Blog - Strona 1071 z 1556 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1071

Medycy24.pl: Pakiety z nieograniczonym dostępem do lekarzy online podbijają polski rynek ubezpieczeniowy

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Telemedycyna zrewolucjonizowała rynek usług medycznych. W czasie kryzysu zdrowotnego odczuliśmy bolączki stacjonarnej służby zdrowia. Izolacja społeczna i niechęć do odwiedzania przychodni sprawiły, że Polacy chętnie korzystali z cyfrowej medycyny. Wszystko wskazuje na to, że ten trend pozostanie z nami na stałe.

Na rynku ubezpieczeń pojawiają się pakiety telemedyczne dla osób indywidualnych oraz firm, które pozwalają na nieograniczony kontakt z lekarzami online na podstawie miesięcznego abonamentu.

Takie pakiety wprowadziła firma Medycy24.pl. Miesięczne abonamenty na usługi telemedyczne sprzedawane są zarówno poprzez agentów i brokerów ubezpieczeniowych, jak i bezpośrednio klientom firmowym i indywidualnym.

Cena abonamentu na usługi telemedyczne w Medycy24.pl nie jest wygórowana i wynosi od 19 do 35 zł miesięcznie. W tej kwocie klienci otrzymują nieograniczony dostęp do konsultacji z lekarzami online, a nawet możliwość wykonania wielu badań stacjonarnie, np. badania krwi, które realizowane są bez dodatkowych opłat.

Gwarantujemy szybki dostęp do sprawdzonych i aktywnych zawodowo specjalistów nawet w 15 minut od momentu umówienia wizyty. To duży atut naszych usług, gdyż na teleporady z lekarzami w prywatnych placówkach medycznych obecnie możemy czekać nawet kilka dni.

Współpracujemy z brokerami oraz agentami ubezpieczeniowymi na podstawie partnerskich i elastycznych zasad, oferując prostą i przejrzystą umowę. Nie wymagamy określonego procentu penetracji rynku, jesteśmy otwarci na współpracę obejmującą dowolną liczbę pracowników. Dodatkowo, proces onboardingu i obsługi posprzedażowej realizujemy całkowicie samodzielnie, dzięki czemu maksymalnie odciążamy czasowo brokerów i agentów ubezpieczeniowych – wyjaśnia Łukasz Karda, współzałożyciel i CEO Medycy24.pl.

Łukasz Karda

Z badań firmy NEXERA wynika, że w 2020 r. 70% ankietowanych skorzystało przynajmniej z jednej teleporady medycznej, a 47% respondentów konsultowało się z lekarzem online minimum trzy razy. Zgodnie z danymi NFZ, placówki Podstawowej Opieki Zdrowotnej w 2020 r. udzielały kilkunastu milionów porad miesięcznie, z czego od ok. 1/4 do ok. 1/3 miało charakter zdalny. 

To dane z gorącego okresu pandemii, dlatego zastanawiać może, czy boom na medycynę cyfrową utrzyma się w postcovidowej rzeczywistości?

Według Biostat, 87% pacjentów pozytywnie ocenia pomoc medyczną uzyskaną za pomocą e-porad, a 88% respondentów jest zainteresowanych dalszym korzystaniem z telemedycyny.

Problem z dostępem do stacjonarnych usług medycznych nie dotyczy tylko okresu pandemicznego. Jeszcze przed wybuchem pandemii na wizytę u specjalisty Polacy czekali średnio cztery miesiące, a czas oczekiwania systematycznie wzrasta. Telemedycyna stała się alternatywą dla medycyny stacjonarnej, która od wielu lat nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb. Przekonaliśmy się, jak sprawdza się to rozwiązanie, a opinie pacjentów wskazują na to, że część naszych potrzeb lekarskich będziemy nadal realizować zdalnie.

Z usług telemedycyny chcą korzystać już nie tylko indywidualni pacjenci, ale również firmy. Pracodawcy coraz częściej decydują się na zaoferowanie swoim pracownikom pakietu telemedycznego, jako atrakcyjnego benefitu pozapłacowego, który dodatkowo kosztuje mniej niż abonament na stacjonarną opiekę medyczną – komentuje Błażej Kwiatkowski, współzałożyciel platformy Medycy24.pl.

Błażej Kwiatkowski

Atrakcyjna i tańsza alternatywa dla firm

Pakiety medyczne od dawna są jednym z najchętniej wybieranych benefitów pozapłacowych. Jednak koszt abonamentu miesięcznego przekracza kilkaset złotych, co dla wielu firm jest wydatkiem, na który nie mogą sobie pozwolić. Alternatywą dla tych usług są pakiety telemedyczne, które gwarantują nieograniczony dostęp do lekarzy specjalistów online w cenie kilkudziesięciu złotych miesięcznie.

Pakiety telemedyczne, które oferuje firma Medycy24.pl, są rodzajem grupowego abonamentu na dostęp do konsultacji lekarskich online dla pracowników. Gwarantują kontakt z dyplomowanymi i sprawdzonymi lekarzami specjalistami z całej Polski za pośrednictwem wideo, czatu lub rozmowy telefonicznej.

Konsultacje telemedyczne mają taką samą wartość jak porada lekarska w przychodni, gabinecie lekarskim czy w szpitalu. Pacjenci mogą otrzymać receptę, skierowanie na dalsze badania czy zwolnienie lekarskie, jeśli lekarz uzna je za konieczne.

Obustronne korzyści dla pracowników i pracodawców

W dobie pracy zdalnej dostęp do profesjonalnych usług telemedycznych z każdego miejsca w Polsce i na świecie (tam gdzie jest internet) może okazać się szczególnie istotny dla pracowników wykonujących swoje obowiązki poza firmą, np. w zaciszu domowym, jak również dla podróżujących czy migrujących.

Pracodawcy, zatrudniający osoby z różnych zakątków Polski, nie muszą się obawiać, że z pakietu medycznego będą mogli korzystać pracownicy tylko mieszkający w dużych miastach. (Prywatne placówki medyczne, oferujące pakiety pracownicze, zazwyczaj zlokalizowane są tylko w większych miastach).

Medycy24.pl gwarantują możliwość skorzystania z porady lekarskiej 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku i błyskawiczny kontakt ze specjalistą. Bycie w stałym kontakcie z lekarzem, bez konieczności wychodzenia z domu może być szczególnie istotny dla osób przewlekłe chorych i posiadających małe dzieci.

Z perspektywy pracodawcy grupowe pakiety telemedyczne są rozwiązaniem, które oferuje pracownikom dostęp do nowoczesnych usług medycznych, nie obciążając przy tym boleśnie budżetu przedsiębiorstw. Ceny pakietów zaczynają się już od 19 zł miesięcznie (pakiet Silver) przy płatności rocznej lub 29 zł miesięcznie (pakiet Gold). Do abonamentu mogą dołączyć również członkowie rodziny lub dzieci pracownika.

Telemedycyna zrewolucjonizowała rynek medyczny, a pakiety telemedyczne zmienią rynek ubezpieczeń zdrowotnych i wkrótce staną się jednym z podstawowych produktów, po które już teraz chętnie sięgają przedsiębiorcy – zwłaszcza mali i średni. W Medycy24.pl sprzedaż pakietów telemedycznych odbywa się bezpośrednio poprzez pracodawców lub poprzez brokerów i agentów ubezpieczeniowych, których zapraszamy do kontaktu i współpracy podsumowuje Łukasz Karda z Medycy24.pl.

Od czego zależy motywacja sprzedawcy

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Będąc w roli trenera, dość często otrzymuję telefony z prośbą o szkolenia motywacyjne. Padają wtedy określenia typu: zmotywuj mi moich ludzi; czuję, że są wypaleni; chciałbym, żebyś tchnął w nich nową energię. Nie od dziś wiadomo, że motywacja sprzedawców jest niezbędnym czynnikiem utrzymującym ich aktywność na wysokim poziomie. Stąd wśród menedżerów potrzeba motywowania jest częstym zjawiskiem.

Mogę powiedzieć, że zajmuję się tym tematem już 24 lata i z upływem czasu coraz mniej chce mi się motywować innych. To dlatego, że wiem, iż osoba, która potrzebuje permanentnej motywacji z zewnątrz, nigdy nie stanie się profesjonalnym sprzedawcą.

W zarządzaniu zespołem bardziej niż motywowanie istotna jest umiejętność tworzenia systemu motywacji wewnętrznej współpracowników.

Rozmowy oraz działania menedżera powinny doprowadzać do sytuacji, w której członek zespołu jest samodzielnie funkcjonującym elementem. Potrzebuje on wtedy bardziej wsparcia merytorycznego i operacyjnego niż rozmowy motywującej.

To nie oznacza, że stajemy się jak mechanizmy i nigdy nie potrzebujemy już energii zewnętrznej. Chodzi bardziej o proporcje.

Zanim zaczniemy wspomagać sprzedawcę w pobudzaniu jego energii, warto zastanowić się nad tym, jak wyglądają trzy podstawowe elementy wspomagające lub blokujące jego motywację.

Pierwszym z tych elementów jest środowisko pracy. Jeśli w większości przypadków członkowie zespołu oraz inne osoby z firmy mają postawę negatywną, narzekają na swoje miejsce pracy, klientów i centralę firmy, to nasze rozmowy i działania mogą niewiele zmienić.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ten czynnik może być poza wpływem menedżera. Chodzi mi tylko o to, że należy brać go pod uwagę i zastanowić się, jak można ograniczyć szkodliwy wpływ środowiska. Dotyczy to zwłaszcza nowo wdrażanego członka zespołu, który dopiero poznaje zasady współpracy, sprzedaży itd.

Drugi czynnik to charakter współpracownika, a dokładnie proporcje pesymizmu i optymizmu w jego charakterze. Jeśli twój sprzedawca jest z natury pesymistą, a uwierz mi, że istnieją na świecie takie osoby, to próby pobudzenia motywacji wewnętrznej będą mniej efektywne niż w przypadku osoby pozytywnie nastawionej do świata. Dzieje się tak, dlatego że pesymista z natury bardziej koncentruje się na tym, co nie wychodzi, niż na tym, co się udaje. Jednocześnie ma na wpół automatyczny system wyszukiwania rzeczy negatywnych z jego rzeczywistości.

Miałem niedawno rozmowę z osobą zmuszoną do sprzedaży ubezpieczeń na życie, która jednocześnie miała charakter pesymisty. Moja rozmowa przypominała grę w ping-ponga. Każde pytanie, które zadałem, było odbijane negatywną odpowiedzią. „To już próbowałem i się nie udało, ludzie raczej nie tego i tamtego, to też nie wypali”. Takie sformułowania nie tylko, że nie zmieniały energii rozmówcy, ale również bardzo szybko obniżały moją motywację i chęć do dalszej rozmowy.

Adam Kubicki

Trzeci czynnik wpływający na motywację sprzedawcy to cechy organizacji, w której pracuje. Chodzi o to, żeby firma była dobrze zorganizowana i osiągała dobre wyniki biznesowe. Ludzie potrzebują poczucia bezpieczeństwa, a to może zapewnić tylko przedsiębiorstwo, które się rozwija i nie ma kłopotów finansowych. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że kiedy statek tonie, to raczej wszyscy mają ochotę go opuścić. Może oprócz kapitana i właściciela, którzy dalej wierzą, że mimo zanurzania się kadłuba czeka ich świetlana przyszłość.

Drugim elementem cech organizacji wpływającym na motywację współpracowników jest jej podejście do klientów. Jeśli będziemy zmuszali ludzi do sprzedaży czegoś, co nie jest dla klienta korzystne, a oni to wiedzą i czują, pobudzanie ich motywacji będzie dużo trudniejsze. Chyba że mamy do czynienia ze sprzedawcą, który nie interesuje się etyką i nie ma problemu ze wciskaniem klientom słabych rozwiązań.

Jest jeszcze jeden element związany z motywowaniem. Myślę tutaj o ścieżce kariery. Spotkałem niedawno kilka osób, które sprzedają ogromne ilości ubezpieczeń. Są najlepszymi sprzedawcami w swoich firmach, odbierają nagrody, jeżdżą na zagraniczne wycieczki i zarabiają prowizję rzędu kilkuset tysięcy rocznie. Można byłoby powiedzieć, że spotkałem się z osobami, które mają ogromne zadowolenie ze swojej pracy.

Ku mojemu przerażeniu stwierdziłem jednak, że wcale tak nie jest. Okazało się, że kilkoro z nich jest wyjątkowo niezadowolonych ze swojej sytuacji zawodowej. Głębsza rozmowa pokazała, że po pewnym czasie, kiedy jedyne, na czym się koncentrujemy, to zarabianie pieniędzy, a codzienność składa się z tych samych powtarzających się od wielu lat czynności, zaczyna nam czegoś brakować.

Umysł lidera podświadomie poszukuje ścieżek rozwoju. W firmach niestety nie ma ścieżek kariery, które mogłyby tę potrzebę zaspokoić. Dlatego część osób podejmuje zazwyczaj błędną decyzję i zostaje menedżerami. Piszę błędną, ponieważ to tak jakby zmiana zawodu, a nie kolejny szczebel kariery. Tym bardziej że liderzy to zazwyczaj indywidualiści, silnie nastawieni na swoje potrzeby, niekoniecznie nadający się do roli menedżera zespołu.

Jeśli organizacje nie odnajdą sposobu na to, aby dać poczucie rozwoju swoim najlepszym ludziom, to nawet wśród nich mogą stracić ich motywację i zaangażowanie. Warto przypomnieć sobie, że człowiek to nie robot i jego obecny stan emocji i motywacji nie jest mu dany raz na zawsze.

Adam Kubicki
adam.kubicki@indus.com.pl

PZU: Pandemia zwiększyła zainteresowanie ubezpieczeniami

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Im mniejsze poczucie bezpieczeństwa, tym większa potrzeba ochrony. Pandemia Covid-19 zwiększyła zainteresowanie ubezpieczeniami życiowymi i zdrowotnymi – zauważyła Małgorzata Sadurska, członek zarządu PZU, podczas dyskusji na Kongresie 590 poświęconej temu, jak na nowe obawy i potrzeby Polaków odpowiada rynek finansowy.

Jak oceniła Małgorzata Sadurska, wzrost zainteresowania produktami ubezpieczeniowymi w trakcie pandemii widać wyraźnie w odniesieniu do wyników z 2019 roku. Według różnych szacunków obecnie już około 3,5 mln rodaków posiada dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne.

– Publiczna służba zdrowia była obciążona walką z pandemią, w tej sytuacji wiele osób zwróciło się ku sektorowi prywatnemu. PZU Zdrowie natychmiast przeformatowało swoją działalność w stronę telemedycyny i większej liczby specjalistów, utrzymując jednak przez cały okres pandemii pełny dostęp stacjonarny do lekarzy – tak aby nasi klienci mogli skorzystać z pełnej gamy naszych usług w każdej chwili – przekonywała.

Prywatne ubezpieczenia zdrowotne w opinii Małgorzaty Sadurskiej są koniecznym uzupełnieniem publicznych świadczeń, a wzrost zainteresowania nimi – niezależnie od obaw wywołanych przez pandemię – jest i będzie też skutkiem stopniowo rosnącej świadomości ubezpieczeniowej samych klientów.

Uczestnicy panelu zgadzali się, że możliwe pole dla rozwoju ubezpieczeń w Polsce jest jeszcze bardzo duże, zwłaszcza w segmencie polis na życie.

– Dziś rynek ubezpieczeń w Polsce w porównaniu do krajów Unii Europejskiej jest cały czas mały. Jeśli porównamy przypis składki brutto na poziomie ponad 14 mld euro przykładowo z Norwegią, która ma nieco ponad jedną czwartą liczby mieszkańców Polski czy w miarę porównywalną z nami Hiszpanią, to widać, że mamy jeszcze dużo do zrobienia – zauważyła członek zarządu PZU SA.

Zdaniem Małgorzaty Sadurskiej, poza dużo niższą wartością składki zbieranej przez ubezpieczycieli, polski rynek charakteryzuje też fakt, że aż 60% segmentu ubezpieczeń majątkowych stanowią obowiązkowe OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. To według niej oznacza, że przed całym rynkiem finansowym stoi jeszcze wiele wyzwań w zakresie edukacji ubezpieczeniowej i przekonania klientów do ochrony swojego majątku, rodziny czy biznesu przed różnymi ryzykami, które objęte są ubezpieczeniami dobrowolnymi

Opowiadała też o przyspieszeniu transformacji cyfrowej w Polsce w ciągu ostatniego roku. Zwróciła uwagę na konieczność odpowiedzi na potrzeby wszystkich klientów, bez zapominania o osobach częściej preferujących bezpośredni kontakt z doradcą, np. seniorach.

– W czasie pandemii transformacja w Polsce przyspieszyła w ciągu jednego roku o dekadę. Grupa PZU odpowiada jednak na oczekiwania wszystkich klientów – zarówno ceniących nowoczesne formy kontaktu, jak i tych preferujących tradycyjne kanały. Nasi klienci mogą załatwić wiele spraw online w aplikacji mojePZU, ale drzwi do naszych oddziałów pozostają szeroko otwarte, podobnie jak możliwość kontaktu z agentami – mówiła Małgorzata Sadurska.

Dyskutanci zwracali uwagę na dwa trendy obecne na rynku finansowym. Z jednej strony łączenie usług bankowych, ubezpieczeniowych czy inwestycyjnych w pakiety oferowane klientom jako całościowe rozwiązanie, a także łączenie kanałów sprzedaży, np. bancassurance (sprzedaż ubezpieczeń w bankach), assurbanking (sprzedaż produktów bankowych przez ubezpieczyciela). Z drugiej strony – tworzenie produktów o bardzo wąskim profilu lub działających bardzo krótko.

– Sprzedajemy ubezpieczenia tam, gdzie są potrzebne. Wraz z bankiem Pekao i Alior Bankiem, należącymi do Grupy PZU, rozwijamy bancassurance i jesteśmy tu liderami na polskim rynku. Tworzymy zarówno wspólne kombinowane usługi, jak i wprowadzamy samodzielne polisy do sprzedaży dla klientów banków. Ale rozwijamy też zupełnie nowe rozwiązania, jak np. stworzona przez PZU i Aliora platforma pożyczkowa PZU Cash, którą oferujemy pracodawcom jako element systemu benefitów pozapłacowych dla pracowników – mówiła Małgorzata Sadurska.

Ekspertka wskazała na rysujący się coraz wyraźniej trend na mikroprodukty oraz mikrousługi ubezpieczeniowe. PZU rozpoczął już sprzedaż takich produktów powiązanych z innymi usługami, np. we współpracy z zakładami energetycznymi, dzięki czemu docierają one do 3 mln polskich domów. W tym przypadku ochrona PZU zapewnia klientom energetyki usługę domowych napraw przez fachowców.

– W systemach cyfrowych łatwiej sprzedawać produkty prostsze. Dlatego już dziś widzimy, że przed ubezpieczycielami stoi zadanie obsługowe i produktowe związane z upraszczaniem oferty, aby klienci nie gubili się w szeregu dodatków. Duża grupa produktów ubezpieczeniowych nadal będzie jednak wymagała wiedzy i kontaktu z doradcą – zauważyła Małgorzata Sadurska.

(AM, źródło: PAP MediaRoom)

Rankomat: Ranking najczęściej ubezpieczanych samochodów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Na podstawie kalkulacji użytkowników rankomat.pl eksperci porównywarki wytypowali modele samochodów najczęściej ubezpieczane w III kwartale 2021 roku. Sprawdzili również, jakie auta posiadają przedstawiciele wybranych grup kierowców.

Mężczyźni preferują auta sportowe

Na polskich drogach od lat królują Volkswageny, Ople, Fordy i Audi. Od lipca do września 2021 roku aż 35,5% właścicieli takich pojazdów szukało najtańszego OC posiadaczy pojazdów mechanicznych w rankomat.pl.

Wśród najczęściej ubezpieczanych przez kobiety marek znalazły się (w kolejności od najpopularniejszych): Volkswagen, Opel, Ford, Renault, Toyota. Mężczyźni zgłaszali natomiast do ubezpieczenia najwięcej Volkswagenów, Audi, Opli, Fordów i BMW.

Te ostatnie auta są ubezpieczane głównie przez młodych kierowców (18–25 lat). W III kwartale 10,8% osób z tej grupy wiekowej szukało OC ppm. na taki samochód. W rankingu popularności nieznacznie wyprzedziło je tylko Audi (11,9%) i Volkswagen (11,1%). Na dalszych pozycjach znalazły się Opel (9,4%) i Ford (6,5%).

Golf na zachodzie, Passat i A4 na wschodzie

Najczęściej ubezpieczano kilkunastoletnie modele samochodów o pojemności silnika do 2 l.

Po podziale modeli samochodów według największej popularności w poszczególnych województwach okazało się, że w zachodniej Polsce króluje Volkswagen Golf, natomiast w centralnej zdecydowana większość kierowców zgłasza do ubezpieczenia Opla Astrę.

Wiek samochodów zgłaszanych do ubezpieczenia

Według danych rankomat.pl kierowcy najczęściej szukali OC ppm. dla aut w wieku od 11 do 20 lat (58%). Dwukrotnie mniej użytkowników posiadało pojazdy wyprodukowane w ostatniej dekadzie.

Najstarsze ubezpieczane modele (wyprodukowane przed 1991 r.) to przede wszystkim: Volkswagen Golf, Mercedes Benz 124 i Audi 80, natomiast najmłodsze: Opel Astra, Ford Focus, Skoda Octavia i Toyota Corolla.

Polscy kierowcy ubezpieczają najczęściej samochody z silnikami o pojemności 1,6 l do 1,9 l oraz 2,0 l do 2,5 l (odpowiednio: 34,6% i 29,5% kalkulacji rankomat.pl). Najmniej osób wybiera natomiast auta z silnikiem powyżej 3 l (2,8%).

Ile za OC ppm. najczęściej ubezpieczanych aut?

W okresie od lipca do września 2021 r. OC ppm. najczęściej ubezpieczanych aut w wieku 11–20 lat kosztowało średnio 628 zł i było o 4% droższe od średniej w całym kraju. Oferty zbliżone do średniej dla ogółu kierowców otrzymywali natomiast właściciele samochodów marki Volkswagen.

– Towarzystwa ubezpieczeniowe podczas wyceny składki zwracają uwagę nie tylko na dane kierowcy, ale również rodzaj ubezpieczanego samochodu, przy czym każdy z wymienionych wyżej elementów może mieć znaczny wpływ na cenę OC. Przykładowo, za ubezpieczenie kilkunastoletniego auta płacimy z reguły więcej niż za OC nowego pojazdu – komentuje Stefania Stuglik, ekspert ds. ubezpieczeń komunikacyjnych rankomat.pl.

(AM, źródło: Rankomat)

Analizy Online: Wszystkie OFE zarobiły we wrześniu

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W wrześniu otwarte fundusze emerytalne zarobiły średnio 0,4%, a aktywa zgromadzone w ich portfelach powiększyły się o niecałe 0,5 mld zł, do 186,8 mld zł. Od początku roku OFE zyskały solidne 48,2% – wynika z raportu Analiz Online.

Wszystkie fundusze wypracowały dodatnie stopy zwrotu, w tym najwyższą – OFE PZU „Złota Jesień” oraz UNIQA OFE (po 0,7%). Wyniki za ostatnie 12 miesięcy wahają się od 44 do 52%. Najlepiej w skali roku wypada „Złota Jesień” (52%), a najgorzej MetLife OFE  (20,2%).

Mimo wrześniowej korekty na rynku akcji, OFE zdołały wypracować dodatnie stopy zwrotu, a to przyczyniło się do wzrostu wartości aktywów zgromadzonych w ich portfelach. Według szacunków Analiz Online wyniki zarządzania przyniosły około 0,9 mld zł. Po odliczeniu ujemnego salda przepływu środków między OFE a ZUS, wzrost aktywów wyniósł niecałe 0,5 mld zł (0,3%).

Na koniec września w OFE zgromadzone było łącznie 186,8 mld zł, czyli w 8 miesięcy ich wartość wzrosła aż o niemal 38 mld zł. Największą dynamikę przyrostu aktywów zanotowało UNIQA OFE. W przypadku Metlife OFE oraz OFE Pocztylion mieliśmy z kolei do czynienia ze spadkiem aktywów o 0,1%. Niezmiennie pozycję lidera pod względem wartości aktywów netto utrzymuje Nationale-Nederlanden OFE – na koniec września warte one były ponad 49,1 mld zł, co stanowi 26,3% udziału w rynku.

– Kolejne miesiące pokazują, że OFE skutecznie pomnażają oszczędności emerytalne Polaków. Dzieje się tak mimo tego, że nie zawsze warunki rynkowe sprzyjają wzrostowi wartości aktywów w portfelach funduszy emerytalnych – pomimo spadków na wielu rynkach we wrześniu, OFE i tak osiągnęły satysfakcjonujące stopy zwrotu. Warto zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy OFE zarobiły dla swoich klientów blisko 50 proc. Naturalnie nastąpiło to wkrótce po przecenach spowodowanych wybuchem pandemii, ale wynik ten, zarówno w kontekście niskich stóp procentowych, jak również wysokiej inflacji, robi duże wrażenie. Doświadczenie pokazuje, że rynek kapitałowy może nie tylko chronić długoterminowe oszczędności przed utratą wartości pieniądza w czasie, ale również skutecznie go pomnażać. Warto więc rozważyć korzystanie z produktów emerytalnych, które pozwalają inwestować na rynku kapitałowym. Szkoda też, że nie doszło do obiecywanej prywatyzacji środków z OFE. W tych okolicznościach taka zmiana mogłaby przyczynić się do zwiększenia zainteresowania różnymi formami długoterminowego oszczędzania – komentuje Małgorzata Rusewicz, prezes IGTE.

(AM, źródło: Analizy Online, IGTE)

Euler Hermes: Po dwóch latach spadku globalna liczba niewypłacalności wzrośnie

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Z danych ubezpieczyciela wynika, że liczba upadłości na świecie zmniejszyła się w 2020 r. o 12%, a w 2021 r. spadnie o 6%, ponieważ rozszerzenie wielu środków wsparcia ze strony państwa w kontekście generalnie przystosowującej się do sytuacji akomodacyjnej polityki pieniężnej pomaga w zarządzaniu presją na płynność i wypłacalność przedsiębiorstw.

– Patrząc na poziomy niewypłacalności firm, można powiedzieć, iż rządom udało się pomóc firmom w walce z kryzysem: masowa interwencja państw zapobiegła w 2020 r. jednej na dwie upadłości w Europie Zachodniej i jednej na trzy w USA. Przedłużenie programów pomocy pozwoli utrzymać niewypłacalność na niskim poziomie także w 2021 r., ale to, co stanie się później, zależy od tego, jakie działania rządzący będą prowadzić w nadchodzących miesiącach – ocenia Maxime Lemerle, dyrektor Działu Badań Sektorów i Niewypłacalności Euler Hermes.

Euler Hermes spodziewa się, że w 2022 r., po dwóch latach spadku, liczba niewypłacalności na świecie wzrośnie o 15% r/r. Jednak dzięki działaniom precyzyjnie i stopniowo usuwającym skutki kryzysu, powrót do poziomu niewypłacalności sprzed kryzysu jeszcze trochę potrwa: w 2022 r. liczba niewypłacalności na świecie pozostanie na poziomie o 4% niższym niż w 2019 r.

Ubezpieczyciel spodziewa się, że liczba niewypłacalności w Afryce w znacznym stopniu przekroczy poziom sprzed Covid-19 już w 2021 r., a w Europie Środkowo-Wschodniej i w Ameryce Łacińskiej nastąpi to już w 2022 r.

W Azji, po zauważalnym spadku liczby niewypłacalności w latach 2020–2021 spowodowanym szybszym wyjściem z pandemii i związanym z tym ożywieniem gospodarczym, większość krajów regionu odnotuje w 2022 r. wyższy poziom niewypłacalności (18% r/r dla regionu). W szczególności Indie odnotują silny wzrost (69% r/r) ze względu na szczególny (długi) okres zawieszenia działalności sądów w latach 2020–2021 i odłożonych w czasie orzeczeń o niewypłacalności.

Europa Zachodnia nie jest tak jednolita w zakresie liczby niewypłacalnych przedsiębiorstw: Hiszpania i Włochy najprawdopodobniej już do 2022 r. odnotują ich znaczny wzrost do poziomu odpowiednio 5110 i 10 500 niewypłacalności ze względu na wyższy udział w ich gospodarce sektorów wrażliwych na ograniczenia związane z Covid-19. Z kolei w Niemczech (16,3 tys. niewypłacalności), Francji (37 tys.), Belgii (8,15 tys.) i Holandii (2,4 tys.) powrót do poziomu niewypłacalności sprzed kryzysu potrwa dłużej ze względu na skalę i rozbudowany charakter pakietów wsparcia i/lub przedłużenie środków wsparcia.

Wyjątkiem są USA, z niewielką liczbą niewypłacalności prawdopodobnie zarówno w 2021, jak i 2022 r., głównie dzięki połączeniu ogromnego wsparcia, zwłaszcza Programu Ochrony Płatności dla sektora MŚP w 2020 r. i planu odbudowy w latach 2021–2022 oraz najsilniejszego od ponad trzech dekad ożywienia gospodarczego.

Wyjątki od reguły, czyli spadku liczby niewypłacalności w wyniku pomocy publicznej dla firm nie były liczne – w 2020 r. były to m.in. głównie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, np. Polska z rekordowym 32% wzrostem niewypłacalności. W 2021 r. liczba niewypłacalności ponownie rośnie – Euler Hermes szacuje, iż w tym roku wzrost niewypłacalności wyniesie 62% – dużo więcej niż w jedynym kraju naszego region doświadczającym także wzrostu liczby niewypłacalności, czyli w Rumunii (8% r/r).

Wzrost liczby niewypłacalności w Polsce częściowo wytłumaczyć można zmianą przepisów, która wprowadziła uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne w odpowiedzi na pandemię Covid-19, odpowiadający za ponad 60% przypadków niewypłacalności.

(AM, źródło: Multi AN)

KNF: Brak analizy potrzeb klienta niezgodny z przepisami

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego w toku wykonywania czynności nadzorczych i kontrolnych analizował między innymi praktyki dotyczące dystrybucji ubezpieczeń przeznaczonych dla konsumentów. Efektem tych analiz jest stanowisko skierowane do dystrybutorów ubezpieczeń.

Stanowisko nadzoru ma na celu zwrócenie uwagi na istotne zagadnienia dotyczące sposobu realizacji obowiązków określonych w art. 8 ust. 1, ust. 3 i ust. 4 oraz art. 2 ust. 3 pkt 2 ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń w zakresie:

  • określenia wymagań i potrzeb klienta w zakresie ochrony ubezpieczeniowej oraz proponowania umowy zgodnej z powyższymi,
  • wykonywanych czynności w obszarze określenia potrzeb i wymagań klienta, w przypadku przedsiębiorców wyłączonych spod regulacji ustawy o dystrybucji,
  • realizacji obowiązków informacyjnych.

Analiza potrzeb klienta jest niezbędna

W opublikowanym stanowisku UKNF przypomniał, że zgodnie z art. 8 ust. 1 i ust. 3 ustawy o dystrybucji ubezpieczeń, obowiązkiem dystrybutora na etapie poprzedzającym zawarcie umowy ubezpieczenia jest określenie wymagań i potrzeb klienta na podstawie uzyskanych od niego informacji oraz podanie w zrozumiałej formie obiektywnych informacji o produkcie, aby klient mógł podjąć świadomą decyzję, a także zaproponowanie umowy zgodnej z określonymi potrzebami i wymaganiami.

Przepisy ustawy pozostawiają swobodę co do sposobu i formy pozyskania informacji, ale zdaniem nadzoru postanowienia art. 8 ust. 1 oznaczają, że dystrybutor powinien wykazać się aktywnością i uzyskać od klienta takie informacje, które umożliwią mu określenie jego wymagań i potrzeb oraz zaproponowanie produktu ubezpieczeniowego zgodnego z nimi. „Nie zasługują zatem na akceptację zaobserwowane praktyki dystrybutorów ubezpieczeń, polegające na zaniechaniu określenia wymagań i potrzeb, o którym mowa w art. 8 ust. 1 ustawy o dystrybucji. (…) Należy to do obowiązków dystrybutora jako profesjonalisty, który w oparciu o te informacje powinien zapewnić zgodność proponowanej umowy ze zidentyfikowanymi wymaganiami i potrzebami klienta” – głosi stanowisko.

UKNF podkreśla, że określenie wymagań i potrzeb klienta w zakresie ochrony ubezpieczeniowej nie powinno zmierzać wyłącznie do uzyskania potwierdzenia woli zawarcia umowy, bez pozyskania od klienta informacji i dokonania analizy jego potrzeb. Dystrybutor powinien zwrócić szczególną uwagę na rodzaje ryzyk, które klient zamierza objąć ochroną. W celu dopasowania zakresu do wymagań i potrzeb klienta powinien on zweryfikować ograniczenia i wyłączenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń.

Dokumentacja i archiwizacja analizy potrzeb klienta są niezbędne

Urząd zaznaczył również, że przeprowadzenie analizy potrzeb klienta powinno zostać odpowiednio udokumentowane i zarchiwizowane, na wypadek ewentualnego sporu z klientem, a także dla potrzeb czynności kontrolnych i nadzorczych realizowanych przez organ nadzoru. Zgodnie z przepisami unijnymi dystrybutor zobowiązany jest do odpowiedniego dokumentowania działań podejmowanych w ramach dystrybucji ubezpieczeń oraz do przechowywania i udostępniania takiej dokumentacji organowi nadzoru. „Jedynym dowodem prawidłowego wykonania tego obowiązku nie może być oświadczenie klienta poświadczające, że dystrybutor określił jego wymagania i potrzeby, a zaproponowany produkt odpowiada tym potrzebom. Nie wynika z niego bowiem, w jaki sposób zostały określone potrzeby i wymagania klienta, i dlaczego proponowana umowa ubezpieczenia jest zgodna z tymi wymaganiami i potrzebami. Co więcej, praktyka polegająca na stosowaniu ww. oświadczenia, w ocenie UKNF może być uznana za próbę przerzucenia na klientów odpowiedzialności z tytułu ewentualnego nierzetelnego i nieprofesjonalnego działania dystrybutora ubezpieczeń w zakresie badania ich wymagań i potrzeb oraz w efekcie proponowania produktu ubezpieczeniowego nieodpowiadającego tym wymaganiom i potrzebom, a tym samym stanowić może działanie naruszające interesy klientów” – napisano w stanowisku.

Pośrednicy muszą sprawować nadzór nad OFWCA

UKNF zwrócił uwagę, że w ramach nadzoru nad działalnością agenta ubezpieczeniowego, o którym mowa w art. 26 ustawy, zakłady ubezpieczeń powinny weryfikować realizację i dokumentowanie obowiązku określenia wymagań i potrzeb klienta przez agentów zawierających umowy w ich imieniu, w tym przez osoby fizyczne wykonujące czynności agencyjne (OFWCA) na rzecz danego pośrednika. Zaniechanie tego nadzoru jest uznawane przez Urząd niezgodne z w/w przepisem. Realizacja obowiązku dokonywania analizy potrzeb klienta powinna zostać objęta kontrolą bieżącą przez jednostki zakładu ubezpieczeń działające w ramach pierwszej linii obrony, np. jednostki odpowiedzialne za nadzór nad sprzedażą, jak również przez działające w ramach drugiej linii obrony, poprzez dokonywanie okresowych ocen w tym zakresie. Ponadto audyt wewnętrzny, jako trzecia linia obrony, powinien dokonywać okresowych kontroli w zakresie nadzoru przez jednostki dwóch pierwszych linii.

Nadzór podkreślił, że zgodnie z art. 4 ust. 6 ustawy o dystrybucji ubezpieczeń obowiązkiem agentów oraz brokerów jest sprawowania nadzoru nad OFWCA lub czynności brokerskie, w tym w zakresie realizacji analizy potrzeb klienta.

Czynności przedsiębiorców pod stałą kontrolą

Urząd przypomniał, że zakład ubezpieczeń ponosi też odpowiedzialność m.in. za prawidłowość wykonywanych czynności w zakresie analizy potrzeb klienta przez przedsiębiorców. Dlatego też powinien ustalić szczegółowe zasady ich wykonywania w umowie z przedsiębiorcą, zastrzegając w niej m.in. możliwość bieżącej weryfikacji wykonywania w/w obowiązków i wymogów, a także aktywnie korzystać z tego uprawnienia. Kontrola w tym zakresie powinna być realizowana w ramach trzech linii obrony.

Obowiązki informacyjne

Nadzór przypomniał także, że przed zawarciem umowy ubezpieczenia klient powinien otrzymać podane w zrozumiałej formie, obiektywne informacje o proponowanym produkcie ubezpieczeniowym. Przepisy wskazują, że informacje te powinny być sporządzone w udokumentowanej formie. Dlatego niezgodne z prawem są praktyki, polegające na przekazywaniu obiektywnej informacji o produkcie ubezpieczeniowym wyłącznie w formie ustnej.

W ocenie UKNF prawidłowa realizacja wymogów dotyczących przedstawienia klientowi obiektywnych informacji o produkcie ubezpieczeniowym polega również na umożliwieniu zapoznania się z nimi na odpowiednio wczesnym etapie przed zawarciem umowy. Ale nie wcześniej niż przed określeniem jego wymogów i potrzeb, tak aby klient mógł podjąć świadomą decyzję co do zawarcia umowy ubezpieczenia.

W przypadku gdy umowa ubezpieczenia zawierana jest za pośrednictwem agenta ubezpieczeniowego, obowiązek przekazania klientowi dokumentu IPID lub odpowiednio innego dokumentu zawierającego informacje o produkcie ubezpieczeniowym, spoczywa na tym pośredniku ubezpieczeniowym. (…) Analogicznie, również sposób realizacji tego obowiązku przez osoby fizyczne wykonujące czynności agencyjne powinien być nadzorowany przez dystrybutora, zgodnie z dyspozycją art. 4 ust. 6 ustawy o dystrybucji. W sytuacji, w której zakład ubezpieczeń zawiera umowy ubezpieczenia za pośrednictwem przedsiębiorców, o których mowa w art. 2 ust. 1 i ust. 2 ustawy o dystrybucji, to na zakładzie ubezpieczeń ciąży obowiązek zapewnienia, aby przed zawarciem umowy klient otrzymał dokument IPID, zgodnie z art. 2 ust. 3 pkt 3, niezależnie od wykorzystywanego przez tego przedsiębiorcę kanału dystrybucji – np. sprzedaży bezpośredniej, za pośrednictwem telefonu, czy on-line” – głosi stanowisko

UKNF podkreśla, że jeżeli ubezpieczyciel powierzy wykonanie obowiązku przekazania dokumentu IPID przedsiębiorcy, to powinien ustalić szczegółowe zasady przekazywania w umowie z nim. Zakład ubezpieczeń powinien też zapewnić w umowie możliwość weryfikacji realizacji tego obowiązku, a także aktywnie korzystać z tego uprawnienia, kontrolując go w ramach trzech linii obrony.

Urząd oczekuje, że ubezpieczyciele niezwłocznie podejmą odpowiednie środki w celu wyeliminowania nieprawidłowych praktyk oraz będą stosowali rozwiązania zapewniające skuteczny nadzór nad agentami ubezpieczeniowymi wykonującymi dystrybucję w ich imieniu oraz nad przedsiębiorcami. UKNF oczekuje również, że agenci i brokerzy będą stosowali odpowiednie środki organizacyjne i nadzorcze zapewniające wykonywanie czynności agencyjnych i brokerskich w sposób zgodny z przepisami prawa.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: KNF)

Europa ubezpieczy klientów Ecco Holiday

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Ecco Holiday jest nowym partnerem Europy Ubezpieczenia na rynku turystycznym. Ubezpieczyciel rozpoczął współpracę z biurem podróży w zakresie sprzedaży polis turystycznych i ubezpieczeń rezygnacji z podróży.

Firmy rozpoczęły współpracę 1 października. Zgodnie z jej warunkami, każdy klient Ecco Holiday kupujący organizowaną imprezę turystyczną zostanie objęty podstawowym ubezpieczeniem podróżnym dostarczonym przez Europa Ubezpieczenia.

Dla zainteresowanych wyższymi sumami ubezpieczenia (które mogą wynieść do 500 tys. zł) oraz szerszym zakresem ochrony ubezpieczyciel przygotował dwa dodatkowe warianty ubezpieczenia, które można dokupić do wycieczki. Wyróżnikiem wariantu Super lub Extra jest szeroki zakres ochrony w zakresie Covid-19. W przypadku zakażenia koronawirusem osoby ubezpieczone mogą liczyć m.in. na pokrycie kosztów leczenia, transportu powrotnego do Polski czy wsparcie w przypadku skierowania na przymusową izolację lub kwarantannę.

Oferta obejmuje także ubezpieczenie kosztów rezygnacji z wycieczki kupionej w Ecco Holiday. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku produktu podróżnego, ubezpieczenie kosztów rezygnacji chroni przed finansowymi skutkami odwołania podróży na skutek zachorowania na Covid-19.

– Podjęliśmy współpracę z Europą Ubezpieczenia, gdyż cenimy doświadczenie tego znanego na rynku turystycznym partnera, a ubezpieczenie podróży to obecnie ważniejsze niż kiedyś uzupełnienie pakietu turystycznego – mówi Karolina Warzybok, prezes zarządu Ecco Holiday.

Włożyliśmy mnóstwo pracy w dostosowanie oferowanych przez nas produktów turystycznych do potrzeb osób podróżujących w czasach pandemii Covid-19. Wybierając ubezpieczenie Europy, mogą oni liczyć na najwyższy na polski rynku standard ochrony w przypadku zakażenia koronawirusem poza granicami kraju. Dlatego jestem przekonany, że Ecco Holiday oddało bezpieczeństwo swoich klientów w dobre ręce – mówi Marat Nevretdinov, prezes Europa Ubezpieczenia.

(AM, źródło: Europa Ubezpieczenia)

Telemedycyna atrakcyjnym i wartościowym dodatkiem do polisy

0
Kazimierz Cięciak

Rozmowa z Kazimierzem Cięciakiem, Dyrektorem Konsultingu i Product Managementu eZdrowie Comarch Healthcare 

Aleksandra E. Wysocka: – Widzimy się po rocznej przerwie, a to w historii technologii cała wieczność. Dla branży ubezpieczeniowej też okazuje się, że minęła cała wieczność, bo ubezpieczyciele cyfryzują się na potęgę we wszystkich obszarach. Comarch ma szeroki ogląd rynku, widzi nie tylko naszą branżę, dlatego chciałam zapytać, jak ubezpieczenia prezentują się w panoramie cyfryzujących się sektorów gospodarki?  

Kazimierz Cięciak: – Patrzę na to z trzech punktów widzenia. Pierwszy to punkt widzenia osoby, która zajmuje się tylko i wyłącznie zdrowiem, drugi – pracownika Comarchu, czyli firmy technologicznej, i wreszcie trzeci punkt widzenia to perspektywa klienta różnych firm ubezpieczeniowych. Dzięki sytuacji, która dotknęła nas wszystkich, ubezpieczyciele jako sektor mają ogromną przewagę w zakresie cyfryzacji, ponieważ mogą wykorzystywać dobre wzorce z innych sektorów. Patrząc wstecz, dużo rozwiązań na rynku ubezpieczeniowym było mniej podatnych na cyfryzację, jeśli porównamy to z innymi sektorami, na przykład bankowym czy nawet sektorem zdrowia. Natomiast w ostatnim okresie widać, że pewne rozwiązania oparte na zaawansowanej cyfryzacji zaczynają się pojawiać. Coraz więcej produktów, rozwiązań czy poszerzeń portfela usług firm ubezpieczeniowych zaczyna dotykać właśnie połączenia cyfryzacji i zdrowia.  

W ostatnich miesiącach widzimy triumfalny pochód telemedycyny przez rynek. Gdzie pana zdaniem telemedycyna obecnie się znajduje i dokąd zmierza? W jakim kierunku się rozwija?  

– Można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że telemedycyna przestała być szarlatanerią i stała się normalnym narzędziem świadczenia usług zdrowotnych. Pośredniczy ona pomiędzy pacjentem a lekarzem, czyli zachowuje się zgodnie ze swoją definicją. Ponadto telemedycyna stała się tym środkiem, z którego chcemy i możemy korzystać – mówię zarówno o pacjentach, jak i o profesjonalistach, czyli lekarzach oraz pielęgniarkach. A jeśli chodzi o to, dokąd telemedycyna zmierza, to jest to już bardziej skomplikowana kwestia. Wystarczy przypomnieć sobie, jak jeszcze 2 lata temu wyglądało nie tylko wykorzystanie telemedycyny, ale również zaangażowanie publicznego płatnika w tym zakresie czy w ogóle stosowanie przez niego rozwiązań cyfrowych. Jeśli chodzi o rozwój telemedycyny tak ogólnie, trzeba pamiętać o tym, że Europa rozwija się w różnych prędkościach. Mamy więc liderów w tym zakresie, czyli między innymi Danię czy Finlandię i mamy rynek polski, który określiłbym mianem umiarkowanego. Drugim interesującym regionem są Stany Zjednoczone. Tam telemedycyna jest na wysokim poziomie od połowy lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy miała zastosowanie głównie w technologiach wojskowych i w lotach kosmicznych, a teraz z racji na odległości i na pewne procesy, do których obecnie tam dochodzi, jest najbardziej wykorzystywana. I nie możemy zapominać o Chinach, które wykorzystują najbardziej zaawansowane technologie w zakresie telemedycyny. Możemy więc powiedzieć, że telemedycyna to jest część systemu. Mamy też dane, chodzi o big data i o te dane, które odnoszą się do społeczności lokalnych. Dzięki nim możemy mówić o roli telemedycyny jako mocnego wsparcia w całym procesie związanym z pacjentocentryczną ochroną zdrowia. Wystarczy spojrzeć na starzejące się społeczeństwa, na oczekiwania w stosunku do stanu zdrowia, na braki w personelu medycznym. W takiej sytuacji narzędzia telemedyczne powiązane z analizą i sztuczną inteligencją będą wspierały procesy medyczno-terapeutyczne i profilaktyczne. Nie wydaje się, że je zastąpią, natomiast mocno będą wspierały cały proces i będą powodować dalsze w nim usprawnienia. 

Może Pan podać jakiś konkretny przykład z własnego podwórka, w którym telemedycyna świetnie zadziałała? 

– W czasie pandemii Zakład Ubezpieczeń Społecznych uruchomił e-wizyty. To jest również rozwiązanie stworzone przez naszą Firmę, z którego jesteśmy bardzo dumni. Comarch Healthcare był wykonawcą tej bezpiecznej technologii do procesu, który już się przyjął i z którego wszyscy klienci ZUS-u mogą korzystać. Jest to w pewnym sensie modyfikacja produktu dla jednostek medycznych, które planują i udzielają teleporad. Ideą tego rozwiązania było umożliwienie kontaktu z ZUS za pomocą odpowiednio zabezpieczonych połączeń informatycznych z transmisją obrazu i dźwięku. Na samym początku sporym problemem była identyfikacja rozmówcy, tak żeby pracownik ZUS miał pewność, że rozmawia z właściwą osobą. E-wizyta to właśnie gwarantuje i odbyło się ich już ponad 105 tysięcy. 

Tu mamy przykład z podwórka państwowego, a jak to wygląda w sektorze prywatnym? Jak telemedycyna może znaleźć swoje miejsce w biznesie ubezpieczeniowym?  

– Realizujemy wiele projektów z firmami ubezpieczeniowymi. Po pierwsze, oferujemy wykorzystanie tej najbardziej podstawowej telemedycyny, czyli wideo- i telekonsultacji. Po drugie, warto wspomnieć o rozwiązaniu o nazwie Bransoletka Życia, które wprowadziliśmy z jednym z ubezpieczycieli. Produkt ubezpieczeniowy nazywa się Puls Życia i jest to dodatkowa polisa. Oferujemy również diagnostykę z wykorzystaniem urządzeń kardiologicznych. W tym przypadku Comarch prowadzi całość procesu – posiadacz polisy zgłasza się do swojego ubezpieczyciela i otrzymuje urządzenie, które przeprowadza diagnostykę kardiologiczną. Patrzymy także na możliwości, które dają takie rozwiązania, jak na przykład Punkt Diagnostyczny. Możemy stosować go w zakładach pracy jako rozszerzenie polisy ubezpieczeniowej w zakresie profilaktyki. Poza tym Polacy zaczęli wydawać coraz więcej pieniędzy nie tylko na ubezpieczenia na życie i prywatne ubezpieczenia zdrowotne, ale też na narzędzia telemedyczne, które z kolei umożliwiają ograniczenie kosztów ubezpieczycieli. Chodzi chociażby o możliwość zdalnego monitoringu w domu, czyli rozwiązanie oferowane przez naszą firmę jako HomeHealth do diagnostyki, ewentualnie rehabilitacji domowej. Na koniec nadmienię o sprawie niezmiernie istotnej, czyli zbieraniu całej naszej dokumentacji medycznej, historii leczenia i symptomów w jednej bezpiecznej aplikacji chmurowej, która umożliwia pacjentom dzielenie się nią z uprawnionymi osobami. To rozwiązanie w Polsce oferujemy bezpłatnie, nazywa się ono MojeZdrowie24, czyli internetowa książeczka zdrowia, i już niedługo będziemy oferować je z szeroką gamą produktów zarówno dla Pacjentów jak i świadczeniodawców pod marką Klinika24.  

Jaki produkt Comarchu mógłby w najbliższym czasie najlepiej wesprzeć ubezpieczycieli? 

– Jednym z takich kluczowych elementów będzie poszerzanie atrakcyjności portfela produktów poprzez położenie dodatkowego nacisku na między innymi prywatne ubezpieczenia zdrowotne. Warto zaoferować rozwiązania telemedyczne i możliwość korzystania z opieki domowej, do tego poszerzoną diagnostykę, między innymi kardiologiczną, w oparciu o rozwiązania sztucznej inteligencji. Dodatkowo proponujemy rozszerzenie pewnych ubezpieczeń grupowych czy pakietów NNW o profilaktykę i zaangażowanie osoby ubezpieczonej w ochronę swojego stanu zdrowia. 

Dziękuję za rozmowę. 

Aleksandra E. Wysocka 

Pandemia napędza wyłudzenia również w ubezpieczeniach

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Rozmowa z Martą Prus-Wójciuk, Head of Insurance Territory, i Zuzanną Karolak, Forensic & Compliance Lead for Central Europe, SAS Institute

Aleksandra E. Wysocka: – Porozmawiajmy o przestępczości ubezpieczeniowej i wyłudzeniach. Z jakimi trendami mamy obecnie do czynienia? Czy w pandemii doszło do istotnych zmian w tym zakresie?

Zuzanna Karolak: – Pandemia zdecydowanie odcisnęła piętno na skali oszustw. Powodem jest recesja gospodarcza. Zawsze gdy mieliśmy do czynienia ze spadkiem PKB, następował wzrost wskaźników oszustw. Gdy podczas kryzysu w 2008 r. PKB spadł średnio o ok. 2%, wzrost nadużyć wyniósł ponad 7%. Podczas pandemii Covid-19 spadek PKB był zdecydowanie większy, tak więc oczekiwania dotyczące wzrostu przestępczości są też wyższe.

W branży ubezpieczeniowej mówimy w szczególności o przestępstwach oportunistycznych – których autorami mogą być zarówno klienci, jak i agenci. Agenci są obecnie poddani zwiększonej presji ekonomicznej, która wynika z jednej strony ze zmniejszonej sprzedaży nowym klientom, a z drugiej strony ze spadającego poziomu utrzymania dotychczasowych klientów. Ta presja to jeden z trzech elementów trójkąta fraudowego. Pozostałe dwa to okazja i racjonalizacja. Mamy teraz do czynienia z pracą zdalną, czyli ze zmianą procesów i organizacji pracy, oraz z digitalizacją sprzedaży – te czynniki stanowią okazję do popełniania nadużyć.

Zuzanna Karolak

Marta Prus-Wójciuk: – Zmiany procesowe, które zaszły i zachodzą w świecie ubezpieczeniowym, są ogromne. Coraz więcej zakładów ubezpieczeń pozwala na zdalną sprzedaż produktów życiowych. Całe procesy sprzedażowe zostały uproszczone z korzyścią dla klienta.

Pojawiają się w nich jednak możliwości nadużyć, gdyż prostszy proces skutkuje ominięciem pewnych elementów procedur. Co więcej, wzrosło też znaczenie sprzedaży przez kanały cyfrowe oraz cyfryzacja całej pracy organizacji i jej działania – praca zdalna jest jednym z przykładów. Oznacza to, że specjaliści w towarzystwach ubezpieczeniowych stali się operatorami procesów i osobami, które je monitorują, podczas gdy te procesy dzieją się automatycznie.

To wszystko powoduje, że w ubezpieczeniach obserwujemy nowe typy nadużyć – znane nam już ze świata bankowości internetowej i transakcji cyfrowych. Branża musi umieć sprawnie na nie reagować, żeby ograniczyć skalę szkód. A to oznacza, że metody wykrywania i blokowania zjawisk niepożądanych, czyli m.in. nadużyć, również muszą być bardzo szybkie.

Marta Prus-Wójciuk

W jaki sposób ubezpieczyciele mogą reagować na fraudy i minimalizować skutki prób wyłudzeń?

M.P.-W.: – W ramach procesu likwidacji szkody istnieją procedury związane z wykrywaniem nadużyć. Weryfikowane są chociażby poprzednio zgłoszone szkody. Stworzono zespoły ekspertów – analityków danych, którzy się taką weryfikacją zajmują. Tworzą oni główne trzony działów bezpieczeństwa departamentów do spraw wykrywania nadużyć w zakładach ubezpieczeń. W skład takich zespołów wchodzą również śledczy operacyjni, potrafiący na podstawie swojego bogatego doświadczenia ocenić, czy dany przypadek jest nadużyciem.

Trzeba też pamiętać, że nadużycia to nie jest temat dotyczący tylko klientów i agentów, ale również pracowników i współpracowników. Z naszego doświadczenia wynika, że organizacje skupiają się głównie na wykrywaniu nadużyć zewnętrznych, czyli realizowanych przez klientów, ale niestety bardzo często mają one wsparcie osób z wewnątrz organizacji.

Jakie narzędzia zespoły analityków wykorzystują do wykrywania fraudów i zmniejszania szkód dla zakładów ubezpieczeń?

Z.K.: – Dzisiaj standardem na rynku jest wykorzystywanie modeli analitycznych wspierających procesy oceny szkód pod kątem fraudowym czy wykrywania bardziej złożonych zjawisk. Z drugiej strony pojawiają się też metody bardziej zaawansowane, takie jak sieci powiązań, które usprawniają wykrywanie podejrzanych relacji czy wzorców oraz ułatwiają pracę operacyjną śledczych.

Co więcej, pojawia się też coraz więcej innowacyjnych pomysłów, jak wykorzystywać analitykę właśnie w procesach ubezpieczeniowych. W szczególności są to techniki rozpoznawania obrazów, analizy tekstu czy dźwięku, które mogą się okazać bardzo pomocne w potwierdzaniu tożsamości klienta w procesie przeprowadzonym zupełnie zdalnie.

To wszystko na pewno oznacza niemałe koszty dla zakładu ubezpieczeń. Prowokacyjnie zapytam, czy może bardziej opłacalne biznesowo byłoby przymknięcie oczu na drobne wyłudzenia?

M.P.-W.: – Zaniechanie działania jest rzeczywiście kuszące, ale sprawdza się tylko na krótką metę i na pewno nie jest korzystne ani dla organizacji, ani dla jej interesariuszy. Jakie mogą być konsekwencje takiego podejścia?

Po pierwsze, wprowadzamy do organizacji wszystkich klientów, także nieuczciwych, co ostatecznie powoduje, że słabnie cały portfel kliencki. W pewnym sensie wspieramy też nieuczciwe praktyki, co w naturalny sposób przekłada się negatywnie na reputację całej organizacji. Skutkiem tego będzie spadek sprzedaży w dłuższym okresie. Poza tym wpuszczanie nieuczciwych klientów do organizacji oznacza pogorszenie sytuacji klientów uczciwych. Ta nieuczciwa część jest mniejsza, ale generuje dużo strat, które ktoś musi pokryć. Czyli uczciwy klient zapłaci wyższą, niesprawiedliwą dla siebie składkę z uwagi na to, że całość portfela klienckiego finalnie musi być rentowna. To znowu przełoży się na gorszy wizerunek firmy i na spadek sprzedaży.

Trzeba też zaznaczyć, że ubezpieczyciele działają w pewnej otoczce regulacyjnej, a polityka ogólnoświatowa jest taka, że wyłudzenia należy zwalczać.

O jakie regulacje konkretnie chodzi?

Z.K.: – Najbardziej gorącym obszarem regulacyjnym, który dotyka całego rynku finansowego, jest przeciwdziałanie praniu pieniędzy. Regulator nieustannie zwiększa wymagania w zakresie na przykład oceny ryzyka klienta, z którym nawiązujemy stosunki gospodarcze, a w szczególności analizy jego powiązań oraz identyfikacji beneficjenta rzeczywistego. Ubezpieczyciel musi więc wiedzieć, do kogo ostatecznie trafiają środki obracane przez firmę czy podmiot, z którym nawiązuje stosunki gospodarcze.

Jednym z wymagań, które pojawiają się w najnowszych regulacjach, jest perspektywa szybkiej reakcji na zidentyfikowane ryzyka. Potrzebne są więc rozwiązania systemowe, które będą wspierały pełną automatyzację procesów identyfikacji ryzyka. Ponieważ pandemia sprzyja kreatywności i pomysłowości przestępców, pojawiają się nowe schematy wyłudzeń czy prania pieniędzy, za którymi instytucje finansowe są zobowiązane podążać i uwzględniać je w swoich systemach zabezpieczeń. Za pomocą uczenia maszynowego możemy wykrywać te nowe trendy i nowe schematy przestępcze, a także anomalie, które pojawiają się w danych.

Czy wobec wyhamowania pandemii rynek może mieć nadzieję, że te negatywne zjawiska w końcu staną się mniej uciążliwe i ubezpieczyciele będą mogli zająć się innymi obszarami biznesu?

M.P.-W.: – Z naszych doświadczeń, a także z różnych badań i raportów wynika niestety, że spodziewany jest dalszy wzrost nadużyć zarówno w ubezpieczeniach, jak i we wszystkich innych branżach.

Będziemy z jednej strony obserwować wzrost zjawisk, które istniały do tej pory. A to oznacza, że nadal niezbędne będą inwestycje, zarówno w wiedzę, jak i w infrastrukturę. Natomiast z drugiej strony ta zmiana idąca w kierunku cyfryzacji będzie wymagała od ubezpieczycieli zbudowania w szybkim tempie wspomnianych systemów weryfikacji.

Z.K.: – Stowarzyszenie Biegłych do spraw Przestępstw i Nadużyć Gospodarczych publikuje sekwencyjny raport na temat konsekwencji, jakie pandemia będzie miała dla wskaźników nadużyć.

Ostatni raport, z grudnia 2020 r., wskazywał, że oczekiwania rynku co do wzrostu poziomu takiej przestępczości i nadużyć wynoszą aż 90%. Czyli 90% organizacji, które wzięły udział w tym badaniu, spodziewa się wzrostu poziomu wyłudzeń w kolejnych 12 miesiącach. Tak więc musimy nieustannie stawiać czoło tym poważnym wyzwaniom.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka


POBIERZ | SUBSKRYBUJ W iTUNES | SUBSKRYBUJ W SPOTIFY

18,538FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie