Miejsce, w którym nie
spodziewasz się spotkać zaprzyjaźnionego szefa ogólnopolskiej multiagencji, to
bar u podnóża Łysej Góry. Ty z plecakiem i porcją pierogów, a on z motorem i
schabowym. Tak bardzo nie spodziewamy się siebie nawzajem, że rozpoznajemy się
dopiero przy wyjściu z lokalu.
– Jest
coś tam ciekawego na szczycie tej góry? – pyta z powątpiewaniem on.
A ty nie wiesz co odpowiedzieć,
poza dość niejasnym stwierdzeniem, że tam na górze są twoje marzenia. Marzenia
o wędrówkach, o zmaganiu z przyrodą. Są godziny spędzone w dzieciństwie nad
„Władcą Pierścieni” czy „Winnetou”. A dla innych góra jak góra. Trochę kamieni
i tyle.
W starej anegdocie uczeń pyta
mistrza:
– Mistrzu,
co znajdę na szczycie Mount Everestu?
– Dokładnie to, co tam
przyniesiesz – odpowiada
mistrz.
To się sprawdza nie tylko w
czasie wspinaczki. Sprawdź, czy do swojego „plecaka” na przyszły rok spakowałeś
wszystkie najważniejsze cele i marzenia.
A teraz brzydkie słowa z tytułu
tej wiadomości. Uwaga, to jedno z najbrzydszych zdań w języku
polskim. Używany przez wiele pokoleń klasyczny „obcinacz
skrzydeł”.
Zdanie brzmi: „A po co ci to?”
Niby niewinne. Ale, uwierz mi,
zabiło niezliczoną ilość pomysłów i odebrało wielu chęć do działania. Uczyło,
żeby nie wychylać się przed szereg. Nie chcieć za wiele. Najgorsze jest to, że
to zdanie wdrukowało się w nasze mózgi na tyle, że teraz już sami je sobie
powtarzamy, gdy chcielibyśmy zrobić coś nieco inaczej, niż dotychczas. Albo
bardzo inaczej… Jakiś głos w
głowie powtarza: „A po co ci to?”
Ostatnio usłyszałam to zdanie
na ubezpieczeniowej wigilii. Rozmowa przy „karpiu”. Ja mówię, że idę jutro na
szkolenie dotyczące pisania. Odpowiedź: – A po co ci to? Przecież umiesz pisać.
I jak tu odpowiedzieć w kilku
słowach, że nigdy nie jest się wystarczająco dobrym? Że warto się rozwijać całe
życie? Że koniec nauki będzie miał miejsce dopiero w trumnie, a kto wie, może
nawet wtedy nie?
A teraz mała propozycja. Następnym razem, kiedy ktoś będzie ci
opowiadał o swoim nowym pomyśle, nie pytaj „po co ci to?”. Zapytaj: „dlaczego
chcesz to zrobić?”. Treść jest niby ta sama, ale wydźwięk zupełnie inny. Jak to
będziesz ty sam – to też tak zrób. Nie podcinaj sobie skrzydeł. Być może jest
coś, co już od jakiegoś czasu chcesz zrobić, ale nie masz do końca odwagi. Może
właśnie nadchodzi czas na kolejny krok?
W tym roku życzę Ci przede wszystkim otwartej głowy. Na nowe rozwiązania, ścieżki, metody. Gdy się zamkniesz w świecie swoich nawyków i przyzwyczajeń, to nowe informacje nie będą miały jak się przebić przez ten mur. W „Gazecie Ubezpieczeniowej” co poniedziałek znajdziesz garść nowych informacji. Zachęcam do czytania z otwartym umysłem i stale obecnym pytaniem w tyle głowy „Co z tego może mi pomóc w codziennej pracy?”
Aleksandra E. Wysocka