Blog - Strona 423 z 1516 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 423

Rankomat: 2023 rokiem wzrostu cen OC

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rok 2023 zakończył się pierwszym od 6 lat wzrostem cen OC w skali roku. Właściciele pojazdów zapłacili za obowiązkowe ubezpieczenie komunikacyjne średnio o 3% więcej niż przed rokiem. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku ubezpieczeń, na dalsze podwyżki w 2024 roku powinni być przygotowani wszyscy kierowcy – twierdzą eksperci Rankomat w opracowanym przez porównywarkę raporcie „RanKING – rynek i ceny ubezpieczeń komunikacyjnych”.

Z danych zebranych przez Rankomat wynika, że średnia cena OC posiadaczy pojazdów mechanicznych w 2023 roku wyniosła 520 zł i była wyższa o 15 zł od odnotowanej w 2022 r. To wciąż niewielka podwyżka, biorąc pod uwagę m.in. wzrost średniej wartości szkody – o ponad 1300 zł w ciągu roku – czy wzrost kosztów obsługi ubezpieczeń.

W 2016 r. i na początku 2017 r. średnie ceny OC ppm. gwałtownie rosły. Podwyżki wyhamowały dopiero pod koniec 2017 r., po czym składka zaczęła stopniowo spadać. Do 2022 r. ceny obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych obniżyły się o ponad 35% względem szczytu na poziomie 779 zł w 2017 r. W 2023 r. spadki zatrzymały się, a średnia cena OC ppm. wzrosła o 3% w porównaniu do poprzedniego roku i wyniosła 520 zł.

Najwyższy wynik od 2 lat

Średnia cena OC ppm. w IV kwartale 2023 r. wyniosła 549 zł i była najwyższa od końca 2021 roku.

– Dynamiczne spadki cen OC mamy już zdecydowanie za sobą. Ostatnią nieznaczną obniżkę średniej składki OC odnotowaliśmy w pierwszym kwartale 2023 r. Kolejne okresy kończyły się natomiast podwyżkami w skali od 3,1% do 5,3%. W IV kwartale 2023 r. średnia cena OC była wyższa niż składka notowana w I kwartale br. już o 12%. Wzrosty te nie są duże w porównaniu do rosnących kosztów obsługi ubezpieczeń i likwidacji szkód. Ta dysproporcja powoduje jednak, że segment obowiązkowych polis komunikacyjnych po raz pierwszy od kilku lat odnotował stratę techniczną. Oznacza to, że ceny OC prawdopodobnie znacząco wzrosną w najbliższych miesiącach. Kierowcy powinni obecnie zwrócić uwagę na zmiany taryf ubezpieczycieli. Porównując oferty i wybierając najkorzystniejszą propozycję ubezpieczenia, mogą zaoszczędzić nawet kilkaset złotych – komentuje Tomasz Masajło, prezes zarządu Rankomat.

Najdrożej na Pomorzu i Mazowszu

Najwięcej za OC ppm. płacili kierowcy z województw pomorskiego (619 zł), mazowieckiego (578 zł) i dolnośląskiego (571 zł). Na najniższe składki mogli natomiast liczyć kierowcy z podkarpackiego (442 zł), opolskiego (452 zł) i świętokrzyskiego (454 zł). Oprócz kujawsko-pomorskiego, gdzie odnotowano zniżkę na poziomie 1,6%, ceny OC ppm. były wyższe niż przed rokiem we wszystkich województwach. Podwyżki w poszczególnych regionach wyniosły od 1,3% (podlaskie) do 4,4% (opolskie).

Kto płacił najwięcej?

Najdroższym miastem wojewódzkim był Gdańsk. Tutaj za polisę kierowcy płacili średnio 724 zł. Na drugim biegunie znalazło się Opole, gdzie płacono 485 zł. W dalszym ciągu za OC najwięcej płacą najmłodsi kierowcy – 18-latkowie płacili średnio 2018 zł. Największe zniżki otrzymują zaś 61-latkowie (446 zł). Najtańsze w ubezpieczeniu były samochody marki Fiat (488 zł), najdroższe BMW (629 zł). Panny i kawalerowie płacili 691 zł, natomiast małżeństwa 482 zł.

(AM, źródło: Rankomat)

Z drogi do chmury – trendy technologiczne w branży motoryzacyjnej

0
Żródło zdjęcia: 123.rf

Tradycyjne samochody były budowane w celu wykonywania funkcji mechanicznych, takich jak kierowanie, przyspieszanie i hamowanie. Włączenie do pojazdów zaawansowanych systemów oprogramowania, które mogą kontrolować ich różne funkcje, zrewolucjonizowało rynek motoryzacyjny. Według danych McKinsey, do 2022 roku 50% nowych samochodów produkowanych przez OEM było podłączonych do sieci, a prognozy sugerują, że do 2030 roku wskaźnik ten osiągnie 95%. Trendy w branży idą w kierunku zwiększonej łączności oraz cyfryzacji.

Dane a zmiana architektury pojazdu

Nowe pojazdy zbierają dane i dzięki API przesyłają je do chmury. Gromadzone informacje dotyczą komponentów pojazdu (np. stan akumulatora, temperatura silnika, dane diagnostyczne), środowiska (np. współrzędne, ruch drogowy) oraz kierowcy (styl jazdy, prędkość, dialogi audio/wideo). Connected cars, czyli samochody wyposażone w bezprzewodową technologię telematyczną, mogą również komunikować się dwukierunkowo z innymi systemami poza pojazdem. A to dopiero technologiczny rozbieg. Stellantis powołał niezależną spółkę Mobilinsights, mającą na celu wykorzystanie informacji z 10 milionów połączonych pojazdów i danych z IoT do tworzenia innowacyjnych rozwiązań, które będą napędzać nowe aplikacje, usługi B2B i B2C, a także procesy decyzyjne w różnych branżach.

Tradycyjna architektura pojazdu uległa rewolucji dzięki rozwojowi Software Defined Vehicle. SDV to samochód, którego zaawansowane systemy oprogramowania kontrolują i koordynują różne funkcje pojazdu, takie jak infotainment, wspomaganie kierowcy czy łączność. To pozwala na elastyczne dostosowywanie samochodu do zmieniających się wymagań i zapewnia nowe możliwości w nowoczesnych pojazdach. SDV umożliwia producentom (OEMs) kontrolę nad dostępem do danych pojazdu, a skonsolidowane funkcje w kokpicie sprawiają, że staje się on kluczowym interfejsem człowiek–maszyna. SDV odmieniają również przemysł motoryzacyjny, umożliwiając zdalne aktualizacje oprogramowania, co przyspiesza wprowadzanie poprawek oraz modyfikację systemu. Ponadto, rozwój tego rodzaju samochodów pozwala na dynamiczne dostosowywanie się do zmieniających się potrzeb i trendów, co stanowi kluczowy element w transformacji branży.

A jak wyglądają takie rozwiązania w praktyce? W 2017 roku Tesla udostępniła darmową aktualizację oprogramowania, która pozwoliła odblokować możliwość wykorzystania pełnego potencjału baterii dla samochodów z serii Model S i Model X. Użytkownicy uzyskali dostęp do dodatkowych 30–40 mil (48–64 km) z jednego ładowania, co ułatwiło ewakuację z terenów Florydy, dotkniętych wówczas huraganem Irma.

SDV a assistance

Wraz z rozwijającymi się funkcjami bezpieczeństwa i diagnostyki w SDV, branża assistance dostosowuje swoje usługi do ścisłej współpracy z systemami pojazdów. Dzięki temu można zdalnie odczytywać dane i świadczyć odpowiednią pomoc. Coraz częściej podczas awarii samochodu istnieje możliwość naprawienia go na odległość, np. poprzez otworzenie zamka w pojeździe. Dzięki telematyce można obsługiwać najpopularniejsze systemy szybkiego powiadamiania o wypadkach (eCall) oraz zgłaszania awarii (bCall). Analizując kody błędów, z dużym prawdopodobieństwem da się przewidzieć i zapobiec potencjalnym awariom. Jak podkreślają eksperci ARC Europe Polska, współczesne pojazdy ewoluują w kierunku wielofunkcyjnych platform służących nie tylko do podróży, lecz także pełniących wiele innych zautomatyzowanych i nowoczesnych funkcji. Jako przykład może służyć wykrycie błędów związanych z silnikiem. W takiej sytuacji auto wysyła ostrzeżenie, które może sygnalizować problemy z czujnikami, systemem zapłonu lub układem paliwowym. W przyszłości konsultant CC skontaktuje się z kierowcą i gdy potwierdzi błąd silnika, system operacyjny automatycznie zorganizuje wizytę serwisową dla kierowcy w wybranym warsztacie.

(AM, źródło: ARC Europe Polska)

Influencerzy mówią, co doceniają w Pakiecie AGRO Wienera

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Wiener podjął współpracę z Anną i Grzegorzem Bardowskimi, popularnymi rolnikami, którzy znaleźli miłość w programie „Rolnik szuka żony”. Bohaterowie odkryli przed ekipą filmową codzienność swojego gospodarstwa, opowiadając o jakże ważnym wsparciu ubezpieczyciela w prowadzeniu biznesu.

Anna i Grzegorz powiedzieli, że nie wyobrażają sobie prowadzić działalności bez odpowiedniego wsparcia ubezpieczyciela, na którego mogą liczyć nie tylko w sytuacjach awarii maszyn czy ochrony ziemiopłodów, ale także ubezpieczenia NNW pracowników. Dodali, że jako rodzice małych dzieci cenią każde wsparcie w obowiązkach domowych, dlatego posiadanie assistance w przypadku awarii jest niezastąpione.

Chcąc wesprzeć agentów w zrozumieniu potrzeb rolników i pomóc im w sprzedaży Pakietu AGRO, Wiener zorganizował live, podczas którego znani z programu „Rolnik szuka żony” bohaterowie opowiadali ciekawostki ze swojej pracy oraz odpowiadali na pytania agentów.

(AM, źródło: Wiener)

UFG: Dwie stawki opłat za brak OC w 2024 roku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W 2024 roku stawki opłat za brak obowiązkowego OC posiadaczy pojazdów mechanicznych oraz OC rolnika zmienią się dwa razy: od 1 stycznia i od 1 lipca – przypomina Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

Wysokość opłat za brak OC zależy od wysokości płacy minimalnej. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r. płaca minimalna wynosić będzie 4242 zł, natomiast od 1 lipca do 31 grudnia 2024 r. – 4300 zł.

Dodatkowo, w przypadku OC ppm. opłata zależy także od rodzaju pojazdu oraz od długości okresu, w jakim właściciel pojazdu nie miał ubezpieczenia.

Maksymalną wysokość opłaty ze względu na rodzaj pojazdu wylicza się następująco:

  • samochody osobowe – dwukrotność  płacy minimalnej,
  • samochody ciężarowe, ciągniki samochodowe i autobusy – trzykrotność płacy minimalnej,
  • pozostałe pojazdy – 1/3 płacy minimalnej.

Okres pozostawania bez OC ppm. w danym roku kalendarzowym wpływa na wysokość opłaty następująco:

  • do 3 dni – 20% pełnej opłaty,
  • od 4 do 14 dni – 50% pełnej opłaty,
  • powyżej 14 dni – 100% opłaty. 

Opłata za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC rolników jest równa 1/10 płacy minimalnej.

(AM, źródło: UFG) 

Global Data: Holendrzy nie chcą czekać w kolejce do lekarza

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Do 2028 r. analitycy spodziewają się skumulowanej rocznej stopy wzrostu holenderskiej branży ubezpieczeń ogólnych na poziomie 5,4%, z 70,8 mld euro składki przypisanej w 2023 r. do 92,4 mld euro w 2028 r.

W 2023 r. spodziewany jest wzrost składki przypisanej o 7,3%, a w 2024 r. o 5,1%. Do wzrostu przyczynią się rosnąca świadomość zdrowotna, zwiększona sprzedaż pojazdów oraz podwyższenie stawek w ubezpieczeniach komunikacyjnych i zdrowotnych spowodowane przez inflację.

Holenderska branża ubezpieczeń ogólnych znajduje się w trendzie wzrostowym od spowolnienia w 2021 r. Wzrost w 2022 r. wyniósł 3,2%, a w 2023 r. najprawdopodobniej osiągnie szczyt.

Indywidualne ubezpieczenia wypadkowe i zdrowotne (PA&H) to wiodąca linia ubezpieczeń ogólnych w Holandii, mająca 82,9% udziału w składce przypisanej w 2023 r. Spodziewane jest utrzymanie przez nią wiodącej pozycji do 2028 r., dzięki wzrostowi świadomości zdrowotnej, zwłaszcza po pandemii. Co więcej, obawy o kondycję publicznej infrastruktury opieki zdrowotnej i wydłużenie się okresów oczekiwania skłaniają ludzi do zwrócenia się ku prywatnym ubezpieczeniom zdrowotnym.

Stawki w tych ostatnich rosły przez ostatnie dwa lata. W 2024 r. przewidywany jest wzrost przeciętnej składki za podstawowe ubezpieczenie zdrowotne o 8,1% w stosunku do 2023 r.

Drugą największą linią w holenderskich ubezpieczeniach ogólnych są ubezpieczenia komunikacyjne – z udziałem 7,6% w sumie składek w 2023 r. Dla tej linii przewidywany jest wzrost o 3,3% w 2023 r., który napędzany jest przez wzrost sprzedaży samochodów. Wzrost stawek w ubezpieczeniach komunikacyjnych wynikający ze wzrostu cen samochodów, wyższych cen energii i rosnących kosztów napraw przyczyni się do wzrostu w tej linii ubezpieczeń, dla której roczna skumulowana stopa wzrostu na lata 2023–2028 wyniesie 3,7%.

AC

Gazeta Ubezpieczeniowa nr 1/2024

0
  • Artur Makowiecki: Podsumowanie tygodnia. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało – str. 2
  • Grzegorz Adamczuk, ASF Premium: Motorem wzrostu zawsze powinna być jakość – str. 4
  • Wacław Migacz, Alwis & Secura: Biznes to coś więcej niż tylko suche cyfry w Excelu – str. 5
  • Laura Byczkowska, Viviamo: Przed nami ogromne wyzwania, ale jesteśmy gotowi! – str. 5
  • Włodzimierz Mazur: Zarządzanie to sztuka dla wielu niedostępna – str. 6
  • PIU: Bancassurance wychodzi z dołka – str. 8
  • TUW PZUW: O przyszłości ubezpieczeń energetyki jądrowej w Polsce – str. 9
  • Marcin Wróblewski, Kacper Mleczak, exito Broker: Oszczędności przez optymalizację ochrony, a nie rezygnację – str. 10
  • EIOPA: Wyzwania dla ubezpieczycieli i funduszy emerytalnych w zmieniającym się krajobrazie makro – str. 11
  • KNF: Ponad 2 mld zł prowizji brokerskich w 2022 r. – str. 14
  • KNF: Ubezpieczyciele i reasekuratorzy będą mogli przeznaczyć cały zysk na dywidendę – str. 16
  • Michał Ryszka, IBiMS: Kto się komunikuje najskuteczniej na Facebooku? – str. 17
  • Katarzyna Lewińska, Kancelaria Doktór Jerszyński Pietras Adwokaci i Radcowie Prawni Spółka Partnerska: Co powinien wiedzieć sprzedający, który rozważa zbycie agencji? – str. 18
  • Grzegorz Kaliszuk, Phinance: Obraz polskiego inwestora 2023 – str. 19
  • dr Małgorzata Rejmer, kancelaria Finansowa LEX: Fundacja rodzinna jako skarbiec rodzinny – str. 20
  • Sławomir Dąblewski: Czy ubezpieczyciel skutecznie wezwał? – str. 21
  • Grzegorz Piotrowski: Kompleksowo o finansach – str. 21
  • Adam Kubicki: Pamiętaj o potrzebie autonomii współpracownika – str. 22
  • Biblioteczka ubezpieczeniowca: Annie Duke, Odpuść! Dlaczego czasem warto rezygnować i nie robić wszystkiego za wszelką cenę, Wydawnictwo MT Biznes – str. 22

Rowerem do klienta?

0
Sławomir Dąblewski

A jakże! Nic nie stoi na przeszkodzie, gdy jest się proeko, gdy warunki atmosferyczne na to pozwalają, a przepisy podatkowe umożliwiają odliczenie zakupu roweru w firmie prowadzonej przez pośrednika ubezpieczeniowego.

W polskich miastach coraz tłoczniej. Podobno jesteśmy liderem w liczbie zarejestrowanych aut w Unii Europejskiej – przypada ich mniej więcej 687 na 1000 osób. Skutków doświadczamy na co dzień, między innymi w postaci narastających problemów ze znalezieniem miejsca do parkowania. Jeśli nawet znajdziemy, ponosimy coraz wyższe opłaty za parkowanie.

Rowerem w zasadzie dojedziemy wszędzie. W kostiumie, w garniturze lub jak tam komu pasuje, dostosowując się do modelu klienta i okoliczności spotkania. Korzystając zaś z tego przyjaznego środowisku i człowiekowi urządzenia, nie należy zapominać o wykupieniu właściwego ubezpieczenia, chroniąc się przed skutkami szkód wyrządzonych innym i sobie samemu.

Skoro auto w firmie, nawet wypasione pozwala na uzyskiwanie kosztów podatkowych, nic nie stoi na przeszkodzie, aby i rower na to pozwalał – jednorazowo albo w formie odpisów amortyzacyjnych. Odpisów amortyzacyjnych zgodnie z art. 22h–22m ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT) dokonuje się, gdy wartość początkowa środka trwałego albo wartości niematerialnej i prawnej w dniu przyjęcia do używania jest wyższa niż 10 tys. zł.

W przypadku, gdy wartość początkowa jest równa lub niższa niż 10 tys. zł, podatnicy, z zastrzeżeniem art. 22d ust. 1 ustawy PIT, mogą dokonywać odpisów amortyzacyjnych zgodnie z art. 22 h–22 m albo jednorazowo – w miesiącu oddania do używania tego środka trwałego lub wartości niematerialnej i prawnej albo w miesiącu następnym.

Środkiem trwałym jest każdy składnik majątku, który stanowi własność (współwłasność) podatnika, został nabyty (wytworzony) przez podatnika, jest kompletny i zdatny do użytku w dniu przyjęcia do używania, przewidywany okres jego używania jest dłuższy niż rok oraz jest wykorzystywany przez podatnika na potrzeby związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Kupując rower do celów firmowych, kierujmy się możliwościami i marką. Cena nie zawsze jest wykładnikiem jakości. Aby można było uzyskać korzyści podatkowe, należy spełnić kilka warunków, o czym poniżej.

Przede wszystkim, zgodnie z przepisami ustawy o PIT, kosztami uzyskania przychodu są wydatki poniesione w celu osiągnięcia przychodu lub zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, z wyjątkiem kosztów wymienionych w art. 23. Aby określony wydatek można było uznać za koszt uzyskania przychodu, pomiędzy tym wydatkiem a osiągnięciem przychodu musi zachodzić związek tego typu, że poniesienie wydatku ma lub może mieć wpływ na powstanie lub zwiększenie przychodu, zachowanie lub zabezpieczenie źródła przychodów.

O tym, co jest celowe i potrzebne w prowadzonej działalności, decyduje podmiot prowadzący działalność gospodarczą, a nie organ podatkowy. To na podatniku spoczywa obowiązek wykazania związku poniesionych kosztów z działalnością gospodarczą, w tym okoliczności, że ich poniesienie ma wpływ na wysokość osiągniętych przychodów.

Z kolei o tym, jakie koszty mimo ich poniesienia nie zostaną uznane za koszty, można dowiedzieć się z art. 23 ustawy, co przed decyzją o zakupie roweru i nie tylko warto jest wiedzieć.

Jeśli jesteś top agentem, wysokoprowizyjnym, zapewne broniąc się przed wysokim podatkiem dochodowym i równie wysokim podatkiem zdrowotnym, dla niepoznaki zwanym składką zdrowotną, prawdopodobnie zdecydujesz (jeśli) o zakupie w kwocie przekraczającej 10 tys. zł. Jeśli średniakiem – może zadowolisz się niższym wydatkiem, ale kto to raczy wiedzieć.

Przed zakupem zapoznaj się z interpretacją: 0115-KDWT.4011.61.2023.1.AK z 31 października 2023.

Sławomir Dąblewski

dablewski@gmail.com

Pięć lat Ustawy o dystrybucji ubezpieczeń

0
Katarzyna Barszcz-Mrozicka

Ustawa z 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń obowiązuje w Polsce od października 2018 r. Zastąpiła poprzedni akt prawny – ustawę z 22 czerwca 2003 r. o pośrednictwie ubezpieczeniowym. Sam akt prawny został przyjęty nie bez echa. Chociaż wyregulował i doprecyzował wiele czynności, które już wcześniej były wykonywane przez podmioty zajmujące się sprzedażą ubezpieczeń, to największe emocje wzbudziło wprowadzenie sankcji.

Nieprawidłowości w wykonaniu obowiązków mogą skutkować zarówno odpowiedzialnością cywilną (wobec ewentualnego klienta poszkodowanego zachowaniem dystrybutora ubezpieczeń), jak i odpowiedzialnością publicznoprawną (sankcjami administracyjnymi, również o charakterze karnym, do tego dochodzą także kary finansowe). Ale kary to nie wszystko. Niekoniecznie zapadły nam w serce niektóre z nowych obowiązków, a szczególnie obowiązkowe szkolenia zawodowe, dlatego właśnie o nich chciałabym napisać parę słów.

Szkolenia dobrowolne i obowiązkowe

Obowiązek szkolenia zawodowego mający na celu, jak to ładnie w ustawie nazwano, doskonalenie umiejętności zawodowych jest w Polsce dość nowy. Agenci przez lata, odkąd rynek pamięta, szkolili się dobrowolnie, najczęściej w zakresie wiedzy o oferowanych produktach lub jeszcze chętniej z technik sprzedaży. Nie brakowało jednak również szkoleń z zakresu podstaw prawa, ogólnej etyki zawodowej, a także budowania relacji z klientem. Szkolenia traktowane były poważnie, a uczestnictwo w nich odbierano zawsze jako coś pozytywnego. Często w agencjach wyjazd na szkolenie, nierzadko połączony z integracją traktowany był jako rodzaj nagrody.

Dobrowolne szkolenia odbywają się nadal, co prawda pandemia Covid-19 w dużej mierze zmieniła ich formułę ze stacjonarnych na online, ale wybór tematyczny jest naprawdę ogromny. Spotkania stacjonarne również cieszą się powodzeniem, zresztą traktowane są jako doskonała okazja do zawierania nowych znajomości branżowych.

Natomiast problemem wydają się być szkolenia obowiązkowe. Organizowane są przez wszystkie zakłady ubezpieczeń, najczęściej w formie kursów online na stworzonych w tym celu platformach. Jakość tych szkoleń jest bardzo różna, od świetnego materiału po prezentacje na poziomie średnio zaawansowanego licealisty, ale łączy je jedna wspólna cecha – wszyscy chcą je po prostu „odbębnić” i mieć święty spokój. Nie znam nikogo, kto podchodziłby do nich z entuzjazmem, raczej stały się po prostu nowym, przykrym obowiązkiem.

Nierówna walka pośrednika ze szkoleniami IDD

Trudno jednoznacznie znaleźć przyczynę, dlaczego szkolenia obowiązkowe są odbierane po macoszemu. Może właśnie dlatego, że są obowiązkowe? Nikt nie lubi być przecież przymuszany do zdobywania wiedzy. Są jednak firmy, w których szkolenia można wykonać bez problemu, w przyjemnej formie, dość szybko, mają natomiast mały walor edukacyjny. Inne z kolei stawiają na wartość merytoryczną, ale sposób ich organizacji na platformach online pozostawia wiele do życzenia. Trudno znaleźć tutaj złoty środek.

W myśl ustawy każdy dystrybutor i tak szkolenia musi wykonać. Ten przymus ustawowy powoduje, że nie ma dodatkowych argumentów za tym, aby czynić je atrakcyjnymi i zachęcającymi, jak to jest w przypadku szkoleń dobrowolnych. Skoro są obowiązkowe, to wiadomo, że prędzej czy później zostaną wykonane. Konsekwencją braku szkoleń jest przecież utrata dostępu do systemów i możliwości sprzedaży.

Dodatkowym problemem jest to, że obowiązek szkoleniowy nie został jasno sprecyzowany. Budzi to zatem wątpliwości i daje pole do różnych interpretacji. Początkowo wydawało się, że wystarczy odbycie jakiegokolwiek szkolenia zawodowego trwającego 15 h.

Z czasem jednak zaczęły się pojawiać głosy, że szkolenia powinny być adekwatne do zakresu produktów i usług, jakie pośrednik oferuje. Firmy mające w gamie produktów wyłącznie dział I ubezpieczeń nie chcą akceptować zaświadczeń dotyczących szkolenia zawodowego właściwego zakresem dla działu II. To podejście wydaje się nawet słuszne i rozsądne, trudno dokumentować kwalifikacje zawodowe w jednym obszarze szkoleniem z zupełnie innego. W niektórych firmach rodzi się też pytanie – dlaczego mamy akceptować szkolenie zawodowe 15 h na temat produktów firmy X, jeśli my jesteśmy firmą Y?

Wątpliwości z roku na rok pojawia się więc coraz więcej. Wiele osób z branży wyraża obawę, że w końcu przy tak luźnych interpretacjach zapisów pojawi się obowiązek wykonania 15 h szkoleń w każdej z firm, z którą pośrednik współpracuje. Dla multiagentów taki stan rzeczy byłby bardzo trudny do zaakceptowania. W praktyce oznaczałoby to wiele godzin spędzonych na przeglądaniu prezentacji.

Przeszkoleni, ale czy wyedukowani?

Czy sami agenci zmuszeni do obowiązkowej nauki rzeczywiście poszerzają w ten sposób kwalifikacje zawodowe? Śmiem wątpić. Środowisko agenckie od zawsze dzieliło się na podgrupy. Są ludzie, którzy bez względu na obowiązek stawiają na zdobywanie wiedzy, zwiększanie kompetencji, a w miarę upływu lat także na przypominanie sobie pewnych zagadnień i kwestii, które z czasem mogą umknąć. Ci ludzie szkolą się bez obowiązku już wcześniej i będą się szkolić niezależnie od niego również w przyszłości.

Trudno nie zauważyć też, że jak w szkolnej klasie tak i tutaj istnieje obok prymusów grupa leserów, którzy chcą tylko zaliczyć i przetrwać kolejny rok, aż do kolejnego zaliczenia, i tak w koło i w koło, aż obowiązek zniknie albo oni sami zaczną robić zawodowo coś innego.

Chociaż sama idea obowiązkowych szkoleń była warta uwagi, mogła wnieść wiele dobrego, to niestety w mojej ocenie nie przełożyła się na szczególny wzrost jakości usług. Pozostała raczej mniej lub bardziej niewygodną formalnością do spełnienia.

Im wcześniej, tym lepiej

Warto zadbać o wykonanie odpowiedniej liczby godzin szkolenia wcześniej niż na sam koniec roku. Towarzystwa uruchamiają pierwsze szkolenia mniej więcej od marca. Dziennie można wykonać maksymalnie 8 h szkolenia zawodowego. Jeśli rozłożymy te 15 h na miesiące od marca do września, to okaże się, że szkoleniu wystarczy poświęcić 2–3 godziny w miesiącu, a czas na końcówce roku pozostawić sobie wolny na inne, ważniejsze sprawy.

Obecnie najwygodniej jest wybierać do szkoleń tematy ogólne, związane z etyką, elementami prawa, procedurami. Takie szkolenia są chętniej akceptowane przez poszczególne towarzystwa, co pozwala szybciej zdobyć wymaganą liczbę godzin i zamknąć temat.

Katarzyna Barszcz-Mrozicka
agentka ubezpieczeniowa
właścicielka KBM Ubezpieczenia

Top 5 świątecznych szkód samochodowych, które pokryje AC

0
Źródło zdjęcia: Canva

Zimą należy uważać na specyficzne zdarzenia, które mogą poważnie uszkodzić samochód i nadszarpnąć domowy budżet kierowcy, jeśli zawczasu nie pomyśli on o AC. TUZ Ubezpieczenia sporządziło listę najczęstszych przypadków szkodowych odnotowywanych w tym okresie.

Poślizg samochodu z finałem w warsztacie

Z danych Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji (SEWiK) wynika, że w grudniu ubiegłego roku doszło do ponad 31 tys. wypadków i kolizji drogowych z udziałem samochodów osobowych, a 1346 z nich było wynikiem niewłaściwego stanu jezdni.

– Tego typu zdarzenie może skończyć się np. uderzeniem w zaspę czy drzewo i uszkodzeniem zderzaka, a nawet reflektora. Ich naprawa to spory wydatek, zwłaszcza gdy mamy samochód z półki premium. Sprawdziliśmy koszty dla kilku przykładowych modeli. W przypadku auta marki VW Golf VIII Lim. z 2019 r. wariant Active 2.0 TDI, wymiana zderzaka przedniego i reflektora lewego z użyciem części oryginalnej to wydatek rzędu nawet 10 tys. zł, z użyciem zamiennika ok. 7,5 tys. zł. Ta sama naprawa w Toyocie RAV4 2.0 to koszt 8 tys. zł, a z użyciem zamiennika ok. 3 tys. zł. Natomiast już w przypadku Mercedesa S-klasy z 2020 r. należy liczyć się z wydatkiem rzędu 24 tys. zł – tłumaczy Mariusz Szczebelski, kierownik Biura Likwidacji Szkód Komunikacyjnych TUZ Ubezpieczenia.

Czołówka ze zwierzęciem

W 2022 r. doszło do ponad 22 tys. kolizji lub wypadków z udziałem zwierząt. Tylko w grudniu było ich blisko 2 tys. (dane SEWiK). Chociaż miesiące zimowe nie są czasem największej aktywności migracyjnej zwierząt, to jednak słabsza widoczność spowodowana wcześniejszą godziną zapadania mroku, jak i opadami śniegu powoduje późniejszą reakcję na obiekt na drodze.

TUZ Ubezpieczenia radzi, aby w takiej sytuacji, poza sprawdzeniem stanu samochodu, zadbać też o los zwierzęcia i dopilnować, żeby policja wezwała weterynarza, który oceni jego obrażenia.

Uwaga na sople

Sopel, który spadnie na zaparkowany samochód, może wyrządzić spore szkody, nawet stłuc szybę. Nie zawsze jednak naprawa usterki w ramach autocasco będzie opłacalna.

– Wykupienie autocasco daje kierowcy komfort psychiczny, że gdy coś stanie się z jego samochodem, szkodę pokryje ubezpieczyciel. Należy jednak pamiętać, że każde tego typu zgłoszenie odnotowywane jest w historii szkodowej ubezpieczonego i widnieje w systemach polisowych nawet pięć lat. Towarzystwa ubezpieczeniowe premiują natomiast bezszkodową jazdę lepszymi ofertami AC.

Nie warto więc zgłaszać drobnych usterek, powiedzmy do 500 zł, bo w ostatecznym rozrachunku kierowca wyjdzie na tym gorzej, płacąc więcej za polisę w przyszłości. Wyjściem jest natomiast dodatkowa opcja ubezpieczenia np. samych szyb. Gdy sopel lub czapa śniegu uszkodzi szybę w aucie, koszt jej wymiany zostanie pokryty bez uruchamiania polisy AC, a więc bez utraty zniżek – wyjaśnia Mariusz Szczebelski.

Stłuczka na zatłoczonym parkingu

Do tego typu zdarzeń często dochodzi na parkingach sklepowych, ale też pod domami, gdy na wigilię zjedzie cała rodzina. Kolizja z pojazdem lub przedmiotem wchodzi w zakres ochrony autocasco.

Szkodowa sylwestrowa noc

Co roku 1 stycznia w serwisach informacyjnych pojawiają się doniesienia o uszkodzonych przez wandala autach. Niebezpieczne dla samochodów w sylwestrową noc mogą być także fajerwerki, a nawet nieszczęśliwie wystrzelony korek od szampana. Akty wandalizmu to obok awarii, stłuczek, działań sił przyrody i kradzieży kategoria szkód uznawana przez ubezpieczycieli w ramach autocasco.

Niemiła poświąteczna niespodzianka

Z roku na rok policja w Polsce odnotowuje coraz mniej kradzieży samochodów. Jednak te nadal się zdarzają i dochodzi do nich także podczas świąt. W grudniu ubiegłego roku wszczęto postępowania w związku z kradzieżą 246 aut. Także tę szkodę pokryje polisa AC, należy jednak pamiętać o kilku szczegółach.

– Nie stosujemy w ogólnych warunkach ubezpieczenia żadnych wyłączeń odnoszących się do konkretnych rodzajów miejsc, w których nie można lub nie powinno się zostawiać pojazdu. Natomiast istnieją zapisy zobowiązujące klienta do ograniczania ryzyka związanego z możliwością kradzieży pojazdu przez zabezpieczenie kluczyków i dokumentów pojazdu po jego opuszczeniu – dodaje Marek Kaleta, kierownik Zespołu Ubezpieczeń Komunikacyjnych TUZ Ubezpieczenia.

Standaryzacja, konsolidacja rynku a osuszanie nieruchomości

0
Źródło zdjęcia: Canva

Artykuły opublikowane w „GU” nr 36 i 44 („Fraudy ubezpieczeniowe ze społecznym przyzwoleniem”, „Ubezpieczycielu, nie daj się oszukać na osuszaniu”) spotkały się z wieloma komentarzami, wskazującymi na problemy dotyczące procesu likwidacji szkód związanych z zalaniem.

Rozmówcy przedstawili wiele przykładów zaczerpniętych z własnego doświadczenia, formułując jedno fundamentalne pytanie. Brzmi ono: co jest niezbędne, aby z jednej strony rzetelnie zlikwidować szkodę, z drugiej zaś nie dać się nabrać nierzetelnym wykonawcom, zawyżającym koszty wykonanych prac. W dzisiejszym artykule zajmiemy się rozwiązaniami, które mogą zoptymalizować ten proces. Z korzyścią dla wszystkich.

Wątkiem często przewijającym się w wypowiedziach są problemy z wyceną prac. W zależności od strony sporu dotyczyć mogą ich zawyżania lub arbitralnego obniżania. W czym zatem tkwi problem i jakie są możliwości jego rozwiązania?

Pierwszy problem

Jest nim standaryzacja i ujednolicenie procesu. Zacznijmy od definicji, czym tak naprawdę jest usługa, którą nazywamy osuszaniem. I w tym miejscu zetkniemy się z głównym problemem, tj. brakiem powszechnie obowiązujących standardów, norm czy przepisów określających w sposób jednolity powyższy proces. Osuszanie osuszaniu nierówne, czemu nie sprzyja duża liczba podmiotów świadczących usługi osuszania.

Wobec braku uregulowań każdy podmiot wykonuje pracę w sposób dla siebie najdogodniejszy. Nie wystarczy bowiem wstawienie i uruchomienie osuszacza. Istotą procesu jest taki dobór liczby i mocy osuszaczy, odpowiednie ustawienie wentylatorów, osuszaczy i ewentualnie nagrzewnic, aby skrócić czas osuszania. Wpłynie to na obniżenie kosztów zużycia energii elektrycznej, uciążliwości dla poszkodowanego, ryzyka wystąpienia szkód wtórnych, zmniejszenie rachunków do zapłaty przez ubezpieczyciela.

Przykładem zastosowania tego typu rozwiązań jest odniesienie się do standardów Institute of Inspection, Cleaning and Restoration Certifacation (IICRC). Standard S 500 IICRC szczegółowo reguluje całość procesu osuszania, od chwili zgłoszenia poprzez kwestie techniczne, opracowanie dokumentacji, BHP aż po rozliczenie usługi. W szczególności dobór liczby wentylatorów dokonywany jest na podstawie oceny klasy zalania, wymiaru obiektu, liczby i ukształtowania pomieszczeń. Przyjęcie takiego ujednoliconego podejścia pozwala na precyzyjne określenie usługi, za którą płacimy, i kosztów.

Drugi problem

Na jakość likwidacji szkód związanych z zalaniem wpływa też stosowany system rozliczania szkód (KNR), bazujący na cenach obliczanych na podstawie liczby urządzeń używanych w ciągu dni. Nie premiuje on rozwiązań opartych na wiedzy i umiejętnościach, które prowadzą do optymalizacji procesu osuszania.

Jest to sytuacja niekorzystna, ponieważ wykorzystanie standardów oraz wiedzy techników przy jednoczesnym przyjęciu ryczałtowej formy rozliczeń pozwala na skrócenie czasu potrzebnego na osuszenie i zmniejsza jego koszty. Dodatkowo zmniejszany jest dyskomfort poszkodowanego oraz ryzyko wystąpienia szkód wtórnych. Korzyści w tej sytuacji odnoszą poszkodowany, ubezpieczyciel i firma wykonująca usługę. W dobie dekarbonizacji niezwykle istotne są możliwe do osiągnięcia oszczędności energii elektrycznej, co przekłada się na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Trzeci problem

Ponadto na jakość i cenę świadczonych usług osuszania znacznie wpływa rozdrobnienie rynku podmiotów prowadzących tego rodzaju działalność. Przy braku uregulowań dotyczących ich działalności jak i aktualnym sposobie rozliczania szkód, o których mówiliśmy na wstępie, brak jest bodźców do wprowadzenia innowacyjnych rozwiązań opartych na wiedzy i doświadczeniu, optymalizujących proces osuszania. W wyniku tego nadal opłacalne jest wydłużanie procesu osuszania oraz próby nierzetelnego rozliczania przeprowadzonych prac. Przedstawiciele zakładu ubezpieczeniowego w zaistniałej sytuacji nie posiadają płaszczyzny pozwalającej na merytoryczne odniesienie się do oczekiwań przedsiębiorstw osuszających. Płaszczyznę taką mogłyby stanowić powszechnie przyjęte standardy.

Podsumowując, w najbliższym czasie konieczna będzie konsolidacja rynku. Dalekosiężnym jej skutkiem będzie zwiększenie efektywności likwidacji szkód, eliminacja nierzetelnych podmiotów z rynków czy zwiększone zastosowanie innowacyjnych rozwiązań w tym obszarze.

Proces osuszania może być efektywniejszy i przynosić korzyści finansowe wszystkim uczestnikom. Aby to osiągnąć, niezbędne jest przyjęcie powszechnie obowiązujących norm i standardów ujednolicających procedury osuszania.

Drugi krok powinna stanowić zmiana systemu rozliczania szkód. W konsekwencji nastąpić musi krok trzeci, czyli konsolidacja rynku. Dopiero wdrożenie tego rodzaju działań przyniesie wymierne korzyści poszkodowanemu, ubezpieczycielowi oraz wykonawcy.

Zbigniew Prokopczyk
Business Development Manager w Precision Services Group
menedżer z 20-letnim doświadczeniem na rynku nieruchomości

18,411FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie