Z danych przeanalizowanych przez ekspertów Ubea wynika, że przeciętny Niemiec, Francuz czy Holender przejeżdża rocznie swoim autem więcej niż Polak. Stąd auta sprowadzane spoza granic Polski mają wysokie całkowite przebiegi.
Aktualne informacje dotyczące średniego rocznego przebiegu aut można znaleźć na stronach Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) oraz europejskiego projektu Odyssee-Mure. Eksperci Ubea.pl skorzystali z danych z tych dwóch źródeł i ustalili, że w 2017 r. przeciętny roczny przebieg aut na terenie wybranych krajów Europy był następujący:
Austria – 14 545 km (wynik z 2000 r. – 14 259 km)
Belgia – 14 770 km (wynik z 2000 r. – brak danych)
Chorwacja – 12 688 km (wynik z 2000 r. – brak danych)
Dania – 15 882 km (wynik z 2000 r. – brak danych)
Finlandia – 15 101 km (wynik z 2000 r. – brak danych)
Francja – 13 194 km (wynik z 2000 r. – 13 539 km)
Hiszpania – 13 127 km (wynik z 2000 r. – 11 970 km)
Holandia – 13 024 km (wynik z 2000 r. – 14 163 km)
Niemcy – 13 922 km (wynik z 2000 r. – 14 104 km)
Polska – 8029 km (wynik z 2000 r. – 7130 km)
Szwecja – 12 000 km (wynik z 2000 r. – brak danych)
Włochy – 8127 km (wynik z 2000 r. – 12 466 km)
Wielka Brytania – 12 730 km (wynik z 2000 r. – 15 243 km)
Unia Europejska (średni wynik) – 11 879 km (wynik z 2000 r. – 13 179 km).
– Wyniki podobne do Polski na poziomie ok. 8 tys. km rocznie odnotowano również w Czechach, Rumunii oraz na Słowacji i Łotwie – zaznacza Andrzej Prajsnar, ekspert Ubea.pl. – Mniejsze roczne przebiegi są więc charakterystyczne dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej – dodaje.
Średni roczny przebieg w Polsce nie jest zbyt wysoki, ale jednocześnie nasz kraj był jednym z nielicznych, w którym zanotowano wzrost rocznego przebiegu między 2000 a 2017 rokiem.
Poniższe zestawienie pokazuje zmiany w popularności transportu publicznego w europejskich krajach. Polska jest jednym z liderów pod względem tempa spadku popularności transportu zbiorowego. W 2000 r. generował on 40,3% przewozu pasażerskiego. W 2017 r. ten wynik wynosił już tylko 22,7%.
– Ze względu na koronawirusa dane za 2020 r. będą zapewne jeszcze mniej korzystne dla transportu publicznego w Polsce – zaznacza Paweł Kuczyński, prezes Ubea.pl.
Listopad był najlepszym w historii miesiącem dla otwartych funduszy emerytalnych, zarówno pod względem wypracowanych wyników, jak i wzrostu aktywów – podały Analizy Online.
Dzięki bardzo dobrej koniunkturze na światowych parkietach – w tym także na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych – OFE, których portfele wypełnione są głównie polskimi akcjami, zarobiły średnio 18,1%. To najlepszy wynik historii. AO szacują wynik z zarządzania na 21,6 mld zł, natomiast saldo wpłat i wypłat na -0,2 mld zł. Na ten ostatni element złożyły się składki otrzymane z ZUS (+257 mln zł) oraz przelew do ZUS z tytułu „suwaka” (-442 mln zł).
Najlepszym jednostkowym osiągnięciem legitymował się OFE PZU „Złota Jesień”, którego jednostka wzrosła o 20,5%. Za nim uplasowały się Generali OFE (19,4%) i Aviva OFE (18,4%). Rezultat powyżej średniej uzyskało łącznie 6 funduszy.
Efektem historycznego rezultatu z zarządzania był rekordowy wzrost aktywów. W skali miesiąca zwiększyły się one o 21,6 mld zł, do 138,8 mld zł, dzięki czemu ich wartość wróciła do poziomów ostatni raz notowanych w lutym tego roku. Liderem w tym zestawieniu jest Nationale-Nederlanden OFE, którego aktywa na poziomie 36,16 mld zł wzrosły o 18,1% w skali miesiąca. Identycznym wskaźnikiem legitymowała się Aviva OFE, której aktywa na koniec listopada wyniosły 30,08 mld zł. Na trzecim miejscu znalazł się OFE PZU „Złota Jesień” (19,19 mld zł, +20,2% r/r).
Tradycyjnych ubezpieczycieli o ustalonej pozycji czeka uszczuplenie zysków i udziałów w rynku, bowiem nowe technologiczne firmy finansowe przebojem zdobywają dla siebie miejsce w branży.
Martin Merlin pełniący w strukturach Komisji Europejskiej funkcję dyrektora ds. bankowości, ubezpieczeń i przestępczości finansowej powiedział na konferencji poświęconej przyszłości europejskich ubezpieczeń, że jak należy się spodziewać, coraz więcej fintechów będzie oferować ubezpieczenia, do czego przyczyni się kryzys pandemiczny, który skłania do szybszego wdrażania nowych technologii w miejscu pracy i w biznesie.
– Sektor ubezpieczeniowy będzie się musiał unowocześnić i zaadaptować, żeby utrzymać swój udział w rynku – stwierdził Merlin.
Ubezpieczyciele i reasekuratorzy, tacy jak AXA i Munich Re, inwestują w insurtechy, uważając to za najszybszy sposób przystosowania się do zmian technologicznych. Stephen Catlin, prezes nowej w branży ubezpieczeniowej firmy Convex, zwrócił uwagę, że firmy fintechowe musiały się intensywnie uczyć, aby konkurować z graczami o ugruntowanej pozycji. – Miałem do czynienia z wieloma fintechami i jakże często wykazywały one niewielkie zrozumienie branży.
Trzy kwartały obecnego roku były udanym okresem dla działającej również w Polsce bułgarskiej Euroins Insurance Group (EIG). Przez 9 miesięcy 2020 r. ubezpieczyciel zebrał 661 mln lewów bułgarskich składek brutto, co było rezultatem o 7% lepszym od uzyskanego rok wcześniej. Wzrost wynikał z ekspansji grupy w Europie Południowo-Wschodniej i udanej integracji nowo nabytych spółek.
Euroins Rumunia, największa spółka w strukturze EIG, uzyskała 4% wzrost przypisu – do nieco ponad 400 mln BGN. Euroins Bulgaria (to na jego licencji działa Eins Polska) zwiększył swój dochód ze składek o 11% rok do roku – do 195 mln BGN – i odnotował zysk brutto w wysokości 5,9 mln BGN. Natomiast Euroins Rosja zebrał 32 mln BGN składek brutto, notując jednocześnie zysk przed opodatkowaniem w wysokości 1,4 mln BGN.
European Travel Insurance (ERV), spółka zależna GIG specjalizująca się w ubezpieczeniach turystycznych, które najbardziej ucierpiały wskutek pandemii Covid-19, odnotowała spadek przypisu składki o 49%, do 8,4 mln BGN. Co ciekawe, udało się jej jednocześnie osiągnąć zysk na poziomie 2,9 mln BGN dzięki dywersyfikacji portfolio produktów i optymalizacji kosztów.
Jak informował pod koniec lutego „Puls Biznesu”, w ubiegłym roku Euroins sprzedał na polskim rynku ponad 97 tys. polis komunikacyjnych, co przełożyło się na 56 mln zł składek.
Pandemia koronawirusa zwiększyła zainteresowanie grupowymi ubezpieczeniami na życie, ale większe modyfikacje w konstrukcji i zakresie ochrony tego typu umów nie są jej skutkiem – zauważa „Puls Biznesu”.
Tomasz Kaniewski, dyrektor biura ubezpieczeń na życie EIB, przyznaje, że grupówki, które dotychczas były traktowane jak naturalny element pakietu socjalnego, dzisiaj są coraz dokładniej analizowane. Ekspert zdradza, że zainteresowanie umowami grupowymi wzrosło szczególnie podczas pierwszej fali pandemii, by później opaść. Obecnie ponownie widoczny jest wzrost zapytań dotyczących ubezpieczeń.
Aleksandra Polakowska-Szymańska, dyrektor rozwoju produktów AXA, wskazuje, że od momentu wybuchu epidemii Covid-19 klienci coraz częściej pytają o pokrycie kosztów pobytu w szpitalu i na OIOM-ie, a także operacji, rekonwalescencji czy leków. Przedmiotem ich zainteresowania są również wsparcie assistance w chorobie oraz dostęp do lekarzy specjalistów.
Tomasz Kaniewski zwraca uwagę, że Covid-19 spowodował przede wszystkim zmianę w zakresie zawierania i obsługi tych polis. Wszystkie czynności, które tylko można, są teraz wykonywane zdalnie. Ponadto polisy coraz częściej mają bogatą ofertę assistance. Ekspert nie spodziewa się większych zmian w konstrukcji i zakresie polis. Ewentualnie niektóre usługi assistance domowego, które dotychczas były dodatkiem, mogą stać się podstawowym elementem warunków ubezpieczenia. Nie wyklucza także wzrostu stawek w umowach grupowych, ale to zależy od przebiegu drugiej fali pandemii.
Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius w Polsce, przyznaje, że dzięki rządowym tarczom antykryzysowym nie doszło do utraty płynności firm i zaprzestania regulowania przez nie płatności. Taka sytuacja wywołałaby tsunami szkód, w wyniku którego ubezpieczyciele należności musieliby wypłacać znacznie więcej odszkodowań niż zwykle. Choć obecnie Atradius odnotowuje pierwsze zwiastuny pogorszenia sytuacji, to i tak sytuacja jest lepsza, niż prognozowano wiosną.
W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Paweł Szczepankowski podkreślił, że początek 2021 roku będzie newralgicznym okresem, gdyż to wówczas okaże się, czy zastrzyk gotówki z tarcz, który dostał rynek, został dobrze wykorzystany. Zdaniem eksperta, ubezpieczyciele należności będą zwracali teraz uwagę przede wszystkim na podtrzymanie płynności przez firmy po zaprzestaniu transferów z rządowej pomocy. Przyznał też, że sami przedsiębiorcy najbardziej boją się utraty płynności finansowej, a ich zdaniem największe ryzyko wiąże się z utrzymaniem odpowiedniego poziomu przepływów gotówkowych.
Czy w branży assistance samochodowego jest jeszcze miejsce na rozwiązania, które poprawią doświadczenia klienta oraz przyniosą wymierne oszczędności dla biznesu? Starter24 przedstawił właśnie dane dotyczące procesu naprawy zdalnej i na drodze.
Priorytetem assistance powinno być jak najszybsze przywrócenie mobilności klienta i umożliwienie mu kontynuowania podróży własnym samochodem. Naprawa zdalna i na drodze jest wielokrotnie tańsza od tradycyjnego assistance, a powrót do mobilności następuje minimum 50% szybciej.
Jednak to dopiero początek prawdziwej rewolucji związanej ze zdalną diagnostyką, która czeka branżę w najbliższym czasie.
Czym jest naprawa zdalna i na drodze?
– Naprawa zdalna lub na drodze to nic innego jak usprawnienie samochodu zdalnie (przez konsultanta, mechanika itp.) lub na miejscu zdarzenia. Obecnie naprawa zdalna odbywa się telefoniczne, poprzez udzielenie wskazówek kierowcy. Natomiast naprawa na miejscu realizowana jest przez wykwalifikowanych pracowników pomocy drogowej. W naszej firmie nazywamy ich Mobilnymi Mechanikami – wyjaśnia Mikołaj Siwecki, kierownik sieci Starter24.
Mikołaj Siwecki
Awarie najczęściej usuwane zdalnie i na drodze
Firma ma pod ochroną ponad 1,3 mln samochodów i obsługuje rocznie ponad 200 tys. spraw assistance. Na podstawie 20-letniej historii i doświadczeń zaprezentowała właśnie dane dotyczące najczęstszych usterek naprawianych zdalnie i na drodze.
– Najczęściej telefonicznie pomagamy klientom usunąć awarie i problemy dotyczące zatrzaśniętej klapki wlewu paliwa, systemu bezkluczykowego, komunikatów na desce rozdzielczej czy uzupełnienia płynów. To ponad 80% wszystkich spraw rozwiązywanych przez telefon.
Wystarczy krótka rozmowa z odpowiednio przeszkolonym konsultantem lub mechanikiem, a kierowca jest w stanie sam usprawnić samochód lub zastosować się do wskazówek i bezpiecznie kontynuować podróż – mówiMikołaj Siwecki.
Z kolei najczęściej na drodze dokonuje się napraw i usuwa awarie związane z akumulatorem (ponad 52%), uszkodzoną oponą (18%), dostępem do samochodu (kluczyk/pilot – 4%, zatrzaśnięte kluczyki w pojeździe – 4%), układem elektrycznym (13%) i płynami eksploatacyjnymi (3%) – dowiadujemy się z raportu Starter24.
Ponadto firma pochwaliła się, że obecnie 43% realizowanych spraw assistance skutecznie usuwa zdalnie lub na miejscu zdarzenia.
Poprawa doświadczeń i wymierne oszczędności
– Jak najszybsze przywrócenie mobilności to przede wszystkim poprawa doświadczeń dla klienta oraz istotne oszczędności dla biznesu (np. firm ubezpieczeniowych). Wyobraźmy sobie, że cały proces assistance dla klienta może trwać o połowę krócej (od momentu zgłoszenia do usunięcia problemu i kontynuacji podróży). Myślę, że ma to istotne przełożenie na zadowolenie, ocenę dostawcy i skłonność do rekomendacji – podkreśla Paweł Zawisza, dyrektor business development Starter24.
Paweł Zawisza
– Ponadto według naszych wyliczeń biznes (np. ubezpieczeniowy, leasingowy) może zaoszczędzić ok. 420 zł na każdej sprawie, gdzie zamiast tradycyjnego assistance (czyli holowania, korzystania z auta zastępczego itp.) udało się naprawić auto na miejscu. To niebagatelna kwota, gdy mówimy o skali od kilku do kilkunastu tysięcy zdarzeń rocznie – dodaje Paweł Zawisza.
Na dowód Starter24 pokazał symulację oszczędności dla 5, 10 i 20 tys. zdarzeń assistance w wariancie naprawy zdalnej i na drodze. Im większa skuteczność, tym większe oszczędności: od 2,1 mln do ponad 8 mln zł rocznie.
Przyszłość assistance
Jednak to dopiero początek prawdziwej rewolucji, która czeka branżę assistance w najbliższym czasie. Szacuje się, że w ciągu najbliższych kilku lat ponad 60% samochodów będzie posiadało funkcjonalność zdalnej diagnostyki, która stanie się standardem w nowych samochodach, podobnie jak systemy eCall czy ADAS (zaawansowane systemy wsparcia kierowcy).
Przyszłość naprawy zdalnej to właśnie wykorzystanie zdalnej diagnostyki.
– Ostrożnie szacujemy, że koszt sprawy assistance z wykorzystaniem zdalnej diagnostyki może być nawet 12 razy niższy niż tradycyjny assistance. To dzięki dostępowi do danych technicznych bezpośrednio z samochodu w czasie rzeczywistym (np. kodów błędów) nasi mechanicy będą mogli natychmiast wyjaśnić przyczynę błędu i udzielić wskazówek kierowcy. Być może część awarii będzie można usunąć również zdalnie – komentuje Paweł Zawisza.
– Działając w ramach Grupy ARC Europe, jesteśmy gotowi na wykorzystywanie danych z samochodu na potrzeby zdalnej diagnostyki oraz przewidywania i zapobiegania awariom. Do momentu, kiedy producenci nie zdecydują się na udostępnianie tych danych service providerom, wdrażamy własne rozwiązanie bazujące na technologii OBD.
Patrząc na branżę assistance przez pryzmat nowych technologii, nie trudno zauważyć, że czeka nas prawdziwa rewolucja w zakresie procesu obsługi, budowania doświadczeń klienta i rozwoju nowych produktów i modeli biznesowych. Jest to oczywiście konsekwencja rozwoju całej branży motoryzacyjnej i warto obserwować, co w tym zakresie będzie się działo w całym ekosystemie dostawców produktów i usług.
Ryzyko utraty reputacji od lat znajduje się w czołówce najważniejszych wyzwań, z którymi muszą zmierzyć się przedsiębiorcy. Pokazują to od lat wyniki raportów na temat zarządzania ryzykiem i ubezpieczeniami w firmach, opracowywane przez Aon. Do zniszczenia renomy firmy dojść z wielu przyczyn, np. wad w produkcie czy wskutek ataku hakerów. Istnieją jednak produkty ochronne, które pomagają w odbudowie wizerunku przedsiębiorstwa.
Wydatki na zatrudnienie konsultantów kryzysowych i specjalistów od wizerunku, a także przeprowadzenie dodatkowych akcji informacyjnych i działań reklamowych mogą być zagwarantowane w warunkach polisy od wycofania produktu z rynku, cyberubezpieczenia, a także polisy od utraty zysku wskutek przerw w działalności.
– Zakres ochrony warto negocjować. Dzięki dodatkowym rozszerzeniom można zapewnić firmie tymczasowe przeniesienie produkcji do innego zakładu czy pokrycie szeroko pojętych wydatków na przywrócenie poziomu sprzedaży i udziału w rynku. W przypadku cyberochrony, gdy istnieje ryzyko naruszenia RODO, ubezpieczenie może też obejmować rekompensatę ewentualnych okupów czy nawet kar administracyjnych. Trzeba pamiętać, że reputację firmy buduje się latami, ale stracić ją można w kilka chwil. Szczególnie teraz, gdy informacje momentalnie docierają do milionów odbiorców. Dlatego warto uwzględniać ubezpieczenia zapewniające ochronę reputacji w strategii zarządzania ryzykiem, ponieważ często są ostatnią deską ratunku – wskazuje Łukasz Zoń, prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych.
Polisa może pomóc utrzymać reputację firmy na przykład w sytuacji wycofania produktu z rynku czy cyberataku lub wycieku danych.
– Ryzyko cyberataku jest szczególnie istotne obecnie, kiedy mamy do czynienia z masowym przenoszeniem sprzedaży do sieci z powodu ograniczeń w życiu społeczno-gospodarczym wywołanych pandemią. Ponadto już praktycznie nie ma firmy, która choć raz nie znalazła się na celowniku hakerów. Bardzo często też przyczyną sforsowania zabezpieczeń są błędy ludzkie, od których skutków również może uchronić polisa. Dlatego też inwestując w dodatkowe zabezpieczenia fizyczne, warto pamiętać, że nawet najlepszy sprzęt i oprogramowanie może zawieść i wtedy ubezpieczenie może być bezcennym wsparciem – wskazuje Łukasz Zoń.
Inną sytuacją, w której ubezpieczenie pomoże odzyskać reputację, jest przerwa w działalności w wyniku awarii czy wypadku. W tym przypadku bardziej mamy do czynienia z utrzymaniem klientów niż rosnącą niechęcią do marki. Jednak i tak skutki mogą być poważne i odbić się znacząco na wynikach firmy.
Pandemia SARS-CoV-2 była wiodącym motywem ochrony zdrowia pracowników w tym roku. Pracodawcy szukali przede wszystkim dodatkowej ochrony przed chorobami zakaźnymi, pomocy psychologicznej oraz interesowali się świadczeniami zdalnymi. Według prognoz Saltus Ubezpieczenia w przyszłym roku popularność grupowych ubezpieczeń zdrowotnych będzie dalej rosła.
– Ochronę zdrowia pracowników w tym roku zdominowały trzy trendy spowodowane pandemią. Przede wszystkim wzrosło zapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną i psychologiczną. Oprócz tego widzimy popularyzację telemedycyny, która zostanie już z nami na stałe. A ostatnią ważną zmianą jest większa świadomość i dbałość o ochronę przed chorobami zakaźnymi – stwierdza Xenia Kruszewska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych Saltus Ubezpieczenia.
Pomoc psychologiczna pilnie potrzebna
Według najświeższych badań Delloitte, Polska jest krajem z najwyższym na świecie poziomem niepokoju wywołanego pandemią. Ponadto wymuszona pandemią izolacja zwiększyła liczbę osób potrzebujących pomocy z powodu stanów depresyjnych. Z danych Saltus Ubezpieczenia wynika, że liczba rezerwowanych wizyt psychiatrycznych wzrosła w tym roku o 76%, zaś konsultacji psychologicznych podwoiła się.
Depresja wpływa nie tylko na życie prywatne, ale też zawodowe. Zaburzenia snu, spadek koncentracji i szybkości reakcji, rozdrażnienie i brak motywacji – to wszystko nie tylko zmniejsza produktywność, ale też zwiększa ryzyko wypadków w pracy.
– Pracodawcy zdają sobie sprawę z rosnącej potrzeby ochrony zdrowia psychicznego pracowników. To dobry trend, ponieważ problemy te powoli przestają być tematem tabu i osoby potrzebujące pomocy nie wstydzą się prosić o pomoc. W efekcie świadczenia psychiatryczne i psychologiczne dołączyły do grona najbardziej pożądanych elementów grupowych ubezpieczeń zdrowotnych. Pytania o nie i telemedycynę są pierwszymi z zadawanych obecnie przez ubezpieczających – wskazuje Xenia Kruszewska.
Telemedycyna stałym elementem ochrony zdrowia
Przed pandemią teleporady lekarskie stanowiły zaledwie kilka procent wszystkim konsultacji. Traktowane wcześniej jako nowinka, obecnie są stałym elementem ochrony zdrowia. W formie zdalnej realizowanych jest ok. 40% wizyt co miesiąc, a jeszcze na początku roku było to niecałe 4%.
Więcej uwagi dla chorób zakaźnych
Nieustannie rośnie też zapotrzebowanie na świadczenia z zakresu chorób zakaźnych. Na czoło wysunęła się diagnostyka pod kątem zarażenia SARS-CoV-2. Wobec pojawiających się coraz częściej zapytań testy na koronawirusa zaczęły pojawiać się w ofercie ubezpieczycieli.
Podobnie jak w przypadku opieki psychologicznej, pandemia spowodowała też ogólny wzrost świadomości na temat chorób zakaźnych. Zagrożenie dla zdrowia, jakie stanowią, oraz możliwość zablokowania całych gałęzi gospodarki sprawiły, że przedsiębiorcy coraz częściej zaczynają uwzględniać w zakresie zamawianych świadczeń również diagnostykę innych infekcji zakaźnych.
Co się zmieni w 2021 roku?
Również w przyszłym roku pandemia będzie decydowała o tym, jak będzie wyglądała ochrona zdrowia pracowników. Z tego powodu powyższe trendy nadal będą miały decydujący wpływ na ochronę zdrowia pracowników. Ponadto eksperci spodziewają się, że jeszcze mocniej niż dotychczas wzrośnie zainteresowanie świadczeniami prywatnymi. Większą niż dotychczas popularnością mogą cieszyć się przede wszystkim ubezpieczenia zdrowotne.
– Ubezpieczenia będą się cieszyły dużym zainteresowaniem. Pokazują to doświadczenia tego roku. Mimo że wiosną, w związku z ogłoszeniem pandemii, gwałtownie spadła ich popularność, to wystarczyły dwa miesiące, żeby popyt wrócił do poziomu sprzed pandemii. Teraz powoli przyspiesza. Ubezpieczający powinni się jednak przygotować, że w przyszłym roku składki mogą wzrosnąć, ponieważ w górę idą ceny usług w przychodniach – dodaje Xenia Kruszewska.
Zdaniem ekspertki rozwijać się będą też świadczenia zdalne. Za jakiś czas już nie tylko konsultacje będzie można odbyć bez wychodzenia z domu.
Ekspert Compensy radzi osobom, które użytkują swoje auto inaczej niż zgodnie z jego przeznaczeniem, aby uprzedziły o tym swojego ubezpieczyciela przy zakupie AC. W ten sposób unikną problemów po szkodzie.
– Zwykła jazda to nic innego, jak codzienne przemieszczanie się po drogach w celach prywatnych – po mieście i poza nim, parkowanie przy pracy lub sklepie itp. Jeżeli auto służy jako narzędzie do np. zarabiania na przewozie osób lub do amatorskich treningów na torze rajdowym, nie jest objęte ochroną w ramach standardowej umowy ubezpieczenia AC. Z reguły nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się stało, ale właściciel musi to dodatkowe, nieoczywiste przeznaczenie auta zgłosić przy zakupie polisy – tłumaczy Damian Andruszkiewicz odpowiedzialny za ubezpieczenia komunikacyjne w Compensa TU.
Warto wiedzieć, że nie każdy ubezpieczyciel zgodzi się na włączenie do ochrony niestandardowego ubezpieczenia pojazdu. Część firm nie ma z tym problemu.
– Zgłoszenie ubezpieczycielowi przy zakupie polisy „niezwykłego” przeznaczenia samochodu pozwoli kierowcy skorzystać również z rozszerzeń AC. To oczywiście dobrowolne – kierowca sam decyduje, które z dodatków są mu potrzebne. Wybierać może spośród wielu opcji – dodaje Damian Andruszkiewicz.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.