Blog - Strona 962 z 1516 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 962

Czy ubezpieczyciele życiowi boją się ubezpieczać życie?

0
Daniel Zdziński

Czy nam się to podoba, czy nie, to ubezpieczenia grupowe na życie są głównym elementem ubezpieczenia się na życie przez Polaków. Ubezpieczenia indywidualne wciąż stanowią nieduży procent ogólnego przypisu składki ubezpieczeniowej na życie. Jeżeli uwzględnimy samo ryzyko ubezpieczeniowe, bez kwestii funduszowej, to ten udział jest praktycznie marginalny.

Możemy próbować zaklinać rzeczywistość, twierdzić, że jest super, że wszyscy powszechnie się ubezpieczają, ale praktyka rynkowa wskazuje, że jednak jest coraz gorzej. Dlatego też odpowiadając na tytułowe pytanie, swoje rozważania opieram na doświadczeniach z rynku ubezpieczeń grupowych na życie.

Generalnie założeniem ubezpieczenia grupowego na życie jest to, że ma być to ubezpieczenie łatwiej dostępne, posiadać uproszczoną procedurę przystępowania z ograniczoną do minimum indywidualną oceną stanu zdrowia. To wszystko dzięki „magicznemu” rozproszenia ryzyka ubezpieczeniowego nawet w przypadku mniejszych grup – bo 100 czy 200 małych grup to już duża grupa.

Partycypacja w wyrobach ubezpieczeniowopodobnych

W praktyce wygląda to bardzo słabo. Partycypacja jest coraz niższa. W „starszych” grupach wygląda to całkiem przyzwoicie i średnio na rynku wynosi ok. 70%, ale jeżeli mówimy o nowo powstałych firmach, zatrudniających młodych ludzi, sytuacja wygląda bardzo źle, bo jeżeli uda się uzyskać 30% partycypacji, to jest już wielki sukces. Często ubezpieczenie grupowe na życie w ogóle nie wchodzi w danej firmie, bo brak jest zainteresowania ze strony pracowników. Może nam się wydawać, że powodem tego jest posiadanie przez te osoby polis indywidualnych, ale wcale tak nie jest. Tacy pracownicy najczęściej nie są ubezpieczeni nigdzie, bo agent „indywidualny” do nich nie trafił, a w ofercie ubezpieczenia grupowego nie widzą dla siebie żadnej wartości dodanej.

Śmiesznie brzmią wypowiedzi niektórych menedżerów sprzedaży z firm ubezpieczeniowych, że dla nich problem niskiej partycypacji nie istnieje, bo mają bardzo dobrych sprzedawców i zawsze minimum 70% partycypacji uzyskują.

Biorąc przykład wprost z naszego doświadczenia – ostatnio uzyskaliśmy pełnomocnictwo od firmy, w której obecną grupówkę sprzedali właśnie tacy „mistrzowie sprzedaży ubezpieczeń grupowych” chwaleni przez swoich menedżerów. Na 300 zatrudnionych osób ubezpieczonych jest tylko 60. Jest to spółka technologiczna, zatrudniająca młodych ludzi. Jakie ubezpieczenie zostało zaoferowane pracownikom? Pełen zakres z urodzeniami, teściami i innymi cudami stworzonymi przez mistrzów sprzedaży ze składką 80 zł miesięcznie. Jednym zasadniczym pytaniem pojawiającym się wśród tych młodych ludzi było: A po co mi takie absurdalne ubezpieczenie?

Pojawia się więc pytanie, dlaczego tak to wygląda. Teoretycznie każdy chce zabezpieczyć na wszelki wypadek siebie i swoją rodzinę, często jako jedyny żywiciel rodziny. W miejsce pełnowartościowego ubezpieczenia wciska im się „wyroby ubezpieczeniowopodobne”, które obejmują wiele, ale w minimalnym stopniu jest to prawdziwe pokrycie prawdziwego ryzyka ubezpieczeniowego.

Ubezpieczyciele na życie nie lubią ryzyka ubezpieczeniowego

Po co ponosić ryzyko ubezpieczeniowe, skoro innymi sposobami można zdobyć przypis składki, bardziej bezpieczny, przewidywalny, na niskich kwotach jednostkowych. Gdy coś nie wyjdzie, za dużo dzieci się urodzi czy umrze więcej rodziców i teściów, niż wskazuje statystyka, to zrobi się modyfikację, dołoży kilka nowych wynalazków z minimalnym albo wręcz zerowym ryzykiem.

Osobom obsługującym zaoferuje się 40 zł za każdą nową deklarację i zabawa toczy się dalej. Tak na marginesie, to te 40 zł za deklarację w standardzie oferują ci, którzy mówią, że nie mają problemów z partycypacją, bo mają mistrzów sprzedaży. No cóż, dodatkowe 40 zł potrafi sprawić cuda w skuteczności sprzedaży, a przecież i tak wlicza się to w składkę, czyli zapłaci ten, który ma być chroniony ubezpieczeniem.

Patrząc na oferty ubezpieczeń grupowych na rynku – możemy sobie wyobrazić, że właśnie taką strategię przyjęli niektórzy ubezpieczyciele.

Szacowanie ryzyka, a właściwie jego eliminowanie

W momencie, gdy chcemy zrobić normalne ubezpieczenie na życie, z krótką listą ryzyk, ale takich naprawdę ubezpieczeniowych (śmierć, śmierć NW, uszczerbek wskutek NW, poważne zachorowania, pobyt w szpitalu) na wcale niewysokie sumy 100 lub 200 tys. zł, zaczynają się pojawiać problemy po stronie ubezpieczycieli.

Część od razu mówi, że maksymalnie może dać 60 czy 80 tys. zł, bo potem ryzyko jest zbyt duże. Nie rozumiem, z czego to wynika. Rozumiem, że ryzyko może być droższe, ale że większe, to nie sądzę. Może po prostu trzeba je prawidłowo oszacować, a nie patrzeć, czy przypis składki będzie dobry. Często w takich sytuacjach dostajemy pytanie, czy można dodać urodzenie, teściów plus inne gadżety, żeby przypis był wyższy. Bo plany sprzedaży, bo można utworzyć bufor finansowy w razie czego itp., itd.

Część z tych, którzy składają ofertę, wymaga skomplikowanych ankiet medycznych od potencjalnych ubezpieczonych i odpowiedzi na ciekawe pytania:

  1. Czy piją alkohol? Kiedy? Ile? I brakuje tylko pytania z jakiego powodu.
  2. Papierosy – ok, wiadomo, szkodliwe, niezdrowe itp.
  3. Moje ulubione – niedozwolone używki – trawki i inne dragi, ile. Brakuje tylko pytania o namiary na dilera.
  4. Czy w ciągu ostatnich dwóch lat diagnozowali się albo nie daj Boże planują jakieś badania diagnostyczne.
  5. I oczywiście, jak się mają członkowie rodziny.

Tak eliminujemy ryzyko ubezpieczeniowe w ubezpieczeniu grupowym, bo wiadomo, że wszyscy posłusznie wypełniają ankietę, zanoszą ją do pracodawcy wraz z deklaracją. Legenda głosi, że kiedyś jeden uczciwie wypełnił ankietę i wszystkie odpowiedzi były prawdziwe, doszedł więc do wniosku, że jest chyba nieśmiertelny i się nie będzie ubezpieczał.

Powoli zaczyna to wyglądać tak jak w przypadku kredytu bankowego. Musisz udowodnić bankowi, że tego kredytu nie potrzebujesz, to wtedy bank ci go udzieli, a ty zapłacisz prowizję i odsetki, bo po prostu lubisz wspierać banki. I tutaj jest tak samo. Udowodnisz ubezpieczycielowi, że na 100% nie potrzebujesz ubezpieczenia, to łaskawie cię ubezpieczy. Ba, nawet pozwoli zapłacić składkę. I wciąż pamiętajmy, że mówimy o ubezpieczeniu grupowym, czyli takim, w którym ryzyko ubezpieczeniowe się rozprasza na całą grupę.

Może wystarczyłoby oświadczenie w kwestii kluczowych informacji o stanie zdrowia. Moc podania nieprawdziwej informacji jest dokładnie taka sama – trzy lata. Niektórzy tak robią i jak się okazuje – można. Gdy są wątpliwości, zawsze można dopytać, ale skoro nie lubimy ryzyka, to po co.

Eliminacja ryzyka poprzez zapisy w o.w.u.

Wbrew pozorom wcale nie chodzi o ograniczenia odpowiedzialności. Można to zauważyć w definicjach poważnych zachorowań. Okazuje się, że ubezpieczyciele najlepiej wiedzą, jakie choroby są poważnymi zachorowaniami. Ale to jeszcze nic – oni najlepiej wiedzą, jak zdefiniować daną chorobę, żeby mogli uznać, że jest to zachorowanie poważne, a nie wymyślone, pomimo że pod względem formalnym jest to dokładnie ta sama choroba.

Mój ulubiony przykład: reumatoidalne zapalenie stawów – poważna choroba autoimmunologiczna, nieuleczalna. Można próbować ją zaleczyć, szczęśliwcy mogą się ewentualnie załapać na leczenie biologiczne, które również nie leczy, ewentualnie poprawia stan. Leczenie w głównej mierze polega na podawaniu leków, które obniżają odporność, czyli mają spowodować, że organizm sam siebie mniej niszczy.

Jak to definiuje ubezpieczyciel?

„Reumatoidalne zapalenie stawów – uogólnione uszkodzenie stawów wyrażające się deformacją co najmniej trzech z następujących grup stawów:

  • stawy międzypaliczkowe
  • rąk stawy nadgarstkowe
  • stawy łokciowe
  • stawy kręgosłupa szyjnego
  • stawy kolanowe
  • stawy stóp

Ubezpieczeniem są objęte wyłącznie przypadki powodujące niezdolność do samodzielnej egzystencji wyrażającą się utratą możliwości samodzielnego wykonywania minimum trzech podstawowych czynności życiowych, do których zalicza się:

  • ubieranie się – możliwość samodzielnego (bez pomocy innych osób) ubierania i rozbierania się,
    • poruszanie się – możliwość samodzielnego (bez pomocy innych osób) kładzenia się do łóżka i wstawania z łóżka lub siadania i wstawania z fotela,
    • przemieszczanie się – możliwość samodzielnego (bez pomocy innych osób) przemieszczenia się z pomieszczenia do pomieszczenia,
    • kontrolowanie zwieraczy – trzymanie stolca i moczu umożliwiające pełne utrzymanie higieny osobistej,
    • odżywianie się – możliwość samodzielnego (bez pomocy innych osób) przenoszenia pokarmów z talerza do ust,
    • higiena osobista – możliwość samodzielnej kąpieli (bez pomocy innych osób)”.

W praktyce oznacza to tyle, że nikt, kto w swoim ubezpieczeniu grupowym na życie ma takie poważne zachorowanie, nigdy nie otrzyma odszkodowania, bo jeżeli jest w takim stanie, to już dawno nie pracuje i nie może być w ubezpieczeniu grupowym. Tak po prostu.

I nie jest to oczywiście u ubezpieczycieli jedyna taka definicja, która w samym swoim założeniu wyklucza z góry możliwość wypłacenia tego świadczenia. Takich definicji jest wiele. Jeżeli jesteś chory, ciężko chory, masz na bieżąco stany zapalne, ogromne bóle, ale jesteś samodzielny, bo się starasz, rehabilitujesz, to według ubezpieczenia nie jesteś poważnie chory, wbrew logice i naukom medycznym.

Wcale nie chodzi o to, żeby ponosić ryzyko. Ważne, że mamy 45 poważnych zachorowań, zobacz, jaką świetną ochronę ci dajemy. Jako jedni z nielicznych mamy w zakresie RZS.

Marketing? A może po prostu oszustwo?

Przecież są naukowe podstawy, które pozwalają zdiagnozować określoną chorobę. Ona jest albo jej nie ma. Jest poważna lub nie. Niby proste. A może starczy 20, ale prawdziwych, naukowo zdefiniowanych zachorowań w miejsce 45.

Już po ostatnim wydarzeniu miałem ciekawą rozmowę z menedżerką jednej z firm ubezpieczeniowych. Właśnie z taką propozycją zwróciła się do swoich underwriterów – skróćmy listę poważnych zachorowań, zostawiając najważniejsze, ale z jasnymi, prawdziwymi i popartymi naukowo definicjami. Czeka na odpowiedź, a ja sam jestem ciekaw.

Dopóki podejście ubezpieczycieli się nie zmieni, będę podtrzymywać swoje stanowisko: ubezpieczyciele oferujący grupowe ubezpieczenia na życie nie lubią ryzyka ubezpieczeniowego.

Daniel Zdziński
prezes zarządu Certo Broker

Czy 2022 r. może być mistrzowski?

0
Paweł Skotnicki

Na początku 2020 r. usłyszeliśmy o dziwnym wirusie, który panoszy się w Chinach. Nikt nie wiedział i nie wierzył, że to właśnie ten czarny łabędź wywoła lawinę nieprzewidzianych zdarzeń na całym świecie, w tym w Polsce. I fala, II fala, nadzieja, że to już koniec, ale nie – przyszła III, a teraz doświadczamy IV. 2021 minął jako kolejny covidowy rok.

Branża ubezpieczeniowa weszła w 2021 r. nieco potłuczona, ale jednak na własnych nogach. Fundamenty firm okazały się trwałe i solidne. Agenci, którzy wcześniej okopali się w swoich domach, zaczęli z powrotem aktywnie sprzedawać polisy ubezpieczeniowe, a ci, którzy nawet pomimo przeciwności losu utrzymywali wysoki poziom, umocnili jeszcze bardziej swoje pozycje.

Jeśli nie przekaz medialny, to statystyki

Bez dwóch zdań rynek się zmienił. Telewizja codziennie pokazuje chorych ludzi. Inne media też nie odpuszczają i trąbią na prawo i lewo o zagrożeniach. To stworzyło zalążek świadomości, której potrzebuje człowiek podejmujący decyzję o zakupie polisy ubezpieczeniowej. Martwi się o siebie i los swojej rodziny. Chce uniknąć biedy w razie pecha, który jak się okazuje, czyha na niego za każdym rogiem. Zależy mu, aby bliscy byli zabezpieczeni. Poszukuje pewności, gwarancji, spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Polisa daje mu wytchnienie psychiczne, które w tych nerwowych czasach jest na wagę złota. Dlatego nabywa tego typu produkt. W ten sposób system wytworzył nam nową grupę odbiorców i część z nich się ubezpieczyła.

Do jednych przemawia przekaz medialny, do innych dane. Opublikowane statystyki po zamkniętym roku 2020 uzmysłowiły więc kolejnej części społeczeństwa kruchość naszej egzystencji. Okazuje się, że umarło o 70 tys. ludzi więcej niż w poprzednim, a o 100 tys. więcej, niż umierało średnio w ostatnich 50 latach. Do każdych 100 zgonów należy dodać 17 nadprogramowych i uwaga, to nie są śmierci na Covid-19. Owszem, 7 to nasz wirus celebryta, ale 10 to niestety osoby, które umarły, bo:

  • nie poszły się zbadać ze strachu przed możliwością zarażenia;
  • nie zostały w porę zdiagnozowane, pomimo objawów, przez niewydolny system ochrony zdrowia;
  • nie były leczone, mimo że chorowały, bo cała energia poszła w walkę z epidemią.

Te twarde dane wzbudzają lęk o własne zdrowie i dają do myślenia, a to kolejny punkt do podniesienia świadomości i podjęcia decyzji o rozmowie z agentem.

Sprzedaż sama w sobie również się zmieniła. Procedura zdalna stała się nową normalnością. Rynek się otworzył, a granice administracyjne miast czy województw przestały mieć znaczenie. Świat znowu się zmniejszył i teraz w ciągu jednego dnia pierwsze spotkanie mogę odbyć z klientem z Zakopanego, drugie z osobą z Poznania, trzecie w Świnoujściu, a czwarte w Suwałkach. Niewykonalne wcześniej, a dzisiaj możliwe.

Jednak zawieranie umów na odległość nie jest łatwiejsze. Ba, jest nieporównywalnie trudniejsze! Ten rok pokazał, jak ważne, wręcz kluczowe są umiejętności miękkie u doradców ubezpieczeniowych. Ci, którzy je mają, wygrali. Reszta, jeżeli chce kontynuować swoją misję w tej branży, musi się ich nauczyć.

Co dziś jest potrzebne i skuteczne?

Rok 2021 zaliczam do udanych, myślę o nim wręcz jak o przełomowym czasie. Charles Darwin wysnuł teorię, że wygrają ci, którzy potrafią się dostosować, i chociaż teoria ewolucji nijak się ma wprost do branży ubezpieczeniowej, to akurat w tym punkcie pasuje, jak ulał. Trzeba robić swoje, ale w sposób, w jaki to dzisiaj działa. Co zatem teraz wygrywa?

Po pierwsze, kompetencje, czyli twarda wiedza finansowa, ekonomiczna, prawna, medyczna, poszerzona o wiele innych gałęzi. Słowem – bycie człowiekiem o interdyscyplinarnych kwalifikacjach. Skąd to wziąć? Uczyć się, czytać artykuły, gazety, książki. Chodzić na szkolenia lub kupować je online. Słuchać prelekcji. Dbać o siebie, wzmacniać swoją erudycję, być coraz lepiej wykształconym. To jest zawsze w cenie i z pewnością zaprocentuje.

Po drugie, prawdziwa empatia, czyli umiejętność wczucia się w sytuację swojego adwersarza. Zrozumienie jej, a także tworzenie autentycznych znajomości. Przez obostrzenia i wymagania dotyczące dystansu społecznego ludzie są spragnieni więzi i szczerych rozmów. Prawdziwe relacje to rzadkość i dla wielu doradców trudność. Skąd to wziąć? Niektórzy mówią, że albo to masz, albo tego nie masz, i tyle w temacie. Mam jednak dobrą wieść, bo z pomocą przychodzi nam nauka! Otóż profesor Philip Zimbardo, ten od bardzo znanego eksperymentu więziennego, twierdzi, że cechy charakteru nie są nam dane, ale że możemy je sobie wypracować. Nazywa się to neuroplastycznością mózgu i niezależnie, czy jest to pewność siebie, czy empatia, można (trzeba) się tego nauczyć.

Po trzecie, uczciwość. Co za czasy, że trzeba o tym pisać, ale jednak odbiór naszej branży w szeroko rozumianym społeczeństwie nie jest jednoznacznie dobry. Między innymi przez wybryki osób, które wpadły tu tylko na chwilę, zostawiły po sobie niemiły zapach i bałagan, po czym poszły dalej, a my zostaliśmy i zmagamy się ze skutkami działań tych czarnych owiec. W dużym skrócie, aby być dobrze zrozumianym, chodzi o to, żeby obsługiwać „obcego” klienta w sposób, w jaki obsługiwałbyś brata. Żebyś doradzał mu to, co z czystym sumieniem proponowałbyś swojej mamie. To, co sam kupujesz, i z czego sam korzystasz lub korzystają twoja żona i dzieci.

I na czwartym miejscu ex aequo jeszcze kilka. Pracowitość, praca na pełen etat, nieoszukiwanie samego siebie „o, jaki to ja nie jestem zajęty”, ale uczciwie wobec siebie przepracowywanie tych pięciu dni w każdym tygodniu. Dobra organizacja, nierobienie wszystkiego samemu, ale dzielenie się pracą. Twórcze myślenie, ciągłe usprawnianie procesu dystrybucji i wzmacnianie jego najsłabszych ogniw. Nie sposób nie wspomnieć również o ambicji, aby ciągle się rozwijać i z dnia na dzień być lepszym człowiekiem.

Osobiste podsumowania

Po czym poznać, że idziemy w dobrą stronę i kierujemy się właściwymi wartościami? Po owocach, czyli po wynikach! 2021 był kolejnym rokiem, kiedy prowadzę jako mentor grupę TopGun MDRT. Jej członkami są agenci ubezpieczeniowi z całej Polski. Na spotkaniach szkolimy się z umiejętności miękkich oraz poszerzamy swoją wiedzę i wszechstronność.

Koncentruję się na pracy wokół opisanych powyżej punktów, a uczestnicy grupy wdrażają je do swoich codziennych działań i traktują jak drogowskaz. Okazuje się, że ich wyniki sprzedażowe wzrosły średnio dwukrotnie, i to w zestawieniu z bardzo dobrym i pracowitym poprzednim rokiem. To utwierdza mnie w przekonaniu, że praca oparta na prawdziwych wartościach, oprócz tego, że ma sens, jest jeszcze dodatkowo opłacalna. I działa to nie tylko u mnie, ale i u innych, w całej Polsce!

Na wspomnienie zasługuje również fakt, że 10 z 15 osób, które uczestniczą w naszych zajęciach, będzie członkami reprezentacji Polski podczas kongresu MDRT w 2022 r. w Bostonie. Zasłużyli na to swoimi wynikami sprzedażowymi opartymi na wartościach i misji.

Najbardziej szczegółowo mogę jednak napisać o samym sobie, bo mam wszystkie dane i skrupulatnie je na bieżąco analizuję. Co się zatem wydarzyło?

Na uwagę zasługuje fakt skupienia się na nowej grupie klientów. Jestem znany z tego, że bardzo profiluję swoją ofertę i maksymalnie personalizuję proponowane rozwiązania. Najpierw byli marynarze (nadal są!), następnie monterzy i serwisanci turbin wiatrowych (nadal są!), a teraz przyszedł czas na… rodziców. I bez dwóch zdań ta grupa i autentyczne skupienie się na jej problemach są wygranymi roku 2021. Łączy się to również z tym, że sam dojrzewam jako rodzic i mam w tej materii coraz więcej doświadczenia, więcej widzę i rozumiem.

Przemyślałem nasze – rodziców wyzwania, ambicje i problemy. Rzuciłem się w wir prospectingu, rozmów i spotkań. Z rekordowej aktywności zebrałem również rekordową liczbę złożonych wniosków o ubezpieczenie, bo podczas gdy w 2020 r. było to średnio 10 miesięcznie, tak w 2021 było ich ponad 20! Mierzalnym obrazem tego sukcesu będzie prawdopodobnie spełnienie kryterium potrójnego MDRT, czyli Court of the Table, a ten wynik osiąga maksymalnie kilka osób z Polski.

Co przyniesie rok 2022? Będzie lepszy czy gorszy? Czy będzie to kolejny covidowy czas, czy w końcu wrócimy do „normalnej normalności”? Jest wiele pytań, na które dzisiaj nie znamy odpowiedzi. Skupmy się na tym, na co mamy wpływ, czyli na sobie. Na tym, kim jesteśmy, jakie reprezentujemy wartości, jak pracujemy, co robimy dla naszych klientów i co dzięki temu osiągamy.

Każdy kolejny rok to szansa na przeorganizowanie się i zaplanowanie ubezpieczeniowego mistrzostwa świata. Skoro masz wybór, aby postanowić, że 2022 będzie najlepszy ze wszystkich lat, jakie były dotychczas, to zrób tak. A później to zrealizuj. Ja mam właśnie taki plan.

Paweł Skotnicki
członek stowarzyszenia MDRT
prezes PSRDU
dyrektor Placówki Partnerskiej AVIVA
www.PawelFSkotnicki.pl

PIU uhonorowała zasłużonych dla ubezpieczeń

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Jak co roku Polska Izba Ubezpieczeń przyznała odznaki „Za zasługi dla ubezpieczeń”. Są one wręczane za pracę na rzecz samorządu ubezpieczeniowego, pracę społeczną na rzecz rozwoju rynku ubezpieczeniowego oraz wkład w edukację i podnoszenie świadomości ubezpieczeniowej.

Odznakę „Zasłużony dla ubezpieczeń” można przyznać osobie fizycznej zatrudnionej w zakładzie ubezpieczeń lub w instytucji ubezpieczeniowej, osobie pracującej na rzecz ubezpieczeń, w tym pracownikom naukowym zajmującym się problematyką ubezpieczeniową lub krzewieniem wiedzy o ubezpieczeniach oraz innym osobom fizycznym lub prawnym, krajowym i zagranicznym, które wniosły znaczący wkład w rozwój ubezpieczeń w Polsce.

Odznaki za rok 2021 otrzymali:

Damian Andruszkiewicz, Tomasz Balcer, Beata Baluta, Łukasz Bąbol, Sebastian Chojowski, Justyna Dymek, Piotr Dyszlewicz, Konrad Dżbik, Marcin Eckert, Mariusz Flisiuk, Mariusz Gilicki, Adam Gmurczyk, Katarzyna Jaczyńska, Grzegorz Janas, Anna Janiczek, Agnieszka Karbowiak, Maciej Kloze, Dorota Krajewska-Jadczak, Grzegorz Krawczyk, Tomasz Maksymilian Kruzel, Tomasz Kulik, Artur Kurcweil, Bartosz Kwieciński, Andrzej Łach, Katarzyna Łubkowska, Marcin Malczyk, Tomasz Maliński, Jacek Maniura, Krystyna Matysiak, Piotr Matysiak, Marta Mikołajczewska, Michał Mikusiński, Piotr Mirys, Marcin Nedwidek, Katarzyna Niegowska-Redo, Anna Olech, Iwona Onisk, Marcin Orlicki, Andrzej Paduszyński, Dawid Piasecki, Aleksandra Podhajska, Sławomir Przybułek, Renata Rokita-Rogala, Agnieszka Rowińska, Izabela Sabała-Barańska, Anna Sadowska, Marcin Seklecki, Małgorzata Skibińska, Elżbieta Agata Skorupa-Kasjanowicz, Mariusz Smętek, Wojciech Soliński, Krzysztof Sołtysik, Daniela Sotirovic, Barbara Stachowicz-Pratt, Anna Tul, Krzysztof Wanatowicz, Robert Watkowski, Sebastian Wiatr, Dagmara Wieczorek-Bartczak, Krystian Wiercioch, Joanna Wilbrandt, Marta Wilk-Musierowicz, Anna Włodarska-Poloczek, Jacek Woronkiewicz, Mariusz Wójcik, Piotr Zadrożny, Katarzyna Zaremba, Bartłomiej Zarzecki, Aneta Zawistowska, Iwona Zemła, Jakub Ziemba, Marcin Zwara.

Statuetki trafiły już do wyróżnionych.

(AM, źródło: PIU)

Polisa konieczna na stoku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W związku z rozpoczęciem sezonu ferii zimowych w Polsce firmy ubezpieczeniowe radzą wyjeżdżającym za granicę np. na narty, aby przed udaniem się w podróż zapewnili sobie odpowiednią ochronę ubezpieczeniową.

– Wybierając się na narty do zagranicznych kurortów, powinniśmy pomyśleć o dobrym ubezpieczeniu podróżnym z odpowiednim rozszerzeniem na uprawianie sportów zimowych lub nawet sportów wysokiego ryzyka, jeżeli planujemy zjazdy poza wyznaczonymi trasami, tzw. freeride. Polisa nie tylko gwarantuje bowiem pomoc medyczną w razie nieszczęśliwego wypadku i ewentualne pokrycie kosztów akcji ratowniczej, ale także chroni sprzęt sportowy, a ponadto zapewnia pomoc w razie wyrządzenia szkody na mieniu lub osobach trzecich przez samych ubezpieczonych lub ich dzieci – mówi Marcin Zieliński, dyrektor Departamentu Sprzedaży Europ Assistance Polska.

Drogi transport do kraju

Radzi też, aby suma ubezpieczenia była w odpowiedniej wysokości. Jeśli konieczny będzie skomplikowany transport ze stoku, z zaangażowaniem śmigłowca, karetki, a potem samolotu gwarantującego powrót do kraju w pozycji leżącej, koszty mogą znacznie wzrosnąć i wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dzięki wysokiej sumie ubezpieczenia turysta nie będzie musiał martwić się o ich pokrycie z własnej kieszeni.

– Przykładowo standardowa wizyta ambulatoryjna po urazie narciarskim w zależności od kraju to koszt około 3000–3500 złotych. Transport helikopterem może sięgać nawet do 30 000 złotych, a transport medyczny do Polski karetką naziemną to nawet dodatkowe 20 000 złotych. W tym sezonie narciarskim obsługiwaliśmy sprawy, w których dzięki posiadanemu ubezpieczeniu turystycznemu klienci zaoszczędzili dziesiątki tysięcy złotych. Pomagaliśmy klientce, która podczas szusowania we Włoszech upadła i złamała lewę ramię. Konieczna była operacja i transport medyczny do Polski – koszt prawie 75 000 złotych. Z kolei u klienta, który w wyniku zderzenia z innym narciarzem doznał urazu kolana, konieczna była operacja rekonstrukcji więzadeł – koszt pomocy wyniósł prawie 52 000 złotych – dodaje Marcin Zieliński.

Unilink precyzuje, że wybierając się na urlop do Włoch, Francji czy Austrii, trzeba będzie zapłacić za transport medyczny do Polski nawet 100 tys. zł. Z kolei doba pobytu w szpitalu we Włoszech to koszt ok. 1700 zł, a jeszcze drożej jest w Norwegii, gdzie za dobę szpitalną trzeba zapłacić ok. 4800 zł.

Uwaga na kontuzje

Ekspert Europ Assistance Polska radzi również pamiętać, że uprawianie sportów zimowych najczęściej traktowane jest przez ubezpieczycieli jako „amatorskie uprawianie sportów” i stanowi rozszerzenie polisy ubezpieczenia turystycznego. Przy wyjeździe na narty/snowboard warto podkreślić ten fakt podczas zakupu polisy, by upewnić się, że pomoc będzie udzielona w sytuacji, gdy do nieszczęśliwego wypadku dojdzie wskutek uprawianego sportu. Unilink przypomina, że najczęstsze kontuzje, do których dochodzi na nartach czy snowboardzie, dotyczą kolan (ok. 30–40% wszystkich kontuzji), a do większości z nich należą zerwanie lub naderwanie więzadła stawu kolanowego. Równie powszechne są urazy kończyn dolnych (ok. 20%) szczególnie złamania, zwichnięcia i skręcenia. Jednak najgroźniejsze wypadki dotyczą obrażeń głowy.

– Nie wszystkie świadczenia związane z leczeniem, również pourazowym za granicą, można zrealizować w ramach NFZ. Posiadanie Karty EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) uprawnia do skorzystania ze świadczeń w sytuacjach nagłych tylko w placówkach, które działają w ramach systemu publicznego. Posiadając Kartę EKUZ, korzystamy ze świadczeń medycznych na takich samych zasadach jak obywatele państwa, w którym realizujemy podróż. Należy pamiętać, że w większości krajów Europy obowiązuje zasada współfinansowania opłat medycznych, co oznacza, że w pewnych sytuacjach będziemy musieli dopłacić do leczenia z własnych środków. W niektórych przypadkach oczywiście jest możliwa refundacja, ale wymaga ona wielu formalności i oczekiwania na decyzje organu. Karta EKUZ nie gwarantuje pokrycia wysokich kosztów ratownictwa oraz transportu medycznego do kraju – zwraca uwagę Beata Borkowska, ekspert Unilink.

Dodatkowe opcje mają znaczenie

Jeśli turyści leczą się na stałe, to należy zadbać, aby polisa pokrywała leczenie następstw chorób przewlekłych. Zagwarantuje to pomoc w razie nagłego pogorszenia stanu zdrowia.

Podstawowa ochrona w ramach polisy turystycznej obejmuje zwrot kosztów leczenia, takich jak wizyty lekarskie, koszty transportu medycznego, zakupu niezbędnych leków czy pobytu w szpitalu. Aby zapewnić sobie odszkodowanie z tytułu ewentualnego uszczerbku na zdrowiu, należy również upewnić się, że polisa uwzględnia NNW. Są to podstawowe elementy, które powinna zawierać każda polisa turystyczna. Unilink radzi też, aby rozważyć dodatkowe opcje w postaci ubezpieczenia bagażu, które zapewni odszkodowanie w przypadku jego zagubienia lub zniszczenia, ubezpieczenia na wypadek odwołania podróży, które pokryje poniesione straty finansowe wynikające z odwołania wyjazdu, gdy niespodziewane zdarzenie pokrzyżuje plany, czy OC w życiu prywatnym.

– OC w życiu prywatnym zabezpiecza nas na wypadek wyrządzenia szkody osobie trzeciej lub uszkodzenia jej mienia. Przykładowo, w razie spowodowania wypadku na stoku lub poza nim, zniszczenia wyposażenia pokoju hotelowego lub restauracji czy uszkodzenia wypożyczonego sprzętu narciarskiego w ramach polisy z tym rozszerzeniem ubezpieczyciel pokryje koszty tych szkód. Należy pamiętać, że ochrona w tym zakresie nie obejmuje tylko „przyziemnych” sytuacji, jak poplamiony fotel czy stłuczona szyba, ale również wypadki i urazy, które mogą wymagać specjalistycznego leczenia, pobytu w szpitalu czy nawet operacji. Jeśli ponosimy odpowiedzialność za wypadek, to ciężar pokrycia tych kosztów spoczywa na nas i poszkodowany ma prawo dochodzić roszczeń. Posiadanie ochrony w zakresie OC w życiu prywatnym zagwarantuje pokrycie takich szkód – komentuje Beata Borkowska.

Cena polisy nie taka straszna

Nowym obszarem, który musi być ujęty w ramach polisy, jest pandemia Covid-19. Dlatego towarzystwa ubezpieczeniowe rozbudowały swoje oferty o pokrycie kosztów leczenia związanych z Covid-19, pokrycie kosztów kwarantanny lub izolacji czy też rekonwalescencji po przebyciu choroby.

Jak wynika z analiz Unilink, cena ubezpieczenia na tygodniowy wyjazd na terytorium Unii Europejskiej dla rodziny dwoje dorosłych plus dwoje dzieci za cały pobyt waha się od 112 zł do 457 zł w zależności od wariantu i towarzystwa.

(AM, źródło: Europ Assistance, Unilink)

ANG o spodziewanych trendach w ubezpieczeniach majątkowych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Karolina Trzeciakiewicz z Grupy ANG prognozuje, że w tym roku ze względu na szereg czynników, takich jak np. inflacja czy zmiany klimatyczne, w górę pójdą odszkodowania z ubezpieczeń majątkowych, a wraz z nimi ceny tych polis. Ekspertka nie wyklucza również, że klienci częściej będą rewidować sumy posiadanych ubezpieczeń.

Karolina Trzeciakiewicz przypomina, że w minionym roku inflacja w Polsce była najwyższa od 20 lat. Była ona jednym z czynników, który spowodował wyraźny wzrost cen materiałów budowlanych. Odzwierciedleniem tego był również wyższy koszt nieruchomości, w tym kwoty za 1 m2. W 2022 r. ceny za materiały budowlane mogą nadal rosnąć. – To zaś spowoduje wyższe koszty odszkodowania i co za tym idzie podwyższenie składek za ubezpieczenie nieruchomości – mówi ekspertka.

W jej ocenie kolejnym czynnikiem, który znajdzie swoje odzwierciedlenie w podwyższeniu stawek jest postępująca i wręcz nieuchronna zmiana klimatu.

– Choć dziś trudno przewidzieć, jakie katastrofy naturalne będą miały miejsce w 2022 roku, to niewykluczone jest, że może dojść do zniszczenia mienia w wyniku burzy, nawałnic, powodzi itd. Stąd wraz ze wzrostem wypłat odszkodowań z tego tytułu możemy spodziewać się wzrostu składki z ubezpieczenia nieruchomości – przewiduje.

Karolina Trzeciakiewicz zwraca uwagę, że rosnące koszty budowy mieszkania czy domu prowadzą do wzrostu wartości nieruchomości. Wyższa wartość nieruchomości oznacza wyższe koszty naprawy szkody. To zaś, jej zdaniem, powinno zmobilizować klientów do tego, aby w 2022 roku dokonali rewizji swoich długoterminowych polis.

– Chodzi o to, by sumy ubezpieczenia na polisie zostały zaktualizowane w odniesieniu do realnej wartości domu czy mieszkania. Wszystko po to, żeby w sytuacji wystąpienia szkody z kwoty odszkodowania można było pokryć koszty naprawy czy odbudowy domu itp. Osoby, które co roku kupują nową polisę, powinny zweryfikować wcześniejsze założenia, aby ubezpieczenie majątkowe na 2022 rok odpowiadało realnym potrzebom i zabezpieczało na wypadek zdarzeń, których koszty naprawy mogą w kolejnych miesiącach znacząco wzrosnąć. Może się tak stać choćby z powodu wyższych cen energii, paliwa czy braku dostępności fachowej pomocy – tłumaczy ekspertka.

Karolina Trzeciakiewicz spodziewa się również, że w związku z wstrzymanymi liniami produkcyjnymi podzespołów do aut, brakiem dostępności części zamiennych czy wyższymi kosztami produkcji wynikającymi z wyższych cen energii rosnąć będą stawki w polisach komunikacyjnych.

– A to przełoży się na większe wypłaty przy odszkodowaniach za szkody w pojazdach. Należy tym samym spodziewać się wzrostu cen za polisy komunikacyjne – podkreśla ekspertka.

(AM, źródło: prnews.pl)

Nieświadomość konsumenta zatrzymuje bieg terminu przedawnienia roszczenia

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Sąd Najwyższy uznał, że przedawnienie roszczenia konsumenta o zwrot nienależnych opłat w ubezpieczeniu na życie nie biegnie, dopóki ten nie mógł dowiedzieć się o ich abuzywności. Uchwała ta jest korzystna m.in. dla posiadaczy polis z UFK – podała „Rzeczpospolita”.

Rozstrzygnięcie zapadło w odpowiedzi na zagadnienie prawne przedstawione przez Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej. W swoim wystąpieniu zwrócił się on do SN z pytaniem o to, czy „początek biegu terminu przedawnienia roszczenia konsumenta będącego ubezpieczonym lub ubezpieczającym z tytułu zwrotu świadczenia nienależnego, związanego z pobraniem przez ubezpieczyciela w trakcie trwania umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym opłat nie stanowiących kosztów udzielonej ochrony ubezpieczeniowej, na podstawie niedozwolonych (abuzywnych) postanowień umownych (art. 3851 kc), rozpoczyna się zgodnie z art. 120 § 1 k.c. od dnia pobrania przez ubezpieczyciela tych opłat, czy też najwcześniej od chwili rozwiązania lub wypowiedzenia wskazanej umowy?”. W jego uzasadnieniu sędzia Piotr Łakomiak wskazał, że zdaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej termin przedawnienia może być słuszny tylko wtedy, gdy konsument miał możliwość poznania swoich praw przed rozpoczęciem biegu lub upływem wskazanego powyżej terminu. W odpowiedzi Sąd Najwyższy stwierdził, że początek biegu terminu przedstawienia roszczenia nie może rozpocząć się, zanim konsument dowiedział się lub powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia (sygnatura akt: III CZP 61/22).

Więcej:

„Rzeczpospolita” z 17 stycznia, Marek Domagalski „Nieświadomy konsument nie traci roszczenia”:

https://www.rp.pl/ubezpieczenia-i-odszkodowania/art19298691-nieswiadomy-konsument-nie-traci-roszczenia

(AM, źródło: „Rzeczpospolita”)

Ponad 32 tys. zł grzywny za wykroczenia drogowe

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Policjanci z Jastrzębia Zdroju zatrzymali kierującego, który zdecydował się na szaloną szarżę, aby uciec próbującym go skontrolować policjantom. Powód ucieczki do dzisiaj pozostaje owiany tajemnicą. Mężczyzna został ukarany grzywną w wysokości 32,5 tys. zł za szereg drogowych wykroczeń.

Kierujący audi, stwarzając zagrożenie dla innych użytkowników dróg, szczególnie pieszych, pędził ulicami Jastrzębia-Zdroju, a następnie Zebrzydowic oraz Kończyc Małych. Jechał całą szerokością drogi, ignorował znaki i sygnały drogowe, jechał pod prąd, zjeżdżał na przeciwny pas ruchu, by zajechać drogę pojazdom uprzywilejowanym. Swoją jazdą naraził innych uczestników ruchu drogowego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kierowca audi spychał radiowozy z drogi, hamował bez przyczyny, utrudniał wyprzedzanie, aby nie dopuścić do jego zatrzymania. W trakcie ucieczki uszkodził dwa radiowozy.

Za popełnione wykroczenia: doprowadzenie do dwóch kolizji drogowych, stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym, jazdę bez wymaganej przedniej tablicy rejestracyjnej oraz kierowanie pojazdem w trakcie aktywnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, zgodnie z nowym taryfikatorem, mundurowi nałożyli karę grzywny w kwocie 32 500 złotych oraz wnioskują o 3 lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Zatrzymany dobrowolnie poddał się karze. Za popełnione przestępstwa został tymczasowo aresztowany.

(AM, źródło: policja.pl)

Lloyd’s of London rozważa przeniesienie siedziby

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Lloyd’s of London zastanawia się, czy pozostać w swojej flagowej siedzibie w londyńskiej City. Decyzja w tej sprawie może zapaść jeszcze w tym roku.

„Dostosowując się do nowych struktur i elastycznych sposobów pracy, nadal uważnie myślimy o przyszłych wymaganiach dotyczących przestrzeni i usług, których potrzebuje nasz rynek” – napisał rzecznik Lloyd’s of London w e-mailu. „Podobnie jak wiele innych organizacji, rozważamy szereg opcji związanych z naszą strategią dotyczącą przestrzeni do pracy i przyszłymi umowami najmu dla Lloyd’s. Chcemy podzielić się naszymi planami w 2022 roku”.

W 2013 roku chiński ubezpieczyciel Ping An kupił budynek za 260 milionów funtów (353,91 milionów dolarów). Umowa najmu Lloyd’s of London wygasa w 2031 r., ale do 2026 r. obowiązuje klauzula pozwalająca na zerwanie umowy.

(AM, źródło: Reuters)

UOKiK ukarał Santandera za wliczanie kosztu polisy do kredytu

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny nałożył ponad 44 mln zł kary na Santander Consumer Bank za praktyki związane z udzielaniem kredytów konsumenckich. Jedną z nich było wliczanie kosztów związanych z ubezpieczeniem do całkowitej kwoty kredytu.

Postępowanie w sprawie zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia organizacji konsumenckiej. Wątpliwości wzbudziło między innymi wliczanie składki z tytułu dodatkowej usługi ubezpieczenia do całkowitej kwoty kredytu. Konsument, który bierze w Santander Consumer Banku kredyt konsumencki wraz z ubezpieczeniem, może skredytować jego koszt. Bank jednak bezprawnie wlicza koszt składek ubezpieczeniowych do całkowitej kwoty kredytu. Zgodnie z art. 5 pkt. 6 i 7 ustawy o kredycie konsumenckim bank powinien uwzględnić składkę z tytułu dodatkowej usługi ubezpieczenia jedynie jako koszt kredytu, tak jak np. prowizję. Prezes UOKiK zaznaczył, że kwestionowana praktyka jest nadal stosowana mimo wydawanych decyzji Urzędu wobec innych podmiotów czy wyroków sądów.

– Bank, prezentując informacje na temat całkowitej kwoty kredytu, wprowadzał konsumentów w błąd co do proporcji między całkowitą kwotą kredytu a jego kosztem. W ten sposób jego oferta wydaje się konsumentowi korzystniejsza niż w rzeczywistości, a także lepsza od ofert innych kredytodawców, którzy podają rzetelne informacje o koszcie kredytu. Klient Santander Consumer Banku na podstawie wprowadzających w błąd informacji może – porównując ofertę tego banku z ofertami innych instytucji finansowych – zdecydować się na pozornie tylko korzystny dla niego kredyt, czego nie zrobiłby, gdyby miał prawidłowe informacje o proporcji między kosztem a całkowitą kwotą kredytu udzielanego w Santander Consumer Banku – powiedział Tomasz Chróstny.

Urząd uznał, że działanie banku naruszało interesy ekonomiczne konsumentów, którzy – nie mając możliwości rzetelnego porównania oferty z ofertą innych banków, które prawidłowo informowały o całkowitej kwocie kredytu – mogli wybrać ofertę mniej korzystną z punktu widzenia kosztów, jakie będą musieli ponieść. Z drugiej strony wpływało to na uczciwość konkurowania między instytucjami finansowymi.

Drugą praktyką było wprowadzanie w błąd klientów odnośnie do możliwości wzięcia przez nich kredytu. Bank zaniechał już jej stosowania.

Blisko 40 mln zł kary za praktykę dotyczącą ubezpieczenia

Prezes UOKiK nałożył na Santander Consumer Bank karę 44,21 mln zł, z czego 38,2 mln zł było sankcją za wliczanie składki z tytułu dodatkowej usługi ubezpieczenia do całkowitej kwoty kredytu.

Na wysokość kary miała wpływ długotrwałość praktyk – informowanie o warunkach kredytu, na jakich wielu konsumentów ostatecznie go nie otrzymało, bank stosował od stycznia 2015 r. do września 2018 r., a wliczanie ubezpieczenia do całkowitej kwoty kredytu – mimo że stosowane co najmniej od 2016 r., nie zostało przez bank dotychczas zaniechane. Duże znaczenie na wysokość kary miał również fakt, że bank miał świadomość, iż jego praktyka odbiega od praktyk stosowanych przez pozostałych uczestników rynku. Prezes UOKiK nakazał zaprzestanie jej stosowania. Bank ma ponadto poinformować konsumentów o decyzji organu.

Bank rozważa złożenie odwołania

Decyzja nie jest prawomocna, przysługuje od niej odwołanie do sądu. I niewykluczone, że ukarana firma skorzysta z tej możliwości. W oświadczeniu odnoszącym się do decyzji UOKiK Santander Consumer Bank poinformował, że w jego ocenie sankcjonowane praktyki nie naruszały zbiorowych interesów konsumentów oraz były w pełni zgodne z prawem. Bank podkreślił, że w całym toku toczącego się od 2016 r. postępowania, na każdym jego etapie aktywnie współpracował z Urzędem, proponując rozwiązania, które wychodziły naprzeciw oczekiwaniom UOKiK, tak aby osiągnąć porozumienie satysfakcjonujące prezesa instytucji. Dlatego Santander Consumer Bank jest zaskoczony zarówno samą decyzją, jak i nałożonymi sankcjami. Bank zaznaczył, że obecnie jest w trakcie szczegółowej analizy treści i uzasadnienia decyzji. Na jej podstawie będzie podejmował dalsze działania biorąc pod uwagę odwołanie się od decyzji, jako jeden z możliwych scenariuszy.

AM, news@gu.com.pl

(źródło: UOKiK, Santander Consumer Bank)

KNF ukarała Exito Broker za naruszenie przepisów o dystrybucji ubezpieczeń

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

10 grudnia Komisja Nadzoru Finansowego wydała ostateczną decyzję nakładającą na Exito Broker dwie kary pieniężne w łącznej wysokości 100 tys. zł. W obu przypadkach o nałożeniu sankcji zdecydowało naruszenie ustawy o dystrybucji ubezpieczeń.

Pierwsza z kar w wysokości 65 tys. zł to efekt wykonywania czynności brokerskich przy pomocy osób niewpisanych do rejestru brokerów lub niespełniających wymogu, o którym mowa w art. 34 ust. 4 pkt. 1 lit. e) ustawy dystrybucyjnej. Taka praktyka jest naruszeniem art. 7 ust. 1 w zw. z art. 29 ust. 1 wspomnianego aktu.

Z kolei kara w wysokości 35 tys. zł została nałożona przez nadzór za niejasne i nierzetelne informowanie klientów o faktycznej roli osoby współpracującej z brokerem w procesie dystrybucji ubezpieczeń i charakterze zleconych jej czynności. Ta z kolei praktyka była naruszeniem art. 7 ust. 3 pkt. 1 w/w ustawy.

(AM, źródło: KNF)

18,412FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie