Blog - Strona 1158 z 1481 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1158

Rekordowy zysk PKO Ubezpieczenia w 2020 roku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

2020 był udanym rokiem dla PKO Ubezpieczenia. Zysk netto PKO Ubezpieczenia wyniósł 101,1 mln zł – o 16% więcej niż w 2019 r. To najlepszy wynik w dotychczasowej historii ubezpieczyciela, który jednocześnie zachował bardzo wysoką stabilność finansową z ROE wynoszącą 22,6%. Oprócz tego zakład uzyskał wskaźnik wypłacalności Solvency II na poziomie 238% dla spółki majątkowej oraz 196,5% dla spółki życiowej.

– Ubiegły rok był dla nas zdecydowanie czasem wyzwań. Osiągnęliśmy rekordowe wyniki finansowe i przebiliśmy barierę 100 milionów zł zysku netto. Udało nam się także zachować bardzo dobre parametry finansowe – zarówno współczynniki wypłacalności, jak i ROE. Z jednej strony, ze względu na Covid-19, istotnie zmieniliśmy model pracy na tryb rozproszony, z drugiej weszliśmy na falę intensywnego rozwoju. Cieszę się, że z sukcesem to pogodziliśmy – mówi Sławomir Łopalewski, prezes zarządu PKO Ubezpieczenia.

Spółki wchodzące w skład grupy zebrały łącznie 836,7 mln zł składki przypisanej brutto. 318,9 mln zł pochodziło ze sprzedaży ubezpieczeń na życie, a 517,9 mln zł – z ubezpieczeń działu II. Towarzystwo wraz z PKO Bankiem Polskim konsekwentnie wdraża nową strategię sprzedaży ubezpieczeń samodzielnych i w efekcie tych działań dąży do silnego wzmocnienia swej pozycji na rynku. W ciągu najbliższych pięciu lat PKO Ubezpieczenia chce obsługiwać co najmniej 3 mln klientów banku w tym segmencie.

–  Grupa Kapitałowa Banku realizuje strategię, której kluczowym elementem jest cyfryzacja i platformizacja usług. Tworzymy ekosystem usług, nie tylko finansowych, skupionych na intuicyjnej w obsłudze platformie. Ważnym filarem tej strategii są spółki należące do grupy kapitałowej, które dostarczają najlepsze w swoich dziedzinach produkty i które wspólnie zmieniają PKO w Bank Przyszłości – powiedział Zbigniew Jagiełło, prezes zarządu PKO Banku Polskiego.

Motorem napędowym rozwoju PKO Ubezpieczenia jest bliska współpraca z bankiem oraz pozostałymi spółkami grupy kapitałowej PKO – w szczególności z PKO Leasing. PKO Ubezpieczenia we współpracy z bankiem konsekwentnie realizuje strategię rozwoju nowego modelu ubezpieczeń samodzielnych, w szczególności najbardziej powszechnych – mieszkaniowych i komunikacyjnych. Planowane uruchomienie nowych ubezpieczeń mieszkaniowych we wspomnianym modelu nastąpi jeszcze w tym roku.

– Intensywnie rozwijamy sprzedaż do umów leasingu. Wspólnie z naszą siostrzaną spółką PKO Leasing rozbudowujemy ofertę ubezpieczeń, w szczególności komunikacyjnych. Już niebawem istotnie poszerzymy dystrybucję ubezpieczeń komunikacyjnych, uruchamiając naszą ofertę dla nowych klientów PKO Leasing. Będziemy dalej wspólnie szukać synergii i obszarów wzrostu w zakresie dystrybucji i obsługi klienta – dodaje Sławomir Łopalewski.

(AM, źródło: PKO Ubezpieczenia)

Program Fenice 190 na 190. urodziny Generali

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Generali uruchamia Fenice 190 – pięcioletni plan mający na celu wsparcie trwałego ożywienia w Europie i realnej gospodarce. Inicjatywa ubezpieczyciela jest elementem obchodów 190-lecia Assicurazioni Generali.

Fenice 190, plan inwestycyjny o wartości 3,5 miliarda euro, wesprze odbudowę gospodarek europejskich, na które wpłynęła pandemia Covid-19, poczynając od Włoch, Niemiec i Francji. W kolejnym etapie obejmie wszystkie kraje europejskie, w których ubezpieczyciel prowadzi działalność. Program utrwali nadzwyczajne inicjatywy zapoczątkowane w 2020 r. w celu zaradzenia skutkom pandemii, obejmujące inwestycje na rzecz MŚP i gospodarki, które już przekroczyły ustalony cel w wysokości 1 mld euro.

Generali zobowiązuje się do corocznego inwestowania 500 mln euro w ciągu następnych 5 lat na rzecz zrównoważonego wzrostu. Suma ta będzie przekazywana poprzez międzynarodowe fundusze inwestycyjne koncentrujące się na infrastrukturze, innowacjach i cyfryzacji, MŚP, ekologicznych mieszkaniach, placówkach opieki zdrowotnej i edukacji.

– Generali jest jedną z niewielu firm na świecie, która może pochwalić się tak długą historią. Dysponuje ona niezwykłym bogactwem wiedzy i doświadczenia, dzięki którym grupa może sprostać współczesnym wyzwaniom, przyczyniając się jednocześnie do budowania lepszej przyszłości społeczności, w których działa, zarówno jako ubezpieczyciel, jak i innowator społeczny. 190-lecie przypada w decydującym roku, w którym musimy przezwyciężyć najpoważniejszy globalny kryzys ery powojennej i stworzyć podstawy do globalnego ożywienia na szeroką skalę. Dzięki Fenice 190 chcemy być liderem w tej podróży, pozostawiając konkretne dziedzictwo na przyszłość, ze znaczącym wsparciem dla najbardziej innowacyjnych, zrównoważonych i strategicznych sektorów dla ponownego uruchomienia europejskiej gospodarki, jednocześnie zachęcając do włączenia się tych, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku kryzysu – powiedział prezes Generali Group Philippe Donnet..

Fenice 190 jest wdrażany za pośrednictwem platformy wielobutikowej Generali Investments i jest otwarty dla funduszy zewnętrznych i inwestorów instytucjonalnych, a także wszystkich spółek grupy, które mogą uczestniczyć w alokacji inwestycji w oparciu o własne cele. Wyborem inicjatyw kieruje komitet inwestycyjny Asset & Wealth Management, kierowany przez CEO Carlo Trabattoniego, z ekspertami w dziedzinie aktywów rzeczowych, zrównoważonego rozwoju, rynków prywatnych, kredytów i kapitału. Dyrektor generalny Generali Real Estate Aldo Mazzocco kieruje komitetem, który stosuje podejście oparte na zgodności z 17 celami zrównoważonego rozwoju ONZ oraz celem szczegółowym, jakim jest wywarcie pozytywnego wpływu na ożywienie gospodarcze i realną gospodarkę w Europie.

Do tej pory zidentyfikowano już dziesięć możliwości inwestycyjnych o łącznej wartości 1,05 mld euro, obejmujących wsparcie dla europejskich MŚP, ekologiczne budownictwo mieszkaniowe i infrastrukturę, ze szczególnym naciskiem na transformację cyfrową, zdrowotną i energetyczną mających istotne przełożenie na kwestie środowiskowe i społeczne. zrównoważony rozwój.

Obchody rocznicowe

– W 2021 roku, w którym, mamy nadzieję, rozpocznie się ożywienie gospodarcze, obchodzimy naszą rocznicę poprzez szereg inicjatyw, które łączą przeszłość z przyszłością, aby zaoferować nowe możliwości rozwoju i dzielenia się. Jesteśmy zobowiązani do bycia częścią rozwoju w kierunku coraz bardziej zrównoważonego społeczeństwa poprzez wdrażanie ambitnego programu inwestycyjnego Fenice 190. Jednocześnie zamierzamy budować na niezwykłym dorobku umiejętności i historii spółki, aby mogła ona pobudzać wiedzę i inspirację dla przyszłych pokoleń – powiedział prezes Assicurazioni Generali, Gabriele Galateri di Genola.

Założone 26 grudnia 1831 roku w Trieście Generali będzie obchodzić 190. Urodziny, realizując szereg inicjatyw skierowanych do pracowników, agentów, klientów i społeczności, w których działa.  W grudniu zakończy się nadzorowany przez David Chipperfield Architects projekt renowacji Procuratie Vecchie (Prokuracji Starej) w Wenecji, który po 500 latach zostanie otwarty dla publiczności, stając się globalnym centrum The Human Safety Net Foundation. W ten sposób Generali realizuje swój cel, jakim jest przekształcenie Wenecji w stolicę zrównoważonego rozwoju.  

Jesienią odbędzie się pierwsza edycja EnterPRIZE, inicjatywy skierowanej do europejskich MŚP. Jej celem jest zachęcenie ich do przyjmowania zrównoważonych modeli biznesowych, wyeksponowanie tych, którzy już je realizują oraz inicjowanie debaty publicznej na ten temat. Uruchomiona zostanie platforma internetowa, która umożliwi dzielenie się najlepszymi praktykami oraz pobieranie treści i informacji na temat zrównoważonego rozwoju. W tym samym czasie zaprezentowane zostanie pierwsze wydanie Białej Księgi na temat zrównoważonego rozwoju, stworzonej we współpracy z Uniwersytetem Bocconi, poświęconej efektom wprowadzenia zasad zrównoważonego rozwoju w europejskim sektorze MŚP.

W obchody 190. rocznicy powstania firmy zaangażowany będzie Triest oraz lokalna społeczność. W nowych pomieszczeniach Palazzo Berlam, niedawno odnowionego przez architekta Mario Belliniego, udostępnione zostaną archiwa historyczne firmy w innowacyjnej, interaktywnej formie. W Palazzo Berlam rozpoczną się również kursy i zajęcia w Akademii Grupy – nowym globalnym centrum szkoleniowym.

Kontynuując tradycję badania współczesnych zagadnień przez Generali językiem plakatów reklamowych firma zleci pięciu młodym włoskim i międzynarodowym artystom zinterpretowanie pięciu kluczowych dla grupy obszarów w ramach projektu „This is Tomorrow” poprzez stworzenie plakatów umożliwiających przedstawienie rzeczywistości w nowy sposób.

Wiodącą rolę w obchodach 190 lat historii grupy odegra również ponad 70 tys. jej pracowników. W ramach globalnej inicjatywy zostaną poproszeni o przedstawienie swojej osobistej „historii” Generali na specjalnej platformie, łączącej osobiste doświadczenia z bogatym dziedzictwem firmy. W konkursie wyłonione zostaną najlepsze historie, wskazując 190 Lwów, które będą mogły aktywnie uczestniczyć w inicjatywach 190-lecia.

Na stronie grupy generali.com w nowej sekcji poświęconej jubileuszowi zostaną zaprezentowane główne inicjatywy, a także cykl treści redakcyjnych związanych z historią Generali.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Generali, Twitter)

Pandemia skłania do zakupu polisy zabezpieczającej finansowo na wypadek choroby

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Pandemia Covid-19 najczęściej motywuje do zakupu ubezpieczenia zapewniającego pieniądze na leczenie, rehabilitację i utrzymanie w razie ciężkiej choroby. Popularnym wyborem są też ubezpieczenia zapewniające wypłaty w razie śmierci osoby najbliższej oraz trwałej niezdolności do pracy.

Z badania, w którym Aviva chciała sprawdzić, jak panująca pandemia wpływa na motywację do ubezpieczenia się, wynika, że 21% ankietowanych jest skłonnych zdecydować się na polisę, która zapewni pieniądze na leczenie, rehabilitację i utrzymanie w sytuacji ciężkiej choroby, takiej jak nowotwór złośliwy, zawał czy udar. Ubezpieczenie na wypadek śmierci najbliższej osoby chciałoby wykupić 18% respondentów, natomiast 17% motywuje potrzeba zabezpieczenia się na wypadek trwałej niezdolności do pracy. Na kolejnych miejscach znalazły się polisy pokrywające koszty leczenia szpitalnego oraz zapewniające diagnostykę i leczenie w prywatnych przychodniach.

Wśród okoliczności najbardziej przekonujących do zakupu ubezpieczenia na życie i zdrowie 30% badanych wskazało opcję „niechęć do obciążania rodziny kosztami mojego leczenia”. Kolejne sytuacje, które przekonują do zakupu ubezpieczenia, to śmierć bliskiej osoby (24%), jej ciężka choroba (23%) oraz nieszczęśliwy wypadek (22%). Epidemie i klęski żywiołowe wskazało 13%, a założenie rodziny i narodziny dziecka – 12%.

Aviva zwraca uwagę, że wyniki badania znajdują potwierdzenie w wyborach jej klientów. Pięć najbardziej popularnych umów uzupełniających flagowe ubezpieczenie na życie Twoje Życie to:

  1. Poważne zachorowania
  2. Zagraniczna druga opinia medyczna
  3. Leczenie za granicą
  4. Uszczerbek na zdrowiu i rehabilitacja po wypadku
  5. Niezdolność do pracy.

Aviva zapytała swoich czołowych agentów ubezpieczeniowych o ich bezpośrednie doświadczenia współpracy z klientami w czasie pandemii.

Edyta Dziankowska zwraca uwagę, że decyzje o zakupie ubezpieczeń podejmują osoby, dla których niepokojące statystyki i negatywne informacje są bodźcem do działania. Wierzą, że mają wpływ na rzeczywistość, dlatego zabezpieczają siebie i najbliższych.

– To dla nich ubezpieczenie jest ważne. Czują, że mają co i dla kogo ubezpieczyć. Chcą mieć pewność, że ich rodzina będzie miała pieniądze na leczenie. Najczęściej o ubezpieczeniu myślą osoby, których bliskich coś dotknęło; które wiedzą, jakie wiążą się z tym koszty. Moi klienci uzupełniali ostatnio swoje polisy o umowę dodatkową Leczenie za granicą, dzięki której można pokryć koszty leczenia i jego organizacji w najlepszych klinikach na świecie, w przypadku np. nowotworu, na kwotę do dwóch milionów euro. Po prostu lepiej być ubezpieczonym, niż liczyć tylko na siebie, bliskich i pomoc państwa – powiedziała.

Mirosław Ożóg wskazuje, że pandemia mocno zachwiała poczuciem bezpieczeństwa.

– Media codziennie pokazują statystyki zgonów wynikające nie tylko z zarażenia koronawirusem, ale również ze względu na problem z szybkim dostępem do lekarzy i terapii. Zgony są również przy niegroźnych stanach chorobowych – powypadkowych, nie tylko przy poważnych chorobach. Już przed pandemią do wielu specjalistów trzeba było czekać miesiącami. Obecnie taki dostęp bez pieniędzy z prywatnych polis zdrowotnych często staje się niemożliwy. Codziennie odbieram telefony od klientów lub osób, które znam – pytają głównie o ubezpieczenia zdrowotne i na życie. Wielu moich klientów podnosi swoje sumy ubezpieczenia, rozbudowuje polisy o kolejne świadczenia zdrowotne. Często obawiają się również o swoją sytuację finansową, związaną z niepewnością na rynku pracy. Analizują możliwość wzięcia na siebie dodatkowych zobowiązań finansowych z tytułu opłacania własnych i rodzinnych polis. W tych sytuacjach proponuję elastyczne rozwiązania ochronne, które pozwalają utrzymać ciągłość ochrony ubezpieczeniowej dla siebie i rodziny nawet w sytuacjach ograniczonej płynności finansowej – wskazuje.

Swoimi spostrzeżeniami podzielił się również Adrian Czernicki, który specjalizuje się w ubezpieczaniu lekarzy.

– Wśród lekarzy świadomość ubezpieczeniowa jest bardzo duża, ponieważ codziennie stykają się z chorymi, widzą ich cierpienia i dramaty rodzinne. Bardzo duży odsetek moich klientów-lekarzy przeszło Covid-19. Jedni bardzo łagodnie, wręcz bezobjawowo, a inni z ciężkimi powikłaniami znaleźli się w szpitalu. Niektórzy niestety zmarli. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na kompleksowe ubezpieczenie – od ochrony rodziny na wypadek śmierci, poprzez opcje zdrowotne typu poważne zachorowania, niezdolność do pracy, na leczeniu w szpitalu skończywszy. Z moich doświadczeń wynika, że pewien strach, bliskość choroby i fakt, że moich kolegów to dotknęło, staje się dodatkowym bodźcem do zawarcia ubezpieczenia na życie i zdrowie. Sam również dokupiłem dodatkową ochronę dla siebie i rodziny – zaznacza.

O badaniu:

Badanie przeprowadzone na panelu Ariadna na ogólnopolskiej próbie liczącej N=1066 osób. Dobór próby: losowo-kwotowy. Kwoty dobrane według reprezentacji w populacji Polaków w wieku 18 lat i więcej dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Termin realizacji: 22–25 stycznia 2021. Metoda: CAWI.

(AM, źródło: Aviva)

Ubezpieczenia zdrowotne w czasach „zaciskania pasa”

0
Michał Wiśniewski

Rok 2020 skończyliśmy pierwszą od 30 lat recesją. Dla wielu to lekki szok, w końcu 30 lat nieustannego wzrostu gospodarczego. Kto by się tego spodziewał na początku zeszłego roku? Obsługując w zakresie ubezpieczeń pracowniczych szerokie spektrum podmiotów gospodarczych, w wielu przypadkach widzimy, jak kryzys wpłynął na ich kondycję.

Oczywiście nie jest to regułą, ale widać, jak firmy liczą każdą złotówkę. Taka sytuacja odbija się również na ubezpieczeniach pracowniczych, szczególnie zdrowotnych, gdyż to benefity są jedną z tych rzeczy, które są lustrowane co do zasadności ponoszenia kosztów.

Do tego dochodzi inflacja medyczna na poziomie ok. 9%, która sprawia, że klasyczne produkty zdrowotne są zwyczajnie droższe. Oznacza to także w przypadku rocznic już zawartych polis znaczące zwyżki składki.

Dla brokerów ubezpieczeniowych jest to sytuacja, z którą trzeba się zmierzyć w sposób, który z jednej strony pomoże klientowi podjąć decyzję o utrzymaniu benefitu w postaci opieki medycznej, a z drugiej strony sprawi, że będzie to wydatek akceptowalny finansowo.

To ważna kwestia, gdyż nie da się ukryć, że ubezpieczenie zdrowotne to wciąż jeden z najbardziej pożądanych benefitów pracowniczych, szczególne w dobie koronawirusa. Dodatkowo wiąże się on z licznymi korzyściami dla pracodawcy, o których zawsze warto mu przypominać.

Jednym z coraz bardziej zyskujących popularność rozwiązań stają się programy profilaktyczne zaszyte w medycynie pracy. Są to usługi medyczne opisane w ustawie o służbie medycznej, czyli jak zgrabnie opisuje ustawa: „ogół działań zapobiegających powstawaniu i szerzeniu się niekorzystnych skutków zdrowotnych, które w sposób bezpośredni lub pośredni mają związek z warunkami albo charakterem pracy”.

Produkty te u ubezpieczycieli powoli stają się standardem. Pracodawcy co do zasady medycyny pracy nie lubią. Traktują ją jako przykry obowiązek sprowadzający się do spełnienia formalności lekarskich, aby pracownik mógł spokojnie świadczyć pracę.

Program profilaktyczny sprawia, że oprócz samej medycyny pracy mamy w składce również podstawowe zakresy opieki medycznej, wszystko za niewysoką sumę. Całość składki nie jest dla pracownika przychodem i nie jest obciążona składką ZUS. Jest to rozwiązanie atrakcyjne kosztowo, w sam raz na trudne czasy. Takie rozwiązanie pozwala więc zapewnić pracownikowi tak pożądany benefit, a jednocześnie spełnić obowiązki ustawowe związane z medycyną pracy.

Warunkiem jest tu oczywiście powszechność, natomiast składki w przypadku tych programów są wyjątkowo atrakcyjne i do udźwignięcia nawet w recesji.

Innym rozwiązaniem, które może być stosowane w celu ograniczenia kosztów opieki medycznej, są limity konsultacji, konsultacje z dopłatą oraz temat jakże nośny, czyli telemedycyna.

Limity konsultacji ze specjalistami to rozwiązanie popularne jeszcze kilka lat temu. Przed pandemią rzadziej stosowane, ale wydaje się, że w przypadkach, gdzie ograniczenie kosztów jest niezbędne, można się o takie limity pokusić.

Według mnie, zdecydowanie korzystniejsze jest zapewnienie dostępu do szerokiej i nielimitowanej listy lekarzy specjalistów, ale obwarowane koniecznością dopłat. Warto tu wspomnieć, że kwestia niewielkich dopłat do konsultacji lekarskich jest rozważana również w ramach NFZ. Obecnie w związku z pandemią temat ucichł, bo jest to decyzja trudna politycznie.

Wracając do kwestii prywatnej opieki medycznej, taka dopłata musi być na akceptowalnym dla ubezpieczonego poziomie. Biorąc jednak pod uwagę koszty prywatnych konsultacji, wynoszące setki złotych, to koszt dopłaty na poziomie 20–30 zł może być atrakcyjnym rozwiązaniem. Z pewnością taka konstrukcja korzystnie wpływa na rentowność kontraktów, gdyż ogranicza liczbę wizyt umawianych trochę „z nudów”, czyli po to, żeby odwiedzić lekarza.

Kwestia telemedycyny z racji jej popularności w czasie pandemii była ostatnio szeroko omawiana na rynku ubezpieczeniowym. Mamy tu dwie strony medalu, z jednej strony łatwy, bezkontaktowy dostęp do konsultacji medycznych, z drugiej niewątpliwie w pewien sposób ułomny, biorąc pod uwagę jakość medyczną takiej konsultacji.

Warto jednak telemedycynę docenić jako rozwiązanie ograniczające koszty. Telemedycyna się zmienia i coraz częściej ma formę nowoczesnej wideorozmowy z funkcjami np. załączania dokumentacji.

Rynek ubezpieczeń zdrowotnych w czasie kryzysu przynosi rozwiązania wychodzące naprzeciw oczekiwaniom ograniczania kosztów. Warto o nich rozmawiać zarówno z naszymi klientami, jak i ubezpieczycielami. W interesie każdej ze stron rynku ubezpieczeń jest to, aby rynek ten rozwijał się mimo zawirowań gospodarczych.

Michał Wiśniewski
broker ubezpieczeniowy
Certo Broker

PZUW: Naszym celem jest miliard złotych składki

0
Rafał Kiliński

Rozmowa z Rafałem Kilińskim, prezesem zarządu PZUW

Aleksandra E. Wysocka: – Jaki był 2020 rok dla PZUW?

Rafał Kiliński: – Całkiem dobry, mimo pandemii. Specyfika portfela TUW-u powoduje, że nie byliśmy szczególnie podatni na spadki. Nie zajmujemy się klientem masowym ani MŚP, ale stricte korporacyjnym.

Jest o Was coraz głośniej w kontekście różnych produktów, przede wszystkim zdrowotnych.

– To naturalna droga rozwoju naszego towarzystwa. Wykorzystujemy nasz atut, jakim dla ubezpieczonych jest możliwość zawierania umów ubezpieczenia bez konieczności ogłaszania przetargów i związanej z tym biurokracji, a jednocześnie przy zachowaniu pełnej transparentności.

Nasz model sprzyja indywidualnemu podejściu do każdego ubezpieczonego i dokładnemu dopasowaniu oferty do potrzeb. Dlatego przenosimy ten model na ubezpieczenia zdrowotne.

Chodzi o ubezpieczenia grupowe?

– Nie, takich nie możemy oferować. Stworzyliśmy produkty zdrowotne, ale oparte na metodologii działu drugiego ubezpieczeń, w ramach którego działamy.

Większość zakładów sprzedaje produkty zdrowotne pod flagą ubezpieczeń życiowych. My natomiast, nie mogąc działać w obszarze życiowym, uzupełniliśmy licencję o grupę drugą i oferujemy te polisy jako ubezpieczenia majątkowe.

Rozumiem, że formalna struktura produktu jest jednak inna, również z perspektywy klienta…

– Z perspektywy klienta to rozwiązanie jest na pewno lepsze niż w przypadku abonamentów zdrowotnych, które ostatecznie są umową dwustronną.

Nasza oferta jest ubezpieczeniem, a więc automatycznie podlega pod nadzór regulatora. W rezultacie klient, który kupuje u nas pakiet medyczny, od razu wchodzi w bardziej prokliencki reżim.

Ale jeżeli chodzi o placówki i całą infrastrukturę, to operatorem jest PZU Zdrowie?

– Cała olbrzymia sieć medyczna PZU Zdrowie jest do dyspozycji naszych klientów. W końcu mamy w Grupie PZU spółkę zdrowotną, która świetnie się rozwija, także pod względem liczby placówek – zarówno własnych, jak i partnerskich. Ta liczba sięga już ponad 2200 przychodni w przeszło 600 miejscowościach w Polsce.

Jednym z Waszych punktów honoru było pozyskanie samorządów. Widać postępy?

– Tak. Mamy nowych członków, chociaż akurat w tym obszarze widać też negatywne skutki pandemii. Brak możliwości bezpośredniej komunikacji, spotkań z przedstawicielami samorządów, chociażby na kongresach, zjazdach, zlotach, nie pozwala się rozwijać tak, jak byśmy chcieli. 

Mimo to przebiliśmy pułap 600 mln zł składki za 2020 r., a samorządów ubezpieczyliśmy więcej niż wcześniej. Dynamika rok do roku jest więc pozytywna, przekracza 100%.

Problemy to wina Covid-19?

– I braku wiedzy. Ubezpieczenia wzajemne, niewymagające przetargów, to dla samorządów wciąż nowość. Można powiedzieć – terra incognita. Wymagają ciężkiej pracy u podstaw – informowania o ich zasadach, edukowania. Dlatego tak ważne są bezpośrednie relacje z samorządowcami, które buduje się właśnie podczas wspólnych spotkań czy kongresów, odpowiadając na szczegółowe pytania, rozwiewając wątpliwości i przekonując do zalet wzajemności w ubezpieczeniach.

Najtrudniejszy jest pierwszy raz. Widać to po samorządach, które skorzystały z naszej oferty i nie mają już ochoty wracać do przetargów.

Jak już ktoś „poczuje” ubezpieczenia wzajemne, to nie chce przestać. Zaletą jest formuła negocjacji, a więc dyskusje i uzgodnienia, na które nie ma miejsca przy sztywnych procedurach przetargowych. Poprzedza je wnikliwa analiza specyfiki każdego samorządu, dzięki której identyfikujemy jego mocne i słabe strony.

Finałem jest optymalna oferta – zarówno pod względem zakresu, jak i ceny, która jest dopasowana do możliwości finansowych samorządu. To wygodniejsze i korzystniejsze od przetargu.

Ubezpieczacie również branżę kościelną. Co nowego w tym temacie?

– Mogę z dumą powiedzieć, że przebiliśmy poziom stu członków. To diecezje i zakony. Zaczynaliśmy z nimi rozmowy jeszcze przed pandemią, więc tym łatwiej było o sukces. Gdy przyszła pandemia i związane z nią ograniczenia w bezpośrednich kontaktach, finalizowaliśmy podjęte wcześniej uzgodnienia.

Mam nadzieję, że nie będzie w tym obszarze szkód – ani duchowych, ani materialnych.

– Każdy ubezpieczyciel się cieszy, gdy ma niską szkodowość. Z drugiej strony nic nie jest tak dobrą promocją ubezpieczeń jak dobrze zlikwidowana szkoda. Dlatego przykładamy do likwidacji wielką wagę.

Co dokładnie robicie, jeśli chodzi o likwidację szkód w majątku?

– Na tym polu korzystamy z synergii z PZU SA. Szefem likwidacji jest Paweł Rychlewski, który przez lata kierował obszarem obsługi szkód korporacyjnych w „dużym” PZU. Ma więc ogromne doświadczenie. Razem z Piotrem Danilukiem, który zajmuje się surveyami medycznymi, wdraża tak zwaną proaktywną likwidację szkód.

Na czym ona polega?

– W dużym skrócie – na rozwiązywaniu problemów, zanim dadzą o sobie znać. Warunkiem jest szybka informacja. Dlatego przekonujemy szpitale i lekarzy, by natychmiast zawiadamiali nas o sytuacjach, które mogą skutkować roszczeniami ze strony pacjentów czy wywołują ich niezadowolenie.

Jeśli zaniedba się kontakt z osobą, która czuje się pokrzywdzona, zlekceważy się jej odczucia i nie okaże empatii, to jest duże prawdopodobieństwo, że za moment w jej imieniu zgłosi się kancelaria odszkodowawcza.

Dbamy więc o to, aby zapewnić właściwą komunikację między szpitalem a pacjentem, i szukamy optymalnych dla wszystkich rozwiązań. Chodzi o to, żeby uniknąć ewentualnych pozwów i postępowań sądowych, które oprócz tego, że trwają latami, są dla pacjenta czy jego rodziny źródłem dodatkowej traumy.

Celem jest jednocześnie obiektywne ustalenie, czy w ogóle doszło do szkody, a także ewentualnej odpowiedzialności za nią. Nad tym pracują nasi eksperci i prawnicy, którzy służą szpitalom wszechstronną pomocą. Proszę pamiętać, że w sprawach związanych ze zdrowiem chorzy są często skłonni winić lekarzy za to, że efekt leczenia odbiega od oczekiwań, podczas gdy stoją za tym obiektywne przyczyny, a więc po prostu stan zdrowia pacjenta.

Wygląda na to, że to proste i bardzo racjonalne rozwiązanie tego rodzaju problemów.

– I korzystne dla wszystkich. Dlatego staramy się je promować, namawiając lekarzy do natychmiastowego zgłaszania niepożądanych zdarzeń, także wtedy, gdy sami czują się za nie odpowiedzialni. To warunek szybkiego kontaktu z pacjentem i szansa na rozwiązanie problemu.

Nie sprzyja jednak temu nasze prawo. W przeciwieństwie na przykład do Danii, gdzie funkcjonuje tzw. system no-fault. Polega w dużym uproszczeniu na tym, że lekarz ma obowiązek zaraportować o błędzie, który mógł popełnić, a który może się przerodzić w szkodę. Dzięki temu nikt go nie będzie ścigał i nie poniesie konsekwencji.

A w Polsce?

– Może nawet zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Jednak dzięki „proaktywnemu” modelowi współpracy z ubezpieczonymi podmiotami medycznymi ograniczamy ryzyko prawne. Szybkie zaraportowanie zdarzenia pozwala ograniczyć negatywne skutki medyczne, a w konsekwencji – ryzyko odpowiedzialności ze strony lekarza.

Chciałabym zapytać jeszcze o Wasze działania prewencyjne. Co się działo na tym polu w roku pandemicznym i jakie macie plany na przyszłość?

– Sama idea ubezpieczeń wzajemnych, opartych na zasadzie non-profit, polega na ofiarności i pomocy. Nie mogło ich więc zabraknąć w krytycznym okresie. Całą naszą aktywność prewencyjną i sponsoringową skoncentrowaliśmy na tym, by wspierać leczenie chorych i chronić szpitalny personel przed zakażeniem koronawirusem.

Wszystkim tzw. jednoimiennym szpitalom zakaźnym, z którymi współpracujemy, już od marca zaczęliśmy dostarczać środki ochrony: kombinezony, maseczki, rękawice, środki do dezynfekcji. Zaangażowaliśmy się w projekt PZU polegający na przekazywaniu szpitalom tzw. opasek życia, które pozwalają na zdalne monitorowanie parametrów życiowych pacjentów i alarmują personel medyczny w przypadku zagrożenia.

Później ruszyliśmy z dostawami bezprzewodowych stetoskopów, które umożliwiają badanie chorych na odległość, a lekarzy chronią przed ryzykownym kontaktem z zakażonymi. Zaczęliśmy od pilotażu w szpitalach w Tarnowie i Tychach, a gdy okazało się, że stetoskopy zdają egzamin i zbierają u lekarzy wyśmienite recenzje, ofiarowaliśmy je tymczasowemu szpitalowi na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jego operatorem jest szpital MSWiA w Warszawie, który ubezpieczamy. Do niego trafią stetoskopy, gdy – oby jak najszybciej – tymczasowy szpital dla zakażonych Covid-19 przestanie już być potrzebny. Dostaną je wkrótce także inne szpitale.

Nie przerywamy więc pomocy. Możemy sobie na to pozwolić, ponieważ na działalność prewencyjną przeznaczymy coraz więcej pieniędzy.

Jakie plany ma PZUW?

– Najważniejsze jest to, że chcemy stabilnie rosnąć. Nadrzędnym celem jest powiosłowanie do miliarda złotych składki. Taki mamy ambitny plan.

Ten miliard ma się pojawić w 2021 roku?

– Nie, bądźmy realistami. Jesteśmy w tej chwili w piątym roku działalności. Przebicie 600 mln zł po tak krótkim czasie to już jest wspaniałe osiągnięcie. Ale perspektywa 2022–2023 jest realna.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka

TU Zdrowie wspiera w leczeniu chorób dietozależnych

0

Towarzystwo Ubezpieczeń Zdrowie rozszerza ofertę programów zdrowotnych. Ubezpieczyciel wprowadził program Mój Dietetyk, który ma wspomagać proces leczenia cukrzycy typu 2, dny moczanowej, nadciśnienia tętniczego i osteoporozy.

Mój Dietetyk to program wspierania ubezpieczonego w leczeniu chorób dietozależnych. Obejmuje on:

  • Stały, bezpośredni kontakt z konsultantem medycznym TU Zdrowie
  • Niezbędne konsultacje specjalistyczne
  • Laboratoryjne badania diagnostyczne
  • Obrazowe badania diagnostyczne
  • Opiekę dietetyka
  • Jadłospis

– TU Zdrowie wprowadza kompleksowe rozwiązanie, które nie sprowadza problemu wyłącznie do odwiedzin u dietetyka i wyboru jednej ze standardowych diet. Program daje możliwość zindywidualizowanej diagnostyki w oparciu o liczne badania i konsultacje. Ubezpieczony ma pewność, że opracowana dieta uwzględnia indywidualne uwarunkowania medyczne, ale i społeczne (styl życia, wykonywany zawód), skutecznie wspomagając proces leczenia – mówi Teresa Domańska, dyrektor Biura Ubezpieczeń Zdrowotnych.

Cały proces liczy 8 etapów, które porządkują jego przebieg i umożliwiają weryfikację skuteczności prowadzonych działań.

Z programu mogą skorzystać ubezpieczeni w TU Zdrowie, którzy otrzymali diagnozę jednej z w/w chorób. Po zgłoszeniu się do programu ubezpieczony pozostaje pod opieką konsultanta medycznego, który nadzoruje przebieg programu, pomaga w umawianiu wizyt, doradza miejsca, gdzie w krótkim czasie można dokonać wymaganej diagnostyki.

– Osoby, u których zdiagnozowano cukrzycę typu 2, dnę moczanową, nadciśnienie tętnicze czy osteoporozę, są szczególnie narażone na powikłania związane z niewłaściwym odżywianiem. Ważne jest to, co i w jakich ilościach jedzą, ponieważ ma to wpływ na utrzymanie odpowiedniej wagi ciała, akceptowalnych poziomów cukru, wydolności nerek, właściwego ciśnienia tętniczego. Innymi słowy, dobrze dobrana dieta hamuje rozwój choroby i daje dużą szansę na lepszą jakość życia – mówi Edyta Jacyna, konsultant medyczny TU Zdrowie.

(AM, źródło: TU Zdrowie)

SIGNIUS i Fully-Verified pomogą zweryfikować tożsamość w podpisach zaawansowanych

0

SIGNIUS i Fully-Verified rozpoczęły strategiczną współpracę. W jej efekcie firmy zaoferowały usługę wideo weryfikacji tożsamości klienta w procesie zdalnego podpisywania dokumentów podpisem zaawansowanym SIGNIUS Professional.

Integracja obu rozwiązań umożliwia w pełni prawomocne, zgodne z unijnym rozporządzeniem eIDAS dotyczącym elektronicznej identyfikacji, zdalne podpisywanie dokumentów podpisem zaawansowanym w szybki i bezpieczny sposób. Współpraca firm pozwala na wolne od ryzyka podpisywanie dokumentów online, dając gwarancję, że osoba, która podpisała dokument, jest faktycznie tą, która miała go podpisać.

– Fully-Verified zapewnia rozwiązanie do weryfikacji tożsamości oparte na sztucznej inteligencji, które łączy w sobie najlepsze praktyki i wysoce zautomatyzowaną technologię opartą na uczeniu maszynowym. Poprzez integrację przyjaznego dla użytkownika i intuicyjnego rozwiązania do zdalnego onboardingu, poszerzymy listę metod weryfikacji naszego portalu do zdalnego zarządzania i podpisywania dokumentów na platformie SIGNIUS Professional – powiedział Jack Piekarski, CEO i CMO SIGNIUS.

– Wspaniale jest widzieć, że rozwiązania do podpisywania elektronicznego kładą coraz większy nacisk na bezpieczną weryfikację tożsamości. Potwierdzenie tożsamości za pomocą e-maila lub linku sms często nie wystarczy. Dlatego jesteśmy tutaj, aby pomóc – dodał Łukasz Kwiatkowski, CEO Fully-Verified.

(AM, źródło: SIGNIUS)

PPK – co się udało, a co nas jeszcze czeka?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Początki PPK w Polsce to duża niewiadoma, działanie po omacku. Jak wygląda sytuacja po 2 latach obowiązywania ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych? Czego możemy spodziewać się w kolejnych latach? – pisze Agnieszka Jakuczek, prezes zarządu eOFWCA.pl.

Do dziś program został wdrożony na trzech etapach zakładanego harmonogramu. Pierwsze szlaki przetarły największe firmy zatrudniające od 250 pracowników wzwyż. Średnie i małe organizacje proces zakończyły na jesieni ubiegłego roku. Pandemia oraz wprowadzane w związku z nią zmiany spowodowały zbieżność tych dwóch etapów.

Rok 2021 to ostatnia i najdłuższa prosta. Czego możemy spodziewać się przy wdrożeniu IV transzy PPK? Jakie refleksje płyną z dotychczasowych wdrożeń, a jakie wnioski na przyszłość?

Ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych obowiązuje od 1 stycznia 2019 roku i nakłada na kolejne grupy pracodawców obowiązek wdrożenia programu w odstępach półrocznych. Jednak pandemia zaburzyła nieco ten porządek, przez co dla II grupy zatrudniających termin ten został przesunięty. Tym samym sytuacja z harmonogramem przedstawia się następująco:

Zapisy ustawy przewidziały etapowe wprowadzanie PPK w następującej kolejności:

Na pierwszy ogień poszły największe firmy i to one przetarły szlak procesów, procedur i w dużej mierze uwypukliły potrzeby edukacji społeczeństwa w szerszym zakresie. Z perspektywy czasu wiemy, że jego przebieg charakteryzował się dużą niepewnością, wiele kwestii budziło wątpliwości, wymagało doprecyzowania legislacyjnego.  Nie zostały należycie przygotowane systemy kadrowo-płacowe oraz te po stronie Instytucji Finansowych – jeszcze  wiele kwestii wymagało doszlifowania. Ponadto utrudnieniem stała się nowelizacja ustawy tuż przed wejściem PPK w życie. Pod znakiem zapytania stały procedury oraz obowiązki, przed którymi stanęły organizacje po wprowadzeniu PPK. Jak również sposób komunikacji z pracownikami, ich edukacja.

Z końcem 2020 roku zakończyliśmy również wdrożenie PPK w grupie II i III. W konsekwencji zapisów tarczy antykryzysowej  termin podpisania umowy o zarządzanie oraz prowadzenie PPK wyznaczony dla firm zatrudniających co najmniej 50 osób zostały wydłużony do 27.10.2020 r. i zbiegł się z terminem III etapu.

Wiemy, że większość przedsiębiorców poczyniła w odpowiednim czasie wysiłki związane z wyborem podmiotu do zarządzania PPK, odbyła rozmowy z pracownikami, właściwe dokumenty zostały przygotowane. Jednak w związku z możliwością odroczenia koniecznych zobowiązań finansowych czynności te zostały odsunięte w czasie. Pandemia znacząco zachwiała stabilnością gospodarki, sytuacja na rynkach była i jest nadal niepewna, większość strategii biznesowych wymagała reorganizacji. Wiele firm utraciło płynność finansową. Zatem sytuacja finansowa pracodawców była głównym faktorem wdrożenia PPK.

Etap II i III to wdrożenia realizowane głównie w trybie online. Przyczyną oczywiście była pandemia. Odmiennie od etapu I, na którym w przeważającej większości spotkania odbywały się stacjonarnie. Spotkania wirtualne miały znaczący wpływ na mniejszą partycypację. W ostatnim roku znacząco weszliśmy w świat cyfrowy, niemniej jednak Polacy są bardzo relacyjni. Przy podjęciu decyzji lubią porozmawiać z drugim  człowiekiem, mieć możliwość zadania bezpośrednio pytań, dyskusji w kuluarach.

Odpowiadając za wdrożenia PPK w wielu firmach, przyznaję, że digitalizacja pozwoliła sprawnie  zaimplementować program w połączonych grupach II i III. Stacjonarne wdrożenia na taką skalę trudno byłoby sobie wyobrazić. Każda ze stron dysponowała większą wiedzą na temat PPK, systemów, potrzeb i oczekiwań. Wiele wątpliwości, niuanse techniczne itp. zostały przepracowane w I transzy. W kolejnych pomogły kampanie, prasa, gotowość systemów kadrowo-płacowych. Pozostała podobnie jak w I etapie niepewność, sytuacja  z OFE, brak zaufania do państwa oraz rynku finansowego. Przy czym ten ostatni czynnik postrzegam głównie jako wynik niewiedzy. Warto zastanowić się gdzie i kiedy mogliśmy posiąść wiedzę na temat rynków finansowych? To doskonały temat do kolejnej dyskusji. Jednak warto mieć na uwadze, że PPK może stanowić element edukacyjny. Miałam okazję zaobserwować to zjawisko na spotkaniach gdzie pojawiały się osoby, które pracowały za granicą i posiadające  tego typu rozwiązania. To byli najlepsi Ambasadorzy PPK w terenie. I tego nam właśnie potrzeba, czasu na obserwację. Wierzę, że w najbliższym czasie, skoro nauczyliśmy się odkładać na auto czy telewizor to nauczymy się również odkładać na zabezpieczenie naszych odleglejszych potrzeb. Bo PPK to nie tylko emerytura!

Łatwo pokusić się o stwierdzenie, że firmy z II transzy miały więcej czasu na wdrożenie. Praktycznie ponad  pół roku. Jednak trzeba mieć na uwadze, że  było to zupełnie odmienne pół roku niż każde inne do tej pory. Powodzenie wdrożenia PPK to głównie wynik nastawienia pracodawcy. A jakie mógł mieć w tym czasie? Wiosna to pierwszy i całkowity lockdown. Dezorientacja rynku, reorganizacja strategii, finansowania firmy i pytania, co dalej? Temat PPK nie był priorytetem w zaistniałej sytuacji. Część firm wybrała dostawcę. Jednak lato to urlopy, więc organizowanie spotkań z pracownikami było mało efektywne. Tym samym większość działań przesunęła się na jesień.

Od początku twierdziłam, jeszcze w czasach przed  pandemią, że założenia  partycypacji były zbyt optymistyczne. Pandemia tylko to podsyciła.

Jakie efekty wdrożeń są za nami?

Według podsumowania PFR efektem wdrożenia PPK w małych, dużych i średnich firmach jest partycypacja na poziomie 30,4% pracowników tych firm. Zatem do programu przekonało się 1,7 mln Polaków. Najwięcej w firmach z branży finansowej oraz z kapitałem zagranicznym. Założenia ustawodawcy przewidywały 75%. Założenia instytucji dostarczających PPK zakładały minimum 60%. Warto zwrócić uwagę, że 32 tys. firm objętych obowiązkiem ustawy nie wdrożyło efektywnie programu. Są to głownie podmioty zatrudniające od 20 do 49 pracowników. Przekłada się to na ogólne wyniki efektywności programu. Wielkość zatrudnienia firm z pierwszych trzech etapów to 7,4 mln. Tymczasem w tych z prawidłowo wdrożonym PKK 5,553 mln.

Duża nadzieja ustawodawcy pokładana jest na ostatniej prostej. Wdrożenie w firmach zatrudniających mniej niż 20 pracowników oraz jednostkach sektora finansów publicznych może według rządzących przynieść dodatkowe 2 mln zainteresowanych, a nawet więcej. Z początkiem roku wystartował ostatni i największy etap PPK. Tutaj potencjalnych uczestników programu jest najwięcej. Tym samym stanowi on największą szansę na zwiększenie aktywów zgromadzonych w PPK. Jednocześnie przesunięcie o pół roku II etapu skróciło okres oszczędzania. Założenia przyjęte na 2020 to 10 mld zł na koniec roku. Tymczasem w 12 miesięcy zgromadzone aktywa wzrosły z 86 mln zł do 2,8 mld zł. Tym samym projektodawcy realizacji celu wyznaczonego na 2020 rok oczekują w 2021 r.

Założenia, efekty i wnioski

Warto zastanowić się, dlaczego nie wdrażamy PPK na spokojnie? Nie są to według mnie założenia ekonomiczne. Przyczyna leży w naszej naturze, w tym, że robimy wszystko na ostatnią chwilę.

Czy cel wprowadzenia PPK zostanie osiągnięty? Czy zaczniemy oszczędzać na tę odleglejszą przyszłość albo na czarną godzinę? Nauczymy się najpierw płacić sobie?

Przyjmując, że do końca 2025 roku osiągniemy partycypację na poziomie 40–50% a w perspektywie długoterminowej 50–75% co da nam 6–8 mln pracowników, możemy wywnioskować, że system PPK wpłynie na kondycję finansową pracodawców i pracowników. Dla jednych oznacza to większe koszty, dla drugich mniejsze wynagrodzenie, jakie otrzymują co miesiąc. Zmiany wywołane przez pandemię negatywnie wpłynęły na proces w ujęciu całościowym. Jednak w perspektywie przyrostu partycypacji pracowników zauważamy czynnik sprzyjający. Czas niepewności, który wystawił nas wszystkich na próbę i zmusił do refleksji o przyszłości, zmienia podejście Polaków do oszczędzania. Zatem istnieje duże prawdopodobieństwo, że w ostatnim etapie partycypacja uczestników będzie wyższa, natomiast w etapach I, II i III będzie następował sukcesywny przyrost. Wierzę że edukacja, pozycjonowanie Programu w długoletnim horyzoncie, przyniesie pozytywne efekty.

(AM, źródło: eOFWCA.pl)

Zadośćuczynienie ma wynagrodzić wszystkie cierpienia

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Sąd Najwyższy uznał, że poszkodowany, u którego zakażenie wewnątrzszpitalne spowodowało istotne ograniczenia w późniejszym funkcjonowaniu i znacząco pogorszyło stan zdrowia, powinien otrzymać zadośćuczynienie od placówki medycznej – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Wyrok dotyczył dziecka, którego stan zdrowia po urodzeniu został oceniony przez lekarzy jako niebudzący zastrzeżeń. W domu pojawiły się jednak niepokojące objawy. Podczas kontroli lekarskiej stwierdzono posocznicę gronkowcową, będącą efektem zakażenia w szpitalu. Infekcja znacząco pogorszyła stan zdrowia chłopca, prowadząc do jego niepełnosprawności.

Rozpatrujący sprawę sąd I instancji zasądził 500 tys. zł zadośćuczynienia, gdyż nie miał wątpliwości, że do zakażenia doszło na skutek zaniedbań szpitala. Na jego wyrok wpływ miał fakt, iż kontrola przeprowadzona w placówce medycznej wykazała liczne zaniedbania sanitarne, których efektem było m.in. 25 zakażeń gronkowcem w ciągu pięciu lat obejmujących także rok urodzenia powoda. Dotyczyły one również noworodków. Sąd apelacyjny uznał jednak, że właściwszą kwotą będzie 300 tys. zł. Odmiennego zdania był z kolei Sąd Najwyższy, który przypomniał, że zadośćuczynienie pełni przede wszystkim funkcję kompensacyjną. Ma ono pomóc przynajmniej w niewielkim stopniu wynagrodzić doznaną krzywdę. Biorąc pod uwagę te czynniki, SN uznał, że adekwatną kwotą będzie 400 tys. zł.

Więcej:
„Dziennik Gazeta Prawna” z 25 lutego, Inga Stawicka „Cierpienia nie da się policzyć, ale suma musi wynagrodzić doznaną krzywdę”:
https://edgp.gazetaprawna.pl/e-wydanie/5787…

(AM, źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”)

Concordia Polska Grupa Generali: Przez innowacyjność do sukcesu

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Eksperci Concordii Polska Grupa Generali biorą udział w 10. edycji konferencji rolniczej „Przez innowacyjność do sukcesu”. Głównym tematem tegorocznego spotkania jest uprawa rzepaku ozimego, pszenicy ozimej oraz kukurydzy. Osobny blok poświęcony zostanie technice rolniczej. Całe wydarzenie zorganizowane jest online.

Eksperci Concordii podzielą się swoją wiedzą podczas paneli: „Kukurydza” oraz „Technika rolnicza”. Krzysztof Mrówka, dyrektor Biura Ubezpieczeń Rolnych, wytłumaczy, od jakich ryzyk ubezpieczyć uprawę kukurydzy, aby spokojnie czekać do jej zbiorów. Natomiast Mariusz Gilicki, dyrektor Biura Ubezpieczeń Komunikacyjnych, opowie o ubezpieczeniach maszyn i możliwych zakresach ubezpieczenia: od szyb i opon po kradzieże, spalenia i wypadki.

– Będę mówił o tym, czy grad i huragan mogą uszkodzić kukurydzę. Będziemy też rozmawiać o wiosennych przymrozkach w kontekście uprawy kukurydzy, o ich wpływie na oczekiwany plon. Z pewnością będzie to wiedza przydatna dla wielu rolników, w szczególności tych, u których uprawa kukurydzy zajmuje znaczący areał – wyjaśnia Krzysztof Mrówka.

– Chociaż wielu rolników nie zdaje sobie sprawy, że posiadane przez nich pojazdy tworzą „flotę”, to w znaczeniu ubezpieczeniowym tak właśnie może być. W Concordii flotę tworzy już 5 pojazdów, w tym samochód osobowy, którym gospodarz jeździ na zakupy, i traktor z przyczepą, którym przewozi płody rolne. Przedsiębiorca musi liczyć się z trudnymi warunkami na roli, a nawet z wypadkami i kradzieżą. Cała flota jest zazwyczaj wyjątkowo intensywnie eksploatowana. Jej właściciel może się uchronić przed awariami i przestojami. Nasze ubezpieczenie Agro Flota zabezpiecza rolnika przed konsekwencjami kradzieży, pożaru, wypadku czy uszkodzeń, zarówno tych wywołanych siłami natury, jak i wandalizmem — mówi Mariusz Gilicki.

Konferencja potrwa do 26 lutego.

(AM, źródło: Concordia)

18,324FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie