Podczas gdy zaufanie małych i średnich przedsiębiorstw brytyjskich do ubezpieczeń wzrosło w następstwie spraw sądowych o odszkodowania z tytułu przerw w działalności w 2020 r., kolejne doniesienia o sporach prawdopodobnie odwrócą ten trend.
Konflikt pomiędzy przedsiębiorstwem handlu detalicznego Greggs a Zurich, kolejny głośny spór między brytyjskim biznesem a branżą ubezpieczeniową, pociąga za sobą ryzyko reputacyjne dla ubezpieczycieli, którzy mogą być postrzegani jako unikający wypłaty odszkodowań. Według ankiety przeprowadzonej wśród brytyjskich małych i średnich przedsiębiorstw, 21% stwierdza, że ich zaufanie do ubezpieczeń wzrosło w rezultacie spraw o wypłaty z polis BI związanych z Covid-19. Jest to odsetek znacznie wyższy od 12,6% MŚP, których zaufanie uległo erozji w jakiejś mierze, niekiedy znacznej.
38,5% brytyjskich małych i średnich przedsiębiorstw posiada ubezpieczenie na wypadek przerw w działalności. Prawdopodobnie zaufanie wzrosło, gdyż przedsiębiorcy przekonali się, że nawet jeśli ubezpieczyciel podważa zasadność wypłaty, jest niezależny sąd, który może go zmusić do wypłaty. Możliwe, że na przyszłość z warunków ubezpieczeń usunięte zostaną sformułowania niejednoznaczne.
Słyszałeś kiedyś o katastrofie promu Challenger? NASA pozwoliło na start wahadłowca z problemową uszczelką rakiety SRB. Problem z uszczelkami rakiet SRB był już wtedy doskonale znany, jednak został zignorowany zarówno przez menedżerów programu, jak i inżynierów, którzy mając świadomość niebezpieczeństwa, nie zdecydowali się na czasowe wstrzymanie lotów.
A atak na Pearl Harbor? Wielu starszych oficerów nie traktowało poważnie ostrzeżeń z Waszyngtonu DC o potencjalnej inwazji, mimo że przechwycono japońskie wiadomości. Ci, którzy nie podjęli działań, wierzyli, że Japończycy nie odważą się podjąć próby ataku na USA, ponieważ uznają daremność wojny ze Stanami Zjednoczonymi.
I na dobitkę historia Swissairu. Linia lotnicza była kiedyś tak wypłacalna finansowo, że nazywała się „Latający Bank”. Zaczęli jednak wierzyć, że są nietykalni, a w wyniku niekwestionowania złych decyzji ostatecznie zbankrutowali.
Wszystkie te historie zostały napisane przez zamknięte grupy ludzi o wysokiej pewności siebie, absolutnie przekonanych o swojej racji. To syndrom grupowego myślenia. Eksperci o wysokim statusie potwierdzają sobie nawzajem to, w co bardzo chcą wierzyć. Jak rozpoznać, że lecimy prostą drogą do pułapki grupowego myślenia?
Zespół staje się coraz bardziej konformistyczny
Chętnie i głośno wypowiada się kwestie, co do których jest zgodność w grupie. Po cichu, niechętnie wypowiada się opinie, z którymi reszta zespołu się nie zgadza. Najczęściej jednak takie kwestie się przemilcza.
Jeśli już zdarzy się sytuacja, w której ktoś wypowie się inaczej niż grupa, następuje szybkie wycofanie i rezygnacja z prób przekonania innych do swojego zdania.
Poszczególne osoby w grupie upodabniają się do siebie i zauważamy skłonność do przejmowania zachowań, postaw i wartości innych członków grupy.
Pojawia się coraz więcej zachowań charakterystycznych dla syndromu grupowego myślenia.
Włączają się pierwsze objawy syndromu
Członkowie grupy mają spore poczucie pewności siebie (zbiorowe, nie osobiste) oraz poczucie nieomylności. Uważają, że wiedzą, jak jest, a wszelkie próby zmiany ich optyki kończą się dużym oporem.
Brak reakcji (milczenie, wycofanie niektórych członków grupy) przyjmowany jest jako pełna zgoda co do wypowiadanych kwestii. Skoro nikt nie protestuje, to znaczy, że się całkowicie zgadza.
Informacje z zewnątrz, które są sprzeczne z podejściem grupy, są lekceważone, obśmiewane lub wręcz kompromitowane.
Skąd się to bierze?
Najpopularniejsze błędy myślenia:
Kierujemy się bardziej emocjami, niż jesteśmy gotowi to przyznać. W związku z tym nasze osądy są bardziej zlepkiem chaotycznych odczuć z interpretacjami zdarzeń niż analizą faktów.
Wyciągamy zbyt szybkie wnioski.
Zamiast dojrzale przyjrzeć się krytycznym uwagom, traktujemy odmienne zdanie jako podważanie naszych kompetencji.
Wyłapujemy te informacje, które zgadzają się z naszym poglądem, ignorując te, które mu przeczą.
Nie znamy, a przez to nie uświadamiamy sobie podstawowych błędów atrybucji (np. swoje zachowania tłumaczymy sytuacją, czyjeś błędy – byciem idiotą).
Mamy trudność w spojrzeniu na sytuację z drugiej strony.
Nie chcemy rozważać negatywnych scenariuszy, żeby „nie zapeszyć”.
Jak się zdrowo różnić i znajdować genialne rozwiązania?
Zabezpieczeniem dobrych decyzji może być zastosowanie metod krytycznego myślenia. Czym jest krytyczne myślenie?
Poniżej znajdziesz cztery metody, które pozwolą ci szukać pomysłów na większą sprzedaż i jednoczesne uniknięcie typowych pułapek myślenia.
Podczas sesji generowania pomysłów na nową sprzedaż możesz wybrać i zastosować jedną z poniższych metod
Metoda poszerzenia perspektywy. Drabina wnioskowania
Modyfikowany dialog sokratejski
Ta metoda zachęca do dyskutowania ze swoimi przekonaniami i spojrzenia na nie z różnych stron po to, żeby stały się bardziej racjonalne.
Czy to, co mówisz, to fakty, czy tylko opinie?
Jakie argumenty przemawiają za tym, że twoja myśl jest prawdziwa?
Jak się czujesz, kiedy myślisz, że to prawda?
Czy istnieją inne możliwe przyczyny tego zdarzenia niż te, które pierwsze przyszły ci na myśl?
Jakie argumenty przemawiają przeciw prawdziwości tej myśli?
Jakie myślenie bardziej ci się opłaca (co ci lepiej pomoże osiągnąć cele)?
Co zrobisz w związku z tą sytuacją? Co zmienisz?
Analiza pre mortem, czyli zacznij od stypy
Przejrzyj poniższą listę i poszukaj miejsca, w którym „utknął” genialny pomysł na nową sprzedaż:
Stracona możliwość wykorzystania technologii
Pojedyncze osoby nie wykonują zadań
Kultura organizacyjna nie wspiera realizacji celów
Złe planowanie
Strach przed zmianą – status quo (np. stosowanie ciągle tych samych metod pozyskiwania leadów)
Kluczowi partnerzy (kogo włączymy w działania, by osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty)
Tracimy z oczu wizję/misję
Słaba komunikacja wewnętrzna/zewnętrzna
Zagrożenia, których nie doceniliśmy
Oczywiście to tylko początek listy. Na twojej może być o wiele więcej pozycji. Najważniejsze w tej metodzie jest „odblokowanie” tych opcji, które pozwolą ostro ruszyć do przodu. Może droga się wygładzi i szybciej dojedziecie do celu?
Technika Janisa
Irving Janis, który jest twórcą pojęcia „syndromu grupowego myślenia”, proponuje następujące techniki pozwalające uniknąć tego syndromu:
1. Możesz wprowadzić do grupy zewnętrznego eksperta, którego opinie różnią się od opinii grupy. Będzie on w stanie racjonalnie ocenić pomysły.
2. Poproś członków zespołu, aby wcielili się w rolę „krytycznych sędziów” – aby mogli przeanalizować problem ze wszystkich stron, niezależnie od osobistych opinii.
3. Zawsze w grupie jest lider (formalny lub nie) – osoba, która odważnie i z tak dużą pewnością siebie wypowiada swoje opinie, że pozostali członkowie grupy przyjmują je bezkrytycznie. Warto sprawdzić, kto ma duży wpływ na grupę, i ustalić, aby ta osoba powstrzymywała się od prezentowania własnych opinii do momentu, aż wypowiedzą się wszyscy członkowie zespołu.
4. Zawsze przed przyjęciem ostatecznego rozwiązania przeskanujcie je technikami krytycznego myślenia.
Każda metoda, która pozwoli poszerzyć perspektywę, zrozumieć, zanim spróbujesz coś zmienić, to krok na drodze ku zdrowej racjonalności i obiektywności. Zamiast grupowego poklepywania się po plecach uzyskamy dostęp do realnych pomysłów na nową sprzedaż.
Katarzyna Lewandowska trener biznesu od 20 lat w branży ubezpieczeniowej
Przez lata prawo regulujące realizację umów o roboty budowlane ulegało wielu zmianom. Ustawodawca wprowadzał nowe przepisy w odpowiedzi na dynamikę rynku, bowiem w obliczu nieustających zmian część przepisów okazywała się archaiczna, a przecież prawo powinno spełniać funkcję ochronną dla uczestników danego procesu.
Jednym z takich przepisów był art. 649 (1) Kodeksu cywilnego, zwany „Gwarancją zapłaty”, wprowadzony w 2010 r.
Gwarancja zapłaty z art. 649(1) k.c.
Zgodnie z treścią paragrafu 1. tego przepisu gwarancji zapłaty za roboty budowlane, zwanej dalej gwarancją zapłaty, inwestor udziela wykonawcy (generalnemu wykonawcy) w celu zabezpieczenia terminowej zapłaty umówionego wynagrodzenia za wykonanie robót budowlanych.
Kolejny paragraf 2. cytowanego przepisu stwierdza, że gwarancją zapłaty jest gwarancja bankowa lub ubezpieczeniowa, a także akredytywa bankowa lub poręczenie banku udzielone na zlecenie inwestora. Zamykający przepis paragraf 3 stwierdza, że strony ponoszą w równych częściach udokumentowane koszty zabezpieczenia wierzytelności.
Powyższa regulacja została ustanowiona w realiach dynamicznie rozwijającego się rynku inwestycji budowlanych lat 90. Występowały wówczas liczne zjawiska niewypłacalności inwestorów, przez co dochodziło do niewywiązywania się z obowiązków płatniczych względem wykonawców i generalnych wykonawców. W wielu przypadkach prowadziło to bezpośrednio do upadłości tych ostatnich.
Niestety ratio legis przepisu nie zostało wpisane do jego treści, a jego ogólna reguła nie odzwierciedla ówczesnego celu przepisu. Skutkiem powyższego ma on zastosowanie do każdego procesu budowlanego, bez względu na kondycję finansową inwestora, co potwierdza najnowsze orzecznictwo.
Rzeczony przepis oraz kolejne przepisy k.c., uzupełniające i kształtujące gwarancję zapłaty, nadały jej charakter bezwzględnie obowiązującej regulacji, której wyłączenie w umowie jest bezskuteczne. Dodatkowo wprowadzono dla inwestora krótki, bo 45-dniowy termin przedstawienia gwarancji zapłaty pod rygorem odstąpienia przez wykonawcę – generalnego wykonawcę od umowy o roboty budowlane z winy inwestora, co rodzi w praktyce powstanie kolejnych kategorii roszczeń odszkodowawczych.
Duży kłopot niedużego inwestora
W dzisiejszych realiach rynkowych znaczący gracze rynku nieruchomości – inwestorzy raczej nie muszą obawiać się stosowania opisywanej regulacji wbrew ratio legis jej wprowadzenia.
Jednakże dla deweloperów, którzy podejmują wysiłek realizacji kolejnych, większych niż dotychczasowe inwestycji bez pełnego zabezpieczenia finansowego, odpowiadającego co najmniej 140% wartości inwestycji, zastosowanie opisanych instytucji żądania gwarancji zapłaty może oznaczać poważne kłopoty.
Ustawodawca wskazał, w jakich formach inwestor może przedstawić gwarancję. Jedną z nich jest gwarancja bankowa, która jednak może okazać się dla inwestora zbyt kosztowna. Z jej uzyskaniem zazwyczaj wiąże się konieczność zabezpieczenia udzielenia takiej gwarancji przez bank na kwotę przekraczającą wysokość wynagrodzenia generalnego wykonawcy.
Marta Olczak-Klimek
Produkt ubezpieczeniowy, którego nie było i nie ma
Z brzmienia przepisu wynika, że inwestor może przedstawić gwarancję zapłaty w różnych formach, w tym w formie gwarancji ubezpieczeniowej. Pomimo takiego zapisu, wprowadzonego do polskiego porządku prawnego wiele lat temu, na polskim rynku ubezpieczeniowym produkt odpowiadający przepisom praktycznie nie jest dostępny. Oferta czołowych na polskim rynku ubezpieczycieli w ogóle nie zawiera takiego produktu lub zawiera go jedynie hasłowo. Gdy jednak poszukujemy ochrony ubezpieczeniowej wraz z inwestorem, okazuje się, że de facto produkt ten nie jest dostępny. W wyjątkowych sytuacjach priorytetowi klienci mogliby liczyć na przygotowanie ofert takiej gwarancji, jednak w omawianym przez mnie przypadku inwestora rozwijającego się nie ma praktycznej możliwości skorzystania z takiego produktu.
Wydawać się może, że powołanie do życia przez ustawodawcę przepisem bezwzględnie obowiązującym instytucji gwarancji zapłaty oraz wskazanie jej form winno skłonić polskie zakłady ubezpieczeń do zaoferowania takiego produktu ubezpieczeniowego.
Oczywiście można spróbować swoich sił w poszukiwaniu produktu na rynkach Unii Europejskiej lub Lloyd’s, jednak rozwiązanie to dla polskiego inwestora może okazać się zbyt czasochłonne i kosztowne. Dodatkową trudność może stanowić różnica pomiędzy porządkami prawnymi poszczególnych państw i zrozumienie przez potencjalnych zagranicznych partnerów ubezpieczeniowych instytucji gwarancji zapłaty występującej w naszym porządku prawnym.
Opisywana sytuacja na rynku produktów ubezpieczeniowych może mieć jednak bardzo praktyczny i negatywny wymiar dla przynajmniej części rynku nieruchomości. W obecnych niestabilnych ekonomicznie czasach, gdy ceny materiałów, dostępność pracowników, załamanie lub co najmniej spowolnienie w łańcuchu dostaw (komentowany szeroko od początku pandemii wirusa Sars-Cov-2 supply chain interruption) mogą wywołać po stronie generalnych wykonawców wolę lub konieczność znalezienia wyjścia ze stosunku prawnego wynikającego z podpisanej umowy o roboty budowlane z możliwie najmniejszą stratą.
Wykorzystywanie opisywanego przepisu w sposób sprzeczny z intencją ustawodawcy może więc stać się powszechne, szczególnie wobec znacznych utrudnień w uzyskaniu w Polsce gwarancji ubezpieczeniowej obejmującej gwarancje zapłaty.
W oczekiwaniu na odpowiedź rynku ubezpieczeniowego
Z oczywistych względów wiadomo, że produkt ubezpieczeniowy w postaci gwarancji ubezpieczeniowej w opisywanej sytuacji musi wiązać się z koniecznością opłacenia składki w znacznej wysokości. Można zadać pytanie, czy instytucja poniesienia kosztu takiej gwarancji przez obie strony, statuowana art. 649(1) § 3 k.c. to pewnego rodzaju ulga dla inwestora?
Analiza orzecznictwa wyraźnie wskazuje, że przepis ten daje podstawę do skierowania roszczenia wobec generalnego wykonawcy, występującego z roszczeniem o przedstawienie gwarancji zapłaty. Roszczenie to dotyczyć będzie połowy kosztów poniesionych przez inwestora w celu uzyskania gwarancji zapłaty, np. w wysokości połowy składki ubezpieczeniowej, gdy mowa będzie o produkcie ubezpieczeniowym.
Inwestor nie ma jednak prawa żądać poniesienia tego kosztu przez generalnego wykonawcę na etapie uzyskiwania gwarancji zapłaty. Mówiąc wprost: musi on na własną rękę sfinansować gwarancję zapłaty, a następnie skierować roszczenie do inwestora. Wiąże się to z pewnością z licznymi problemami zarówno natury finansowej, jak i praktycznej. Ustawodawca przewidział bowiem minimalny okres 45 dni, w którym inwestor zobligowany jest do przedstawienia odpowiedniej gwarancji zapłaty. Nie zastosował jednak symetrycznie obowiązku terminowego zwrotu połowy kosztów. Obecnie dochodzenie tej kwoty będzie z pewnością kosztowne i czasochłonne.
Skutki braku gwarancji zapłaty, przewidziane w przepisach k.c., są daleko idące dla inwestora. Nie może on bowiem odmówić zapłaty wynagrodzenia mimo niewykonania robót budowlanych, jeżeli wykonawca (generalny wykonawca) był gotów je wykonać, lecz napotkał przeszkody leżące po stronie inwestora. Taką właśnie przyczyną będzie nieprzedstawienie gwarancji zapłaty.
Wobec opisanego powyżej bezwzględnego charakteru przepisów k.c. niezwykle istotne jest dalekowzroczne pojmowanie ich treści i konsekwencji oraz stworzenie przez ubezpieczycieli odpowiednich produktów. Zawsze będzie w nich występował element indywidualizujący udzielenie gwarancji ubezpieczeniowej.
To oczywiste, że inwestor będzie musiał spełnić wiele przesłanek dla uzyskania takiej ochrony, jednak w obecnym stanie faktycznym nawet najbardziej dynamiczny i wiarygodny może mieć poważne problemy ze znalezieniem ochrony ubezpieczeniowej w opisanym zakresie.
Sądzę jednak, że wobec dynamicznego rozwoju rynku nieruchomości będziemy mogli oczekiwać powstania produktu ubezpieczeniowego, użytecznego dla inwestorów wobec nałożonych na nich obowiązków.
Marta Olczak-Klimek radca prawny, partner w kancelarii OKW
O autorce. Specjalizuje się w szeroko pojętym prawie ubezpieczeniowym. Od kilkunastu lat współpracuje z polskimi i zagranicznymi ubezpieczycielami, brokerami, podmiotami likwidującymi szkody, udzielając wsparcia zarówno na etapie zawierania umowy ubezpieczenia, jak i likwidacji szkód. Jest członkinią zarządu i przewodniczącą europejskiej grupy Insuralex – Global Insurance Lawyer Group. Reprezentuje klientów w skomplikowanych sprawach cywilnych i gospodarczych o złożonym charakterze, w tym z elementami zagranicznego prawodawstwa.
30 listopada Allianz ogłosił oficjalnie zakończenie procesu przejęcia spółek z Grupy Aviva w Polsce i na Litwie. Tego samego dnia funkcję prezesa Avivy w Polsce przestał pełnić Adam Uszpolewicz, którego zastąpiła Jolanta Karny.
– Zakończenie fuzji naszych polskich spółek planowane jest na połowę 2022 roku, ale już teraz zaczynamy budować silną organizację opartą na utalentowanych pracownikach, szerokiej sieci dystrybucyjnej, zdywersyfikowanym katalogu produktów i zwiększonej skali. Wspólnie wzmocnimy naszą pozycję wiodącego międzynarodowego gracza w Polsce, tworząc unikatową wartość dla naszych klientów – powiedział Petros Papanikolaou, prezes Allianz w Europie Środkowo-Wschodniej.
Równolegle do finału procesu przejęcia stanowisko prezesa zarządu Aviva TUnŻ i Aviva objęła Jolanta Karny, która wcześniej pełniła funkcję wiceprezesa zarządu odpowiedzialnego za sprzedaż i marketing, w tym za sieć agentów Aviva i rozwój organizacji w Polsce. Nominacja wymaga zatwierdzenia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Jolanta Karny zastąpiła Adama Uszpolewicza, który dołączył do Avivy w 2007 roku i pełnił funkcję prezesa w Polsce w latach 2007–2008 oraz od 2013 roku.
„Po blisko 15 latach pracy w Aviva Polska przyszedł czas na pożegnanie. Gdy pewnego lutowego poranka 2007 roku po raz pierwszy przekroczyłem próg firmy, nie sądziłem, że spędzę tu ponad połowę mojego zawodowego życia. (…). Dziś wiem, że był to najlepszy okres w mojej karierze” – napisał były prezes na Twitterze.
Były szef ubezpieczyciela znacząco przyczynił się do zbudowania jego silnej pozycji w Polsce.
„Przez ostatnie lata wspólnie zbudowaliśmy jedną z największych grup finansowych w Polsce, drugi najwyżej wyceniony biznes ubezpieczeniowy w kraju. Aviva Polska umocniła się na pozycji wicelidera rynku życiowego i rozwinęła działalność spółki majątkowej, PTE, TFI oraz Aviva Litwa. Stworzyliśmy pionierskie rozwiązania na rynku bancassurance – joint venture z Santader Bank Polska. Zbudowaliśmy jeden z trzech największych biznesów direct, przejęliśmy Expandera, który stał się graczem numer jeden na rynku hipotecznym w Polsce. W końcu rewolucja cyfrowa, której liderem w branży jest właśnie Aviva Polska. To wszystko nie byłoby możliwe bez pracowników, współpracowników i agentów naszej firmy” – napisał Adam Uszpolewicz.
Podziękował również branży ubezpieczeniowej. „Sprawy ubezpieczeń pozostają mi bliskie, będę kibicował dalszym wysiłkom zarządu i Komisji Rewizyjnej PIU (Adam Uszpolewicz był jej wiceprzewodniczącym – AM) na rzecz rozwoju rynku” – podkreślił były prezes.
Biogram nowej prezes
Dr Jolanta Karny pracę w Avivie rozpoczęła w 2003 roku w obszarze aktuariatu. W 2010 r. została dyrektorem działu aktywizacji sieci sprzedaży, zaś w latach 2012–2014 pełniła funkcję dyrektora audytu. W latach 2014–2016 była członkiem zarządu Aviva sp. z o. o. oraz odpowiadała za obszar strategii i transformacji. W latach 2016–2019 jako wiceprezes odpowiadała za linię biznesową ubezpieczeń majątkowych. We wrześniu 2019 r. została powołana na wiceprezesa Aviva TUnŻ. Od 2019 r. zarządza obszarem sprzedaży, marketingu, direct, cyfryzacji i strategii ubezpieczeń na życie oraz majątkowych.
W 2015 r. znalazła się na liście 100 Najbardziej Wpływowych Kobiet Polskich Finansów. W 2020 r. została uhonorowana tytułem Perły Biznesu i znalazła się w gronie 25 najbardziej przedsiębiorczych kobiet w Polsce.
Jest absolwentką Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie uzyskała tytuł magistra w Instytucie Fizyki Teoretycznej. Tytuł doktora nauk ekonomicznych obroniła w Zakładzie Statystyki Matematycznej Kolegium Analiz Ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej.
Ukończyła także studia podyplomowe z zakresu Business Management na Uniwersytecie Tennessee w Knoxville, doradztwa inwestycyjnego w Akademii im. Leona Koźmińskiego oraz rozwoju organizacji w Saïd Oxford Business School. Brała udział w globalnych programach rozwojowych Avivy.
Więcej szczegółów na temat przejęcia Avivy przez Allianz:
Z badania przeprowadzonego w listopadzie przez GfK na zlecenie Beesafe wynika, że część respondentów nie ma wiedzy na temat konieczności posiadania poszczególnych rodzajów ubezpieczeń lub braku takiego obowiązku.
Na pytanie o wymóg posiadania OC i AC 23% ankietowanych wskazało, że istnieje obowiązek być ubezpieczonym w ramach obu rodzajów ochrony. Wprawdzie 70% odpowiedziało, że obowiązek istnieje tylko w zakresie OC, ale za to dla 1% przymusowym ubezpieczeniem jest AC, a 6% nie znało odpowiedzi na pytanie.
– W Polsce obowiązkowe jest posiadanie OC, ale AC już nie. Kierowcy często decydują się jednak także na autocasco. Przekonuje ich to, że w razie wypadku – również tego z ich winy – pokryje ono koszty naprawy ich pojazdu – wyjaśnia Damian Andruszkiewicz z Beesafe. Tymczasem 18% respondentów błędnie zakłada, że ubezpieczenie OC obejmie naprawę zarówno jego auta, jak i pojazdu poszkodowanego.
30% badanych wie, że OC posiadaczy pojazdów mechanicznych obejmie szkody związane z pojazdem poszkodowanego, jak również jego kierującym i pasażerami. Z kolei 44% ankietowanych wskazało sam pojazd, 15% – osobę kierującą i pasażerów, a 11% przyznało, że nie wie, jakie szkody obejmuje OC ppm.
– Z naszego badania wynika, że Polacy kojarzą poszczególne składowe OC, mają jednak problem ze wskazaniem jego pełnego zakresu – komentuje Damian Andruszkiewicz.
Rozróżnienie zakresu odpowiedzialności to nie jedyna kwestia, która jest niejasna dla badanych. Ponad jedna trzecia uczestników badania nie ma świadomości tego, że OC ppm. można przejąć po poprzednim właścicielu – 15% respondentów zaprzeczyło temu twierdzeniu, a 19% przyznało, że nie wie.
W badaniu zapytano także o to, czy ubezpieczenia można kupić, nie wychodząc z domu. W tej kwestii największą wiedzą wykazali się respondenci w średniej grupie wiekowej (35–44 lat) – 92% z nich odpowiedziało twierdząco (w porównaniu do 89% ogółu).
– W dobie digitalizacji cieszy ogólna duża świadomość dotycząca udogodnień, na jakie pozwalają nowoczesne technologie, również te w branży insurtech. Mając jednak na uwadze, że często świat online traktuje się jako naturalne środowisko najmłodszej grupy wiekowej, można by spodziewać się, że to właśnie wśród jej przedstawicieli odsetek prawidłowych odpowiedzi dotyczących możliwości zakupu ubezpieczenia przez internet będzie największy. Z drugiej jednak strony taki wynik może wiązać się z tym, że kwestia wyboru OC czy AC to temat bliższy osobom w wieku 35–44 lat, bo one częściej są właścicielami samochodów – zauważa Damian Andruszkiewicz z Beesafe.
Badanie wykazało też, że to właśnie osoby z grupy wiekowej 35–44 mają największą wiedzę na temat ubezpieczeń komunikacyjnych. Wśród nich odsetek prawidłowych odpowiedzi na każde z zadanych pytań był każdorazowo wyższy od ogólnych wyników.
9 grudnia odbędzie się XX edycja konferencji „IT w Ubezpieczeniach” poświęconej informatyzacji sektora ubezpieczeniowego. Patronem medialnym wydarzenia organizowanego w formule online przez GigaCon jest „Gazeta Ubezpieczeniowa”.
Najbliższe lata to ogromne wyzwania dla branży ubezpieczeniowej. Z jednej strony jest to perspektywa dynamicznego rozwoju, z drugiej konieczność dostosowania rozwiązań i podejścia do klienta i do zmieniających się wymagań rynku. To już nie sama oferta produktowa jest najważniejsza, a sprawność procesów i jakość kontaktu z klientem, szybkość i wygoda tego kontaktu. Wyzwaniem jest zrozumieć klienta, jego potrzeby i oczekiwania oraz umieć na nie jak najlepiej odpowiedzieć. Ponadto cyfryzacja ubezpieczeń stwarza okazję do działań niepożądanych, takich jak wyłudzenia czy kradzież danych.
Podczas konferencji zaprezentowane zostaną najnowsze rozwiązania technologiczne. Z kolei prelegenci, m.in. Elke Schoenemann z ELO Digital Office, Przemysław Kędzior i Damian Dryja z TCG Process Polska, Paweł Wroniewicz z VSoft, Jakub Orzęcki z Europy Ubezpieczenia oraz Marek Naumiuk ze Szkoły Zarządzania Zmianą, opowiedzą o swoich doświadczeniach oraz nowościach w branży.
Podczas konferencji poruszone zostaną takie tematy, jak:
ubezpieczeniowe systemy zintegrowane
systemy wspierające pośrednictwo ubezpieczeniowe
analiza i przetwarzanie danych, narzędzia klasy BI
narzędzia wsparcia sprzedaży produktów ubezpieczeniowych, narzędzia wspierające omnikanałowość sprzedaży i kontaktu z klientem
cyberzagrożenia
zarządzanie ryzykiem ubezpieczeniowym
integracja systemów
rozwiązania antyfraudowe
nowoczesne technologie mobilne
aplikacje konwersacyjne
wykorzystanie technologii chmurowej
Konferencja skierowana jest do przedstawicieli towarzystw ubezpieczeniowych, wyższej i średniej kadry zarządzającej, specjalistów ds. rozwoju biznesu, specjalistów ds. rozwoju IT, specjalistów ds. innowacyjności oraz informatyków.
Agenda oraz rejestracja dostępne na stronie konferencji:
Procesy związane z obsługą szkód to nieodłączny element ubezpieczeniowej codzienności. Mnogość zleceń i zadań do wykonania sprawia, że praca mobilnych zespołów zajmujących się oględzinami, inspekcjami czy wsparciem assistance potrafi być nieprzewidywalna. Często efektywne obsłużenie dużej liczby spraw to prawdziwe wyzwanie nawet dla świetnie zorganizowanej firmy.
Są jednak narzędzia, które pomagają odpowiednio poukładać plan dnia oraz wesprzeć pracowników mobilnych w takich czynnościach jak udokumentowanie szkody, uzupełnienie wymaganych formularzy czy stworzenie raportu z wizyty. Jednym z takich rozwiązań jest VSoft Mobile Workforce – aplikacja klasy Field Service Management, która poprzez szereg wbudowanych reguł i funkcjonalności zwiększa efektywność zespołów terenowych, co bezpośrednio przekłada się na optymalizację kosztów funkcjonowania firmy.
Jak wygląda obsługa szkody z VMW?
VSoft Mobile Workforce to narzędzie składające się z dwóch elementów: aplikacji mobilnej oraz aplikacji administratora. Mobilny komponent systemu działa na smartfonach czy tabletach w systemach Android oraz iOS. Pracownik pobiera zlecone zadania, zarządza planem dnia oraz ma możliwość dołączenia do obsługiwanego zlecenia np. zdjęć lub dokumentów w formie elektronicznej. Aplikacja administratora to z kolei komponent działający na serwerze i odpowiadający za konfigurację systemu oraz komunikację z urządzeniami mobilnymi. Dzięki szerokiej możliwości konfiguracji administrator może dopasować poszczególne kroki realizacji zlecenia (czyli tzw. ekrany), tak aby pasowały do konkretnych zadań wykonywanych przez zespoły mobilne.
Taka architektura aplikacji pozwala obsłużyć procesy likwidacji szkody w usystematyzowany sposób, począwszy od ustalenia i potwierdzenia zakresu prac, poprzez automatyczne wyznaczenie pracowników do obsługi zadania, po raportowanie i przekazywanie niezbędnej dokumentacji do ubezpieczyciela.
Wraz z nowym zleceniem likwidator otrzymuje komplet informacji na temat powstałej szkody oraz aktualne dane kontaktowe do klienta. Dzięki temu cały proces obsługi przebiega sprawnie w obrębie jednej aplikacji. Poprzez zagregowanie wszystkich potrzebnych wiadomości w zleceniu, realizacja przydzielonego zadania jest prostsza i bardziej efektywna.
VSoft Mobile Workforce wspiera użytkownika mobilnego również w zakresie gromadzenia wymaganych danych w celu prawidłowej obsługi szkody. Elektroniczne ankiety i protokoły pilnują, aby żadna konieczna informacja nie została pominięta, a wypełniane raporty na bieżąco trafiały do panelu administracyjnego i były dostępne dla menadżerów lub administratorów.
Wsparcie nie tylko w terenie!
Aplikacja udostępnia szereg funkcjonalności pozwalających na odpowiednie zarządzanie przydzielanymi zadaniami. Zarządzanie kalendarzem pracowników, informacje na temat urlopów i absencji oraz możliwość przydziału konkretnego zadania do pracowników o określonych umiejętnościach to tylko kilka z wielu możliwości Systemu mających wpływ na jakość i szybkość obsługi zleceń.
Wykorzystując aplikację VSoft Mobile Workforce oraz uniwersalność urządzeń mobilnych, możemy zrealizować obsługę każdego zlecenia wymagającego terenowej aktywności, np. wycenę pojazdu, usługę serwisową door-to-door czy zlecenie assistance. Odpowiednio dobrane, nowoczesne narzędzia IT zapewniają łatwy kontakt z klientem i usprawniają dotychczasowe działania oraz organizację pracy. Posiadanie tej klasy systemu jest niemalże koniecznością wszystkich firm, które chcą się rozwijać i stawiają na maksymalną digitalizację i automatyzację swoich usług.
Sporo już napisano na temat zdalnej obsługi klienta. Rozmowy przez internet obecnie nikogo nie dziwią. Pracuję na rynku finansowym dziewięć lat, a agencja, z którą jestem związany – OVB, na szczęście bardzo szybko przystosowała się do zmian. Teraz coraz więcej moich klientów wręcz nalega na spotkania online, gdyż są zwyczajnie bardziej wygodne.
Możemy usiąść w zaciszu domowego ogniska, znajdując zajęcie swoim dzieciom. Nie musimy szukać dla nich opieki. W tych czasach jesteśmy wciąż zabiegani, a odpowiednio ustawiając kamerę, pozbywamy się konieczności wielkiego sprzątania.
Wystarczy koszula, rozmyte tło w aplikacji i jesteśmy najlepszą wersją siebie. Przynajmniej tak wyglądamy.
Zaktualizujmy proces wdrożeniowy
Rzadko jednak mówimy o rekrutacji i wdrażaniu online. A przecież nie jest to rzecz nowa. Przynajmniej biorąc pod uwagę inne branże, takie jak IT. Programiści od lat uczestniczą w zdalnych procesach rekrutacji. Często nawet do zagranicznych firm. Właściwie ten proces daje im możliwość współpracy z zespołem, który na co dzień pracuje np. w Dolinie Krzemowej. W innym przypadku byłoby to prawie niewykonalne.
Zauważyłem, że w naszej branży wciąż istnieje przekonanie, że pracownika trzeba ściągnąć do biura i tam przeprowadzić szkolenia. Argumentujemy to tym, że to biznes relacyjny, że szkolenie przeprowadzone osobiście daje większe efekty. Natomiast to nic innego jak powtarzanie starych mantr. Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Rekrutacja również się zmieniła. Musimy zaktualizować proces wdrożeniowy, w przeciwnym razie zostaniemy w tyle.
Zwróćmy uwagę, jakie możliwości daje nam obecna sytuacja. Według GUS w I kw. 2021 r. zdalnie pracowało 2,4 mln osób. Dodatkowo właściwie każdy rodzic otrzymał obowiązkowe przeszkolenie z takich aplikacji, jak Zoom i Microsoft Teams, gdyż trzeba było logować dzieci na zajęcia. Mamy miliony osób, które pracują lub mogą pracować zdalnie. Widzę tutaj ogromy potencjał do rekrutacji.
Co 20. pracownik zajmuje się dzisiaj sprzedażą, a po godzinach może spotkać się z klientem czy znajomym i przeprowadzić z nim analizę potrzeb.
Internet przyszłością branży
Dodatkowo nigdy tak dobrze jak dzisiaj nie działały ogłoszenia zamieszczone w internecie. W szczególności te na portalach społecznościowych. Nie znam osoby, która poważnie myśląc o karierze, nie miałaby założonego profilu na LinkedIn. Do każdej z nich możemy w tej chwili się odezwać, nie wychodząc z domu.
Nigdy jak teraz, w dobie pandemii, ludzie nie byli tak chętni do znalezienia dodatkowego źródła dochodu. Bardzo duża część handlowców prowadzi działalność gospodarczą, a jeżeli model zatrudnienia, tak jak w naszej multiagencji, przewiduje wypłatę wynagrodzenia na umowach-zleceniach, mamy ogromny potencjał. Mój dyrektor zawsze powtarzał: „Im gorzej tam, tym lepiej nam”. Tę okazję musimy wykorzystać.
Papierowe kalendarze przechodzą do lamusa
Jesteśmy w momencie, w którym rynek już się zmienił. Teraz jest czas, aby się do niego dostosować. Każdy menedżer powinien zadbać o swój i agencji wizerunek w sieci. Ograniczają nas tylko nasze przyzwyczajenia. Zawsze wprowadzanie nowych systemów, takich jak np. CRM, będzie się spotykało z oporem. Natomiast im szybciej zaczniemy używać nowych narzędzi, tym sprawniej będą one pracować na naszą korzyść.
Odkąd wprowadziliśmy spotkania online, sam osobiście widzę się tygodniowo ze średnio 16 osobami w sprawie współpracy. Spośród nich rekrutujemy zazwyczaj tylko 2 osoby, ale w końcu jest z czego wybierać. Na poziomie dyrekcji we wrześniu zrekrutowaliśmy 18 osób, a jestem przekonany, że wynik ten można osiągnąć w tydzień.
Oczywiście wdrożenie współpracownika zdalnie zgoła różni się od procesu, który przeprowadzamy osobiście. Natomiast pierwsi, którzy zaczną pracować w ten sposób i się w tym doskonalić, mocno wyprzedzą konkurencję. Wszystkim nam tego życzę.
Nowa kampania reklamowa Grupy Warta „Każdemu może się…” rozpoczyna się 1 grudnia. Emitowane w TV i internecie spoty będą promować ubezpieczenia komunikacyjne, podkreślając jakość oferty i jej atrakcyjność cenową, a także szeroką dostępność w różnych kanałach sprzedaży.
– Ubezpieczenia są wyjątkowym i praktycznym produktem, którego rolą jest pomóc klientom w trudnych sytuacjach życiowych. Od lat nasze polisy zapewniają ubezpieczonym bezpieczeństwo finansowe i jakość usług na najwyższym poziomie, czego jednym z dowodów są raporty Rzecznika Finansowego. Rozpoczynającą się kampanią reklamową chcemy wzmocnić świadomość posiadania przez Wartę bardzo dobrej oferty ubezpieczeń w atrakcyjnej cenie – mówi Bogusława Potacka, dyrektor Departamentu Marketingu i PR Warty. – Realizacja tego projektu jest częścią strategii marketingowej Warty. Zakłada ona szeroką dostępność oferty marki dla klienta. W praktyce oznacza to, że wysokiej jakości ubezpieczenia i obsługa są dostępne dla klienta we wszystkich kluczowych kanałach kontaktu, czyli u agenta w placówce lub zdalnie oraz online na warta.pl – dodaje.
Koncepcja kampanii opiera się na idei ,,Każdemu może się…”, które ma na celu zwrócenie uwagi na istotną kwestię, jaką jest zapewnienie sobie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Warta podkreśla w spotach, że sytuacje takie jak stłuczka czy kradzież samochodu mogą zdarzyć się każdemu. Dlatego tak ważne jest odpowiednio dobrane ubezpieczenie, które zapewni klientom ochronę finansową. Uzupełnieniem idei kampanii jest nowy claim marki: ,,Warto dobrze się ubezpieczyć”.
W trakcie kampanii promowane będą przede wszystkim ubezpieczenia komunikacyjne. Jej uzupełnieniem będą materiały reklamowe dotyczące ubezpieczeń na życie. Spoty będą obecne w telewizji oraz Internecie, w tym też w social mediach i YouTube. Kampania będzie również wykorzystywała formaty bannerowe, mailling oraz działania PR.
1 grudnia Dariusz Wyrzykowski objął funkcję prokurenta Howden Donoria. Ze spółką związany jest od maja 2020 r., obecnie jako dyrektor Biura Ubezpieczeń Komunikacyjnych.
Dariusz Wyrzykowski w Howden Donoria odpowiada także za tworzenie nowych modeli biznesowych, poszerzenie wachlarza usług oraz analizę finansową.
Z rynkiem ubezpieczeniowym związany jest od 1994 r. W latach 2008–2019 w TUIR Warta był odpowiedzialny za rozwój ubezpieczeń komunikacyjnych dla klientów korporacyjnych, w tym kierowanie sprzedażą, wycenę ryzyka/underwriting ubezpieczeń komunikacyjnych i majątkowych oraz realizację projektów dla klienta korporacyjnego.
– Dariusz Wyrzykowski jest ekspertem z wieloletnim doświadczeniem na rynku ubezpieczeniowym. Cieszymy się, że docenił kulturę organizacyjną Howden Donoria i wzmocnił nasz zespół. Jesteśmy dumni, że możemy powierzyć mu funkcje prokurenta – mówi Dariusz Zajączkowski, prezes Howden Donoria.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.