Jest „normalnie”…

0
913

Z dzisiejszą „normalnością” jest jak z pogodą – przecież zawsze jest, ale wiadomo, że jeśli mówimy, że jest pogoda, to znaczy, że jest to pogoda dobra. Wygląda na to, że dziś pojęcie normalności będziemy musieli odnieść nie tylko do sytuacji dobrych, ale do wszystkich stanów faktycznych bez względu na ich pozytywną lub negatywną ocenę. Tak „normalnie”, jak było kiedyś, nie będzie już nigdy, więc musimy się na nowo określić.

Spoglądając wczesną jesienią ubiegłego roku na to, co się dzieje na naszym rynku, wskazywałem, że trzeba będzie pomóc klientom bezpiecznie powrócić do normalnej działalności. Powrót z pracy zdalnej, rozruch przedsiębiorstw – można powiedzieć, że w wielu przypadkach to się już stało. Wiemy także dzisiaj, że kto może, stara się pracować, produkować, sprzedawać.

Są jednak branże, które nie mają szans na to, aby w dającej się przewidzieć przyszłości powrócić do dotychczasowego działania. Również ci, którzy starają się pracować jak dotychczas, muszą brać od uwagę, że w każdej chwili sytuacja może się zmienić i nadejdzie kolejne „zamrożenie”.

Oznacza to, że w najbliższym czasie musimy liczyć się z tym, że kolejne fale pandemii będą włączały i wyłączały gospodarkę. I że będzie to sytuacja normalna, na którą musimy przygotować również elastyczne rozwiązania ubezpieczeniowe, w ramach produktów, które dobrze znamy.

Oczywiście nadal wyzwaniem przed rynkiem pozostaje zaprojektowanie specjalnych rozwiązań ubezpieczeniowych na straty spowodowane pandemiami. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że są to rozwiązania przyszłości. Dziś musimy się zmierzyć z dokładnie odwrotnym trendem.

Tak jak od przełomu tysiącleci mierzyliśmy się i nadal się mierzymy z klauzulami cybernetycznymi Y2K (dopiero od niedawna znajdującymi się w obszarze zainteresowania ubezpieczeń cyber), tak też i dzisiaj „Klauzule chorób zakaźnych” pojawiają się w naszej rynkowej przestrzeni jak grzyby po deszczu.

Jedne sformułowane są mniej restrykcyjnie, inne bardziej, a są nawet takie nie do przyjęcia, gdyż czytane literalnie mogą naprawdę spowodować zasadną z prawnego punktu widzenia odmowę, w przypadku gdy chory na koronawirusa narciarz złamie nogę na stoku, na dodatek otwartym nielegalnie. Albo gdy zawieszony w obowiązkach zakażony magazynier, pozbawiony środków do życia, z zemsty na pracodawcy spowoduje pożar magazynu i klauzula reprezentantów nie zadziała, bo pierwotną przyczyną szkody była choroba zakaźna.

Musimy więc sobie to wszystko właściwie na rynku poukładać. Przecież czujemy, o co chodzi – aby dla wszystkich jasne było to, że niematerialne przyczyny strat w funkcjonujących dzisiaj ubezpieczeniach co do zasady pokrywane nie są. Różnie jednak dochodzimy do zamierzonego celu, czasami wylewając dziecko z kąpielą.

Pamiętajmy przy tym, że za największy sukces branży ubezpieczeniowej należy uznać, iż nie nastąpiła u nas jakaś spektakularna katastrofa. Wyniki całej branży po trzech kwartałach 2020 r. wskazują na niewielki wzrost zebranej składki. Oczywiście dalej w szczegółach jest już różnie, nie mówiąc o tym, że ogólny wynik finansowy netto jest niższy niż po trzech kwartałach 2019 r. Nie jest to jednak chyba zaskoczenie w obecnej sytuacji i przy zerowym lub nawet ujemnym oprocentowaniu lokat.

Wygląda jednak na to, że udało się nie tylko przekonać klientów, że ubezpieczenia są „produktem pierwszej potrzeby”. Udało się również zorganizować zarówno obsługę zawierania nowych umów, jak i obsługę likwidacyjną w taki sposób, że rynek, lepiej lub gorzej, funkcjonuje.

Oczywiście nadal pozostają problemy z efektywnością pracy zdalnej. Nadal występują sytuacje, że brokerzy muszą „prosić się” o ofertę, i to także w sytuacji, gdy potencjalny ubezpieczający nie jest na „czarnej liście”. Nadal bezpośredni kontakt z likwidatorami szkód jest utrudniony, a czasem wręcz niemożliwy. Ale sprawy również i w powyższych obszarach idą w coraz lepszym kierunku.

Tym, co „przez pandemię” zostanie z nami, jest elektronizacja zawierania umów czy też wirtualizacja spotkań. Ważne jest, aby w „nowej normalności” wykorzystać dobre trendy dla jeszcze lepszego i efektywnego prowadzenia naszej działalności.

Z punktu widzenia brokerów ubezpieczeniowych mogę stwierdzić, że obsługa klientów specjalnie nie ucierpiała w wyniku pandemii. Wręcz przeciwnie, tak jak i w zeszłym roku, sygnały z rynku pokazują, że brokerzy nie zwalniają tempa i tak czy inaczej utrzymują kontakt ze swoimi klientami, będąc nadal jednym z „pierwszych wyborów”, jeżeli chodzi o kontakt z doradcą, bardzo często już nie tylko w sprawach ubezpieczeniowych, ale również np. w przypadku wdrożenia PPK (które wkracza w ostatnią fazę) czy nawet ogólnych zasad prowadzenia działalności w obecnej rzeczywistości gospodarczej.

W ramach działalności Stowarzyszenia postanowiliśmy, że będziemy działać jak dotychczas. Byliśmy w tej dobrej sytuacji, że jedna z naszych najważniejszych działalności, czyli szkoleniowa, jeszcze przed pandemią przeniosła się online. Nie mieliśmy więc żadnego kłopotu w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. Co więcej, pozostawanie w przymusowym zamknięciu spowodowało, że na naszą zwiększoną aktywność w obszarze szkoleń otrzymaliśmy bardzo pozytywną reakcję członków SPBUiR.

Poza tym na bieżąco pracujemy w tradycyjnym obszarze naszej działalności, jakim jest udział w procesach legislacyjnych oraz w działaniach BIPAR. Pandemia nie zmieniła podejścia do rynku instytucji krajowych i europejskich, jedynie w pewnych obszarach wykazała konieczność nowego spojrzenia, np. na wymianę informacji i dokumentów w procesie dystrybucji ubezpieczeń.

Najważniejszym przedsięwzięciem logistycznym i finansowym Stowarzyszenia jest oczywiście Kongres.

Przy tego typu przedsięwzięciach zawsze należy sobie odpowiedzieć na pytania: co, kiedy, gdzie oraz z kim? Tematyka Kongresu jest ustalona i nadal chcielibyśmy poświęcić go na dyskusję wokół dobrych praktyk współdziałania ubezpieczycieli i brokerów. Wprawdzie pandemia i konieczność sprostania nowym wyzwaniom spowolniła nieco nasze wspólne prace, ale nie odłożyliśmy pomysłu odświeżenia kodeksu ad acta. Co więcej, można powiedzieć, że dzisiejsza „wirtualna rzeczywistość biznesowa”, w której w kilka miesięcy dokonaliśmy tego, co normalnie zajęłoby kilka najbliższych lat, umożliwia nam prostsze ustalenie pewnych procedur ułatwiających etyczne i zgodne z zasadami uczciwej konkurencji prowadzenie naszej działalności.

Wierzę w to, że jesteśmy w stanie dobrze poukładać sobie rynek również w tym obszarze. Nieustająco przy tym apeluję do wszystkich uczestników rynku o włączenie się w nasze prace. Każdy pomysł, wątpliwość czy wskazanie stanu faktycznego będzie informacją pomocną w naszych pracach.

Na pewno wiemy, że chcemy spotkać się w Mikołajkach. Najważniejszym pytaniem pozostaje jednak kiedy. Wiemy już, że na pewno nie w maju. Bardzo liczymy na to, że połowa września to będzie ten dobry czas, w którym organizacja Kongresu będzie możliwa i odpowiedź na ostatnie pytanie – z kim – będzie oczywista. Wszyscy jednak musimy mieć świadomość, że wcale tak być nie musi.

Jako Stowarzyszenie bierzemy pod uwagę różne warianty rozwoju sytuacji. Liczymy się również z tym, że bezpośrednie spotkanie jeszcze długo nie będzie możliwe. Chcielibyśmy jednak, aby wczesną jesienią do niego doszło, czy to w formule hybrydowej, czy też wirtualnej. Już dzisiaj więc serdecznie na wrześniowy Kongres Brokerów zapraszam.

Na koniec chciałbym życzyć wszystkim państwu, aby nowa rzeczywistość 2021 r. nie okazała się taka zła i abyśmy umieli z obecnej sytuacji wyciągnąć wyłącznie dobre rzeczy.

Bądźcie zdrowi.

Łukasz Zoń
prezes SPBUiR