Blog - Strona 1288 z 1482 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1288

Po pandemii jak po wojnie, ktoś musi spłacić długi

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Odbudowywanie Europy po pandemii koronawirusa będzie podobne do wysiłku włożonego w odbudowę po II wojnie światowej, więc Unia Europejska musi umocnić swoje zasadnicze wartości, pomimo wyzwań, jakie rzucają globalne potęgi – powiedział były prezes Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghi.

– Pandemia przyniosła ryzyko destrukcji kapitału ludzkiego niewidziane od czasu wojny. W centrum rekonstrukcji powinni znaleźć się ludzie, którzy muszą spłacić bezprecedensowe zadłużenie, jakie nagromadziło się w tym roku – mówił Draghi, który wygłosił wykład w Rimini. Co więcej, chociaż Europa podlega procesowi przekształceń, musi pozostać przekonana do swoich podstawowych zasad, takich jak wielostronność i globalne rządy prawa, nawet jeśli potęgi takie jak Stany Zjednoczone i Chiny kwestionują te zasady.

– Powinniśmy czerpać inspirację od tych, którzy byli zaangażowani w odbudowę świata, Europy i Włoch po II wojnie światowej – apelował Draghi, który po odejściu z ECB pod koniec zeszłego roku rzadko występuje publicznie. – Zadłużenie stworzone przez pandemię jest bezprecedensowe i będą je musieli spłacać głównie ci, którzy dziś są młodzi. Zatem naszym obowiązkiem jest wyposażenie ich w środki do obsługi tego długu.

Draghi podkreślił, że niskie stopy procentowe nie czynią automatycznie długu łatwym do zniesienia. Fundusze muszą być wykorzystywane produktywnie, włącznie z inwestowaniem w kapitał ludzki, infrastrukturę i badania. Wydatki powinny również odzwierciedlać preferencje społeczeństwa zmieniające się w kierunku ochrony środowiska, poprawy opieki zdrowotnej i cyfryzacji, skoro na znaczeniu zyskuje praca zdalna. – Jest sektor, który jest krytyczny dla rozwoju, a co za tym idzie dla wszystkich wymienionych obszarów zmian – edukacja, a w sensie ogólniejszym inwestowanie w młodych ludzi – podkreślił Draghi.

(AC, źródło: Reuters)

Rzecznik Finansowy pyta o szkody wyrządzone przez pojazdy wielofunkcyjne

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rozbieżności w orzecznictwie sądów w zakresie pojęcia „ruch pojazdu” skłoniły Rzecznika Finansowego do wystąpienia do Sądu Najwyższego z wnioskiem o uchwałę, która jasno określi zasady wypłat odszkodowań z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody wyrządzone przez pojazdy wielofunkcyjne, np. ciągniki czy koparki.

– Zdecydowałem się na takie wystąpienie, ponieważ spory te dotyczą często bardzo tragicznych wypadków, skutkujących śmiercią lub trwałym kalectwem. Dziś poszkodowani w takich wypadkach muszą dochodzić swoich roszczeń w długotrwałym postępowaniu sądowym – z nie zawsze pewnym skutkiem. Mam nadzieję, że uchwała Sądu rozstrzygnie rozbieżności w orzecznictwie i tym samym powody do sporów znikną a ubezpieczyciele otrzymają kolejne, wiążące wytyczne co do właściwych zasad likwidacji tych szkód – mówi dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, Rzecznik Finansowy.

Zagadnienie prawne przedstawione SN przez Rzecznika ma następującą treść:

„Czy w świetle art. 436 k.c. w związku z art. 34 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń wynikająca z umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych obejmuje szkody wyrządzone przez wielofunkcyjny pojazd mechaniczny, niezależnie od sposobu wykorzystywania tego pojazdu w chwili wyrządzenia szkody?”.

Inspiracją do wystąpienia była analizowana przez RzF sprawa ciągnika rolniczego podłączonego do betoniarki. Doszło do wypadku, w którym ucierpiały dwie kobiety – jedna zmarła, zaś druga doznała znacznego uszczerbku na zdrowiu. Roszczenia rozpatrywały dwa sądy: w Poznaniu i Koszalinie. Ten pierwszy przyznał zadośćuczynienie synowi zmarłej (sygn. akt XIV C 81/17). Z kolei drugi w całości oddalił roszczenia drugiej poszkodowanej. Rozbieżność wynikała z odmiennej interpretacji pojęcia „ruch pojazdu”.

– Z uzasadnienia Sądu Okręgowego w Poznaniu wynika bowiem, że do wypadku doprowadził ciąg zdarzeń zapoczątkowany uruchomieniem silnika ciągnika rolniczego. Stąd też gdyby nie napęd ciągnika, to elementy w postaci wału napędowego i betoniarki nie byłyby w ruchu. Uwzględniając powyższe, Sąd uznał, że ubezpieczyciel odpowiada z tytułu wykupionej umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego – wyjaśnia Paweł Wawszczak, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego w biurze Rzecznika.

Odmiennie do sprawy podszedł Sąd Okręgowy w Koszalinie. Powołując się m.in. bezpośrednio na orzeczenie TSUE z dnia 28 listopada 2017 r. (C-514/16), wskazał, że połączenie ciągnika za pomocą wału napędowego, celem uruchomienia betoniarki, nie może zostać uznane za „ruch pojazdu”, bowiem pojazd ten nie był wykorzystywany do celów komunikacyjnych, tylko jako narzędzie pracy. W konsekwencji uznał, że brak jest podstaw do  uznania, że roszczenia powinien pokrywać ubezpieczyciel sprawcy wypadku.

Powyższe orzeczenia skłoniły ekspertów RzF do przeprowadzenia pogłębionej analizy orzecznictwa sądów powszechnych. Ustalona została rozbieżność w orzecznictwie, choć nadal z dominującym poglądem, że ubezpieczyciel z OC ppm. ponosi odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez ruch pojazdu wielofunkcyjnego także wówczas, gdy w czasie szkody wykonywał inne czynności niż komunikacyjne, ale zgodne z przeznaczeniem, do którego został wytworzony.

Eksperci Rzecznika zwracają uwagę, że jeszcze do niedawna dominowało to pierwsze podejście – szeroka interpretacja pojęcia ruchu pojazdu. Nowy trend w orzecznictwie pojawił się po wspomnianym powyżej orzeczeniu TSUE sprawie Rodrigues de Andrade, w świetle którego ubezpieczyciel nie odpowiada za szkody, jeżeli główną funkcją pojazdu mechanicznego w chwili jej powstania nie była funkcja komunikacyjna, lecz robocza. Jednak ich zdaniem orzeczenie odnosi się do interpretacji przepisu dyrektywy określającego wyłącznie minimalny standard ochrony ubezpieczeniowej w systemie ubezpieczeń obowiązkowych.

– Podkreślić należy, że dopuszczalne, a wręcz pożądane jest, aby w prawie krajowym ustanowić środki idące dalej, w kierunku ochrony praw ubezpieczonych i poszkodowanych. Naszym zdaniem właśnie taki cel ustawodawcy legł u podstaw rozszerzonej odpowiedzialności ubezpieczyciela, o której mowa w art. 34 ust. 2 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Orzeczenie TSUE nie stoi więc na przeszkodzie w tworzeniu w polskim prawie szerszej odpowiedzialności ubezpieczyciela z OC komunikacyjnego. Nie musi również automatycznie zawężać dotychczasowej szerokiej interpretacji pojęcia ruchu pojazdu i odpowiedzialności ubezpieczyciela za szkody wyrządzone przez pojazdy wielofunkcyjne tylko do przypadków, gdy główną funkcją tego pojazdu w chwili wyrządzenia szkody była komunikacyjna – uważa Paweł Wawszczak.

Zaznacza, że szerokie ujmowanie pojęcia „ruch pojazdu” pozwala również uniknąć szeregu niejasności interpretacyjnych i skomplikowanych ustaleń faktycznych dotyczących okoliczności zdarzenia. W ocenie ekspertów z biura RzF istniejąca rozbieżność w orzecznictwie prowadzi w aktualnej praktyce rynkowej do patowej sytuacji. Ich zdaniem polega ona na tym, że ubezpieczyciel, który wystawił polisę OC ppm. odmawia wypłaty i odsyła do towarzystwa, w którym sprawca szkody ma np. OC przedsiębiorcy, lub bezpośrednio do sprawcy. Z kolei drugi zakład odmawia wypłaty, powołując się na zawarte standardowo w umowie wyłączenie odpowiedzialności, jeśli szkoda została wyrządzona w związku z ruchem pojazdu, który podlega obowiązkowemu OC ppm. i odsyła poszkodowanego do tego pierwszego ubezpieczyciela lub bezpośrednio do sprawcy szkody. Część sądów zasądza roszczenia, część oddala.

– To niebezpieczna sytuacja zarówno dla poszkodowanych, jak i sprawcy szkody. Tych pierwszych skazuje na długotrwały i skomplikowany proces sądowy. Tym drugim grozi, że ostateczne żaden z ubezpieczycieli nie da im ochrony płynącej z zawartych umów i będą musieli zrekompensować szkody z własnej kieszeni. To możliwe, jeśli poszkodowany zdecyduje się wytoczyć pozew cywilny bezpośrednio przeciwko sprawcy szkody, a roszczenia dochodzone za szkody wyrządzone przez te pojazdy są bardzo dużej wysokości. Stąd w mojej opinii, systemowo najlepszym i prawnie możliwym rozwiązaniem jest przyjmowanie rozszerzonej definicji „ruchu pojazdu” i nieograniczanie odpowiedzialności tylko do wykonywania przez pojazd funkcji komunikacyjnej. Mam nadzieję, że Sąd Najwyższy podzieli przedstawioną we wniosku o uchwałę argumentację i problem zniknie – mówi Mariusz Golecki.

Od 2003 roku Rzecznik Finansowy (wcześniej jako Rzecznik Ubezpieczonych) złożył 23 wnioski o uchwałę Sądu Najwyższego. Do tej pory SN podjął 21 uchwał, z czego 20 razy podzielił zapatrywanie Rzecznika na rozstrzyganą sprawę.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Rzecznik Finansowy)

Start-up Grzegorza Krychowiaka ubezpieczy trenerów personalnych w TU Europa

0
Marat Nevretdinov i Grzegorz Krychowiak

Start-up technologiczny Podioom – twórca aplikacji mobilnych PODIOOM PRO dla trenerów personalnych i PODIOOM dla osób zainteresowanych ćwiczeniem z profesjonalnym trenerem – nawiązuje współpracę z firmą ubezpieczeniową TU Europa. Podioom i TU Europa wdrażają nowy produkt ubezpieczeniowy w postaci ubezpieczenia OC dla trenerów personalnych. Ubezpieczenie jest częścią aplikacji mobilnej PODIOOM PRO dla trenerów.

Globalne spowolnienie i obecny kryzys gospodarczy mocno uderzyły w polską gospodarkę, powodując drastyczny spadek lub brak przychodów w wielu branżach. Dotyczy to również rynku fitness – czasowe zamknięcie siłowni, nawet tych outdoorowych, niemal całkowicie pozbawiło możliwości zarobku liczącą obecnie w Polsce kilkadziesiąt tysięcy osób grupę trenerów personalnych. Z odpowiedzią na ich problemy przychodzi Podioom, które stawia na innowacyjne podejście na styku technologii oraz ubezpieczeń i wprowadza do swojej aplikacji ubezpieczenie OC przygotowane przez towarzystwo ubezpieczeniowe TU Europa, a także nową funkcjonalność – treningi wideo.

Obserwujemy sytuację na bieżąco i chcąc pomóc trenerom personalnym przetrwać ten ciężki okres, podjęliśmy natychmiastową decyzję o wprowadzeniu do aplikacji funkcji treningów wideo. Dzięki temu trener i ćwiczący mogą się spotkać online i wspólnie przeprowadzić trening za pomocą wideokonferencji, nie wychodząc z domu. Prawdziwą nowością jest przeznaczone dla trenerów personalnych ubezpieczenie OC, które zabezpiecza trenera i podopiecznego przed potencjalnymi zdarzeniami związanymi z całym procesem treningu – tłumaczy Bartłomiej Świercz, prezes zarządu i współtwórca Podioom.

– Europa jest inna niż cały rynek, bo my się określamy jako pasjonaci ubezpieczeń. Oferujemy wiele produktów ubezpieczeniowych dla branży sportowej i decyzja o współpracy z Podioom była naturalna – dodaje Marat Nevretdinov, prezes zarządu TU Europa.

Grzegorz Krychowiak zwrócił uwagę, że nie można zamykać się za drzwiami i należy dbać o swoje zdrowie poprzez aktywność fizyczną. Stąd tak ważna jest gwarancja kontaktu z profesjonalnym trenerem, który wprowadzi nas w trening i świat sportu. Ubezpieczenie OC powinno być niezbędnym elementem każdego profesjonalnego trenera.

Trenerzy będą mogli zawierać umowy ubezpieczenia OC bezpośrednio przez aplikację PODIOOM PRO już od poniedziałku 7 września 2020. Sprawi to, że ich klienci będą również objęci ochroną podczas treningów, niezależnie od tego, czy odbywają się one w siłowni, w domu, czy na świeżym powietrzu. To pierwsze tego typu rozwiązanie na polskim rynku, dostępne w nowoczesnym modelu miesięcznej subskrypcji. Firma Podioom wychodzi naprzeciw środowisku trenerów personalnych w jakże trudnym okresie kryzysu gospodarczego i oferuje pełny dostęp do aplikacji PODIOOM PRO wraz z ubezpieczeniem OC za 24,60 zł miesięczne.

W tym projekcie TU Europa łączy swoje dwie specjalizacje – ofertę dla sportowców z innowacyjną metodą sprzedaży, czyniąc polisę elementem szerszego ekosystemu. Na uznanie zasługuje też edukacyjny wymiar współpracy Podioom – TU Europa i promocja ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej w rosnącej branży fitness. Należy się spodziewać, że projekt będzie rozwojowy i korzystny dla wszystkich zainteresowanych stron, a przede wszystkim dla profesjonalnych trenerów personalnych i ich podopiecznych, którym suma gwarancyjna 200 tys. zł zapewni bezpieczeństwo treningów i większy komfort psychiczny.

AW

Ubezpieczenia nie mogą być substytutem zarządzania ryzykiem żywiołów

0
Andrzej Maciążek

Pod koniec 2018 r. wydaliśmy raport „Klimat ryzyka. Jak prewencja i ubezpieczenia mogą ograniczyć wpływ katastrof naturalnych na otoczenie?”, który zawiera podstawowe zasady i rekomendacje dotyczące zarządzania ryzykiem żywiołów. Raport do dziś jest aktualny. Podnosiliśmy w nim m.in., że ubezpieczenia, choć są istotne w zarządzaniu ryzykiem katastrof naturalnych, nie mogą być jego substytutem. Musimy stanowczo zmieniać taki sposób myślenia.

Transferujemy ryzyko, ale odpowiedzialność za zmniejszanie jego skutków oraz za to, by to ryzyko było ubezpieczalne, ponosi wiele podmiotów. Ich zadania to poprawa efektywności procesów, odpowiednia edukacja, działania prewencyjne i adaptacyjne.

Większa ekspozycja – działania coraz pilniejsze

Mierzymy się z coraz większą ekspozycją, czyli wyższą liczbą ludzi i wyższą wartością majątku narażonego na szkody spowodowane zjawiskami pogodowymi. Dlatego nie można odkładać takich działań.

Brak współpracy czy wręcz brak dialogu na ten temat to coraz większe koszty kolejnych katastrof. Mało tego, ubezpieczyciele muszą się angażować w te działania jeszcze bardziej niż dotychczas, co potwierdzają tegoroczne szkody.

Plany zarządzania ryzykiem

Postulowaliśmy w raporcie i cały czas postulujemy, że konieczne jest powstrzymanie dalszego wzrostu ekspozycji, tj. wzrostu liczby mieszkańców i wartości majątku narażonego na kataklizmy, zwłaszcza na terenach zalewowych i osuwiskowych.

Warto nadmienić, że o osuwiskach niewiele się mówi, a na olbrzymim terenie, np. na Podkarpaciu czy w Małopolsce, jest to istotny problem.

Narzędziem, które może prowadzić do ograniczania ekspozycji, są plany zarządzania ryzykiem. Bardzo ważne jest to, by lokalne plany zarządzania ryzykiem były tworzone we współpracy z mieszkańcami, sektorem przedsiębiorstw i organizacjami pozarządowymi, by wykorzystywały technologie, które ograniczają skutki ryzyka, i pozwoliły na skuteczną prewencję.

Prewencja nie będzie jednak możliwa, jeśli nie zmieni się też podejście do tworzenia planów zagospodarowania przestrzennego. Konieczny jest przegląd i niezbędne zmiany regulacji dotyczących planowania przestrzennego.

Edukacja i informacja

Oczywiście równolegle konieczne są działania informacyjne i edukacyjne, które zwiększają świadomość społeczną, zarówno w obszarze zagrożeń związanych z wystąpieniem katastrof naturalnych, jak i możliwymi działaniami na rzecz redukcji ryzyka.

Istnieje też cały czas potrzeba wypracowania systematycznego i jednorodnego podejścia do gromadzenia danych statystycznych, pozwalających mierzyć ekspozycję, wrażliwość oraz podatność na zjawiska naturalne w wymiarze społecznym, ekonomicznym i strukturalnym.

Zmiana charakteru ryzyka

Musimy podkreślać, że negatywnych i coraz bardziej kosztownych w skutkach zjawisk pogodowych nie da się powstrzymać. Ocieplenie klimatu sprawia, że jest ich więcej i są one gwałtowniejsze. Warto też zwrócić uwagę, że zmienia się ich charakter.

Powodzie w 1997 r. i w 2010 r. miały związek z wylewaniem rzek. Przy tegorocznych podtopieniach mieliśmy do czynienia z tzw. powodziami błyskawicznymi. Nie mają one związku z wylewaniem rzek, ale z gwałtownymi opadami deszczu, podczas których nadmiar wody nie ma szans być odprowadzony.

Ma to ścisły związek ze złym planowaniem przestrzennym. Przykładowo: gęsta zabudowa, równoległa do zbocza, działa jak tama i przy silnych opadach powoduje natychmiastowe podtopienia.

Ponad 50 tys. szkód zgłoszonych w czerwcu

Jak wyglądała likwidacja szkód w tym roku? Nie mamy jeszcze danych na temat liczby szkód za II kw. 2020 r. Niemniej jednak:

  • w czerwcu tego roku poszkodowani zgłosili ubezpieczycielom ponad 50 tys. szkód spowodowanych zalaniami i podtopieniami, jak szacuje Polska Izba Ubezpieczeń.
  • ok. 60% zgłoszeń udało się obsłużyć za pomocą uproszczonych procedur. Dzięki temu poszkodowani otrzymali pieniądze w ciągu 15 dni od momentu powiadomienia ubezpieczyciela o szkodzie.
  • większość szkód to zniszczenia o wartości około kilku tysięcy złotych. Zdarzają się jednak kwoty wielokrotnie wyższe. Największe zgłoszone dotąd roszczenie ubezpieczyciele oszacowali na 1,3 mln zł.

Nie rezygnuj z ochrony

Warto też zauważyć, co podkreślamy między innymi w naszej kampanii #nierezygnujzochrony, że z powodu pandemii spędzamy więcej czasu w domu, ale nie oznacza to, że ryzyko związane z wystąpieniem nieszczęśliwego zdarzenia maleje. W niektórych przypadkach nawet rośnie, dlatego tym bardziej powinniśmy zadbać o odpowiednie polisy.

Nie warto rezygnować z ochrony. Jednak nie tylko przy okazji kampanii podkreślamy, że ochrona musi być odpowiednio dobrana.

Szacujemy, że w Polsce ponad 60% budynków jest ubezpieczonych od powodzi. Jeśli chodzi o budynki rolne, jest to ponad 90%, jako że jest to ochrona obowiązkowa. Bardziej niż na liczbie warto skupić się właśnie na odpowiednim dobraniu ubezpieczenia do ryzyka.

Polisa to nie tylko mury, ale w dużej mierze wszystko, co znajduje się w domu. Wszystkie ruchomości domowe, czyli nasz majątek, są narażone na duże straty podczas właściwie każdej szkody – zalania, pożaru, silnego wiatru itp.

Wybierając ubezpieczenie, nie skupiajmy się więc na samym fakcie, że je posiadamy, ale też dobierajmy je odpowiednio do wartości majątku w domu. Dobry pośrednik ubezpieczeniowy na pewno nam w tym pomoże.

Andrzej Maciążek
wiceprezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń

Szkody w mieszkalnictwie

0
Maciej Czyż

UNIQA jest liderem ubezpieczeń w mieszkalnictwie – to przede wszystkim ubezpieczenia mieszkań spółdzielczych, wspólnotowych czy OC zarządców. Mamy również bardzo dużo klientów indywidualnych ubezpieczających mieszkania lub domy jednorodzinne.

Współpraca ze spółdzielniami mieszkaniowymi, wspólnotami i ich lokatorami to nasza długoletnia tradycja. Przez ten czas wypracowaliśmy pozycję wiarygodnego, godnego zaufania partnera.

W obszarze mieszkalnictwa najczęściej mamy do czynienia z dwoma przyczynami szkód.

Wiatry

Wśród najczęstszych zniszczeń spowodowanych silnymi wiatrami są uszkodzone lub zerwane dachy. Często spotykamy się również z powalonymi pojedynczymi drzewami, które niszczą np. zaparkowane auta.

Najrzadsze, choć najbardziej spektakularne, są trąby powietrzne. Jeszcze do niedawna występowały one kilkakrotnie w skali roku, natomiast obecnie ich liczba sięga blisko 20. Charakterystyczny dla trąb powietrznych jest wąski pas zniszczeń, zazwyczaj ok. 200–250 metrów. Zniszczenia te nie są rozległe, jednak bardzo dotkliwe.

Deszcze

Ulewne deszcze powodują zalania lub podtopienia. W czerwcu tego roku w wyniku silnych nawałnic w UNIQA zanotowaliśmy o 35% więcej szkód niż w poprzednich miesiącach.

Takie szkody powstają z bardzo prostej przyczyny – mimo że średnia opadów w skali miesiąca czy roku utrzymuje się na bardzo podobnym poziomie, to podczas gwałtownych zmian pogodowych w ciągu 30 minut potrafi spaść tyle deszczu, ile średnio w ciągu całego miesiąca. W czerwcu były miejsca w Polsce, gdzie spadło ponad 300% normy opadowej.

Skutkiem takich nagłych opadów są zalane niższe kondygnacje czy piwnice. A to dlatego, że w miastach jest bardzo dużo zabetonowanej powierzchni, która naturalnie nie przyjmuje takiej ilości wody z opadów. Kanalizacja jest budowana na podstawie średnich opadowych, które nie uwzględniają nagłych zdarzeń typu „oberwanie chmury”.

Szkody pogodowe są drogie, ponieważ są to szkody zewnętrzne, często w infrastrukturze. Wiatr powoduje uszkodzenia poszyć dachowych, rynien czy powala drzewa. W przypadku szkód związanych z ulewnymi deszczami są to zalania i podtopienia powodujące straty w majątku zarówno nieruchomym, jak i w ruchomościach zgromadzonych wewnątrz budynków.

Nasze statystyki mówią, że takie szkody są średnio trzy razy droższe od zwykłej szkody zalaniowej, gdzie „sąsiad zalewa sąsiada”. Wynika to stąd, że same składniki infrastruktury są droższe, ale też naprawa takiej szkody wymaga często zaangażowania dodatkowych ekip remontowych czy specjalistycznego sprzętu.

Technologia i zaufanie

Radzimy sobie jednak z takimi szkodami i skutecznie pomagamy naszym klientom. Szkody powstałe w czerwcu 2020 r. likwidowaliśmy średnio w dwa–trzy dni. A jest to możliwe dzięki zmianie technologicznej, która nastąpiła w ostatnim czasie.

Mimo że zmiany klimatyczne są coraz większe i żywioły powodują coraz dotkliwsze szkody, technologia idzie naprzód. Jeszcze kilka lat temu zrobienie zdjęcia telefonem komórkowym i przesłanie go do ubezpieczyciela było niemożliwe. Nie każdy dysponował telefonem z odpowiednią kamerą, nie każdy miał dostęp do internetu.

Obecnie zarówno smartfony, jak i internet bardzo się upowszechniły. To z kolei umożliwia ubezpieczycielom wprowadzanie rozwiązań, które znacząco przyspieszają cały proces likwidacji szkody. Klienci wykorzystują aplikacje do samodzielnej likwidacji, a my korzystamy z narzędzi do zdalnej oceny szkody.

Ważnym czynnikiem jest też wzrost obopólnego zaufania klientów i ubezpieczycieli. Im bardziej angażujemy klienta w proces likwidacji szkody, tym bardziej okazujemy mu zaufanie. Jest to bardzo istotne dla całej branży, ponieważ przyspiesza proces likwidacji, naprawy zniszczeń oraz otrzymanie odszkodowania.

Kierunek, w którym idziemy, to technologia wsparta zaufaniem między ubezpieczycielem a klientem.

Maciej Czyż
dyrektor zarządzający ds. wsparcia klienta UNIQA

Zaniedbanie rodzica nie zmniejsza zadośćuczynienia dla dziecka

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Sąd Najwyższy uznał, iż sprawca wypadku czy jego ubezpieczyciel ma obowiązek naprawić pełną szkodę dziecka. Dlatego nie może żądać zmniejszenia odszkodowania, nawet jeśli szkoda była związana z zawinieniem rodziców – informuje „Rzeczpospolita”.

Rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego zapadło w sprawie, w której poszkodowane w wypadku dziecko było przewożone nie w foteliku samochodowym, a na kolanach matki. Sąd I instancji uznał, że dziecku należy się zadośćuczynienie w wysokości 1 mln zł. Stwierdził jednocześnie, że poszkodowany mógł uniknąć poważnych urazów głowy i związanych z nimi konsekwencji gdyby został umieszczony w tzw. kołysce montowanej tyłem do kierunku jazdy i zapięty pasami. Stąd też zdaniem sądu powyższa kwota powinna zostać zmniejszona o 50%, bo na tyle oszacowano przyczynienie się matki do zdarzenia.

Odmiennego zdania był Sąd Apelacyjny w Krakowie, który nie uwzględnił przyczynienia się, a jego wyrok podtrzymał Sąd Najwyższy. W uzasadnieniu sędzia Krzysztof Strzelczyk stwierdził, że osoba zobowiązana na podstawie przepisów o deliktach do naprawienia szkody małoletniego nie może żądać zmniejszenia swego obowiązku odszkodowawczego na tej podstawie, że szkoda znajduje się w związku przyczynowym również z zawinieniem rodziców dziecka czy brakiem należytego nadzoru (sygn. akt: III CSK 302/1).

Więcej:

„Rzeczpospolita” z 1 września, Marek Domagalski „Choć dziecko nie miało fotelika, ubezpieczyciel płaci – SN o przyczynieniu się do szkody”:

https://www.rp.pl/Ubezpieczenia-i-odszkodowania/308319923-…l

(AM, źródło: „Rzeczpospolita”)

Codibly partnerem technologicznym uczestnika Lloyd’s Lab

0

Dialogue Exchange, londyńska firma zajmująca się cyfryzacją rynku ubezpieczeń od ryzyka kredytowego i politycznego, wybrała krakowską firmę technologiczną Codibly na swego strategicznego partnera IT. Celem partnerstwa jest dążenie do pełnej transformacji cyfrowej branży ubezpieczeń na rynku brytyjskim. Dotychczasowa współpraca obu firm zaowocowała przyjęciem Dialogue do prestiżowego programu Lloyd’s Lab.

Codibly to firma technologiczna i konsultingowa z siedzibą w Krakowie zajmująca się tworzeniem rozwiązań IT wspierających ideę zrównoważonego rozwoju cyfrowego. Dialogue rozpoczął z nią współpracę w 2019 roku, decydując się na skorzystanie z usług zespołu developerskiego Codibly przy tworzeniu niezależnej platformy CPRI (Credit and Political Risk Insurance), wspierającej komunikację między ubezpieczycielami a brokerami. Narzędzie to, służące do wysyłania, odbierania, negocjowania i odpowiadania na zapytania w obszarze CPRI, zostało docenione na brytyjskim rynku ubezpieczeń. W lipcu Dialogue został bowiem wybrany do programu akceleracyjnego Lloyd’s Lab. 

Po zaawansowanym rozwoju aplikacji i zakwalifikowaniu się do programu Lloyd’s Lab, Dialogue zdecydował się na pogłębienie współpracy z Codibly, wybierając firmę na swego strategicznego partnera technologicznego.

Rozpoczęliśmy współpracę z Codibly w modelu outsourcingu, ale szybko stało się jasne, że istnieje między nami synergia i wspólny sposób myślenia – mówi Ben Heaney, założyciel i dyrektor generalny Dialogue. – Wzmocnione strategiczne partnerstwo technologiczne jest kolejnym krokiem w realizacji misji Dialogue, mającej na celu rozwijanie niezależnej infrastruktury technologicznej dla rynku ubezpieczeń. Cieszymy się, że możemy ściślej współpracować z utalentowanym zespołem Codibly, aby dostosować nasze rozwiązania do aktualnych potrzeb i wyzwań branży ubezpieczeniowej w UK.

Cieszymy się, że Dialogue wybrał nas na swego strategicznego partnera technologicznego. Dokładamy wszelkich starań, aby wspomóc Dialogue w dążeniu do przyśpieszenia transformacji cyfrowej branży ubezpieczeniowej. W tym celu staramy się wykorzystać nasze dotychczasowe doświadczenie w tworzeniu zaawansowanych rozwiązań IT dla innych branż i przełożyć je na zestaw narzędzi wspierających obsługę procesów biznesowych w ubezpieczeniach – mówi Bartosz Majewski, prezes Codibly.

(AM, źródło: Codibly)

PZU pilotuje usługę sprawdzenia używanego auta przed zakupem

0
Źródło zdjęcia: PZU

Pomoc Non Stop, marka należąca do Grupy PZU, uruchomiła ogólnopolski pilotaż usługi sprawdzenia samochodu przed zakupem. Klienci mogą wybrać weryfikację ogłoszenia sprzedaży auta lub sprawdzenie stanu technicznego pojazdu i weryfikację na stacji diagnostycznej w dowolnym miejscu w Polsce.

Z badania przeprowadzonego w kwietniu przez Kantar na zlecenie PZU wynika, że 73% ankietowanych kierowców nie ufa sprzedawcom samochodów używanych. Z kolei dwóch na trzech badanych uważa, że zakup auta używanego to trudny i żmudny proces. Natomiast 15% respondentów zadeklarowało, że ma dużą wiedzę na temat samochodów.

W ramach usługi sprawdzenia samochodu przed zakupem dostępne są trzy pakiety usług. Eksperci zweryfikują ogłoszenie sprzedaży auta, z którego klient chce chcą skorzystać, lub sprawdzą stan techniczny pojazdu i ocenią zakres koniecznych napraw na stacji diagnostycznej w dowolnym miejscu w Polsce. Oceny dokonają doświadczeni eksperci motoryzacyjni, należący do sieci partnerów Pomoc Non Stop (ponad 300 ekspertów na terenie całego kraju).

Według danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, średni wiek importowanych do Polski samochodów wynosi ok. 11 lat. Ostatnie lipcowe dane wskazują, że Polacy zarejestrowali o 7% mniej używanych pojazdów, niż miało to miejsce w analogicznym okresie 2019 r. Może to wskazywać na to, że rynek samochodów używanych powoli powraca do sytuacji sprzed pandemii.

– Pomysł na usługę pochodzi z moich własnych  doświadczeń. Jako klient, który chciał kupić używane auto, przekonałem się, jak karkołomne i wymagające fachowej wiedzy jest to zadanie. Znalezienie auta, które jest zgodne z opisem to nie lada sztuka. Uznałem, że takie odczucia muszą mieć też inne osoby poszukujące samochodów na rynku wtórnym. W PZU przeanalizowaliśmy to zagadnienie i stworzyliśmy ofertę, która jest optymalna biznesowo, ale równocześnie wpływa na poprawę  jakości  życia naszych klientów. Nasza nowa usługa z dodatkiem Gwarancji Mobilności zapewni im  bezpieczeństwo przy zakupie i radość z używania ich nowych aut – powiedział Adam Brzozowski, członek zarządu PZU SA.

Pierwszy krok to wybór online odpowiedniego pakietu usługi i wysłanie wypełnionego formularza, który dla ekspertów Pomoc Non Stop oznacza sygnał do działania. Specjaliści szczegółowo zweryfikują ogłoszenie sprzedaży samochodu, skontaktują się ze sprzedającym i telefonicznie sprawdzą  podstawowe informacje. Następnie dokonają oględzin auta na miejscu i sprawdzą je w ramach 200 punktów kontrolnych, które pozwalają na ocenę stanu technicznego. Pojazd może być sprawdzony w warsztacie i na stacji diagnostycznej. Cały proces trwa maksymalnie 2 dni robocze.

– Eksperci Pomoc Non Stop pomogą wykryć usterki samochodu, a nawet oszacują koszt ich naprawy. Na podstawie dostępnych danych opracują wykaz napraw mechanicznych, blacharskich i lakierniczych. Z pewnością ograniczy to ryzyko zakupu niesprawnego auta, a także daje argument do negocjacji ceny. Na koniec klient otrzyma przejrzysty i łatwy do zrozumienia kompleksowy opis stanu technicznego auta, które chce zakupić. Raport może omówić telefonicznie z naszym ekspertem – wyjaśnia Grzegorz Goluch, prezes zarządu PZU Pomoc.

W ramach usługi dostępna jest ochrona mobilności. Jest ona dostępna w 2 z 3 pakietów. W jej ramach klient ma zapewniony assistance ważny przez 90 dni. W przypadku awarii samochodu, który został sprawdzony przez ekspertów  Pomoc Non Stop, klient ma zapewnione holowanie do 150 km oraz samochód zastępczy na czas naprawy. Pokryte zostaną również ewentualne koszty robocizny w warsztacie partnerskim do kwoty 4 tys. zł.

(AM, źródło: PZU)

Co drugi rodzic boi się, że jego dziecko zarazi się w szkole koronawirusem

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Jedna trzecia uczestników badania przeprowadzonego na zlecenie Nationale-Nederlanden uważa, że placówki dydaktyczne nie są wystarczająco przygotowane na ponowne przyjęcie uczniów. Blisko 30% badanych rodziców obawia się, że w szkołach nie będzie przestrzegany reżim sanitarny, a w konsekwencji rozprzestrzeniającego się wirusa lekcje na nowo przeniosą się do sieci. Niezmiennie jednak największa obawa dotyczy zdrowia – niemal co drugi ankietowany boi się zarażenia przez dziecko koronawirusem.

Niemal co drugi rodzic biorący udział w badaniu Nationale-Nederlanden uważa, że powrót dziecka do szkoły pozwoli mu lepiej wykonywać obowiązki zawodowe, a także mniej angażować się w zadania szkolne. Dodatkowo trzy czwarte ankietowanych zgadza się z twierdzeniem, że tradycyjny sposób nauczania jest lepszy niż edukacja w formie zdalnej. I choć w przekonaniu dorosłych zajęcia stacjonarne są znacznie efektywniejsze od tych realizowanych przez internet, to jednak 32% respondentów jest zdania, że szkoły nie są dostatecznie przygotowane do ponownego przyjęcia uczniów. Opinię o tym, że w placówkach dydaktycznych nie zostały wdrożone odpowiednie procedury, częściej podzielają mężczyźni (39%) niż kobiety (26%).

Badanie Nationale-Nederlanden pokazuje również, że ostatnie miesiące nieznacznie zmieniły podejście rodziców w kwestiach organizacji i przygotowania do nowego roku szkolnego. Tylko niespełna jedna czwarta ankietowanych potwierdza, że ograniczyła w tym roku wydatki związane z powrotem do nauki w trybie stacjonarnym. Częściej na taki krok decydowali się mieszkańcy wsi i miast do 50 tys. mieszkańców – odpowiednio 31 i 29%. Respondenci nie zamierzają także rezygnować z organizowania dzieciom dodatkowych aktywności. Blisko 30% uczestników badania nie zgadza się z twierdzeniem, że przez wzgląd na bezpieczeństwo ograniczą najmłodszym zajęcia dodatkowe.

Prawie co drugi dorosły boi się przede wszystkim o to, że jego dziecko zarazi się w szkole koronawirusem lub grypą. Na tę obawę częściej wskazują ojcowie (59%) niż matki (31%). Niemal jedna trzecia ankietowanych martwi się również o to, czy najmłodsi zdołają nadrobić zaległości nabyte podczas nauki zdalnej. Podobną grupę respondentów (29%) niepokoi fakt, że z powodu rozprzestrzeniającego się wirusa szkoły ponownie przeniosą się do domowej przestrzeni. Tyle samo rodziców nie ma pewności, czy w placówkach będzie przestrzegany reżim sanitarny. Wśród respondentów tylko jeden na dziesięciu rodziców nie ma żadnych obaw związanych z rozpoczęciem roku szkolnego w „nowej rzeczywistości”.

 – Pandemia spowodowała, że nadchodzący rok szkolny będzie różnił się od poprzednich. Dziś największe niepokoje dorosłych skupiają się wokół spraw, z którymi wcześniej nie musieli się konfrontować. Wielu ankietowanych martwi się obecnie o to, czy ich dziecko uchroni się przed zarażeniem, a także czy zdoła na nowo zaadaptować się do szkolnej rutyny. Niemal jedna piąta respondentów naszego badania obawia się także napięć z nauczycielami w związku z koronawirusem. Niepewna sytuacja oraz brak konkretnych wytycznych związanych z bezpieczeństwem mogą prowadzić do niepotrzebnych konfliktów – mówi Małgorzata Zgudka, ekspertka Nationale-Nederlanden.

W trosce o bezpieczeństwo dzieci rodzice podejmują szereg działań mających zminimalizować ryzyko zarażenia. Ponad połowa deklaruje, że uczy dzieci podstawowych zasad higieny, a 39% pilnuje, aby nosiły one maseczki w miejscach publicznych. Niemal jedna trzecia ankietowanych twierdzi, że otwarcie rozmawia z najmłodszymi o zagrożeniach związanych z Covid-19. Podobna grupa (32%) zapewnia, że dba o prawidłową dietę dzieci, aby wzmocnić u nich odporność, a także wykonuje obowiązkowe i zalecane szczepienia ochronne (29%).

– Nowa rzeczywistość wymusza na rodzicach podjęcie działań na wielu płaszczyznach. Dorośli muszą zadbać nie tylko o zdrowie fizyczne najmłodszych, ale również o ich kondycje psychiczną. Po wielu miesiącach zamknięcia, a co za tym idzie po ograniczeniu kontaktów społecznych, dzieci mogą mieć trudność z ponownym przystosowaniem się do warunków szkolnych i zawiązywaniu relacji. Warto więc wspierać je emocjonalnie oraz zaplanować aktywności, które zminimalizują u nich stres i niepokój – dodaje Małgorzata Zgudka. – Rodzice powinni mieć na uwadze również to, że oprócz koronawirusa mogą mieć miejsce również inne nieszczęśliwe zdarzenia. Dlatego przed pierwszym dzwonkiem warto rozważyć także zakup dodatkowej ochrony na takie okoliczności. Według naszego badania jedynie co dziesiąty rodzic wykupi ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków – podsumowuje.

O badaniu:

Badanie zrealizowane zostało na zlecenie Nationale-Nederlanden przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych w dniach 21–22 sierpnia 2020 roku. W ramach badania ilościowego przeprowadzono wywiady przy użyciu techniki CATI, na grupie dorosłych Polaków posiadających dzieci w wieku szkolnym (n=1000).

(AM, źródło: Nationale-Nederlanden)

Generali: Polisa NNW dla dzieci zadziała także podczas nauki z domu

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W związku z rozpoczynającym się nowym rokiem szkolnym Generali przypomniało, że oferowane przez niego ubezpieczenie „Generali, z myślą o następstwach nieszczęśliwych wypadków – pakiet dla dziecka” zadziała niezależnie od tego, czy uczniowie wrócą do zajęć stacjonarnych, czy będą odbywać lekcje online. Ochrona obejmie również urazy doznane w czasie uprawiania sportu wyczynowego, a także zachorowanie na Covid-19.

– Obserwujemy wzrost zainteresowania ubezpieczeniami w formie indywidualnej. Coraz więcej osób decyduje się również na wyższe sumy ubezpieczenia, 30 tysięcy a nawet 50 tysięcy złotych. Wynika to w dużym stopniu ze wzrostu świadomości ubezpieczeniowej rodziców. Niewątpliwym atutem samodzielnego ubezpieczenia jest elastyczność zakresu polisy, który można dostosować do indywidualnych potrzeb oraz możliwości finansowych. Warto pamiętać, że ubezpieczenie NNW Pakiet dla dziecka działa przez 24 godziny na dobę, nie tylko w godzinach zajęć lekcyjnych – zauważa Arkadiusz Wiśniewski, członek zarządu Generali. 

Zakład podkreśla, że obecna pandemia nie powoduje ograniczenia odpowiedzialności w ubezpieczeniu dla dzieci w Generali oraz Proama. Zależnie od wybranego wariantu, zakres ubezpieczenia obejmuje pobyt dziecka w szpitalu wskutek choroby, w tym także w przypadku zachorowania na Covid-19. Rodzic otrzyma dodatkowe świadczenie za pobyt dziecka na OIOM oraz zwrot kosztów wycieczki szkolnej, w której dziecko nie mogło uczestniczyć z powodu choroby.

Umowę ubezpieczenia można zawrzeć za pośrednictwem agenta, infolinii Generali oraz bezpośrednio na stronie generali.pl. lub proama.pl. Dodatkowo NNW dla dzieci Generali można nabyć za pośrednictwem strony Bezpieczny.pl, na której oferowane są różnorodne warianty ubezpieczenia.

(AM, źródło: Generali)

18,329FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie