Na stronie internetowej Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) opublikowany został komunikat Urzędu KNF dotyczący traktowania obligacji Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) w dwóch podmodułach ryzyka formuły standardowej kapitałowego wymogu wypłacalności zakładów ubezpieczeń.
UKNF
przypomniał, że obligacje PFR emitowane w ramach wykonania
rządowych programów „Tarcza finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju
dla małych i średnich firm” posiadają gwarancję Skarbu Państwa.
Została ona udzielona do wysokości 100% świadczeń i odsetek, jest
nieodwołalna i bezwarunkowa. Dlatego spełnia wymogi zawarte w art.
215 rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2015/35 z dnia 10
października 2014 r. uzupełniającego dyrektywę Parlamentu
Europejskiego i Rady 2009/138/WE w sprawie podejmowania i prowadzenia
działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej (Wypłacalność
II).
„Urząd
KNF informuje, że dla celów wyznaczania kapitałowego wymogu
wypłacalności (SCR) dla ryzyka spreadu kredytowego oraz ryzyka
koncentracji aktywów formuły standardowej SCR, obligacje PFR są
uznawane za równoważne obligacjom Skarbu Państwa. W wyżej
wymienionych podmodułach ryzyka obligacjom PFR przypisuje się
czynniki ryzyka (odpowiednio stressi oraz gi)
wynoszące 0% (zgodnie z art. 180 ust 2. oraz 187 ust. 3
rozporządzenia delegowanego)” – podano w komunikacie.
12 maja Krzysztof Bachta, prezes zarządu Alior Banku, złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Z tym samym dniem rada nadzorcza banku należącego do Grupy PZU powołała w skład zarządu Iwonę Dudę, powierzając jej stanowisko wiceprezesa oraz kierowanie pracami organu. Ponadto RN upoważniła swojego przewodniczącego, Tomasza Kulika, do podpisania wniosku do Komisji Nadzoru Finansowego o wyrażenie zgody na powołanie Iwony Dudy na stanowisko prezesa zarządu.
Iwona
Duda od ponad 20 lat jest wiązana z rynkiem finansowym. Ostatnio
pełniła funkcję doradcy prezesa Narodowego Banku Polskiego oraz
członka rady nadzorczej Banku Ochrony Środowiska.
W
latach 2006–2008 była zastępcą przewodniczącego Komisji Nadzoru
Finansowego. Wcześniej jako pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów
tworzyła Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, powstały z połączenia
Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych z Komisją
Papierów Wartościowych i Giełd. Pełniła także funkcję zastępcy
przewodniczącego KNUiFE oraz dyrektora Departamentu Rozwoju Rynku
Finansowego w Ministerstwie Finansów. Pracowała także jako doradca
w Departamencie Zarządzania Strategicznego NBP.
Od
1998 do 2005 r. jako dyrektor departamentu tworzyła i nadzorowała
rozwiązania w zakresie III filara systemu emerytalnego w Urzędzie
Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, a następnie w Urzędzie KNUiFE
nadzorowała rynek pośredników ubezpieczeniowych. Wcześniej
zajmowała się zagadnieniami długu publicznego w Ministerstwie
Finansów oraz była związana z Urzędem Komitetu Integracji
Europejskiej.
Pełniła
liczne funkcje w instytucjach rynku finansowego, m.in. jako zastępca
przewodniczącego rady nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego,
członek RN Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, zastępca
członka Rady ds. Systemu Płatniczego przy NBP oraz członek RN PTE
PZU SA.
Z
wykształcenia jest ekonomistką. Absolwentka Szkoły Głównej
Handlowej oraz Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Ukończyła
również Studium dla Doradcy Inwestycyjnego – Analityka Papierów
Wartościowych Akademii Leona Koźmińskiego. Autorka publikacji
eksperckich poświęconych rynkowi finansowemu oraz systemowi
emerytalnemu. Odbyła szereg zawodowych staży zagranicznych w USA
oraz w organach administracji centralnej i rządowej w Niemczech.
Odznaczona odznaką honorową „Za zasługi dla bankowości
Rzeczypospolitej Polskiej”.
Rządy państw muszą pomóc w zapewnieniu ochrony ubezpieczeniowej na wypadek spowodowanych epidemią ograniczeń w przyszłości, bowiem sektor prywatny nie jest w stanie samodzielnie zapewnić tak szerokiej ochrony – stwierdził Europejski Urząd Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych (EIOPA).
Narodowa
kwarantanna wprowadzona w poszczególnych krajach, służąca walce z
koronawirusem, zmusza firmy do zaprzestania działalności i
urlopowania pracowników. Przedsiębiorstwa starają się skłonić
ubezpieczycieli do wypłaty odszkodowań z tytułu przerwy w
działalności, a tymczasem nieuchronnie zbliża się głęboka
recesja.
W
niektórych stanach USA zmienia się wstecznie umowy ubezpieczenia,
aby móc zaspokajać tego rodzaju roszczenia, natomiast w Wielkiej
Brytanii niezależna organizacja kontrolująca rynek zwraca się do
sądu o interpretację zapisów w polisach dla firm.
Stojący
na czele EIOPA Gabriel
Bernardino
uważa, że wsteczna zmiana w polisach jest niedopuszczalna.
Jednocześnie ubezpieczyciele nie mają możliwości kontrolować
ryzyk takich jak przerwa w działalności przedsiębiorstwa
niewynikająca ze szkód w rodzaju powodzi czy pożaru.
–
Jeżeli
naprawdę chcemy zbudować w naszych społeczeństwach większą
odporność na takie sytuacje, jak obecna pandemia, jasne jest, że
musimy mieć wdrożone odpowiednie mechanizmy ochronne – powiedział
Bernardino w rozmowie z agencją Reuters. –
Szczerze mówiąc, uważam, że jest to możliwe jedynie dzięki
połączeniu elementów prywatnego z publicznym. Nie sądzę, aby
branża ubezpieczeniowa mogła sama udzielić takiej ochrony.
Wielka
Brytania, Francja i Stany Zjednoczone już się zastanawiają, jaką
rolę mogłoby odegrać państwo w ochronie przed skutkami pandemii w
przyszłości.
Bilanse
ubezpieczycieli odczuły uderzenie z dwóch stron – na spadku cen
aktywów ucierpiały ich inwestycje, a jednocześnie ogromnie wzrosły
roszczenia odszkodowawcze.
–
Ogólnie
rzecz biorąc, sektor zniósł dobrze tę bezprecedensową sytuację
–
podsumował Bernardino. –
Niepewność, jaką obserwujemy na rynkach kapitałowych
prawdopodobnie będzie trwała i mamy pewne wątpliwości, czy rynek
już dyskontuje skutki kurczącego się PKB.
Na
wszelki wypadek zarząd EIOPA „niemal jednogłośnie” wezwał
europejskich ubezpieczycieli do zachowania kapitału przez
wstrzymanie wypłat dywidendy do czasu aż sytuacja stanie się
jaśniejsza. Jednak Allianz, wsparty przez członka zarządu,
niemiecki nadzór BaFin, nie zamierza rezygnować z wypłaty
dywidendy.
–
Ostateczna
decyzja należy do poszczególnych nadzorów krajowych –
zaznaczył Bernardino, dodając, że wsparcie krajowych nadzorów dla
rekomendacji EIOPA było udzielone w przeważającej większości.
Aktualny
kryzys jest pierwszym poważnym sprawdzianem europejskich regulacji
ubezpieczeniowych znanych jako Solvency II, które w tym roku zostały
poddane rewizji budzącej wśród ubezpieczycieli nadzieje na
rozluźnienie do pewnego stopnia.
–
Uważamy,
że system zadziałał całkiem dobrze i to, co widzimy podczas
kryzysu, jest tego potwierdzeniem –
powiedział Bernardino. –
Nie przewidujemy jakichś fundamentalnych zmian, ale ta lekcja
pozwoli nam pewne sprawy doprecyzować.
Przed
końcem roku EIOPA skieruje rekomendacje zmian do Komisji
Europejskiej.
W I kwartale tego roku Talanx odnotował 223 mln euro skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej, wobec 235 mln euro zysku rok wcześniej.
Zysk
operacyjny wyniósł 559 mln euro, wobec 616 mln euro zysku rok
wcześniej. Składki przypisane brutto sięgnęły 12 467 mln euro w
I kw. 2020 r. wobec 11 716 mln euro rok wcześniej – podał
Forsal.pl za ISBNews.
„Talanx
nadal zamierza dystrybuować 35% zysku według IFRS i podtrzymuje
politykę dywidendową” – napisano w raporcie ubezpieczyciela.
Wcześniej
ubezpieczyciel wycofał prognozę 900–950 mln euro zysku netto w
2020 roku ze względu na trwającą pandemię koronawirusa i znaczącą
niepewność w odniesieniu do rozwoju gospodarki i rynku
kapitałowego.
Należący do Allianz potentat rynku obligacji Pacific Investment Management Co. (PIMCO) zanotował odpływ 43 mld euro w pierwszym kwartale – podał „Puls Biznesu”.
Według
dyrektora finansowego Allianz, Giulio
Terzariola,
odpływ środków detalicznych inwestorów był podyktowany ich
chęcią przeczekania zawirowań spowodowanych pandemią
koronawirusa.
Zysk
operacyjny Allianz w I kwartale 2020 r. wyniósł 2,3 mld euro, wobec
3 mld euro rok wcześniej.
Więcej:
„Puls
Biznesu” z 13 maja, Marek
Druś „Największy odpływ pieniędzy z PIMCO od 5 lat”:
Z danych policji wynika, że w pierwszy weekend po częściowym zniesieniu obostrzeń związanych z pandemią, czyli od 24 kwietnia do 6 maja, na polskich drogach zginęło 76 osób – o dwie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. I to pomimo tego, że w 2019 r. długi weekend majowy był dłuższy i nie obowiązywały podczas niego żadne ograniczenia w przemieszczaniu się i kontaktach społecznych. Według badania Polskiej Izby Ubezpieczeń powodem jest połączenie lekceważącego podejścia polskich kierowców do ograniczeń prędkości i nieuzasadnionego wysokiego mniemania o własnych umiejętnościach.
Badanie
przeprowadzone przez PIU w styczniu i lutym tego roku potwierdza, że
wzmożony ruch połączony z nawykami polskich kierowców może
zwiększyć liczbę ofiar wypadków. Z odpowiedzi ankietowanych
wynika bowiem, że 1/3 badanych kierowców uznaje przekraczanie
prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym za bezpieczne. Z kolei
22% uważa, że przekraczanie prędkości w mieście o 30 km/h jest
bezpieczne, natomiast 55% stwierdziło, że „szybka jazda może być
bezpieczna”.
38%
badanych uznało, że wyprzedzanie innego auta osobowego na podwójnej
ciągłej może być w niektórych przypadkach uzasadnione. Co piąty
kierowca-respondent stwierdził, że wyprzedzanie „na trzeciego”
może być w niektórych przypadkach uzasadnione. 91% ankietowanych
przyznało, że wykonując manewry, „zawsze bezbłędnie ocenia
sytuację na drodze”. A jednocześnie 96% uznało się za dobrych
lub bardzo dobrych kierowców, natomiast 61% badanych wyraziło
przekonanie, że ich umiejętności są wyższe od przeciętnego
polskiego kierowcy
–
Spodziewamy
się, że w kolejnych miesiącach liczba wypadków i ich ofiar może
się zwiększyć. Będziemy częściej niż przed pandemią korzystać
z własnych samochodów, obawiając się zakażenia koronawirusem w
środkach komunikacji publicznej. To spowoduje istotny wzrost
natężenia ruchu, co w połączeniu z brawurą niektórych kierowców
może oznaczać więcej wypadków. Ubezpieczyciele notują już w
ostatnich tygodniach wzrost liczby szkód komunikacyjnych, mimo
trwających obostrzeń w poruszaniu się –
mówi Jan
Grzegorz Prądzyński,
prezes zarządu PIU.
Z
badania Izby wynika, że polscy kierowcy mają wysokie mniemanie o
swoich umiejętnościach, a jednocześnie lekceważący stosunek do
ograniczeń prędkości. –
Skutkuje to obecnością Polski w czołówce państw europejskich pod
względem największej liczby zabitych w wypadkach drogowych,
szczególnie wśród pieszych –
mówi Jan Grzegorz Prądzyński. Ankietowani, zapytani o główne
przewinienia polskich kierowców, na pierwszym miejscu wskazywali
przekraczanie dozwolonej prędkości, zarówno w mieście, jak i poza
nim (odpowiednio 44 i 38%). Jednocześnie przyznawali, że sami też
to robią (45% respondentów w mieście, a 53% poza nim). Dodatkowo
niemal połowie zdarza się przejeżdżać na tzw. późnym żółtym
świetle.
–
Miejmy
nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni nasze życie wróci do
normalności. Dotyczy to również przemieszczania się. Postarajmy
się jednak, by nie oznaczało to pogorszenia się czarnych statystyk
policyjnych. Stosujmy się do przepisów ruchu drogowego, zwłaszcza
ograniczeń prędkości i podchodźmy z większym dystansem do
własnych umiejętności –
apeluje Jan Grzegorz Prądzyński.
O
badaniu:
Badanie
zostało zrealizowane od 20.01.2020 do 02.02.2020 na zlecenie PIU
przez agencję SW RESEARCH metodą wywiadów on-line (CAWI). Próba
1509.
Polski rynek ubezpieczeń komunikacyjnych to
multiagencje, coroczne wizyty klientów w poszukiwaniu najniższej składki,
jednorazowa płatność gotówką, słowem – walka ceną i prowizją!
W tych okolicznościach wszelkie próby wdrażania rozwiązań ratalnych obrosły warstwą zgłaszanych ze strony wszystkich uczestników rynku obiekcji. Są one mniej lub bardziej uzasadnione, w rodzaju: „klient ratalny to wyższa szkodowość”, „składka jednorazowa jest tańsza”, „moi klienci tego nie potrzebują”.
Kryzys podpowiada złe pomysły, ale są też dobre rozwiązania
Od kilku miesięcy współpracuję z hiPRO – jednym z graczy dostarczających rozwiązania ratalne, którego „abonament 12 rat” dostępny jest m.in. w portalach sprzedażowych UNIQA, TUZ, Benefia i w kilku oddziałach Allianza (pilot). Kilkumiesięczne obserwacje zachowań oraz zbieranie opinii agentów i klientów, które prowadziłem, miały właśnie doprowadzić do przedstawienia rekomendacji dalszych działań promocyjnych, gdy… przyszedł wirus i w ciągu tygodnia zmienił wszystko:
Klient chce zachować więcej gotówki na nieprzewidziane wydatki – pyta więc o możliwość zakupu na raty. Dbając o swoje bezpieczeństwo, nie chce płacić gotówką ani odwiedzać agenta w jego siedzibie – jest gotów kupić przez telefon, a nowoczesne procesy kredytowe ułatwiają to zadanie.
Agent, dbając o utrzymanie portfela klientów, w mgnieniu oka wykorzystał zdalne metody komunikacji – sprzedaje polisy przez telefon, z wykorzystaniem internetu oraz metod płatności zdalnej. Biura pozamykane, a „polisy się piszą” – niemożliwe stało się możliwe!
Dodatkowo wydarzenia ostatnich dni w branży ubezpieczeniowej chyba wszystkim mocno podniosły ciśnienie. Kontrowersyjne i często wręcz populistyczne propozycje ochrony konsumenta, w rodzaju „wyrejestruj – nie jedź własnym samochodem, nie płać składek, nie przejmuj się karą za brak OC” są bardzo niebezpieczne. Troska o finanse klientów chwalebna, ale proponowane rozwiązania, wynikające chyba z nieznajomości specyfiki sektora, należy uznać za bardzo złe.
Skoro w celu ochrony zdrowia nie należy podróżować komunikacją masową, a bezpieczeństwo finansowe łatwiej zbudować na dostosowaniu wysokości opłat do bieżących możliwości niż kumulowaniu zobowiązań poprzez ich odraczanie, poszukajmy raczej wsparcia idei „jedź własnym samochodem i niech będzie cię na to stać”. W ostatnich dniach w hiPRO obserwujemy gwałtowny wzrost zainteresowania klientów modelem płatności w ratach.
Krzysztof Skarbek
Doradzać, chronić finanse klienta, ale też dbać o własne inkaso
Na rynku jest przecież dostępnych kilka innych rozwiązań optymalizujących płatności klienta – warto je wykorzystywać. Jest to dobitny dowód, że promowane rozwiązanie płatności miesięcznej, podobnie jak w innych branżach, jest po prostu potrzebne i poszukiwane – warto tylko klienta o tym poinformować i dać mu wybór!
Ubezpieczenia bowiem, jak żaden inny produkt, co do zasady mają charakter średnio- lub długoterminowy i powinny być regularnie opłacane – a regularność to synonim miesięcznej płatności!
Potrzebę powszechnego rozkładania na raty zobowiązań klienta dostrzegli także ubezpieczyciele – dla wybranych produktów w kilku towarzystwach pojawiły się (komunikowane jako „na czas kryzysu”) raty „0%” rozumiane jako brak zwyżek za rozkładanie ceny na znane już płatności półroczne lub kwartalne.
W odróżnieniu od miesięcznych płatności abonamentowych proponowanych przez podmioty zewnętrzne jest to, a właściwie wydaje się być rozwiązaniem „na ryzyko TU”. Jeśli spojrzymy głębiej, ryzykiem dotknięci są wszyscy uczestnicy rynku:
Klient, którego w przypadku opóźnienia lub braku płatności dotknie brak ochrony w ryzykach dobrowolnych i brak automatycznego odnowienia.
Agent, na którego spadną obowiązki przypominania o płatnościach oraz opóźnienia, a w skrajnym przypadku brak większości wynagrodzenia.
Zakład ubezpieczeń, którego główną kompetencją nie jest przecież udzielanie pożyczek ani zarządzanie ryzykiem kredytowym, ale ochrona ubezpieczonych!
Czy jest to zatem rozwiązanie złe? Jestem
daleki od krytykowania jakichkolwiek prób rozwiązywania obecnej sytuacji –
patrzmy jednak długoterminowo i szeroko, dostrzegając potrzeby wszystkich
uczestników rynku.
Raty wyspecjalizowanych instytucji finansowych zdają się rozwiązywać powyższe problemy. Nie są jednak rozwiązaniem non profit. Klient musi ponieść koszt pozyskania finansowania – ale czy, uwzględniając zalety rozwiązania, jest on aż tak duży? Cena za płatność miesięczną wcale nie musi być wysoka – to obecnie często kilkanaście procent w skali roku, a biorąc pod uwagę średnie składki – dodatkowo kilka złotych w miesięcznym budżecie klienta. Doświadczenia pokazują jednoznacznie, że klient jest też w stanie zapłacić rozsądną cenę za wygodę.
Warto przy tym zauważyć, że są to rozwiązania
długoterminowo bezpieczne, rozwiązujące wszystkie wskazane powyżej ryzyka
klientów, agentów i ubezpieczycieli w sposób odpowiedni do ich roli,
kompetencji i charakteru działalności.
Płatność za polisę, szczególnie ratalna, to moment prawdy – wygodna i bezpieczna forma wspiera rozwój rynku
Łańcuch pokarmowy ubezpieczeń to najczęściej klient – agent – zakład ubezpieczeń. Jeśli klienci przestaną płacić składki, pozbawimy agentów wynagrodzenia, a zakłady ubezpieczeń środków na bieżącą wypłatę odszkodowań dla nas wszystkich – jak zatem będzie wyglądał „świat po epidemii”?
Niskie raty miesięczne umożliwią klientowi bieżące korzystanie z samochodu oraz „powrót do normalności” bez zaległości płatniczych z tytułu odroczonej składki. Choć pojawienie się globalnej pandemii może być tzw. czarnym łabędziem, to możliwość abonamentyzowania składki może być też szansą dla rynku, dającą nie tylko nadzieję na przetrwanie, ale wręcz „paliwo” całej branży.
Miesięczna
płatność realizowana w przyjazny sposób z profesjonalną instytucją kredytową to
gwarancja: regularnych i optymalizujących
budżet domowy płatności klienta, pełnej wypłaty prowizji dla agentów
oraz pewnych i nieobciążonych ryzykiem kredytowym wpływów składki dla zakładów
ubezpieczeń – tak na to spójrzmy!
Abonamentyzacja to standard w wielu branżach, także w ubezpieczeniach, w takich krajach jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Standard również na polskim rynku telekomunikacyjnym, AGD oraz powoli… w ubezpieczeniach na życie. Nie ma powodu, aby nie zadomowił się też w powszechnych ubezpieczeniach majątkowych.
„Czarnym łabędziem” nie trzeba tylko straszyć, można też spróbować go oswoić!
66% uczestników badania EY „Jak Polacy kupują ubezpieczenia?” zadeklarowało, że nabywa ubezpieczenie w kanale tradycyjnym. 27% szuka informacji o polisie wyłącznie w internecie, a 35% kontaktuje się z agentem i jednocześnie sprawdza ofertę w sieci. Pierwszym powodem zakupu polisy u pośrednika są relacje osobiste, a w przypadku zakupu w sieci – wygoda. Przeciętny ankietowany posiada 2,6 umowy ubezpieczenia, najczęściej od różnych towarzystw.
38%
ankietowanych przyznało, że szukając odpowiedniego ubezpieczenia,
korzysta jedynie z kanałów tradycyjnych. Z kolei na poszukiwania
wyłącznie w kanałach cyfrowych wskazało 27% respondentów,
natomiast 35% łączy obie możliwości. W większości przypadków
(66%) finalizacja zakupu odbywa się w kanałach tradycyjnych, a w
34% jest całkowicie zdalna.
–
Ciekawym
zjawiskiem, które pokazało badanie EY, jest fakt, że wśród
klientów szukających informacji zarówno w kanale tradycyjnym, jak
i online, tylko 37% decyduje się na zamknięcie sprzedaży w sieci.
Dla towarzystw ubezpieczeniowych płynie z tego istotny wniosek. Mimo
opierania swojej sprzedaży na agentach, należy również bardzo
mocno zadbać o pozycjonowanie swojej oferty w internecie. Musimy też
pamiętać, że sytuacja spowodowana izolacją związaną z COVID-19
może przyspieszyć transfer klientów z kanałów tradycyjnych do
zdalnych, więc ci ubezpieczyciele, którzy już mają silną pozycję
w internecie i dobrą własną stronę internetową mogą mieć dużą
przewagę konkurencyjną po ustąpieniu epidemii –mówi
Wojciech
Soleniec,
partner EY, lider Doradztwa Technologicznego.
EY
zbadał też powody wyboru danego kanału sprzedaży. I tak w
przypadku kanału tradycyjnego głównym powodem zakupu polisy
offline jest relacja z danym agentem – 32% wskazań, wysoki poziom
doradztwa – 24%, lepsza cena – 23% oraz preferencja spotkań w
oddziale – 16%. W przypadku osób wybierających zakup online
głównym powodem wyboru takiej formy transakcji jest wygoda – 46%
oraz lepsza cena – 35%. Na kolejnych miejscach znalazły się zakup
polisy w innych godzinach niż praca agentów – 10% oraz wysoki
poziom doradztwa – 5%.
Uczestnicy
badania EY posiadają średnio 2,6 polisy. Są to najczęściej
ubezpieczenia od różnych towarzystw. Nie został zidentyfikowany
zakład ubezpieczeń posiadający większy niż 50% udział we
wszystkich typach umów ochronnych. 37% ankietowanych nie korzystało
z usług innego ubezpieczyciela dla badanego typu polisy w
przeszłości. 34% ankietowanych miało w przeszłości tylko jednego
innego ubezpieczyciela.
–
Dziś
klienci są przywiązani do konkretnego produktu u danego
ubezpieczyciela. Należy jednak pamiętać, że statystycznie klienci
mają kilka produktów w różnych firmach, więc znają marki
konkurencji. Biorąc pod uwagę łatwość zmiany towarzystwa
ubezpieczeniowego, dużą wrażliwość cenową klientów i
dostępność narzędzi online oferujących łatwe porównanie ceny,
przewidujemy, że wraz ze wzrostem znaczenia kanałów zdalnych
migracja klientów pomiędzy firmami będzie rosnąć. Dlatego tak
istotne wydają się wszystkie działania zwiększające
uproduktywnienie na swoim kliencie – tłumaczy
Marcin
Hadyś,
dyrektor EY, Dział Doradztwa Ubezpieczeniowego.
Kolejnym
zagadnieniem sprawdzonym przez EY w badaniu była obsługa
posprzedażowa. 60% badanych do tej pory nie wykorzystywało żadnej
funkcji online w procesie obsługi polisy, najczęściej w taki
sposób zgłaszając szkody. Badanie pokazało jednak wyraźnie, że
klienci chcieliby załatwić jak najwięcej spraw zdalnie. 53%
ankietowanych życzyłoby sobie mieć możliwość zgłoszenia szkody
online, 46% chciałoby w ten sposób poznać status rozpatrywania
swojej sprawy, a 43% – zdalnie zmienić adres.
–
Analiza
obsługi posprzedażowej udowodniła gigantyczną rozbieżność
pomiędzy funkcjonalnościami online, z których obecnie mogą
korzystać klienci, a tym, z jakich chcieliby korzystać w
najbliższej przyszłości. Tę rozbieżność najwyraźniej widać w
przypadku możliwości sprawdzenia statusu rozpatrywania sprawy.
Zaledwie 7% ankietowanych do tej pory skorzystało z tej
funkcjonalności online, a obecnie taką chęć wyraża aż 43%
respondentów. Podobnie wysoki rozdźwięk jest w przypadku innych
badanych kategorii. Planujemy wkrótce powtórzyć badanie, aby móc
ocenić czy trend digitalizacji sprzedaży i obsługi został w
znaczącym stopniu wzmocniony oraz jakie zmiany notują poszczególni
ubezpieczyciele – dodaje
Wojciech Soleniec.
O
badaniu:
Badanie
zostało przeprowadzone w marcu 2020 roku na reprezentatywnej próbie
1755 osób posiadających 2882 polisy ubezpieczeniowe. Badanie było
przeprowadzone w oparciu o ankiety wypełniane elektronicznie (CAWI –
computer assisted web interview).
TUZ Ubezpieczenia zakończyło integrację z platformą technologiczną Insly. Firma zaznacza, że sfinalizowanie procesu pozwoli mu na szybkie kalkulacje składki, łatwe monitorowanie sprzedaży i sprawne zarządzanie relacjami z klientami.
–
Ponad
dwa tysiące agentów będzie mogło korzystać z naszej technologii
dzięki współpracy z TUZ Ubezpieczenia. Integracja TUZ z platformą
Insly została zakończona pełnym sukcesem. Bardzo się z tego
cieszymy – mówi Piotr
Bartos,
dyrektor generalny Insly w Polsce.
–
Wybraliśmy
Insly, bo ta platforma to duże udogodnienie dla naszych agentów i w
rezultacie również klientów, a także kolejny krok na drodze
technologicznego rozwoju naszej firmy –
komentuje Piotr
Zadrożny,
prezes TUZ Ubezpieczenia.
Oferta
ubezpieczeń komunikacyjnych OC i AutoCasco marki TUZ Ubezpieczenia
jest już dostępna w narzędziu informatycznym Insly. Służy ono do
szybkiej kalkulacji składki równocześnie w TUZ Ubezpieczenia i
innych towarzystwach dzięki połączeniu z webserwisam Insly,
wystawiania polis i bieżącego monitorowania sprzedaży, zarządzania
relacjami z klientami.
–
Oczywiście
ważne jest to, że rośniemy w Polsce, ale skala, którą teraz
zwiększamy do 10 tys. użytkowników, wzmacnia w nas przekonanie, że
model biznesowy Insly sprawdza się w Polsce, że jesteśmy
potrzebni zarówno pośrednikom, jak i ubezpieczycielom. Obecny
kryzys pokazuje to chyba dobitniej niż kiedykolwiek. Digitalizacja
działalności nie jest już bowiem tylko motorem wzrostu, ale
warunkiem koniecznym do budowania odporności biznesu na przyszłe
kryzysy. Nasza technologia może być właśnie taką tarczą
– mówi Piotr Bartos.
KUKE GAP EX i KUKE GAP EX+ to nazwy nowych ubezpieczeń wprowadzonych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Są to instrumenty z gwarancją Skarbu Państwa przygotowane na czas kryzysu. W ich ramach polscy eksporterzy mogą ubezpieczyć w KUKE należności handlowe przy sprzedaży na rynki Unii Europejskiej i wybranych krajów OECD pomimo wzrostu ryzyka i ograniczenia ochrony przez innych ubezpieczycieli.
KUKE
GAP EX i KUKE GAP EX+ pozwalają ubezpieczyć eksport do krajów Unii
Europejskiej oraz dziewięciu państw należących do OECD, m.in.
Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Japonii.
–
Przedsiębiorcy
muszą nieustannie troszczyć się o płynność, bo w obecnych
warunkach nawet niewielkie jej zachwianie grozi szybką upadłością
z powodu braku możliwości znalezienia finansowania. Dlatego tak
bardzo liczy się pewność zapłaty za każdą zrealizowaną
dostawę. Biorąc pod uwagę, że większość sprzedaży do krajów
najwyżej rozwiniętych odbywa się z odroczonym terminem płatności,
konieczne jest ubezpieczenie spływu tych należności. I to
niezależnie od tego, czy z zagranicznym kontrahentem współpraca
trwa od dawna, czy została właśnie nawiązana. Dziś sytuacja jest
tak niepewna, że kondycja finansowa odbiorcy może się pogorszyć w
mgnieniu oka. Niestety może się też okazać, że firma
ubezpieczeniowa, z której usług dotąd eksporter korzystał, uzna
jego kontrahenta za zbyt ryzykownego i anuluje bądź znacznie
ograniczy przyznane na niego limity. Takie sytuacje, szczególnie w
okresie kryzysu, są typowe, ponieważ ubezpieczyciele także
ostrożniej podchodzą do poszczególnych firm i branż. W tej
sytuacji z pomocą przychodzi KUKE, oferując dwa ubezpieczenia z
gwarancją Skarbu Państwa, obejmujące 35 krajów, do których
trafia prawie 90% polskiego eksportu –
mówi Janusz
Władyczak,
prezes KUKE.
KUKE
GAP EX jest produktem przeznaczonym dla firm, które mając
umowę ubezpieczenia należności, chcą zwiększyć sprzedaż
eksportową. Z kolei z KUKE GAP EX+ mogą skorzystać te
przedsiębiorstwa, którym ubezpieczyciel odmówił przyznania limitu
bądź zamknął go dla zagranicznych odbiorców. Ubezpieczenie
obejmuje należności od kontrahentów ze wszystkich państw
członkowskich Unii Europejskiej (z wyjątkiem Polski) oraz
Australii, Islandii, Japonii, Kanady, Norwegii, Nowej Zelandii,
Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. KUKE GAP
EX+ gwarantuje szeroki zakres ochrony, pokrywając m.in. ryzyko
handlowe, polityczne, siły wyższej, w tym pandemii, oraz braku
płatności przez kontrahenta publicznego. Oba instrumenty będą
dostępne w ofercie KUKE co najmniej do końca tego roku.
–
Jest
to stworzone na czas kryzysu rozwiązanie z gwarancją Skarbu
Państwa. Wcześniej w handlu z krajami Unii Europejskiej i OECD
zakazywano stosowania państwowego wsparcia, ponieważ dostępne były
ubezpieczenia na zasadach rynkowych. Jednak w obliczu tak głębokiej
recesji i w obawie, że ubezpieczyciele komercyjni ograniczą
wsparcie dla przedsiębiorstw Komisja Europejska zezwoliła na
odejście od tej zasady do końca tego roku. Zachęcamy polskich
eksporterów do skorzystania z nowej oferty KUKE dla zwiększenia
bezpieczeństwa prowadzonej działalności. Ubezpieczenie może
posłużyć też jako zabezpieczenie faktoringu lub kredytu
obrotowego, poprawiając znacząco płynność. Ponadto zaoferowanie
odroczonej płatności w najtrudniejszym momencie kryzysu to
praktycznie gwarancja, że odbiorca doceni to i będzie chętniej
współpracował również w dobrych czasach –
podkreśla Janusz Władyczak.
KUKE
nie wymaga cyklicznych zgłoszeń obrotów, a pozostałe formalności
zostały ograniczone do minimum. Zawarcie umowy i zarządzanie nią
będzie odbywać się w formie elektronicznej. Ocena ryzyka
kontrahenta w trakcie realizacji umowy sprzedaży jest bezpłatna.
Składka naliczana jest miesięcznie od kwoty przyznanego limitu
kredytowego i dla KUKE GAP EX wynosi 2% w skali roku, a dla KUKE GAP
EX+ 4%.
Wartość
limitu kredytowego KUKE GAP EX dla kontrahenta w ramach jednej polisy
nie może przekraczać wysokości limitu przyznanego przez
podstawowego ubezpieczyciela, ale nie więcej niż 5 mln zł. W KUKE
GAP EX+ maksymalna wysokość limitu wynosi 500 tys. zł.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.