Blog - Strona 882 z 1525 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 882

KUKE: Wysokość odszkodowań wynikłych z wojny jest zagadką

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych Janusz Władyczak przyznał, że obecnie nie da się dokładnie ocenić, jaka będzie ostateczna kwota wypłaconych przez KUKE odszkodowań będących konsekwencją rosyjskiej agresji na Ukrainę.

W wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu zamieszczono informację o planowanej nowelizacji rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie warunków i trybu udzielania przez Skarb Państwa poręczeń bankowych zaciągniętych przez KUKE oraz udzielania i umarzania pożyczek ze środków budżetu państwa. W wyjaśnieniu wskazano, że w związku z wybuchem wojny wywołanej agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę przewiduje się „bardzo znaczący wzrost wypłat z tytułu umów ubezpieczeń eksportowych i gwarancji ubezpieczeniowych” zawartych przez KUKE. Zaangażowanie korporacji w znacznej mierze skoncentrowane jest bowiem na rynku rosyjskim, ukraińskim i białoruskim – podał Forsal.pl za PAP.

– Nie da się na razie dokładnie ocenić, jaka będzie ostateczna kwota wypłaconych przez KUKE odszkodowań będących konsekwencją rosyjskiej agresji na Ukrainę. Na pewno firmy, które ubezpieczyły swoją sprzedaż na Wschód, nie stracą. W ubiegłym roku KUKE ubezpieczyła 5% polskiego eksportu na Ukrainę, czyli transakcje o wartości 4 mld zł, nieco mniejszy odsetek do Rosji i prawie 15% na Białoruś – powiedział PAP Janusz Władyczak.

Jak wyjaśnił, obecnie do KUKE spływają głównie wnioski o pomoc w windykacji należności od kontrahentów. – W zdecydowanej większości przypadków działania windykacyjne nie przynoszą rezultatu. Ale po stronie ukraińskich odbiorców, którzy mają problem z regulowaniem zobowiązań, jest duża wola, by zapłacić, gdy sytuacja się ustabilizuje, a biznes będzie mógł normalnie funkcjonować. Więc część naszych klientów wydłuża terminy i nie domaga się obecnie spłaty – powiedział Janusz Władyczak. – Inaczej jest w Rosji, gdzie część odbiorców wykorzystuje fakt nałożenia sankcji przez Zachód do odmowy zapłaty za przysłane towary, tłumacząc się rządowymi obostrzeniami czy wyłączeniem ich banków z systemu SWIFT. Jednak zdarza się, że i stamtąd dochodzą przelewy. Białoruscy importerzy starają się generalnie podtrzymać relacje z polskimi partnerami, ale czy to z powodu restrykcji, czy też zachwiania ich sytuacji finansowej, nie regulują zobowiązań – stwierdził.

Prezes KUKE przyznał, że sytuacja na tych rynkach zmienia się dynamicznie.

– Największe natężenie spływu wniosków od klientów zanotowaliśmy w marcu, po czym w ostatnich kilku tygodniach nastąpił wyraźny spadek. Po pierwszym szoku wywołanym rosyjską napaścią spora część ukraińskich firm odbudowuje działalność, choć wiadomo, że mają ogromne problemy z płynnością i trudno im liczyć na wsparcie ze strony banków, które także przeżywają kłopoty. Ale nasi klienci mają tego świadomość i nadal wysyłają towar do dobrze sobie znanych i wiarygodnych odbiorców, czasem też udzielając kredytu kupieckiego, choć raczej na bardzo krótkie terminy – powiedział Janusz Władyczak.

Jak wskazał, w ubiegłym roku wartość odszkodowań związanych z Rosją, Białorusią i Ukrainą wyniosła zaledwie 4,5 mln zł, z czego głównie chodziło o Ukrainę. – Jednak był to drugi rok nadzwyczajnie niskiej szkodowości w skali całego świata, co wynikało z warunków związanych z pandemią. W tym roku na wszystkich rynkach można spodziewać się wzrostu niewypłacalności, ponieważ rządowe programy wsparcia w większości państw zostały wygaszone, a obecny wzrost kosztów działalności firm odciśnie swoje piętno na ich kondycji – powiedział prezes KUKE.

(AM, źródło: Forsal.pl, PAP)

Co czwarty internauta nie czuje się w sieci bezpiecznie

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

27% użytkowników sieci uczestniczących w badaniu „Bezpieczeństwo w internecie” przeprowadzonym na zlecenie Europ Assistance Polska deklaruje, że ma obawy związane z korzystaniem z niej. Jednocześnie tyle samo procent nie posiada antywirusa na swoim komputerze. 10% respondentów nigdy nie zmienia hasła lub danych uwierzytelniających, a 1/3 robi to rzadko.

Ponad 80% uczestników badania zadeklarowało, że kilka razy dziennie surfuje po internecie. 27% badanych przyznaje, że ma obawy związane z zagrożeniami, jakie wynikają z dostępu do internetu. Od czasu poprzedniej edycji badania (2017 rok) odsetek ten wzrósł o 2 pp.

Prawie połowa ankietowanych obawia się zagrożeń związanych z bezpieczeństwem dzieci i młodzieży w sieci. 48% niepokoi myśl, że najmłodsi mogą mieć kontakt ze środowiskiem pedofilskimi, ich zdjęcia mogą być udostępnione na stronach pornograficznych lub mogą oni stać się ofiarą zniesławienia czy cyberprzemocy. Równie mocno respondenci obawiają się cyberzagrożeń (48%) i wynikających z nich konsekwencji, m.in. utraty pieniędzy z konta bankowego, ataku wirusa, kliknięcia w link, który zainfekuje sprzęt, bycia szpiegowanym czy kontrolowanym.

Z kolei 47% badanych niepokoją zagrożenia wynikające z dokonywania płatności internetowych. Obawy respondentów najczęściej wiążą się z dokonywaniem operacji/płatności na fałszywych witrynach. Ankietowani boją się także, że w sieci pozostaną ich dane osobiste lub że ich karty zostaną sklonowane. Obawy dotyczą także braku możliwości kontrolowania wszystkich swoich danych osobowych umieszczonych w internecie (49%). Badani niepokoją się, że ich dane wykorzystane zostaną do otworzenia rachunku bankowego czy przysłużą się do innej nielegalnej działalności.

– Wyniki te pokazują, że świadomość internautów powoli, lecz systematycznie rośnie. Jednak nadal wiele osób surfujących w sieci nie zdaje sobie sprawy ze stopnia zagrożenia, na jakie jest narażonych. Znaczna część internautów ma przekonanie, że w sieci jest bezpieczna i anonimowa, a wszelkie niebezpieczne sytuacje ich nie dotyczą – mówi Marcin Zieliński, dyrektor Departamentu Sprzedaży w Europ Assistance Polska.

Jak internauci zabezpieczają swoje dane?

Używanie oprogramowania antywirusowego, a także stosowanie mocnych i rozbudowanych haseł zabezpieczających jest podstawą do zachowania bezpieczeństwa w sieci. Wyniki badania pokazują, że 73% ankietowanych posiada antywirusa zainstalowanego na komputerze. W przypadku smartfona takiego zabezpieczenia używa 62%, a na tablecie antywirusa instaluje 39% respondentów. Z kolei 10% badanych deklaruje, że nigdy nie zmienia hasła lub danych uwierzytelniających, a 1/3 robi to rzadko. Ponadto 1/4 respondentów używa kilku haseł dla wszystkich stron internetowych i portali społecznościowych.

Ochrona przed cyberzagrożeniami

75% badanych uważa, że bezpieczeństwo cybernetyczne jest ważne. 52% jest zainteresowanych usługami zwiększającymi bezpieczeństwo w sieci, a 35% deklaruje chęć zakupu takiego rozwiązania. Według badanych najbardziej wiarygodne instytucje, które mogą oferować takie rozwiązania, to banki (81%), serwisy płatnościowe typu BLIK, Pay Pal, PayU, dotpay (71%) i firmy ubezpieczeniowe (58%).

– Konsekwencje wynikające z zagrożeń cybernetycznych, w tym nieuczciwego lub szkodliwego wykorzystania danych osobowych czy finansowych, mogą mieć nieoczekiwany skutek, zarówno materialny, jak i niematerialny. Dlatego większość osób deklaruje potrzebę ochrony na taką okoliczność. Oferujemy klientom produkt, który łączy w sobie zarówno element prewencyjny, jak i ochronę ubezpieczeniową z assistance. To kompleksowe podejście pozwala na monitorowanie bezpieczeństwa swoich danych, a także gwarantuje wsparcie w sytuacji, gdy do cyberzagrożenia już dojdzie – dodaje Zieliński.

O badaniu:

Badanie “Bezpieczeństwo w internecie”, które dotyczyło działań podejmowanych online, obaw związanych z korzystaniem z internetu i bezpieczeństwa w sieci, zostało zrealizowane w kwietniu 2022 roku przez firmę badawczą ARC Rynek i opinia na zlecenie Europ Assistance Polska. Reprezentatywna próba badawcza wyniosła 1015 osób, które udzieliły swoich odpowiedzi w ramach ankiety internetowej.

(AM, źródło: Europ Assistance)

Brytyjscy przedsiębiorcy zaczynają wierzyć w cyberzagrożenie, ale jeszcze skąpią na cyberochronę

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Podczas gdy zainteresowanie ubezpieczeniami cyber niezaprzeczalnie rośnie, zwłaszcza wobec zwiększonego ryzyka związanego z wojną w Ukrainie i pracą zdalną, cena nadal wydaje się za wysoka dla brytyjskich małych i średnich przedsiębiorstw.

Z ankiety przeprowadzonej przez firmę analityczną Global Data wynika, że 38% takich firm uważa za nieprawdopodobne, aby stały się celem cyberataku, natomiast 29% zrezygnowało z posiadanych polis w 2021 r. w ramach cięcia kosztów.

– Wyniki za 2021 r. ankiety ubezpieczeniowej wśród małych i średnich przedsiębiorstw sugerują, że przedstawiciele tego sektora są świadomi zagrożenia, ale nie mają poczucia, że dotyczy ono ich firm. Spodziewamy się, że chociaż w niedalekiej przyszłości zainteresowanie cyberubezpieczeniami nadal będzie rosło, cena wciąż będzie największą przeszkodą dla ich zakupu – powiedział Ben Carey-Evans, analityk ubezpieczeniowy w Global Data.

Global Data zauważa, że wraz ze wzrostem ryzyka ataku będą rosły składki. Zważywszy, że cięcie kosztów jest jednym z najczęstszych powodów rezygnacji z polisy, będzie to znacząca przeszkoda.

– Nawet jeśli brytyjskie MiSie coraz bardziej obawiają się, że staną się celem cyberprzestępców, ich gotowość do płacenia jeszcze wyższych składek za swoją ochronę nie ma szans wzrosnąć – zauważa Carey-Evans. – Dla ubezpieczycieli jest to produkt trudny do wyceny, bowiem w odróżnieniu od innych nie da się tu ograniczyć ryzyka – każde przedsiębiorstwo z sektora może stać się obiektem cyberataku w każdym momencie, a koszta mogą być znaczne.

Rosyjska agresja na Ukrainę zwiększyła potencjalne ryzyka dla cyberbezpieczeństwa. Brytyjskie Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego w marcu 2022 r. rekomendowało wszystkim organizacjom w Wielkiej Brytanii wzmocnienie środków bezpieczeństwa.

– Kiedy liczba poważnych ataków stale rośnie, świadomość, że każdy jest narażony – nawet MiSie – powinna przełożyć się na wzrost popytu na cyberubezpieczenia. Jednak cena wciąż pozostaje problemem, zwłaszcza że sektor zmaga się z ogólnie trudną sytuacją gospodarczą – podsumowuje ekspert.

AC

Dołącz do najefektywniejszego zespołu i poznaj najwyższe standardy obsługi brokerskiej

0

Zapraszamy do współpracy brokerów ubezpieczeniowych,

asystentów i asystentki brokera

oraz specjalistów z zakresu ubezpieczeń

MIEJSCE PRACY: WROCŁAW

OFERUJEMY

• nowoczesne narzędzia pracy
• zatrudnienie na umowę o pracę
• szkolenia z najefektywniejszych standardów obsługi brokerskiej
• pracę w doświadczonym zespole
• benefity pracownicze (karta multisport, ubezpieczenie zdrowotne, ubezpieczenie na życie)

ZADANIA W ZALEŻNOŚCI OD STANOWISKA

• budowanie i utrzymywanie długoterminowych relacji z klientami
• współpraca z towarzystwami ubezpieczeniowymi
• raportowanie podejmowanych działań oraz osiągniętych wyników

OCZEKIWANIA

• wykształcenie wyższe
• dobra znajomość rynku ubezpieczeniowego
• czynne prawo jazdy kat. B

Wyślij swoje CV na adres: rekrutacja@suprabrokers.pl
Prosimy o zamieszczenie w CV treści poniższej klauzuli:

Klauzula zgody na przetwarzanie danych do celów rekrutacji:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zamieszczonych w przesłanym przeze mnie CV przez Supra Brokers S.A z siedzibą Aleja Śląska 1, 54-118 Wrocław w celu prowadzenia rekrutacji.

Gazeta Ubezpieczeniowa nr 20/2022

0
  • Piotr Łoza, InterRisk: Nowa odsłona produktu dla małych i średnich przedsiębiorstw – str. 2
  • Artur Makowiecki: Podsumowanie tygodnia. Trudny sprawdzian nowego nadzorcy ubezpieczeń – str. 2
  • Dorota Bartkowska, Compensa: Przychodnia Online to szybki dostęp do lekarza i badań za rozsądne pieniądze – str. 3
  • Adam Pasternak-Winiarski, Deloitte: Kluczowe wnioski z Insurtech Insights – str. 4–5
  • Mateusz Gintrowski, Quantee: Technologia budzi rynek – str. 5
  • Marcin Konopka, BERG System: Czego multiagencja może nauczyć się od Google’a? – str. 6
  • Mariusz Gilicki: Generali Agro Ekspert – ubezpieczenie maszyn rolniczych – str. 8
  • Jakub Welz, ERGO Hestia: Gotowi do sprawnej likwidacji szkód rolnych – str. 9
  • Marsh: Ceny ubezpieczeń na świecie wzrosły o 11% – str. 11
  • PFR Portal PPK: Konferencja „Wartość w biznesie” – str. 13
  • Tomasz Zapart, PZU: Bezpieczna flota – str. 14
  • Kpt. Dariusz Baranowski, SGSP: Pożary są najczęściej skutkiem błędów ludzkich – str. 15
  • Łukasz Cichowski, MAI Insurance Brokers: Czy można wierzyć kobiecie? – str. 18
  • dr Piotr Okrasa, Quantum: Co z AC i 30-dniowym AC dla Ukraińców? – str. 19
  • Andrzej Kowerdej, Gaweł Gałkiewicz, Phinance: Sukcesja podstawą dobrobytu – str. 20
  • Sławomir Dąblewski: Dlaczego nie odpowiadasz na e-mail? – str. 21
  • Artur Sójka, Biznes Klub Polska: Potrzebujesz coachingu! – str. 21
  • Adam Kubicki: Izolacja się skończyła, ale sprzedaż zdalną warto rozwijać – str. 22
  • Marcin Kowalik: Sukcesy sprzedażowe drugiego roku pandemii – str. 22

Ubezpieczenia w regionie CEE przekroczyły poziom sprzedaży sprzed pandemii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Ubiegłoroczny przypis składki brutto na 17 rynkach ubezpieczeniowych w Europie Środkowo-Wschodniej (CEE) wyniósł 40,82 mld euro, o 8,9% więcej niż w roku poprzednim. Wszystkie rynki z wyjątkiem Słowacji odnotowały dodatnią dynamikę, w niektórych przypadkach nawet dwucyfrową – wynika z danych zebranych przez serwis xprimm.com.

Autorzy opracowania zwracają uwagę na to, że chociaż linie ubezpieczeń majątkowych łącznie miały największy udział we wzroście przypisu w ujęciu rok do roku, należy uczciwie podkreślić, iż w rzeczywistości ubezpieczenia na życie i główne klasy pozostałych ubezpieczeń miały porównywalne udziały, wykazując praktycznie jednolity trend wzrostowy we wszystkich liniach biznesowych. Większym zainteresowaniem cieszyły się produkty o mniejszym udziale w portfelu rynkowym, takie jak ubezpieczenia zdrowotne, gwarancje czy ubezpieczenia finansowe.

Sprzedaż ubezpieczeń na życie osiągnęła poziom zbliżony do roku 2019 – ostatniego przed pandemią. Tymczasem ubezpieczenia majątkowe przekroczyły już rezultat z 2019 r. o ok. 2 mld euro.

Wartość odszkodowań i świadczeń zwiększyła się o 6,26% w porównaniu z rokiem poprzednim, osiągając poziom 22,67 mld euro. W ubezpieczeniach majątkowych głównymi przyczynami sięgającego 6% wzrostu wartości wypłat były ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak tornado, które nawiedziło południowe regiony Czech i Polski, oraz wzrost szkodowości w liniach ubezpieczeń komunikacyjnych.

W ubezpieczeniach na życie wypłacone świadczenia wzrosły o około 6,46%, głównie w wyniku zwiększonej śmiertelności z powodu Covid-19 i letnich upałów.

AM, news@gu.com.pl

(źródło: xprimm.com)

Inwestorzy umożliwią szybszy rozwój Cachet

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Platforma ubezpieczeniowa Cachet pozyskała 5,5 mln euro na rozwój swojej oferty dla osób pracujących w ramach tzw. gig economy. Chodzi o współpracujących z platformami internetowymi, np. kierowców świadczących usługi przewozu osób za pośrednictwem Bolta czy Ubera.

Rundę finansowania prowadzi Truffle Capital z siedzibą w Paryżu. To pierwsza inwestycja tego funduszu w regionie CEE. Rundę wspierają UNIQA Ventures oraz Icebreaker.vc. Reprezentanci Truffle Capital oraz Icebreaker.vc dołączą do razy nadzorczej insurtechu.

Pozyskane środki zostaną wykorzystane do rozbudowy zespołu, usprawnienia modeli przetwarzania danych, rozwijaniu technologii oraz ekspansji na kolejne rynki w Europie. Cachet posiada licencję na dystrybucję ubezpieczeń w większości krajów Unii Europejskiej i działa już w Polsce, Estonii i na Łotwie. Klienci firmy pochodzą także z Wielkiej Brytanii, Litwy i Finlandii. Poza Boltem i Uberem wspiera ona także platformy Upstream, Citybee i Cleanify. Na ojczystym rynku spółki, w Estonii, Cachet ma 40% udziału w rynku ubezpieczeń dla aplikacji do przejazdów.

Cachet agreguje dane dotyczące pracy zarobkowej z wielu źródeł, co pozwala na lepsze profilowanie danego usługodawcy. Firma już dostarcza ubezpieczenia komunikacyjne dla kierowców przewozu osób oraz klientów indywidualnych. Kurierom i dostawcom oferowane są ubezpieczenia NNW oraz polisy na wypadek uszkodzeń mienia i zdrowia. W ramach rozwoju portfolio produktów Cachet planuje także wprowadzenie polisy OC zawodowej i ubezpieczeń od wypadków i uszczerbku na zdrowiu dla pracowników platform.

Obecnie firma współpracuje z ponad 12 ubezpieczycielami, takimi jak Allianz, PZU czy VIG.

– Gospodarka platformowa sprawiła, że firmy takie jak Deliveroo czy Bolt są jednymi z najszybciej rosnących na kontynencie, ale jednocześnie wywołała poważne debaty dotyczące praw pracowników funkcjonujących w nowych modelach biznesowych. Bierzemy udział w rozmowach dotyczących regulacji rynku pracy dla takich platform na szczeblu unijnym. Spotkaliśmy się z opiniami, że rozwiązaniem problemu jest po prostu sklasyfikowanie wszystkich jako pełnoetatowych pracowników. Nasze zdanie jest następujące: używanie starego toku myślenia do nowych problemów może spowodować, że wylejemy dziecko z kąpielą – mówi Hedi Mardisoo, współzałożycielka i CEO Cachet. – Proponujemy użycie nowoczesnych narzędzi do rozwiązywania problemów, które technologia częściowo stworzyła. W ten sposób możemy zachować elastyczność i wolność, jaką oferują platformy, a jednocześnie oddać kontrolę i prawa ich współpracownikom – dodaje.

– Cachet ma silną pozycję w krajach bałtyckich oraz bardzo jasną wizję tego, jak rozwiązać problemy gospodarki platformowej, z którymi mierzą się freelancerzy. Cachet stworzyło imponujące możliwości zbierania i obróbki danych dzięki unikatowym narzędziom, własnej platformie i zaawansowanej analityce. W ten sposób każdy freelancer jest traktowany indywidualnie przy jednoczesnej minimalizacji ryzyka dla partnerów ubezpieczeniowych. To jedna z najlepiej rokujących inicjatyw na dynamicznym rynku insurtech – podkreśla BernardLouis Roques, współzałożyciel i CEO Truffle Capital.

(AM, źródło: Catchet)

Quantee zdobył środki na ekspansję zagraniczną

0
Źródło zdjęcia: Quantee

Insurtech specjalizujący się w wycenie produktów ubezpieczeniowych Quantee pozyskał 3 miliony złotych finansowania w ramach rundy seed, którą przeprowadził fundusz Nunatak Capital z udziałem FundingBox Deep Tech Fund.

Celem Quantee jest umożliwienie wszystkim ubezpieczycielom budowy w pełni spersonalizowanych produktów z wykorzystaniem autorskiego oprogramowania opartego o sztuczną inteligencję. Dzięki technologii insurtechu firmy mogą lepiej wyceniać polisy, dostosowywać je do indywidualnych preferencji klientów i w pełni wykorzystać potencjał posiadanych danych w czasie rzeczywistym. Ubezpieczyciele przy wykorzystaniu platformy Quantee są w stanie mocno skrócić czas wprowadzania zmian w taryfach oraz poprawić dokładność stosowanych modeli.

Quantee zrealizowało już szereg pilotażowych projektów z firmami ubezpieczeniowymi oraz pozyskało pierwszych klientów korzystających komercyjnie z oprogramowania, w tym firmę DKV Seguros (Hiszpania) oraz InterRisk.

Ta runda finansowania pozwoli na dalszy rozwój Quantee oraz ekspansję na rynek brytyjski oraz hiszpański, jak również na dalszy rozwój oprogramowania.

– Zdecydowaliśmy się zainwestować w Quantee ponieważ widzimy unikatową okazję budowy wartości dzięki wykorzystaniu zaawansowanej analityki do dynamicznej wyceny ubezpieczeń. Już teraz duże wolumeny danych pozwalają na tworzenie bardziej elastycznej i spersonalizowanej oferty, co przekłada się na zmniejszony poziom ryzyka oraz poprawę efektywności ubezpieczycieli. Ten trend będzie postępował wraz z rozwojem możliwości pozyskiwania i przetwarzania coraz większej ilości danych, z korzyścią dla firm ubezpieczeniowych i ich klientów – komentuje Piotr Ciżkowicz, partner zarządzający Nunatak Capital.

– Byliśmy zaintrygowani unikatowym połączeniem kompetencji zespołu, jak również dojrzałością produktu. Jako że oprogramowanie do dynamicznej wyceny pozwala ubezpieczycielom nadążać za gwałtowanie zmieniającymi się uwarunkowaniami rynkowymi, widzimy ogromny potencjał, aby Quantee stał się dla nich rozwiązaniem pierwszego wyboru – dodaje Iwona Cymerman, partner zarządzająca FundingBox DeepTech Fund.

(AM, źródło: Quantee)

Bezpośrednia przyczyna zgonu

0
Sławomir Dąblewski

Istotą tego procesu było rozstrzygnięcie kwestii, czy zaistniałe zdarzenie będące przyczyną śmierci ubezpieczonego mieści się w zakresie odpowiedzialności pozwanego towarzystwa i czy w związku z tym jest ono zobowiązane wypłacić powodowi umówioną sumę pieniężną.

Odmawiając wypłaty odszkodowania, ubezpieczyciel wskazał, że nie zostały spełnione wszystkie przesłanki, które warunkują jego odpowiedzialność, a które w sposób wyraźny zostały określone w ogólnych warunkach ubezpieczenia grupowego. Mianowicie nie zostało dowiedzione, że ubezpieczony zmarł na skutek zawału serca, zdefiniowanego w o.w.u.

Ubezpieczyciel wypłacił świadczenie podstawowe z tytułu śmierci naturalnej, odmówił z umowy dodatkowej, uznając, że w rozpoznawanym przypadku z przedłożonej karty zgonu nie wynika, aby zawał serca był bezpośrednią przyczyną śmierci ubezpieczonego. Pomimo wniesionego odwołania od decyzji pozwany nie przyznał na rzecz powoda przedmiotowego świadczenia dodatkowego.

Sąd pierwszej instancji, dokonując analizy o.w.u., uznał, że nie wyjaśniono w nich, co strony umowy ubezpieczenia miały rozumieć przez „bezpośrednią przyczynę zgonu”. Postanowienia zawartej umowy nie wskazywały, jak winny zostać uregulowane stosunki stron w sytuacji, gdy w karcie zgonu wskazano zarówno bezpośrednią, jak i wyjściową przyczynę zgonu. Dlatego w procesie wykładni tego pojęcia sąd odwołał się do rozumienia pojęcia bezpośredniości obowiązującej w języku powszechnym.

W słowniku języka polskiego PWN bezpośredniość utożsamiana jest z pojęciem bliskości, naoczności, ścisłości. Oznacza to coś pozostającego w następującym po sobie związku przyczynowo-skutkowym. W potocznym zatem języku przyczyna bezpośrednia i wyjściowa uznawane byłyby niemal za synonimy.

Skoro zatem zawał serca był pierwotną przyczyną zgonu, który niejako nastąpił przez niego, to stanowiło to przyczynę bezpośrednią zgonu w rozumieniu o.w.u. W tym rozumieniu zawał serca, jakiego doznał ubezpieczony (przyczyna wyjściowa), doprowadził do nagłego zatrzymania krążenia (przyczyna bezpośrednia). Powyższe jest już wystarczające do przyjęcia, że pozwany ubezpieczyciel winien wypłacić na rzecz powoda żądane przez niego świadczenie.

Sąd wskazał, że o.w.u. nie mogły arbitralnie powodować pozbawienia powoda jako uposażonego należnego mu świadczenia. Nie miał on bowiem jakiegokolwiek wpływu na kształtowanie postanowień zawartej umowy ubezpieczenia ani na sposób opisywania zdarzeń medycznych w karcie zgonu. Monitowanie zaś przez członków rodziny zmarłego zapisów dokumentacji medycznej jest sprzeczne z obowiązującymi praktykami, w szczególności, gdy sama konieczność wezwania profesjonalnej pomocy medycznej, podejmowane następczo czynności ratownicze, są dla rodziny takiej osoby stresujące i traumatyczne. Takie oczekiwania byłyby postępowaniem zbyt formalistycznym.

W takich okolicznościach to pozwanego ubezpieczyciela należy obciążyć odpowiedzialnością za ukształtowanie postanowień o.w.u. w sposób niejednoznaczny i nie odpowiadający na wszelkie przypadki, które mogły na ich gruncie powstać. To bowiem pozwany ubezpieczyciel jednostronnie miał wpływ na ich merytoryczną treść i kształt. W konsekwencji należało uznać, że bezpośrednią, a więc wyjściową przyczyną zgonu ubezpieczonego był zawał serca, a co za tym idzie – powód spełnił wszelkie przesłanki do przyznania na jego rzecz świadczenia dodatkowego z tytułu zawartej przez ojca umowy ubezpieczenia.

Pozwany wniósł apelację od powyższego wyroku, zaskarżając go w całości, zaś powód o oddalenie apelacji i zasądzenie kosztów postępowania apelacyjnego według norm przepisanych. Sąd II instancji zauważył, że w związku z treścią zapisów o.w.u. i kwestionowaniem przez stronę pozwaną przyczyny zgonu niezbędne dla prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy było ustalenie, czy przyczyna zgonu ubezpieczonego wypełniła wszystkie wskazane w ogólnych warunkach ubezpieczenia przesłanki.

Przeprowadzone postępowanie dowodowe w niniejszej sprawie, a w szczególności opina powołanego biegłego kardiologa nie pozwoliły na stwierdzenie w odpowiednio wysokim stopniu prawdopodobieństwa, że bezpośrednią przyczyną zgonu ubezpieczonego był zawał mięśnia sercowego, wręcz przeciwnie, biegły stwierdził, że bardziej prawdopodobną przyczyną zgonu ubezpieczonego była masywna zatorowość płucna.

Ciężar dowodu, że zgon nastąpił w wyniku zawału serca – zgodnie z art. 6 k.c. – obciążał powoda, który nie sprostał temu obowiązkowi. W ocenie sądu treść o.w.u. została sformułowana w sposób jednoznaczny. Wynikało z nich wprost, jakie warunki muszą być spełnione, by dodatkowe świadczenie zostało wypłacone uposażonemu.

Podzielając ustalenia faktyczne poczynione przez sąd I instancji i przyjmując je za własne, jednakże nie zgadzając się z ich oceną prawną, sąd II instancji uwzględnił w całości apelację ubezpieczyciela.

Na podstawie: sygn. akt IX Ca 972/21, 17 lutego 2022 r.

Sławomir Dąblewski
dablewski@gmail.com

Dlaczego wstępna klasyfikacja klientów jest ważna

0
Adam Kubicki

Chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że żyjemy w erze informacji. Dlaczego więc liczni doradcy klienta i agenci nie starają się zdobyć jak najwięcej danych dotyczących swoich klientów? Dlaczego najczęściej próbują przechodzić od razu po znalezieniu potencjalnego klienta do sfinalizowania transakcji, z pominięciem etapu wstępnej klasyfikacji?

Każdy z nas odpowie na to pytanie zgodnie z własnymi doświadczeniami. Pamiętajmy jednak, że nic nie tłumaczy pominięcia etapu klasyfikacji klienta. Im szybciej wkroczymy na tę drogę, jedyną właściwą ze strategicznego punktu widzenia, tym lepiej.

Jakie są przyczyny pomijania klasyfikacji klienta? Zmierzamy do szybkiego podpisania umowy, brakuje nam doświadczenia, nie wiemy, jak zdobyć informacje o potrzebach i życzeniach potencjalnego klienta, jesteśmy nazbyt pewni siebie, nie rozumiemy znaczenia tego etapu w procesie sprzedaży, szkoda nam czasu.

Na czym polega wstępna klasyfikacja klienta? Jest ona kolejnym logicznym i koniecznym etapem po zdobyciu nowego kontaktu. Teraz powinniśmy: 1) zorientować się, czy potencjalny klient jest naprawdę obiecujący, 2) zebrać o nim jak najwięcej informacji, nim podejmiemy z nim rozmowę, 3) przygotować plan rozmowy wstępnej.

Takie podejście od początku pozwoli nam skoncentrować się wyłącznie na najbardziej obiecujących potencjalnych klientach i właściwie zaplanować spotkanie. Wstępna klasyfikacja klienta jest czymś więcej niż tylko zbieraniem o nim informacji. Podchodząc poważnie do tego etapu sprzedaży, okazujemy klientowi szacunek. Jesteśmy przygotowani do rozmowy telefonicznej czy napisania listu, znamy nie tylko imię i nazwisko klienta, ale i jego stanowisko oraz branżę, w której działa.

Ponadto wstępna klasyfikacja klienta przynosi cenną wiedzę, która będzie przydatna w późniejszych etapach sprzedaży. Możemy wykorzystać te informacje do opracowania planu spotkania, do zbudowania wizerunku własnej osoby jako człowieka wiarygodnego, do przygotowania zindywidualizowanej oferty, a nawet do przezwyciężenia obiekcji klienta.

Próba nawiązania relacji z klientem z pominięciem wstępnej klasyfikacji przypomina randkę w ciemno. Nie wiemy, kogo spotkamy za drzwiami, przed którymi właśnie stoimy. Jeżeli nie pominiemy tego etapu, unikniemy wielu niespodzianek, a spędzony wspólnie czas dla obu stron na pewno nie będzie stracony.

Wielu agentów sądzi, że wstępna klasyfikacja klienta następuje podczas pierwszego kontaktu. W rzeczywistości jest to jeden z trzech kroków prowadzących do nawiązania kontaktu. Potencjalny klient został zidentyfikowany, ale nie mamy zbyt wiele informacji o jego zainteresowaniach i nie wiemy, czy zechce z nami rozmawiać.

Wstępna klasyfikacja to szansa na udany pierwszy kontakt z klientem. Jak to zrobić? Jeżeli odrobimy pracę domową, możemy dotrzeć od razu do ludzi decydujących o zakupie. Ponadto wstępna klasyfikacja klienta pomoże nam wzbudzić jego ciekawość i wyróżnić się na tle konkurencji.

Spójrzmy, jak dzieje się zwykle. Oto dzwonimy do idealnego potencjalnego klienta. Po licznych próbach odbycia z nim rozmowy sam odbiera telefon. W ciągu piętnastu pierwszych sekund nie udaje nam się przyciągnąć jego uwagi, ponieważ nie przedstawiamy celu naszego telefonu. Jeżeli nawet to się nam powiedzie, a nie będziemy wiedzieli, o co spytać klienta, bo nie wiemy nic o jego biznesie, co się stanie? Opowiadamy o naszych produktach i firmie jak każdy sprzedawca.

Dzięki właściwej wstępnej klasyfikacji jeszcze przed pierwszą wizytą u tego człowieka nawiążemy z nim dialog, a nie ograniczymy się do przekazania mu informacji na nasz temat. Zebranie informacji pozwoli nam uniknąć kłopotliwych sytuacji. Poniższa opowieść nie dotyczy świata biznesu, jednak przez analogię dowodzi, że tylko właściwa wstępna klasyfikacja klienta prowadzi do sukcesu.

Wyobraź sobie, że twoi współpracownicy powierzyli ci zakup prezentu świątecznego dla szefa. Dysponujesz niewielkim budżetem i starasz się korzystać z ofert promocyjnych. Aby nie tracić czasu, wchodzisz do internetu na stronę firmy oferującej upominki. Wybierasz elegancką bombonierę, która ma być dostarczona przed biurową uroczystością. Opakowana w przepiękny papier bombonierka dociera w wyznaczonym czasie i tobie przypadł również zaszczyt wręczenia jej przełożonemu.

Z przypadkowej rozmowy z kolegą tuż przed przyjęciem dowiadujesz się, że szef jest uczulony na czekoladę. Zatem choć udało ci się pomyślnie wykonać zadanie, wynik nie jest zadowalający. Tak samo może się zdarzyć z twoim potencjalnym klientem. Nie chodzi o to, by rozdawać prezenty na chybił trafił; trzeba poznać potrzeby i pragnienia danej osoby, jeśli chcemy, by poświęciła nam swój cenny czas.

Adam Kubicki
adam.kubicki@indus.com.pl

18,430FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie