Rozmowa z Marcinem Wróblewskim, członkiem rady nadzorczej PIB Broker S.A.
Aleksandra E. Wysocka: – Śledzenie fuzji w PIB Group to dla postronnych obserwatorów nie lada wyzwanie. Najpierw w lutym 2024 roku połączyły się WDB i Brokers Union, tworząc brand PIB BROKER, następnie w styczniu 2025 roku PIB BROKER połączyło się z Exito. Pan kierował PIB Broker, wcześniej zarządzał Exito, więc zna Pan tę układankę od środka. Jak wyglądał ten rok z Pańskiej perspektywy?
Marcin Wróblewski: – To był rok, który najlepiej opisuje metafora sztafety. Każdy z nas miał do przebiegnięcia swój odcinek, a sukces zależał od tego, jak płynnie przekażemy pałeczkę dalej. WDB, Brokers Union i Exito zdążyły już się zgrać pod marką PIB Broker. Trzeba było połączyć trzy firmy o różnych historiach, kulturach i stylach działania w jedną spójną organizację. Dodatkowo należy pamiętać, że w tym czasie do grupy PIB dołączały kolejne spółki brokerskie jak Nord Partner, Equinum Broker, mBroker net i inBroker net. Zatem poza procesami łączenia ten rok wiązał się także z poszukiwaniem synergii biznesowych, obszarów współpracy i wspólnych projektów prowadzonych przez PIB BROKER z innymi spółkami w grupie PIB.
Najtrudniejsze w takich procesach bywa zderzenie stylów. Jak udało się uniknąć chaosu?
– Różnice były spore. Każda spółka miała swoje DNA. Exito było mocno przedsiębiorcze i elastyczne, WDB stawiało na uporządkowane procesy, a Brokers Union na relacje. Wyzwanie polegało na tym, by nie zgubić tego, co wartościowe, a jednocześnie zbudować wspólny rytm. Nie da się tego osiągnąć narzędziami, tylko rozmową i konsekwencją. Integracja to nie tabelki w Excelu, tylko codzienna praktyka współpracy.
Zarządzanie takim procesem to raczej sprint czy maraton?
– Ani jedno, ani drugie. To właśnie sztafeta. Każdy ma swoją rolę i moment, w którym powinien przejąć pałeczkę. Jedni biegną szybciej, inni potrzebują chwili, żeby złapać tempo, ale wszyscy wiedzą, w jakim kierunku zmierzają. Najważniejsze, aby nikt jej nie upuścił. Dzięki temu integracja powinna przebiec płynnie, bez chaosu i strat po drodze.
Z czego jest Pan najbardziej zadowolony po tym roku intensywnej pracy?
– Z tego, że udało się zachować energię i tempo, mimo ogromu zadań. Wdrożyliśmy w PIB BROKER dwa główne systemy operacyjne zamiast czterech, uprościliśmy procesy i uspójniliśmy komunikację. Ale najważniejsze jest to, że ludzie zostali. W takich procesach często pojawia się rotacja, a u nas zespół się umocnił.
Po takim roku wielu menedżerów marzy o odpoczynku. Pan zmienił rolę i dołączył do rady nadzorczej. Co oznacza ta zmiana?
– To naturalny etap planu. Teraz patrzę na firmę PIB BROKER z innej perspektywy. W radzie nadzorczej mogę wspierać zarząd strategicznie, dzielić się doświadczeniem i pilnować, byśmy nie stracili spójności wypracowanej przez ostatnie miesiące. Krzysztof Bromka, który przejął funkcję prezesa PIB BROKER, ma ogromne doświadczenie i bardzo jasną wizję rozwoju. To przekazanie pałeczki było zaplanowane i przemyślane oraz jest następnym etapem strategii integracji biznesowej.
Rynek brokerski w Polsce coraz mocniej się konsoliduje. Czy to wciąż szansa, czy już presja?
– Konsolidacja jest faktem, nie trendem. To naturalny etap dojrzewania rynku. Daje siłę, ale tylko tym, którzy potrafią połączyć skalę z elastycznością. Sama wielkość nie wystarczy. Duży może więcej, jeśli nie zgubi sensu swojego rozmiaru. Dla PIB konsolidacja to zawsze narzędzie rozwoju, nie cel sam w sobie.
Jakie widzi Pan kluczowe wyzwania na kolejny etap?
– Utrzymanie dynamiki przy zachowaniu prostoty. W dużych organizacjach łatwo wpaść w nadmiar struktur, a my chcemy być skuteczni i przewidywalni, ale nie biurokratyczni. Kolejne wyzwanie to dalsza cyfryzacja i lepsze wykorzystanie danych w pracy doradczej. Klienci oczekują, że broker nie tylko zaaranżuje ochronę ubezpieczeniową, ale też pomoże zarządzać ryzykiem w sposób oparty na faktach.
Gdyby miał Pan podsumować ten rok jednym zdaniem?
– To był rok, w którym różne firmy zaczęły biec jednym tempem i w tym samym kierunku – a ja chciałbym podziękować całemu zespołowi PIB Broker za to, że nie zabrakło nam ani energii, ani wiary w ten wspólny cel. Dziękuję Mariuszowi Muszyńskiemu za zaufanie i Krzysztofowi Bromce za to, że przejął pałeczkę dokładnie wtedy, gdy trzeba.
Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra E. Wysocka







