Blog - Strona 1004 z 1523 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1004

Nowe narzędzie Neuca w Panelu Ubezpieczonego TU Zdrowie

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W Panelu Ubezpieczonego TU Zdrowie udostępnione zostało HeyCzeker – bezpłatne narzędzie, dzięki któremu ubezpieczeni będą mogli wstępnie ocenić swój stan zdrowia i dostaną podpowiedź, z jakim specjalistą powinni się skonsultować. Nowa funkcjonalność to kolejny efekt synergii z Grupą Neuca.

– HeyCzeker to bezpłatne narzędzie oparte o możliwości sztucznej inteligencji i wiedzę lekarzy, które pozwala wstępnie rozpoznać problemy zdrowotne. Otrzymany wynik stanowi dla pacjenta cenną podpowiedź, jakie kroki powinien podjąć i czy konieczna będzie wizyta u lekarza. Wystarczy w krótkiej anonimowej ankiecie wskazać swoje objawy i odpowiedzieć na pytania dobierane na podstawie podawanych wcześniej informacji. Nie chodzi tu oczywiście o to, aby pacjent samodzielnie próbował stawiać sobie diagnozę przy pomocy naszego narzędzia, ale by skrócić jego drogę do odpowiedniego specjalisty – mówi Zofia Spandowska, kierowniczka Działu Marketingu Pacjenckiego Neuca.

Po wstępnej ocenie stanu zdrowia przy pomocy HeyCzekera ubezpieczony ma możliwość umówienia się na wizytę stacjonarną lub telekonsultację w ramach ubezpieczenia zdrowotnego w TU Zdrowie. Obok HeyCzekera w Panelu Ubezpieczonego pojawi się też HeyDoc, czyli odpłatny dostęp do e-wizyt ramach systemu Neuca.

– Skorzystanie z HeyDoc jest alternatywą dla ubezpieczonych, których zakres polisy TU Zdrowie nie obejmuje konsultacji u wybranego specjalisty. Wówczas może on odpłatnie skorzystać z e-wizyty przez platformę HeyDoc – mówi Teresa Domańska, dyrektor Biura Ubezpieczeń Zdrowotnych TU Zdrowie.

HeyDoc to rozwiązanie, które daje możliwość skorzystania odpłatnie z opieki medycznej w postaci e-wizyt u wybranego lekarza. Pacjent zyskuje dostęp do lekarzy internistów i pediatrów, a także wielu specjalistów, takich jak alergolog, endokrynolog, ginekolog czy psychiatra. Ma także możliwość wyboru formy konsultacji: chat, telefon lub video.

HeyCzeker i HeyDoc to kolejne produkty Neuca, które zostały wprowadzone do Panelu Ubezpieczonego w wyniku włączenia TU Zdrowie do grupy. Już od kwietnia tego roku ubezpieczeni w TU Zdrowie korzystają także z wizyt zdalnych poprzez system Neuca.

(AM, źródło: TU Zdrowie)

Bądź o krok przed

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Dziś słowo o PR i prospektingu, czyli kolejnych działaniach w ramach proaktywności. Działania na rzecz poszerzania bazy klientów bywają często trywializowane i przez to zaniedbywane. Z kolei PR to sfera, która budzi wiele emocji. Miecz obosieczny o wielkiej sile – może pomóc nam zbudować wartościowy wizerunek i relacje, ale obsługiwany nieumiejętnie, potrafi równie imponująco niszczyć.

Pokażę na własnym przykładzie, jak w przemyślany i wyważony sposób posługiwać się tymi narzędziami. Przyjrzyjmy się ich potencjałowi.

PR – działa, zanim ty zadziałasz

Doradca to nie sprzedawca – nie pojawia się w życiu klienta na chwilę, lecz pragnie towarzyszyć mu przez długie lata. W tym celu na pierwszym spotkaniu dwoi się i troi, by poprzez swoje kompetencje i empatyczne podejście zdobyć zaufanie swojego rozmówcy. Można jednak pójść o krok dalej. Dzięki szerokiemu wachlarzowi narzędzi public relations możemy zacząć budować to zaufanie jeszcze przed samym spotkaniem w cztery oczy.

Wszyscy wiemy, że jak nas widzą, tak nas piszą. Dziś „widzimy” się dużo częściej i intensywniej niż w ubiegłych dekadach. Smartfon zapewnia nam w każdej wolnej chwili natychmiastowy dostęp do przepastnych zasobów Facebooka, Instagrama czy YouTube’a, gdzie czekają na nas wirtualni „inni”. Niemal bezwiednie rejestrujemy zdjęcia setek osób, ich twarze, uśmiechy, pozy czy stylizacje. Co cierpliwsi rzucają okiem na komunikaty słowne – czytamy artykuły, posty na blogach, a bywa, że i absurdalne newsy na Pudelku. Na bazie tych fragmentarycznych i często chaotycznych danych czasem zupełnie nieświadomie wyrabiamy sobie zdanie o ludziach wokół.

Doradcy ubezpieczeniowi nie są tu wyjątkiem – oni także są taksowani i surowo oceniani przez użytkowników mediów społecznościowych. Internet to skarbnica wiedzy i wysypisko śmieci jednocześnie. Czy wiesz, drogi czytelniku, co możesz znaleźć na swój temat w sieci? Czy budzi to w tobie niepokój? Decydując się na profesjonalne działanie w sferze PR, porządkujesz dotyczący cię potencjalny chaos informacyjny. Masz wpływ na to, co i w jakiej formie dociera do twoich klientów.

Mniej i mądrzej

Zdecydowałam się na skorzystanie z usług agencji PR w ważnym dla mnie zawodowo momencie. W 2017 r. dotarłam do znaczącego punktu w swojej karierze – dołączyłam do wąskiego grona stowarzyszenia Million Dollar Round Table, skupiającego najlepszych agentów ubezpieczeniowych na świecie. Kryteria przynależności do tej organizacji spełnia zaledwie niespełna 1% wszystkich doradców.

Nie chciałam osiąść na laurach, szukałam więc kolejnego celu, który motywowałby mnie do dalszego rozwoju. Miałam do wyboru dwie drogi: osiągnąć jeszcze lepszy wynik sprzedażowy lub osiągnąć taki sam, ale mniejszym nakładem pracy. Wybór był prosty, bo dobrze znałam swoje priorytety – chciałam spędzać więcej czasu z rodziną.

Co mogłam zrobić, by pracować mniej, ale równie efektywnie? Postanowiłam, by mój wizerunek wykonywał za mnie część pracy. Zwróciłam się po pomoc do profesjonalistów, ponieważ nie wyobrażałam sobie zabierania się za PR na pół gwizdka. Public relations to miecz obosieczny. Musimy wziąć odpowiedzialność za całokształt treści, które wysyłamy w medialną przestrzeń. Mowa tu nie tylko o słowach, ale i o formie, w jakiej je przekazujemy. Możemy mieć dobre chęci, a i tak zapracować na tzw. czarny PR, który zamiast pomóc, na długi czas położy się cieniem na naszym wizerunku. Agencje PR zjadły zęby na tym niełatwym fachu, a ja zwyczajnie lubię współpracować z profesjonalistami.

Katarzyna Pilczuk

Jak cię naprawdę widzą?

Pierwszy etap prac agencji PR był dla mnie niezwykle emocjonujący. Jego celem było sprawdzenie, czy wizerunek, który budowałam przez lata, pokrywa się z wartościami, które wyznaję. Poprzez rozbudowane ankiety, wywiady i prośby o feedback sprawdziliśmy, jak widzą mnie moi klienci. Jak się okazało, postrzegali mnie tak, jak ja widziałam samą siebie. Najczęściej opisywali mnie słowami: etyka, zaufanie oraz przestrzeń.

Bazując na tym, że wizerunek w sieci to obecnie podstawa sukcesu, a jej formą wyrazu jest w dużej mierze obraz, wokół tych trzech słów zbudowaliśmy oprawę graficzną mojego wizerunku. Wybraliśmy współgrającą z nimi paletę kolorów, powstało logo, strona internetowa i projekty wizytówek. Uporządkowaliśmy też moje dotychczasowe działania w sieci. Wszystko, co wrzucamy do internetu, zostaje tam na zawsze, więc by budować profesjonalny wizerunek, należy drobiazgowo dbać o treść i formę tego, czym pragniemy się podzielić ze światem. Nie ma tu miejsca na zdjęcia z imprez, nieprzemyślane opinie czy nieuprzejme komentarze.

Na tym jednak nie koniec. Druga agencja PR zajęła się budowaniem mojego wizerunku wśród mieszkańców Trójmiasta. Narzędziem były tu lokalne media, a celem – zaistnienie w tej przestrzeni jako profesjonalny doradca ubezpieczeniowy.

Moje korzyści z kampanii PR-owej

Dzięki wymienionym wyżej działaniom zaczęłam być kojarzona zarówno z ubezpieczeniami, jak i z profesjonalnym wizerunkiem. Nowi klienci, zachęceni tym, co sobą reprezentuję, zaczęli sami się do mnie zgłaszać. Liczba takich osób cały czas rośnie. Z kolei moi dawni klienci są wyraźnie dumni z tego, że to właśnie ja się nimi opiekuję. Chętnie opowiadają o tym swoim znajomym i równie chętnie mnie polecają. Także znajomi, którzy do tej pory nie wiedzieli, czym się zajmuję lub też zbytnio się tym nie interesowali, zaczęli się do mnie odzywać, pozytywnie zaskoczeni skalą moich działań. Niejeden z nich jest dziś moim klientem. Zgłaszało się do mnie (i nadal zgłasza) wiele osób chcących ze mną pracować. Przyciągnęły je nasze wspólne wartości, na podstawie których stworzyłam filozofię pracy.

Nierzadko podczas pierwszego spotkania z prezesem firmy zauważam na jego biurku materiały na mój temat. Jestem wówczas pewna, że wszystko, co znalazł w sieci, jest właśnie tym, co sama chciałabym mu powiedzieć o sobie i moim stylu pracy.

Więcej klientów, czyli prospekting

Choć dzięki dobremu PR-owi część osób zgłasza się do mnie sama, nadal sporo energii poświęcam poszerzaniu bazy klientów. O kilku elementach prospektingu, takich jak pozyskiwanie poleceń czy definiowanie docelowej grupy klientów, pisałam we wcześniejszych artykułach. Wspominałam również, że chcąc pracować mądrze, na swoją grupę docelową wybrałam przedsiębiorców, którzy często mają możliwość płacenia wyższej składki (moja średnia składka jest prawie trzy razy większa niż średnia składka w mojej firmie). Teraz chciałabym skupić się na konkretnych sposobach pozyskiwania właśnie tego rodzaju klientów.

Daj się poznać

Po pierwsze, aby pozyskać zamożnych klientów, należy dać im się poznać. Działam więc w towarzystwach biznesowych, uczestniczę w kongresach lekarskich, kolacjach charytatywnych oraz konferencjach biznesowych. By wyróżnić się z tłumu, w ramach możliwości staję się partnerem danego wydarzenia lub też sponsorem nagrody dla uczestników.

Na moim stoisku nie ma krzykliwego logo ani marketingowych haseł, są za to świeże kwiaty i oprawione w ramy stare polisy. Wszystko z umiarem i elegancją. Uczestników organizowanej przeze mnie loterii proszę o pozostawianie swoich wizytówek. Podczas rozmów z nimi niczego nie forsuję. Skupiam się na sympatycznej pogawędce, by zwyczajnie dać się poznać.

Gdy dzwonię do szczęśliwca, który zdobył nagrodę (np. kosz win), nadal nie wspominam o charakterze mojej pracy. Pytam o smak wina, wrażenia z wydarzenia i zapraszam na niezobowiązującą biznesową kawę. 100% rozmówców przystaje na takie spotkanie.

Dzwonię także do wszystkich, którzy nagrody nie wylosowali. Żartobliwym tonem oznajmiam, że zamiast nagrody mogę zaproponować biznesową kawę. 80% rozmówców nie ma nic przeciwko.

Oczywiście w zależności od wybranej docelowej grupy klientów nasze działania prospektingowe będą różne. Najważniejsze, by dostosować je do potrzeb, sposobów komunikacji i stylu życia naszych klientów, pamiętając jednocześnie o wierności własnym zasadom biznesowym.

Katarzyna Pilczuk
członek stowarzyszenia MDRT
członek zarządu PSRDU
dyrektor agencji w Prudential Polska
www.katarzynapilczuk.pl

Gdańskie Centrum Medyczne PZU Zdrowie trafi do nowej siedziby

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W pierwszym kwartale przyszłego roku gdańska placówka PZU Zdrowie, działająca obecnie przy ul. Jana Pawła II 20, przeniesie się bliżej centrum – do zrewitalizowanej okolicy Stoczni Gdańskiej. Przeprowadzka pozwoli na poszerzenie zakresu usług placówki.

Nowa siedziba firmy powstanie w kompleksie biurowo-handlowym Palio Cavatina przy ul. Marynarki Polskiej 195. Z centrum medycznego będą mogli korzystać zarówno klienci z pakietami PZU Zdrowie, jak i pacjenci indywidualni. Zmiana nie będzie wiązała się z dodatkowymi formalnościami dla obecnych pacjentów.

W Gdańsku zlokalizowane są jeszcze inne placówki własne PZU Zdrowie – centrum medyczne przy ul. Abrahama 1a oraz pracownia diagnostyki obrazowej przy Al. Grunwaldzkiej 505. Na terenie Trójmiasta działa również kilkadziesiąt placówek partnerskich.

(AM, źródło: PZU Zdrowie)

Piotr Zadrożny nagrodzony za metamorfozę TUZ Ubezpieczenia

0
Piotr Zadrożny

Piotr Zadrożny, prezes TUZ Ubezpieczenia, otrzymał od redakcji miesięcznika „Home&Market” nagrodę Menedżer Roku w Finansach. Tytuł został przyznany m.in. „za dokonanie jednej z najbardziej spektakularnych metamorfoz na rynku ubezpieczeniowym”.

– Tak naprawdę to nagroda dla zespołu ludzi pracujących na sukcesy TUZ, które ja mam przyjemność firmować moim nazwiskiem – powiedział Piotr Zadrożny. – Mimo pandemii i różnych związanych z nią trudności, nasza firma nadal dynamicznie się rozwija i realizuje kolejne cele. Taki produkt jak Bezpieczny Dom, czyli nowoczesne i kompleksowe ubezpieczenie domu lub mieszkania oraz rodziny i bliskich, stał się jedną z naszych wizytówek. To jest „ubezpieczenie takie, jakiego potrzebujesz”, że zacytuję jedno z naszych haseł reklamowych. Systematycznie poprawiamy i rozszerzamy naszą ofertę. Jako Polak cieszę się, że mogę pracować w polskiej firmie, która tak pięknie się rozwija – dodał.

Redakcja w uzasadnieniu wyróżnienia przypomina, że Piotr Zadrożny jest prezesem TUZ Ubezpieczenia od lutego 2016 roku. I podkreśla: „Od tego czasu TUZ przeszedł jedną z największych metamorfoz w historii polskich towarzystw ubezpieczeniowych. Stał się firmą nowoczesną, elastycznie reagującą na potrzeby klientów, a przede wszystkim bardzo dla nich przyjazną”.

(AM, źródło: TUZ Ubezpieczenia)

Ubezpieczyciel wystawi rachunek za wypadek prowadzącemu bez uprawnień

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Jeżeli kierowca jadący bez uprawnień spowoduje wypadek, poszkodowani dostaną pieniądze z jego OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Ubezpieczyciel zwróci się jednak do sprawcy po zwrot wypłaconego odszkodowania. W niektórych sytuacjach jazda bez prawa jazdy może też uniemożliwić wypłatę odszkodowania z AC.

– Należy o tym głośno mówić, że jeżeli sprawca wypadku jechał bez uprawnień, to nie chroni go obowiązkowe ubezpieczenie OC. Polskie prawo jest w tym zakresie jednoznaczne: ubezpieczyciel wypłaci oczywiście pieniądze poszkodowanemu, ale zaraz potem zwróci się do sprawcy po zwrot całej sumy. W zależności od skali zdarzenia może to być kilkaset, kilkadziesiąt tysięcy, ale i parę milionów złotych. Znam i takie przypadki. Krótko mówiąc: kierowca jadący bez uprawnień naraża się na potężne koszty – ostrzega Damian Andruszkiewicz, odpowiedzialny za ubezpieczenia komunikacyjne w Compensa TU.

Zgodnie z prawem ubezpieczyciel przejmuje na siebie od sprawcy wypadku odpowiedzialność do 5,21 mln euro w przypadku szkód osobowych (to te związane ze zdrowiem poszkodowanych) i do 1,05 mln euro za zniszczone mienie. W skrajnej sytuacji nawet takiego rachunku za wypadek musi spodziewać się sprawca nieposiadający prawa jazdy.

Zasady działania OC ppm. określa ustawa o ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK. W art. 43 czytamy, że ubezpieczycielowi przysługuje prawo dochodzenia od sprawcy zwrotu odszkodowania, gdy kierujący:

  • wyrządził  szkodę  umyślnie, w stanie po użyciu alkoholu lub nietrzeźwości, albo po  użyciu  środków  odurzających, substancji psychotropowych lub innych tego rodzaju,
  • prowadził pojazd, w którego posiadanie wszedł wskutek przestępstwa,
  • nie posiadał uprawnień do prowadzenia pojazdu, z wyjątkiem przypadków, gdy chodziło o ratowanie czyjegoś życia ludzkiego lub mienia, albo o pościg za przyłapanym na gorącym uczynku przestępcą,
  • zbiegł z miejsca zdarzenia.

Jeśli kierowca odmawia zwrotu wartości odszkodowania, sprawa przeważnie trafia do sądu.

Brak uprawnień do prowadzenia pojazdu wpływa także na AC. W tym przypadku poszkodowanym jest sam właściciel pojazdu – najczęstsze przykłady szkód to: wandalizm, kradzież pojazdu, zniszczenie spowodowane złymi warunkami atmosferycznymi i uszkodzenia powstałe przez nieuwagę kierującego pojazdem.

Prowadzenie auta czy motocykla bez prawa jazdy to jedno z wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela. W praktyce oznacza to, że kierowca, który nie przejmuje się brakiem dokumentów i wyjeżdża na ulicę, a następnie np. „parkuje” na znaku drogowym lub zarysowuje samochód o parkingowy słupek, nie dostaje odszkodowania i naprawia pojazd za własne pieniądze.

(AM, źródło: Brandscope)

Konferencja o korzyściach i zagrożeniach związanych z nowymi technologiami

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

29 listopada na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie odbędzie się konferencja naukowa „Nowe Technologie na Rynku Finansowym”. Uczestnicy wydarzenia będą dyskutować m.in. na temat szans i zagrożeń dla klientów oraz dystrybutorów ubezpieczeń, jakie niesie ze sobą wykorzystanie nowych technologii w ubezpieczeniach.

W panelu moderowanym przez prof. Marcina Orlickiego wezmą udział: Piotr Bułka, członek zarządu Generali TU (ubezpieczyciel jest partnerem konferencji), Marek Kurowski, główny specjalista, ekspert w Biurze Rzecznika Finansowego, Mateusz Bartoszcze, radca prawny, wicedyrektor krakowskiego oddziału EIB, prof. dr hab. Dorota Maśniak z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. dr hab. Katarzyna Malinowska z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, prof. dr hab. Monika Szaraniec z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz przedstawiciel Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Konferencja jest organizowana w formule hybrydowej. Zainteresowani udziałem online (poprzez zoom) mogą zarejestrować się  na stronie:

https://us06web.zoom.us/webinar/register/WN_ETAJwShOR6K6Qe4R3KybLA

Szczegółowy program konferencji:

https://ip.uek.krakow.pl/wp-content/uploads/2021/11/Konferencja_finansowea_21.pdf

(AM, źródło: UEK)

Chatbot ze sztuczną inteligencją obsługuje klientów Ergo Hestii

0
Żródło zdjęcia: 123rf.com

Zgodnie z zapowiedziami Ergo Hestia wprowadziła do procesu obsługi klientów chatbota wspieranego przez sztuczną inteligencję. Nowe narzędzie wspiera ich przede wszystkim w procesie likwidacji szkód. Poza tym sztuczna inteligencja pomaga w znalezieniu agenta oraz prezentuje ofertę ubezpieczeń majątkowych i życiowych. Ergo Hestia podkreśla, że uruchomienie chatbota to element szerszej strategii digitalizacji firmy.

Chatbot Ergo Hestii wykorzystuje zaawansowany silnik rozumienia języka naturalnego (NLU) oparty o sztuczną inteligencję, który analizuje wypowiedzi klientów i przetwarza język naturalny na algorytmy zrozumiałe dla komputera. Dzięki temu narzędzie jest w stanie szybko odpowiedzieć na zadane mu pytania i w dużym stopniu rozmowa z nim przypomina rozmowę z człowiekiem.

Chatbot pomaga klientom zapoznać się z ofertą ubezpieczeniową zakładu, skontaktować się z agentem lub samodzielnie obsłużyć polisę. Narzędzie stanowi również wsparcie w procesie likwidacji szkód – m.in. wskazuje opiekuna szkody klienta lub podpowiada, jakie dokumenty są potrzebne do finalizacji procedury. Chatbot funkcjonuje na stronie internetowej ubezpieczyciela w formie widgeta.

– Od samego początku było dla nas ważne, by z wdrożenia chatbota korzyści wynosili – obok klientów – również pracownicy i agenci Ergo Hestii. Dlatego bot nie sprzedaje ubezpieczeń, ale potrafi zrozumieć potrzebę ubezpieczeniową klienta, dostarczyć szczegółowe informacje o produkcie i pomóc w znalezieniu pośrednika w celu sfinalizowania transakcji – wyjaśnia Oskar Jedynasty, dyrektor Działu Rozwoju Oprogramowania w Departamencie IT Ergo Hestii. – Nasz chatbot jest w stanie również udzielić odpowiedzi na około 150 zagadnień dotyczących obsługi polis i szkód, dzięki czemu klient może liczyć na szybkie wsparcie 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu – wylicza.

– Uruchomienie chatbota to kolejny wyraźny krok w kierunku realizacji naszej nowej strategii obecności w Internecie. Jednym z głównych założeń zespołu Marketingu Online jest wzmocnienie innowacyjności w obszarze internetowej obsługi klienta i naszych onlinowych usług. Cieszymy się, że możemy oddać do pomocy naszym klientom narzędzie, które świetnie spełnia te założenia – podkreśla Maria Rosa, dyrektor Biura Sprzedaży – Marketingu Online Ergo Hestii.

Chatbot jest kolejnym z serii rozwiązań podnoszących jakość obsługi klienta oraz likwidacji szkód wdrożonych dotychczas przez Ergo Hestię. Wcześniej ubezpieczyciel wprowadził narzędzia umożliwiające klientom m.in. cyfrową obsługę roszczeń czy samodzielną likwidację niewielkich szkód. Inne usprawnienia to: rozwój wideo oględzin, aplikacja AutoWycena, Mobilna Likwidacja Szkód czy w pełni automatyczna wymiana formularzy w ramach Bezpośredniej Likwidacji Szkód.

Motorem rozwoju ubezpieczeń korporacyjnych mają być z kolei usługi inżynierskie zapewniane przez Hestia Corporate Solutions. W tym celu firma stworzyła szereg rozwiązań obejmujących m.in. rozwiązania wykorzystujące technologię IoT, które umożliwiają monitorowanie poszczególnych określonych parametrów czy procesów w przedsiębiorstwie. Przykładem takiego rozwiązania są specjalne sensory, np. przeciwpożarowe. Dzięki monitorowaniu kluczowych parametrów w czasie rzeczywistym i zastosowaniu algorytmów predykcyjnych pozwalają one przedsiębiorstwom odpowiednio wcześnie otrzymywać sygnał o potencjalnych zagrożeniach.

AM, news@gu.com.pl

 (źródło: Ergo Hestia )

MRiRW: KRUS chce przejąć Pocztowe TUW

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Podczas spotkania z rolnikami w Pułtusku minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk zapowiedział, że Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zamierza nabyć Pocztowe TUW. Celem akwizycji towarzystwa jest upowszechnienie ubezpieczeń wzajemnych wśród rolników oraz budowa wokół towarzystwa systemu produktów ochronnych – podał farmer.pl.

Wicepremier zadeklarował, że system ubezpieczeń budowany w oparciu o Pocztowe TUW będzie obejmować wszystkie możliwe ryzyka włącznie z suszą. A przed sezonem wegetacyjnym ubezpieczenia będą mocno propagowane, by zachęcać rolników do ubezpieczania się. 

O planach przejęcia Pocztowego TUW przez KRUS donosił przed miesiącem „Puls Biznesu”:

Więcej:

farmer.pl z 23 listopada, „KRUS zakupi Pocztowe Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych”:

https://www.farmer.pl/finanse/kredyty-ubezpieczenia/…

(AM, źródło: farmer.pl, gu.com.pl)

CFO Grupy PZU: Podwyżki cen polis komunikacyjnych są nieuniknione

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Podczas czatu inwestorskiego zorganizowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych Tomasz Kulik, członek zarządu PZU SA i CFO Grupy PZU, przyznał, że można już zauważyć pewne kroki podejmowane przez mniejszych ubezpieczycieli w kierunku urealnienia cen ubezpieczeń komunikacyjnych. Zdaniem eksperta wzrosty stawek w „komunikacji” są już tylko kwestią czasu. Przyznał też, że biznes zdrowotny i życiowy mocno odczuły dotychczasowy wpływ pandemii, czego dowodem jest 450 mln zł świadczeń covidowych wypłaconych przez zakład.

Duża część pytań podczas czatu dotyczyła segmentu komunikacyjnego. Tomasz Kulik zwrócił uwagę, że ceny ubezpieczeń komunikacyjnych spadają od ponad 24 miesięcy i to pomimo wzrostu kosztów wypłat. Przyznał też, że od kilku lat trwa stały spadek marż rynkowych w tym segmencie. Zapytany o sposób ograniczenia tego zjawiska, stwierdził, iż „ciężko być tutaj innowacyjnym. Można jedynie być beneficjentem stale wprowadzanej optymalizacji i efektywności kosztowej po stronie likwidacji szkód oraz konserwatywnie prowadzonej polityce akceptacji ryzyka”. Tomasz Kulik ocenił, że wyraźniejszy wzrost składek komunikacyjnych w Polsce jest nieunikniony i jest tylko kwestią czasu. Wskazał, że obecnie pojawiają się pierwsze ruchy po stronie mniejszych graczy, jednak jest to zbyt słaby sygnał do tego, aby pociągnął pozostałe podmioty. Dodał, że wzrost cen samochodów jest neutralnym elementem wpływu na ubezpieczenia majątkowe, o ile cena za polisę w 100% odzwierciedla te zmiany. W każdym innym przypadku zaczyna mieć to wpływ na marże.

Tomasz Kulik stwierdził też, że obecna fala pandemii negatywnie wpływa na biznes Grupy PZU w segmentach ubezpieczeń na życie i PZU Zdrowie. W ciągu trzech kwartałów tego roku firma wypłaciła o ponad 450 mln zł więcej niż rok wcześniej z tytułu świadczeń covidowych.

CFO Grupy PZU stwierdził, że z punktu widzenia sprzedaży głównymi motorami wzrostu zakładu w kolejnych latach będą ubezpieczenia majątkowe pozakomunikacyjne, indywidualne życiowe oraz zdrowie – zarówno ubezpieczenia, jak i abonamenty. Ocenił też, że sektor ubezpieczeniowy w Polsce ma potencjał do zauważalnego wzrostu w perspektywie 2–3 kolejnych lat, co jest wprost związane z nadal niską penetracją ubezpieczeń w Polsce oraz bardzo mocno rosnącym makro.

Tomasz Kulik wskazał, że w pierwszych trzech kwartałach tego roku największe marże w ujęciu procentowym zanotował biznes życiowy, po ustąpieniu wysokiej fali Covid-19, z jaką mierzono się w I oraz II kwartale 2021 r. Dobrze radził sobie także biznes majątkowy pozakomunikacyjny oraz portfel inwestycyjny. PZU zauważa też rosnącą kontrybucję ze strony banków, co przekłada się na dobre wyniki za cały 2021 rok.

Zapytany o to, w jakim obszarze swojej działalności PZU zamierza najwięcej inwestować w 2022 r. oraz w jakim najwięcej zainwestowała w 3 kw. 2021 r., Tomasz Kulik przyznał, że w największej mierze są to projekty technologiczne, związane z wdrożeniem planów opisanych w strategii – czyli ekosystemy (o pierwszych rozwiązania PZU ma niebawem poinformować) oraz dalsza inwestycja w rozwiązania z zakresu „produkt/pricing”. Zakład mocno stawia także na zmiany po stronie dystrybucji (omnikanałowość).

CFO Grupy PZU przyznał również, że widzi wyzwania w zakresie utrzymania rentowności w kolejnych kwartałach na poziomie zbliżonym do tego, jaki odnotowała spółka w ostatnim kwartale, m.in. po stronie życiowej i wzbierającej powoli kolejnej fali zachorowań na Covid-19. Spadające marże w ubezpieczeniach komunikacyjnych również mogą przełożyć się na spadki rentowności co z kolei wpłynie na wyniki w całym czwartym kwartale.

(AM, źródło: SII)

Co chcemy wiedzieć o planie ciągłości działania

0
Janusz Słobosz

W poprzednim artykule („GU” nr 22) przybliżyłem tematykę ciągłości działania oraz, w mojej ocenie, praktyczne podejście do opracowywania planów zachowania ciągłości biznesowej. W ciągu ostatniego kwartału pojawiło się wiele pytań ze strony klientów oraz brokerów.

Jedno z pytań dotyczyło terminologii – plan ciągłości działania, (IT) disaster recovery, emergency response, zarządzanie kryzysowe, incident management, IT incident response plan itp. Co się kryje pod każdym z tych haseł?

Generalnie trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie bez lektury chociażby struktury dokumentu, który podpowie, czy dany dokument obejmuje całość zagadnień ciągłości działania, czy może tylko wycinek. Dla ułatwienia, w swoich projektach traktuję dokument planu ciągłości działania (BCP) jako rodzaj menu w zakresie odbudowy działalności biznesowej.

Pięć dań w menu

W tymże menu mamy pięć dań:

  • reagowanie na incydenty w celu ochrony życia i zdrowia ludzi czy zabezpieczenia majątku,
  • zarządzanie kryzysowe, aby utrzymać klientów czy pozytywny wizerunek wśród innych interesariuszy,
  • strategie, opcje, role w zakresie zapewnienia ciągłości działania i odbudowy działalności,
  • informacje jako podstawa dla podejmowanych decyzji,
  • szczegółowe procedury i instrukcje wspierające nasze działania z wymienionych wyżej obszarów.

W ostatnim czasie pojawiają się pytania na temat oddzielnego dokumentu dotyczącego obszaru IT, w szczególności w świetle ryzyk cybernetycznych. Zakres i częstotliwość incydentów, które mogą prowadzić do poważnych w skutkach zakłóceń, rośnie, co uzasadnia, aby tę część potraktować oddzielnie, jednak najlepiej jako podrozdział całego planu ciągłości działania.

Często jednak BCP oraz IT DRP są niezależnie opracowywane, a to generuje luki i niespójności. Są one widoczne, w szczególności w zakładach produkcyjnych, np. w wymiarze OT/IT czy poświęceniu odpowiedniej uwagi bardziej tradycyjnym ryzykom i ich konsekwencjom.

Jaki standard wybrać?

Co reprezentuje najlepsze praktyki? Jak to zwykle bywa, standardów, norm czy podręczników dobrych praktyk znajdziemy wiele – czy to wprost odnoszących się do ciągłości działania, czy jako ujęcie zagadnienia z innego obszaru (IT, bezpieczeństwa informacji itp.). Gdy tylko pojawia się nowe zagrożenie, od razu powstają wytyczne.

Zatem który standard wybrać? Wszystkie są dobre i nie warto się koncentrować na jednym. Każdy może być zastosowany do opracowania skutecznego programu ciągłości działania. Wszystkim bowiem przyświeca cel budowy oporności organizacji na zakłócenia i zapewnienia ciągłości biznesowej.

Najczęściej spotykane w naszej części świata to ISO22301, NFPA1600, Good Practice Guide BCI. Różnice skupiają się na strukturze dokumentu, użytej terminologii, liczbie stron poświęconych danemu zagadnieniu czy historii powstania.

Moje podejście siłą rzeczy wykorzystuje ISO i wytyczne BCI ze względu na ich popularność i rozpoznawalność, ale w wymiarze, który służy organizacji jako punkt odniesienia, a nie wymóg jakiejkolwiek certyfikacji, której jednak nie wykluczam.

Niezbędny czas

Ile czasu potrzebujemy na opracowanie i wdrożenie planu ciągłości działania? W tym przypadku nie uchronimy się od „to zależy”, ale ograniczę to do dwóch opcji i jednego zastrzeżenia. Projekty dla małych organizacji lub jednorodnych w zakresie działalności czy jednolokalizacyjne udaje się zrealizować od czterech do sześciu tygodni. Projekty dla większych organizacji, różnorodnych, kilkulokalizacyjnych zabiorą trochę więcej czasu – od 12 do 18 tygodni.

Różnice wynikają z większej liczby współzależności występujących w organizacji i tym samym czasu potrzebnego na ich udokumentowanie i przeanalizowanie, zanim podejmiemy decyzję i zrobimy kolejny krok. Obie opcje jednak należy okrasić zastrzeżeniem dotyczącym etapu wdrożenia, który we wspomnianych terminach może być trudno osiągalny.

Jeśli nie dysponujemy gotowymi rozwiązaniami, możemy raczej mówić o zaplanowaniu zadań w tym zakresie niż o faktycznym wdrożeniu rozwiązań zachowania ciągłości działania. Rozwiązania te wymagają czasu na weryfikację, analizę kosztów i korzyści, zapewnienia finansowania czy modyfikacji modelu biznesowego. Pamiętajmy, że po ich wdrożeniu następuje aktualizacja planu, szkolenia, symulacje.

Budowa odporności i skutecznego systemu potrwa zatem dłużej i perspektywa roku – dwóch lat na pewno nie jest niewłaściwa. Sugerowane terminy są powiązane z proponowanym podejściem, które uważam za praktyczne.

Czy nasz plan musi obejmować całą organizację?

Oczywiście nie musi, jednak trzeba ten zakres zdefiniować i tu pojawia się dylemat, jak to zrobić. Aby uniknąć długotrwałych analiz i rozważań, wystarczy zastanowić się na tym, które obszary firmysą krytyczne lub które produkty czy usługi powinny być zagwarantowane bez względu na wystąpienie istotnego zdarzenia.

Istnieje wiele sposobów na określenie tego zakresu, np. poprzez pryzmat produktów czy usług o największych generowanych przychodach; najbardziej zagrożoną lokalizację; wymagania stawiane przez regulatora, klienta czy innego istotnego interesariusza naszej organizacji.

Najważniejsze, aby zacząć ten proces, gdyż perspektywa ciągłości działania może wpłynąć na podejmowane decyzje biznesowe. Pamiętajmy, że ciągłość działania konkuruje ze zwiększeniem wydajności oraz redukcją kosztów, w tym też wpływa na skuteczność ochrony ubezpieczeniowej, np. outsourcing.

Czym jest tolerancja/akceptacja ryzyka?

Inaczej „poziom bólu”, jaki organizacja może i chce wytrzymać. Chyba najbardziej techniczne pytanie z tego zestawu. Ten parametr jest dosyć kluczowy, gdyż decyduje, jak szybko musimy czy chcemy zareagować. Jest to punkt odniesienia nawigujący naszymi działaniami w ramach planowania ciągłości działania i może być określony w różnych wymiarach – finansowym, bezpieczeństwa, zgodności, produkcyjnym czy reputacyjnym. Dosyć trudny parametr do określenia w sposób jednoznaczny dla wszystkich w organizacji czy poza nią.

Często ten parametr jest już gdzieś zdefiniowany i wymaga tylko prześledzenia polityk organizacji w różnych obszarach – jak „zero wypadków”, udział własny – pięć dni oczekiwania i 12-miesięczny okres odszkodowawczy, przyczyny i okres wypowiedzenia umowy przez klienta, inne. To są dobre punkty wyjścia do dyskusji, która często pokazuje, że ambitne deklaracje nie są osiągalne w wymiarze ciągłości działania.

Jednak najbardziej kluczowe jest pytanie, ile mamy czasu od momentu zaprzestania dostarczania produktów do klientów czy świadczenia usług do pojawienia się nieakceptowalnych konsekwencji (np. decyzja klienta o rezygnacji z dalszej współpracy).

To przekłada się na tajemnicze skróty MTPD, RTO, a inaczej, kiedy najpóźniej powinniśmy reaktywować określoną aktywność i w jakim terminie planujemy to zrobić. To zestawienie często weryfikuje nasze ambitne założenia i koszty, jakie się z tym wiążą.

Co dalej po opracowaniu planu?

Cóż, czas na budowę odporności poprzez działania prewencyjne, wdrażanie rozwiązań zapewniających ciągłość działania, ćwiczenia, szkolenia czy uaktualnianie planu. Ten etap jest kluczowy, aby nasz plan nie stał się typowym „półkownikiem”.

Tutaj pojawia się pytanie o symulację planu. Jest to element sprawdzający, czy wdrożone rozwiązania zadziałają zgodnie z oczekiwaniami. Często zaraz po opracowaniu planu chciałoby się go przetestować, ale warto stopniować napięcie.

Pierwszym wystarczającym działaniem jest przejście przez plan ze wszystkimi, którzy pełnią w nim przypisaną rolę, co pozwoli się z nią zapoznać oraz przedyskutować opcje i strategie dla poszczególnych scenariuszy. Już takie podstawowe ćwiczenie pozwoli na identyfikację obszarów wymagających dalszego doskonalenia.

To tylko nieliczne pytania czy zagadnienia, ale regularnie pojawiające się przy okazji pierwszych spotkań czy podczas realizacji projektów. Jest ich o wiele więcej, mniej lub bardziej szczegółowych, może uda mi się na nie odpowiedzieć w kolejnych tekstach. Tymczasem zapraszam na moją stronę www.

Janusz Słobosz
partner zarządzający riskChallenge

18,424FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie