Blog - Strona 1227 z 1538 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1227

BIK finalizuje przejęcie Punkty i wchodzi w omnichannel

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Przez ostatnie dwadzieścia lat BIK Serwis zajmował się serwisem dla klientów korporacyjnych zainteresowanych ubezpieczeniami komunikacyjnymi. Od roku buduje ogólnopolską sieć agencyjną. Wraz z przejęciem porównywarki Punkta rozpoczyna natomiast tworzenie wielokanałowego modelu sprzedaży ubezpieczeń w segmencie detalicznym.

– Wraz z pozyskaną bazą i marką, możliwościami marketingowymi oraz technologiami, którymi dysponujemy, inwestycja w Punkta przyspieszy realizację strategii detalicznej BIK. Jej celem jest stworzenie klientom możliwości kupowania usług przez wiele kanałów, czyli online, telefonicznie czy bezpośrednio u agentów – mówi Michał Daniluk, dyrektor zarządzający, członek zarządu BIK Serwis.


Zakup Punkty jest kolejną akwizycją BIK po niedawnym przejęciu działalność April International w Europie Środkowo-Wschodniej.

(AM, źródło: BIK)

Mobilny Ekspert PZU pomaga w Płocku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W związku z zatorem lodowym na Wiśle w Płocku i podtopieniami spowodowanymi tym zjawiskiem Grupa PZU zdecydowała się na wysłanie Mobilnego Eksperta PZU.

Jak poinformował ubezpieczyciel, Mobilny Ekspert zaczął działać rano 10 lutego. Firma uruchomiła akcję preobsługi szkód, kontaktując się z 24 klientami w zagrożonym rejonie miasta i oferując im wsparcie. Według stanu na godzinę 14.30 jedna osoba potrzebowała pomocy.

(AM, źródło: Twitter)

3 mld zł na kontach uczestników PPK

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Około 3 mld zł zgromadzono na kontach uczestników Pracowniczych Planów Kapitałowych w 2020 roku – poinformował 10 lutego Polski Fundusz Rozwoju, przytaczając dane z najnowszego raportu Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego.

W informacji PFR napisano, że wartość aktywów netto funduszy zdefiniowanej daty w 2020 roku wyniosła 2,8 mld zł, „co oznacza, że niemal 3 mld zł zostały zgromadzone na kontach uczestników PPK”. Zaznaczono, że na koniec 2019 roku, po wprowadzeniu PPK w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 250 pracowników ( I etap wdrażania), było to niecałe 85 mln zł – podał „Puls Biznesu” za PAP.

PFR wskazał, że na koniec 2020 r. odnotowano prawie 1,7 mln uczestników programu, natomiast zgodnie z założeniami po IV etapie programu liczba uczestników wzrośnie do minimum 3,5 mln uczestników. „Cel długoterminowy przewiduje liczbę ok. 6–8 mln pracowników, z partycypacją na poziomie ok. 50–75%”.

W informacji zaznaczono, że wszystkie fundusze zdefiniowanej daty zakończyły rok 2020 z zyskiem, a średnia stopa zwrotu z zainwestowanych środków wyniosła od +7,7% do +13,4% w zależności od daty docelowej analizowanej grupy funduszy. Dodano przy tym, że różnice pomiędzy poszczególnymi funduszami były znaczące.

PFR przedstawił również wyliczenia portalu analizy.pl, z których wynika, że uczestnik PPK zarabiający średnią krajową (ok. 5400 zł) przez 12 miesięcy 2020 roku przeznaczył nań 1450 zł, z czego 1286 zł stanowiły wpłaty własne (przy 2,0% składce). „Tymczasem na koniec roku na jego koncie było, w zależności od grupy funduszy, od 2 639 zł do 2 872 zł (…) – czyli od 1189 zł do 1422 zł więcej niż sam włożył. To oznacza od 82% do 98% zysku” – czytamy.

Dodano, że założenia programu i jego wyniki będą z każdym rokiem weryfikowane przez pracowników. Możliwość wypłaty oszczędzonych pieniędzy w dowolnym momencie życia zaprocentuje wzrostem uczestników.

Więcej:
https://www.pb.pl/ppk-w-2020-roku-na-kontach-uczestnikow….

(AM, źródło: „Puls Biznesu”, PAP)

Chiny: Pierwszy spadek zysku Ping An od lat

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Największy pod względem wartości rynkowej ubezpieczyciel chiński, Ping An Insurance, odnotował pierwszy od 2008 r. spadek rocznego zysku. Wzrost zahamowały pandemiczne ograniczenia.

Roczny zysk netto zmalał o 4,2%, częściowo z powodu spowolnienia sprzedaży przez agentów. Zysk wynoszący 143,1 mld juanów (22,16 mld dol.) w 2020 r. był mniejszy od 149,4 mld za rok poprzedni. Całkowity przychód z inwestycji w ubezpieczeniach na życie i zdrowotnych, przynoszących większość zysków, wzrósł o 4,5%, do 182,5 mld juanów, w stosunku do 175 mld juanów rok wcześniej. Za to wartość nowego biznesu życiowego i zdrowotnego spadła aż o 35%, do 49,6 mld juanów, w porównaniu z 76 mld juanów przed rokiem. W swoim biznesie bankowym Ping An odnotował 2,6% wzrostu zysku netto, do 28,9 mld juanów.

(AC, źródło: Reuters)

Unilink ze zgodą na akwizycję w Bułgarii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

9 lutego Unilink poinformował, że z końcem stycznia bułgarski odpowiednik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów formalnie wydał zgodę na przejęcie I&G Insurance Brokers, wiodącego brokera ubezpieczeniowego na tamtejszym rynku. Tym samym pierwsza zagraniczna akwizycja polskiej multiagencji stała się faktem.

Przejęcie I&G Insurance Brokers to pierwszy krok Unilink w realizacji międzynarodowej strategii, której celem jest budowa wiodącego dystrybutora ubezpieczeń w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. W zarządzie bułgarskiej firmy pozostaje jej założyciel, Nikolay Zdravkov, który jest udziałowcem mniejszościowym i będzie pełnił funkcję prezesa, a także dyrektora generalnego w nowym zarządzie spółki. W przyszłości firma będzie zarządzana dwupoziomowym systemem zarządzania – radą nadzorczą i zarządem.

I&G Insurance Brokers jest liderem na bułgarskim rynku ubezpieczeniowym. Założona w 1994 r. firma generuje obecnie blisko 300 mln złotych przypisu rocznie (10% udziału w tamtejszym rynku), sprzedając ponad 300 tys. produktów ubezpieczeniowych. I&G Insurance Brokers posiada także ponad 230 placówek i zatrudnia ponad 500 doradców ubezpieczeniowych.

Więcej o bułgarskim przejęciu w wywiadzie z Igorem Rusinowskim, prezesem Unilink:

Artur Makowiecki

news@gu.home.pl

RPP: Prawie 4 mln zł odszkodowań i zadośćuczynień w sprawach za błędy medyczne

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rzecznik Praw Pacjenta prowadzi obecnie ponad 60 spraw sądowych, korzystając z uprawnienia do wytoczenia powództwa lub wstąpienia do już toczącego się postępowania w sprawach cywilnych dotyczących naruszenia praw pacjenta. Zakończone dotąd prawomocnie około 30 procesów przyniosło pacjentom łącznie ponad 4 mln zł zadośćuczynień i odszkodowań, nie licząc odsetek i rent.

Polubownie zakończył się proces w szeroko opisywanej w mediach sprawie związanej z zabiegiem powiększenia piersi, na który do Polski przyjechała obywatelka innego państwa. W wyniku nieprawidłowej opieki anestezjologicznej i pooperacyjnej pacjentka zapadła w śpiączkę. W sprawie tej sąd karny prawomocnie skazał byłego dyrektora szpitala, lekarza anestezjologa i dwie pielęgniarki. Po kilku zaś latach postępowania przed sądem cywilnym, do którego wstąpił RPP, zawarta została ugoda przewidująca zapłatę zadośćuczynienia i odszkodowania w jednej z najwyższych dotąd w Polsce kwot w sprawach medycznych, a także ustanowienia renty.

– Wypłata składa się z dwóch części: zadośćuczynienia i renty miesięcznej. Podjęliśmy zobowiązanie, że nie będziemy ujawniać tych kwot – powiedział Tomasz Kopoczyński, pełnomocnik poszkodowanej Christiny Hedlund.

Ugoda zawarta została kilka miesięcy temu – podał Bankier.pl za PAP.

Adwokat dodał, że udało się przekonać matkę pokrzywdzonej kobiety, aby zmniejszyła swoje roszczenia finansowe wobec szpitala. – Obie strony procesu dojrzały do zawarcia porozumienia – zaznaczył. Szczegółów zawartej przed sądem ugody nie chciała też ujawnić, powołując się na zawartą w jej treści klauzulę poufności, pełnomocnik szpitala radca prawny Sylwia Kacprzak.

Od początku procesu w maju 2013 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku prawnicy Szwedki żądali od Copernicus Podmiot Leczniczy w Gdańsku ok. 6 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia.

W czerwcu 2013 r. SO, w ramach zabezpieczenia powództwa, orzekł, że szpital ma wypłacać poszkodowanej Szwedce miesięcznie rentę w wysokości 25 tys. koron szwedzkich (około 12,5 tys. zł ). W marcu 2014 r. po zażaleniu szpitala Sąd Apelacyjny w Gdańsku obniżył tę kwotę o trzy tysiące koron szwedzkich do prawie 22 tys. (ok. (ok. 11 tys. zł).

Ugody mimo pozwów

Kolejna sprawa dotyczyła niedołożenia należytej staranności w związku z kolonoskopią, wykonaną u pacjentki z powodu krwi w stolcu (w wywiadzie ustalono też, że matka pacjentki chorowała na raka jelita grubego). Według kobiety badanie odbyło się błyskawicznie, z kolei w opisie nie stwierdzono żadnych zmian, w tym opisanych przy poprzednim badaniu, jak i nie pobrano materiału do badań histopatologicznych. Gdy po trzech kolejnych miesiącach pacjentka wykonała w innym podmiocie następną kolonoskopię, stwierdzono obecność żylaków i owrzodzenia oraz zdiagnozowano gruczolakoraka. Już po wniesieniu powództwa przez Rzecznika Praw Pacjenta udało się doprowadzić do zawarcia z ubezpieczycielem ugody wyczerpującej całość roszczeń pacjentki.

Podobny finał znalazło powództwo RPP wytoczone przeciwko szpitalowi w związku z nieprawidłowościami w opiece okołoporodowej. W opinii konsultanta w dziedzinie położnictwa i ginekologii decyzje personelu leczniczego nie były adekwatne do sytuacji klinicznej. Zaobserwowane zaburzenia w czynności serca płodu stanowiły bowiem wskazanie do szybkiego zakończenia porodu cesarskim cięciem. Mimo podjętych działań noworodek zmarł. Jak dodatkowo podniosła pacjentka, przez długi czas, mimo wielokrotnych próśb, nie uzyskała informacji o stanie zdrowia swoim i dziecka. W toku procesu podjęte zostały negocjacje z ubezpieczycielem szpitala, które doprowadziły do ugodowego zakończenia sporu na bardzo korzystnych dla pacjentki warunkach.

Niekiedy udaje się uniknąć drogi sądowej

Część podejmowanych spraw Rzecznik kończy polubownie już na etapie przedsądowym, o ile w odpowiedzi na wezwanie do zapłaty podmiot leczniczy wyraża otwartość na dobrowolne przyznanie świadczenia. W takim przypadku urząd uzgadnia z pacjentem najlepszą dla niego opcję, a następnie podejmuje negocjacje, które najczęściej owocują zawarciem ugody. Tak w ostatnim czasie stało się w sprawie pacjenta, który na skutek kilkukrotnego ukąszenia w szyję i plecy przez owady, prawdopodobnie szerszenie, doznał wstrząsu anafilaktycznego – tracił świadomość, zaczął mieć duszności. Ze względu na brak wolnej karetki dyspozytor pogotowia polecił mu udać się do najbliższej przychodni POZ. Gdy został tam zawieziony, personel odmówił mu udzielenia pomocy, ponieważ nie był on pacjentem zapisanym u tamtejszego lekarza rodzinnego. Dopiero w kolejnej przychodni, a następnie w szpitalu, pacjent otrzymał niezbędną pomoc, co obejmowało m.in. podanie adrenaliny. Podmiot leczniczy, który nie udzielił pomocy mimo zagrożenia życia i zdrowia pacjenta, zaproponował ugodowe zakończenie sprawy, na co pacjent się zgodził.

Ugoda zawarta została także w sprawie, w której lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego zlecił dziecku z urazem lewej ręki prześwietlenie ręki prawej – i na podstawie tak wykonanego badania RTG wydał zalecenie założenia opaski elastycznej. Gdy następnie matka dziecka odebrała opis badania, zorientowała się, że prześwietlona została niewłaściwa ręka.

Z kolei w odpowiedzi na wezwanie do zapłaty jeden ze szpitali uznał w całości skierowane do niego roszczenie o zapłatę zadośćuczynienia na rzecz małego dziecka. Rodzice przywieźli go do szpitala po tym, jak wylał na siebie wrzątek i doznał rozległych oparzeń. Tymczasem lekarz dyżurny, bez wytworzenia jakiejkolwiek dokumentacji, zlecił wyłącznie podanie czopku przeciwbólowego i zastosowanie maści na oparzenia. Mimo próśb rodziców, nie zlecił transportu karetką do szpitala o wyższym stopniu referencyjności. Gdy mały pacjent został w końcu przewieziony do szpitala dziecięcego, stwierdzono poparzenia 18% ciała, w tym II stopnia, co wymagało kilkudniowej hospitalizacji.

Więcej na temat rozstrzygnięcia sprawy Christiny Hedlund:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Koniec-wielole…

AM, news@gu.home.pl

(źródło: RPP, Bankier.pl, PAP)

Kohorty roczne – nowy wymóg standardu MSSF17

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Polska Izba Ubezpieczeń wraz z Izbami z Francji, Hiszpanii, Rumunii oraz Włoch przekazała stanowisko do Komisji Europejskiej oraz EFRAG (European Financial Reporting Advisory Group) w sprawie wprowadzania do porządku prawnego zmian do MSSF17 dotyczących kohort rocznych. Podobne stanowisko izby przesłały już w lipcu ubiegłego roku. To nadmierne obciążenie jednostek – pisze na blogu PIU Rafał Socha.

MSSF 17 „Ubezpieczenia” jest nowym standardem, który wejdzie w życie od 1 stycznia 2023 r. Określa zasady ujmowania, wyceny, prezentacji oraz ujawnień dotyczących umów ubezpieczeniowych objętych zakresem tego standardu. Nowy standard zastąpi używany obecnie MSSF 4 „Umowy ubezpieczeniowe”. Jednym z elementów nowego standardu jest wymóg kohort rocznych.

Do jakich umów ubezpieczenia odnosi się kohorta?

Kohorta roczna dotyczy umów, w szczególności w dziale I, które wystawiono w ciągu jednego roku i które zawierają międzypokoleniowy rozkład ryzyk i dopasowania przepływów pieniężnych (intergenerationally-mutualises and cash-flow matched contracts). Przykładowo, są to tradycyjne produkty indywidualne z udziałem w zysku: ubezpieczenia na wypadek śmierci lub dożycia, ubezpieczenia posagowe oraz ubezpieczenia na całe życie. Istotą tych produktów jest prawo ubezpieczającego do udziału w zysku, który pochodzi z wypracowanej przez ubezpieczonego nadwyżki stopy zwrotu z inwestycji aktywów na pokrycie rezerw techniczno-ubezpieczeniowych ponad gwarantowaną stopę techniczną, przyjętą w konstrukcji produktu do kalkulacji składek.

Trudna identyfikacja produktów

Niestety niełatwo zidentyfikować taki produkt. Można to zrobić za pomocą zaawansowanych systemów informatycznych. A sama identyfikacja oraz nakłady poniesione na jej wdrożenie może powodować, że poszczególne produkty okażą się mniej rentowne dla zakładów ubezpieczeń. Dodatkowo prawidłowa identyfikacja wymaga zaangażowania pracowników oraz czasu.

Czy te dane są naprawdę potrzebne przeciętnemu odbiorcy?

Problem polega na tym, że przeciętny czytelnik raportów finansowych właściwie tych danych nie potrzebuje? Zawierają się one w kilkuset stronnicowej informacji finansowej, a na pewno nie są to kluczowe informacje, od których rozpoczynamy czytanie tych raportów.

Polska Izba Ubezpieczeń wraz z izbami z Włoch, Francji, Hiszpanii i Rumunii stoi na stanowisku, że wprowadzanie obowiązku stosowania kohort rocznych spowoduje nadmierne obciążenia jednostek, zdecydowanie przewyższające korzyści dla użytkowników sprawozdań finansowych. Trzeba byłoby wprowadzić dodatkowe rozwiązania, które dostosują systemy informatyczne do raportowania poszczególnych produktów lub ich wersji.

Cały wpis:

https://piu.org.pl/blogpiu/kohorty-roczne-nowy-wymog-standardu-mssf17/

(AM, źródło: blog PIU)

Sprzedać wrak, czasów znak

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

TUZ Ubezpieczenia dołączył do grona zaledwie paru towarzystw, które pomagają w sprzedaży wraków pojazdów przejętych po szkodzie całkowitej. – Jest mi niezmiernie miło, że TUZ spełnia w ten sposób oczekiwania, jakie stawiane są przed branżą ubezpieczeniową w XXI wieku – mówi Dariusz Radaczyński, dyrektor Departamentu Likwidacji Szkód w TUZ.

Dariusz Radaczyński

Czy to jest skomplikowany proces? Wcale nie!

Nawiązaliśmy współpracę z przodującą na rynku firmą Wrecking Ball, która specjalizuje się w niesieniu pomocy poszkodowanym w zakresie uzyskania pełnego odszkodowania za szkodę całkowitą pojazdu – wyjaśnia Dariusz Radaczyński.

Ten proces jest bardzo przyszłościowy, wygodny i korzystny, zarówno dla klientów, jak i dla nas – mówi Piotr Kosonoga, koordynator Zespołu Technicznej Likwidacji Szkód Komunikacyjnych w Departamencie Likwidacji Szkód marki TUZ Ubezpieczenia.

Piotr Kosonoga

Dzięki nowemu procesowi klient TUZ Ubezpieczenia po szkodzie całkowitej ma do załatwienia znacznie mniej formalności, może szybciej uzyskać kwotę odszkodowania i nie musi borykać się z wszelkiego rodzaju czynnościami związanymi ze sprzedażą pojazdu w takim stanie.

Z kolei dla TUZ korzyścią są wyższe kwoty, jakie może otrzymywać dzięki sprzedaży wraku na aukcji, dzięki czemu towarzystwo może lepiej spełnić oczekiwania klienta i zadowolić go w większym stopniu, niż to było możliwe dotychczas. Teraz po szkodzie całkowitej klienci TUZ mają znacznie większe możliwości wyboru.

Kiedy mamy szkodę, w której koszty naprawy pojazdu przekraczają jego wartość rynkową, rozliczamy ją na tzw. zasadzie szkody całkowitej, czyli metodą różnicową – tłumaczy Piotr Kosonoga.

Jak to było z wrakami

Standardowy sposób rozliczenia takiej szkody wyglądał w ten sposób, że wyliczaliśmy wartość rynkową pojazdu na dzień szkody (taką, jaką pojazd miał przed zdarzeniem), a następnie ustalaliśmy jego wartość w stanie uszkodzonym poprzez wystawienie na aukcję – tłumaczy koordynator Kosonoga.

Następnie, po otrzymaniu wyniku aukcji, od wartości pojazdu przed szkodą odejmowaliśmy wartość pojazdu uzyskaną na aukcji i różnica w ten sposób policzona dawała nam kwotę odszkodowania, którą wypłacaliśmy klientowi.

Dodatkowo klient otrzymywał od TUZ wynik tej aukcji i, jeśli chciał, mógł skontaktować się z oferentem i sprzedać mu pojazd za wskazaną w aukcji kwotę. Sprzedając wrak i otrzymując odszkodowanie, uzyskiwał kwotę równą wartości pojazdu.

Rozwiązanie to wiązało się po stronie klienta z koniecznością podejmowania dodatkowych czynności sprzedażowych i absorbowało czas.

Nie każdy klient miał ochotę, szczególnie po zdarzeniu, „bawić się” jeszcze z czymś takim – dodaje Kosonoga.

Do tej pory w TUZ była to jedyna metoda rozliczania tego typu szkód.

Nowy wrak? Będzie pan zadowolony

Nowy proces TUZ wprowadził w grudniu, ale pierwszy pojazd sprzedano już w styczniu.

Firma Wrecking Ball przeprojektowała proces w taki sposób, aby klient miał minimum czynności do wykonania i szybciej uzyskiwał pełną kwotę odszkodowania równą wartości pojazdu. Metoda ta polega na tym, że gdy mamy do czynienia ze szkodą całkowitą, wyliczamy wartość pojazdu przed szkodą i pytamy klienta, czy jest zainteresowany zbyciem pojazdu uszkodzonego – mówi Piotr Kosonoga.

Niektórzy nie są zainteresowani i mimo uszkodzeń chcą naprawiać pojazd metodami ekonomicznymi, ale spodziewamy się, że coraz więcej klientów będzie wybierać nowe rozwiązanie. Gdy klient jest zainteresowany, proponujemy mu możliwość zajęcia się sprzedażą wraku przez Wrecking Ball, a my w takim przypadku możemy wypłacić wartość pojazdu.

Wraki są sprzedawane poprzez należącą do Wrecking Ball platformę Carrot.pl.

Carrot na swój koszt przeprowadza odbiór uszkodzonego pojazdu i transportuje go na jeden ze swoich specjalnie do tego przystosowanych placów – opowiada Jarosław Czułek, prezes Wrecking Ball.

Jarosław Czułek

W trakcie odbioru stan i kompletność odbieranego pojazdu weryfikowana jest na podstawie zdjęć z dnia oględzin i jeśli wszystko jest w porządku, ubezpieczyciel likwidujący szkodę wypłaca poszkodowanemu wartość pojazdu przed szkodą (lub sumę ubezpieczenia w przypadku AC) bez potrącania wartości wraku praktycznie natychmiast po jego odbiorze. Z punktu widzenia poszkodowanego szkoda jest zatem rozliczona i zamknięta.

Piotr Kosonoga podkreśla, że w tym procesie klient musi jedynie podpisać zgodę na ten proces oraz pełnomocnictwo dla Wrecking Ball, aby ta firma mogła za niego sprzedać wrak. Po podpisaniu tych dokumentów Wrecking Ball zabiera pojazd uszkodzony i wystawia go na aukcję.

Nasz partner zajmuje się również wszelkimi czynnościami związanymi ze sprzedażą: informuje Wydział Komunikacji, informuje towarzystwa o zmianie właściciela w ramach OC i wypowiedzeniu umowy na AC, jeśli taka była zawarta.

Klient już niczym nie musi się ani zajmować, ani przejmować. My natomiast po otrzymaniu informacji o zabraniu wraku wypłacamy klientowi pełną wartość pojazdu. Dzięki temu klient może szybko otrzymać pieniądze na nowy pojazd lub inny wybrany cel – przekonuje Piotr Kosonoga.

Z punktu widzenia klienta proces likwidacji takiej szkody jest uproszczony maksymalnie – zwraca uwagę prezes Czułek.

Po stwierdzeniu szkody całkowitej klient zgadza się na likwidację w modelu carrot, przekazuje pojazd i otrzymuje odszkodowanie. To wystarczy, aby w tym miejscu skończył się jego udział w procesie.

Szkoda mamy i pomysł prezesa

Pomysł na carrot.pl powstał w 2018 r. w wyniku negatywnych osobistych doświadczeń w zakresie likwidacji szkód całkowitych – ujawnia prezes Czułek.

Pamiętam proces zagospodarowania pojazdu w szkodzie całkowitej mojej mamy. Była to pierwsza likwidacja szkody całkowitej, w jakiej brałem udział. Poziom skomplikowania procesu wprawił mnie w zdumienie i naprawdę trzeba się było postarać, żeby to wszystko zrozumieć.

Dodatkowo przeszedłem sporo przygód i czynności do wykonania w związku ze sprzedażą pojazdu, bo pierwszy oferent wskazany przez zakład ubezpieczeń się wycofał, a drugi usiłował targować, co wymuszało wielokrotny kontakt z zakładem ubezpieczeń likwidującym szkodę – wspomina Jarosław Czułek.

Prezes Czułek twierdzi, że platforma carrot.pl, na której organizowane są aukcje wraków, znacząco różni się od standardowych platform wykorzystywanych dotychczas przez zakłady ubezpieczeń:

Na carrot.pl licytować pojazdy może każdy, kto jest przedsiębiorcą, a same pojazdy można fizycznie zobaczyć przed rozpoczęciem licytacji – tłumaczy.

Carrot korzysta z własnych opisów pojazdów i własnej dokumentacji zdjęciowej. Najważniejszy jednak jest fakt, że w tym modelu likwidacji licytujący pozostałości (obecnie na platformie zarejestrowanych jest ponad 3,5 tysiąca użytkowników) mają gwarancję, że w przypadku wygranej aukcji staną się właścicielami pojazdu oraz że podczas odbioru zakupionego pojazdu nie wystąpią różnice w kompletności i stanie technicznym w stosunku do tego, co licytowali – zapewnia.

Prezes Wrecking Ball twierdzi, że dzięki rozliczaniu szkód całkowitych przez carrot.pl spadają wypłaty i koszty likwidacji szkód, bo nabywcy są gotowi zapłacić nawet o kilkanaście procent więcej niż oferenci z tradycyjnych giełd.

Piotr Zadrożny

Żaden zakład ubezpieczeń nie jest w stanie obsługiwać wszystkich szkód całkowicie samodzielnie. Niezmiernie ważni są partnerzy, dlatego cieszymy się, że do grona naszych partnerów dołączył Wrecking Ball i platforma carrot.pl – przyznaje Piotr Zadrożny, prezes TUZ.

Odpowiedzialność odszkodowawcza za sztuczną inteligencję

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

20 października 2020 r. Parlament Europejski przyjął Rezolucję z zaleceniami dla Komisji w sprawie systemu odpowiedzialności cywilnej za sztuczną inteligencję (2020/2014(INL)). Wydarzenie to przeszło bez większego echa w branży ubezpieczeniowej, nie wzbudzając jej szczególnego zainteresowania. Jak się jednak okazuje, nie do końca słusznie.

Wspomniany akt prawny prezentuje planowany przez organy unijne sposób uregulowania odpowiedzialności za działania sztucznej inteligencji (AI). Stanowi jednocześnie sygnał nadchodzących w niedalekiej przyszłości zmian w zakresie ubezpieczeń obowiązkowych.

Dlaczego przyjęto Rezolucję

Opracowanie i uchwalenie Rezolucji podyktowane było wieloma względami, w szczególności zaś chęcią ochrony osób poszkodowanych w wyniku korzystania z produktów lub usług opartych na systemach AI oraz zagwarantowania tym osobom możliwości skutecznego dochodzenia swoich roszczeń odszkodowawczych.

Stworzenie odpowiedniej regulacji miałoby docelowo zwiększyć zaufanie nabywców i ich przekonanie co do bezpieczeństwa, niezawodności oraz spójności wspomnianych produktów i usług, jak również stanowić wsparcie dla przedsiębiorstw w rozwoju nowych technologii.

By osiągnąć powyższy cel, należałoby m.in. ujednolicić zasady odpowiedzialności za działania AI w różnych systemach prawnych państw członkowskich oraz rozpocząć szeroko zakrojoną debatę uwzględniającą wszystkie niezbędne grupy interesów.

Oczekiwanym efektem nowej regulacji miałoby być wprowadzenie unormowań gwarantujących każdej osobie poszkodowanej w wyniku działania systemu AI korzystanie z tego samego poziomu ochrony co w przypadku analogicznych zdarzeń odbywających się jednak bez udziału systemów AI.

Grzegorz Dybała

W celu uzyskania jednolitości przepisów prawnych na terenie całej Unii Europejskiej Parlament Europejski rekomenduje uregulowanie wspomnianej problematyki w drodze rozporządzenia. Jego proponowana treść, wraz z projektem wniosku, stanowią załącznik B do Rezolucji.

System sztucznej inteligencji – co to takiego?

Parlament Europejski we wspomnianym wyżej projekcie zaproponował własną definicję systemu AI, zgodnie z którą jest to system opierający się na oprogramowaniu (ewentualnie wbudowany w urządzenie) oraz wykazujący się zachowaniem symulującym inteligencję (m.in. dzięki gromadzeniu i przetwarzaniu danych, analizowaniu i wyciąganiu wniosków dotyczących otoczenia) oraz podejmujący działania w pewnym stopniu autonomicznie, zmierzając do osiągnięcia konkretnego celu.

Jest to o tyle charakterystyczne, że dotychczas organy unijne posługiwały się raczej pojęciem samej sztucznej inteligencji.

Kamil Szpyt

Nowe zasady odpowiedzialności za AI

Na samym początku warto zaznaczyć, że jakkolwiek mowa tu jest o nowych zasadach odpowiedzialności za AI, to tak naprawdę stare zasady nigdy nie istniały. A przynajmniej nie istniały przepisy stworzone specjalnie na potrzeby uregulowania odpowiedzialności za produkcję czy korzystanie z AI. Zagadnienie to było – co najwyżej – przedmiotem rozważań prawniczej doktryny.

W niedalekiej przyszłości powyższa sytuacja w założeniu miałaby ulec zmianie.

Operator systemu AI obarczonego wysokim ryzykiem odpowiadałby na zasadzie ryzyka za wszelkie szkody spowodowane przez działanie, działanie urządzenia lub proces z wykorzystaniem systemu AI (zarówno fizyczne, jak i wirtualne).

Nie mógłby on też uniknąć odpowiedzialności, twierdząc, że działał z należytą starannością lub że szkodę spowodowało autonomiczne działanie, urządzenie lub proces sterowany przez należący do nich system AI. Okolicznością, która mogłaby go w tym przypadku zwalniać z odpowiedzialności, byłoby powstanie szkód na skutek działania siły wyższej.

W kontekście powyższego warto wyjaśnić, co oznacza pojęcie „wysokie ryzyko”. Według autorów Rezolucji miałaby się pod nim kryć znacząca, potencjalna możliwość wyrządzenia przez autonomicznie działający system AI losowo występujących szkód jednej lub wielu osobom w taki sposób, że wykraczałoby to poza okoliczności, jakich można by racjonalnie oczekiwać.

Z kolei operator systemu AI, który nie jest systemem obarczonym wysokim ryzykiem, mógłby być pociągnięty do odpowiedzialności na zasadzie domniemanej winy.

Obowiązkowe ubezpieczenia systemów AI

Parlament Europejski wskazał, iż zasadniczą przesłanką, która może w przyszłości decydować o sukcesie rozwoju i wdrożenia nowych technologii, jest gwarantowanie pokrycia zobowiązań związanych ze szkodami wywołanymi przez AI. W tym celu planowane jest wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia dla operatorów systemów AI obarczonych wysokim ryzykiem.

Dążąc do uniknięcia pojawiania się w przyszłości wątpliwości w zakresie ewentualnego obowiązku ubezpieczenia konkretnego produktu, Parlament proponuje wszystkie w/w systemy AI umieścić w wyczerpującym wykazie znajdującym się w załączniku do przewidywanego rozporządzenia. Wykaz powinien być analizowany i modyfikowany co sześć miesięcy, aby na bieżąco reagować na rozwój technologii i wprowadzanie nowych produktów zatwierdzonych do obrotu na rynek.

Aby dać przedsiębiorcom i organizacjom badawczym poczucie pewności w planowaniu i inwestycjach, zmiany w wykazie branż o zasadniczym znaczeniu należy wprowadzać jedynie co 12 miesięcy.

Skutki dla rynku ubezpieczeń

Analiza proponowanych rozwiązań, które miałyby się znaleźć w planowanym rozporządzeniu, rodzi też pytanie o konsekwencje ich wejścia w życie dla rynku ubezpieczeń.

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na zasadniczy problem związany z prawidłowym oszacowaniem przez zakład ubezpieczeń ryzyka, które będzie wynikało m.in. z braku historycznych danych dotyczących roszczeń odszkodowawczych dotyczących działalności AI. Kwestia ta jest zresztą dostrzegana przez samego ustawodawcę unijnego, który nie proponuje jednak w tym zakresie żadnych konkretnych rozwiązań.

Do tego należy doliczyć niestałość prawnej klasyfikacji konkretnych systemów AI. Płynnie będą mogły one przechodzić z grupy „wysokiego ryzyka” (z obowiązkowym ubezpieczeniem) do „zwykłego ryzyka” (bez obowiązku ubezpieczenia).

Co więcej, w przypadku systemów AI spoza załącznika, które jednak spowodowały powtarzające się incydenty skutkujące poważnymi szkodami, twórcy Rezolucji rekomendują umieszczanie ich w wykazie z mocą wsteczną, od momentu pierwszego udowodnionego incydentu spowodowanego przez ten system AI, w wyniku którego doszło do poważnych szkód.

W efekcie doprowadzi to zapewne do powstania sporej grupy producentów starających się zawsze ubezpieczać swoje systemy AI jako systemy wysokiego ryzyka, niezależnie od tego, czy rzeczywiście powinny być do tej grupy zaliczone (kierując się „najdalej posuniętą ostrożnością”). To również zwiększy problemy z szacowaniem realnego ryzyka ubezpieczeniowego.

Niestety, w omawianym zakresie nie proponuje się żadnych konkretnych rozwiązań. Sugeruje się jedynie możliwość zachęcania w wyjątkowych przypadkach państw członkowskich do utworzenia na ograniczony czas specjalnego funduszu odszkodowawczego lub funduszów kompensacyjnych w celu pokrycia wyjątkowych przypadków, w których system AI, niesklasyfikowany jako system AI obarczony wysokim ryzykiem, nie jest jeszcze ubezpieczony.

W efekcie wspomniane rozwiązanie należy ocenić negatywnie, z uwagi na wywołanie braku pewności co do prawa i zakresu odpowiedzialności.

Powyższe konkluzje i wskazywane wątpliwości potwierdzają tezę, iż omawiane zagadnienie będzie miało w przyszłości znaczący wpływ zarówno na rynek ubezpieczeniowy, jak i – wobec gwałtownego rozwoju technologicznego i powszechnego wykorzystywania systemów AI – na sytuację osób poszkodowanych w zdarzeniach wywołanych przez AI.

dr Kamil Szpyt
kamil.szpyt@legaladvisors.pl

dr Grzegorz Dybała
grzegorz.dybala@legaladvisors.pl

Telewizja głównym medium reklamowym ubezpieczycieli

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W ubiegłym roku wydatki ubezpieczycieli na reklamę wzrosły o 20,2% w stosunku do 2019 r. Najwięcej środków przeznaczonych na reklamę generowała telewizja. Liderem pod względem wielkości wydatków reklamowych był Link4 – oszacowały Wirtualne Media na podstawie danych zgromadzonych przez Kantar Media.

Z analizy serwisu wynika, że w 2020 r. zakłady ubezpieczeń wydały na reklamę w mediach tradycyjnych 233,08 mln zł (cennikowo) – o 20,2% więcej niż rok wcześniej. Liderem wydatków był Link4. Przeznaczył on na reklamę 43,7 mln zł (+55,2% r/r). Za nim znalazło się Generali Group, które zwiększyło nakłady na reklamę z 477,7 tys. zł w  2019 r. do 32,6 mln zł. Trzecie i czwarte miejsce zajęły osobno klasyfikowane PZU SA i Grupa PZU. Wydatki reklamowe pierwszej z firm spadły o 0,2% r/r, do 18,3 mln zł, natomiast drugiej wzrosły o 0,8%, do 16 mln zł.

Serwis podaje, że 174,4 mln zł, o 60,8% więcej niż w 2019 r., przeznaczono na reklamę telewizyjną, 30,8 mln zł (+5,7 % r/r) na radiową, zaś wydatki na reklamę w gazetach spadły o 31%, do 13,1 mln zł.

Więcej:
Wirtualnemedia.pl z 10 lutego, Beata Goczał „Ubezpieczyciele reklamują się głównie w telewizji, Link4 zwiększył budżet o 55 proc.”:
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ub…

(AM, źródło: Wirtualnemedia.pl)

18,482FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie