Blog - Strona 1146 z 1484 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1146

PZU daje szansę stażystom

0
Źródło zdjęcia:: PZU

PZU rusza z kolejną edycją Programu Praktyk i Staży dla studentów i absolwentów. Na chętnych czeka ponad 60 miejsc. Tegoroczny program promuje hasło „Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz”.

Na kandydatów czekają oferty z różnych obszarów biznesowych, m.in. finansów, obsługi szkód i świadczeń, sprzedaży, audytu, IT, HR, analizy biznesowej, obsługi prawnej czy underwritingu.

– To już kolejna edycja Programu Praktyk i Staży. Mamy bogate doświadczenie we współpracy z młodymi, zdolnymi i ambitnymi ludźmi. Cieszy nas to, że studenci i absolwenci od lat chcą wiązać swoją karierę z PZU i zdobywać u nas pierwsze doświadczenie zawodowe. Oferujemy im konkretne, merytoryczne zadania oraz wsparcie profesjonalnych i inspirujących mentorów, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą – mówi Anna Wardecka, dyrektor Biura Zarządzania Kadrami PZU.

Uczestnicy programu mogą liczyć na szkolenia wdrożeniowe oraz opiekę pracowników PZU. Praktyki trwają trzy miesiące – od lipca  do końca września.  Staże potrwają pół roku, począwszy od lipca do końca grudnia.

Podobnie jak w poprzednich latach, oferta praktyk skierowana jest do studentów co najmniej drugiego roku studiów oraz do absolwentów do roku po ukończeniu edukacji. Z kolei na staż mogą aplikować studenci co najmniej trzeciego roku studiów oraz absolwenci do dwóch lat po ukończeniu nauki na uczelni. Do tej pory ponad połowa uczestników Programu Praktyk i Staży po jego zakończeniu znalazła stałe zatrudnienie w PZU.

Kampania promująca program potrwa do 26 kwietnia i obejmie reklamy w mediach społecznościowych, portalach studenckich oraz działania online. Cały proces rekrutacji odbędzie się w formule online.

– Chcemy dać potencjalnym kandydatom jak najwięcej informacji o możliwościach, jakie daje udział w programie. Dlatego w kwietniu planujemy tygodniowe wydarzenie online, podczas którego zainteresowani będą mieli okazję spotkać się wirtualnie z naszymi rekruterami, którzy odpowiedzą na wszystkie pytania i podpowiedzą, które praktyki lub staże będą najciekawsze dla kandydatów. O szczegółach wydarzenia będziemy informować w naszych mediach społecznościowych – mówi Anna Gaertig, kierownik Zespołu Rekrutacji i Marki Pracodawcy.

(AM, źródło: PZU)

KUKE: Liczba upadłości może wzrosnąć

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że w ubiegłym roku wzrosła zarówno wartość obrotów objętych ochroną przez ubezpieczycieli należności, jak i ekspozycja na ryzyko oraz przypis składki z tego typu polis. Dla Janusza Władyczaka, prezesa KUKE, te rezultaty dowodzą, że obecny kryzys jest inny niż poprzednie. Mimo to zakłady spodziewają się wyraźnego wzrostu upadłości – informuje „Puls Biznesu”.

Prezes KUKE wskazuje, że podczas obecnych zawirowań występuje dużo głębsza i praktycznie ogólnoświatowa recesja, a jednocześnie liczba upadłości przedsiębiorstw jest mniejsza, podobnie jak skala zatorów płatniczych. Inną różnicą jest adekwatna do sytuacji reakcja instytucji finansowych.

Janusz Władyczak podkreśla, że dzięki skutecznemu działaniu tarcz antykryzysowych, odporności polskiego biznesu oraz ekspansji eksporterów Korporacja rosła szybciej niż rynek. Przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. Z jego szacunków wynika, że w 2021 r. liczba restrukturyzacji i bankructw wzrośnie o 10–15%. Z kolei Euler Hermes spodziewa się wzrostu liczby niewypłacalności w Polsce o 17%, natomiast na rynkach eksportowych – o 25%.

Prezes KUKE zauważa też, iż w ostatnich tygodniach pojawiły się sygnały większego otwarcia ubezpieczycieli na ryzyko. To oznacza, że przedsiębiorstwa mogą liczyć na liberalniejszą ocenę kontrahentów i wyższe limity. Przyznaje również, że mimo kryzysu nie doszło do znaczącego wzrostu zainteresowania ubezpieczeniem kredytu kupieckiego wśród firm dotychczas niekorzystających z tego instrumentu.

Więcej:
„Puls Biznesu” z 17 marca, Karolina Wysota „Ubezpieczyciele boją się fali bankructw”:
https://www.pb.pl/ubezpieczyciele-boja-sie-fali-bankructw-1111397

 (AM, źródło: „Puls Biznesu”)

Ubezpieczyciele coraz częściej korzystają ze wsparcia detektywów

0
Źródło zdjęcia:: 123rf.com

Szacuje się, że już nawet co dziesiąta szkoda z OC trafia w ręce detektywów. Jednak wielu ubezpieczycieli nie chce w ogóle tego komentować. Branża podkreśla, że skoro przestępczość ubezpieczeniowa stale rośnie, musi się bronić.

Maciej Kamiński, prezes zarządu HELPER CPP, twierdzi, że według różnych szacunków, nawet co 10. przypadek dotyczący OC jest kierowany do takiego rozpoznania. I dodaje, że dotyczy to też pozornie niewielkich szkód.

– Korzystanie z usług detektywa jest praktyką powszechną i niestety niezbędną w sytuacji, gdy proceder wyłudzeń na rynku rośnie. Chcąc ustrzec się przed wypłacaniem liczonych rocznie w milionach złotych kwot nienależnych odszkodowań, ubezpieczyciele w wielu przypadkach po prostu nie mają innego wyjścia – komentuje Aneta Rządkowska, dyrektor Departamentu ds. Świadczeń i Odszkodowań Pocztowe TUW.

– Powszechną praktyką wśród TU jest korzystanie z usług wykwalifikowanych podmiotów, które pomagają w przeciwdziałaniu temu problemowi. Częstotliwość takiego wsparcia zależna jest od czujności i doświadczenia osób operacyjnych zajmujących się procesem likwidacji szkód – informuje Anna Szyszka, menadżer Zespołu Likwidacji Szkód Reklamacji i Regresów Credit Agricole TU.

Działania detektywów w postępowaniu odszkodowawczym są legalną praktyką, co potwierdza adwokat Marta Piątkowska. Ubezpieczyciele mogą w toku prowadzonych likwidacji szkód korzystać z usług podmiotów zewnętrznych oraz własnych specjalistów. Natomiast zakres czynności reguluje art. 2 Ustawy o usługach detektywistycznych. To m.in. sprawdzanie wiarygodności informacji dotyczących szkód zgłaszanych zakładom ubezpieczeniowym.

– Przy szkodach komunikacyjnych najczęściej mamy do czynienia ze zgłoszeniem zdarzenia, które w rzeczywistości nie miało miejsca, albo z nieprawdziwym opisem okoliczności. Do wykrycia takiego rodzaju wyłudzeń wystarczy opinia doświadczonego likwidatora szkód lub ewentualnie eksperta, który jest w stanie ocenić, czy stan pojazdu zgadza się z informacjami podanymi przez osobę zgłaszającą szkodę – zaznacza Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Katarzyna Niegowska-Redo, dyrektor Biura Promocji i Organizacji Sprzedaży TUW „TUW”, podkreśla, że w ramach działań zmierzających do ograniczenia skali przestępczości ubezpieczeniowej dopuszcza się możliwość skorzystania z usług profesjonalnych podmiotów, które prowadzą działalność polegającą na ustalaniu okoliczności zdarzenia. Ma to jednak miejsce tylko wówczas, gdy zaistnieje uzasadnione podejrzenie usiłowania lub faktycznego popełnienia przestępstwa ubezpieczeniowego.

(AM, źródło: Monday News)

PIU: Pytania i odpowiedzi dotyczące praktycznego stosowania SFDR

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Od 10 marca instytucje finansowe stosują rozporządzenie SFDR. Jak każde rozporządzenie unijne ma ono charakter ogólny, dostosowany do całego rynku europejskiego. Wymagało więc wyjaśnienia wielu zagadnień praktycznych, istotnych dla rynku polskiego. Udało się to zrobić w ramach współpracy Polskiej Izby Ubezpieczeń z Komisją Nadzoru Finansowego – informuje Paweł Sawicki, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Jakie „polskie” produkty emerytalne podlegają ujawnieniom?

Rozporządzeniem 2019/2088 objęte są produkty emerytalne, które są wyłączone spod stosowania przepisów rozporządzenia PRIIP (czyli Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady 1286/2014 z 26 listopada 2014 r. w sprawie dokumentów zawierających kluczowe informacje, dotyczących detalicznych produktów zbiorowego inwestowania i ubezpieczeniowych produktów inwestycyjnych). Chodzi tu o sytuację wskazaną w art. 2 pkt 8 SFDR, który odsyła do art. 2 ust. 2 lit. e) oraz g) rozporządzenia PRIIP. Na polskim rynku finansowym przykładami produktów emerytalnych, do których zastosowanie znajdą przepisy SFDR, są IKE, IKZE, PPK oraz PPE.

Strategia wprowadzania do działalności ryzyk dla zrównoważonego rozwoju w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych

Zgodnie z art. 3 SFDR podmioty zobowiązane publikują na swoich stronach internetowych informacje na temat strategii dotyczących wprowadzania do działalności ryzyk dla zrównoważonego rozwoju w procesie podejmowania decyzji inwestycyjnych. Może powstać wątpliwość, czy strategia powinna odnosić się do produktów finansowych oferowanych przez uczestnika rynku finansowego, czy też do wszelkich inwestycji, w tym na rachunek własny podmiotu.

Zgodnie z art. 2 rozporządzenia uczestnik rynku finansowego to podmiot oferujący określone produkty. Zatem SFDR ma zastosowanie do objętych nim podmiotów w zakresie, w jakim oferują one produkty finansowe. Dlatego strategia powinna odnosić się do produktów finansowych. Brak jest przeciwskazań, aby strategia była zmienna lub rozwijana w czasie.

Czy przekraczając w roku kalendarzowym zatrudnienie 500 osób, instytucja finansowa automatycznie musi uwzględniać NSDI?

Odpowiedź brzmi: nie. Zgodnie z art. 4 SFDR uczestnicy rynku finansowego mogą zdecydować, czy biorą pod uwagę główne niekorzystne skutki decyzji inwestycyjnych dla czynników zrównoważonego rozwoju. Mamy tu do czynienia z perspektywą oddziaływania działalności gospodarczej na otoczenie – wpływie inwestycji na czynniki ESG. Wybór, czy stosować NSDI, czy nie, zostaje wyłączony w stosunku do „dużych” instytucji finansowych, zatrudniających średniorocznie ponad 500 pracowników. Te instytucje muszą raportować główne niekorzystne skutki decyzji inwestycyjnych dla czynników zrównoważonego rozwoju (art. 4 ust. 3 SFDR).

Wątpliwości może budzić określenie „średniorocznie ponad 500 pracowników”. W ramach współpracy PIU i KNF udało się wypracować podejście, zgodnie z którym pojęcie „pracownik” należy rozumieć jako jeden pełen etat obliczony z uwzględnieniem pełnozatrudnionych i niepełnozatrudnionych pracowników. W konsekwencji zatrudnienie w danym miesiącu ponad 500 pracowników nie skutkuje powstaniem obowiązku raportowania NSDI, ponieważ rozstrzygające będzie ustalenie zatrudnienia na poziomie średniorocznym.

Polityka wynagrodzeń

Zgodnie z art. 5 SFDR uczestnicy rynku finansowego ujmują w swoich politykach wynagrodzeń informacje o sposobie zapewniania spójności tych polityk z wprowadzaniem do działalności ryzyk dla zrównoważonego rozwoju oraz publikują te informacje na swoich stronach internetowych. SFDR nie przewiduje wydania w tym zakresie Regulacyjnych Standardów Technicznych, które doprecyzowałyby ogólne zapisy rozporządzenia 2019/2088.

Z pomocą przychodzi KNF, w zakładce Q&A czytamy, że polityka wynagrodzeń powinna wprost nawiązywać do sposobu, w jaki podmiot wprowadza do swojej działalności ryzyka dla zrównoważonego rozwoju i w związku z tym powinna pozostawać odpowiednio powiązana oraz spójna ze strategią dotyczącą ryzyk dla zrównoważonego rozwoju.

W jakim dokumencie należy poinformować klienta o ryzykach dla zrównoważonego rozwoju na etapie zawierania umowy?

Zgodnie z art. 6 SFDR informacje dotyczące ryzyk dla zrównoważonego rozwoju włącza się do informacji ujawnianych przed zawarciem umowy. Może to być w szczególności karta produktu (IPID) lub OWU.  Istotne jest, aby klient otrzymał wymagane informacje przed zawarciem umowy. SFDR nie wymaga, żeby to był odrębny dokument. Zakład ubezpieczeń powinien umieć wykazać, że uczynił zadość obowiązkom informacyjnym na etapie przed zawarciem umowy z klientem, wobec czego potwierdzenie przez klienta otrzymania takich informacji jest niezbędne.

Portfele „wygasające”

W opinii regulatora zasady wynikające z SFDR mają zastosowanie także do takich umów, które zostały zawarte przed wejściem w życie SFDR i które w dacie wejścia w życie SFDR są nadal obsługiwane, pomimo że nie są one już aktywnie oferowane nowym klientom. SFDR nie wprowadza przepisów, które wyłączałyby zastosowanie do takich umów. Jednak w przypadku ujawnień produktowych nie obowiązują ujawnienia przedkontraktowe, skoro umowy zostały już zawarte. Nie będą mieć zatem zastosowania wymogi SFDR wynikające z art. 6. Zastosowanie znajdą natomiast wymogi określone w art. 3, 4 i 5 dotyczące ujawnień na poziomie podmiotu.

Cały wpis jest dostępny na blogu PIU:
https://piu.org.pl/blogpiu/rozporzadzenie-sfdr-w-praktyce-pytania-i-odpowiedzi/

(AM, źródło: PIU)

Marsh: Amy Barnes dopilnuje strategii klimatycznej

0
Amy Barnes

Globalny broker ubezpieczeniowy Marsh powołał Amy Barnes na nowo utworzone stanowisko szefa ds. strategii zrównoważenia i zmiany klimatu. Barnes przeniesie się z Houston w Teksasie do Londynu i będzie podlegać Lucy Clarke pełniącej funkcję prezesa Marsh JLT Specialty and Global Placement.

W swojej nowej roli Barnes będzie odpowiedzialna za realizację globalnej strategii Marsh dotyczącej opracowywania dla klientów inicjatyw związanych z klimatem i zrównoważonym rozwojem, szczególnie w związku z oddziaływaniem zmieniających się materialnych uwarunkowań ryzyka, dostępem do kapitału na zielone inicjatywy i pogłębionym rozumieniem ryzyka klimatycznego.

Obecnie Barnes kieruje działem energetyki Marsh w USA i Kanadzie, pomagając klientom w kwestiach ubezpieczeniowych, zwłaszcza w kontekście przechodzenia z paliw kopalnych na źródła odnawialne. Pracę w Marsh zaczęła w 2001 r. jako konsultantka ds. środowiska.

(AC, źródło: Insurance Journal)

Rekordowa sprzedaż Warty w 2020 roku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Pandemia Covid-19 sprawiła, że w 2020 roku Warta skupiła się na zapewnieniu bezpieczeństwa swoim pracownikom, klientom i partnerom biznesowym, m.in. dzięki wdrożeniu zdalnej pracy i sprzedaży oraz nowych rozwiązań cyfrowych. Skuteczne dostosowanie firmy do kryzysowej sytuacji umożliwiło jej wypracowanie rekordowego poziomu sprzedaży. Warta zapowiada, że również w tym roku będzie wprowadzała kolejne innowacje, m.in. podnoszące jakość obsługi klienta i przyśpieszające proces likwidacji szkód.

– Ubiegły rok był czasem, w którym firmy musiały szybko dostosować się do nowej rzeczywistości i sprawdzić, jak funkcjonują w czasach trudnych i nieprzewidywalnych. Pierwszą decyzją, jaką podjęliśmy w związku ze zbliżającą się pandemią Covid-19, było zapewnienie bezpieczeństwa naszym pracownikom, klientom i partnerom biznesowym – mówi Jarosław Parkot, prezes zarządu Warty. – W tym celu niezwłocznie wprowadziliśmy zdalną pracę i sprzedaż naszych ubezpieczeń. Oba działania wprowadziliśmy sprawnie i skutecznie, za co dziękuję serdecznie naszym pracownikom i pośrednikom. W obliczu wielkiego wyzwania przed jakim wszyscy stanęliśmy, postanowiliśmy również wesprzeć finansowo instytucje walczące ze skutkami pandemii – dodaje.

Wzrost sprzedaży

– Czas pandemii Covid-19 i wielomiesięczne ograniczenia w działalności części gospodarki okazał się bardzo dużym wyzwaniem również dla firm ubezpieczeniowych. Ważnym zadaniem było sprawne zapewnienie naszym obecnym i potencjalnym klientom dostępu do ochrony ubezpieczeniowej. Cały zespół Warty zdał ten egzamin z bardzo dobrym wynikiem. Pomimo obiektywnych trudności wypracowaliśmy najwyższy w historii poziom sprzedaży przy wyjątkowej na tle rynku rentowności. Obie spółki Warty zebrały łącznie w ubiegłym roku składkę w wysokości ponad 7,2 mld zł  – wskazuje Jarosław Parkot.

Biznes majątkowy

W 2020 roku przypis składki brutto spółki majątkowej wyniósł 6246,29 mln zł i był wyższy o 3,6% od wyniku uzyskanego w 2019 r. (6029,58 mln zł). W segmencie indywidualnym TUiR Warta zebrało 3659,93 mln zł z ubezpieczeń komunikacyjnych oraz 725,49 mln zł z ubezpieczeń majątkowych (w poprzednim roku odpowiednio: 3567,48 mln zł i 641,2 mln zł). Z kolei w segmencie korporacyjnym sprzedaż komunikacyjna przyniosła Warcie 834,98 mln zł, zaś pozakomunikacyjna – 960,18 mln zł (774,02 mln zł i 892,57 mln zł). Dodatkowo ubezpieczyciel zebrał 15,35 mln zł składek z bancassurance oraz 50,36 mln zł z affinity.

Bardzo dobre wyniki to efekt m.in. wdrożonych i wciąż rozwijanych innowacyjnych narzędzi do taryfikacji opartych na rozwiązaniach Machine Learning i Big Data. Duże doświadczenie we wdrażaniu nowych technologii pozwoliło również firmie dostosować w krótkim czasie swoje procesy do regulacyjnych zmian wprowadzonych w ramach walki z pandemią. Udostępnienie zdalnej sprzedaży polis przez agentów czy możliwość zakupu ubezpieczenia komunikacyjnego poprzez stronę www zapewniło klientom Warty stały dostęp do szerokiej oferty ubezpieczeń.

– Od samego początku pandemii kluczową wartością dla naszej firmy było bezpieczeństwo naszych pracowników, klientów i pośredników. Dlatego w pierwszej kolejności skupiliśmy się na dostosowaniu naszych procesów do pełnego uruchomienia sprzedaży zdalnej polis przez naszych agentów. W tym celu przeprowadziliśmy również ponad 5 tys. szkoleń online mających pomóc naszym partnerom w adaptacji do nowych warunków działalności. Efektem tych prac było zapewnienie klientom szerokiej dostępności naszej oferty w różnych kanałach dystrybucji, co ma odzwierciedlenie również w naszych rekordowych wynikach sprzedaży – mówi Jarosław Parkot. – W trwającym roku, oprócz dalszego rozwoju sprzedaży zdalnej, skupiamy naszą uwagę na rozwijaniu oferty dla klientów z segmentu MŚP i korporacji. Już zeszłoroczne zmiany przyniosły dynamiczny wzrost składki i istotną poprawę rentowności. Widzimy jednak duży potencjał w obu tych segmentach do dalszego poszerzenia naszej grupy klientów, dzięki m.in. wprowadzaniu nowych produktów czy dalszym zmianom w dystrybucji – dodaje.

Wynik finansowy netto TUiR Warta wyniósł 612,48 mln zł i był o 7,2% niższy niż w rekordowym roku 2019 (660,18 mln zł). Z kolei wskaźnik ROE uplasował się na poziomie 23,1%. Natomiast wynik techniczny wyniósł 510,9 mln zł i był niższy od osiągniętego w 2019 r. o 12,1% (581,17 mln zł).

Biznes życiowy

Z kolei spółka życiowa Warty zebrała 983,37 mln zł składki przypisanej brutto, co oznacza wzrost o 1,1% r/r w stosunku do wyniku z poprzedniego roku, wynoszącego 972,69 mln zł. Sprzedaż produktów ze składką regularną ponownie mocno wzrosła – o 15,6% – w efekcie czego uplasowała się na poziomie 891,1 mln zł.

– Od kilku lat w spółce życiowej Warty skupiamy się na rozwoju i sprzedaży polis ze składką regularną. W efekcie ostatnich pięciu lat zwiększyliśmy przypis w tym segmencie ubezpieczeń o około 83%, podczas gdy średnia dla całego rynku w tej kategorii polis wyniosła niecałe 5%. Ten dynamiczny wzrost sprzedaży mogliśmy utrzymać pomimo pandemii m.in. dzięki nowoczesnym narzędziom zapewniającym agentom zdalną sprzedaż polis na życie. Widzimy także rosnące zainteresowanie ubezpieczeniami na życie o charakterze ochronnym, na co wpływ miała trwająca pandemia, wzmacniająca poczucie troski klientów o przyszłość swoją i swoich bliskich – mówi Jarosław Parkot.

Wynik finansowy netto Warty Życie wyniósł 34,05 mln zł i był wyższy od odnotowanego rok wcześniej – 32,04 mln zł – 6,3% r/r. Wynik techniczny sięgnął z kolei 50,78 mln zł wobec 51,43 przed rokiem (-1,3% r/r). Spółka utrzymuje wskaźnik rentowności ROE na poziomie 8,5%.

Priorytetowa rola obsługi klienta

W 2020 r. obie spółki Warty zlikwidowały łącznie ponad 830 tys. szkód majątkowych i życiowych, co przełożyło się na wypłatę klientom kwoty 3,7 mld zł w formie odszkodowań i świadczeń.

Warta podkreśla, że utrzymywana przez nią pozycja lidera w sprawozdaniu Rzecznika Finansowego pod względem jakości obsługi klienta w trakcie likwidacji szkód jest efektem m.in. wdrażanych innowacji technologicznych, które upraszczają i przyśpieszają realizację procesów. Tę funkcję spełnia na przykład Wirtualny Asystent – technologia oparta na działaniu sztucznej inteligencji, która przyjmuje od klientów zgłoszenia szkód na infolinii. Wdrożone rozwiązanie, które obsłużyło już ok. 300 tys. rozmów, istotnie ograniczyło czas oczekiwania na połączenie oraz pozwoliło konsultantom skupić się na potrzebach klientów, a nie na zbieraniu podstawowych informacji o szkodzie. W ostatnim roku Warta wdrożyła także drugie rozwiązanie bazujące na technologii sztucznej inteligencji – Rozpoznawanie Obrazu – które wspiera rzeczoznawców w weryfikacji kosztorysów przygotowywanych przez warsztaty samochodowe.

– Od lat wyznaczamy trendy w zakresie cyfryzacji obsługi klienta, praktycznie wykorzystując innowacje technologiczne. Dzięki naszym rozwiązaniom skutecznie skracamy czas likwidacji szkód, podnosząc komfort naszych klientów. Przygotowane wcześniej rozwiązania idealnie wpasowały się w okres zdalnego kontaktu z klientem w czasie pandemii. Zgłoszenie szkody czy późniejsze zarządzanie przez klienta całym procesem jej likwidacji odbywa się w Warcie za pomocą nowoczesnych technologii i aplikacji, które nie wymagają bezpośredniego kontaktu – mówi Jarosław Parkot. – Cyfryzacja przynosi jednak nie tylko korzyści dla klienta. 70 robotów automatyzujących procesy w firmie pozwoliło nam zaoszczędzić czas pracy rzędu 15 tys. godzin miesięcznie, które pracownicy Warty wykorzystują na obsługę bardziej skomplikowanych spraw klientów czy agentów. W tym roku wykonamy kolejny ważny technologiczny krok, który zmieni standard i zasady działania likwidacji szkód z myślą o potrzebach naszych klientów i podnoszeniu efektywności firmy – dodaje.

Warta skutecznie utrzymuje wysoki poziom bezpieczeństwa finansów klientów. W efekcie jej rating, przyznany przez Standard & Poor’s plasuje się na poziomie A+ z perspektywą stabilną. Warta jest jedyną firmą ubezpieczeniową w Polsce z tak wysoką oceną.

Artur Makowiecki

news@gu.home.pl

Ubezpieczyciele należności nie opuścili przedsiębiorstw w czasie pandemii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Pomimo pandemii Covid-19 i związanych z nią ograniczeń ubezpieczyciele należności nie zmniejszyli zaangażowania we wsparcie przedsiębiorców. Z danych zebranych przez Polską Izbę Ubezpieczeń wynika, że w 2020 r. suma ubezpieczonych obrotów firm wyniosła niemal 575 mld zł i była o ponad 40 mld zł wyższa niż w roku poprzednim.

Mimo załamania na rynkach finansowych w marcu 2020 r., zakłady ubezpieczeń zwiększyły nieznacznie limity kredytowe przyznawane ubezpieczonym przedsiębiorstwom. O 8% zwiększyła się także wartość ubezpieczonych obrotów. Ryzyko gospodarcze wciąż jest realne.

– Przekroczone zostały wartości notowane w ubiegłych latach, charakteryzujących się dobrą koniunkturą. Przedsiębiorcy w czasach niepewności docenili rolę ubezpieczeń kredytu kupieckiego. Polisy pozwoliły im utrzymywać dotychczasowe i zdobywać nowe kontrakty, dzięki czemu mogli bezpiecznie zbywać swoje towary i usługi. Trzeba pamiętać też o tym, że kłopoty nie skończyły się wraz z ubiegłym rokiem. W wielu krajach, w tym w Polsce, utrzymywane są lub przywracane ograniczenia aktywności obywateli i przedsiębiorstw. Trudno przewidzieć, jak będzie wyglądać sytuacja płatnicza na poszczególnych rynkach w kolejnych miesiącach czy nawet tygodniach – mówi Rafał Mańkowski, ekspert PIU.

Ubezpieczenia należności handlowych, dane w mln PLN20192020Dynamika 2020/2019
Ekspozycja krajowa (na 31 grudnia)105 358106 111101%
Ekspozycja eksportowa (na 31 grudnia)59 51062 567105%
Ekspozycja łączna (na 31 grudnia)164 868168 678102%
Ubezpieczone obroty krajowe415 283448 646108%
Ubezpieczone obroty eksportowe118 182126 261107%
Ubezpieczone obroty łącznie533 465574 907108%
Składka przypisana brutto722761105%
Odszkodowania i świadczenia wypłacone brutto337381113%

(źródło: PIU)

Z analizy Izby wynika ponadto, że zakłady ubezpieczeń prowadziły zrównoważoną i stabilną politykę zarządzania ryzykiem. W ciągu całego roku nie występowały znaczące odchylenia w łącznej wysokości dostępnych limitów kredytowych w porównaniu z latami ubiegłymi.

Standardem wśród przedsiębiorców jest sprzedaż produktów i usług z odroczonym terminem płatności, czyli stosowanie kredytu kupieckiego. Ubezpieczenie należności handlowych zapewnia firmom ochronę finansową w przypadku strat wynikających z opóźnień w płatnościach bądź nawet bankructwa kontrahenta. Dodatkowo, dzięki know-how ubezpieczyciela, przedsiębiorstwo otrzymuje profesjonalny i stały dostęp do monitoringów informujących o aktualnej kondycji finansowej kontrahenta.

***

Ekspozycja – ryzyko finansowe, jakie ponoszą zakłady ubezpieczeń, czyli suma limitów kredytowych przyznanych przez ubezpieczycieli dla wszystkich przedsiębiorstw korzystających z ubezpieczeń należności handlowych.

Ubezpieczone obroty – łączna wartość obrotów, które były objęte ochroną ubezpieczeniową w danym okresie.

(AM, źródło: PIU)

UFG: Grudzień, luty czy może kwiecień? Jak minęło nam 30 lat

0

Kto z Państwa, czytelników „Gazety Ubezpieczeniowej”, przedstawicieli branży i nie tylko, pamięta przełom roku 1990 i 1991? Jesteśmy przekonani, że wiele osób. Okazja do przypomnienia tamtych lat jest szczególna, zwłaszcza dla Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Nieco żartobliwie możemy zauważyć, że mamy przynajmniej kilka dat istotnych dla początków funkcjonowania UFG i jego historii.

Jakiś czas temu mieliśmy okazję przywołać na łamach „Dziennika Ubezpieczeniowego” datę 27 grudnia 1990 r. Wtedy to odbyło się pierwsze spotkanie przedstawicieli zakładów ubezpieczeń w sprawie utworzenia Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, również tego dnia wybrano nasz pierwszy zarząd. Byłaby to zatem pierwsza z okolicznościowych dat składających się na początek operacyjnej działalności Funduszu.

Kolejna data to 19 lutego 1991 r. Tego dnia odbyło się z pierwsze posiedzenie zarządu, zatem również i ten dzień możemy uznać za jeden z kamieni milowych historii naszej instytucji. Jeszcze inna ważna data to 9 kwietnia 1991 r. Tego właśnie dnia Fundusz wypłacił pierwsze odszkodowanie. Nie bez kozery zatem pytanie, od którego dnia liczyć dokładnie te 30 lat historii UFG? Rzecz nie jest bez znaczenia, bo chociaż czasy mamy szczególne, a sytuację niezwykłą, to chcemy wykorzystać ten moment na podziękowania. Siłą rzeczy, obchody naszej trzydziestej rocznicy powołania do życia są więcej niż skromne. Niemniej jednak nie zapominamy o wszystkich, dzięki którym można było budować Fundusz dla rynku ubezpieczeń i jego klientów.

Korzystając z okazji, przekazujemy Państwu, przedstawicielom branży ubezpieczeń, serdeczne podziękowania. Dziękujemy całemu rynkowi ubezpieczeń oraz zawsze gościnnym łamom „Gazety Ubezpieczeniowej” za lata udanej współpracy, za wsparcie, życzliwe uwagi i wspólny rozwój ubezpieczeń w Polsce. Gorące podziękowania składamy również całej byłej i obecnej społeczności, która budowała i buduje naszą organizację. Oby kolejne dziesiątki lat upływały nam na równie partnerskiej współpracy na rzecz rozwoju polskiego rynku ubezpieczeniowego.

Zarząd UFG

Przypadek czy przemyślana strategia?

0
Tomasz Kłosin

Za wynikami każdego menedżera sprzedaży stoją ludzie z jego zespołu. Jeżeli więc to ci, których on dobiera, tworzą jego sukces, dlaczego tak wielu menedżerów zatrudnia przypadkowe osoby, a nie działa strategicznie i wyszukuje tylko tych, z którymi chce pracować?

Rekrutacja jest w ubezpieczeniach pierwszym i fundamentalnym elementem budowania zespołu sprzedażowego. Skoro tak jest, nie może ona być działaniem przypadkowym. Musi być zaplanowana i dopracowana w każdym szczególe.

Zauważyłem, że rekrutacja jest często bagatelizowana i traktowana po macoszemu – jako przymus, który należy zrealizować. Wielu menedżerów, nawet z długim stażem, nie widzi korzyści płynących z rekrutowania nowych, rokujących osób do swojego zespołu. Często wynika to z wcześniejszych porażek rekrutacyjnych.

Co nas blokuje

Obiekcje w zakresie rekrutacji, z jakimi najczęściej miałem do czynienia, są następujące:

  • dobry handlowiec nie przyjdzie pracować do ubezpieczeń

I poniekąd jest to prawda. Nie przyjdzie, jeśli sami się do niego nie wybierzemy i z nim nie porozmawiamy, jak się tu pracuje. Dobry handlowiec nie musi szukać pracy, bo zwyczajnie ją ma. To my jako menedżerowie sprzedaży mamy za zadanie zachęcić go, by dołączył właśnie do naszego zespołu.

Rekrutacja jest jak sprzedaż – analiza potrzeb, a potem przedstawienie oferty językiem korzyści. Jeżeli dobry handlowiec zobaczy korzyść ze współpracy z nami i firmą, którą reprezentujemy, dlaczego nie miałby podjąć decyzji, której oczekujemy?

  • gdybyśmy dawali stałe wynagrodzenie, miałbym więcej osób w zespole

Też prawda. Każdy menedżer miałby wówczas liczniejszy zespół. Więcej przypadkowych osób, które by nie sprzedawały i nie spotykały się z klientami, bo ich przekonania o pracy handlowca nie pozwoliłyby im na to. Z czasem takie osoby odejdą, a menedżer będzie sfrustrowany, że to jemu bardziej chciało się działać niż człowiekowi, którego zatrudnił.

Dlatego każdy menedżer powinien potraktować proces rekrutacji jako fundamentalne zadanie w swojej pracy, od którego w dużej mierze zależy później długofalowe planowanie.

Kogo i gdzie szukamy

Punktem wyjścia jest określenie profilu osoby, z którą chcemy współpracować. Jeżeli menedżer już taki profil stworzył, następnym krokiem jest zdefiniowanie, gdzie takie osoby może spotkać. Kto w naszym obecnym otoczeniu, wśród dotychczasowych współpracowników, znajomych może kogoś podobnego znać. Trzeba zwrócić się z prośbą o polecenie do takiej osoby.

Kolejny krok to działania na rynku przedsiębiorców. Dziś dostęp do niego jest praktycznie nieograniczony. Wystarczy poszukać w internecie odpowiedniej branży, z którą chcemy się skontaktować, wyszukać numery do poszczególnych przedsiębiorców i zainicjować spotkanie.

Równie prostym krokiem jest wyszukiwanie osób w mediach społecznościowych. Dziś praktycznie każdy funkcjonuje w nich w mniejszym lub większym stopniu. Menedżer sprzedaży powinien zadbać o swój wizerunek w tym miejscu, ponieważ mnóstwo osób przed spotkaniem sprawdzi go właśnie tą drogą. Co istotne, aktywność w mediach społecznościowych także sprzyja nawiązywaniu kontaktu z odpowiednimi kandydatami.

Rekrutacja jest sprzedażą

Już o tym wspomniałem, ale podkreślę jeszcze raz. Każdy menedżer uczy swoich ludzi sprzedaży. Pokazuje, jak powinien wyglądać prospekting, jak nawiązać kontakt z potencjalnym klientem, jak prowadzić rozmowę handlową i przedstawiać ofertę ubezpieczenia. Rekrutacja jest dokładnie tym samym, a tak wielu menedżerów nie utożsamia jej ze sprzedażą.

Oba procesy różnią się jedynie „produktem” – w rekrutacji nie sprzedajemy ubezpieczenia, tylko misję i sposób na zarabianie pieniędzy. Ale tu również określamy swój prospekting, układamy potencjalną listę kontaktów, inicjujemy te kontakty, przeprowadzamy rozmowę z kandydatem, na której rozpoznajemy jego potrzeby, a następnie przedstawiamy mu ofertę i korzyści dla niego.

Jeżeli dobrze zdefiniujemy profil osób, z którymi chcemy pracować i które pomogą nam odnieść sukces, zminimalizujemy praktycznie do zera przypadkowość procesu rekrutacyjnego, zwiększymy natomiast liczbę osób, które będą bardzo dobrze funkcjonowały w zawodzie przedstawiciela ubezpieczeniowego.

Gdy przedstawiciel ubezpieczeniowy wie, do kogo ma iść, jego działania nie są przypadkowe i uzyskuje konkretne wyniki w sprzedaży. W rekrutacji chodzi dokładnie o to samo.

Tomasz Kłosin
dyrektor Obszaru Sprzedaży Gdańsk – Gdynia w Nationale-Nederlanden

Permanentna inwigilacja!

0
dr Jerzy Podlewski

Shoshana Zuboff, profesorka Harvardu, psycholożka społeczna, napisała książkę o świetnym tytule, niedawno wydaną w Polsce, światowy bestseller. I tytuł to prawie tak dobry jak Społeczeństwo spektaklu Deborda, bo oddaje przesłanie publikacji.

Tytuł Wiek kapitalizmu inwigilacji jest często cytowany jako przestroga, dokąd nas już zaprowadziły najnowsze osiągnięcia technologii i dokąd, niestety, zmierzamy.

Dość powiedzieć, że lektura książki skłoniła autora niniejszego do baczniejszego przyjrzenia się różnym zgodom, nawet najbardziej oczywistym i zgoła niewinnym, jak i do refleksji nad mechanicznym klikaniem „akceptuję” na stronach w internecie. I jest to refleksja ponura.

Otóż, skoro o tym mowa, alternatywne („pokaż więcej”) kliknięcie w zaawansowane ustawienia naszych codziennych „zgód” stawia włosy na głowie, na co się przez taką akceptację zgadzamy. A krótko rzecz ujmując, zgadzamy się na WSZYSTKO.
No, może (na razie) nie na wszystko, ale na pewno na przekazanie naszych danych behawioralnych, tego, co czytamy, oglądamy, mówimy i czego słuchamy, gdzie, z kim i o czym (i Bóg wie, co jeszcze, o czym zaraz), do dowolnych dziesiątków, a może i setek podmiotów, które z danymi o nas mogą zrobić, co im się żywnie podoba.
I o tym jest między innymi książka Zuboff.

Ale w końcu możemy się nie zgodzić, prawda? A czy wy klikacie „zgoda”, czy może przebijacie sie przez gąszcz „ustawień”, zanim przeczytacie nowy przepis na zająca w buraczkach? Nikt przy zdrowych zmysłach tego nie robi, ale i to nie przypadek, i o tym też jest ta książka.

Internet, media społecznościowe zrazu wydały się zachłyśniętym technologią światu epokowym błogosławieństwem, możliwością nieskrępowanej wymiany informacji, nie do ograniczenia przez żadnego dyktatora. No, chyba że sami władcy internetu stają się takimi dyktatorami.

Weźmy najnowszą, głośną globalnie sprawę sporu jednej z gwiazd omnipotentnego GAFA (Google, FB, Amazon) z rządem kraju kangurów. Jak od razu zauważyli obserwatorzy, istotą problemu nie jest to, czy The Social Network ma płacić tantiemy za linkowanie newsów na wallach swoich użytkowników; tu skądinąd słuszna jest obrona, że i linkowane media na tym korzystają. Natomiast reakcja portalu, zablokowanie treści w całym kraju, i to nie byle poślednim, nagle unaoczniły całemu światu, jak potężni są władcy internetu. Może tej świadomości i oni sami się przestraszyli, więc się wycofali. Na razie.

Zuboff w Wieku kapitalizmu inwigilacji koncentruje się na zupełnie nowym rodzaju kapitału i jego nieuczciwym, jej zdaniem, wykorzystaniu. Tym kapitałem jest informacja behawioralna, ślady naszej bytności, które zostawiamy w sieci, włączając komputer, tablet, smart zegarek czy inny element „internetu wszechrzeczy”.

Bardziej precyzyjnie autorka wykuwa pojęcie nadwyżki behawioralnej, a więc tej informacji o nas, która jest z sieci pobierana, przetwarzana i sprzedawana bez wiedzy i zgody nas samych. O opłatach za ten nowy „rodzaj” kapitału (o wielkiej wartości) nie wspominając.

Spieszymy tu zapewnić ekspertów, że o RODO słyszeliśmy, jednak samo ono z pewnością na starcie z takimi gigantami już nie wystarcza. Zresztą, sprawa jest o wiele szersza, bo dotyczy regulacji internetu w ogóle, co wielu wydaje się rzeczą nie do pomyślenia. Ta idea inherentnej wolności sieci jest przez nowe technologie wspierana i nie bez powodu. O tym pisze Zuboff.

Weźmy wspomniane wyżej kliknięcia: przecież o TO chodzi, żeby nie czytać. Po to jest to tak opisane! Tu także trzeba się zastanowić nad istotą powstawania prawa dla internetu, ale to znowu osobny temat.

Regulacja sieci to także coraz głośniejsza dyskusja o podatkach, o możliwości kontroli treści (Australia, Trump), a nawet o nadzorze korporacyjnym i o tym, co się dzieje w big techach, rzekomo spółkach publicznych. To sprawa może i fundamentalna, szczególnie u brzasku epoki sztucznej inteligencji.

Problemów kapitalizmu inwigilacji, bo to trafne określenie, znajdziemy więc u Zuboff wiele i nawet jeżeli z niejedną tezę się nie zgodzimy, to książkę trzeba koniecznie przeczytać.
Zaakceptuj tak/nie.

dr Jerzy Podlewski

18,336FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie