieczne – mówi Tomasz Starus.

Konieczność zdalnej pracy i nauki wywołała impuls do zakupów nowego sprzętu elektronicznego, który nabyło online 35% konsumentów. Jednak i tutaj boom skończył się wraz ze znoszeniem ograniczeń. Obecnie zarówno klienci indywidualni, jak i firmy ograniczają takie zakupy, czekając na rozwój sytuacji gospodarczej, a pierwsze dni otwarcia sklepów nie wskazują na duże zainteresowanie ofertą RTV/AGD. Euler Hermes wskazuje, że na tle innych branż ten sektor doświadczył jak na razie umiarkowanego spadku (-16,7% r/r), jednak wiele wskazuje na to, że większe załamanie i problemy z płynnością jeszcze nadejdą.

Analitycy oceniają, że pandemia i jej konsekwencje zmienią zwyczaje zakupowe Polaków, co zakończy obserwowany w ostatnich latach trend kupowania sprzętu droższego, bardziej funkcjonalnego i o lepszym designie. Pojawi się za to zainteresowanie tańszą ofertą i presja na jak najniższe ceny.

Wśród sektorów handlowych, które na kryzysie straciły najmocniej, są m.in. meble oraz ubrania.

– Branża meblarska może uznać ten rok za stracony, ponieważ sprzedaż mieszkań spada i będzie spadać. Bezrobocie będzie rosnąć, koszt kredytów hipotecznych jest dużo wyższy i potrzebny jest większy wkład własny. Na razie więc ludzie nie będą kupować mebli, a przynajmniej nie w takiej skali jak wcześniej – ocenia Tomasz Starus. – Z kolei cała reszta konsumpcji, czyli m.in. odzież i obuwie, odnotowała totalną zapaść. W tej chwili trwa mozolne odbudowywanie, ale dopóki ludzie wciąż w większości siedzą w domach, to nie będą też zaopatrywać się w taką liczbę ubrań – dodaje.

Ekspert Euler Hermes wskazuje, że są też branże, które na obecnym kryzysie ewidentnie zyskują. Jest wśród nich m.in. branża opakowaniowa – popyt na opakowania się zwiększył i pojawiła się możliwość podniesienia marż. Zwiększonemu popytowi towarzyszy też spadek cen surowców do ich produkcji, wynikający ze spowolnienia gospodarki.

(AM, źródło: Newseria)

PZU z ochroną dla rowerzystów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

PZU przygotował ofertę dla rowerzystów, w ramach której ochroną ubezpieczeniową obejmuje zarówno właściciela jednośladu, jak i jego użytkownika. Polisa zabezpiecza także w przypadku wypożyczenia roweru.

– Z myślą o amatorach jednośladów przygotowaliśmy ubezpieczenie pakietowe PZU Rowerzysta. Składa się ono z kilku ubezpieczeń składowych: od następstw nieszczęśliwych wypadków, odpowiedzialności cywilnej rowerzysty, casco roweru, a więc jego uszkodzenia, zniszczenia lub utraty, i bagażu rowerzysty – mówi Paweł Żmudzki, dyrektor ds. Ubezpieczeń Majątkowych PZU.

W ramach PZU Rowerzysta ubezpieczyciel zapewnia między innymi ochronę z tytułu odpowiedzialności cywilnej oraz wsparcie finansowe w przypadku śmierci rowerzysty oraz w sytuacji, w której doznał trwałego uszkodzenia ciała.

– Z ubezpieczeniem NNW nie trzeba czekać na karetkę – PZU zapewni transport do szpitala. Zwrócimy koszty leczenia oraz koszty zakupu przedmiotów ortopedycznych, a także wypłacimy świadczenie za uciążliwe leczenie. Pomagamy naszym klientom w zorganizowaniu rehabilitacji i opłacamy ją. Zapewniamy dowóz rehabilitanta i pielęgniarki do domu poszkodowanego. W pakiet usług assistance wchodzi domowa wizyta lekarza oraz zrobienie zakupów. Zdajemy sobie sprawę, że wypadek może być traumatycznym przeżyciem dla rowerzysty i jego rodziny, dlatego zapewniamy także naszym klientom wsparcie psychologa – dodaje Paweł Żmudzki.

Z kolei casco roweru umożliwi uzyskanie odszkodowania za szkody wynikające z kradzieży lub uszkodzenia jednośladu podczas wypadku lub wskutek zdarzeń losowych. Można także ubezpieczyć bagaż – sakwy rowerowe i plecak.

– Polisa, którą przygotowaliśmy dla rowerzystów jest elastyczna, co oznacza, że ochroną objęta jest osoba wskazana w polisie. W zakresie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej i następstw nieszczęśliwych wypadków może to być użytkownik roweru, a nie tylko jego właściciel. Wiele osób korzysta z miejskich wypożyczalni rowerowych – polisa OC i NNW działa  w tym przypadku. Umowa nie musi być zawierana na cały rok, tylko na przykład na wakacje –  informuje Paweł Żmudzki.

(AM, źródło: PZU)

Prawo unijne nie może być stosowane do ograniczonego zakresu terytorialnego OC

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Ogólny zakaz dyskryminacji ze względu na przynależność państwową nie może być powoływany w celu zakwestionowania postanowienia umowy zawartej między producentem wyrobów medycznych a zakładem ubezpieczeń, który ogranicza terytorialny zakres ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (OC) – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w ogłoszonym 11 czerwca wyroku w sprawie TÜV Rheinland LGA Products i Allianz IARD (C-581/18).

Spór prawny dotyczył obywatelki Niemiec, której w 2006 r. zostały wszczepione implanty piersi wyprodukowane przez spółkę Poly Implant Prothèses SA (PIP) z siedzibą we Francji. Od 1997 r. PIP zleciła TÜV Rheinland LGA Products GmbH (TÜV Rheinland), zgodnie z dyrektywą 93/42 dotyczącą wyrobów medycznych, przeprowadzenie oceny systemu jakości ustanowionego dla projektowania, produkcji i kontroli końcowej implantów piersi, które produkowała. W następstwie szeregu przeprowadzonych w PIP kontroli TÜV Rheinland zatwierdziła system jakości i odnowiła certyfikaty badania WE gwarantujące zgodność tych implantów z wymogami dyrektywy. Ponadto PIP zawarła z zakładem ubezpieczeń AGF IARD, którego następcą prawnym jest Allianz IARD SA (Allianz), umowę ubezpieczenia obejmującą jej odpowiedzialność cywilną w związku z produkcją tych implantów. Umowa ta zawierała postanowienie ograniczające geograficzny zakres ochrony ubezpieczeniowej do szkód zaistniałych we Francji metropolitalnej lub we francuskich departamentach i terytoriach zamorskich. W 2010 r. francuska agencja bezpieczeństwa sanitarnego produktów zdrowotnych (AFSSPS) stwierdziła, że implanty piersi produkowane przez PIP zostały wypełnione niedopuszczonym silikonem przemysłowym. Spółka została zlikwidowana w 2011 r. Ponadto w 2012 r. niemiecki federalny instytut ds. leków i wyrobów medycznych zalecił zainteresowanym pacjentom, ze względów ostrożnościowych, usunięcie implantów produkowanych przez PIP w związku z ryzykiem wczesnego ich pęknięcia oraz zapalnym charakterem zastosowanego silikonu.

Pacjentka, o której mowa, wniosła do właściwego sądu niemieckiego powództwo o odszkodowanie skierowane solidarnie przeciwko lekarzowi, który wszczepił jej wadliwe implanty piersi, oraz przeciwko TÜV Rheinland i Allianz. Podniosła ona między innymi, że zgodnie z prawem francuskim przysługuje jej prawo do bezpośredniego wystąpienia z roszczeniem przeciwko Allianz, nawet jeżeli umowa ubezpieczenia zawiera postanowienie ograniczające ochronę ubezpieczeniową do szkód zaistniałych we Francji, ponieważ postanowienie to jest sprzeczne z prawem Unii. Jej powództwo w pierwszej instancji zostało oddalone, w związku z czym wniosła odwołanie do wyższego sądu krajowego we Frankfurcie nad Menem, który zastanawia się nad zgodnością tej klauzuli z zakazem wszelkiej dyskryminacji ze względu na przynależność państwową, ustanowionym w art. 18 akapit pierwszy TFUE, i który skierował w tym zakresie do Trybunału szereg pytań prejudycjalnych.

TSUE zbadał na wstępie, czy art. 18 akapit pierwszy TFUE ma zastosowanie do rozpatrywanej sprawy. W tym względzie przypomniał, że zgodnie z utrwalonym orzecznictwem stosowanie tego postanowienia jest uzależnione od spełnienia dwóch przesłanek kumulatywnych. Po pierwsze, sytuacja, która doprowadziła do zarzucanej dyskryminacji, musi wchodzić w zakres stosowania prawa Unii. Po drugie, do takiej sytuacji nie powinny mieć zastosowania żadne szczególne postanowienia traktatów zakazujące dyskryminacji ze względu na przynależność państwową. W celu ustalenia, czy w rozpatrywanej sprawie spełniona została pierwsza przesłanka, Trybunał zbadał w pierwszej kolejności, czy rozpatrywana w postępowaniu przed sądem krajowym sytuacja została uregulowana w prawie Unii. Stwierdził on, że w prawie wtórnym (w szczególności w dyrektywach 93/42 i 85/3743) nie ma przepisu, który nakładałby na wytwórcę wyrobów medycznych obowiązek zawarcia umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej obejmującego ryzyko związane z tymi wyrobami lub który regulowałby w jakikolwiek sposób takie ubezpieczenie. TSUE stwierdził, że w obecnym stanie prawa Unii OC producentów wyrobów medycznych za szkody związane z tymi wyrobami nie jest przedmiotem uregulowań tego prawa.

W drugiej kolejności Trybunał sprawdził, czy rozpatrywana sytuacja mieści się w zakresie stosowania podstawowej swobody ustanowionej w traktacie FUE ze względu na zaistnienie konkretnego związku pomiędzy tą sytuacją a taką swobodą, który to związek umożliwiłby objęcie owej sytuacji zakresem stosowania traktatów w rozumieniu art. 18 akapit pierwszy TFUE. W zakresie dotyczącym w pierwszej kolejności swobodnego przemieszczania się obywateli Unii TSUE wskazał, że pacjentka nie skorzystała ze swobody przemieszczania się, ponieważ wniosła o wypłatę odszkodowania z tytułu ubezpieczenia za szkody spowodowane wszczepieniem implantów piersi w państwie członkowskim, w którym miała ona miejsce zamieszkania, w związku z czym nie istnieje żaden konkretny związek między sytuacją rozpatrywaną w postępowaniu przed sądem krajowym a tą swobodą. Następnie, w odniesieniu do swobody świadczenia usług, Trybunał zauważył, że rozpatrywana sytuacja również nie ma konkretnego związku z ową swobodą, ponieważ, po pierwsze, pacjentka korzystała z opieki medycznej w państwie członkowskim swojego zamieszkania, a po drugie, sporna umowa ubezpieczenia została zawarta między dwiema spółkami mającymi siedzibę w tym samym państwie członkowskim, a mianowicie we Francji. Wreszcie, w zakresie dotyczącym swobodnego przepływu towarów, Trybunał wskazał, że spór w postępowaniu przed sądem krajowym nie dotyczy samego transgranicznego przepływu towarów – a ponadto transgraniczny przepływ omawianych implantów piersi nie został naruszony żadną dyskryminującą przeszkodą – lecz szkody wyrządzonej przez towary, które były przedmiotem tego przepływu. W konsekwencji rozpatrywana sytuacja nie ma również konkretnego związku ze swobodnym przepływem towarów. Trybunał doszedł zatem do wniosku, że sytuacja ta nie jest objęta zakresem stosowania prawa Unii w rozumieniu art. 18 akapit pierwszy TFUE, w związku z czym należy wyłączyć stosowanie tego postanowienia w tej sprawie.

(AM, źródło: curia.eu)

Odc. 117 – Jak działa ubezpieczenie prawne dla flot?

0

Gośćmi tego odcinka podcastu ubezpieczeniowego „Rozmowy bez Asekuracji” są Robert Szywalski i Piotr Kuźmiński z DAS Ubezpieczenia. Z audycji dowiecie się:

  • Czy w czasie pandemii ludzie korzystają z porad prawnych?
  • Do czego właścicielowi floty może się przydać ubezpieczenie prawne dla kierowców lub pojazdów?
  • Czy ubezpieczenie prawne może zmniejszyć szkodowość floty?
  • Ile kosztuje DAS Flota?
  • Co wchodzi w zakres ubezpieczenia DAS Flota?
  • Na czym polega magia naklejki DAS?

POBIERZ | SUBSKRYBUJ W iTUNES | SUBSKRYBUJ W SPOTIFY

Generali wspiera agentów w mediach społecznościowych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

„Generalnie widoczni w sieci” – taką nazwę nosi przedsięwzięcie uruchomione przez Generali w celu wsparcia agentów i multiagentów w promowaniu ich działalności w mediach społecznościowych. Dzięki specjalnym warsztatom oraz codziennej opiece menedżera zakład chce wzmocnić kompetencje pośredników i pomóc im w budowaniu marki osobistej oraz pozyskiwaniu klientów w sieci.

– Ostatnie miesiące pokazały nam wszystkim, jak istotna jest obecność biznesu w sieci. Oczywiście nie wszyscy klienci przenieśli się do online-u, ale widać wyraźne wzrosty zakupów przez internet, a czas konsumpcji mediów społecznościowych znacznie wzrósł. Jest to okazja również dla agentów, by zbudować tam swoją markę eksperta od ubezpieczeń i zainteresować klientów ubezpieczeniami. Generali chce być partnerem agentów i wspierać ich w rozwoju biznesu na nowym polu. Chcemy ich wesprzeć w stawianiu tych pierwszych kroków, a na dalszym etapie pomagać im i dopingować w prowadzeniu własnych profili w mediach społecznościowych – mówi Roger Hodgkiss, członek zarządu Generali TU.

Szkolenie z ekspertem od social mediów

W ramach „Generalnie widoczni w sieci” ubezpieczyciel zaprasza multiagentów na cykl szkoleń z Marcinem Kowalikiem, specjalistą w dziedzinie social mediów, który ma doświadczenie w pozyskiwaniu klientów ubezpieczeniowych w kanale społecznościowym. Podczas spotkań online agenci otrzymują porcję praktycznej wiedzy oraz konkretne wskazówki, jak stworzyć i prowadzić własny profil, aby pomagał pozyskiwać klientów, jak kreować posty oraz z jakich narzędzi korzystać. W przyszłości Generali planuje kolejne szkolenia oraz chce zapraszać partnerów na indywidualne konsultacje.

Stałe wsparcie menedżera

Ponadto ubezpieczyciel zapewnia opiekę i wsparcie ze strony menedżera, który na bieżąco będzie pomagać agentom w organizacji pracy oraz wspierać ich w zakresie obecności w mediach społecznościowych. Dodatkowo pośrednicy będą otrzymywać od Generali gotowe materiały do wykorzystania na swoich profilach. Wraz ze startem przedsięwzięcia ubezpieczyciel stworzył specjalną grupę na Facebooku, w której agenci mogą dzielić się ze sobą spostrzeżeniami i pomysłami, zadawać pytania oraz dyskutować o swojej obecności w sieci. Mogą też być w stałym kontakcie z menedżerami Generali.

„Generalnie widoczni w sieci” jest realizowane również wśród agentów wyłącznych Generali. Dzięki obecności i działaniom w social mediach agenci już pozyskują klientów zainteresowanych ubezpieczeniami na życie.

– Wiedza merytoryczna agentów nadal odgrywa kluczową rolę i świadczy o ich profesjonalizmie. Ostatnie miesiące pokazały, że agenci muszą mieć również umiejętności pozyskiwania klientów w sposób zdalny, To nie znaczy, że tradycyjny model zniknie, ale zmienią się proporcje. Sprawdzić się może również model hybrydowy, który pozwoli sprzedawać zdalnie, jednak agent będzie musiał korzystać z umiejętności interpersonalnych i zdolności do budowania relacji. Dzięki korzystaniu z pracy zdalnej, z social mediów, agenci poszerzyli swój obszar działania, a ich rynek nie ogranicza się już tylko do miejscowości, w której prowadzą biuro. Pierwsze doświadczenia agentów Własnej Sieci Sprzedaży Generali pokazują, że to działa – mówi Rajmund Rusiecki.

Artur Makowiecki
news@gu.home.pl

18,422FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie