Blog - Strona 1167 z 1524 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1167

Brak Zielonej Karty i siły wyższej? Trzeba zadośćuczynić

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Prokurator Generalny skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 17 grudnia 2013 r., którym w ocenie PG bezzasadnie zdjęto z przedsiębiorcy odpowiedzialność cywilną wobec kobiety poszkodowanej w wypadku.

Sprawa dotyczyła wypadku, do którego doszło 11 lipca 2008 r. w serbskiej miejscowości India z winy kierowcy polskiego autokaru, którym podróżowała wówczas powódka. W wyniku zdarzenia doznała ona bardzo poważnych obrażeń ciała, m.in. trwałego uszkodzenia obu kończyn górnych, a także szkód psychicznych. Kobieta do tej pory korzysta z opieki psychiatry i psychologa. Ma problem z codziennym funkcjonowaniem i nie jest w stanie samodzielnie opiekować się dwójką swoich dzieci.

Pozew o zadośćuczynienie

Poszkodowana wniosła o zasądzenie od ubezpieczyciela 270 tys. zł zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami, skapitalizowanej renty na zwiększone potrzeby za okres od wypadku do dnia wytoczenia powództwa (tj. 18 grudnia 2009 r.), a także renty na zwiększone potrzeby w wysokości 2 tys. zł.

Ubezpieczyciel wniósł o oddalenie powództwa, wskazując, że nie ponosi odpowiedzialności za skutki wypadku, ponieważ autokar nie miał tzw. Zielonej Karty, która obowiązywałaby w dniu zdarzenia na terytorium Serbii. Równocześnie poinformował sąd, że podjął decyzję o możliwości wypłat dla poszkodowanych w drodze szczególnego wyjątku. W przypadku powódki kwota ta wynieść miała 230 tys. zł. Następnie kobieta przypozwała właściciela przedsiębiorstwa usługowo-handlowego, do którego należał autokar. Przedsiębiorca wniósł o oddalenie powództwa, wskazując, że od konsekwencji prawnych wypadku chroni go OC autokaru.

Wyroki: brak odpowiedzialnego

Wyrokiem z 17 grudnia 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził na rzecz powódki kwotę ponad 230 tys. zł od ubezpieczyciela. Został on także zobowiązany do odpowiedzialności za skutki wypadku na przyszłość. Powództwo w stosunku do przedsiębiorcy sąd oddalił. Ubezpieczyciel wniósł apelację, domagając się oddalenia powództwa lub ewentualnie uchylenia wyroku i przekazania sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem z 15 października 2014 r. oddalił powództwo, wskazując, że SO wadliwie przyjął, iż autokar objęty był dodatkowym OC w ruchu zagranicznym.

Sprawa trafiła przed Sąd Najwyższy jako skarga kasacyjna z powództwa poszkodowanej kobiety. Ten stwierdził, że SA zbyt pobieżnie przeanalizował OWU polisy autokaru. W ocenie sądu mogło być tak, że dodatkowa umowa dla ruchu zagranicznego została zawarta automatycznie. Potwierdzenie tego wymaga jednak uzupełniającego postępowania dowodowego. Sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu. W kolejnym postępowaniu przed SA nie ujawniono żadnych dowodów, które pozwalałyby ustalić, że pomiędzy przedsiębiorcą a towarzystwem ubezpieczeniowym doszło do zawarcia umowy Zielonej Karty. W efekcie sąd wyrokiem z 23 maja 2018 r. oddalił powództwo przeciwko ubezpieczycielowi.

PG: Naruszono sprawiedliwość proceduralną

Po zapoznaniu się ze sprawą PG ocenił, że uchylony powinien zostać wyrok SO w zakresie zwolnienia z odpowiedzialności za szkodę właściciela przedsiębiorstwa komunikacyjnego. We wniesionej do Sądu Najwyższego skardze nadzwyczajnej Prokurator Generalny zarzucił sądowi, że w wyroku z 17 grudnia 2013 r. naruszono prawo poszkodowanej do rzetelnej procedury.

W toku sprawy strony nie dostarczyły żadnego dokumentu, który potwierdziłby zawarcie umowy ubezpieczenia działającej na terenie Serbii. Sąd bez żadnych podstaw przyjął, że fakt zawarcia umowy miał wynikać z zeznań świadków. Tymczasem świadkowie wprost zeznali, że właścicielowi przedsiębiorstwa Zielona Karta nigdy nie została wydana, jak też on sam nie zwracał się o jej wydanie do ubezpieczyciela. Sąd przyjął również niedopuszczalne wnioskowanie, zgodnie z którym fakt zawarcia umowy miał rzekomo wynikać z tego, że autokar został wpuszczony przez służby celne Serbii.

Nie było Zielonej Karty

PG podkreślił, że Zielona Karta, choć była ubezpieczeniem z tzw. oferty bezskładkowej, to stanowiła osobny względem krajowego OC rodzaj ubezpieczenia, które udzielane jest wyłącznie na odrębny, wypełniony i podpisany przez obie strony wniosek. Wynikało to z OWU pozwanego towarzystwa. Stąd wersja właściciela przedsiębiorstwa, zgodnie z którą Zieloną Kartę posiadał tylko z tytułu posiadania OC, nie może się ostać i nie powinna nigdy zostać uznana przez sąd.

Odpowiedzialność przedsiębiorcy

Nadto Prokurator wskazał, że zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo ponosi odpowiedzialność na zasadzie ryzyka za szkody wywołane jego ruchem. Zwolnienie z niej może mieć miejsce tylko wówczas, gdy szkoda nastąpiła w wyniku siły wyższej, wyłącznej winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą prowadzący działalność nie ponosi odpowiedzialności. W przedmiotowej sprawie żadna z tych sytuacji nie miała miejsca.

Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 17 grudnia 2013 r. w zakresie dotyczącym odpowiedzialności przedsiębiorcy i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania temu sądowi.

(AM, źródło: Prokuratora Krajowa)

W pełnej gotowości do wspierania startupów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Nowa strategia PZU na lata 2021–2024 zakłada coroczne inwestycje w kwocie 100 mln zł w obszary związane z szeroko rozumianą transformacją cyfrową oraz innowacjami. Podobne działania nie są jednak dla zakładu nowością, ale jedynie rozwinięciem polityki realizowanej już od pewnego czasu. Dotychczasowe dokonania PZU na tym polu zostały zaprezentowane w specjalnym raporcie dotyczącym innowacji i współpracy ubezpieczyciela ze startupami.

– Digitalizacja to trend obecny wśród firm ubezpieczeniowych już od kilku lat. Pandemia SARS-COV-2 przyśpieszyła cyfrową rewolucję ubezpieczycieli, którzy coraz chętniej korzystają z rozwiązań oferowanych przez startupy – mówi Artur Kurcweil, dyrektor zarządzający ds. digitalizacji PZU.

Sześć na dziesięć firm ubezpieczeniowych stworzyło już wewnętrzne zespoły zajmujące się innowacjami. W PZU od kilku lat funkcjonuje Laboratorium Innowacji, które koordynuje współpracę największego polskiego ubezpieczyciela ze startupami. Przez ostatnie trzy lata jego pracownicy przeanalizowali ponad 5 tys. pomysłów, z czego 40 z nich przeszło do etapu pilotażu, a ponad 25 zostało przekazanych do wdrożenia w bliskiej współpracy z przedstawicielami poszczególnych biznesów grupy. Łącznie wygenerowały one oszczędności liczone w dziesiątkach milionów złotych. Rocznie ponad 150 osób jest zaangażowanych w PZU we wdrażanie innowacji.

– Jako podsumowanie ostatnich lat wdrażania innowacyjnych rozwiązań w Grupie PZU przygotowaliśmy raport PZU Ready For Startups. Przyglądamy się w nim bliżej rynkowi insurtech na świecie, w Europie i Polsce. Mówimy o naszych doświadczeniach i podpowiadamy, jak powinna wyglądać udana współpraca między dużymi korporacjami a startupami – dodaje Marcin Kurczab, dyrektor ds. innowacji odpowiedzialny za Laboratorium Innowacji.

Grupa PZU kieruje się zasadami, które ułatwiają wyszukiwanie i wdrażanie najnowszych rozwiązań technologicznych:

  • innowacje są wdrażane w bliskiej współpracy z właścicielami biznesowym i kładziemy nacisk na innowacje z obszaru digitalizacji, nowych interakcji z klientem, zaawansowanej analityki oraz rozwiązań z kategorii „pracodawca 2.0”,
  • pilotaże powinny być prowadzone szybko, sprawnie i niewielkim nakładem środków, żeby móc przetestować jak najwięcej pomysłów,
  • innowacyjne działania wiążą się z wysokim ryzykiem, dlatego porażki są elementem modelu. Nie zniechęcają do dalszych prób, są cenną lekcją na przyszłość,
  • innowacje to nie tylko konkretne rozwiązania, chodzi o odpowiednie podejście i sposób myślenia.

Na swoim koncie PZU ma już liczne przykłady współpracy ze startupami. PZU wykorzystuje rozwiązania sztucznej inteligencji od Tractable w likwidacji szkód, WebTotem pomaga sprawdzać cyberbezpieczeństwo małych i średnich firm, a wraz z Sidly dostarcza opaski życia, które wspierają medyków w opiece nad osobami zarażonymi koronawirusem. W ramach programu PZU Ready for Startups największy polski ubezpieczyciel zaprasza do współpracy startupy technologiczne nie tylko z Polski, ale także z całego świata.

Raport jest dostępny pod adresem:
https://www.pzu.pl/_fileserver/item/1529255

(AM, źródło: PZU)

Wspomnienie o Gregorze Wagnerze

0
Gregor Wagner

W dzisiejszym niezwykle dynamicznym i mobilnym świecie bardzo rzadko poznaje się ludzi, którzy pomimo wielu napotkanych możliwości całe swoje życie zawodowe poświęcają jednej firmie, jednej biznesowej idei, jednej misji.

Taką osobą był Gregor Wagner, najwyższy rangą kierownik sprzedaży ERGO Pro w Polsce, naturalny, charyzmatyczny lider, a prywatnie również mój przyjaciel. Odszedł od nas 13 marca. Nagle, zupełnie niespodziewanie.

Pisząc o Gregorze tych kilka zdań, chcę upamiętnić go jako wyjątkowego Człowieka polskiego rynku ubezpieczeń. Człowieka lojalnego wobec swojej firmy, w której przechodził po kolei wszystkie stopnie w karierze profesjonalnego agenta. Najpierw w Niemczech, potem również w Polsce. Osobę, która przez 20 lat współtworzyła biznes ERGO Pro w naszym kraju i wychowała dziesiątki znakomitych, odpowiedzialnych kierowników sprzedaży.

Gdy go poznałem w 1986 roku, był – podobnie zresztą jak ja sam – młodym polskim emigrantem, który szukał pomysłu na nowe życie w Niemczech. Gdy w zeszłym tygodniu od nas odchodził, był już doświadczonym, w pełni świadomym menedżerem zarządzającym zespołem trzystu współpracowników w całej Polsce.

Z perspektywy tych ponad 30 lat naszej znajomości mogę powiedzieć, że dojrzewał i zmieniał się wraz z firmą. Pracował z dużym zaangażowaniem oraz wiarą, że ubezpieczenia muszą dawać ludziom to, do czego zostały stworzone – ochronę, poczucie bezpieczeństwa oraz godności.

Oczywiście, w swojej karierze popełniał też błędy. Nie jeden, nie dwa i nie trzy, ale właśnie one dawały mu nowe pomysły i podsuwały rozwiązania, które ułatwiały potem pracę innym. Co tydzień, w trakcie naszych spotkań roboczych, słyszałem to samo zdanie: „Peter, mam ideę!”.

Miesiąc temu, podczas nagrań naszych filmów szkoleniowych, stojąc przed kamerą, mocno zaznaczył, że nie pracuje w ERGO Pro, lecz po tych kilkudziesięciu latach spędzonych w firmie on już jest ERGO Pro. W tamtym momencie pomyślałem, że takie zdanie jest niepotrzebne, zbyt wyraziste. Bo przecież powiedział je Gregor – zawsze nieco ekstrawagancki, kolorowy, fantazyjny w sposobie ubierania i bycia.

Dziś czuję jednak, że jego słowa były po prostu bardzo prawdziwe. Trudno mi również opanować emocje, gdy słyszę je na odtwarzanym nagraniu.

O wielu ludziach mówi się po śmierci, że „lubili życie”. W przypadku Gregora Wagnera to byłoby zbyt prozaiczne stwierdzenie. Odchodząc od nas, miał zaledwie 53 lata, lecz swoimi bogatymi doświadczeniami mógłby obdarować wielu znacznie starszych od siebie.

On bez wątpienia uwielbiał żyć i często przypominał swoim wychowankom, że przecież marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Z pewnością dziś życzyłby sobie, aby któryś z jego kierowników poszedł podobną drogą i osiągnął co najmniej tyle samo, co on.

Jestem w stałym kontakcie ze wszystkimi kierownikami Gregora Wagnera i widzę, że jego śmierć wyzwoliła w nich dodatkowe zaangażowanie, pobudziła ambicje. Czy jest to odruch chwili, czy też chęć oddania Gregorowi pewnego rodzaju hołdu – tego nie wiem. Widzę jednak, że jego współpracownicy chcą podążać ścieżką, którą im nakreślił, i to mnie cieszy.

Dziękuję wszystkim osobom, które wyraziły swój żal i smutek po odejściu Gregora. Dostałem setki wiadomości oraz wiele miłych wspomnień, zarówno od jego współpracowników, jak i wybitnych przedstawicieli naszej branży.

Nie chcę dzielić się moimi prywatnymi wspomnieniami. Wybaczcie. Zachowam je dla siebie, jako najcenniejszą pamiątkę po Gregorze. Tym wszystkim, którzy nie mieli okazji go poznać, chcę jednak powiedzieć, że był wulkanem serdeczności, osobą życzliwą i otwartą na innych.

Był wśród nas człowiek wierny – klientom, misji, firmie, a przede wszystkim własnym wartościom.

Za to mu dziękuję.

Żegnaj, Przyjacielu!

Peter Grudniak
prezes ERGO Pro

Insurtech: Polska inwestycyjną pustynią

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W ubiegłym roku wartość inwestycji w europejskie insurtechy była o jedną czwartą mniejsza niż w 2019 r. Na liście podmiotów, które pozyskały finansowanie, próżno szukać ubezpieczeniowych startupów z Polski – zauważa cashless.pl.

Powołując się na dane z raportu astorya.vc, serwis wskazuje, że w 2020 r. insurtech pozyskały łącznie 600 mln euro finansowania wobec 800 mln euro rok wcześniej mimo zwiększenia liczby rund finansowania. Trzy największe z nich dotyczyły Bought by many (90 mln euro), Alana i Luko (po 50 mln euro) i odpowiadały za blisko jedną trzecią całego finansowania. Z raportu wynika ponadto, że ani jeden z polskich insurtechów nie ogłosił pozyskania środków w ramach rundy inwestycyjnej. To spostrzeżenie potwierdzają branżowi przedstawiciele. Cezary Świerszcz, współzałożyciel Bacca, wskazuje, że finansowanie pochodzi w większości od samych pomysłodawców projektu lub tzw. aniołów biznesu. Natomiast nie ma go już na poziomie korporacji. Duże firmy ubezpieczeniowe rzadko angażują się kapitałowo w insurtech, bojąc się ryzyka związanego z inwestycją. Część zakładów zadowala się testowaniem współpracy, ale niekoniecznie jest ona odpłatna. Jego spostrzeżenia potwierdza informacja PZU przekazana cashless.pl. „Startupy, młode firmy technologiczne oraz pojedyncze fundusze venture capital są inwestycjami, których profil ryzyka wykracza poza przyjętą przez nas strategię alokacji aktywów. Statystycznie rzecz biorąc, tylko jedna na dziesięć inwestycji w startupy kończy się sukcesem” – przekazał serwisowi PZU. Rafał Mosionek, wiceprezes Compensy, wskazał z kolei, że aktywność w tym zakresie należy do kompetencji VIG na szczeblu centralnym. Cashless.pl przyznaje, że chociaż duże zakłady interesują się działaniami insurtechów, preferują jednak współpracę biznesową. Przykładem jest ERGO Hestia. Oskar Jedynasty, dyrektor ds. automatyzacji sopockiego ubezpieczyciela, zapewnia, że nowe technologie kreowane m.in. przez startupy są testowane przez jego firmę oraz niejednokrotnie wdrażane. Zakład korzysta z rozwiązań technologicznych różnego rodzaju – od robotyzacji, przez blockchain, internet rzeczy po sztuczną inteligencję. Z kolei Compensa w obszarze technologii działa przede wszystkim w modelu in-house, czyli koncentruje się na pozyskiwaniu specjalistów z rynku i budowie zespołów odpowiedzialnych za digitalizację. Rafał Mosionek przyznaje, że ubezpieczyciel w części posiłkuje się rozwiązaniami insurtech dostępnymi na rynku.

Jan Kastory, współzałożyciel funduszu astorya.vc, w rozmowie z cashless.pl podkreśla, że branża ubezpieczeniowa jest niezwykle ważna dla rozwoju innowacji i startupów, gdyż to ona zarządza wielkimi pieniędzmi odkładanymi w składkach. W jego ocenie brak tych inwestycji w Polsce buduje przepaść technologiczną – zarówno gospodarki, jak i branży ubezpieczeniowej. Ekspert zauważa, że rozwiązaniem operacyjnie prostszym od bezpośredniego finansowania, o niższym ryzyku, są inwestycje w fundusze VC, ponieważ pozwalają na dywersyfikację kapitału między setki startupów.

Więcej:
cashless.pl z 9 kwietnia, Ida Krzemińska-Albrycht „Duże firmy ubezpieczeniowe nie angażują się kapitałowo w insurtech. W Polsce w 2020 r. nie zainwestowały w startupy ani złotówki”:
https://www.cashless.pl/9742-0-zl-na-inwestycje-w-polski-insurtech

(AM, źródło: cashless.pl)

MJM Holdings i Smartt Re łączą siły

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Smartt Re, polski broker reasekuracyjny, wybrał MJM Holdings na swojego inwestora strategicznego. – Chcemy, żeby spółki MJM Holdings wybierali na swoje miejsce pracy najbardziej utalentowani, najlepsi ludzie z branży – deklarują wspólnie Marcin Ślotała, prezes MJM, i Tomasz Libront, prezes Smartt Re.

Finalizacja zawartej w grudniu 2020 r. umowy, na mocy której MJM Holdings kupił 60% udziałów Smartt Re, nastąpiła w I kw. tego roku. Strony nie ujawniły wartości transakcji. Doradcą przy procesie była kancelaria prawna Gessel.

Prezesem Smartt Re nadal jest Tomasz Libront. W zarządzie spółki pozostał jego członek, Piotr Ceranowicz. Po fuzji dołączyła do niego Katarzyna Rymarz, obecna CFO i wiceprezes MJM Holdings, jako członkini zarządu odpowiedzialna za finanse. Michał Chmielewski, dotychczasowy prezes Smartt Group, ze względów osobistych, przeszedł do rady nadzorczej spółki. Będzie dzielił swój czas pomiędzy współpracę z zarządem Smartt Re i rozwój fundacji EduMind – Uważność w Edukacji. W radzie nadzorczej zasiada razem z Marcinem Ślotałą, prezesem MJM Holdings, i Tomaszem Witczakiem, partnerem w Solter Capital.

Obie firmy deklarują, że łączą je polskie korzenie i filozofia patrzenia na prowadzenie biznesu. W jej centrum są ludzie. Obecnie to zespół 150 specjalistów, do których co miesiąc dołączają kolejne osoby. W marcu do zarządu MJM Holdings w roli wiceprezesa wszedł Robert Skiba. Jest menedżerem z doświadczeniem w sprzedaży korporacyjnej. Ostatnio pracował w PZU, gdzie pełnił funkcję dyrektora regionalnego. W Smartt Re dyrektorem ds. likwidacji szkód została Krystyna Czerwińska-Raczyńska, dotychczas odpowiedzialna za ten obszar w Chubb, a przedtem w Polish Re. Szeregi należącego do MJM Attis Broker wzmocnili: Dorota Grabowska, jako dyrektor działu ubezpieczeń majątkowych, wcześniej wieloletni menedżer ubezpieczeniowy, związana poprzednio m.in. z Marsh, oraz Tomasz Rozmarynowski, jako dyrektor działu ubezpieczeń osobowych, od lat związany ze sprzedażą ubezpieczeń, ostatnio w PZU Życie. MJM Holdings rozmawia o współpracy z kolejnymi ekspertami, ale nie może jeszcze ujawnić ich nazwisk. 

– Chcemy, żeby spółki z MJM Holdings wybierali na swoje miejsce pracy najbardziej utalentowani, najlepsi ludzie z branży. Mamy im teraz o wiele więcej do zaoferowania – deklarują Marcin Ślotała i Tomasz Libront. Ten ostatni precyzuje, że partnerstwo z MJM Holdings oznacza dla jego firmy większe możliwości finansowe i potencjał do tego, aby rozwijać zespół, zatrudniać nowych ekspertów i pogłębiać specjalizacje. Podkreśla, że tylko dzięki ludziom i ich unikalnym w skali kraju i Europy Środkowej kompetencjom i doświadczeniu firma może non stop poszukiwać nowych rozwiązań dla plasowania największych i najtrudniejszych projektów reasekuracji fakultatywnej na rynkach międzynarodowych. Szczególnie że po wielu latach miękkiego rynku zaczyna brakować w Polsce i na świecie pojemności.

– Z inwestorem branżowym, który rozumie i szanuje nasz 15-letni dorobek, taka sytuacja na rynku jest dla nas ciekawa i rozwojowa – zapowiada Tomasz Libront.

MJM Holding jest obecnie piątą grupą brokerską w Polsce pod względem przychodów, które na koniec 2020 r. wyniosły 63 mln zł. Razem firmy uplasowały w zeszłym roku składki o wartości 650 mln zł. Obok Smartt Re do holdingu należą również MJM Brokers, Attis Broker, Attis Risk Management i Risk Guard, spółka specjalizująca się w ocenie i zarządzaniu ryzykiem oraz likwidacji szkód, w której 51% udziałów MJM wykupił w I kw. 2020 r. Grupa skupiła pod jednym dachem kompetencje, które są potrzebne, żeby jej klienci mogli otrzymać pełne wsparcie w zarządzaniu ryzykiem i kompleksową ochronę ubezpieczeniową.

– Swobodnie poruszamy się w Polsce i dzięki partnerstwu ze Smartt Re również za granicą – od rynku londyńskiego, przez holenderski i niemiecki, po azjatycki czy bermudzki. Przy czym to nasz polski zespół włada tymi wszystkimi kompetencjami i doświadczeniem. Wiedza skupiona lokalnie jest naszą przewagą konkurencyjną. Z drugiej strony, mogą z niej korzystać inni brokerzy, bo jesteśmy otwarci na partnerstwa, szczególnie w trudnych projektach – deklaruje Marcin Ślotała.

MJM Holdings ma ambicję stać się czołową grupą brokerską z polskim kapitałem. Będzie inwestować w profesjonalizację swoich usług i pogłębiać specjalizacje, m.in. tworząc huby produktowe dostępne dla wszystkich klientów z grupy, w których zespoły ze spółek pracują ze sobą liniowo. Chce również rozwijać usługi doradztwa dla klientów w zakresie zarządzania ryzykiem i likwidacji szkód, bazując na rozwoju kompetencji swoich pracowników oraz pozyskiwaniu nowych.

(AM, źródło: MJM Holdings)

ASEC pozostanie częścią Avivy

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

26 marca Grupa Aviva poinformowała o zawarciu umowy dotyczącej sprzedaży swoich spółek w Polsce. Ich nowym nabywcą zostanie Allianz. Jednak nie wszystkie podmioty funkcjonujące w naszym kraju trafią w ręce niemieckiego ubezpieczyciela.

Umowa sprzedaży nie obejmuje Aviva Services sp. z o.o., która pozostanie w strukturze grupy Aviva i będzie nadal świadczyć specjalistyczne usługi na jej rzecz.

ASEC (Aviva Services – Expertise Centre) działa w Warszawie od 11 lat. To nie tylko największe centrum aktuarialne w Polsce, ale również zespoły specjalistów w zakresie finansów, ryzyka i IT.

Obecnie ASEC wspiera grupę Aviva i jej strategiczne rynki w obszarach: procesów aktuarialnych (modelowanie i ryzyko aktuarialne), finansów i sprawozdawczości, data science, wsparcia w zakresie globalnych systemów IT (dla obszarów finansów, ryzyka, HR), a także bezpieczeństwa IT. ASEC działa niezależnie od lokalnych zespołów aktuarialnych, finansowych oraz IT Avivy w Polsce.

– ASEC obecnie to ponad 200 pracowników o wysokich kwalifikacjach. Wśród nich jest 22 licencjonowanych aktuariuszy. Grupa Aviva będzie nadal wykorzystywać wyjątkowe kompetencje naszego zespołu dla swoich potrzeb – mówi Alicja Mroczkowska, dyrektor ASEC.

(AM, źródło: Twitter)

Nowości od KUKE dla eksporterów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych zaoferowała kolejny zestaw instrumentów wsparcia dla eksporterów z gwarancją skarbu państwa. Nowe produkty pomogą m.in. pozyskać w bankach i firmach faktoringowych dodatkowe środki na finansowanie rozwoju oraz zagranicznej ekspansji.

Jedną z nowości jest gwarancja płatnicza, dzięki której eksporter zabezpiecza terminową spłatę zobowiązań wobec swoich dostawców niezależnie od tego, czy jest to krajowy czy zagraniczny podmiot.

– Tego typu gwarancje płatnicze dają polskiemu eksporterowi możliwości uzyskania korzystnych warunków płatności, np. długiego kredytu kupieckiego, dzięki czemu obniża swoje koszty, natomiast dostawca ma pewność otrzymania zapłaty za przesłane komponenty czy materiały, ponieważ gwarancja zapewnia najwyższe bezpieczeństwo obrotu. Z gwarancją KUKE polska firma zyskuje doskonałe narzędzie do negocjowania dostaw na lepszych warunkach finansowych z krajowymi, jak i zagranicznymi partnerami. Jeśli ten ostatni preferuje jednak gwarancję znanego sobie lokalnego banku, to KUKE może regwarantować takie transakcje, zabezpieczając zobowiązanie eksportera. Doświadczenia z okresu pandemii polskich firm, które u zagranicznych dostawców musiały zabiegać o części do produkcji, pokazują przydatność instrumentów pozwalających zachować płynność i pewność dostaw. Z powodu kryzysu wielu poddostawców straciło limity kredytowe na polskie firmy w ramach swoich umów ubezpieczenia należności. Dzięki temu rozwiązaniu polscy eksporterzy są w stanie takie limity sami odtworzyć i osiągnąć podobny efekt – tłumaczy Krzysztof Kwaterski z Departamentu Ubezpieczeń i Współpracy Międzynarodowej KUKE.

Kolejnym nowym instrumentem jest gwarancja spłaty zobowiązań na finansowanie łańcucha dostaw produkcji przeznaczonej na eksport. Zabezpiecza ona spłatę zobowiązań eksportera wobec instytucji finansujących faktury wystawiane przez dostawców eksportera.

– Naszemu eksporterowi znacząco poprawia to płynność poprzez wydłużenie terminu spłaty zobowiązań, gdy za wystawioną z 14-dniowym terminem płatności fakturę zapłaci instytucja finansowa, a eksporter ureguluje mu tę kwotę np. po 60 dniach. Zakładamy, że jako instytucje finansujące najczęściej będą się tu pojawiać firmy faktoringowe, które gwarancje KUKE mogą wykorzystać do zabezpieczenia finansowania pozyskanego dla siebie z banków. A eksporter może w ten sposób wydłużać spłatę zobowiązania wobec swoich dostawców, czy to krajowych czy zagranicznych – wskazuje Krzysztof Kwaterski.

Klienci KUKE korzystali dotychczas z innego rodzaju gwarancji, które dotyczyły spłaty krótkoterminowych kredytów finansujących kontrakty eksportowe. Ich konstrukcja została jednak zmieniona w taki sposób, by mogły one objąć praktycznie całość środków obrotowych eksportera, a nie tylko tych służących finansowaniu konkretnego kontraktu. W efekcie powstało rozwiązanie wspierające uzyskanie w banku tak często wykorzystywanych przez firmy na co dzień kredytów obrotowych, jak i umożliwiające bezproblemowe zwiększenie już istniejących limitów.

– Tworząc tę ofertę gwarancji, chcieliśmy upiec kilka pieczeni na jedynym ogniu. Eksporter dostaje do ręki narzędzie do wzmocnienia relacji z dostawcami i otrzymania od nich lepszych warunków płatności. W relacjach z bankami czy firmami faktoringowymi uzyskuje możliwość znacznego zwiększenia kwoty dostępnego finansowania. Gwarancje KUKE obniżają bowiem o 80 proc. wykorzystanie limitu bankowego przyznanego eksporterowi. A patrząc z drugiej strony, to bank może zwiększyć swoje zaangażowanie w finansowanie eksportera aż pięciokrotnie, korzystając z gwarancji lub regwarancji KUKE, i tym samym poprawić swoją dochodowość z relacji z klientem. W skali całej gospodarki oznacza to efektywniejsze wykorzystanie kapitałów banków i wzmocnienie polskich eksporterów i ich potencjału na międzynarodowych rynkach – wyjaśnia Piotr Maciaszek, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń i Współpracy Międzynarodowej KUKE.

Z systemu wsparcia eksporterów, w tym i z gwarancji płatniczych mogą skorzystać przedsiębiorcy, którzy wykażą, że w ciągu co najmniej trzech z pięciu ostatnich lat wpływy ze sprzedaży zagranicznej stanowiły średnio co najmniej 20% łącznych przychodów. Początkujący eksporterzy będą musieli w pierwszych trzech latach wykazywać taki udział eksportu w sprzedaży. Istnieje też możliwość uzyskania gwarancji dla zabezpieczenia finansowania i dostaw dla konkretnego kontraktu eksportowego.

KUKE ocenia wiarygodność przedsiębiorstwa i przyznaje mu limit, do którego wysokości będą mogły być wystawiane wszystkie trzy rodzaje gwarancji. Limit będzie ustalany na okres jednego roku, po którym nastąpi weryfikacja spełnienia kryteriów. Wszystkie trzy rodzaje gwarancji pokrywają do 80% zobowiązań eksportera, a okres spłaty zobowiązań zabezpieczonych gwarancjami nie może przekraczać 719 dni.

Nowej ofercie towarzyszy uproszczenie procedur związanych z uzyskaniem gwarancji, a cała dokumentacja ogranicza się do umowy generalnej lub indywidualnej podpisywanej z eksporterem.

(AM, źródło: KUKE)

Frankowicze kontra ubezpieczyciele?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Uchwała Sądu Najwyższego dotycząca kredytów walutowych może mieć wpływ na rynek ubezpieczeń. W jej efekcie kredytobiorcy mogą bowiem zyskać prawo do kwestionowania niektórych polis towarzyszących kredytom – zauważa „Dziennik Gazeta Prawna”.

„DGP” wyjaśnia, że chodzi o umowy ubezpieczenia, których zawarcie było jednym z często stosowanych warunków stawianych przez banki kredytobiorcom. Zakwestionowanie przez SN ważności umów kredytowych może także postawić pod znakiem zapytania ważność powiązanych z nimi polis życiowych. Czy jednak tak się stanie – trudno powiedzieć, gdyż takie umowy ubezpieczenia były zróżnicowane zarówno ze względu na formę (grupowe i indywidualne), jak i charakter ochrony (na wypadek śmierci czy też trwałej niezdolności do pracy albo utraty pracy). Anna Dąbrowska, główna specjalistka w Biurze Rzecznika Finansowego, wskazuje, że możliwość zakwestionowania umowy ubezpieczenia będzie zależała od dwóch czynników: rodzaju polisy i jej celu. Ekspertka zwraca uwagę, że jeśli wypłata świadczenia jest ściśle związana z umową kredytową i chroni przede wszystkim płynność jego spłaty, to może być czynnikiem powodującym nieważność. Z kolei Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, podkreśla, że ubezpieczyciele nie mieli wpływu na konstrukcję umów walutowych kredytów hipotecznych tworzonych przez banki. Przyznaje, że wprawdzie polisy były zawierane wraz z umową kredytową, ale wciąż są to dwa odrębne byty, przez co unieważnienie pierwszej z umów nie oznacza automatycznego unieważnienia drugiej. Gdyby tak się stało, pojawiłby się problem ze świadczeniami, które już zostały wypłacone z takich polis. Według adwokat Katarzyny Pytel, wpływ uchwały SN na towarzyszące kredytom ubezpieczenia na życie będzie raczej minimalny.

Więcej:
„Dziennik Gazeta Prawna” z 12 kwietnia, Inga Stawicka „Frankowy znak zapytania dla ubezpieczycieli”:
https://edgp.gazetaprawna.pl/e-wydanie/57925,12-k…

(AM, źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”)

Warta nie ma sobie równych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Warta ponownie otrzymała wyróżnienie „Instytucja Roku”, przyznawane przez portal mojebankowanie.pl. Ubezpieczyciel został doceniony za wyjątkową jakość obsługi klienta w placówkach oraz działania wspierające walkę z Covid-19.

Podobnie jak w roku ubiegłym, Warta otrzymała nagrodę w dwóch kategoriach. Pierwsze wyróżnienie – za „Najlepszą jakość obsługi w placówce” – przyznano ubezpieczycielowi za wysoką jakość i profesjonalizm usług oferowanych przez agentów firmy. Laureaci zostali wyłonieni na podstawie badania przeprowadzonego łącznie w 130 placówkach. Eksperci oceniali sześć etapów: pierwsze wrażenie, płynność obsługi, powitanie, komfort obsługi, rozmowę z agentem oraz zakończenie.

Drugi laur zakład otrzymał w kategorii „CSR” za działania społeczne, w ramach których wsparł 87 szpitali i lokalnych organizacji łączną kwotą 10 mln zł na pomoc w walce z pandemią Covid-19. Przekazane przez Wartę donacje zostały wykorzystane na zakup potrzebnych środków i sprzętów do szpitali i placówek medycznych, fundacji, domów pomocy społecznej, hospicjów, a także lokalnej straży pożarnej oraz Wojewódzkiej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej.

– Od samego początku pandemii kluczowym zadaniem dla naszej firmy było zapewnienie bezpieczeństwa naszym klientom, agentom i pracownikom przy jednoczesnym świadczeniu najwyższej jakości obsługi. Postanowiliśmy również aktywnie włączyć się w walkę z pandemią, kierując się zasadą, że rolą ubezpieczycieli jest pomagać w trudnych momentach. Jest nam niezmiernie miło, że nasze działania w obu obszarach zostały docenione – mówi Dawid Korszeń, rzecznik prasowy Warty. – Otrzymane wyróżnienia są również zasługą naszych agentów, którzy świadczą profesjonalne usługi na najwyższym poziomie, nawet pomimo trwającej pandemii i związanych z nią obostrzeń. Wielu z nich, korzystając z wprowadzonych przez Wartę rozwiązań, bardzo szybko przestawiło się na zdalną obsługę swoich klientów, za co z tego miejsca chciałbym im podziękować – dodaje.

„Instytucja Roku” to niezależny ranking obsługi klientów firm z branży bankowej i ubezpieczeniowej. Jego formuła przypomina raport tzw. tajemniczego klienta, dzięki czemu eksperci osobiście sprawdzają funkcjonowanie postaw przyjaznych klientom. Przygotowany przez portal scenariusz wizyty pozwala zachować autentyczny i obiektywny charakter badania.

(AM, źródło: Warta)

Wolontariusze Fundacji Unum czuli na SOS

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Pracownicy i współpracownicy Unum Życie zebrali łącznie 1261 kg żywności dla potrzebujących, których zaopatruje Bank Żywności SOS w Warszawie. To wynik przedświątecznej akcji „Bohaterowie vs. Głód” zorganizowanej przez Fundację Unum. W akcji wzięło udział 301 wolontariuszy: pracowników i współpracowników spółki.

– To niesamowite, że choć pracujemy z dala od siebie, nieustannie łączy nas chęć niesienia pomocy innym i solidarnie łączymy się, by wspierać tych najbardziej potrzebujących. Dziękujemy wolontariuszom za ich zaangażowanie oraz Bankowi Żywności SOS w Warszawie, bo to dzięki nim wiele rodzin z Mazowsza, borykających się z ubóstwem, miało godne Święta. To szczególny czas, w którym nie powinno zabraknąć nadziei i wiary w dobro drugiego człowieka – komentuje zbiórkę Małgorzata Morańska, prezes Fundacji Unum.

– To już kolejny raz, kiedy mogliśmy liczyć na wsparcie naszej codziennej działalności ze strony Fundacji Unum. Wynik akcji „Bohaterowie vs. Głód” okazał się dla nas dużym zaskoczeniem. To pierwsza tak duża zbiórka pracownicza przeprowadzona na rzecz Banku Żywności SOS w Warszawie. 1261 kg żywności trafiło do 350 osób z terenu Warszawy i okolic. Ubodzy seniorzy, osoby niepełnosprawne, w kryzysie bezdomności, samotne matki z dziećmi otrzymali pomoc żywnościową, jakiej potrzebowali w tym szczególnie trudnym czasie – dodaje Magdalena Krajewska, prezes Fundacji Bank Żywności SOS w Warszawie.

Zbiórka żywności odbyła się w dniach 31 marca – 1 kwietnia 2021 r.

(AM, źródło: Unum)

18,425FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie