Blog - Strona 1223 z 1482 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1223

Sprzedaż VIG wzrosła pomimo pandemii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Mimo pandemii Covid-19 Vienna Insurance Group odnotowała dobre wyniki w pierwszych trzech kwartałach 2020 r. Spory udział w osiągnięciach grupy miała jej działalność w Polsce.

Biorąc pod uwagę sytuację związaną z Covid-19, Vienna Insurance Group wykazuje dobre wyniki. Pod względem operacyjnym nadal widzimy, że jesteśmy w stanie zarządzać wpływem pandemii na grupę. Ogólnie rzecz biorąc, zostało potwierdzone, że nasz model biznesowy, z dużą różnorodnością w różnych krajach, markach, kanałach dystrybucji i produktach, sprawdza się nawet w trudnych czasach. To pozwala nam jak najlepiej wykorzystać pojawiające się możliwości i kontynuować nasze długoterminowe ambicje rozwojowe – wyjaśniła Elisabeth Stadler, CEO VIG.

Całkowity przychód ze składek na koniec września był o 1,7% wyższy od odnotowanego rok wcześniej i wyniósł 7986 mln euro. Było to w głównej mierze zasługą działalności VIG w Austrii i w Polsce. Niemal  wszystkie linie biznesowe odnotowały poprawę osiągniętych rezultatów. Jedynym wyjątkiem były ubezpieczenia na życie, których sprzedaż spadła o 1% r/r.

Zysk brutto wyniósł 266,3 mln euro – o 29,2% mniej niż w tym samym okresie 2019 roku. Znaczący wpływ na spadek miały: niższy wynik finansowy, a także utrata wartości biznesu Bułgarii, Chorwacji i Gruzji w I półroczu 2020 r. Bez tego czynnika wynoszącego około 118 mln euro, zysk przed opodatkowaniem wzrósłby o 2,1%, do 384,1 mln euro. Wynik finansowy (w tym spółek objętych konsolidacją kapitałową) wyniósł około 513 mln euro, co oznacza spadek o 18% r/r. Według grupy obniżkę tę można przypisać negatywnym zmianom na rynkach kapitałowych związanym z Covid-19, a także zdarzeniom o charakterze jednorazowym. Wskaźnik mieszany wyniósł 96,1% i był nieco lepszy od odnotowanego po 3 kwartałach ub.r. (96,4%). Był to częściowo efekt poprawy wskaźników szkodowości podczas pierwszego etapu pandemii. Jednocześnie po poluzowaniu ograniczeń w poszczególnych krajach odnotowano wzrost kosztów odszkodowań oraz wzrost rezerw na odszkodowania i świadczenia. 

VIG zastrzegła, że ze względu na obecną sytuację związaną z Covid-19, nadal trudno jest prognozować średnio- i długoterminowe skutki makroekonomiczne pandemii, a co za tym idzie – ich przełożenie na działalność ubezpieczeniową. 

– Uwzględniając najnowsze wydarzenia i biorąc pod uwagę nieprzewidziany poziom zmienności na rynkach kapitałowych, spodziewamy się, że całoroczny zysk brutto wyniesie około 300–350 milionów euro – dodała Elisabeth Stadler.

Z raportu VIG za 3 kwartały 2020 roku wynika, że przypis składki jej polskich spółek uplasował się na poziomie 889,1 mln euro. Był to rezultat o 6,6% lepszy od uzyskanego rok wcześniej (834,1 mln euro). Zysk brutto spadł o 1,7% r/r – z 35,5 mln euro do 34,9 mln euro, a wskaźnik mieszany pogorszył się z 95,3% do 95,5%.

25 listopada 2020 roku agencja ratingowa Standard & Poor’s (S&P) ponownie potwierdziła swój rating A+ ze stabilną perspektywą dla Vienna Insurance Group. Agencja nadal postrzega profil ryzyka biznesowego VIG jako mocny. Według S&P jednym z głównych atutów grupy jest jej doskonała baza kapitałowa.

(AM, źródło: VIG)

Lukas Herrmanns nowym CEO Marsh na region Europy Środkowo-Wschodniej

0
Lukas Herrmanns

Firma brokerska Marsh ogłosiła, że od 1 stycznia przyszłego roku nowym prezesem Marsh GmbH (Niemcy) oraz CEO Marsh na Europę Środkowo-Wschodnią (CEE) zostanie dotychczasowy szef Marsh Austria, Lukas Herrmanns. Na swoim stanowisku będzie ściśle współpracował z Siegmundem Fahrigiem, CEO Marsh w Europie Kontynentalnej, którego zastąpi na fotelu prezesa Marsh w Niemczech. Siegmund Fahrigi pozostanie odpowiedzialny za region Europy Środkowej.

Lukas Herrmanns posiada ponad 25-letnie doświadczenie w obszarze ubezpieczeń i zarządzania ryzykiem. Do brokera dołączył w 2008 r. jako prezes Marsh Austria i od tego czasu rozszerzył swoje obowiązki na region Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej (CSEE). Pełni ponadto funkcję Corporate Country Officer w Marsh&McLennan w Austrii. Przed dołączeniem do Marsh zajmował stanowiska  wyższego szczebla w Aon i Willis Tower Watson.

– Lukas łączy silne zdolności przywódcze ze znakomitą znajomością branży ubezpieczeniowej oraz bogatym doświadczeniem w pracy w środowiskach wielokulturowych – skomentował Siegmund Fahrig. – Z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie naszej współpracy, która pozwoli umocnić pozycję Marsh jako lidera branży w Niemczech i regionie CEE oraz kontynuować dostarczanie rozwiązań ułatwiających klientom poruszanie się po złożonym, globalnym krajobrazie ryzyk – podsumował.

– Firmy prowadzące działalność w Niemczech i Europie Środkowo-Wschodniej stoją w obliczu dynamicznie zmieniających się wyzwań biznesowych i niepewnej przyszłości będącej konsekwencją pandemii Covid-19. Cieszę się na rozpoczęcie współpracy z utalentowanymi zespołami Marsh w Niemczech oraz w całym regionie CEE w zakresie tworzenia rozwiązań wspierających klientów w budowaniu odporności na ryzyka, z jakimi obecnie się zmagają – dodał Lukas Herrmanns.

(AM, źródło: Marsh)

PZU: Sztuczna inteligencja w likwidacji szkód komunikacyjnych

0
Źródło zdjęcia: PZU

PZU wdrożył innowacyjną technologię komputerowego rozpoznawania obrazów opracowaną przez Tractable. Posłużyła ona do udoskonalenia oceniany szkód komunikacyjnych.

Rozwiązania sztucznej inteligencji Tractable umożliwiają weryfikację w czasie rzeczywistym niemal wszystkich szkód komunikacyjnych obsługiwanych przez PZU. Algorytmy pozwalają na szybsze i dokładniejsze wykrywanie nieprawidłowości oraz potwierdzenie realizacji napraw z zachowaniem procedur i standardów określonych przez ubezpieczyciela.

– W PZU jesteśmy głęboko przekonani, że współpraca z najlepszymi start-upami ubezpieczeniowymi owocuje pozytywną transformacją w naszej firmie. Cieszę się, że wraz z Tractable udało nam się wdrożyć innowacyjną technologię komputerowego rozpoznawania obrazów. Dzięki temu likwidacja szkód dla naszych klientów przebiega szybciej i efektywniej – zaznaczył Marcin Kurczab, dyrektor ds. Innowacji PZU, odpowiedzialny za współpracę ze start-upami.

Jesteśmy zadowoleni nie tylko z sukcesu programu, ale także z faktu, że jako pierwszy ubezpieczyciel w Polsce wdrożyliśmy tę unikalną technologię na taką skalę we współpracy z jedną z czołowych brytyjskich spółek technologicznych. W PZU jesteśmy otwarci na współpracę z młodymi technologicznymi firmami z całego świata – dodał.

– To niewiarygodne widzieć, jak PZU, jedna z najważniejszych spółek w Polsce, wdraża nasze nowoczesne rozwiązanie na wielką skalę. To pokazuje otwartość spółki na innowacje i sytuuje PZU wśród najbardziej zaawansowanych ubezpieczycieli na świecie. Nasze rozwiązanie daje PZU kontrolę nad 100% napraw i szkód, wszystko w czasie rzeczywistym, dzięki szybkości i zasięgowi sztucznej inteligencji – powiedział Adrien Cohen, współzałożyciel i prezes Tractable.

Sztuczna inteligencja Tractable wykorzystuje algorytmy uczenia maszynowego i jest przeszkolona na milionach zdjęć i ludzkich decyzji dotyczących napraw z wcześniejszych wypadków. Narzędzie bazuje na automatycznej analizie obrazów, co pozwala na „odczytanie” dokumentacji przesyłanej z warsztatów naprawczych i wybór 90% dokumentów spełniających wymogi przydatności w procesie likwidacji, a następnie skierowanie ich do techników. 

Technologię tę można stosować na całym świecie, do każdego pojazdu osobowego. Sztuczna inteligencja pozwala ubezpieczycielom oszacować uszkodzenia pojazdu, przesyła zalecane metody naprawy oraz kieruje procesem zarządzania roszczeniami – wszystko to zapewnia jak najszybsze rozpatrzenie i rozstrzygnięcie każdego roszczenia. System jest nieustannie udoskonalany, ponieważ coraz więcej ubezpieczycieli i warsztatów korzysta z tego rozwiązania. Sztuczna inteligencja Tractable obsłużyła ponad 1 mld szkód komunikacyjnych dla czołowych ubezpieczycieli na świecie, w tym dla Ageas UK, Covéa oraz Tokio Marine. 

PZU współpracuje z Tractable od 2018 roku i jest pierwszym ubezpieczycielem w Polsce korzystającym ze sztucznej inteligencji do obsługi szkód w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Jak dotąd technologia została wykorzystana do likwidacji ponad 150 tys. zgłoszeń. Tractable zapewnia, że zastosowane rozwiązanie znacznie usprawniło obsługę szkód, skracając czas oczekiwania na naprawę pojazdu.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Tractable)

Jak trwoga, to do ubezpieczyciela

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Blisko połowa uczestników badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Ergo Hestii w ciągu ostatniego półrocza rozważała lub zdecydowała się na zakup ubezpieczenia na życie i zdrowie. To efekt wzrostu obaw związanych z pandemią Covid-19.

Numerem jeden na liście obaw respondentów jest poważna choroba – 70% wskazań – oraz brak pracy (61%). Po 37% badanych niepokoi się możliwością choroby lub utraty najbliższych, rodziców oraz dzieci, a także wypadku. O dzieci częściej boją się kobiety (44%) niż mężczyźni (30%). Wszystkie te obawy skłaniają ku większej ostrożności i podejmowania działań w celu zabezpieczenia finansowego. Stąd też 66% ankietowanych deklaruje, że oszczędza w związku z obawą o najbliższą przyszłość. Dla 58% formą zabezpieczenia jest praca zarobkowa. Z kolei 46% badanych w ciągu ostatniego półrocza rozważało lub zdecydowało się na zakup polisy na życie.

– W obliczu niepewności wywołanej przez epidemię, coraz więcej osób zastanawia się nad swoją przyszłością oraz zabezpieczeniem bliskich, dostrzegając zalety ubezpieczeń na życie. Równocześnie mamy bardzo niską świadomość tych produktów ubezpieczeniowych. Niewiele osób kojarzy tego typu polisę również z zapewnieniem środków finansowych w przypadku poważnego zachorowania czy następstw wypadków – komentuje Sylwester Poniewierski, zastępca dyrektora w Departamencie Ubezpieczeń Detalicznych Ergo Hestii.

Niski poziom wiedzy na temat polis

Zwiększone zainteresowanie ubezpieczeniami na życie i zdrowie nie zawsze idzie w parze z wiedzą na temat tego, jakiego typu ochronę mogą zapewnić takie polisy. 64% badanych prawidłowo wskazało, że ubezpieczenie na życie i zdrowie może zapewnić świadczenie rodzinie w przypadku śmierci osoby objętej ochroną. Z drugiej jednak strony 54% ankietowanych utożsamia ubezpieczenie na życie i zdrowie z ochroną w sytuacji, gdy ulegnie wypadkowi. Tego, że polisa może zapewnić odszkodowanie w przypadku poważnego zachorowania, takiego jak rak, wylew czy udar, jest świadomych 51% respondentów. Rzadko zauważany jest też związek ubezpieczenia z możliwością otrzymania odszkodowania w przypadku wypadku lub utraty dziecka (31%). 15% badanych nie jest w ogóle w stanie wskazać, co może dać polisa na życie i zdrowie.

Zakup najchętniej u agenta

Niska świadomość ubezpieczeń życiowych może rzutować na sposób, w jaki zawierane są tego typu umowy. 63% badanych udałoby się po polisę do agenta ubezpieczeniowego, choć 17% w tej grupie zdecydowałoby się na kontakt z agentem przez internet lub telefon. Z kolei 26% ankietowanych deklaruje, że chętnie kupiłoby taką polisę bezpośrednio w firmie ubezpieczeniowej, korzystając ze zdalnych form kontaktu. Jedynie 9% poradziłoby się doradcy w banku, a 2% wskazało inne formy zakupu, do których można zaliczyć np. porównywarki internetowe.

Budżet na zakup ubezpieczenia na życie jest bardzo zróżnicowany. 21% respondentów mogłaby przeznaczyć na ten cel do 50 zł rocznie, 31% badanych gotowych byłoby wyłożyć 50–100 zł, a 20% od 100 do 300 zł. 16% deklaruje, że wydałaby kwotę powyżej 300 zł. 12% chciałoby kupić polisę, ale nie jest w stanie przeznaczyć na nią żadnego budżetu. 

Wyniki badania pokazują też, jakie kwoty zapewniłyby ankietowanym poczucie minimalnego bezpieczeństwa, gdyby znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej. 30% poczułoby się bezpiecznie z kwotą 50 tys. zł na koncie, a 33% badanych z min. 100 tys. zł. Oznacza to, że 63% respondentów, posiadając oszczędności na poziomie 50–100 tys. zł czuje się zabezpieczona finansowo. 21% zyskałoby takie przeświadczenie, mając 500 tys. zł oszczędności, a 10% potrzebowałoby 1 mln zł. Natomiast 6% poczucie bezpieczeństwa zapewniłaby kwota na poziomie 1 mln zł lub więcej.

O badaniu:

Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI we wrześniu 2020 r., na reprezentatywnej grupie 1000 Polaków w wieku 18–65 lat

AM, news@gu.home.pl

(źródło: Ergo Hestia)

Ustalenie uprawnionego do odszkodowania w transporcie drogowym

0
Łukasz Pietrzyk

W trakcie wykonywanych transportów drogowych często dochodzi do uszkodzenia, zagubienia bądź kradzieży ładunku. Sytuacje te powodują, iż przewoźnicy otrzymują roszczenia, które generują konieczność wypłacania odszkodowań. Większość przewoźników zabezpiecza się, wykupując polisy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej przewoźnika (OCP).

Zdarzają się przypadki, że pomimo potwierdzonej odpowiedzialności przewoźnika towarzystwa ubezpieczeniowe odmawiają wypłaty odszkodowania. Takie sytuacje mogą prowadzić do utraty płynności finansowej bądź nawet ogłoszenia upadłości działalności gospodarczej prowadzonej przez przewoźnika, gdyż przedmiotami transportu są często towary szczególnie wartościowe, takie jak artykuły elektroniczne lub kosmetyki, a wartość roszczenia może wynosić nawet kilka/kilkanaście milionów złotych.

Kiedy przewoźnikowi zostaje wstrzymana wypłata wynagrodzenia?

Nierzadko można spotkać się z sytuacją, gdy spedytor/zleceniodawca potrąca należność z tytułu szkody, z wierzytelności, które przysługują przewoźnikowi, a towarzystwo ubezpieczeniowe nie wypłaca ubezpieczonemu przewoźnikowi odszkodowania.

Ubezpieczyciel każdorazowo przed wypłatą odszkodowania weryfikuje, kto jest uprawniony do otrzymania odszkodowania za szkodę. Zdarzają się przypadki, w których weryfikacja dokonywana przez ubezpieczyciela wskazuje, iż przewoźnik nie posiada żadnych dokumentów uprawniających do otrzymania odszkodowania, ale jedynie dowody potwierdzające zapłatę na rzecz spedytora/zleceniodawcy.

Oznacza to, że ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania, ponieważ przewoźnik nie jest w stanie udokumentować, że firma spedycyjna miała uprawnienia do dochodzenia od niego roszczeń (była uprawniona do uzyskania odszkodowania za uszkodzone podczas transportu mienie).

Powyższe powoduje, że ubezpieczyciel nie ma podstaw do wypłaty odszkodowania, pomimo iż potwierdzona jest odpowiedzialność ubezpieczonego przewoźnika za zdarzenie. Zapłata podmiotowi, który wnosi roszczenia, nie zawsze daje przewoźnikowi uprawnienia do odbioru odszkodowania w ramach zawartej polisy OCP.

Kto posiada prawa do otrzymania odszkodowania za uszkodzony ładunek?

Podmiotem uprawnionym do otrzymania odszkodowania za uszkodzony ładunek jest podmiot posiadający prawa do ładunku. Może to być zarówno nadawca, jak i odbiorca ładunku bądź zupełnie inny podmiot.

Roszczenie wystawione przez jeden z ww. podmiotów jest podstawą do ewentualnej wypłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela. Wypłatę należy rozpatrywać jako potencjalny element, ponieważ potwierdzenie odpowiedzialności przewoźnika jest jedną z części składowych, a wartość roszczenia przed zaakceptowaniem poddawana jest weryfikacji pod kątem wysokości oraz zasadności.

Zgodnie z art. 4 Konwencji CMR, list przewozowy CMR potwierdza zawarcie umowy przewozu i stanowi potwierdzenie przyjęcia przesyłki przez przewoźnika. W momencie podpisania listu przez odbiorcę stanowi on także potwierdzenie wykonania umowy.

W praktyce oznacza to, iż odbiór przesyłki od przewoźnika powoduje, że odbiorca nabywa prawa do dochodzenia od niego roszczeń, a przewoźnik ponosi odpowiedzialność za ewentualną szkodę w przesyłce w stosunku do odbiorcy.

Wyjątek od takiej sytuacji stanowi utrata przesyłki, co powoduje brak możliwości jej odebrania. W takim przypadku uprawnionym do dochodzenia roszczeń jest nadawca przesyłki.

Pośrednik/podwykonawca – problemy w trakcie likwidacji szkody

Należy również zwrócić uwagę na występowanie w łańcuchu dostaw pośredników, spedytorów oraz operatorów logistycznych. Pomiędzy tymi ogniwami istnieją relacje umowne, które mogą wpływać na kwestie odszkodowawcze. Wynika to z faktu, iż nadawca lub odbiorca zazwyczaj kieruje swoje roszczenia zarówno do przewoźnika, jak również do podmiotu, któremu zlecił on transport danych towarów.

Z reguły roszczenia kierowane są zgodnie z umownym porządkiem przez wszystkie podmioty występujące w ramach wykonywanego transportu i finalnie trafiają do przewoźnika faktycznego, czyli przeważnie tego, który wskazany jest jako odpowiedzialny za uszkodzenie ładunku i zobowiązany do naprawienia powstałej szkody.

Jednakże występują sytuacje, w których przewoźnik faktyczny nie jest odpowiedzialny za uszkodzenie ładunku, wtedy konieczna jest szczegółowa analiza każdego z etapów danego transportu, począwszy od miejsca załadunku, poprzez przeładunki, magazynowanie, kończąc na miejscu rozładunku.

Zazwyczaj podmiotami korzystającymi z możliwości wypłaty odszkodowań z ubezpieczeń OCP są osoby trzecie, które doznały szkody ze względu na zaniechania lub określone działania przewoźnika/ubezpieczonego przyczyniające się do wystąpienia szkody na przesyłce. Wynika to z faktu, iż przewoźnik zawiera polisę OCP w celu ochrony przewożonego mienia oraz pokrycia ewentualnych roszczeń uprawnionych do odszkodowania podmiotów.

Prawo do odszkodowania zawsze przysługuje stronie, która jest uprawniona do dochodzenia roszczeń od: przewoźnika, nadawcy lub odbiorcy towaru. Inne podmioty, które występują w ramach przewozu, czyli spedytorzy oraz przewoźnicy pośredni, nabywają prawa do dochodzenia odszkodowania jedynie w drodze zapłaty lub przelewu praw w sytuacji, gdy zaspokojone zostaną roszczenia odbiorcy lub nadawcy przesyłki (podmioty uprawnione).

Wspomniana kwestia uprawnień jest szczególnie ważna podczas likwidacji szkody z ubezpieczenia OCP. Fakt, czy przewoźnik udokumentuje swoje uprawnienie, jest w praktyce zależny od jego relacji zarówno ze zleceniodawcą, jak również z ewentualnymi pośrednikami.

Tym samym, im dłuższy jest łańcuch zobowiązań, które dotyczą pojedynczego transportu, tym trudniej w praktyce udokumentować jest wzajemne rozliczenia pomiędzy uczestniczącymi w przewozie podmiotami.

Chociaż ubezpieczenie OCP chroni przewoźnika, w ramach danego transportu nierzadko może uczestniczyć tak wiele podmiotów, że ich wzajemne relacje wpłyną na opóźnienie wypłaty odszkodowania oraz utrudnią proces dochodzenia wzajemnych roszczeń.

W celu usprawnienia procesu likwidacji szkody oraz przyspieszenia wypłaty należnego odszkodowania konieczne jest bieżące gromadzenie dokumentacji dotyczącej danego transportu, które w przypadku powstania zdarzenia objętego ubezpieczeniem pozwala jednoznacznie na wskazanie odpowiedzialnego za zdarzenia oraz uprawnionego do otrzymania odszkodowania.

mgr inż. Łukasz Pietrzyk
starszy likwidator szkód w zespole Marine And Transportation


CZASOWE WYCOFANIE POJAZDU Z RUCHU

Właściciele naprawianych aut z niższą składką za OC

Już wkrótce z możliwości czasowego wycofania samochodu z ruchu będą mogli skorzystać właściciele naprawianych aut. Eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl sprawdzili wymogi i ograniczenia związane z tym nowym rozwiązaniem.

Już od dłuższego czasu wycofanie samochodu z ruchu jest możliwe dla właścicieli większych pojazdów mechanicznych: samochodów ciężarowych, przyczep o dopuszczalnej masie całkowitej od 3,5 tony, ciągników samochodowych, pojazdów specjalnych oraz autobusów.

Właściciele takich pojazdów mogą wycofać je z ruchu na czas od 2 do 24 miesięcy. Istnieje także możliwość przedłużenia tego okresu, ale łączny czas wycofania z ruchu nie może przekroczyć 48 miesięcy, począwszy od pierwszej decyzji starosty.

– Co ważne, aby wycofać pojazd z ruchu, ich właściciele nie muszą podawać żadnej konkretnej przyczyny takiej decyzji – podkreśla Andrzej Prajsnar, ekspert Ubea.pl.

Niedawna nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym wprowadziła możliwość czasowego wycofania z ruchu również dla samochodów osobowych będących w naprawie.

– Kierowcy muszą jednak jeszcze nieco poczekać, zanim ta opcja stanie się faktycznie dostępna. Najpierw trzeba bowiem przygotować odpowiednią bazę danych – tłumaczy Paweł Kuczyński, prezes Ubea.pl.

Jakie będą warunki czasowego wycofania z ruchu samochodu osobowego?

  • Wniosek o czasowe wycofanie auta z ruchu będzie można złożyć jedynie w przypadku poważnych uszkodzeń pojazdu (np. uszkodzenie zasadniczych elementów nośnych konstrukcji samochodu).
  • Przepisy przewidują odpowiedzialność karną dla kierowcy, który oświadczy o istnieniu takich poważnych uszkodzeń wbrew prawdzie.
  • Samochód osobowy będzie można wycofać z ruchu na czas od 3 do 12 miesięcy (bez możliwości przedłużenia).
  • Wycofanie z ruchu auta będzie możliwe raz na 3 lata.
  • Przed przywróceniem auta do ruchu właściciel będzie musiał wykonać badanie techniczne samochodu.

Auto czasowo wycofane z ruchu nadal będzie musiało posiadać OC posiadaczy pojazdów mechanicznych (ppm), ale jego koszt będzie o wiele niższy. Ustawodawca zastosował bowiem te same zasady, które dotyczą większych pojazdów wycofanych z ruchu. Właściciel auta wycofanego z ruchu, kupując OC ppm, będzie więc mógł skorzystać z obniżki składki, wynoszącej co najmniej 95%.

– Warto jednak podkreślić, że wspomniane przepisy obligują ubezpieczyciela do okresowego obniżenia składki dopiero na wniosek kierowcy – zaznacza Andrzej Prajsnar.

Ubezpieczyciele nie unikną negatywnych skutków pandemii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Zwiększona śmiertelność wskutek Covid-19 nie będzie miała większego wpływu na finanse polskiego rynku ubezpieczeń. Sektor odczuje jednak skutki pandemii w innych obszarach  – zauważa „Dziennik Gazeta Prawna”.

Jacek Barszczewski, rzecznik nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego, mówi gazecie, że według danych przekazywanych przez zakłady ubezpieczeń roszczenia z tytułu Covid-19 nie są identyfikowane jako zagrażające pokryciu wymogów kapitałowych lub terminowemu regulowaniu zobowiązań. Wskazuje, że pandemia została uwzględniona w tegorocznych stress-testach sektora ubezpieczeniowego, ale wykazały one, iż według stanu na wrzesień, większość zakładów nie identyfikowała konieczności zmiany współczynników śmiertelności wykorzystywanych przy kalkulacji rezerw techniczno-ubezpieczeniowych dla celów wypłacalności w związku z Covid-19. Rzecznik jest zdania, że wpływ pandemii w tym obszarze będzie widoczny za dwa do czterech kwartałów.

Anonimowy rozmówca „DGP” związany z rynkiem ubezpieczeniowym uważa, że wzrost śmiertelności odbije się głównie na PZU jako liderze umów grupowych, gdzie wypłat będzie najwięcej. Sam zakład oszacował, że podwyższona śmiertelność związana z koronawirusem może obniżyć jego tegoroczny wynik o 50–150 mln zł. Bohdan Białorucki, rzecznik drugiego na rynku „grupówek” Aviva TUnŻ, przyznaje, że i jego firma notuje ostatnio wzrost wypłat z tytułu śmierci osób ubezpieczonych. Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń twierdzi z kolei, że w warunkach pracy zdalnej mniej wypadków zdarza się w miejscu pracy, ale zwiększyła się ich liczba w domach. Dlatego wzrosła liczba szkód z tytułu NNW. Jego zdaniem pandemia zaciąży przede wszystkim na sprzedaży. Szczególnie mogą ucierpieć polisy turystyczne, imprez masowych, assistance czy ubezpieczenia na życie. Problemy widoczne są również w bancassurance.

Więcej:
„Dziennik Gazeta Prawna” z 26 listopada, Łukasz Wilkowicz „COVID-19 kosztem ubezpieczycieli”:
https://edgp.gazetaprawna.pl/…

 (AM, źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”)

Ubezpieczenie dla wolontariusza

0
Sławomir Dąblewski

Do zajęcia się zagadnieniem natchnął mnie premier polskiego rządu, który nie wiedzieć czemu, ubrany w kurtkę w stylu wojskowym z biało-czerwoną plakietką na ramieniu, wbiega po schodach, by dostarczyć starszej pani reklamówkę z nieznanej sieciówki, wyglądającą na pełną artykułów pierwszej potrzeby.

Wysoko położone mieszkanie wyraźnie nie służy premierowi – wolontariuszowi, co widać po wyrazie twarzy. Ale cel i działanie nieodpłatne premiera są godne naśladowania w czasach zarazy.

Sprawie przysłużyła się również moja córka, zwracając się do mnie o poradę w kwestii dotyczącej ubezpieczenia wolontariuszy przy wykonywaniu krótkotrwałych zadań szacownej instytucji, w której jest zatrudniona. O tym, w jakim zakresie można ubezpieczyć wolontariusza, poniżej.

Ustawa z 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie zawiera definicję wolontariusza.

Jest nim osoba fizyczna, która ochotniczo i bez wynagrodzenia wykonuje świadczenia na zasadach określonych w ustawie, m.in. na rzecz: organizacji pozarządowych, organów administracji publicznej, jednostek organizacyjnych podległych organom administracji publicznej lub nadzorowanych przez te organy, podmiotów leczniczych w rozumieniu przepisów o działalności leczniczej, zwanych „korzystającymi”. Świadczenia wolontariuszy są wykonywane w zakresie, w sposób i w czasie określonym w porozumieniu z korzystającym, zaś w sprawach nieuregulowanych ustawą mają zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego.

Ustawa w art. 46 przewiduje, iż wolontariuszowi mogą przysługiwać świadczenia zdrowotne na zasadach przewidzianych w przepisach o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Przysługuje mu zaopatrzenie z tytułu wypadku przy wykonywaniu świadczeń na rzecz korzystających, na podstawie odrębnych przepisów, z zastrzeżeniem, że wolontariuszowi, który wykonuje świadczenia przez okres nie dłuższy niż 30 dni, korzystający zobowiązany jest zapewnić ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków.

Po upływie 30 dni obowiązek ubezpieczenia NNW będzie wynikał z ustawy o zaopatrzeniu z tytułu wypadków lub chorób zawodowych powstałych w szczególnych okolicznościach, nie będzie natomiast spoczywał na korzystającym.

Za wypadek uzasadniający przyznanie świadczeń uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło przy wykonywaniu świadczeń przez wolontariusza, o którym mowa w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Jeżeli porozumienie zawarte między korzystającym a wolontariuszem dotyczy delegowania wolontariusza do wykonywania świadczeń na terytorium innego państwa, na obszarze którego trwa konflikt zbrojny, wystąpiła klęska żywiołowa lub katastrofa naturalna, korzystający jest obowiązany zapewnić wolontariuszowi ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków oraz ubezpieczenie kosztów leczenia podczas pobytu za granicą, jeżeli kosztów tych nie pokrywa się z innego tytułu, w szczególności na podstawie przepisów o koordynacji, w rozumieniu ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2019 r., poz. 1373).

Korzystający może zapewnić wolontariuszowi ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, w zakresie wykonywanych świadczeń.

Porozumienie wolontariackie ma charakter umowy cywilnoprawnej. Wolontariusz może zatem odpowiadać za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania wynikającego z zawartego z korzystającym porozumienia o wolontariacie, jak też za czyny niedozwolone.

Za szkody wyrządzone osobie trzeciej przez wolontariusza odpowiedzialność przewidzianą w art. 429 k.c. może ponosić korzystający (odpowiedzialność za czyn cudzy, wyrządzony przez osobę, której powierzono wykonanie określonych czynności, jeżeli istnieje związek przyczynowy pomiędzy powierzeniem czynności a szkodą).

W przypadku gdy z treści porozumienia wynika relacja zwierzchnictwa i podporządkowania, korzystający może ponosić odpowiedzialność cywilną na zasadzie ryzyka za szkodę wyrządzoną przez podległego wolontariusza (art. 430 k.c.). Nic nie stoi na przeszkodzie, aby to sam wolontariusz wykupił ubezpieczenie OC, a zwrotu kosztów dokonał korzystający. Tego rodzaju zobowiązanie powinno być zawarte w porozumieniu lub w umowie w przypadku wolontariatu pracowniczego.

Ze znalezieniem odpowiedniego rozwiązania, gdy chodzi o sam produkt ubezpieczeniowy, przy coraz bogatszej ofercie towarzystw ubezpieczeniowych, zapewne nie powinno być problemu.

Zgodnie z art. 42 ust. 1 ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, świadczenie wolontariusza jest świadczeniem odpowiadającym świadczeniu pracy, a nie świadczeniem pracy, stąd też ani korzystający, ani wolontariusz nie odprowadza składki na ubezpieczenia społeczne. Nie sposób doszukać się takiego zobowiązania w przepisach ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych.

Ustawa nie przewiduje obowiązku ani nawet prawnej możliwości objęcia wolontariusza ubezpieczeniem społecznym w ramach świadczonego przez niego wolontariatu.

Sławomir Dąblewski
dablewski@gmail.com

Telemedycyna zwiększa zaangażowanie pacjenta 

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rozmowa z Alicją Bożek, konsultantką ds. rozwiązań biznesowych w Comarch Healthcare  

Wprowadzenie telemedycyny okazało się koniecznie, gdy pandemia ograniczyła dostęp do stacjonarnych placówek medycznych. Czy cyfrowa medycyna to coś więcej, niż „terapia zastępcza” na czas zamknięcia Polaków w domach?  

– Coś znacznie więcej! Jesteśmy firmą informatyczną dostarczającą rozwiązania telemedyczne już od wielu lat. To nie tylko narzędzia do zdalnej rozmowy z lekarzem, chociaż wiele osób tak to sobie wyobraża. Nasze aplikacje istotnie zwiększają stopień zaangażowania pacjenta w proces diagnozy i leczenia. Są to rozwiązania dziecinnie proste w obsłudze, choć zaszyte są w nich zaawansowane technologie – algorytmy, które pozwalają na analizę wyników i dostarczają profesjonalną wiedzę lekarzom. Niewielki wysiłek po stronie użytkownika – pacjenta – zapewnia cenne zasoby dla lekarzy. Dzięki regularnemu monitorowaniu właściwych parametrów stanu zdrowia pacjenta można szybciej zauważyć, gdy dzieje się coś niepokojącego i szybciej zareagować. Pozwala to na skuteczną prewencję, a w razie potrzeby też na szybsze rozpoczęcie leczenia.  

Alicja Bożek

Monitorowanie stanu zdrowia jest szczególnie przydatne dla osób starszych, które nie zawsze są biegłe w obsłudze smartfona. Czy to nie jest za duża bariera?  

– Aplikacja Comarch HomeHealth jest dostępna w wersji mobilnej, ale mamy też wariant ze specjalnie przeznaczonym do tego tabletem. Osoba starsza, która nie obsługuje smartfona, może zostać objęta zdalnym e-monitoringiem za pomocą tabletu. Aplikacja jest zintegrowana z różnymi urządzeniami pomiarowymi: pulsoksymetrem, termometrem, ciśnieniomierzem, spirometrem, glukometrem. Dzięki temu możemy codziennie wykonywać badania, a wyniki natychmiast zostaną wyświetlane na ekranie pacjenta oraz przesyłane na platformę telemedyczną Comarch e-Care, która jest centrum dowodzenia personelu medycznego. Dzięki niej możliwy jest zdalny monitoring pacjentów, konfigurowanie badań, odbieranie powiadomień z urządzeń zintegrowanych i zarządzanie tymi danymi. Można także za pomocą tej platformy skontaktować się z pacjentem. Tak więc pacjenci, którzy korzystają z aplikacji, nie muszą pamiętać, kiedy wykonać poszczególne badania ani o jakiej porze zażyć dany lek. Aplikacja prowadzi ich za rękę, co pozwala też na personalizację leczenia, dostosowywanie indywidualnych wartości progowych, po przekroczeniu których są generowane alerty i personel może odpowiednio zareagować. Aplikacja umożliwia nam również wypełnienie ankiet. To także pozwala na zwiększenie puli informacji dotyczących stanu zdrowia, z której następnie mogą korzystać lekarze w procesie diagnozy oraz leczenia. Poza tym takie rozwiązanie daje możliwość wirtualnego kontaktu z personelem medycznym, co zwiększa poczucie bezpieczeństwa pacjenta.   

Wspomniała pani o alertach, czyli zawiadomieniach, gdy wyniki badań okazują się niepokojące. Czy to znaczy, że pomiary, które wykonują pacjenci, są analizowane i na ich podstawie podejmowana jest decyzja o bezpośrednim kontakcie z lekarzem?   

Aplikacje pozwalają w bezpieczny sposób zbierać od pacjentów informacje o ich parametrach życiowych. Są one następnie analizowane przez system i po przekroczeniu ustalonych indywidualnie dla każdego pacjenta progów alarmowych generowane są alerty. Wówczas operator platformy, czyli personel medyczny, dostaje powiadomienie o tym, że coś się dzieje z tym pacjentem. Ma możliwość zweryfikować wartości pomiarów, a także może się bezpośrednio z pacjentem skontaktować.    

Dużym zagrożeniem dla pacjenta jest to, że często lekarze mają bardzo wyrywkową wiedzę na jego temat. Trafia do nich ktoś w określonym stanie, ale nie wiedzą dokładnie, jakie leki zażywa, co się z nim dzieje, i to bywa źródłem błędnych diagnoz. Takich błędów można uniknąć, gdy cała dokumentacja dotycząca pacjenta jest w jednym miejscu i lekarz ma do niej dostęp. Jak to wygląda w systemie Comarch?   

Dużym problemem jest to, że lekarze nie mają pełnej informacji o historii choroby pacjenta, nieraz lekarz jednej specjalności nie wie nawet o tym, że ten pacjent leczy się w innej poradni specjalistycznej. Jeśli te różne informacje można byłoby połączyć, proces diagnozy i leczenia mógłby się okazać bardziej efektywny. Dlatego gromadzenie informacji w jednym miejscu jest bardzo ważne. Comarch dostarcza specjalną aplikację, która pozwala na gromadzenie dokumentacji medycznej. Nazywa się ona Comarch HealthNote. To taka internetowa książeczka zdrowia.   

A w jaki sposób możemy podzielić się tą dokumentacją z naszym lekarzem?  

Lekarz nie musi mieć dostępu do żadnego systemu Comarch – wystarczy, że wejdzie na stronę internetową HealthNote i gdy pacjent zeskanuje kod QR, specjalista otrzyma dostęp do całej dokumentacji, którą pacjent zechce mu udostępnić. Dzięki temu ma pełny obraz choroby pacjenta.    

Spotkanie na żywo z lekarzem to jest ogromna wartość, tylko często jest to dosłownie pięć minut, w trakcie których nie ma ani czasu, ani przestrzeni, żeby opowiedzieć o tym wszystkim, co nam rzeczywiście dolega. A wizyta zdalna wsparta technologią może być znacznie bardziej pogłębiona i wartościowa niż zwykła wizyta w przychodni. Czy to jest przyszłość ochrony zdrowia?   

Telemedycyna nie zastąpi oczywiście bezpośredniego kontaktu z lekarzem czy też badania fizykalnego. Jest natomiast znakomitym dopełnieniem procesów, które zachodzą w systemie ochrony zdrowia. Można powiedzieć, że telemedycyna stanowi istotny element opieki medycznej. Stała się bardziej popularna w czasie pandemii i zaczyna być traktowana jako jeden z równoważnych elementów systemu ochrony zdrowia. I dzięki temu może wspomagać czy uzupełniać różne dziedziny medycyny.    

A z perspektywy ubezpieczyciela jest również przyjaznym kosztowo rozwiązaniem, zarówno jeżeli chodzi o prewencję, jak i o szybką pomoc dla klientów. Oferują ją prawie wszyscy gracze na rynku produktów zdrowotnych. Czy ma pani jakieś wskazówki, na co zwracać uwagę, wybierając dostawcę usługi telemedycznej? 

Należy przejrzeć portfolio dostawcy, sprawdzić bezpieczeństwo danych i zwrócić uwagę na to, czy są to profesjonalne rozwiązania, które faktycznie będą pomagać osobom ubezpieczonym.  My od ponad dziesięciu lat dostarczamy na rynek zdrowia różne produkty, w tym także produkty telemedyczne. Są one odpowiedniej jakości oraz spełniają wymogi bezpieczeństwa. 

Dziękuję za rozmowę.  

Aleksandra E. Wysocka  

KNF dyscyplinuje dystrybutora ubezpieczeń

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Komisja Nadzoru Finansowego wydała ostateczną decyzję o zastosowaniu środków nadzorczych wobec dystrybutora ubezpieczeń, warszawskiej spółki Telomer – brokera ubezpieczeniowego specjalizującego się w ubezpieczeniach zdrowotnych.

W działaniach firmy KNF zidentyfikowała dwa rodzaje nieprawidłowości. Pierwszym z nich było naruszenie przepisu art. 8 ust. 1 ustawy o dystrybucji, polegające na nieprzekazywaniu klientom dokumentu zawierającego informacje o proponowanym produkcie ubezpieczeniowym, oraz przepisu art. 9 ust. 2 w/w ustawy, polegające na przekazywaniu klientom porady wraz z rekomendacją najwłaściwszej umowy ubezpieczenia w formie korespondencji elektronicznej, pomimo niezłożenia przez klienta żądania dotyczącego przekazania przedmiotowej porady na innym trwałym nośniku.

Druga nieprawidłowość to naruszenie przepisu art. 61 ust. 1 w zw. z art. 59 ust. 2 pkt. 7 w/w ustawy, polegające na braku przekazania do organu nadzoru dokumentu potwierdzającego zawarcie umowy obowiązkowego OC, o którym mowa w art. 28 ust. 1 ww. ustawy, oraz art. 80 pkt 3 ustawy, polegającego na braku udzielenia informacji i wyjaśnień na żądania organu nadzoru, dotyczące nieprzekazania, pomimo skierowania w tym względzie wezwania, sprawozdania z działalności brokerskiej za rok 2017 i 2018. 

Na podstawie art. 84 ust. 1 pkt 2 ustawy o dystrybucji oraz ust. 2 pkt 1 Komisja nakazała spółce zaprzestanie naruszania powyższych przepisów oraz powstrzymanie się od jego naruszania. W drugim przypadku poprzez niezwłoczne przekazanie do KNF wymienionych dokumentów.

(AM, źródło: KNF)

UFG i Generali wyróżnione przez nadzór za podejście do mediacji

0
Źródło zdjęcia: UFG

Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny otrzymał od Komisji Nadzoru Finansowego tytuł „Instytucji przyjaznej mediacji”. UFG został nagrodzony za swoją działalność dla rozwoju mediacji. Taki sam laur – już po raz czwarty z rzędu – otrzymało Generali, uhonorowane przez nadzór za wdrożenie polityki promediacyjnej, skuteczne i konsekwentne jej realizowanie oraz propagowanie, a także otwartość w dążeniu do osiągnięcia porozumienia z klientami oraz wysoką kulturę mediacyjną.

– Mediacja jest doskonałym sposobem na rozwiązywanie spornych kwestii i warto podkreślić, że Fundusz już od wielu lat aktywnie uczestniczy w tej formule. Uważam, że uruchomienie działalności Sądu Polubownego w trybie zdalnym jest dobrym rozwiązaniem i przyczyni się do dalszego wzrostu wykorzystania mediacji w rozstrzyganiu sporów z klientami firm rynku ubezpieczeniowego – skomentował Radosław Bedyński, wiceprezes UFG odpowiedzialny za obszar mediacji.

– Partnerskie podejście do klientów jest jednym z naszych priorytetów, wpisanym w strategię firmy. Staramy się, aby relacje, które budujemy z nimi były długofalowe, dlatego stawiamy na dialog. Jestem przekonany, że polubowne rozwiązanie sporu przynosi korzyści obu stronom. Bardzo cieszę się, że Komisja Nadzoru Finansowego dostrzega nasze wysiłki i kolejny rok z rzędu przyznała nam statuetkę – podkreślił Jakub Jacewicz, członek zarządu Generali Polska.

Poza UFG i Generali wyróżnienie otrzymał również pięć towarzystw ubezpieczeniowych. Więcej na ten temat:

(AM, źródło: UFG)

18,328FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie