Blog - Strona 1509 z 1669 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1509

Jak koronawirus i dane ukształtują nowy ekosystem miejsca pracy?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Według raportu międzynarodowej firmy doradczej Cushman & Wakfefield „Miejsce pracy przyszłości” w tzw. nowej normalności 50% pracowników najprawdopodobniej będzie pracować w ramach Kompletnego Ekosystemu Miejsca Pracy (ang. Total Workplace Ecosystem) łączącego biuro, dom oraz inne lokalizacje.

Cushman & Wakefield przeanalizował ponad 2,5 miliona punktów danych dotyczących doświadczeń pracowników z całego świata na temat miejsca pracy, zebranych jeszcze przed wybuchem pandemii. Dodatkowo analizę rozszerzono o kolejne 1,7 miliona punktów danych pochodzących od ponad 50 000 respondentów z całego świata obecnie pracujących zdalnie. Dzięki temu uzyskano doskonały wgląd w to, jak pracownicy radzą sobie w obecnej sytuacji oraz zdefiniowano korzyści pracy zdalnej oraz związane z nią wyzwania.

Pracownicy mogą być wydajni wszędzie, nie tylko w biurze

Z raportu wynika, że przed pandemią Covid-19 pracownicy, którzy pracowali przede wszystkim zdalnie, byli bardziej zaangażowani i bardziej zadowoleni z pracy niż pracownicy biurowi. Również odpowiednia technologia ma znaczenie. Dzięki niej zespoły współpracują podczas pandemii wydajniej niż kiedykolwiek dotąd, a zdolność koncentracji pozostała ta sama.

Inną ważną cechą pracy w tzw. nowej rzeczywistości jest to, że rośnie popularność elastyczności i możliwości wyboru miejsca pracy.  Aż 73% pracowników uważa, że ich firma powinna do jakiegoś stopnia umożliwiać pracę z domu. Jednak obraz ten nie pozostaje bez skazy – pracownicy i menedżerowie wskazują, że w sytuacji, gdy zespół pracuje z domu, cierpią kontakty osobiste i budowanie więzi, co nie pozostaje bez wpływu na kulturę korporacyjną i rozwój pracowników.

Kompletny ekosystem miejsca pracy to nowa normalność

Raport nie pozostawia wątpliwości, że sytuacja się zmieniła i nie będziemy już pracować wyłącznie w jednym miejscu, ale budować swego rodzaju ekosystem składający się z różnych lokalizacji i doznań oraz wspierający wygodę, funkcjonalność i dobre samopoczucie. W tej nowej normalności celem biura będzie udostępnienie ciekawych lokalizacji, które sprzyjają tworzeniu kultury korporacyjnej, uczeniu się, budowaniu więzi z klientami i współpracownikami oraz kreatywności i innowacyjności.

Mniej pracowników to mniej powierzchni biurowej?

Jeśli chodzi o rozwój rynku nieruchomości biurowych, w raporcie zaznaczono, że obłożenie biur mniejszą liczbą niezbędnych na miejscu pracowników prawdopodobnie nie odbije się na aktualnych powierzchniach biurowych – biura nadal będą się rozwijać, choć inaczej.

Natomiast Agnieszka Żołędziowska-Kulig, wiceprezes AXA Ubezpieczenia, uważa, że firmy będą redukować przestrzeń biurową wraz z przesuwaniem pracowników do pracy zdalnej na stałe.

Sprawna praca zdalna w ubezpieczeniach jest jak najbardziej możliwa, a w niektórych kwestiach wręcz bardziej efektywna od stacjonarnej. Myślę, że nie zawrócimy z tej drogi. Konsekwencją będzie zmniejszanie powierzchni biurowej, co w dalszej perspektywie może mieć wpływ na branżę nieruchomości – mówi Agnieszka Żołędziowska-Kulig.

Agnieszka Żołędziowska-Kulig

Aleksandra Agatowska, p.o. prezesa PZU Życie, zwraca uwagę, że warunki, w jakich się pracuje w dużych firmach, już od jakiegoś czasu podlegają zmianom.

Od dawna mówiło się, że nowe pokolenie pracowników będzie oczekiwało innych warunków pracy od obowiązujących w klasycznym modelu biurowym, który dominował w ostatnich dziesięcioleciach. Pandemia te zmiany przyśpieszyła i pokazała, że można być efektywnym również poza biurem – wskazuje.

Aleksandra Agatowska fot. Michal Warda/PZU

Pracownicy firm ubezpieczeniowych chętnie pracują z domu

Ogólnie rzecz biorąc, ubezpieczyciele bardzo ostrożnie podchodzą do powrotu pracowników do biur i stawiają przede wszystkich na zachowanie dystansu społecznego. Jednocześnie myślą też o poszerzeniu możliwości przejścia na tryb zdalny, gdyż zauważają korzyści takiego rozwiązania.

– W niektórych obszarach, jak zwracają uwagę szefowie departamentów, praca zdalna okazuje się efektywniejsza niż praca w biurze – mówi Piotr Zadrożny, prezes TUZ Ubezpieczenia. – Szczególnie w tych, gdzie wymagana jest wzmożona koncentracja. Ma to wpływ na ostrożne rozważania nad wdrożeniem w przyszłości na szerszą skalę możliwości pracy częściowo w biurze, a częściowo zdalnie w określonych okresach.

Piotr Zadrożny

– Jako organizacja nauczyliśmy się mocniej korzystać z narzędzi wspierających zdalne prace w zespołach – wskazuje Paweł Dygas, dyrektor ds. kontroli, bezpieczeństwa, ryzyka, reasekuracji i antyfraudu UNIQA Polska. – Będziemy z nich korzystać w przyszłości. Szybko byliśmy w stanie scyfryzować dużą liczbę procesów, nie będziemy przywracać poprzednich ich wersji dokonywanych na papierze. Rozwinęliśmy regularną komunikację zarządu z pracownikami za pomocą wideo, spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym odbiorem i zamierzamy ją kontynuować – podkreśla.

Praca zdalna/telepraca stopniowo wpisuje się na stałe w proces likwidacji szkód – mówi Robert Kruszewski, zastępca dyrektora Departamentu Likwidacji Szkód Masowych w Compensa TU SA Vienna Insurance Group. – Do tej pory Compensa zdała egzamin celująco. Ostatnie miesiące udowodniły, że zdalny tryb pracy nie tylko nie wprowadza zagrożeń spadku efektywności, ale również jakości procesu. Sama zmiana wymaga odrębnych umiejętności zarówno od samych likwidatorów jak i kadry managerskiej. Organizacja stanowiska pracy w kontekście przenikania się obowiązków domowych z biznesowymi, zdalne zarządzanie pracownikami szczególnie ważne w kontekście motywowania zespołów, narzędzia IT – tego wszystkiego musieliśmy, musimy i będziemy musieli się uczyć. Ogromnie ważne jest wsparcie pracodawcy w postaci odpowiednich szkoleń, nie tylko związanych z nowymi narzędziami, ale przede wszystkim z szeroko rozumianym obszarem miękkiego HR (zarządzanie czasem, automotywacja czy efektywność w pracy zdalnej). Kwestie onboardingu/szkolenia nowych pracowników, radzenia sobie z ryzykami związanymi z odizolowaniem pracownika od zespołu, koniecznych bieżących konsultacji z kolegami i przełożonymi to tylko część zadań, które muszą zostać przepracowane przez organizację – dodaje.

Robert Kruszewski

Pracownicy zakładów ubezpieczeń są pozytywnie nastawieni do przejścia na pracę zdalną. – Zdecydowana większość naszych pracowników dosłownie z dnia na dzień wprowadziła rewolucję do swojego sposobu pracy. Zdalnie pracowało 8,5 tys. osób, czyli aż 80% załogi. Przeprowadziliśmy badania, które wykazały, że czterech na pięciu pracowników uważa pracę zdalną za efektywną – mówi Aleksandra Agatowska.

Tak się złożyło, że trwa gruntowna przebudowa naszego biura. Docelowy model nawet nie zakładał takiej liczby biurek, z jakiej korzystaliśmy przed pandemią. I dobrze, bo w niedawnej ankiecie pracownicy zadeklarowali chęć utrzymania pewnych elementów pracy zdalnej – stwierdza Agnieszka Żołędziowska-Kulig.

Pierwsze efekty są bardzo obiecujące. Zdecydowana większość pracowników chwali nowy model – potwierdza Robert Kruszewski. – Daje im możliwość oszczędności czasu, jaki chociażby poświęcają na dojazdy do pracy, elastycznego łączenia obowiązków prywatnych i zawodowych, zwiększenia w ocenie niektórych ergonomii stanowiska pracy. Ważną kwestią jest też różny stopień asymilacji nowego modelu pomiędzy różnymi pokoleniami. Pokolenia C czy Y/Milenijne nie mają zazwyczaj najmniejszych problemów, bo są przyzwyczajone do świata wirtualnego i związanego z nim sposobu komunikacji, cenią sobie również większą niezależność – konkluduje.     

Temat ten poruszono także podczas webinaru, „Mindset pivot – czas zmian”, który odbył się 6 lipca 2020 r. Uczestnicy webinaru, Jacek Byliński, prezes CUK Ubezpieczenia, oraz Magdalena Marciniak, Head Of Business Development Europa Ubezpieczenia, zgodzili się co do tego, że połączenie pracy stacjonarnej ze zdalną wymaga m.in. dokonania zmian w aranżacji biur pod kątem wykorzystania miejsc pracy i znalezienia sposobu na efektywną współpracę w trybie zdalnym. Konieczne jest także przeanalizowanie, jak zmienić odpowiednie regulacje dotyczące pracy.

Pełna treść raportu do pobrania pod adresem: https://info.cushmanwakefield.com/…

Więcej:

(KS, źródło: Media Poland, inf. własne)

Burze, ulewy i zalania. Jak zachować się po szkodzie?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej codziennie wydaje ostrzeżenia meteorologiczne i hydrologiczne dla poszczególnych części kraju. Ulewy, burze z gradem czy powodzie zagrażają Polsce od początku czerwca. W samych tylko pierwszych dwóch dniach lipca zjawiska atmosferyczne w mniejszym lub większym stopniu zagroziły niemal wszystkim województwom. Jak podają przedstawiciele branży ubezpieczeniowej, wyraźnie rośnie w związku z tym liczba tzw. szkód katastroficznych, czyli zniszczeń w domach na skutek groźnych zjawisk pogodowych.

W czerwcu odebraliśmy blisko 3 tys. takich zgłoszeń. Najczęściej to szkody polegające na przepięciach i zalaniach. Bezpośrednio po największych deszczach wpływało do nas nawet kilkaset spraw dziennie. Zauważamy, że klienci bardzo często pytają nas, jak mają się zachować w takich sytuacjach. Czy powinni czekać na przyjazd rzeczoznawcy, czy sami zabezpieczyć zniszczone mienie. Dzięki uproszczonym procedurom wiele czynności można wykonać samodzielnie od razu po szkodzie, ale wciąż mało osób ma tego świadomość – mówi Rafał Mosionek, zastępca prezesa zarządu w Compensie.

W podstawowym zakresie ubezpieczenie chroni właścicieli nieruchomości na wypadek szkód spowodowanych zjawiskami atmosferycznymi. To m.in. pożary powstałe w czasie suszy, zniszczenia po wichurze lub gradobiciu czy szkody związane z przepięciem lub zalaniem po oberwaniu chmury. Należy pamiętać, że ryzyko powodzi jest dodatkowe, czyli chęć włączenia go do ochrony trzeba zgłosić ubezpieczycielowi przy zakupie polisy.

Co robić po szkodzie katastroficznej?

W przypadku szkód spowodowanych złymi warunkami pogodowymi kluczowe jest szybkie działanie i zahamowanie powiększania się strat. Dla wielu właścicieli domów nie jest jasne, czy mogą podjąć działania na własną rękę, zanim skontaktują się z ubezpieczycielem.

Nasi klienci mówią wprost, że boją się czegokolwiek „ruszać”, żeby przypadkiem nie zamknąć sobie drogi do odszkodowania. Te obawy są jednak nieuzasadnione. W Compensie informujemy klientów, aby przystępowali do naprawy mienia bez oczekiwania na przyjazd rzeczoznawcy, jeśli jest to konieczne dla zabezpieczenia mienia przed powiększaniem się strat. Poszkodowanych prosimy jedynie o wykonanie dokumentacji zdjęciowej obrazującej zakres zniszczeń, które w kolejnym kroku pozwolą nam oszacować wysokość strat – tłumaczy Rafał Mosionek.

Zakłady ubezpieczeń na bieżąco monitorują ilość wpływających do nich zgłoszeń dotyczących szkód. Jeśli ich liczba zwiększa się w krótkim czasie, uruchamiają procedury, które pozwalają prowadzić likwidację szkód w niezakłócony sposób i jednocześnie minimalizować zakres zniszczeń.

Postępowanie po szkodzie katastroficznej można opisać w kilku krokach.

  1. Poszkodowani fotografują zniszczone mienie, aby po czasie możliwe było określenie rozmiaru i zakresu szkody. Dokumentację zdjęciową wykonuje się niezależnie od przyczyny powstania zniszczeń.
  2. Następnie można zająć się naprawą. Trzeba tylko pamiętać, aby zgromadzić do późniejszego okazania rzeczoznawcy uszkodzone przedmioty, np. wypaczone drzwi czy wilgotne deski podłogowe. Nie należy ich wyrzucać!
  3. Jeżeli w toku naprawy konieczny był zakup jakichś przedmiotów lub pomoc fachowców, należy zgromadzić wszystkie rachunki i faktury, a następnie przekazać je ubezpieczycielowi.

Zakres działań może różnić się w zależności od charakteru szkody. Powyższy opis dokładnie pasuje do zniszczeń spowodowanych np. przez huragan czy zalanie. Przy szkodach wywołanych przepięciem trzeba także przekazać sprzęt do serwisu, aby określić przyczynę uszkodzeń, ich zakres i koszt naprawy. Z kolei po zalaniu priorytetem jest zahamowanie rozprzestrzeniania się wody, a więc konieczne jest jej usunięcie i m.in. suszenie oraz wietrzenie pomieszczeń.

W razie jakichkolwiek wątpliwości można zgłosić się do ubezpieczyciela. W Compensie telefonicznie oraz poprzez stronę www udzielamy porad na temat możliwych scenariuszy w związku z wystąpieniem szkód katastroficznych oraz informacji na temat dalszej procedury likwidacyjnej. Czasem sami inicjujemy taki kontakt, bo jak najmniejszy rozmiar szkody leży w interesie naszym i naszych klientów. Tak było w tym roku po przejściu trąby powietrznej w Kaniowie. Na mapie ryzyk znaleźliśmy nieruchomości, jakie mamy tam ubezpieczone i skontaktowaliśmy się z ich właścicielami ­– dodaje Rafał Mosionek.

(KS, źródło: Compensa, VIG)

PZU pomaga poszkodowanym w ulewach

0
Źródło zdjęcia: PZU

Ponad 27 tysięcy odebranych połączeń na infolinii, 13 tysięcy obsłużonych szkód, prawie 400 Mobilnych Ekspertów w terenie, cztery Mobilne Biura, które dotarły do 12 najbardziej dotkniętych przez żywioł miejscowości. To pokazuje ogrom pracy włożonej przez PZU w niesienie pomocy klientom poszkodowanym w ostatnich ulewach.

Liczby dobitnie obrazują, że w ciągu zaledwie kilku dni obsłużyliśmy ponad 90 proc. szkód zgłoszonych po ostatnim załamaniu pogody. Dzięki uproszczonej ścieżce likwidacji odszkodowania trafiają na konta naszych klientów już następnego dnia po zgłoszeniu szkody – powiedziała Beata Kozłowska-Chyła, p.o. prezesa PZU.

Intensywne opady deszczu spowodowały podtopienia w wielu rejonach. Ubezpieczyciel dołożył wszelkich starań, aby żaden poszkodowany klient nie został bez pomocy. Reakcja PZU była natychmiastowa – w kilka godzin po zdarzeniu prawie 400 Mobilnych Ekspertów pojechało dokumentować zniszczenia. W województwach małopolskim i podkarpackim specjalne Mobilne Biura PZU koordynowały lokalną pomoc, m.in. w Łapanowie, Jodłowniku, Kasinie Małej, Pcimiu, Trzcinicy, Łapczycy, Dynowie, Iskaniu, Jaworniku Polskim, Jaśle, Birczy i Wieliczce.

Naszym priorytetem była jak najszybsza pomoc poszkodowanym. Na tereny szczególnie dotknięte przez żywioł wysłaliśmy dodatkowych pracowników, którzy dotarli na miejsce już kilka godzin po podtopieniach. Pracowali ofiarnie – tylko w województwach małopolskim i podkarpackim przejechali ponad 21 tysięcy kilometrów. Ich empatia, zaangażowanie i profesjonalizm są imponujące – podkreśla Małgorzata Kot, członek zarządu PZU odpowiedzialna za likwidację szkód.

Nad sprawną organizacją pomocy czuwali także pracownicy wyspecjalizowanych komórek, m.in. specjalny zespół ekspertów, który śledził raporty meteorologiczne i publikacje medialne o potencjalnych zagrożeniach. Dzięki temu PZU był w stanie szybko reagować i docierać do poszkodowanych tuż po podtopieniach. Dodatkowo, w ramach tak zwanej preobsługi szkód, konsultanci PZU dzwonili do ubezpieczonych mieszkających na terenach narażonych na podtopienia i sprawdzali, czy nie jest im potrzebna pomoc.

Kampania medialna stawia na ludzkie oblicze ubezpieczyciela

To właśnie eksperci zajmujący się na co dzień obsługą szkód są głównymi bohaterami najnowszej kampanii marketingowej Grupy PZU, która ruszyła w środę 8 lipca.

Zaangażowanie PZU wykracza poza działalność czysto biznesową. Mamy świadomość, że nasi pracownicy często są osobami pierwszego kontaktu dla poszkodowanych, ludzi, którzy nierzadko stracili dorobek swojego życia. W takich przypadkach muszą być nie tylko profesjonalni, ale przede wszystkim świadomi odpowiedzialności, jaka na nich ciąży. PZU udowodnił, że jego pracownicy w takich ciężkich sytuacjach wykazują się nie tylko odpowiedzialnością  i kompetencją, ale także wrażliwością – dodaje Aleksandra Agatowska, p.o. prezesa PZU Życie.

Kampania będzie prowadzona w internecie. Spoty emitowane będą na platformach VOD i YT. Kreację spotów przygotowała agencja Red8 Advertising, a ich produkcją zajęło się studio Propeller Film. Kampanii towarzyszyć będzie komunikacja w kanałach mediów społecznościowych Grupy PZU.

(KS, źródło: PZU)

Rzecznik Finansowy pozywa Bank Millennium i TU Europa

0

Do Biura Rzecznika Finansowego wpłynęły wnioski o interwencję wobec Banku Millennium i TU Europa. Dotyczyły one umowy grupowego ubezpieczenia na życie będącego zabezpieczeniem spłaty pożyczki.

Na podstawie wniosków eksperci Biura Rzecznika Finansowego stwierdzili, że obie firmy stosowały nieuczciwe praktyki przy konstruowaniu, oferowaniu i wykonywaniu umowy. Mając na uwadze ochronę praw konsumentów i dążenie do eliminowania nieuczciwych praktyk rynkowych, po przeprowadzeniu prawnej analizy umowy Rzecznik Finansowy skierował sprawę do sądu.

Pozew przeciwko Millennium Bank i Towarzystwu Ubezpieczeń na Życie Europa opiera się
na zarzucie stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych, który polegał przede wszystkim
na dezinformacji konsumentów co do rzeczywistego charakteru ubezpieczenia, zawieranego przy podpisywaniu umowy pożyczki.

Umowa ubezpieczeniowa nie chroniła klientów

Ubezpieczenie na Życie oferowane przez Bank Millennium i Towarzystwo Ubezpieczeniowe Europa zawierało niekorzystne dla konsumentów postanowienia. W wyniku przeprowadzonej przez Biuro Rzecznika Finansowego analizy stwierdzono, że wątpliwości budzą m.in. postanowienia umowy dotyczące wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela, które jedynie pozornie zabezpieczały klienta lub jego rodzinę na wypadek ciężkiej choroby lub śmierci. Na etapie przystąpienia do umowy w ogóle nie przeprowadzano również oceny ryzyka ubezpieczeniowego – np. przy pomocy ankiety medycznej. Ma to szczególne znaczenie w przypadku osób starszych, które z uwagi na stan zdrowia i wyłączenia odpowiedzialności nie mogłyby z takiej ochrony skorzystać.

Zdecydowałem o wystąpieniu z pozwem wobec tych podmiotów, gdyż mamy poważne zastrzeżenia co do samej konstrukcji umowy, informowania o jej cechach na etapie sprzedaży oraz realizacji świadczeń – mówi Mariusz Golecki, Rzecznik Finansowy. – Konsumenci zgłaszający się do nas z wnioskiem o interwencję byli rozczarowani, że ubezpieczenie nie zapewniło im oczekiwanej ochrony. To przykre, bo często chodzi o osoby starsze, które w dobrzej wierze opłacały składki, żeby w razie śmierci nie zostawić rodzinie długów i zapewnić im dodatkowe świadczenie. Niestety, w niektórych przypadkach to ubezpieczenie okazywało się puste, to znaczy, że już w momencie zawierania umowy wiadomo było, że np. w razie śmierci ubezpieczyciel nie wypłaci świadczenia – wyjaśnia.

W ogólnych warunkach ubezpieczenia zastosowano postanowienia wyłączające odpowiedzialność za zdarzenia, które powstały po przystąpieniu do ubezpieczenia, ale z przyczyn istniejących przed przystąpieniem do umowy. Mowa tu o wyłączeniu przypadków, w których ubezpieczony klient umiera na skutek choroby, na którą cierpiał przed zawarciem umowy ubezpieczenia. Zastrzeżenia budzi fakt, że na etapie zawierania umowy nikt klientów nie pytał o stan zdrowia, a ta kwestia była badana dopiero po zgłoszeniu roszczenia przez uprawnionego, tj. spadkobierców, a w przypadku poważnego zachorowania przez ubezpieczonego po zgłoszeniu roszczenia.

Zdaniem ekspertów Rzecznika Finansowego, jeśli kwestia ta nie była rozpatrywana przez ubezpieczyciela przy zawieraniu umowy, to analogicznie powinna być pomijana w momencie wypłaty świadczenia.

Świadczenie, na którym zyskał bank

Rzecznik Finansowy kwestionuje też samą konstrukcję umowy ubezpieczenia na życie, która nie chroniła konsumenta w sposób przez niego oczekiwany, wynikający z zapewnień przed zawarciem umowy. Umowa grupowego ubezpieczenia, mimo finansowania składki ubezpieczeniowej przez konsumenta, zabezpieczała głównie interesy ubezpieczyciela i banku, który był beneficjentem umowy, a interes osobowy ubezpieczonego miał marginalne znaczenie.

W postępowaniu sądowym wykażemy, że umowa była nieuczciwa. Bank zabezpieczał swój interes majątkowy, czyniąc się zarazem beneficjentem umowy. Równocześnie obciążał osoby ubezpieczone kosztem finansowania tego zabezpieczenia przez zapłatę składki ubezpieczeniowej. Umowa była tak skonstruowana, że jeśli w ogóle doszło do wypłaty świadczenia, to tylko poprzez zaspokojenie wierzytelności banku. Ubezpieczeni lub jego spadkobiercy nie mogli liczyć na wyższe świadczenie, chociaż to było celem przystąpienia do umowy naszych klientów – wyjaśnia Paweł Wawszczak, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego w biurze Rzecznika Finansowego.

Kwestia dotyczy produktów oferowanych przed Rekomendacją „U”

Europa Ubezpieczenia nie komentuje tych doniesień. Jak dowiedziała się „Gazeta Ubezpieczeniowa”, ubezpieczyciel nie otrzymał jeszcze pozwu i o sprawie wie z prasy. Przedmiotowa kwestia dotyczy produktów, które Europa Ubezpieczenia wprowadziła do oferty wiele lat temu, jeszcze przed wejściem w życie Rekomendacji „U”, wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego w 2014 r.

(KS, źródło: prnews.pl, inf. własna)

Transport w potrzasku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Koronawirus niektóre branże czy dziedziny biznesu wzmacnia, na przykład handel elektroniczny, inne doprowadza na skraj agonii. Tak jest chociażby z wieloma przedsiębiorstwami działającymi w branży eventowej i turystycznej. A jak sobie radzi na tym polu transport, mający niemały wpływ na polski PKB?

Nie ma co opowiadać pięknych historii, pandemia koronawirusa wpłynęła na branżę transportową bardzo negatywnie. W rozmowach z klientami słowa koronawirus nie sposób ominąć. Praktycznie we wszystkich wypowiedziach powtarzają się stwierdzenia, że sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, jest mniej zleceń, spadły ceny za przewozy, wzrosła konkurencja. Przewoźnikom trudniej związać koniec z końcem niż przed inwazją wirusa w życie codzienne całego świata.

Zresztą już na początku 2020 r. nastroje w branży TSL, stanowiącej według obiegowej opinii papierek lakmusowy gospodarki, nie były wielce optymistyczne. Wszystko przez przewidywane spowolnienie gospodarcze oraz wprowadzenie kolejnych regulacji utrudniających pracę firmom transportowym, w tym Pakietu Mobilności. Covid-19 jeszcze bardziej „przygwoździł” część z nich.

Piotr Brzozowski

Sprzedaż jest nieopłacalna

Co ważne, nie na wszystkich kryzys odbił się jednakowo. Wpływ na to ma przede wszystkim profil firmy, rodzaje przewożonych towarów oraz sposób zarządzania podmiotem gospodarczym. Właściciele prowadzący swoją działalność w sposób racjonalny (można by rzec oszczędny) są przeważnie w lepszej sytuacji niż podmioty, które dużo inwestowały i atak koronawirusa zastał je w „środku wydatków”.

Tu pewien paradoks, w czasach pandemii firmy średniej wielkości radzą sobie nierzadko lepiej niż giganci, o małych przedsiębiorstwach nie wspominając. Te ostatnie mają zdecydowanie najtrudniej i bardzo możliwe, że wiele z nich właśnie znika z rynku lub nastąpi to wkrótce.

Kluczową rolę odgrywają możliwość przystosowania się do nowej rzeczywistości i umiejętności przekształcenia profilu działalności, czyli swoista elastyczność. Część przewoźników musiała zmniejszyć tabor, gdyż dla wielu pojazdów po prostu nie było pracy. Aby zniwelować choć w części koszty stojących środków transportu, właściciele najczęściej wycofywali je z ruchu, aby oszczędzić na ubezpieczeniu OC.

Firmy rzadko podejmowały decyzję o sprzedaży ciężarówki, co jednak pozytywnie świadczy o osobach zarządzających – obecnie mamy bardzo mały popyt na tego rodzaju „towar”, zatem uzyskiwane ceny są śmiesznie niskie w stosunku do wkładu.

Zapaść transportu pasażerskiego

Znakomita większość naszych klientów nie musi ograniczać taboru czy też zwalniać kierowców. Co pozytywne, niektórzy w ogóle nie widzą pogorszenia sytuacji w tabelkach z przychodami. Mało tego, jeżdżą jeszcze więcej niż przed pandemią. Przykład? Zwiększyła się częstotliwość przewozów artykułów spożywczych.

Niestety, takich przypadków nie jest dużo. Zdecydowanie najgorsza sytuacja panuje wśród podmiotów świadczących usługi przewozu osób. Można śmiało powiedzieć, że ta gałąź transportu stanęła całkowicie – na skutek zamknięcia szkół, granic państwowych, ograniczenia przemieszczania się.

Stopniowe odmrażanie gospodarki pomoże, lecz niewiele. Zaczynają się wakacje, a nikt nie gwarantuje powrotu dzieci do placówek dydaktycznych we wrześniu. W społeczeństwie panuje wręcz swego rodzaju obawa przed korzystaniem z transportu zbiorowego. Tak zupełnie nawiasem mówiąc, władze i samorządy „wyrzucające” samochody z miast mają teraz problem, czy należy zachęcać do jeżdżenia autobusami… Jak widać, także szeroko pojęta ekologia obrywa od koronawirusa.

Co do otwarcia granic i wyjazdów wypoczynkowych: prędzej spodziewałbym się kilometrowych korków na drogach niż znacznego polepszenia sytuacji branży przewozu osób.

Jest nadzieja

Sytuacja branży transportowej ma postać wielopłaszczyznową i nie tak bardzo czarno-białe barwy, jakby się mogło pozornie wydawać. Powodów do narzekań, nie tylko z racji stereotypowej opinii o polskim społeczeństwie, jest mnóstwo, lecz na razie nasi klienci utrzymują się na powierzchni.

Niektórzy zauważają już nawet powolne symptomy lekkiej poprawy na rynku. I niech to pozytywne stwierdzenie stanowi krok w stronę optymizmu na najbliższe miesiące.

Pamiętajmy, że z punktu widzenia psychologicznego tego rodzaju myślenie pomoże w osiąganiu nie tylko biznesowych celów.  

Piotr Brzozowski
koordynator zespołu ubezpieczeń komunikacyjnych
Profika Broker sp. z o.o.


Największe bolączki firm transportowych

  • Wydłużenie czasu transportów, a tym samym niedotrzymywanie umówionych terminów. Szczególnie dotkliwe było to na początku wybuchu pandemii, w związku z nagłym zamykaniem granic i natężonymi kontrolami, co z kolei powodowało długie kolejki na granicach.
  • Przejściowe problemy w płynności finansowej oraz w spłacie zobowiązań, m.in. również polis ubezpieczeniowych.
  • W pewnym okresie drastycznie spadła liczba transportów międzynarodowych. Nie tylko na zachód Europy, ale także np. do Rosji. Na pewien czas wręcz ustały przewozy do Włoch i Wielkiej Brytanii.
  • Brak przewozów „ładunków powrotnych” w Polsce.
  • Znaczne zmniejszenie cen frachtów, nawet do granic opłacalności. Np. za transport do Rosji płacono o ok. 300–400 euro mniej, czyli o ok. 20%, w porównaniu ze stawkami przed pandemią.
  • Zwiększona konkurencja. Firmy, które przestały jeździć za granicę, zajęły się przewozami krajowymi.
  • Upadek niektórych bardzo małych firm transportowych.
  • Na granicy białoruskiej pojazdy z Unii Europejskiej „wyposażane są” w specjalne plomby monitorujące ciężarówkę. Koszt 30 euro oczywiście ponosi przewoźnik. Plomby mają na celu sprawdzanie, gdzie pojazd się zatrzymuje na postój. Wcześniej wydzielono na to określone miejsca, uchybienie grozi karą 400 euro. Wcale nie jest to martwy przepis – klienci płacili już takie kwoty, gdy przez pomyłkę stawali w niedozwolonych miejscach. W efekcie dodatkowe koszty w i tak już napiętych budżetach.
  • Całkowity przestój w przewozach dzieci do szkół.
  • Całkowity przestój w autobusowych wycieczkach turystycznych w kraju i za granicą. Wciąż nie wiadomo, jak wiele odbędzie się kolonii i półkolonii oraz w jakim zakresie będzie wykorzystywany przewóz zbiorowy.

Źródło: wywiady przeprowadzone przez firmę Profika Broker

Bezpłatny webinar o autentycznej sprzedaży

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

We wtorek 14 lipca o godz. 19 odbędzie się bezpłatny webinar pt. „Jak tworzyć własne techniki sprzedażowe?”. Poprowadzi go Paweł Walczak – trener, psychoterapeuta i autor „Gazety Ubezpieczeniowej”, który jako sprzedawca spełnił kryteria MDRT (organizacja zrzeszająca najlepszych agentów życiowych na świecie).

Podczas webinaru:

  • poznasz sposoby na wspieranie własnej autentyczności, dzięki czemu łatwiej się wyróżnisz i zbudujesz dobrą relację z klientem;
  • poznasz 5 zasad dotyczących tworzenia własnych technik sprzedaży, co umożliwi Ci bardziej efektywną komunikację;
  • będziesz w stanie szybciej zdiagnozować te obszary komunikacji, które wymagają poprawy;
  • otrzymasz kilka prostych narzędzi umożliwiających trening komunikacji.

Autentyczność jest mocno niedoceniana. Wielu sprzedawców uważa, że do skuteczności niezbędne jest naśladowanie kogoś albo realizowanie nauczonych na pamięć skryptów. Pokażę, że to nieprawda. Najlepsze efekty sprzedażowe można osiągnąć, niczego nie udając – przekonuje Paweł Walczak.

Na webinar można zapisać się pod adresem: webinar.jakbudowacrelacje.pl

(AW)

PIU przedstawia swoje stanowisko w kwestii nowych zapisów Solvency II

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

6 lipca zakończyły się konsultacje dotyczące zrównoważonego finansowania oraz obowiązku zakładów ubezpieczeń dotyczącego doradzania klientom w kwestiach społecznych i środowiskowych. To ważny krok, by dostosować włączenie zrównoważonego rozwoju do działalności instytucji finansowych. Iwona Szczęsna, ekspertka rynku ubezpieczeniowego i emerytalnego, przedstawia stanowisko PIU w konsultacjach rozporządzenia delegowanego do Solvency II.

Solvency II – istotne zmiany w działalności zakładów ubezpieczeń

Zapewnianie klientom jasnych porad na temat zagrożeń społecznych i środowiskowych oraz szans związanych z ich inwestycjami wymaga zmian nie tylko w obszarze dystrybucji produktów inwestycyjnych, ale i organizacji zakładu ubezpieczeń.

Zakłady ubezpieczeń będą musiały odzwierciedlić ryzyka dla zrównoważonego rozwoju w systemie zarządzania, jak również w ocenie ogólnych potrzeb w zakresie wypłacalności. Powinny na bieżąco oceniać nie tylko wszystkie istotne ryzyka finansowe, ale także ryzyka dla zrównoważonego rozwoju, które mogą mieć faktyczny lub potencjalnie istotny negatywny wpływ na wartość inwestycji. Zarządzanie ryzykiem będzie zawierało identyfikację i ocenę ryzyk dla zrównoważonego rozwoju, a aktuariusze będą musieli uwzględniać to ryzyko w ocenie niepewności związanej z szacunkami dokonanymi przy obliczaniu rezerw techniczno-ubezpieczeniowych.

Polityki wynagrodzeń zakładów ubezpieczeń powinny zawierać informacje o tym, w jaki sposób uwzględniają włączenie ryzyka dla zrównoważonego rozwoju do systemu zarządzania ryzykiem.

Zasada ostrożnego inwestora

Ponadto zasada ostrożnego inwestora, o której mowa w art. 132 dyrektywy Solvency II, wymaga, aby zakłady ubezpieczeń inwestowały wyłącznie w aktywa, których ryzyka mogą prawidłowo zidentyfikować, zmierzyć, monitorować, zarządzać, kontrolować i zgłaszać. Aby zapewnić skuteczne zarządzanie ryzykiem klimatycznym i środowiskowym przez zakłady ubezpieczeń, wdrożenie zasady ostrożnego inwestora powinno uwzględniać ryzyka dla zrównoważonego rozwoju, a zakłady ubezpieczeń powinny odzwierciedlać w procesie inwestycyjnym preferencje klientów dotyczące zrównoważonego rozwoju uwzględnione w procesie zatwierdzania produktu.

PIU zwraca uwagę na niespójne definicje

Aby rozporządzenie delegowane 2015/35/UE w odniesieniu do włączenia ryzyka zrównoważonego rozwoju do zarządzania zakładami ubezpieczeń i zakładami reasekuracji mogło pełnić swoją regulacyjną funkcję, ważne jest zapewnienie spójności definicji pomiędzy regulacjami. Ponadto ubezpieczyciele potrzebują elastyczności w reagowaniu na potrzeby swoich klientów. Dlatego produkty z artykułu 8 i 9 SFDR (tj. rozporządzenia delegowanego w sprawie ujawniania informacji dotyczących zrównoważonych inwestycji i ryzyka dla zrównoważonego rozwoju) powinny być w stanie odpowiedzieć na preferencje konsumentów dotyczące zrównoważonego rozwoju bez dalszych wymagań zaproponowanych w ramach Solvency II.

Jakiekolwiek zmiany definicji produktów z artykułu 8 powinny być dokonane w rozporządzeniu w sprawie ujawniania informacji (a nie w rozporządzeniu delegowanym Solvency II). Tak czy inaczej, do takiej zmiany powinno się przeprowadzić odpowiednią analizę skutków, w tym konsultacje publiczne.

Pozostawienie definicji preferencji w zakresie zrównoważonego rozwoju w obecnym kształcie spowoduje, że inwestorzy skoncentrują się na obecnych zrównoważonych produktach i zniechęci to ich do szerszego finansowania przejścia na zieloną gospodarkę.

Nowe czy stare ryzyko

W ustępie 1a) konsultowanego rozporządzenia w artykule 269 istotne ryzyka dla zrównoważonego rozwoju powinny być uwzględnione w ogólnej ocenie potrzeb w zakresie wypłacalności. Jednak ubezpieczyciele powinni mieć możliwość podjęcia decyzji, czy ORSA lub inny instrument jest właściwym miejscem do wychwytywania ryzyka dla zrównoważonego rozwoju.

Solvency II promuje już właściwe zarządzanie wszystkimi rodzajami ryzyka. Dlatego też powstaje pytanie, czy ryzyka dla zrównoważonego rozwoju to odrębne ryzyka, czy raczej materializują się one poprzez istniejące kategorie ryzyka. Jeśli to drugie, to należałoby rozpatrywać je na tym samym poziomie co inne ryzyka. W opinii PIU analiza ryzyka dla zrównoważonego rozwoju zależy od strategii zakładu ubezpieczeń oraz jego modelu biznesowego i powinna opierać się na efektach finansowych tego ryzyka.

Preferencje klienta a ostrożny inwestor

W celu poprawy wykonalności i spójności konieczne są dalsze prace nad artykułem 275a dotyczącym zasady ostrożnego inwestora. Wypłacalność II została zaprojektowana z myślą o ochronie ubezpieczającego i stabilności finansowej, dlatego w opinii PIU preferencje ubezpieczającego nie powinny być wprowadzane w tym artykule. W swoim stanowisku PIU wezwało do bardziej proporcjonalnej strategii inwestycyjnej w interesie ubezpieczających i akcjonariuszy. Zgodnie z zasadą ostrożnego inwestora ubezpieczyciele powinni brać pod uwagę wszystkie obecne lub potencjalnie istotne ryzyka finansowe, w tym ryzyko związane ze zrównoważonym rozwojem (a nie preferencje klienta).

Preferencje ubezpieczających w zakresie czynników ESG (environmental, social, governance) zdecydowanie lepiej pasują do przepisów dotyczących dystrybucji ubezpieczeń (IDD) niż Solvency II. Dlatego PIU zaproponowała usunięcie w artykule 275a ustępu drugiego.

Zielona fala stopniowo rozlewa się na wszystkie regulacje unijne, zwłaszcza że Bruksela chce odbudowywać gospodarkę europejską poprzez zielone inwestycje. PIU na bieżąco śledzi te prace i analizuje ich wpływ na branżę ubezpieczeniową. Deklaruje, że chce zapewnić zakładom ubezpieczeń realnych do spełnienia wymogów regulacyjnych. A także umożliwić im oferowanie klientom produktów, jakich potrzebują, uwzględniając ich preferencje w zakresie zrównoważonego rozwoju.

(KS, źródło: PIU)

Klienci UNIQA zapłacą BLIKIEM

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

UNIQA wprowadza kolejne rozwiązanie, które pozwala opłacić polisę lub jej ratę na odległość. Po możliwości opłacania polis przelewem dzięki QR kodom, obecnie klienci UNIQA mogą zapłacić również kodem BLIK u agenta.

Płatność BLIKIEM to metoda wykorzystywana zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i w internecie, która cieszy się w Polsce rosnącą popularnością. Tylko w I kwartale 2020 roku liczba transakcji BLIKIEM wyniosła 77,9 mln, wobec 40 mln rok wcześniej (dane Polskiego Standardu Płatności, operatora systemu). Klient płaci bezgotówkowo nawet na odległość. Wystarczy, że ma telefon i dostęp do Internetu.

Kodem BLIK klienci UNIQA mogą opłacić ubezpieczenie komunikacyjne, mieszkaniowe oraz turystyczne. Aby to zrobić, klient musi podać agentowi jednorazowy 6-cyfrowy kod, który uzyska w aplikacji mobilnej swojego banku. Po zatwierdzeniu płatności w aplikacji banku polisa jest automatycznie opłacona. Dzięki temu klient zapłaci za ubezpieczenie w wygodny dla siebie sposób, a agent od razu otrzyma prowizję.

Już w pierwszym dniu uruchomienia tej funkcjonalności mieliśmy pierwsze transakcje, co pokazuje, że klienci oczekują takich udogodnień – mówi Joanna Rochala, dyrektor ds. finansów w UNIQA Polska.

W czasie pandemii COVID-19 UNIQA wprowadziła wiele udogodnień w sprzedaży ubezpieczeń, które zmniejszają ryzyko zakażenia koronawirusem. Klient może otrzymać ofertę od agenta poprzez sms albo e-mail. Potwierdza ją i opłaca także elektronicznie. Nie musi też składać ręcznego podpisu na polisie. Dodatkowym odciążeniem, tym razem finansowym, była dla klientów możliwość rozłożenia płatności za ubezpieczenie komunikacyjne na 12 rat. 

W czasie pandemii zachęcaliśmy naszych klientów, by zostali w domach. Oprócz tego chcieliśmy zrobić wszystko, żebyśmy mogli pozostać z nimi w stałym kontakcie i odpowiadać na ich potrzeby – mówi Marta Walczak, menedżer ds. obsługi należności i zobowiązań w UNIQA Polska. – Możliwość opłacenia polisy BLIKIEM to ukłon w stronę klientów oraz naszych agentów. To nowoczesne, szybkie i wygodne rozwiązanie dla wszystkich stron.

– Płatność BLIKIEM to duża wygoda i z pewnością klienci UNIQA bardzo szybko docenią takie udogodnienie. To również sposób na bezpieczne, bezgotówkowe rozliczenia – bardzo istotny element ostrożności podczas pandemii. Istotnym elementem jest także szybkość i łatwość całego procesu – mówi Magdalena Kubisa, dyrektor do spraw rozwoju biznesu w Polskim Standardzie Płatności.

(KS, źródło: UNIQA)

Ministerstwo Cyfryzacji: Polacy coraz częściej załatwiają sprawy online

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Przez ostatnie pół roku Polacy codziennie zakładali średnio 14 tysięcy nowych profili zaufanych, wysyłali online do urzędów 2401 pism ogólnych i przez internet zgłaszali narodziny 359 dzieci. e-Polak potrafi!

Z roku na rok rośnie zainteresowanie usługami e-administracji. Jednak ostatnie półrocze jest rekordowe. Polacy przekonali się do cyfryzacji – i nie chodzi tylko o marzec i kwiecień, kiedy dostęp do urzędów był utrudniony.

Najlepszym wyznacznikiem rosnącego zainteresowania e-usługami jest popularność profilu zaufanego, który potwierdza naszą tożsamość w internecie, a tym samym otwiera drogę do korzystania z e-administracji – mówi minister cyfryzacji Marek Zagórski. – Tylko od stycznia do końca czerwca Polacy założyli 2 601 922 nowych profili zaufanych. To niemal pół miliona więcej niż przez cały ubiegły rok i niemal 1,4 miliona więcej niż w całym 2018 roku – dodaje.

W sumie z profilu zaufanego korzysta dziś już 7,3 miliona Polaków.

Świetnie radzi też sobie jedna z najnowszych e-usług w administracji publicznej, umożliwiająca zgłoszenie online zbycia lub nabycia pojazdu. Od 15 stycznia do końca czerwca skorzystano z niej 247 946 razy. Co oznacza średnią dzienną na poziomie 1362 zgłoszeń.

Poza tym korzystano z opcji złożenia wniosku o nowy dowód osobisty, zgłoszenia utraty dokumentu, a także wnioskowano o wydanie aktów stanu cywilnego. Możliwe jest również zameldowanie i wymeldowanie oraz zgłoszenie narodzin dziecka.

To tylko część z coraz większego pakietu e-usług, który oferujemy Polakom. Przez internet można sprawdzać punkty karne, historię pojazdu czy wnioskować o dofinansowanie w programie Mój Prąd. Każda z tych e-usług zyskała na popularności – mówi Marek Zagórski. – Rosnące zainteresowanie i zaufanie Polaków do e-administracji to nie tylko potrzeba chwili. To trend, który, mamy nadzieję, zostanie z nami na stałe – dodaje.

W trend wyznaczony przed administrację publiczną z łatwością wpisały się także zakłady ubezpieczeń. Sięgnęły między innymi po usługę mojeID zarządzaną przez Krajową Izbę Rozliczeniową, która służy do potwierdzania tożsamości online w usługach komercyjnych i publicznych. Taką możliwość oferują już PZU, Open Life oraz od niedawna Nationale-Nederlanden. Z kolei OVB Allfinanz Polska wdrożyło nowe narzędzia rekrutacyjne oparte o Salesbook, platformę wspomagającą również sprzedaż, oraz poszerzyło je o możliwość zdalnego podpisywania dokumentów. W efekcie uzyskano w pełni zdalny proces rekrutacji nowego współpracownika.

Ministerstwo Finansów także postanowiło ułatwić prowadzenie działalności ubezpieczeniowej w czasach pandemii i wprowadziło możliwość składania wniosków o wpis do rejestru agentów oraz jego zmianę na podstawie skanów dokumentów, a także zdalny egzamin dla osób ubiegających się o wykonywanie czynności agencyjnych, czynności dystrybucyjnych zakładu ubezpieczeń oraz czynności dystrybucyjnych zakładu reasekuracji. Dzięki temu możliwe jest zdalne przeprowadzenie egzaminów, wyłącznie z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego. Z opcji tej chętnie skorzystały zakłady ubezpieczeń.

(KS, źródło: PAP)

Atradius: Spory wzrost opóźnionych płatności w krajach USMCA

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Aż 43% całkowitej wartości faktur wystawionych przez firmy w krajach USMCA zostało nieopłaconych w terminie, co stanowi gwałtowny wzrost w porównaniu z 25% w roku ubiegłym – wynika z najnowszego badania Barometr Praktyk Płatniczych przeprowadzonego przez Atradius w USA, Meksyku i Kanadzie. Wartość faktur zaległych powyżej 90 dni podwoiła się, a 4% całkowitej wartości przeterminowanych faktur zostało odpisanych jako nieściągalne.

Tegoroczne wyniki cyklicznego  Barometru Praktyk Płatniczych firm w USA, Meksyku oraz Kanadzie wskazują na zagrożenie płynności finansowej i zwiększone uzależnienie firm od finansowania bankowego, co jest efektem zamrożenia życia społecznego i gospodarczego, mającego powstrzymać rozprzestrzenianie się pandemii COVID-19

Przedsiębiorstwa w samych Stanach Zjednoczonych odnotowały wzrost liczby opóźnionych płatności o 72% r/r. Również poszczególne sektory gospodarki na rynkach USMCA odczuwają skutki recesji wywołanej przez pandemię COVID-19. Na przykład meksykański przemysł papierniczy musiał odpisać 8% całkowitej wartości należności jako nieściągalne. Z kolei 40% całkowitej wartości faktur B2B w kanadyjskich sektorach rolno-spożywczym i chemicznym było zaległych.

Pomimo recesji, w której znajdują się wszystkie trzy gospodarki USMCA, i negatywnych prognoz na najbliższe miesiące, większość badanych przedsiębiorstw spodziewa się wzrostu. Optymizm badanych firm opiera się na przekonaniu, że banki będą nadal udzielać kredytów, co pozwoli złagodzić skutki zatorów płatniczych i utrzymać płynność finansową.

Większość badanych przedsiębiorstw planuje również zaostrzenie procedur kredytowania kontrahentów. Wśród działań, które planują podjąć, znalazło się outsourcowanie zarządzania ryzykiem specjalistycznym podmiotom, ubezpieczenie kredytu kupieckiego oraz zwiększenie wewnętrznych zasobów zarządzania wierzytelnościami i windykacją.

Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius Polska, zwrócił uwagę, że Barometr pokazuje zachowania i nastroje w biznesie, ale również odporność gospodarki regionu na kryzys. – Z jednej strony widzimy drastyczny wzrost zaległych płatności i niezaprzeczalne oznaki, że region wszedł w recesję. Z drugiej jednak widać niewielki optymizm co do lepszej przyszłości, pomimo nienajlepszych danych i prognoz. Oba te czynniki mają wpływ na rozwój kryzysu Covid-19 i skuteczność regionu w odwracaniu jego negatywnych skutków – podkreślił.

(KS, źródło: Havas PR)

22,064FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie