Płaciłem. Przez osiem lat płaciłem. Miesiąc w miesiąc. Aż jeden raz mój automat robiący przelewy zaspał. Dostałem monit, ale było już za późno.
Ubezpieczyciel bardzo łatwo zrezygnował ze mnie jako klienta na dodatkową emeryturę.
Nie mogę wyjść ze zdziwienia. Tyle pracy wkładamy razem z agentami w pozyskiwanie nowych klientów. Tyle szkoleń. Tyle zdobytych nowych klientów. Stale budowane marki osobiste wielu profesjonalistów ubezpieczeniowych. Optymalizacja kampanii, automatyzacja, chatboty, Facebooki, YouTube’y…
Do mnie nawet nikt z Towarzystwa nie zadzwonił.
Osiem lat temu sam się zgłosiłem do agenta. Wtedy (i dziś nadal) postrzegałem tę naszą współpracę „klient – ubezpieczyciel” długofalowo. Na lata. Na więcej niż osiem lat na pewno. Skoro chciałem dodatkową emeryturę, to raczej planowałem (i planuję) odkładać dalej… do samej emerytury.
Czy jedna nieopłacona składka powinna mnie przekreślać jako klienta?
Co by uratowało sprawę? Jeden telefon. Od agenta, który znając moją sytuację, wiedziałby, że nadal mam pracę i że składki „dowiozę”.
Agent by u mnie zapunktował. I uratowałby polisę. Tylko że to byłoby możliwe, gdyby agent wiedział… A wszystko wskazuje na to, że TU agenta nie poinformowało.
Czy nadal będę odkładał na dodatkową emeryturę? Oczywiście!
Czy skorzystam z innego TU? Zdecydowanie.
Czy zapoznam się bliżej z nowym agentem? Na pewno.
Jesteś ciekaw, co o tej sytuacji myślą inni agenci?
Zapraszam do dyskusji na: marcinkowalik.online/emerytura/
Marcin Kowalik