W ostatnich latach obserwujemy wzmożoną aktywność na rynku fuzji i przejęć w Polsce. Wynika ona z kilku czynników – z jednej strony ciągle rozwijają się ciekawe spółki osiągające sukces na naszym rynku i mające duży potencjał wzrostu, a z drugiej zaś jesteśmy świadkami światowego trendu napływu znacznych środków do funduszy private equity.
Gdy jedni mają coś ciekawego do zaoferowania na sprzedaż, a drudzy mają pieniądze, żeby to kupić – rynek transakcji M&A kwitnie. Ta wzmożona aktywność widoczna jest zarówno na rynku pierwotnym, gdy biznes zbudowany rękoma polskiego przedsiębiorcy trafia do portfela funduszu lub kupuje go branżowy gracz, jak i na rynku wtórnym, gdy lokalne fundusze private equity dokonują dezinwestycji po zakończeniu swoich cykli inwestycyjnych.
Duża liczba transakcji powoduje naturalną unifikację standardów w zakresie prowadzenia procesu sprzedaży, w szczególności aukcji. Tempo prowadzonych transakcji oraz uwarunkowania wynikające z polityki inwestycyjnej funduszy private equity przekładają się także na standaryzację podejścia do kwestii odpowiedzialności sprzedającego względem kupującego za kondycję firmy i ryzyka związane z jej dotychczasowym prowadzeniem.
W tym ostatnim obszarze nastąpił w ostatnich latach zwrot w kierunku ubezpieczeń typu W&I. Dzisiaj prawie każda transakcja wyjścia funduszu private equity zakłada ubezpieczenie jako bazowy scenariusz, oferując przy tym rozwiązanie typu soft staple. W tym układzie broker wstępnie zbiera oferty ubezpieczenia, działając początkowo na zlecenie sprzedającego, by następnie, po dokonaniu wyboru najatrakcyjniejszych ofert przez sprzedającego, przejść na stronę kupującego i doprowadzić do szybkiego zamknięcia transakcji.
Takie podejście do kwestii odpowiedzialności za oświadczenia i zapewnienia sprzedającego ma kilka zalet. Po pierwsze, daje to duży komfort sprzedającym, w tym przede wszystkim funduszom private equity. Bardzo często fundusze te dokonują akwizycji, a następnie dezinwestycji poprzez spółkę celową, która nie ma żadnego innego majątku. Sprzedaż aktywa oznacza następnie szybką redystrybucję środków do inwestorów, a więc faktycznie nie pozostaje żaden podmiot, który mógłby stanąć za oświadczeniami i zapewnieniami składanymi w umowie i miałby jakiś realny majątek na pokrycie ewentualnych roszczeń. Ubezpieczenie wypełnia tę lukę.
Ten model jest także atrakcyjny dla indywidualnego przedsiębiorcy, który sprzedaje swój biznes. Pozwala to uniknąć negocjowania zatrzymania części ceny na rachunku powierniczym, co zazwyczaj było długim procesem, powodującym opóźnienie zawarcia transakcji.
Ubezpieczenie W&I to także korzyści dla kupującego, w szczególności gdy mniejszościowy pakiet jest zachowywany przez dotychczasowego właściciela lub gdy kadra menedżerska kontynuuje swoją pracę po zmianie układu właścicielskiego. W tego typu sytuacjach dochodzenie roszczeń przez kupującego mogłoby mieć duży negatywny wpływ na relacje menedżerów lub byłego właściciela z kupującym. Jeśli więc ryzyko przerzucone jest na ubezpieczyciela, to wówczas niejako bez sentymentu strony mogą dochodzić odszkodowania bez nadwyrężania wewnętrznych relacji.
Podsumowując, przewidujemy dalszy rozwój produktów ubezpieczeniowych w obszarze M&A oraz postępującą standaryzację na tym polu.
Marek Sawicki
partner White & Case LLP