Wreszcie doczekaliśmy się publikacji raportu obrazującego rynek brokerski w 2018 r. Układ prezentowanych danych nie zmienia się co do zasady i dzięki temu umożliwia ocenę kondycji naszej części rynku także w ujęciu historycznym. Mnie najbardziej w raporcie interesują dane prowadzące do poniższych wniosków.
Coraz więcej brokerów
Liczba podmiotów posiadających zezwolenie na prowadzenie działalności brokerskiej systematycznie rośnie, choć nie jest to zjawisko gwałtowne. W 2018 r. wydano 79 zezwoleń oraz wykreślono 49 brokerów, co dało wzrost o 30 podmiotów rok do roku. Można zauważyć, że w ostatnich latach trend ten się w miarę utrzymuje, oscylując w przedziale 80–100 wydawanych zezwoleń (za wyjątkiem ‘wystrzału” w 2015 r. – 135 zezwoleń) i 30 do 50 wykreśleń rocznie. Przy1446 brokerach na koniec 2018 r. fluktuacja odbywa się więc w przedziale 5–7%.
Ciekawe jest też to, że od dwóch lat odwrócił się stosunek zezwoleń wydawanych osobom fizycznym i prawnym, na korzyść tych pierwszych. Z jednej strony spotykamy na rynku wiele przykładów wskazujących na procesy konsolidacyjne w ramach podmiotów brokerskich. Z drugiej strony, jak widać, nadal wielu z nas widzi swoją szansę w działalności wykonywanej osobiście – walor osobistej relacji z klientem? Specjalizacja?
Pamiętajmy także, że liczba wydanych zezwoleń nie przekłada się na liczbę osób wykonujących czynności brokerskie. Każdy broker posiadający zezwolenie może korzystać i korzysta z osób uprawnionych, można więc szacować, że takich osób wykonujących nasz zawód jest 3–4 tysiące. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na bardzo dobrą wiadomość, jaką jest brak w 2018 r. cofniętych zezwoleń brokerskich z powodu niespełnienia wymogów prawnych.
Brokerzy są najbardziej istotnym „kanałem dystrybucji ubezpieczeń”
Z Raportu KNF wynika, że brokerzy w 2018 r. ulokowali ok. 10,7 mld zł składek, z czego prawie 93% w krajowych zakładach ubezpieczeń, co stanowi wzrost o ponad 50% w odniesieniu do poprzedniego roku sprawozdawczego. Oznacza to ok. 16% udział brokerów w rynku ubezpieczeń. Jak wskazałem wyżej, wynik ten osiąga zaledwie kilka tysięcy osób wykonujących czynności brokerskie. Należy w tym miejscu zauważyć, że za pozostałą część odpowiada rzesza ponad 200 tysięcy osób wykonujących czynności agencyjne i ok. 25 tysięcy pracowników zakładów ubezpieczeń.
Liczby te nie wymagają komentarza. Chciałbym w tym miejscu wskazać, że w zakresie ubezpieczeń majątkowych, nie mówiąc o ubezpieczeniach korporacyjnych, udział brokerów jest jeszcze wyższy. Nie ulega więc wątpliwości, że dla ubezpieczycieli jesteśmy bardzo ważnym i – co istotne – profesjonalnym partnerem, a klienci doceniali i coraz bardziej doceniają doradztwo brokerów i coraz szerzej korzystają z oferowanych przez nich usług. Usług, które w dzisiejszych czasach zaostrzającej się konkurencji coraz rzadziej ograniczają się wyłącznie do pośredniczenia w zawieraniu umów ubezpieczenia.
Zakres usług świadczonych przez współczesnego brokera obejmuje bowiem wiele działań wykonywanych zarówno w fazie czynności przygotowawczych zmierzających do zawarcia umów ubezpieczenia lub umów gwarancji ubezpieczeniowych, jak i przy udzielaniu pomocy w ich administrowaniu.
Rentowność działalności brokerskiej w 2018 r. spadła
To oczywiste, że wzrost ulokowanej przez brokerów składki pociąga za sobą nominalny wzrost prowizji. Należy jednak wskazać, że zgodnie z Raportem KNF, w 2018 r. zwiększyła się ona jedynie o 19,9 % w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Biorąc pod uwagę ponad 50% dynamikę wzrostu wartości zawartych umów ubezpieczenia, oznacza to spadek rentowności działalności brokerskiej.
Na wyniki działalności wpływa ponadto zwiększony nakład pracy skutkujący większym przypisem, a także konieczność stałego powiększania zakresu i poziomu usług dodatkowych, wynikający z zaostrzającej się konkurencji nie tylko między brokerami, ale również pomiędzy kanałami dystrybucji.
Szewc bez butów chodzi, a broker jest niedoubezpieczony
Jedyne, co napawa mnie niepokojem po lekturze Raportu KNF, jest to, że 99,7% umów ubezpieczenia OC brokera dotyczyło podstawowej sumy gwarancyjnej. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że jest to ubezpieczenie obowiązkowe i że to ustawodawca (i to europejski) za nas pomyślał. Poza tym jesteśmy przecież tak wspaniali, że nie popełniamy błędów – więc o co chodzi?
Ano chodzi o to, że nawet opiekując się mniejszym przedsiębiorstwem, jesteśmy narażeni na ryzyko błędu w o wiele wyższym stopniu niż ustawowe 5,2 mln. zł na zdarzenie. Jeden budynek, jedna hala magazynowa czy szkoda z utraty zysku to wyższa ekspozycja. W połączeniu z funkcjonującymi nowymi przepisami ustawy o dystrybucji ubezpieczeń wydaje się, że powinniśmy zrewidować nasze poglądy na temat nie tylko własnego bezpieczeństwa finansowego, ale również bezpieczeństwa finansowego naszych klientów i zadbać o właściwą sumę gwarancyjną. Przecież „nobody’s perfect”.
Wnioski
„Raport o stanie rynku brokerskiego w 2018 r.” pokazuje, że brokerzy nie zwalniają tempa. Konsekwentnie rosnąca liczba podmiotów w połączeniu z postępującą profesjonalizacją i rozszerzeniem wachlarza usług powoduje, że na tle branży utrzymujemy pozycję bardzo ważnego uczestnika rynku.
Nie ulega wątpliwości, że rosnące zaufanie, jakim obdarzają nas klienci, stanowi wyzwanie, któremu jako zawód zaufania publicznego musimy sprostać. Nie ulega przy tym wątpliwości, że podstawowym kluczem do sukcesu jest współpraca z zakładami ubezpieczeń, oparta na zasadach etyki biznesowej, wzajemnym szacunku i równym traktowaniu wszystkich uczestników rynku ubezpieczeń.
Za nami rok 2019, pierwszy rok funkcjonowania ustawy o dystrybucji ubezpieczeń. Ciekawe, jak wypadliśmy!?
Łukasz Zoń
prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych