Czy zdarzyło ci się kiedyś, że to nie ty miałeś jakiś pomysł, ale to pomysł miał ciebie? Tak właśnie było z audycją internetową (podcastem) „Rozmowy bez asekuracji„. Odkąd ta nieco szalona idea pojawiła się w mojej głowie, nie zostawiła miejsca na nic innego. Postanowiła powstać – i to szybko. A ja byłam bezradna, mogłam tylko zabrać się za realizację.
Miało być ciekawie. Różnorodnie. No i oczywiście – o ubezpieczeniach.
I wiedziałam jedno. Jeśli chcę znów normalnie pracować (czyt. prowadzić tygodnik „Gazeta Ubezpieczeniowa”), to „Rozmowy bez asekuracji” muszą pojawić się w eterze jak najszybciej.
No dobrze, ale jak się za to zabrać? W kwestiach radiowych byłam zielona niczym ogórek gruntowy (poza kilkukrotnym goszczeniem na antenie jako gość, ale to się chyba nie liczy?). Podcastów słuchałam, owszem, a w szczególności „Wielkiej Małej Firmy” Marka Jankowskiego. To co potrafię (i kocham), to wyłapywać niezawodnym radarem innych pasjonatów ubezpieczeń, a potem z nimi rozmawiać. I rozmawiać. I rozmawiać.
I pewnego styczniowego dnia, tuż po Trzech Królach, gdy branża ubezpieczeniowa powoli wracała z pierwszej tury wyjazdów narciarskich, a ja byłam już bliska szukania via Facebook egzorcysty, który by mnie uwolnił od opętania pomysłem na podcast, usłyszałam reklamę kursu tworzenia podcastów. Prowadzący? Mój ulubiony Marek Jankowski. Zapisałam się na kurs od razu, a poszukiwania egzorcysty odłożyłam na potem.
Kursu, jak przystało na istotę opętaną, słuchałam w drodze do pracy, podczas treningów na siłowni, w przerwie między pracą nad bieżącym wydaniem „Gazety Ubezpieczeniowej”, gotując zupę ogórkową dla córki oraz spacerując z psem. Od rana do wieczora.
Dziś mamy 4 lutego. Pilotażowy odcinek jest w złotych rękach montażysty – Grzegorza Bienieckiego. Pierwsze efekty ocenia zamknięta grupa branżowych testerów, do której należą multiagenci, brokerzy, PR-owcy, marketingowcy, eksperci pracujący w towarzystwach ubezpieczeń, którym serdecznie dziękuję za gotowość do tworzenia czegoś zupełnie nowego, co będzie służyło wszystkim ubezpieczeniowcom.
Pierwsza audycja trafi w eter już za kilka dni. Czy będzie idealna, jak ta, która pojawiła się w mojej głowie? Z pewnością nie. Być może jednak będzie się do tego ideału krok po kroku zbliżać. Albo wybierze swój własny kierunek rozwoju, o którym jej twórczyni nie ma jeszcze bladego pojęcia…
Tymczasem – bądźmy w łączności. I realizujmy marzenia, również te ubezpieczeniowe.
Jak to było naprawdę – redaktor szczerze przyznaje się do opętania
Warto rozwijać zdolność przewidywania
Wiele lat temu odbyłem szkolenie, które prowadził Robert Dilts, jeden z twórców NLP i idei metalidera. Szkolenie skoncentrowane było na rozwijaniu właściwej postawy i sposobu myślenia menedżera zespołu.
Jednym z przedstawianych aspektów zachowań metalidera była umiejętność przewidywania. Dziś wiem, jak ważną rolę pełni w efektywnym zarządzeniu relacjami. Nie chodzi tu o rywalizację ani o ocenę, czy coś jest dobre, czy złe – chodzi jedynie o zdolność przewidywania.
System polega na właściwym odczytywaniu sygnałów uzewnętrzniających charakter człowieka, jego wady i zalety. Jeśli ufasz, że ktoś zrobi to, czego potrzebujesz – wszystko w porządku, możesz dostosować do tego swoje działanie. Ale nawet jeśli odkryjesz, że nie możesz komuś wierzyć – też jest OK, ponieważ także możesz zgodnie z tym postępować.
Taki system nie rozwiąże wszystkich twoich problemów, jednak dając siłę płynącą z umiejętności przewidywania, pozwoli ci racjonalnie i bez strachu podejmować decyzje, komu możesz ufać. Ochroni cię przed naciągaczami – nawet z najwyższego szczebla – i sprawi, że nie będziesz tracić czasu na manipulatorów, oszustów i pełnych dobrej woli ludzi, którzy może i chcieliby zrobić to, czego oczekujesz, ale po prostu nie potrafią.
Powiem więcej: umiejętność oceny ludzi poprowadzi cię do odpowiednich osób, które szczerze życzą ci sukcesu, mogą ci pomóc i dołożą wszelkich starań, by to uczynić. Kiedy masz takie osoby po swojej stronie, zmartwienia znikają, łatwiej się pracuje, relacje stają się głębsze – a ty zyskujesz fenomenalną zdolność przewidywania, co cię czeka, a zatem możesz kształtować własną przyszłość.
Umiejętność przewidywania i planowania działań zarządczych sięga do sedna ludzkich zachowań i opiera się na jednej, podstawowej prawdzie: niemal zawsze ludzie będą postępować zgodnie z tym, co leży w ich interesie. Ktoś powie, że to cyniczne, lecz moim zdaniem to całkiem zdrowe, wręcz niezbędne podejście. Od tego zależy przetrwanie człowieka, to źródło wszelkich dokonań, znak rozpoznawczy autentyzmu – i wcale nie wyklucza realizowania szlachetnych, altruistycznych celów.
Prosta zasada: „Człowiek stara się zdobyć to, czego chce” jest tak zakorzeniona w kulturze i w psychice, że uważamy zwykle, iż ludzie, którzy nie działają w swoim najlepiej pojętym interesie, są leniwi, dążą do samozniszczenia i nie dbają o potrzeby zależnych od nich osób.
A zatem, by określić, jak postąpi dany człowiek, musisz się dowiedzieć, co uznaje on korzystne dla siebie, a następnie wykorzystać tę wiedzę, by przewidzieć jego zachowanie. Nie zawsze bywa to łatwe, ale można się tego nauczyć. I to szybko. Umiejętność przewidywania daje nadzwyczajną siłę. Zaufanie nie jest kwestią moralności. Zaufanie to zdolność przewidywania. Takie podejście poszerza definicję zaufania: zamiast zakładać, że ludzie są z natury dobrzy, przyjmujemy, że konsekwentnie zmierzają do osiągania tego, czego pragną, i dzięki temu możemy przewidzieć, jak postąpią.
Zaufanie musi się opierać na racjonalnych przesłankach, a to, że kogoś po prostu lubimy, nie jest jedną z nich. Najważniejsze jest przewidywanie. Zaufanie to dopiero jego następstwo.
Adam Kubicki
adam.kubicki@indus.com.pl